ROZDZIAŁ
7
Dziewczynki
rosły i coraz częściej i chętniej nocowały u Uli. Nie bardzo rozumiała,
dlaczego nie chcą nocować we własnym domu, własnym pokoju i przede wszystkim
nie chcą przebywać z ojcem. Stały się jakby smutniejsze, bardziej przygaszone i
nie tak spontaniczne jak kiedyś. Miały po sześć lat i były dość samodzielne. Od
września miały pójść do zerówki.
Od
jakiegoś czasu zauważała na ich skórze siniaki w różnych miejscach ciała i to
mocno ją niepokoiło. Pytała je skąd to mają i czy tata je bije, ale stanowczo
zaprzeczały twierdząc, że upadły, lub uderzyły się o coś. W pracy pytała Marka,
czy zauważył te sińce, ale zdziwiony mówił, że nie. Przez ostatnie miesiące
niewiele o nim wiedziała. Nie przychodziła do jego mieszkania, bo dzieci wolały
być u niej. Z plotek dowiadywała się tylko, że ma nowy obiekt westchnień a
romans z asystentką rozwija się i kwitnie. To przekładało się na duże poczucie
bezkarności panny Drabik, traktowanie ludzi z buta w tym również Ulę, co bardzo
jej się nie podobało.
Była
sobota. Ula od rana działała w Rysiowie sprzątając, gotując i piorąc. W tak
zwanym międzyczasie podjechała jeszcze do dyskontu na zakupy dla siebie i taty.
Przed osiemnastą skończyła, wsiadła w samochód i wróciła na Pańską. Zajęła
miejsce na parkingu i wyciągnąwszy reklamówki z towarem ruszyła do domu. Przed
swoimi drzwiami zobaczyła siedzące na progu bliźniaczki zalewające się łzami.
Przerażona przykucnęła przy nich.
- Rany boskie, co się stało?
Rzuciły
jej się na szyję mówiąc na przemian i zachłystując się od płaczu.
- Nie mogłyśmy się na ciebie doczekać. Nie
pozwól, żeby tata kazał nam wrócić do domu. My nie chcemy tam być…
- Poczekajcie. Otworzę drzwi i wszystko mi
opowiecie, dobrze?
Pośpiesznie
wypakowała siatki i wstawiła wodę na herbatę. Umyła im zapłakane buzie i
usadziła na kanapie wręczając każdej kubek.
- Co się stało? Dlaczego płaczecie?
- Jakiś czas temu wprowadziła się do nas
dziewczyna taty. Taka Ewka… Tata wcześniej zakazał nam o tym ci mówić, ale
musimy to powiedzieć.
- Ewa Drabik?
- Właśnie. Rządzi się jakby była u siebie.
Rozkazuje nam a jak tata nie widzi szczypie nas, szarpie i bije jak nie chcemy
czegoś zrobić, albo ciągnie za włosy. Marcie wyszarpała dzisiaj całą garść i
boli ją głowa a mnie ręka. Uciekłyśmy z domu i pobiegłyśmy prosto do ciebie.
- Pokaż – Ula usiadła obok dziewczynek i
rozgarnęła Marcie włosy odsłaniając skórę na głowie. – Rany boskie, przecież ty
krwawisz? Rozbierajcie się. Muszę was dokładnie obejrzeć.
Plecy
dziewczynek nosiły ślady bicia. Podobnie ręce. Nie mogła tego tak zostawić.
Zrobiła zdjęcia, ale uznała, że musi pojechać z nimi na obdukcję.
- Słuchajcie, wiem, że jest już późno a wy
śpiące, ale musimy jechać z tym do szpitala. Marcie trzeba opatrzyć głowę. Ty Dorotko
masz spuchnięty nadgarstek. Wykręcała ci rękę?
- Tak. Mocno złapała, nie mogłam się wyrwać.
Pomogła
im się ubrać i szybko pojechała do najbliższego szpitala. Tam wyjaśniła
lekarzowi dyżurnemu, że dziewczynki od jakiegoś czasu są maltretowane przez
kochankę ich ojca. Podała nazwisko kobiety i poprosiła o obdukcję bliźniaczek. Lekarz
nie zwlekał. Zrobił opatrunek na głowie Marty i prześwietlił nadgarstek
Dorotki. Był zwichnięty. Miała naciągnięte ścięgna. Założono jej bandaż
usztywniający i szynę.
- Zgłosimy ten przypadek na policji. Pani też
będzie musiała złożyć zeznania.
- Zrobię to z największą przyjemnością. Nie
daruję tej suce, że odważyła się podnieść rękę na dzieci.
Po
dwóch godzinach mogła już opuścić szpital. Pojechała prosto na Sienną.
Dziewczynki przysnęły, ale je obudziła. Były przerażone tym, że przywiozła je
do domu.
- Nie bójcie się, bo nie pozwolę, żeby stała
wam się krzywda. Tata musi wiedzieć, co zrobiła jego dziewczyna. To naprawdę
ważne.
