ROZDZIAŁ
9
- Dokąd ty jedziesz Ula? Daj mi jakieś
namiary. Co będziesz robić?
- To, dokąd jadę nie jest twoją sprawą.
Odcinam się w ten sposób od ciebie, Febo&Dobrzański i od Warszawy. Zaczynam
dbać o higienę własnych nerwów. Podpisz to z łaski swojej, bo nie mam całego
dnia. Muszę jeszcze załatwić u Sebastiana świadectwo pracy. W moim gabinecie na
biurku leży stos teczek z ostatniego miesiąca. Są rozliczone i zawierają
podpisane raporty. Zamknęłam wszystkie sprawy więc ktoś, kogo przyjmiesz na
moje miejsce zacznie z czystą kartą.
Złożył
na wypowiedzeniu zamaszysty podpis i oddał dokument Uli. Po jego policzkach
płynęły łzy.
- Nie sądziłem, że tak się to skończy –
wyszeptał. – Nie sądziłem, że stracę najlepszego przyjaciela jakiego
kiedykolwiek miałem. To bardzo boli Ula. Nawet nie wiesz jak bardzo…
- Wiem, ale musisz zrozumieć, że nadszedł
czas, żebym zajęła się własnym życiem. Zawsze zostaje ci jeszcze Sebastian –
podniosła się z kanapy. – Bądź mądry, nie ulegaj słabościom, dbaj o córki i
bądź szczęśliwy.
Objął
ją szczelnie ramionami i mocno przytulił do siebie.
- Odezwiesz się kiedyś…?
- Może…, któregoś dnia…? Trzymaj się –
oderwała się od niego i nie oglądając się za siebie wyszła z gabinetu. Marek
ciężko usiadł na krześle i zrozpaczony ukrył w dłoniach twarz.
Ocknął
się z odrętwienia usłyszawszy dźwięk telefonu. Odebrał. Z drugiej strony
usłyszał Olszańskiego.
- Człowieku coś ty zrobił!? Była tu przed
chwilą Ula i prosiła o jak najszybsze wypisanie świadectwa pracy. Oszalałeś!?
Jak my sobie poradzimy bez niej?
- Nie wiem Seba – powiedział cicho. – Nie męcz
mnie. Postawiła mnie pod ścianą. Musiałem podpisać jej wypowiedzenie. Zrób to o
co cię prosi. Jestem załamany i muszę stąd wyjść, bo oszaleję. Po drodze zajrzę
do ciebie i podpiszę to świadectwo pracy in blanco.
Rozmowa
z Ulą i cała ta niemiła sytuacja przytłoczyła go. Czuł w środku wewnętrzny
dygot i miał wrażenie jakby rozpadał się na milion kawałków. Najważniejsza
osoba w jego życiu opuściła go na zawsze. Wsiadł do samochodu i ruszył w stronę
Anina. Musiał porozmawiać z matką. Może ona mu coś doradzi? Zawsze miała
świetne relacje z Ulą. Od razu zauważyła jego przygnębienie i zaniepokoiła się.
- Masz taką minę jakby coś się stało.
- Bo stało się mamo coś bardzo, bardzo
niedobrego. Dzisiaj rano odeszła Ula. Odeszła z naszego życia i z firmy.
Wyjechała a ja nie wiem dokąd. Zupełnie nie mam pojęcia co robić i jak mam
przekazać tę wiadomość dziewczynkom. Wczoraj wszyscy mieliśmy taki wspaniały
dzień. Ula zabrała dzieci rano i szalała z nimi po galeriach. Ja dołączyłem do
nich w porze obiadowej. Kiedy żegnała się z nimi wieczorem odniosłem dziwne
wrażenie, że żegna się z nimi na zawsze. Długo je ściskała i przytulała
szeptając im, że bardzo je kocha. Dzisiaj rano przyniosła mi wypowiedzenie –
zadrżał mu głos i rozpłakał się. – Zupełnie nie wiem jak na to zareagować i co
zrobić. Jak ją odnaleźć. Nawet mi nie powiedziała dokąd wyjeżdża. Nie pozwoliła
dzwonić. Powiedziała, że ma zamiar zmienić numer telefonu. To wygląda tak jakby
wzięła wielkie nożyce i odcięła na zawsze naszą przeszłość. Mam wrażenie jakbym
wszystko spieprzył od początku do końca i nie miał szansy, żeby to jakoś
naprawić.
