ROZDZIAŁ
8
Odpowiedź
ze Śląska nadeszła pięć dni później. Proszono ją o przyjazd na rozmowę
kwalifikacyjną. Tym razem wypisała sobie trzy dni urlopu mówiąc Markowi, że ma
do załatwienia coś ważnego i coś osobistego dlatego potrzebuje kilka dni
wolnego. Nie dociekał, choć paliła go ciekawość. Zwykle mówili sobie prawie o
wszystkim, nawet tym najgorszym.
Jeszcze
tego samego dnia Ula odwiedziła Rysiów. Zamknęła się z ojcem w swoim dawnym
pokoju i powiedziała mu, że podjęła chyba najważniejsza decyzję w życiu.
- Mam dość Marka i dość F&D. Muszę teraz
zadbać o siebie. Miałeś rację we wszystkim. To tylko ja byłam jak ślepa ćma.
Poparzyłam sobie skrzydełka, ale już zmądrzałam. Kocham bliźniaczki nad życie,
ale czy moje życie jest mniej ważne? Jadę na trzy dni do Katowic. Złożyłam
swoje CV w dyrekcji ogrodu zoologicznego w Chorzowie. Szukają ekonomisty na
stanowisko dyrektora. Może się uda. A jak się uda, wyjadę na dobre. Marek na
pewno będzie mnie szukał, ale nic nie możesz mu powiedzieć. Nikomu nie możesz
nic powiedzieć. Zmienię też numer telefonu, który ci podam. Wrócę za trzy dni i
mam nadzieję, że wtedy już będę wiedzieć na czym stoję.
Droga
zajęła jej ponad trzy godziny. Wybrała trasę przez Piotrków Trybunalski, bo
była najszybsza. Dojechała na miejsce późno w nocy, ale nie przejmowała się.
Przygotowała się solidnie do tej podróży, bo nie chciała działać po omacku.
Wynajęła pokój w jednym z niezbyt drogich hoteli w centrum miasta. Wzięła
kąpiel i nastawiła budzik w komórce na godzinę siódmą. Rozmowę miała mieć o dziewiątej
i na pewno na nią zdąży.
Dyrektorka
ZOO przywitała się z nią bardzo uprzejmie. Przedstawiły się sobie i usiadły
przy niewielkim stoliku a sekretarka zaraz wniosła parujące filiżanki z kawą.
- Nie ukrywam, że po cichu liczyłam, że to
będzie kobieta – dyrektorka uśmiechnęła się do Uli z sympatią. – Ostatnio
miałam takie złe doświadczenia z mężczyznami, że mam ich chwilowo dość. Proszę
opowiedzieć coś o sobie.
Ula
upiła łyk kawy i splotła na kolanach dłonie. Opowiedziała jej cały przebieg
kariery zawodowej z naciskiem na ostatnie lata przepracowane w
Febo&Dobrzański.
- Mogłabym tam pracować nadal, bo stanowisko
świetne i pensja również. Chcę odejść jednak z powodów osobistych. Mam dość
Warszawy i koniecznie muszę zmienić klimat.
- Ten u nas nie jest najlepszy – roześmiała
się dyrektorka.
- Dla mnie każdy będzie lepszy niż ten
warszawski.
Anna
Rycka uśmiechnęła się szeroko słysząc te słowa. Wyciągnęła do Uli rękę.
- W takim razie serdecznie witam na pokładzie
pani Urszulo. Od kiedy może pani zacząć?
- Myślę, że od przyszłego miesiąca. Muszę mieć
trochę czasu na pozamykanie wszystkich spraw. Teraz przyjechałam na trzy dni i
w tym czasie chciałabym się rozejrzeć za jakimś mieszkaniem. Nie chcę kupić,
tylko wynająć. Podejrzewam, że może być trudniej niż w Warszawie.
- Nie będzie tak źle. Naprzeciwko tej
stylizowanej żyrafy po drugiej stronie ulicy rozciąga się wielkie osiedle
Tysiąclecia.
W bloku
położonym dosłownie vis-à-vis żyrafy stoi wolne mieszkanie dwupokojowe, które
mogę pani wynająć. To mieszkanie mojej siostry. Kilka lat temu wyjechała do Szwecji
i dysponowanie lokalem pozostawiła mnie. Trzymam je dla mojego młodszego syna.