Ledwo
zadzwoniła a natychmiast otworzyły się drzwi i stanął w nich Marek. Odetchnął z
ulgą zobaczywszy swoje córki.
- Wszędzie was szukam. Dokąd uciekłyście?
- Uciekły do mnie. Mam ci sporo do
opowiedzenia – zauważyła podchodzącą Ewę otulającą się cienkim peniuarem –
głównie na temat twojej asystentki. Właśnie wracam ze szpitala, gdzie zawiozłam
obie dziewczynki na obdukcję. Pewnie nie masz o tym pojęcia, ale twoja kochanka
odkąd się tu wprowadziła tłucze twoje dzieci. Dzisiaj wyszarpała Marcie kłąb
włosów. Ma ranę na głowie. Krwawiącą ranę. Nie wiem, czy włosy jej w tym miejscu
odrosną. Dorotce zwichnęła nadgarstek i naciągnęła ścięgna, stąd ten opatrunek.
- Ona kłamie! – wrzasnęła Ewa. Ula spojrzała
na nią pogardliwie.
- Czyżby? Pokażcie ojcu siniaki. - Marta
rozebrała się sama. Dorotce Ula musiała pomóc. - To nazywasz kłamstwem?
Wychowałam te dzieci od pieluch i nie pozwolę, żeby jakaś sucz wyżywała się na
nich. Sprawę szpital zgłosił już na policji. Jutro rano pojadę złożyć zeznania.
Ty na pewno też zostaniesz wezwany. Zapewniam cię suko, że nie oszczędzę cię.
Mam zdjęcia, które pogrążą cię na amen. Jak nic pójdziesz siedzieć i żaden
prawnik cię nie wybroni. A ty przejrzyj wreszcie na oczy. Budujesz swoje
szczęście na krzywdzie własnych dzieci. Nie jesteś lepszy od niej. Zabieram je
do siebie i dopóki się nie opamiętasz, będą u mnie. Chodźcie – przygarnęła
bliźniaczki do siebie – tata ma coś do załatwienia, prawda?
Odwróciła
się na pięcie i wraz z dziećmi opuściła mieszkanie Marka. Zamknął za nimi drzwi
i spojrzał na Ewę żądając od niej wyjaśnień.
- No chyba im nie wierzysz? To wszystko to
bzdury wyssane z palca – próbowała się nieudolnie bronić.
- Ewa może jestem głupi, ale na pewno nie
ślepy. Staniesz przed sądem. Nigdy ci tego nie wybaczę. Teraz spakujesz się i
wrócisz do siebie. Zwalniam cię też w trybie natychmiastowym. Jutro nie musisz
już przychodzić do pracy. Świadectwo pracy przyślemy ci do domu, a należną za
ten miesiąc pensję wpłacimy na twoje konto. Myślałem, że jesteś inna. Nie chcę
cię znać. Pośpiesz się. Chcę się jeszcze wyspać.
Bez
słowa spakowała swoje rzeczy. Zadzwoniła po taksówkę i z dwiema wypakowanymi
walizkami zjechała na parter. Marek zatrzasnął za nią drzwi i wybrał numer Uli.
Nie spała jeszcze i odebrała.
- Wyrzuciłem ją z domu, z pracy i ze swojego
życia. O niczym nie miałem pojęcia. Nie zauważyłem tych siniaków, bo gdybym
zauważył zareagowałbym dużo wcześniej. Muszę przeprosić swoje córki.
- Musisz. One nie zasłużyły sobie na mamusię z
bokserskim zacięciem. Zrozpaczone i zapłakane przybiegły do mnie. A gdyby im
się coś stało? Gdyby potrącił je samochód? Zastanowiłeś się, ile strasznych
rzeczy mogło się stać? Kiedy ty dorośniesz, co? Nie mam ochoty już z tobą
rozmawiać. Dziewczynki zasnęły. Jutro zawiozę je do przedszkola.
- Dziękuję Ula i bardzo cię przepraszam.
Długo
nie mogła zasnąć. Ta dramatyczna sytuacja wstrząsnęła nią do głębi. Marek
okazał się kompletnym kretynem. Nie da rady już dłużej żyć poświęcając swoje
szczęście dla miłości do człowieka, który nigdy miał jej nie odwzajemnić. Musi
coś z tym zrobić, bo to już jest ponad jej siły.
Rano
odwiozła dziewczynki do przedszkola. Uściskała je mocno zapewniając, że od
dzisiaj wszystko będzie dobrze i nikt ich nie tknie palcem.
- Bardzo was kocham moje dwa promyczki.
- My też cię kochamy ciociu.
Prosto
z przedszkola pojechała na komendę, gdzie złożyła zeznanie dołączając do niego
zdjęcia, które przerzuciła z komórki na komputer i wydrukowała.
Po wyjściu
z komendy powzięła pewne postanowienie i zadzwoniła do Marka informując go, że
ma do załatwienia kilka spraw na mieście i może jej to zająć parę godzin.