Helena
westchnęła ciężko i smutno spojrzała na syna.
- Nie chcę kopać leżącego Marek, ale dobrze
wiesz, że to zbierało się przez całe lata. Nie byłeś wobec niej w porządku.
Uwikłałeś ją w swoje życie i związane z nim problemy. Robiła dla ciebie
wszystko, bo cię kochała. To był jedyny powód, w imię którego tak bardzo się
dla was poświęcała. Dziwię się, że nigdy tego nie zauważyłeś. Ja zobaczyłam tę
miłość w jej oczach od momentu, w którym ją poznałam. Kiepsko to ukrywała, ale
mocno się starała zachować obojętność. Nawet na bankiecie kolekcji
jesienno-zimowej nie mogła się przemóc, żeby przyznać się otwarcie do tej
miłości. Pytałam ją, dlaczego się nie pobierzecie. Mówiłam, że powinniście to
zrobić dla dobra dzieci i was samych. Popatrzyła na mnie zdziwiona i
powiedziała, że nie jesteście razem, że ty jej nie kochasz, bo nie jest w twoim
typie i na zawsze pozostaniecie przyjaciółmi. Miałeś wiele kobiet synu, ale
uderz się w piersi i powiedz, czy któraś z nich choć w ułamku była tak
wspaniała jak Ula? Czy odważyłaby się na wychowanie od niemowlęctwa twoich
dzieci i na pokochanie ich? Jesteś jak większość mężczyzn płytki i
powierzchowny. Z ładnej miski nikt się jeszcze nie najadł i dobrze o tym wiesz.
Oceniasz ludzi nie patrząc jaki mają charakter, jakie zalety i wady, ale patrzysz
na wygląd. Dla ciebie kobieta mogła być bezgranicznie głupia, byleby miała
ładną buzię. Ula ma piękne wnętrze, jest mądra i dobra. Ma w sobie tyle miłości
i łagodności, że mogłaby nią obdzielić wszystkich ludzi dookoła. Kocha nad
życie dziewczynki i równie mocno kocha ciebie. Szkoda, że nie potrafiłeś tego
docenić. Założę się, że ona wyjechała pełna żalu i zawiedzionych nadziei. Tyle
lat łudziła się myślą, że wreszcie dostrzeżesz w niej kobietę, a nie wyłącznie
asystentkę i opiekunkę do twoich dzieci. Nie udało się a ona była już zmęczona
czekaniem na ciebie. Bardzo mi jej żal, bo dla ciebie i dzieci poświęciła
najlepsze lata swojego życia. Nie wiadomo czy kiedyś będzie miała swoje własne
potomstwo. Mam nadzieję, że jednak spotka na swojej drodze człowieka, którego
zdoła pokochać tak mocno jak ciebie. Zasłużyła na szczęście jak żadne z nas.
- Jestem ślepym idiotą – mówił drżącym głosem
Marek. - Parę lat temu Sebastian sugerował mi, że Ula mnie kocha a ja głupi
wyśmiałem go i nie uwierzyłem. Dlaczego ty nic mi nie powiedziałaś?
- Myślałam, że o tym wiesz, bo to było takie
oczywiste. Sądziłam, że ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę jak wielkim
uczuciem ona cię darzy. Naprawdę jesteś ślepy jak kret. Przy niej miałbyś dobre
i szczęśliwe życie. Bylibyście taką piękną rodziną. Masz rację w jednym.
Wszystko spieprzyłeś i nie sądzę byś w jakikolwiek sposób mógł naprawić tę
relację.
- Nie odpuszczę. Zmienię się dla niej i znajdę
ją. Chcę, żeby była ze mnie dumna i nie patrzyła na mnie przez pryzmat
lekkoducha i birbanta. Na pewno tak tego nie zostawię. Teraz pojadę po
dziewczynki i postaram się im wszystko wytłumaczyć.
