ROZDZIAŁ
8
Całą
noc spędził przy łóżku Malwiny. Obudziła się dopiero nad ranem i była już
przytomniejsza, choć sprawiała jeszcze wrażenie, że wciąż jest pod wpływem
narkotyku. Na widok jej otwartych oczu popłynęły mu łzy.
- Dlaczego to zrobiłaś kochanie? Naprawdę tego
nie rozumiem.
- To wielka szkoda, bo sądziłam, że to jest
oczywiste – powiedziała słabym głosem. – Chciałam zwrócić na siebie uwagę.
Nigdy nie masz dla mnie czasu a jeśli go masz, poświęcasz go wyłącznie Ninie.
Co ona w sobie ma, że potrafiła tak bardzo owinąć cię dookoła palca? Patrzę na
nią i widzę jak mocno różni się od mamy. Przypomnij sobie jak zawsze czekała na
nas z obiadem. Potrafiła kilka godzin przestać przy kuchni, żeby ugotować nam
coś smacznego. Kiedy Nina ugotowała nam choćby jajka? Mama starała się. Starała
dla nas. Nina nie robi nic. Ma w sobie tyle egoizmu, że wylewa jej się uszami.
Dużo myślałam nad tym, co mówiła nam w Warszawie i wiesz co? Nie wierzę jej.
Mama nigdy nie dopuściłaby się takich rzeczy zwłaszcza, że były ponoć
przyjaciółkami. Pomysł z adopcją nie wyszedł od niej tylko od Niny. Nie chciała
mnie i nigdy nie kochała. Zawsze chodziło jej o ciebie. Tylko o ciebie.
Wyjedźmy stąd tato. Nie znoszę Niny i nigdy się z nią nie dogadam. Nigdy też
nie nazwę jej mamą. Ona dla mnie jest nikim. Powinniśmy wrócić do Warszawy i na
kolanach błagać mamę, żeby nam wybaczyła to świństwo, które jej zrobiliśmy…
- To nie takie proste córeczko – Artur ukrył
twarz w dłoniach i głęboko westchnął. Wiedział, że Malwina ma rację. Który to
już raz pozwolił Ninie wodzić się za nos? Który to już raz uwierzył w jej
zapewnienia, że nadal go kocha? W ciągu dwóch dni usłyszał dwie niezależne
opinie o Ninie. Od Piotra i od własnej córki, i obie były zaskakująco zbieżne.
– Muszę to przemyśleć kochanie. Na pewno coś postanowię. Pójdę teraz do
lekarza. Niech cię obejrzy i powie, czy coś ci grozi. Myślę jednak, że powoli
wracasz do siebie.
Lekarz
miał podobne zdanie. Stwierdził, że najgorsze minęło, ale pacjentka musi zostać
w szpitalu jeszcze dwa lub trzy dni, bo trzeba porobić badania narządów
wewnętrznych zwłaszcza wątroby. Po jego wyjściu Artur pochylił się nad Malwiną.
- Zostawię cię teraz. Pojadę do domu. Wezmę
prysznic, coś zjem, przebiorę się i wrócę do ciebie. Nie wiem dlaczego Nina
nawet nie zadzwoniła. Zostawiłem jej kartkę. Będę za kilka godzin.
Wrócił
do mieszkania, ale nie zastał w nim Niny. Zdziwił się, bo przecież mówiła, że
wróci wieczorem a tymczasem okazuje się, że nie nocowała w domu w ogóle. Jeśli
nie w domu, to gdzie? A przede wszystkim z kim? I on przestał wierzyć w jej
słowa, że tylko liczy się on, nikt więcej. Okłamywała go od momentu, kiedy
zostali parą i teraz robi dokładnie tak samo. Piotr, to uczciwy facet. Nie miał
najmniejszego powodu, żeby nie powiedzieć mu prawdy, a on nie ma powodu, żeby
mu nie wierzyć. Dotarło do niego, że Nina zniszczyła życie i jemu, i Malwinie.
Rozbiła dwunastoletni związek z Anitą i mocno wątpił, czy jego żona będzie w
stanie mu to wybaczyć. Jak mógł nie wyczuć intencji Niny? Jak mógł nie zauważyć,
że były takie jednoznaczne i podłe? Jak w ogóle mógł uwierzyć jej słowom? Anity
nie dopuścił do głosu, nie pozwolił jej na tłumaczenia tylko od razu założył,
że chce się wybielić i przerzucić winę na „biedną” Ninę. To był straszny błąd.