- Jutro wypiszę urlop za ten dzień –
zapewniła.
- Nie ma sprawy Ula. Nie musisz wypisywać.
Załatw, co masz do załatwienia. Widzimy się jutro.
Nie
zwlekając podjechała pod jeden z najdroższych salonów fryzjerskich w mieście.
Siadając na fotel poprosiła fryzjera, żeby zrobił z niej piękną kobietę.
Uśmiechnął się szeroko i pochylił do jej ucha.
- Proszę mi wierzyć, że to nie będzie takie
trudne. Podetniemy modnie włosy i rzucimy cieplejszy kolor. Będzie pięknie.
Naprawdę
się postarał. Wyglądała pięknie.
Idąc za
ciosem zaliczyła kilka ekskluzywnych sklepów zaopatrując się w drogie, markowe
i modne rzeczy. Było ją stać. Obiad zjadła na mieście. Dzisiaj nie miała czasu
na stanie przy garach. Wróciwszy do domu od razu odpaliła laptop i weszła na
ogłoszenia o pracy. Było jej wszystko jedno gdzie, byleby ta praca miała coś
wspólnego z wyuczonym przez nią zawodem. Przekopywała się przez tysiące
ogłoszeń. Po trzech godzinach miała serdecznie dość i zrozumiała, że nie tak
łatwo będzie jej wyjechać z Warszawy. Zaparzyła sobie mocnej kawy i wróciła do
poszukiwań. Była coraz bardziej zrezygnowana, gdy natknęła się na ogłoszenie
chorzowskiego ogrodu zoologicznego. Poszukiwano dyrektora do spraw
ekonomicznych. Prześledziła wymagania i stwierdziła, że to jest to. Nawet się
nie zastanawiała i wysłała swoje CV. Na odpowiedź musiała trochę poczekać, ale
liczyła się z tym, że nie dostanie jej następnego dnia.
Jej
pojawienie się w firmie wywołało prawdziwą sensację. Wysiadła z windy elegancko
ubrana w modnej fryzurze i z pięknym makijażem. Stojący przy recepcji Olszański
wypuścił wszystkie koperty z rąk i stał jak oniemiały wodząc za Ulą wzrokiem.
Bez wątpienia wyglądała zjawiskowo a on doszedł do wniosku, że nigdy nie
widział piękniejszej kobiety. Pięć minut później nadal stał zszokowany i nie
potrafił z tego szoku wyjść. Drzwi windy ponownie się otworzyły i wyszedł z nich
Marek. Zauważył przyjaciela i podszedł do niego.
- A co ty tak stoisz jak żona Lota? Zamurowało
cię, czy co?
- A żebyś wiedział. Przed chwilą zobaczyłem
Ulę. Jest nie do poznania.
- A co jej się stało? – zaniepokoił się Marek.
- Wyglądaaa… Człowieku, ona wygląda jak milion
dolarów. W życiu nie widziałem piękniejszej kobiety…
- Coś ty wąchał? Masz jakieś zwidy?
- To nie zwidy bracie. Ona jest powalająco
piękna. Żaden facet nie przejdzie obojętnie koło tego zjawiska. Naprawdę nie
wiem, gdzie myśmy mieli oczy…
- My?
- No nie my. Gdzie ty miałeś oczy. Mieć pod
nosem coś tak wyjątkowego, delikatnego, subtelnego, anioła wręcz, to ty
uganiasz się za jakimiś nic nie wartymi dziuniami. Masz tę perłę w zasięgu ręki
i dobrze ci radzę, nie wypuść jej. - Marek ostentacyjnie przyłożył Olszańskiemu
dłoń do czoła. Wciąż miał wrażenie, że przyjaciel bredzi, ale czoło było
chłodne. – Jak mi nie wierzysz, to idź do jej gabinetu. Sam się przekonasz.
- A żebyś wiedział, że pójdę.
Wyminął
Sebastiana i energicznym krokiem ruszył do pokoju Uli.
- Jest? – zapytał siedzącą w sekretariacie
Dorotę.
- Jest – kiwnęła głową. Otworzył drzwi i
wsunął przez nie głowę.
- U…la? – Sebastian mówił prawdę. Wyglądała
cudnie.
- Cześć – rzuciła krótko i ponownie pochyliła
się nad laptopem.
- Co ty ze sobą zrobiłaś? Wyglądasz…
zjawiskowo. Jesteś piękna.
- Nie przesadzaj. Po prostu zaliczyłam
fryzjera. Chciałeś coś?
- Chciałem cię zobaczyć, bo cała firma huczy o
twojej przemianie – pokręcił z niedowierzaniem głową. – Chyba jestem idiotą.
- Nie jesteś. Tylko czasem nim bywasz. A teraz
wybacz. Mam naprawdę dużo pracy.