Ma dopiero piętnaście lat i minie sporo czasu zanim się usamodzielni. Jeśli
dopiła pani kawę, możemy tam podjechać. Pokażę je pani. Jeśli się pani spodoba,
to zapewniam, że będzie pani miała blisko do pracy.
Ula
była totalnie zaskoczona. Od ręki dostała tę pracę i od ręki udało jej się
załatwić mieszkanie. Uścisnęła dyrektorce dłoń mówiąc, że jest jej ogromnie wdzięczna.
Mieszkanie
położone było na siódmym piętrze i nie było duże. Raczej miało dość dziwny
układ. Kuchnia ślepa, ale z przeszkloną jedną ze ścian graniczącą z mniejszym
pokojem, z którego docierało dzienne światło. Z tego też pokoju wychodziło się
na dość długi, ale wąski balkon. Pokój większy nie był wiele większy od tego,
który dyrektorka nazywała sypialnią, ale Ula nie wybrzydzała. Dla niej samej to
mieszkanko było w zupełności wystarczające tym bardziej, że umeblowane dość
rozsądnie i z głową.
- Bardzo ładne mieszkanie. Nic więcej mi nie
potrzeba do szczęścia. Naprawdę jestem ogromnie wdzięczna i zobowiązana, bo nie
liczyłam na tak wielką życzliwość. Bardzo dziękuję. To zaoszczędzi mi mnóstwo
czasu i energii. Porozmawiajmy jeszcze o opłatach.
Wracała
do Warszawy tego samego dnia i była pełna entuzjazmu. Jeszcze kilka dni i
zacznie żyć bez katowania się widokiem Marka obściskującego kolejne modelki.
Przenocowała
w Rysiowie opowiadając ojcu o tym niebywałym szczęściu.
- To osiedle jest ogromne. Taka sypialnia
Katowic. To trochę dziwne, bo niby to Katowice, a park, to znaczy ZOO, Wesołe
Miasteczko, Park Linowy, Planetarium i taki zwykły park nazywają Wojewódzkim
Parkiem Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Najważniejsze jednak, że dostałam tę
pracę i udało mi się załatwić mieszkanie blisko parku. Będę zarabiać trochę
mniej niż w F&D, ale nie grymasiłam.
- I słusznie. Ja się cieszę, że wreszcie
oderwiesz się od imperium Dobrzańskich a zwłaszcza od tego jednego
Dobrzańskiego i pomyślisz o sobie. Może i ja kiedyś doczekam się wnuków.
Dzięki
temu, że tak pomyślnie załatwiła wszystko w Katowicach miała wolny piątek i
poświęciła go na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy w tym pościeli. Cała
reszta wyposażenia była na miejscu i nie musiała się przejmować, że czegoś jej
zabraknie. Wieczorem zadzwoniła do Marka prosząc go, żeby pozwolił dziewczynkom
spędzić z nią sobotę.
- A to już jesteś z powrotem? Szybko…
- Wróciłam w czwartek, bo udało mi się
wszystko pomyślnie załatwić. To mogę po nie podjechać jutro o dziesiątej?
- Oczywiście. Ucieszą się. Do zobaczenia.
Zabrała
dziewczynki zgodnie z umową. Gdy zadzwoniła do drzwi usłyszała ich radosny
pisk. Marek zaprosił ją do środka nie mogąc od niej oderwać oczu i taksując ją
z góry na dół.
- To gdzie się wybieracie?
- Będziemy zajmować się babskimi sprawami. To
tajemnica. Idziemy dziewczynki – podała im dłonie. Pojechały najpierw do
Złotych Tarasów. Ula zaprowadziła je do sklepu z zaopatrzeniem dla uczniów. Tam
wybrały sobie kolorowe plecaczki.
- Jak pójdziecie do zerówki, będziecie mogły w
nich nosić książeczki albo kredki i farbki. Te zaraz kupimy. Weźmiemy też bloki
rysunkowe, książeczki do kolorowania i takie z literkami. - Bliźniaczki były
podekscytowane i same nie wiedziały co mają wybrać. Wyszły ze sklepu z
wypiekami na twarzy. – Teraz proponuję lody. Musimy trochę ochłonąć.
Po
lodach zaczęło się szaleństwo w sklepach z ciuchami. Uparły się na fantazyjne
kapelusze i rozkloszowane poncho.