Ten sam popełniła Malwina. Ona też nie chciała słyszeć, co matka ma do
powiedzenia.
Kiedy
wyszedł spod prysznica usłyszał zgrzyt przekręcanego w zamku klucza. Stanął
wyczekująco w przedpokoju. Po chwili weszła Nina. Miała potargane włosy,
nieświeży oddech i rozmazany makijaż. Wyglądała jak tania dziwka. Po raz
pierwszy spojrzał na nią z obrzydzeniem. Anita nigdy by mu się tak nie
pokazała. Zawsze była schludna i taka zorganizowana. Nina podeszła do niego
usiłując go pocałować, ale odsunął się ze wstrętem. Spojrzała na niego
zdziwiona.
- Nie chcesz buziaka? – spytała.
- Nie chcę. Nie wiem kto wcześniej przyssał
się do tych ust.
- Sugerujesz coś?
- Nie Nina. Ja mam pewność. Miałaś wrócić
wczoraj wieczorem. Wróciłaś dzisiaj rano i wyglądasz jak ktoś po intensywnym
seksie. Ja nawet nie chcę wiedzieć z kim się puściłaś. Mam tego dość. Wczoraj
Malwina zażyła narkotyki po raz pierwszy w życiu. Przedawkowała. Leży na
intensywnej terapii, ale przecież ciebie to nie obchodzi, prawda? Niemal nie
przeżyła, a ty pieprzyłaś się z jakimś facetem. Ty chcesz, żeby ona nazywała
cię mamą? Niedoczekanie. Okłamywałaś mnie przez całe lata. Przyprawiałaś mi
rogi i robiłaś ze mnie idiotę. Na tych urodzinach dowiedziałem się od naszego
wspólnego znajomego kilku bardzo ciekawych rzeczy na twój temat. Rzeczy z
czasów, gdy ciężarną Anita przywiozła cię do Warszawy. To ona od początku
zajmowała się Malwiną, bo ty miałaś lepsze rzeczy do roboty. Na przykład
imprezowanie i łajdaczenie się. Do tej pory nie mam pojęcia jak udało ci się
skończyć studia. Mimo, że je masz, nadal jesteś głupią, prymitywną babą. Mam
dość twoich wiecznych kłamstw. Babrasz się w nich i czerpiesz z nich jakąś
dziką satysfakcję. Nie mogłaś znieść myśli, że ożeniłem się z Anitą. Stała się
tak obsesyjna, że musiałaś przyjechać, niesłusznie ją oskarżyć tylko po to,
żeby odzyskać swoją własność. I nie chodziło tu paradoksalnie o Malwinę, ale o
mnie. Bawisz się ludzkim życiem i to kiedyś na tobie się zemści. Rozwaliłaś mi
małżeństwo, ale to już koniec ingerencji w moje życie. Nie wierzę, że to mówię,
ale jesteś zwykłą, sprzedajną dziwką, a ja nie będę z dziwką układał sobie
życia. Jak tylko Malwina opuści szpital wracamy do Warszawy.
Nina
stała przed nim z założonymi rękami i uśmiechała się ironicznie.
- Brawo! Wreszcie do ciebie coś dotarło.
Możesz sobie wracać, nic mnie to nie obchodzi. Ja osiągnęłam swój cel. Nie
jesteś z Anitą i choćbyś ją błagał, żeby wróciła, ona nigdy tego nie zrobi.
Jest zbyt dumna i zbyt honorowa. Jest zbyt głupia. Mam nadzieję, że po waszym
odejściu podcięła sobie żyły z rozpaczy – odwróciła się na pięcie i wolno kołysząc
biodrami przeszła do sypialni. Popatrzył na nią z nienawiścią. Utwierdziła go
tylko w przekonaniu, że powinien zwinąć manatki i jak najszybciej opuścić
Wrocław.
Wrzucił
ostatnią torbę do bagażnika i spojrzał na córkę. Kiedy oznajmił jej, że wracają
od razu poprawił jej się nastrój. Teraz uśmiechała się łagodnie.
- Jedziemy?
- Jedziemy kochanie i nigdy tu nie wrócimy.