Zabiłambym tą Ewę gołymi rękami, ale z niej suka, a ja myślałam, że Paulina to najgorsza suka, a tu Ewa bije dzieci... Oby Marek ją rzucił bo inaczej nie wytrzymam i się mega wścieknę... Sorry, ale Ewa mnie wkurzyła... Jak można bić sześcioletnie dzieci? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZabiłabym
UsuńRenia
UsuńPrzecież Marek pogonił Ewkę w diabły. Rozstał się z nią i w życiu, i w pracy. W dodatku czeka ją rozprawa sądowa za znęcanie się nad dziećmi i to nie jej własnymi. Dostanie za swoje.
Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Marek jest był ,jest i będzie skur...nic ani nikt go nie zmieni. W końcu dojdzie do tragedii.A on nawet jednej łezki nie uroni ,gdy jego dzieci bądź dziecko umrze.stworzylas taką kanalię,że brak mi słów ,a ta idiotka Ula jeszcze mu pomaga. On jest ślepy,on zauważyłby dopiero jakby Ewa zabiła albo i nie bo by myślał ,że gdzieś sobie poszły albo są u Uli. On wcale nie nadaję się na ojca. Lepiej miały by gdyby odebrali mu prawa i Ula je adoptowała.Albo mieli dobra rodzinę zastępczą ,bo to co się dzieje w domu to horror. Ja nie wiem jak ten Marek może mieć wszystko gdzieś.Wolalabym by nie żył ,bo o takim okropnym Marku nie chcę mi się czytać.A może on także tłucze dzieci? Katuje a jak będą starsze to co zgwałci ?Po nim w tym opowiadaniu wszystkiego co najgorsze.Żeby tak ktoś obił mu tą głupią mordę. Teraz Ula ładna to będzie chciał zaciągnąć ją do łóżka skoro tamtą pogonił. A Ula niech wieje dopóki nie jest za późno .Potem nie spełni już marzeń o rodzinie,mężu ,a teraz ma jeszcze szansę kogoś znaleźć.Prosze znajdź jej kogoś dobrego kto ją pokocha i błagam nie łącz jej nigdy z Dobrzańskim.Niech ułoży sobie życie bez niego ,bo nawet najgorszemu wrogowi nie życzę takiego faceta jakim jest Marek. Pozdrawiam serdecznie 😉
OdpowiedzUsuńTrochę przesadziłam ,ale czytając to tak zdenerwowałam się na twojego bohatera ją go tak nie cierpię w tym opowiadaniu,że wolałabym ,żeby zniknął i szkoda mi strasznie tych dzieci. One cierpią przez głupiego ojca. Dobrze ,że mają Ule ,ale ona w końcu też musi zacząć własne życie ,a nie żyć życiem innych. Niech nie pozwoli by Marek zaczął ją podrywać ,bo kieruje się wyglądem i za jakiś czas znudziła by mu się i zostawiłby dla innej ,młodszej ładniejszej. W on jest skałą nic nie czuje. I tak pozostanie.Ile to opowiadanie ma części? Miłego dnia życzę.
UsuńJustyna
UsuńBardzo emocjonalnie podeszłaś do tej części. Widzę, że poczynania Marka doprowadzają niektórych do białej gorączki. Tak miało być. Mareczek miał być wkurzający i postępujący haniebnie. Nie bije dzieci, ale często zapomina, że je ma. Ula wyładniała, ale Marek póki co nie będzie jej podrywał nie mówiąc już o zaciągnięciu do łóżka. Opowiadanie ma 13 części.
Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Marek przeprasza Ulę, a co powie swoim dzieciom? Czy był aż tak zajęty panną Drabik, że nie widział co się dzieje z dziewczynkami i jak zachowuje się wobec nich jego nowa „miłość” Kto się nimi zajmował kiedy nie były u Uli? Przecież ktoś musiał je umyć, ułożyć do snu. Wiem, dziewczynki mogły kłamać, że się uderzyły, przewróciły, ale każdy kto wychowywał swoje dzieci, przyjmie takie tłumaczenie raz, może drugi, ale trzeci to już za dużo. Tak każdy, kto wychowywał dzieci, ale nie wypindrzona dziunia, która najlepiej by tylko leżała w ramionach Dobrzańskiego. Nie chce się rozpisywać na temat tej suczy, ale każdy kto podniesie rękę na bezbronne dziecko to dla mnie „bezmózg”. Szkoda że Dobrzański opamiętał się tak późno, bo mogło się to skończyć dużo gorzej.
OdpowiedzUsuńUla wreszcie dojrzała by zmienić wreszcie coś w swoim życiu, by zmienić pracę i nie katować się widokiem beznadziejnego ojca jakim jest Marek, bo jako szef nie jest zły. Dziewczynki na pewno bardzo to przeżyją, ale może Marek zajmie się wreszcie dziećmi tak jak powinien.