Musiała
przyznać, że wyglądały świetnie. Potem pojechały do ZOO. Była tu z nimi tylko
raz i to ze dwa lata temu. Tym razem obeszły je całe i nie narzekały jak
poprzednio, że nogi je bolą.
Pomagała
im wsiąść do samochodu, gdy usłyszała dźwięk komórki. To Marek dzwonił i pytał
gdzie są.
- Jedziemy na obiad do restauracji.
- A do której?
- Do Bianco, a co?
- Nudzę się w domu, może mógłbym do was
dołączyć?
- No nie wiem… Dziewczyny tata chce do nas
dołączyć. Zgadzamy się?
- Zgadzamy! – krzyknęły jak na komendę.
- Będziemy tam za jakieś dwadzieścia minut.
Obiad
upłynął im we wspaniałej atmosferze. Marek był uprzejmy i miły dla Uli,
podziwiał kupione przez nią dla dzieci rzeczy i prawił komplementy. Trochę
wydało mu się dziwne, że kiedy podjechali na Pańską Ula żegnała się z
dziewczynkami jakby widziała je po raz ostatni. Długo trzymała je w ramionach i
przytulała.
- Dobranoc moje skarby. To był wspaniały
dzień. Pamiętajcie, że bardzo was kocham – mówiła a w jej oczach szkliły się
łzy.
W poniedziałkowy
poranek weszła do gabinetu Marka z jakimiś dokumentami. Ucieszył się na jej
widok.
- Siadaj Ula, siadaj. Mam dla ciebie pewną
propozycję. Pomyślałem, że może pierwszego września pojechalibyśmy oboje na
rozpoczęcie roku szkolnego przez bliźniaczki?
Usiadła
ciężko na kanapie i westchnęła.
- Niestety Marek, to niemożliwe. Ostatniego
sierpnia wyjeżdżam i prawdopodobnie już tu nie wrócę. W tej sprawie właśnie
przyszłam. Bardzo cię proszę, żebyś to podpisał – podała mu arkusz
zadrukowanego papieru. Odebrał go z jej rąk i wbił w nią zaskoczone spojrzenie.
- Jak to wyjeżdżasz? Dokąd? I co to jest?
- To jest moje wypowiedzenie ze skutkiem
natychmiastowym. Bardzo cię proszę, żebyś nie utrudniał i oszczędził mi
tłumaczenia się.
- Naprawdę tego nie rozumiem. Po tylu latach
chcesz wyjechać? Przestać pracować w F&D? Co ja pocznę bez ciebie i jak
zareagują na twoją nieobecność dziewczynki? Chyba niezbyt dokładnie to
przemyślałaś.
- Wręcz przeciwnie. Przemyślałam to dziesięć
razy i zdania nie zmienię. Od siedmiu lat nie robisz nic innego tylko
wysługujesz się mną. Najpierw dotyczyło to tylko pracy. Potem przeniosło się na
życie prywatne. Musisz zrozumieć, że nie jesteś pępkiem świata i to nie on
kręci się wokół ciebie. Zrezygnowałam z własnego szczęścia, żeby wychować twoje
dzieci. Żyłam waszym życiem, a co z moim? Gdybym nie wywierała na ciebie
nacisków skończyłabym jak Joasia. Mam trzydzieści trzy lata i wciąż jestem
singlem. Moje rówieśniczki pozakładały rodziny, urodziły dzieci, a ja wmówiłam
sobie, że mam do wykonania wobec ciebie jakąś pieprzoną misję. Już nie będę się
dla ciebie poświęcać. Mam tego serdecznie dość. Siedziałam i opiekowałam się
twoimi dziećmi a ty hulałeś po klubach i zaliczałeś hurtowo chętne panny.
Zrobiłeś ze mnie drugą Joasię. Nawet jej śmierć nic w tobie nie zmieniła. Nie
wyciągnąłeś z niej żadnych wniosków. Byłeś lekkoduchem i takim zostaniesz, bo
nie chcesz się zmienić. Żal mi tylko dziewczynek. Nie zasłużyły sobie na
takiego ojca. Jesteś kompletnie nieodpowiedzialny i beztroski Nie przejmujesz
się niczym i nikim. Wykorzystujesz ludzi do własnych celów. Joasia miała po
stokroć rację i naprawdę szczerze żałuję, że nie zdołali jej uratować. Twoje
dzieci mając w domu taki wzorzec zachowań pomyślą, że one też tak mogą i jeśli
się nie zmienisz, wyrosną na dwie małe egoistki takie jak ich tatuś. Nie jestem
ci nic winna i nie czuję się za nic odpowiedzialna. Wystarczająco dużo zrobiłam
dla twojej rodziny i już wystarczy. A teraz podpisz to wypowiedzenie.