Po
blisko czterech godzinach dojeżdżali do Warszawy. Podczas ponad roku ich
nieobecności miasto trochę się zmieniło. Wzbogaciło się o liczne roboty
budowlane i objazdy. Po drodze zatrzymali się jeszcze przy MC Donaldzie. Byli
głodni i chociaż jedzenie nie było najzdrowsze to mimo wszystko smaczne. Już
bez przeszkód podjechali pod blok i zabrali część bagaży. Artur najpierw
nacisnął dzwonek, ale szybko się zreflektował, że jest dwunasta dwadzieścia i
Anita na pewno jest w pracy. Postawił walizki i wysupłał z kieszeni klucze.
Drzwi naprzeciwko otworzyły się i wyszła z nich ich sąsiadka. Przywitała się z
nimi mówiąc, że ma dla nich komplet kluczy Anity. Trochę ich zaskoczyła.
- No bo widzi pan, pani Anitka wyjechała już
jakiś czas temu. Będzie z rok. Zostawiła mi klucze i prosiła, żebym podlewała
kwiatki. Skoro już jesteście, oddaję ten komplet.
- A dokąd pojechała? – zapytała Malwina.
- Nie wiem. Nic nie mówiła. Powiedziała tylko,
że zaczyna nowe życie i tyle ją widzieli. To ja już pójdę… - wycofała się do
swojego mieszkania. Artur popatrzył na córkę. Była równie zaskoczona jak on.
Weszli do środka. Mieszkanie było jak wymarłe i zalegała w nim spora warstwa
kurzu. Nic dziwnego. Od roku przecież nikt tu nie sprzątał i tylko kwiatki
miały się świetnie.
- Tato tu jest jakiś list. Pewnie od mamy.
Otwórz i przeczytaj.
Odebrał
z jej rąk kopertę i rozdarł ją. Zaczął czytać na głos:
Moi najukochańsi
Zwracam się do Was w taki
właśnie sposób, bo przez czternaście lat byliście dla mnie najważniejszymi
osobami na ziemi. To dla Was pracowałam i dla Was się starałam ze wszystkich
sił, żeby niczego wam nie zabrakło i żebyście mieli szczęśliwy i spokojny dom.
Sądziłam, że postępuję słusznie, ale jak widać bardzo się myliłam. Doszłam do
etapu, kiedy nie mam już odwagi nazwać Cię Arturze moim mężem, a Ciebie
Malwinko moją małą córeczką. Pęka mi serce, gdy o tym pomyślę, ale czasu cofnąć
się nie da. Skrzywdziłam Was oboje i za to chcę z całego serca przeprosić.
Zmarnowałam Wam życie, a tego wybaczyć się nie da. Myślę, że gdyby Nina była
inna, byłbyś od samego początku jej szczęśliwym małżonkiem, a Malwinka
dorastałaby w poczuciu wielkiej rodzicielskiej miłości. Naiwnie sądziłam, że
jestem w stanie jej ją dać, ale przekonałam się, że wbrew temu co twierdzą
ludzie, nie jest prawdą, że ta jest matką, która wychowała, ale ta, która
urodziła. Okazało się, że bez znaczenia jest tu fakt, że nie widziała dziecka
trzynaście lat i przez trzynaście lat nawet o nim nie pomyślała. Mam nadzieję
Arturze, że u jej boku jesteś wreszcie szczęśliwy, bo przecież kochałeś ją od
zawsze. Mam też nadzieję, że Malwinka znalazła w niej to, co każda matka powinna
mieć. Miłość, czułość i wyrozumiałość. Ja usuwam się w cień z nadzieją, że
zdołaliście się pozbierać po tej traumie jaką Wam zafundowałam. Bądźcie
szczęśliwi, bo jak nikt na to szczęście zasługujecie. Żegnajcie.
Anita
PS.
W kancelarii adwokackiej na
ulicy Wojciecha Górskiego sześć u adwokata Tomasza Kaszuby zostawiłam w
depozycie podpisany przeze mnie pozew rozwodowy, za pomocą którego zwracam
wolność Wam obojgu. On umożliwi Wam zacieśnienie relacji z Niną, a Tobie
Arturze ułożenie sobie z nią życia. Nie zostawiam żadnego adresu kontaktowego
dla Was. Dla adwokata jedynie numer skrytki pocztowej, na którą może przesyłać
ewentualną korespondencję.
Artur
skończył czytać i z rozpaczą spojrzał na córkę. W jej oczach lśniły łzy.