Dziękuje za ten przełomowy rozdział, pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata
UsuńRzeczywiście to chyba przełomowa część, bo w zasadzie stawia wszystko do góry nogami w przypadku Marka i zaczyna prostować ścieżki Uli. Ona zdała sobie sprawę, że wzięła na swoje barki zbyt dużą odpowiedzialność za nieswoje dzieci i choć bezgranicznie je kocha, to wie, że przecież mają ojca, który do tej pory włożył niewiele wysiłku w ich wychowanie i w dodatku naraził je na brutalne traktowanie przez swoją kochankę. Teraz zostaje postawiony przed faktem dokonanym.Ula wyjeżdża a on musi przejąć stery.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Wstrząsający rozdział. Nie można przejść obojętnie. Przemoc wobec bezbronnych dzieci jest karygodna. Popłakałam się. Marta i Dorotka nie miały nawet możliwości poskarżenia się ojcu na zachowanie Ewki, bo wiedziały, że jemu bardziej zależy na kochance niż na nich. Jedynie cioci wierzą i wiedzą, że są dla niej najważniejsze. One tak naprawdę są jeszcze takie malutkie i potrzebują miłości, uwagi, przytulenia i zrozumienia. Smutny żywot półsierot. Pozdrawiam Mariola
OdpowiedzUsuńMariola
UsuńTo wszystko prawda a najgorsze jest to, że mimo pytań Uli o te siniaki na ciałach dziewczynek Marek nadal niczego nie dostrzegał. Sądził, że może w przedszkolu dorobiły się sińców. Na pewno nie podejrzewał o to swojej kochanki. Nadchodzi czas, kiedy junior będzie musiał przewartościować swoje dotychczasowe życie i niestety będzie musiał zrobić to sam.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ciekawe czy Marek nie będzie miał kłopotów z policją? Za swoją głupotę powinien odpokutować! Chociaż szkoda Marty i Dorotki, bo już nie mają mamy, a teraz jeszcze taty nie będą mieć? Czy tylko Ewce się dostanie? Uważam, że oboje są tak samo winni! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńNie skupiam się już na wątku Ewy. Z pewnością Marka także czeka przesłuchanie w tej sprawie, ale ja tego nie opisuję. Ewka zniknęła z życia Marka a dziewczynki będą miały spokój. Oczywiście, że zarówno Ewa jak i Marek dzielą winę po połowie a może nawet Marek większą, bo nie zauważał krzywdy jaka działa się jego dzieciom.
Bardzo dziękujemy za wpis. Przesyłamy serdeczności. :)
Nie wiem kto z nich jest gorszy Ewka czy Marek. Chyba jednak Marek, bo to on powinien zapewnić dziewczynkom bezpieczeństwo, a pozwolił na ich bicie. I to on wpuścił swoją kochankę pod ich wspólny dach. To i tak cud, że w przedszkolu nikt tego nie zauważył, bo by miał ogromne kłopoty. Z drugiej strony szkoda, bo Marta i Dorotka krócej by cierpiały. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOboje są siebie warci. Ewka za to, że nie panuje nad nerwami i bierze się do rękoczynów, Marek za to, że jest ślepy jak kret bo ładna "dupa" przesłania mu pole widzenia. Faceci są jednak krótkowzroczni i pod tym względem on nie odbiega od standardów. Gdyby palcem pokazać mu każde zadrapanie i siniak być może wówczas by go olśniło.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i pięknie dziękujemy za komentarz. :)
Brałam pod uwagę kilka scenariuszy co do tego co się wydarzy między Markiem a Ewą, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania i chyba moja wyobraźnia szwankuje. Nie wyobrażam sobie aby znęcać się nad kimkolwiek, a nad dziećmi zwłaszcza.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zareaguje ten bęcwał Mareczek, gdy dowie się o planach Ulki.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
Julita
Julita
UsuńMusiało się zadziać coś wstrząsającego, coś co otrzeźwiłoby Marka i pomogło Uli podjąć decyzję, co dalej ma zrobić ze swoim życiem. Teraz nie ma już wątpliwości, że jej odejście jest niezbędne.
Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Na początku myślałam, że to Markowi coś odbiło i zaczął bić córki. Ale w sumie on czy Ewka to wszystko jedno. Oboje są jednakowo winni i siebie warci. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńEwka nie dość, że je biła, to zapewne też szantażowała, że np. pożałują jak pisną cokolwiek ojcu. Milczały więc aż do momentu, gdy Ewa przekroczyła granicę. Wiedziały, że ratunek znajdą tylko u Uli.
Pięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
No nie, tak nie może być. Marek powinien zapaść się pod ziemię ze wstydu. Będąc z córkami na okrągło, słysząc od Uli o jej podejrzeniach Marek nawet nie pokusił się o sprawdzenie jej rewelacji choćby z ciekawości? Tak bardzo był zakochany w Ewce? Niczego poza nią nie widział? Ile on ma lat, że zachowuje się jak nastolatek? A gdzie są dziadkowie? Też niczego nie zauważyli? Przecież bicie dziewczynek trwa od jakiegoś czasu? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńWygląda na to, że samcza chuć u Marka stanęła ponad troską o dzieci. Po co miał sprawdzać, po co interweniować jak w międzyczasie mógł spędzać upojne chwile z kochanką? On od lat jest na etapie, że wszystko trzeba pokazać mu palcem, żeby zwrócić na cokolwiek uwagę.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Rany boskie! Co się dzieje z rozumem Marka?! Gdzie on się podział i kiedy wyjdzie z rozporka? Taki przystojny i dorosły facet, a zachowuje się jak dzieciak. Co się musi stać żeby zmądrzał? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńZmądrzeje i to już niedługo, ale to nie on sam przejrzy na oczy. Znowu znajdzie się ktoś, kto mu je szerzej otworzy i uświadomi jakim jest durniem.
Dziękujemy za wpis. Przesyłamy serdeczności. :)
Można by pomyśleć że jest dobrze, bo Marek zauważył w pewnym sensie Ulę. Tylko że jej nie o taką uwagę chodziło. Ewka również przestała być przeszkodą. Choć musiało stać się tyłe złego. Może Marka coście to nauczy. Teraz kiedy w planach Uli jest wyjazd zrozumie co stracił. Pozostaje tylko kwestia dzieci. Jak one to zniosą. Ula jest dla nich najważniejszą osobą. Ważniejszą nawet od tatusia bo do niej poszły kiedy Ewa je pobiła. Marek zresztą był tak zaślepiony ciałem kochanki że nie uwierzyłby w słowackiego córek. Zastanawiam się też jak mógł nie zauważyć śińców na rękach Marty i Dorotki. Jest wykształcony i w ciągłe upadki nie powinien wierzyć. Chyba że Ewka przysłoniła mu wszystko. Teraz jeśli mają być razem czeka go ciężka praca aby przekonać Ulę że nie tylko jej uroda się liczy i dobro dzieci, ale i wnętrze. Ciekawa jestem jak postąpi Ula. Wyjedzie czy zostanie z miłości i dla dobra dzieci
OdpowiedzUsuńWyczytałam o 134 częściach. Chyba to chochlik
Pozdrawiam cieplutko.
Chochlik w telefonie zmienił mi słowa w słowackiego.
UsuńRomantyczko
UsuńZ tą ilością rozdziałów, to oczywiście błąd (już poprawiłam). Części jest 13.
A jeśli chodzi o tę część, no cóż... Tak to jest kiedy myśli się rozporkiem a nie używa rozumu. Nie zauważa się wówczas nic prócz obiektu pożądania. Idealizuje się ten obiekt i gloryfikuje. Kto by pomyślał, że tak piękna i pociągająca kobieta zdolna jest do przemocy? Pozory mylą a Markowi po raz pierwszy spadły klapki z oczu.
Bardzo dziękujemy za długi komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Marek łaskawca zwolnił Ewkę i wyrzucił ją z domu. I co myśli, że to już załatwia wszystko? No tak, zapomniałam, że obiecał przeprosić córki. A ja się zastanawiam czy on się czegoś na tym przykładzie nauczył? Ile czasu upłynie, jak zamieszka z nimi kolejna baba? Pomyśli chociaż przez chwilkę o córkach, jak będzie się ładował w nowy związek? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńPostępowanie Marka bywa nieprzewidywalne. Niestety a raczej stety, że kolejnej kochanki już nie będzie. Za dużo rzeczy zaczęło się dziać. Pobite córki i planowany przez Ulę wyjazd, do którego w końcu dojrzała nieco zmienią optykę i sposób postrzegania rzeczy. Zaczyna się wielka przemiana.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Podziwiam Ulę, że nie przywaliła Ewce. Pewnie nic by to nie zmieniło, ale należało się tej jędzy za Martę i Dorotkę. A jeszcze nie pominęłabym Marka. Kretyn nad kretynami! Mieszkali razem, a on nic nie zauważył?! Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńSkoro Ewa jest taka agresywna Ula mogłaby nie wytrzymać tych rękoczynów. Nie ma przecież takich skłonności. Dla niej ważna jest siła argumentów. Bez wątpienia udowodniła Markowi krzywdę jakiej córki doznały od jego kochanki i zgłosiła to na policję.