Podjechał
pod przedszkole i wszedł do środka. Był trochę wcześniej niż powinien, ale
postanowił zaczekać. Wybiegły z sali pół godziny później i wpadły w jego
rozłożone ramiona. Dał po buziaku każdej z nich i pomógł im się ubrać.
- Najpierw pojedziemy po zakupy a jak wrócimy
do domu będę chciał z wami porozmawiać. Macie ochotę na ciepłą kolację? Jakieś
specjalne życzenia?
- Zrobisz nam spaghetti? Ciocia Ula robi
pyszne. Może nam się też uda? Widziałyśmy jak ciocia to robi. Musimy kupić
mielone mięsko, długi makaron i pomidorowy sos. Dasz radę tatuś – pocieszyła go
Dorotka – a my ci pomożemy.
Uśmiechnął
się do siedzących z tyłu córek.
- Wasze życzenie jest dla mnie rozkazem.
Będzie spaghetti.
Stał
przy piecu przepasany fartuchem i mieszał mięso, żeby się nie przypaliło. Obok
niego na wysokich krzesłach siedziały dwie jego pociechy i udzielały mu
wskazówek.
- Musisz to posolić. Ciocia dodawała też
oregano i bazylię.
- I dużo słodkiej, wędzonej papryki – dodała Marta.
– Takiej w proszku. A potem wszystko zalewała pomidorowym sosem. Będzie pycha,
bo ładnie pachnie.
Nałożył
na talerze ugotowany makaron i polał go sosem. Przeniósł wszystko na stół w
salonie i usiadł przy nim. Po obu jego stronach zajęły miejsce Marta i Dorotka.
- Muszę wam powiedzieć o czymś ważnym – zaczął
z poważną miną. - Dzisiaj rano widziałem się z ciocią. Powiedziała mi, że musi
koniecznie wyjechać na dłużej i już nie będzie się mogła wami zajmować. To dla
cioci bardzo ważne, bo musi sobie poukładać i przemyśleć trochę spraw. Prosiła,
żeby was pożegnać od niej i powiedzieć, że bardzo, ale to bardzo was kocha.
Przestały
jeść i wbiły w niego dwie pary oczu.
- Tatuś my wiemy, że ciocia wyjechała. Mówiła
nam o tym wczoraj. Nie chciała, żebyśmy płakały.
- A mówiła dokąd wyjeżdża? – zapytał
zaskoczony przewidywalnością Uli. - Więc
i o tym pomyślała. Przygotowała je na to, że długo jej nie będzie. - Poczuł
do niej wdzięczność. Chroniła dzieci przed szokiem i płaczem spowodowanym jej
nieobecnością. Nadzwyczaj dobrze to przyjęły, bo nic takiego nie miało miejsca.
- Mówiła, że to daleko – powiedziała Dorotka –
i że któregoś dnia zrobi nam niespodziankę i wróci.
- Mówiła też, że zawsze nas będzie nosić w
sercu nawet wtedy, gdyby miała wyjechać na koniec świata – dodała Marta. –
Ciocia nas kocha, ale na razie nie może z nami być.
- Bardzo się cieszę, że to rozumiecie –
powiedział wzruszony.- A teraz myć się i spać, bo jutro musimy wcześnie wstać.
Kiedy
już wykąpane i przebrane w piżamki położyły się do łóżeczek Marek wszedł do ich
pokoju i zwyczajowo włączył im spokojną muzykę. Pochylił się nad każdą z nich
dając buziaka na dobranoc.
- Bardzo was kocham dziewczynki. Jesteście
całym moim światem.
- My też cię kochamy tatusiu – odpowiedziały
sennie.
Usiadł
jeszcze w salonie i wyciągnął telefon. Zaczął pisać sms-a do Uli z nadzieją, że
jeszcze nie zdążyła zmienić numeru telefonu.
Wyjechała
bladym świtem. Celowo wybrała tak wczesną porę, żeby uniknąć korków na trasie i
żeby jak dojedzie na miejsce mieć trochę czasu na urządzenie się i zrobienie
jakichś zakupów. W te ostatnie zaopatrzyła się po drodze zauważywszy dyskont na
obrzeżach miasta.