- Co myśmy zrobili tato, co myśmy zrobili…? -
wyszeptała. – Ona nam nigdy tego nie wybaczy… Ten list jest pełen żalu i
okropnej rozpaczy. Po takim wyczynie powinna nas znienawidzić a tymczasem życzy
nam szczęścia. Czy teraz rozumiesz tę różnicę między nią a Niną? Mama nie
przestała nas kochać, ale czy zdoła zapomnieć, to inna sprawa.
Artur
otarł łzy z policzków.
- Odnajdziemy ją. Przysięgam, że ją
odnajdziemy i wtedy zapytamy. To wszystko prawda, co napisała w liście. Ninę
kochałem od zawsze i to się nie zmieniło mimo tego, że ożeniłem się z Anitą.
Sądziłem, że jesteś córką moją i jej, że powinniśmy oboje stworzyć ci dom. Nie
doceniłem własnej żony. Ona naprawdę się starała. Nigdy nie podnosiła głosu.
Zawsze była łagodna i dobra, bo nas kochała. Nina jest zwykłą szmatą. To ona
cię urodziła, ale życia byś przy niej nie miała. Nam obojgu dała próbkę swoich
możliwości i wystarczy. Jutro zaczniemy działać. Najpierw zapiszemy cię do
szkoły, potem zapytam w pracowni, czy mogą mnie przyjąć z powrotem do pracy.
Później podjedziemy pod dawny zakład pracy mamy. Może jej koleżanki coś wiedzą.
Trzeba będzie odwiedzić tego adwokata. Mam zamiar odebrać od niego ten pozew i
zniszczyć. Przez całe lata nie dałem odczuć mamie, że bardzo mi na niej zależy.
Czas nadrobić to wszystko. Nie poddamy się tak łatwo.
Malwina
podeszła do niego i objęła ramionami jego szyję.
- Tak właśnie zrobimy tato i za to cię kocham.
Zaczęli
od liceum. Na szczęście zaczęły się wakacje i Malwina nie musiała przenosić się
do nowej szkoły w połowie roku. Złożyła stosowne dokumenty i zapisano ją. Potem
podjechali pod poprzedni zakład pracy. Malwina zostawała w samochodzie a Artur
ruszył wprost do swojej pracowni i witał się z dawno nie widzianymi kolegami.
Jeden z nich, którego Artur śmiało mógł nazwać swoim przyjacielem odciągnął go na
bok.
- Wracasz do Anity?
- Bardzo chciałbym, ale ona podobno rok temu
wyprowadziła się i nie mam pojęcia, gdzie jej szukać.
- Ja właśnie w tej sprawie chciałem z tobą
pogadać. W zeszłym roku jechaliśmy na urlop dość późno, bo w drugiej połowie
września do Iławy. Wylądowaliśmy nad Jeziorakiem. Wynająłem pokój w ośrodku
„Pod Omegą”. Któregoś dnia moja Ewa wylegiwała się na leżaku, a ja akurat do
niej podchodziłem, gdy pokazała mi biegnącą brzegiem kobietę z psem. Była
prawie pewna, że to Anita. Jednak nie miała odwagi jej zawołać, bo zmylił ją
ten pies. Wiedzieliśmy przecież, że nie macie żadnego, a to był dość młody
owczarek niemiecki. Potem widywaliśmy ją jeszcze kilkakrotnie, ale ponieważ
wzrok płatał nam figle, nie odważyliśmy się jej zaczepić. Zawsze miała na
głowie taki śmieszny kapelusik i ciemne okulary. Nie mam pojęcia, czy to dobry
trop, ale pomyślałem, że muszę ci o tym powiedzieć. Od czegoś trzeba zacząć,
jeśli chcesz ją odnaleźć. Z Niną koniec?
- Definitywny. To nie jest kobieta dla mnie i powinienem
był to wiedzieć już w momencie kiedy ją poznałem. Jestem stary i głupi
przyjacielu. Miałem w domu prawdziwy skarb i nie potrafiłem tego docenić.
Koniecznie muszę ją odszukać. Znasz adres tego ośrodka?
- Nie pamiętam, ale jak zapytasz o Ośrodek Wypoczynkowy
„Pod Omegą” to każdy wskaże ci drogę. Powodzenia Artur.