Pięknie dziękujemy za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Czego Marek uczy córki? Tego, że należy okłamywać swoich bliskich?! Czy on naprawdę postradał zmysły? Przecież takie praktyki do niczego dobrego nie prowadzą. Skoro nic złego nie robi i uważa Ulę za przyjaciółkę, to dlaczego zakazał dziewczynkom powiedzenia, że Ewka mieszka u nich? Mam nadzieję, że później Marek nie będzie miał im tego za złe? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTo jest właśnie męska, przewrotna logika. Ula wiele razy przyłapała go na obściskiwaniu się z różnymi kobietami, że teraz, kiedy związał się ze swoją asystentką, nie chce, żeby Ula o tym wiedziała. Trochę to naiwne, bo przecież takich rzeczy nie utrzyma się w tajemnicy zwłaszcza w takiej plotkarskiej firmie. Poza tym sama Ewa zyskawszy przychylność prezesa zaczęła się szarogęsić więc nietrudno jest się domyślić tego romansu.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Czyżby głowa siwieje, d ... szaleje? Tylko to się dla niego liczy? Zupełnie nic nie czuje do córek? Żeby tego później nie żałował, bo dziewczynki są już na tyle duże, że tak szybko nie zapomną, że tata pozwalał na ich bicie! Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńTo wprawdzie nie jest jeszcze kryzys wieku średniego, bo Marek ma 35 lat, ale to pies na baby i zbyt łatwo ulega pożądaniu. Ono przesłania mu wiele istotnych rzeczy w tym znęcanie się kochanki nad jego córkami. Wiele jeszcze junior będzie musiał zrozumieć, bo po wyjeździe Uli dotrze do niego mnóstwo rzeczy, z których nie zdawał sobie sprawy.
UsuńBardzo dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Biedne dzieciaczki. Jak bardzo musiały być przestraszone, że uciekły z domu. Dobrze, że chociaż wiedziały u kogo znajdą pomoc. Zastanawiam się też jak to się stało, że przez tyle czasu Marek ich nie szukał? Przecież one są jeszcze malutkie. Cały czas łajdaczył się z Ewką, że nie zauważył braku w domu córek? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTrzeba założyć, że je szukał. Nie wychodził wprawdzie z domu, ale dzwonił do rodziców dzieci, z którymi jego córki chodziły do przedszkola. Nie rozpisywałam się już na ten temat a jedynie zaznaczam, że Marek pyta "dokąd uciekłyście? Wszędzie was szukam." Dzwonił być może ido Uli, ale nie odbierała, bo ważniejsza była wizyta w szpitalu. To definitywnie wskazuje na beztroskę Dobrzańskiego i jego płytkie myślenie kompletnie pozbawione odpowiedzialności.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Jakie szczęście, że Ula nie została na noc w Rysiowie. Co by się stało z Martą i Dorotką? Czy Marek wreszcie zacząłby je szukać? Jestem do granic możliwości oburzona jego postępowaniem! On ma więcej szczęścia niż rozumu. Dobrze by było gdyby wreszcie to do niego dotarło. W drodze do Uli dziewczynkom naprawdę mogło się coś złego stać. A one i tak są wystarczająco przestraszone i nieszczęśliwe. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńZafundowałam im niezły wstrząs, ale to musiało się stać, żeby Marek zaczął wreszcie używać mózgu i wziął odpowiedzialność za dzieci. Ten incydent dał dużo do myślenia zarówno jemu jak i Uli. Tak naprawdę przesądził o jej wyjeździe i porzuceniu pracy w F&D.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Brawo Ula! Za załatwienie idiotki Ewki, za danie poczucia bezpieczeństwa Marcie i Dorotce a przede wszystkim za utarcie nosa dwóm bawidamkom Sebastianowi i Markowi! Strasznie są powierzchowni. Dopiero teraz zauważyli, że Ula jest piękna? Ta zmiana to może pierwszy krok do dalszych zmian w jej życiu? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńDokładnie na to się zanosi. Będą spore, wręcz rewolucyjne zmiany. Uli ciężko będzie wyjeżdżać ze względu na dziewczynki, ale wie, że to jedyna droga, żeby uwolnić się od Marka. Marek będzie musiał przemyśleć sporo rzeczy, uderzyć się w piersi za poprzednie lata i wreszcie zacząć zmieniać swoje życie.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Jeśli Markowi od początku tak bardzo przeszkadzały dziewczynki, to lepiej gdyby je oddał na stałe wychowanie komuś innemu np. Uli. Może by się zgodziła a dziewczynki by miały miłość, spokój i właściwą opiekę oraz porządne wzorce do naśladowania. To nieprawdopodobne jakim durniem jest Marek. Powinien za to wszystko ciężko odpokutować tak żeby zapamiętał do końca życia! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńNie mógł tego zrobić. Po śmierci Joasi nie miał najlepszej opinii a jeszcze jakby pozbył się dzieci, to zaczęto by na nim wieszać psy. Opinia była dla niego najważniejsza, a z drugiej strony tak łatwo było mu ją szargać licznymi romansami, z którymi jakoś niespecjalnie się ukrywał.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Dobrze, że Ula zachowała zimną krew i nie spanikowała tylko wiedziała, co ma zrobić. W szpitalu udzielono im pomocy. Nie zostawiała też sprawy z Markiem na później, tylko od razu mu wygarnęła. Marta i Dorotka mogą absolutnie czuć się przy niej bezpiecznie i fizycznie i psychicznie. Fajnie, że mają taką wspaniałą ciocię. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńUla nie mogła postąpić inaczej. Stan dziewczynek nie był najlepszy i doprowadził ją do ostateczności. Nie mogła tego tak zostawić i pozwolić, żeby Ewie uszło to bezkarnie. Markowi również.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Żeby tej Ewce ręka uschła, a nawet dwie! Jak można znęcać się nad dziećmi? Co one złego jej zrobiły? Przecież wiążąc się z Markiem musiała wiedzieć, że on ma dwie córeczki? Za coś takiego powinna nieźle oberwać! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBaty jej się należą, ale kara jaka ją spotka będzie zgodna z prawem. Marek nie bija kobiet a Ula też nie ma skłonności do bicia, chociaż pewnie chętnie by to zrobiła.
UsuńPozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Kochana i opiekuńcza córka. Nie wiem czy to zasługa wychowania Magdy i Józefa, czy też ta dobroć i empatia wynika z jej charakteru, ale Józef ma powody do dumy. W tych czasach, kiedy wszyscy są zalatani i na nic nie mają czasu, taka Ula, która pamięta o swojej rodzinie i poświęca im tyle czasu, to prawdziwy skarb. Gdyby dziewczynki były przez nią wychowywane, to z pewnością też by były takie empatyczne. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńDziewczynki wiele zyskały przy Uli. Przecież ona nie uczy je agresji. Te złe doświadczenia z Ewką pewnie na długo pozostaną w ich pamięci, ale czas zrobi swoje. Zwykle zachowania wynosimy w domu, a dom w Rysiowie zawsze był spokojny i cichy. Ula nie miała złych wzorców i to starała się przekazać dzieciom.
Pozdrawiamy gorąco i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Co się jeszcze musi stać żeby Marek wreszcie przejrzał na oczy... Brawo Ula wreszcie dojrzałaś żeby zrobić coś dla siebie... Szkoda bliźniaczek jeżeli Ula wyjedzie bo Marek nie zrezygnuje że swojego rozwiązłego życia... Pozwolił zeby dzieci były bite przez kochankę masakra.. Czekam do następnego czwartku. Serdecznie pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńStanie się tylko jeszcze jedna rzecz. Ula wyjedzie, a on nie bardzo będzie sobie radził bez niej. Czas przemiany Marka zbliża się wielkimi krokami.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
W takich związkach najczęściej czarnym charakterem jest nowy facet mamusi. To on jest tym złym, który najchętniej dzieci swojej kochanki chętnie by wysłał w kosmos. Tutaj takim wcielonym złem jest młoda kobieta. I to jest chyba najbardziej oburzające. Przecież ona pewnie będzie miała własne dzieci. Czy chciałaby aby ktoś te dzieci traktował tak samo, jak ona potraktowała Martę i Dorotkę? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiadomo czy Ewa będzie miała dzieci. Może jest typem, który w ogóle za nimi nie przepada. Jeśli miałyby doznać podobnej krzywdy co bliźniaczki Marka, to lepiej, żeby jednak ich nie miała. Odważyła się podnieść rękę na nieswoje dzieci więc jaki byłby problem, gdyby miała pastwić się nad własnymi? Pewnie też nie miałaby żadnych skrupułów.
UsuńPięknie dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Nic, absolutnie nic nie usprawiedliwia Ewki. Nawet jeśli wyniosła takie wzorce z domu, nawet gdy sama była bita. Jeśli tak, to powinna pamiętać jak skrzywdzone czuje się dziecko i jak rzutuje to na dorosłe życie. Cieszę się, że Ula zgłosiła to na policji. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrzywda dzieci zwykle uwrażliwia policję również. Nie rozpisuję się nad dalszymi losami Ewy, bo to w zasadzie bohaterka jednego rozdziału. Na pewno otrzyma jakąś karę a Marek tego dopilnuje. Takie rzeczy nigdy nie powinny mieć miejsca a jeśli się już zdarzą, trzeba sprawcę sprawiedliwie ukarać.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Ciekawe co seniorzy na bokserskie ciągoty kochanki ich syna? Dostarczył im kolejnego powodu do "dumy"? W ogóle zastanawiam się czy ktokolwiek wiedział, że Marek mieszka z nową partnerką? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSeniorzy nie mają pojęcia, co wyprawia ich syn. Oczywiście są świadomi, że ma ciągoty do pięknych kobiet, ale wciąż liczą na to, że się wreszcie ustatkuje. Nie wiedzą o jego związku z asystentką i wciąż wierzą, że Marek zdeklaruje się Uli.
UsuńBardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Cieszę się, że Ula o siebie zawalczyła, że tak się zmieniła. Z opisu wynika, że wszystkim opadła kopara. To powinno wzmóc w niej dobrą samoocenę. Może dzięki temu nabierze wiatru w plecy i pójdzie za ciosem do dalszych zmian? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZmiana wyglądu to było dopiero preludium do zmian. Największą będzie zmiana miejsca zamieszkania i oderwanie się od F%D i toksycznego Marka. Wyjeżdża z nadzieją, że jeszcze nie jest za późno, że wprawdzie zegar tyka, ale liczy, że los da jej szansę bycia żoną i matką. Czy jednak będzie to takie proste?
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)