Obracała
kilka razy, by do końca opróżnić bagażnik. Zdyszana wwiozła ostatnie rzeczy na
siódme piętro i rozejrzała się po mieszkaniu. Trzeba było jednak trochę je
uprzątnąć. Włączyć lodówkę, odkręcić zawór wody i gazu. Powoli znikał przykry
zapach kurzu i zaczęło pachnieć świeżością. Rozpakowała walizki i wyciągnęła z
wielkiego worka pościel rozciągając ją na łóżku. Zrobiła sobie kilka kanapek i
usiadła przy ławie jedząc z apetytem. Była głodna. Sięgnęła po telefon chcąc
ustawić budzik, ale usłyszała dźwięk przychodzącego sms-a. Był od Marka.
Ciekawość zwyciężyła i Ula otworzyła wiadomość.
Wreszcie Markowi zrobiło się głupio. Jest mi go żal, ale wiem ze ,zawiódł Ulke. Może wreszcie stanie sie dorosłym facetem
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńTu nie ma co współczuć Markowi, bo przez lata zasłużył sobie na wszystko, co go spotkało. Jeśli Ula nie podjęłaby drastycznych kroków on do końca życia byłby playboyem.
Bardzo dziękujemy za komentarz.Pozdrawiamy. :)
No Mareczek zaczyna dojrzewac. Dziewczynki są bardzo mądre i wiele rozumieją,ale potrzebują miłości i Marek teraz musi być obecny w ich życiu już nie ma na kogo zwalić odpowiedzialności. Uli będzie bardzo ciężko, bo kocha dziewczynki a Marka jeszcze bardziej. Jest miłością jej życia i nie wiem czy Ula się wyleczy z Marka. Oboje zaczynają nowe życie. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńNa dojrzewanie Marka najwyższa już pora. Pora się otrząsnąć, pozwolić, by klapki spadły z oczu i ogarnąć świat z szerszej perspektywy. Niestety każde z nich musi coś poświęcić. Inaczej po prostu się nie da. Myślę, że Ula ma tu dużo więcej do stracenia niż on.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Bardzo ciekawy rozdział skłaniający do refleksji, że …dopiero jak coś tracimy doceniamy jak było dla nas ważne…
OdpowiedzUsuńMyślę, że Marek wyciągnie z tego cenne dla siebie i dziewczynek wnioski. Choć wcześniej Sebastian mówił mu o miłości i oddaniu Uli, Marek to zignorował i wręcz go wyśmiał. Sądzę, że po słowach matki otworzyły mu się oczy szerzej niż rozporek w spodniach przy pustych lalach pokroju Drabikówny czy Domi. Otrzeźwienie przyszło teraz, bo nawet po stracie Joaśki nie był w stanie zrezygnować z hulaszczego życia jak fajnie określiłaś, birbanta. Marku, doceniaj ludzi gdy są- nie gdy ich tracisz . Myślę, że ten sms do Uli to nie błaganie, wróć, ale postanowienie: „Ula zmieniam się byś Ty i dziewczynki miały powód do dumy”
Dziękuje za dziś, aż mnie skręca ciekawość tej wiadomości.
Pozdrawiam gorąco,życząc zdrówka, Agata
Agata
UsuńDokładnie takie było zamierzenie. Marek miał zrozumieć po rozmowie z matką, co tak naprawdę stracił a stracił szansę na dobre i szczęśliwe życie z kobietą, na której tak naprawdę zależało mu najbardziej. Co do sms-a masz dobre przeczucia. Od niego zacznę kolejną część.
Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Zakończyć w takim momencie to grzech. Zwłaszcza w takich niepewnych czasach. Ale wracając do meritum to jak ująć ponad sześcioletnią znajomość w smsie. Ja na jego miejscu zastosowałabym dwa magiczne słowa z trzech: przepraszam i dziękuję. Takie szczere dziękuję chyba nigdy nie padło z ust Marka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko dziewczyny. Zostanciewdomu.
Romantyczko
UsuńJakoś trzeba było zamknąć ten rozdział, ale za to następny zacznie się właśnie sms-em. Treści na razie zdradzać nie będę, ale być może znajdziesz w nim te dwa magiczne słowa, o których piszesz.