Kurcze, gdzie by się człowiek nie ukrył, zawsze znajdzie się ktoś, kto nas rozpozna!? A jak chcemy kogoś spotkać, to wieki miną i nic. Dla Artura i Malwiny, to dobrze, ale dla Anity, to już nie wiem, czy to dobrze? Znowu nastąpi rozdrapywanie ran, a ona już jakoś odżyła. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńwielokrotnie okazuje się, że świat, to wielka wioska. Anita też tak do końca nie jest bez nich szczęśliwa. Pozbierała się, ale do normalności jeszcze wiele brakuje. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Brawo Nina! Należało się temu durnemu, zapatrzonemu w siebie Arturowi. Dopiero jak dostał kopa w zad, to zrozumiał, że brakuje mu Anity!? A kocha ją chociaż, czy chce tylko aby było jak dawniej? Dobrze, że Ania zatarła po sobie ślady. Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka,
UsuńNinie, to tak właściwie należą się cięgi za zrujnowanie życia trzem osobom. Natomiast Arturowi rzeczywiście należał się kopniak. Co do śladów, to dla chcącego nie ma nic trudnego:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Zdrajcy musieli przeżyć szok, że Anita zalana łzami nie czeka cierpliwie na ich powrót!? Rozpoczęła nowe życie, nic od nich nie chciała, życzyła im szczęścia. Swoją klasą dała im pstryczka w nos! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńto prawda, że Artur i Malwina nie przewidzieli takiego obrotu sprawy. Ale nie ma tego złego ..., będą mieli więcej czasu na przygotowanie się do tego spotkania. Przesyłamy serdeczności:)
Nina tak jak sądziłam to podła, wstrętna baba nie licząca się z nikim. Mam tylko nadzieję, że kiedyś srogo zapłaci za to jak postąpiła wobec Anity, Malwiny i nawet Artura. Chociaż jego jest mi najmniej żal.
OdpowiedzUsuńW poszukiwaniu Anity mają już jakiś punkt zaczepienia, tylko pytanie czy jeśli już ją odnajdą ona będzie chciała z nimi rozmawiać.
Dziękuję Wam bardzo za dziś.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
Julita
Julita,
Usuńza głupotę trzeba płacić i teraz przyszedł na to czas. A Nina ich nie więziła i nie przykuła do kaloryfera. Sami z ochotą przystali na jej pomysł. I dość długo im się podobało. Artur dobrze znał Ninę i powinien wiedzieć, że ona lubi dobrze się zabawić i niezbyt nadaje się na zwykłe rodzinne życie. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
No i przyszła kryska na Matyska! Artur chce wrócić do żony!? A przez cały rok nawet na chwilkę o niej nie pomyślał, nie interesowało go czy żyje, czy przypadkiem nie podcięła sobie żył, tak jak chciała Nina? Łaskawca nie chce rozwodu? A na co liczy? Że wspaniałomyślna Anita mu wybaczy? W myśl czego? Chyba tylko dla Malwiny. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńludzie nie takie świństwa sobie wybaczają. Może taka trauma była im potrzebna żeby docenili, to co mieli i mogą mieć? Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Artur w końcu przejrzał na oczy. Szkoda że dopiero po tym jak nieszczęście się stało. Razem z Malwiną podjęli najsłuszniejszą decyzję. A i mają sporo szczęścia,bo wiedzą gdzie szukać Anitę. Przynajmniej to im odpadło. Teraz czeka ich kolejna ciężka sprawa do załatwienia. Na szczęście szansa na odbudowę rodziny jest, bo Anita kochała ich nad życie i może z czasem wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla,
Usuńkiedyś musiał nastąpić moment powrotu rozumu. Rzeczywiście szkoda, że sytuacja związana ze zdrowiem Malwiny dopiero była tą przysłowiową kroplą goryczy. Artur chciał wierzyć Ninie, bo był nią zauroczony. Teraz ma o czym myśleć. Musi wykombinować, co może skłonić Anitę do przebaczenia jemu i Malwinie. Oboje już wiedzą jak bardzo skrzywdzili Anitę. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Artur nawet nie zdaje sobie sprawy jakich życzliwych ludzi ma wokół siebie. Najpierw Piotr otworzył mu oczy, teraz kolejny przyjaciel daje mu namiary, gdzie widział jego żonę. Taka pomoc jest bezcenna. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
UsuńArtur powoli zaczyna doceniać bezinteresowną pomoc swoich przyjaciół i co najważniejsze wierzy im i chce z tych wskazówek skorzystać. Czy były trafne i czy się uda, wyjaśnimy w kolejnym odcinku:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy:)
Nic nie może wiecznie trwać i za miłość przyjdzie nam zapłacić. Kiedyś pisałam tak o Anicie a teraz słowa piosenki Anny Jantar pasują do Artura. Mógł przypłacić to najwiwiększą ceną w postaci śmiercią córki. Na szczęście jego miłość do córki była większa od tej do Niny. Co do niej to liczę że kiedyś będzie płacić wysoką cenę za wszystko co zrobiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was ��
Romantyczko,
Usuńno tak już jest, że nic nie ma za darmo. Dobrze, że Artur wrócił wcześniej do domu z tej imprezy. W innym przypadku, różnie to mogło się skończyć. Najważniejsze, że Malwinie nic nie jest i chyba oboje się czegoś nauczyli. To nie jest sposób na rozwiązanie problemów, a tym bardziej na zwrócenie na siebie uwagi. Nina zawsze taka była. Myślała tylko o sobie. Nic w tym zakresie się nie zmieniło. To tylko Artur był zaślepiony i koniecznie chciał wierzyć w to, że Nina się zmieniła i że szczerze go kocha. Poza tym chciał, żeby Malwina wychowywała się przy rodzonej matce. Jak widać, były to tylko jego pobożne życzenia. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
Ale świnia z tego Artura. Jak bawili się z Niną, to nie myślał ani o córce, ani o żonie. Teraz zgrywa wielce pokrzywdzonego. A może jednak sytuacja z Niną go czegoś nauczyła? Co na to Anita? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńArtur i Malwina zachowali się wobec Anity w sposób niewybaczalny, ale z tego, co pamiętam, to podobno miłość łaskawa jest, ... nie unosi się gniewem, ... wszystko znosi ... i wszystko przetrzyma:) Więc wszystko jest jeszcze możliwe. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Jakie szczęście, że Malwinie nic złego się nie stało, że te narkotyki nie zrobiły w jej organizmie spustoszenia. Ma dziewczyna nauczkę i myślę, że nigdy już czegoś takiego nie zrobi. Do Artura może dotarło, że nie on jest najważniejszy, że musi poświęcać córce więcej czasu. Podobno ją tak bardzo kocha, więc nie powinno być problemu. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńMalwina jest bardzo mądrą dziewczyną i z całą pewnością nie będzie już eksperymentowała z narkotykami. Teraz się cieszy, że do ojca coś dotarło i że wracają do Warszawy, do domu. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Cudowna rozmowa kochanków. Trzeba przyznać, że na najwyższym poziomie! Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńW kłótni, jak człowiek jest zły, a nawet wściekły, to nie przebiera w słowach. Oboje byli wyprowadzeni z równowagi i dlatego w taki niezbyt ładny sposób rozmawiali. Ale liczy się to, że wreszcie powiedzieli sobie prawdę i to spowodowało, że się rozstali. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńArtur z Malwiną mają fajny plan na odzyskanie poprzedniego życia. Całe szczęście, że list ich poruszył i napędził do działania. Nie wiem tylko czy wiedzą, co powiedzą Anicie jak ją spotkają? Muszą mieć mocne argumenty, żeby zechciała ich wysłuchać i nie potraktowała ich, tak jak oni ją! Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńwcześniejsze spostrzeżenia co do Niny, teraz list bardzo nimi poruszył. Zrozumieli, kogo stracili. Tak to już jest, że zazwyczaj najbardziej doceniamy kogoś lub coś, jak to stracimy. O Anicie w następnych postach, na które serdecznie zapraszamy:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Biedne dziecko. Przez rozporek Artura teraz nie ma żadnej matki. Gdyby Artur zechciał wysłuchać Anity, to i Malwina by jej wysłuchała. A tak, to odtrąciła :przyszywaną” mamę, która ją kochał całym serce, a otworzyła się na zimną rodzoną matkę. I tutaj spotkała ją przykra niespodzianka. Ona chciała tylko jej ojca, a ona sama jest i była Ninie zupełnie obojętna. Ta wiadomość musiała ją mocno zaboleć. Mam nadzieję, że jednak Anity miłość zwycięży i wszystko zakończy się szczęśliwie. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńsłusznie zauważyłaś, że jak rozporek rządzi, to rozum schodzi do podziemia. Nie oznacza to jednak, że rozum nie podejmuje próby walki. Całe szczęście, że tutaj zwyciężył. Artur zrobi wszystko aby szczęście do nich powróciło. Malwina też nie będzie bierna. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Co by złego nie pomyśleć czy powiedzieć o Arturze, to trzeba przyznać, że jedyną kobietą, którą naprawdę kocha, o którą się martwi i troszczy jest jego córka Malwina. Mała ma szczęście, bo jej szczęście jest dla niego najważniejsze. Może wreszcie też tak pokocha swoją żonę? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńto prawda, że Artur bardzo kocha swoją córeczkę. Przecież to właśnie z jej powodu związał się z Anitą. Przez cały czas dbał o nią, rozwijał jej pasje i zainteresowania. Malwina miała zawsze z nim dobry kontakt. Tylko chwilowo coś się między nimi zepsuło. Od tej pory znowu będą działać jak zgodny duet. Dzięki wielkie za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
No i mleko się wylało. Wyszło, że tak naprawdę to Anita była celem zemsty Niny. Wcale nie chodziło ani o Artura, ani o Malwinę. No może tylko troszeczkę. Zastanawiam się dlaczego Nina tak nienawidzi Anity? Za co? Za to, że jej pomogła w jednym z najtrudniejszych momentów życia? Za dużo o niej wiedziała, czy o co chodzi? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńAnita pewnie by nie była celem jej zemsty, gdyby znalazła kogoś innego na męża. Nina uważała, że Artur należał i należy tylko do niej a Anita nie dostała od niej pozwolenia na związek z nim. Nina sama oddała Anicie Malwinę, więc o nią nie chodziło. Zresztą powiedziała Anicie, że przyszła po swoje. Poza tym udowodniła, że Artur jest jej własnością. Odszedł od żony bez poczucia winy. Nina po prostu ma zaburzone i chore poczucie własności i nie zna uczucia wdzięczności. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Biedna Malwina. A Nina to kawał że tak brzydko się wyrażę... kawał wrednej suki. Dlaczego tak ona nie znosi Anity? Z zazdrości? przecież to przechodzi ludzie granice...... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia,
UsuńNina jest zwykłą egoistką. Poza tym nie może darować Anicie, że ta bez jej zgody śmie być szczęśliwą w związku z "jej" Arturem. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis:)
Co drugi głupi to ma szczęście. Malwina wyszła bez szwanku z przygody z narkotykami, kumpel podał Arturowi namiary na Anite. Otwarcie oczu było dość bolesne, ale nadeszło. Ciekawe co zrobi Anita jak ich zobaczy, no i ciekawe co oni jej powiedzą. Nurtuje mnie jeszcze za co Nina tak nienawidzi Anity, no bo chyba nie sama zazdrość. Coś innego chyba jest na rzeczy. Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńmasz zupełną rację, że nie każdy ma tyle szczęścia, co Malwina i Artur, ale to w końcu zmyślona bajeczka, więc czemu nie? Poza tym wydaje się, że komplikacji było już dość dużo, a co za dużo, to niezdrowo:) Dość dużo o zachowaniu Niny pisałam wyżej. Coś dodatkowego, to myślę, że Nina jest najzwyczajniej w świecie zazdrosna o szczęście Anity. To przecież ona zawsze była ta lepsza, a tu taka szara myszka ma mieć lepiej od niej? Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
List Anity porusza do głębi. Za co Anita przeprasza tych dwoje niewdzięczników, którzy na jedno skinienie Niny i „kilka srebrników” zrujnowali to co budowała dla nich przez czternaście lat, spokojny i szczęśliwy dom. Na koniec jeszcze ich przeprasza, i życzy szczęścia. Czy potrafią spojrzeć jej teraz prosto w oczy. Czy Anita zdoła wybaczyć i zapomnieć. Mam mieszane uczucie, że Malwinie będzie jej łatwiej wybaczyć , bo to jeszcze dziecko ale Artura kopnęłabym w tyłek.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dziś.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata,