Ja jak najbardziej pozostaję w domu w przeciwieństwie do Gai, która jest osobą wciąż czynną zawodowo i niestety musi chodzić do pracy, ale odkaża się i dba o siebie.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Najprościej zwalić wszystko na innych. Najważniejsze teraz nie jest pytanie dlaczego Helena mu nie powiedziała o tym czego się domyślała. Myślę, że nawet gdyby to zrobiła, to potraktowałby ją tak samo jak Sebastiana. Lepiej niech Marek skupi się na tym jak i gdzie znaleźć Ulę. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńPo rozstaniu z Ulą Marek nie zmienił się przecież z minuty na minutę. Zwalał wcześniej wszystko na innych więc dlaczego teraz nie miałby obwiniać matki, że nie powiedziała mu o rzeczy dla niej tak oczywistej. Ale bez obaw. Powoli, powoli ten bawidamek zacznie wychodzić na prostą. Na szukanie Uli zdecydowanie za wcześnie. Marek w końcu to zrozumie, że musi dać jej czas.
Bardzo dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Co go nie zabije, to go wzmocni! Nie ma co płakać nad rozlaną szklanką mleka, tylko zacząć się zmieniać! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńI dokładnie Marek tak do tego podejdzie, bo w końcu pojmie, że to jedyna droga, by odzyskać Ulę.
UsuńBardzo dziękujemy, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiamy. :)
I tak źle i tak niedobrze. Z jednej strony Marek się wściekał za wtrącanie się w jego życie, z drugiej strony ma żal, że mama mu wcześniej nie uświadomiła wielu spraw. I bądź tu mądry. Pozytywne jest to, że wreszcie wiele zrozumiał i zacznie myśleć ... głową. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńZapewniam Cię, że myślenie u Marka bardzo się rozwinie i to w ekspresowym tempie. Aż dziwne, że nie dopadną go przez to bóle głowy a sporo będzie na niej miał. Podsumowując: Marek zamyka rozporek a otwiera umysł.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Tak jak mawiają nie kopie się leżącego, ale czasem tak widocznie trzeba aby coś zrozumiał. Najwidoczniej tak też stało się z młodym Dobrzańskim. Tylko czy wytrwa w swoim postanowieniu i rzeczywiście się zmieni?
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
Julita
Julita
UsuńLeżącego się nie kopie, ale niektórzy potrzebują silnego wstrząsu, żeby wreszcie coś do nich dotarło. Helena synowi wyjaśniła wszystko bardzo klarownie. Prościej już nie można było. Poskutkowało, bo Marek sporo zrozumiał.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Żal mi ich wszystkich, ale chyba mimo wszystko, najbardziej żałuję Marka. Przez tyle lat był ślepcem, nikt dobitnie mu tego nie powiedział. W sumie wiódł szczęśliwe życie, a tutaj taka przykra niespodzianka. Wydaje się, że on naprawdę mocno przeżywa to rozstanie i chyba nie minie mu to tak na pstryknięcie. Coś mi się wydaje, że bardzo długo będzie miał wyrzuty sumienia. Może właśnie one spowodują, że rzeczywiście się zmieni. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńMarka zepsuły kobiety, miał kiepskiego doradcę (Sebastian) i za bardzo lubił klubowe, nocne życie. Niestety w taki sposób nie można funkcjonować na dłuższą metę. Nie ma też powodu, by litować się nad sobą. Trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty bez żadnej taryfy ulgowej. Wyrzuty sumienia będą, a jakże, ale zapracował sobie na nie w pocie czoła, prawda?
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ale Ulka jest twarda, myślałam, że wymięknie patrząc w te oczy i dołeczki;) Dobrze, bo nauczka mu się należała i wreszcie zrozumiał, że Ulka jest kimś więcej niż przyjaciółką. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUla jest twarda, ale bardziej zdeterminowana, bo chce zawalczyć o własne szczęście. Marek już jej nie zwiedzie powłóczystym spojrzeniem i dołeczkami w policzkach. Kończy jej się czas a w głowie słyszy tykanie zegara. Ma 33 lata więc najwyższy czas spełnić się jako matka.
UsuńSerdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za wpis. :)
Suma summarum wyszło chociaż, że Marek naprawdę ma fajny kontakt ze sowimi córeczkami. I wcale nie traktuje ich jak zło konieczne. Szczerze się przejął jak ma im przekazać niezbyt fajną nowinę. Brawo, jeszcze będzie z niego wzór cnót, hihi;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMarek ma lepszy kontakt z córkami, bo one są coraz starsze i wiele rozumieją. Można już z nimi poważnie porozmawiać i to mu pasuje. Czy zostanie wzorem cnót? Trudno powiedzieć.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Czym on się tak bardzo przejmuje, przecież jest mnóstwo sposobów znalezienia Uli. Jego akurat stać prawie na wszystkie sposoby. Interesuje mnie jak on będzie walczył i się zmieniał i jak Ula sobie poradzi na wygnaniu? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnalezienie Uli, to żaden problem. Marek rozpacza, że nie potrafił jej zatrzymać i jedynie się zastanawia, dokąd ona wyjechała. Na razie nie będzie jej szukał, bo zrozumie, że ona potrzebuje czasu, by zastanowić się nad własnym życiem. Jemu ten czas też jest niezbędny, żeby mógł się wykazać w praktyce tym, co deklaruje w teorii.
UsuńSerdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Smutne te opowiadanie. Mogliby tworzyć taką fajną rodzinę. A tak, to wszyscy są nieszczęśliwi. Tylko dziewczynki chyba nie bardzo zdają sobie sprawę, co oznacza wyjazd cioci Uli. Mogą się już nie zobaczyć. Zastanawiam się co z tym zrobisz? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNa razie jest smutne. Gdybym chciała od razu opisywać ich jako wspaniałą rodzinę nie miałabym o czym pisać. Ta historia miała opowiadać o ciężkiej pracy, jaką trzeba wykonać, żeby zbudować udany, stabilny związek. Dziewczynki rozumieją chyba więcej niż ich tatuś. Ula obiecała im przecież, że może kiedyś wróci a one będą cierpliwie czekać.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
O kurczaczki, ale się porobiło. Marek załamany, Helena w nie lepszym stanie. Ula u kresu wytrzymałości. Chyba dobrze im wszystkim zrobi to odosobnienie. Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńHelenę zdziwiła nieco wiadomość o odejściu Uli. Z drugiej jednak strony nie dziwi się niczemu. Zna swojego syna i dobrze wie, że wykorzystywał tę znajomość do granic wytrzymałości aż w końcu te granice przekroczył. Helena mu nie pobłaża a jedynie dość brutalnie odziera go ze złudzeń. Każdemu z nich przyda się chwila oderwania od przeszłości. Na pewno zadziała terapeutycznie.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ulka jest wielka. Widać jak bardzo kocha te dziewczynki. Wiedziała, że mogą nic nie zrozumieć dlaczego nie mają z nią kontaktu. Wspaniale im to wytłumaczyła. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńUla nie chciała wpędzać dzieci w kolejną traumę. Doskonale wie, że one są z nią bardzo związane emocjonalnie. Gdyby ich nie uprzedziła o wyjeździe, mogłyby źle to znieść a tak uprzedzone reagują zupełnie spokojnie.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
To budujące, że dorosły syn potrafi przyjść do mamy ze swoim kłopotem. Nie zalewa robaka, tylko chce zrozumieć. Wie, że Helena dobrze mu doradzi. Chociaż z tej strony ma z górki;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńMarek raczej nie radzi się matki w niczym, jednak doskonale wie, że ona i Ula miały od zawsze ze sobą świetny kontakt i tylko Helena może mu wyjaśnić powody, dla których Ula postanowiła odejść.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Dziewczynki są super! Bardzo rezolutne. Jak wspaniale zapamiętały jak ciocia Ula robiła spaghetti. Działają zgodnie, nie kłócą się i nie przekrzykują. To one właściwie pocieszają tatę. Z takimi córkami Marek sobie poradzi, a Ula pewnie będzie niemiłosiernie tęsknić? Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńRzadko się zdarza, żeby bliźnięta nie działały jednomyślnie. Z reguły są zgodne i wspaniale się uzupełniają. Marta i Dorotka nie odbiegają od schematu. Oczywiście odejście Uli jest dla nich bolesne i na pewno będą tęsknić podobnie jak ona, ale starają się przynajmniej odtwarzać potrawy, które im gotowała.