UsuńAnita bardzo kochała swoją rodzinę. Według mnie pasuje tu powiedzenie Julii Roberts (chyba?), która twierdzi, że - Wiesz, że to miłość, gdy wszystko, czego chcesz, to by ta osoba była szczęśliwa, nawet jeśli nie jesteś częścią jej szczęścia. Anita zrozumiała, że Artur i Malwina mieli pełne prawo się na nią obrazić, w końcu nie powiedziała im całej prawdy. Oczywiście robiła to dla ich dobra, ale dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Wydaje się, że dewizom życiową Niny jest powiedzonko - Prawda w oczy kole, a więc kłamstwo wolę! Ale Nina powinna pamiętać też, że kłamstwo dość szybko wychodzi na jaw. Pewnie przyjdzie taki moment, że i ona się zakocha i co wówczas zrobi? Ucieknie na Marsa? Tyle osób wokół ma o niej niezbyt pochlebne zdanie. Jak potencjalny narzeczony dowie się prawdy o niej, to zwieje jak nic! Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńŚwietna i śmieszna fraszka. Dzięki za jej zacytowanie. Nina nie widzi nic złego w tym jak się zachowuje i co robi. Uważa, że jest doskonała, więc raczej znajdzie sobie taką niedojdę, która będzie jadła z jej ręki i będzie wdzięczna za każdą chwilę, którą mu poświęci. Bardzo dziękujemy Ci, że zostawiłaś komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
UsuńSerce się kraje na widok Malwiny w szpitalu. Taka słaba a jednak zdołała powiedzieć tacie, co sądzi o Ninie. Nastolatka a tak trafnie ją oceniła. Co prawda trochę późno, ale i tak szybciej poznała się na Ninie niż Artur. Dobrze, że się rozstali. Nawet gdyby Anita nie dała im szansy, to i tak sami będą szczęśliwsi, niż z nią. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
UsuńMalwina jest bystrą i dobrą nastolatką. Nie jest emocjonalnie związana z Niną, więc łatwiej jej o obiektywną ocenę. Artur kochał Ninę od niepamiętnych czasów i jest nią zauroczony. Od powrotu do domu będą robić wszystko aby odzyskać szczęście. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Od miłości do nienawiści jeden krok o czym Artur boleśnie się przekonał. Ma o czym myśleć i może wreszcie zacznie zachowywać się jak prawdziwy facet? Biadolenie nic nie da. Anitę należy szybko odszukać, zawalić ją kwiatami. Słowa miłości mogą nie wystarczyć, musi się postarać pokazać jej, że mu na niej bardzo zależy. Trochę mogłaby pomóc Malwina. Ona szybciej zmiękczy serce mamy. Przynajmniej taką mam nadzieję. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDość często tak jest, że miłość kończy się niezbyt ładnie. Niewiele par potrafi rozstać się w zgodzie. Arturowi spadły klapki z oczu i po sprawie, a Nina nigdy go nie kochała. Na wymyślenie sposobu odzyskania Anity i jej przekonanie ma jeszcze troszeczkę czasu:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
UsuńJak Anita sobie jakoś poradziła, to teraz wszystko posypało się u Artura i Malwiny. Obawiam się o Anitę jak zareaguje widząc swoich bliskich. Jeszcze się rozchoruje, bo przypomni sobie rozpacz po ich utracie. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
UsuńMam nadzieję, że już niedługo wyjaśnią się Twoje wątpliwości. Serdecznie zapraszamy na kolejne odcinki. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Nie wierzę, że znów tu trafiłam. Czytałam Twojego bloga wiele lat temu jeszcze o ile dobze pamiętam na Interii i w tematyce wyłącznie "Brzydulowej". Lata minęły, tematyka się zmieniła, a Twoje opowiadania nadal z klasą.
OdpowiedzUsuńMam bardzo dużo zaległości, więc biorę się do roboty.
Pozdrawiam serdecznie :)
nelczik
UsuńA ja bardzo się cieszę,że przypadek sprowadził Cię ponownie na mój blog. Interia zamknęła wszystkie blogi jakieś cztery lata temu i musiałam przenieść swój niejako z konieczności. Tematyka nadal jest brzydulowa, ale dla urozmaicenia pojawiają się też opowiadania nieserialowe. To pozwala uniknąć być może monotonii. Serdecznie Cię zapraszam do przeczytania opowiadań nie tylko wyłącznie moich, ale pisanych też do spółki z Gają lub na podstawie jej pomysłów. Mam nadzieję, że Cię zaciekawią. Rzeczywiście masz sporo do nadrobienia.
Pozdrawiam Cię pięknie i zapraszam do lektury. :)
Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail. com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.
OdpowiedzUsuń