Bardzo Ci dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No i stało się to, co nieuniknione. Może gdyby Ula zdecydowała się na ten krok prędzej, to może nie cierpieli by tak bardzo? Ale z drugiej strony Marek dopiero teraz zrozumiał kim jest dla niego Ula, więc nie ma tego złego;) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńGdyby Ula zdecydowała się odejść dużo wcześniej to przede wszystkim sama sobie zaoszczędziłaby wielu rozczarowań i cierpień. Przez te wszystkie lata tak mocno przywiązała się do Marka i dziewczynek, że coraz trudniej było jej podjąć decyzję o odejściu. Już dawno powinna była to zrobić.
UsuńPozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Piękna i bardzo szczera rozmowa mamy z synem. Liczę na to, że Marek dotrzyma danego słowa. Musi zacząć działać, bo taki skarb jakim jest Ula bardzo szybko ktoś mu sprzątnie sprzed nosa. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTa rozmowa otworzyła Markowi oczy a przede wszystkim wstrząsnęła nim, bo na pewno nie tego się spodziewał. Teraz czas przewartościować swoje życie, ustalić priorytety i zacząć działać. Do czegoś się przy matce zobowiązał i nie chce już robić z gęby cholewy.
Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Reakcja Sebastiana bezcenna! Szkoda tylko, że już nic nie da się zrobić, Ula zostawiła wszystko i wszystkich. Ciekawe jak sobie będzie psychicznie radziła. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńOczywiście to oderwanie nie spłynie po Uli bez emocji. Na pewno będą łzy i tęsknota, ale na to najlepsza jest praca a Ula to pracoholik.
Bardzo dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Scena pożegnania bardzo wzruszająca. Nie ma co się załamywać, przecież Ula nie umarła! Trzeba spiąć tyłek, zakasać rękawy i działać, to może będzie tak jak powiedziała Ula? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńDokładnie tak Marek postanawia zrobić. Kiedy się już otrząśnie zacznie działać i nic go nie powstrzyma.
Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Na miejscu Marka uczepiłabym się słów Uli, że może, któregoś dnia się odezwie, ale swoje bym robiła. Już wie co robił źle, teraz czas na zmiany. Dziewczynki będą go pilnowały;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńOn myśli całkiem podobnie i po to właśnie podejmuje się tytanicznej pracy, żeby jej udowodnić, że się zmienił.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Coś podobnego, ten bawidamek potrafi się wzruszyć? Zrozumiał wreszcie, że stracił szansę na wspaniałe życie. Co prawda ma jeszcze szansę to naprawić, ale czy z tej szansy skorzysta? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńNo jak widać potrafi. Zawsze sądził, że Ula ma miejsce w jego rodzinie dożywotnio a tymczasem ona się zbuntowała i chce sobie układać życie bez niego. To przecież wstrząs i wywrócenie życia Dobrzańskiego do góry nogami.
UsuńPrzesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Zżera mnie ciekawość, co też Marek napisał Uli w SMS? Może coś takiego, że Ula jednak wróci? Fajnie by było dla nich wszystkich. Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńSms będzie niejako wyznaniem winy, ale nie spowoduje u Uli zmiany decyzji. Na pewno nie wróci.
Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Tak to jest, że to co nam wydaje się oczywiste dla innych już tak oczywiste nie jest. No ale gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył. Marek ma fajny kontakt z Heleną, ale jednak ona go tak dobrze nie zna – myślała, że on widzi miłość Uli, a on ciemny jak tabaka w rogu. Może ta sytuacja ich czegoś nauczy. Rozmowa to podstawa;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda. Poza tym kobiety z racji tego, że są jednak wrażliwsze od mężczyzn, dostrzegają znacznie więcej. Dla Heleny ta miłość Uli do Marka była tak oczywista, że nie miała powodu, by nie sądzić, że Marek tego nie widzi. W dodatku jak twierdziła, Ula nieudolnie ukrywała to uczucie i starała się zachować obojętność, co nie bardzo jej wychodziło. Marek był jednak głuchy i ślepy na wszystko, więc należało mu otworzyć oczy.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)