Jej
tyrada wprawiła go w kompletne osłupienie. Usiłował coś powiedzieć, ale głos
uwiązł mu w gardle. W końcu wziął kilka głębszych wdechów i wykrztusił.
- Dlaczego…? Dlaczego mi to robisz? Dlaczego
nam to robisz? Nie dam rady bez ciebie…
- Właśnie dlatego, żebyś poczuł na barkach ciężar
odpowiedzialności a nie zrzucał go na mnie. Masz trzydzieści pięć lat i
mentalność szesnastolatka. Czas dorosnąć Marek. Najwyższy czas…
Brawo dla Uli może Marek się wreszcie opamięta ma w końcu 35 lat jest już dorosły i odpowiedzialność w tym wieku to coś obowiązkowego.... Czy mi się zdaje, że coraz to więcej dzieci jest odpowiedzialnych?? czekam co z nimi będzie i czy będzie ( miłość rośnie wokół nas...)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Renia
UsuńPo to właśnie ten wyjazd, żeby się Marek opamiętał. Już jest wstrząśnięty a jak sobie poradzi po wyjeździe Uli?
Bardzo dziękujemy za komentarz i serdecznie pozdrawiamy. :)
Wreszcie Ula powiedziała co ją boli chociaż nie wszystko. A ten oczywiście nie widzi winy w sobie, ale próbuje wywrzeć na Ulce poczucie winy, że ich zostawia.
OdpowiedzUsuńCiekawe czy po tym jak ona wyjedzie to Marek coś wreszcie zrozumie, ale i czy będzie jej szukać.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam późną nocną porą.
Julita
Julita
UsuńUla dała wreszcie upust swojej zalegającej na wątrobie żółci. Wygarnęła Markowi całą prawdę wprawiając go w niezły szok. Jeśli to i jej wyjazd nie doprowadzi go do pionu to już chyba nic.
Dziękujemy pięknie za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Brawo Ula, teraz Mareczek ma przyspieszony kurs dojrzewania. Zal mi dziewczynek, ale Ula ma prawo do szczęścia. Cieszę się, że Ula przeniosła się na Śląsk, Chorzów to moje rodzinne miasto. Mam nadzieję, że Ula znajdzie tu szczęście. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńA ja do Chorzowa mam rzut beretem dlatego uznałam, że to dobre miejsce dla Uli. Co do szczęścia to mam pewne wątpliwości, bo pierwszej i jedynej prawdziwej miłości nie da się tak łatwo zapomnieć.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Ula jest wściekła i bardzo zdeterminowana. Wygarnęła Markowi, co o nim myśli. A informacje te są druzgocące. Nie dziwię się, że Markowi zabrakło słów po wysłuchaniu Uli. Ale mimo wszystko zastanawiam się, czy Ula zrealizuje swoje plany, czy może jednak Marek ją przekona do zmiany planów, a przekonywać do swoich racji to on potrafi;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńTen balon w końcu pękł i wylały się na Marka wszystkie pretensje i żale. Ula jest u kresu i nie da się już zatrzymać.
Bardzo dziękujemy za wpis. Przesyłamy serdeczności. :)
Zapomniałam pogratulować nowego pomysłu;) Tytuł zapowiada coś przyjemnego. Pozdrawiam Jolka
UsuńJola
UsuńGratulujemy spostrzegawczości. Brawo!
To chyba niemożliwe żeby Ula naprawdę zdecydowała się na wyjazd? To taki blef i chęć potrząśnięcia Markiem? Jak przyjdzie co do czego, to się rozmyśli i zostanie? Czekam na next. Pozdrawiam Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńUla jest zdecydowana. Gdyby tak nie było nie wyprawiłaby się na Śląsk. Na pewno nie będzie rozważać pozostania w Warszawie. :)
Pięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Ekonomistów podobno jest ja psów, cała masa, ale te wykształcenie pozwala na dowolną zmianę firmy. Ula dbała o budżet firmy modowej, a teraz przyjdzie jej dbać o budżet ZOO. Dość radykalna zmiana. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńZmiana jest bardzo radykalna a Ula, jeśli się już czegoś podejmuje, to robi to najlepiej jak potrafi. Z ZOO nie będzie inaczej.
UsuńSerdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)
Ula jak zwykle ma rację w tym, co mówi do Marka. Może wreszcie coś z tego zrozumie? Zwłaszcza informacja dotycząca córek powinna dać mu do myślenia. Wyrosną na czyste egoistki chyba, że zacznie poświęcać im więcej czasu i uwag. To on musi poczuć się rodzicem. Joasi nie kochał, nie zależało mu i pewnie dlatego tak mało go obeszła, ale Ulę mimo wszystko bardzo lubi i szanuje i może dlatego jej posłucha? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńMarek jest w szoku. Nie może uwierzyć, że Ula ma o nim takie złe zdanie. Z drugiej strony jego uczynki przeważnie były złe, więc co Ula ma o nim myśleć? Przecież i ją oszukiwał. To dopiero preludium, które z pewnością da mu do myślenia, ale to jeszcze nie koniec informacji, które usłyszy na swój temat.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
No i stało się to, co właściwie było nieuniknione. Moim zdaniem Ula się nie wycofa i wyjedzie do Katowic. Zresztą sprawy zaszły już bardzo daleko. Oby jej się tam poszczęściło;) Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńOczywiście, że Ula się nie wycofa. Marek nie ma takich argumentów, które mogłyby ją przekonać do pozostania w Warszawie i firmie. Czas zacząć sobie urządzać życie gdzie indziej.
Pozdrawiamy cieplutko i pięknie dziękujemy za wpis. :)
Ula daleko uciekła chociaż przecież Katowice, to nie koniec świata. Ale z drugiej strony istnieje małe prawdopodobieństwo spotkania Marka i dziewczynek a przecież o to jej chodzi. Oby jej się udało zapomnieć o tym pajacu. Chyba dużo gorzej pójdzie z dziewczynkami? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńUla wyjeżdża, żeby odmienić swoje życie, zadbać o siebie i wreszcie pomyśleć o sobie. Marka na razie nie chce widzieć, na pewno będzie tęsknić za dziewczynkami. Może w niedalekiej przyszłości zatęskni, ale póki co rozpoczyna wielką zmianę.
Przesyłamy pozdrowienia i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Józef może poczuć satysfakcję, że wyszło na jego, ale chyba jest to gorzka pigułka. Chce dla swojej córki wszystkiego najlepszego, a nikt nie jest pewien czy ta przeprowadzka da jej szczęście? Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńO Józefie chyba nie można pomyśleć w takich kategoriach, że ma satysfakcję z faktu, że to co mówił okazało się prawdą i jego na wierzchu. On chce mieć zięcia i wnuki i cieszy się z decyzji córki, bo ona daje nadzieję, że Cieplak doczeka się wreszcie wnucząt.
Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Najgorzej, to powiedzieć prawdę i komuś i przy okazji sobie. Oboje nie są już pierwszej młodości, ale czas najbardziej na niekorzyść działa dla Uli. Trzydzieści trzy lata to jeszcze nie nieszczęście, ale z pierwszym dzieckiem nie może już zbyt długo zwlekać. Marek to zupełnie coś innego, on przeżywa drugą młodość, a Ula się zadręcza. Nieudaną miłością, dziewczynkami i swoją przyszłością. Życzę jej aby jednak los tak się dla niej ułożył, żeby mogła w pełni przeżyć macierzyństwo. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńOczywiście, że zegar biologiczny Uli tyka i to coraz szybciej. Ula kocha dziewczynki, ale bardzo pragnie własnego dziecka. Czy jej się to spełni, nie wiadomo, bo szanse na potomstwo są coraz mniejsze.
Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Obawiam się, że Ula nie poradzi sobie psychicznie bez Marty i Dorotki i niestety bez bęcwała Marka. Zbyt długo trwała w tym dziwnym związku, za mocno ich pokochała i się przywiązała. Kolejną trudnością jest oderwanie od domu, tam miałaby zajęcia może przyziemne jak sprzątanie, gotowanie, ale przynajmniej zapełniające wolny czas, a w nowym miejscu może mieć zbyt dużo czasu na rozmyślania i rozpamiętywania przeszłości. Obym się myliła i aby Uli wszystko się dobrze ułożyło. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńO to właśnie chodzi, że Ula musi przezwyciężyć własne demony, zapomnieć o Marku i swojej wielkiej do niego miłości. Po raz pierwszy kieruje się rozsądkiem a nie sercem. Na pewno rzuci się w wir pracy, żeby nie myśleć o przeszłości a robić naprawdę jest co.
Pięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
No i kolejne brawo dla Ulki! Wreszcie się zdecydowała i wreszcie zrozumiała, że nie może żyć sprawami innej rodziny. Nie jest to łatwa decyzja, ale mam nadzieję, że nigdy nie będzie jej żałowała. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńUla odkryje, że istnieje inne życie poza FD i rodziną Dobrzańskich, ale czy uda jej się zapomnieć? Na pewno zajmie się pracą, bo ZOO jest w fatalnym stanie i wymaga sporo uwagi.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
WOW! Dobra decyzja. Ulę należy wspierać i chyba to wsparcie dostała od najbliższych. Działa błyskawicznie nie dając sobie czasu na zastanowienie. Chociaż z drugiej strony już tyle lat o tym myślała, że najwyższa pora i czas. Będzie dobrze, trzymam za to kciuki. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńUla wiedziała od zawsze, że brnie w ślepą uliczkę i nie znajdzie szczęścia przy Marku. Ciągle jednak nie miała odwagi, żeby przeciąć tę pępowinę. Teraz kiedy znalazła w sobie siłę i odwagę nie może się wycofać, bo od tej decyzji zależy jej przyszłość.
Bardzo dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Na takie odejście, na porzucenie nigdy nie ma dobrego momentu. Zawsze będzie jakaś zerówka, urodziny, rocznica, święta, choroba itp. Tak można bez końca, więc dobrze, że Ula ma to za sobą i podjęła decyzję. A o dziewczynki jakoś się nie martwię. Marek jaki jest, taki jest, ale córkom nie zrobi krzywdy. Poza tym myślę, że Marta i Dorotka dużo potrafią zrozumieć. Uli też należy się szczęśliwe życie. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńDziewczynki rozumieją więcej niż ich ograniczony, egoistyczny tatuś. Tatuś ma wielkie poczucie krzywdy, bo najpierw zostawiła go Joasia a teraz odchodzi Ula. Zadawanie sobie pytania "dlaczego MI to robisz" niewiele mu wyjaśni, bo ma ograniczone myślenie. W jego głowie za chwilę dojdzie do rewolucji i zacznie na to wszystko patrzeć inaczej.
Bardzo dziękujemy za wpis. Przesyłamy serdeczności. :)
Trochę szkoda, że dyrektorem ZOO jest kobieta. Gdyby to był facet, to może coś by było, a tak, to znowu nic. Gdzie ona pozna nową miłość? Jest sama w obcym miejscu i mieście. Coś czarno to widzę. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńKontakty z facetami Ula też będzie miała, ale czy któryś wytrzyma porównanie z Markiem? Zapomnienie o nim będzie trudniejsze, niż myślała.
UsuńBardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Dyrektorka wydaje się fajną kobietą więc Ula powinna się z nią bez problemów dogadywać. Czeka ją mnóstwo pracy, bo wszystko nowe, ale da radę. Kto jak nie ona;) Martwię się tylko o towarzystwo po pracy, bo Ula nie jest raczej imprezowym typem. Może czuć się samotna. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńNa razie będzie się adaptować do nowych warunków i zajmie się pracą, której jest mnóstwo. Z dyrektorką będą dogadywały się świetnie, ale nadmiar zajęć sprawi, że Ula będzie wracać tak zmęczona, że chwilowo nie będzie czasu na nowe znajomości i życie towarzyskie.
Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Czyżby ta sobota była specjalnym pożegnaniem z Martą i Dorotką? Fajny dzień mieli wszyscy, nawet Marek się napatoczył i był miły. Jeśli Ula potraktowała ten dzień poważnie, to mam nadzieję, że przygotowała jakoś dziewczynki na swoją nieobecność? Szkoda by było żeby były smutne i żeby domyślały się czemu cioci już nie ma. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUla jest przecież bardzo odpowiedzialna. Nie mogłaby porzucić dziewczynek tak bez słowa. To tylko Marek nie jest świadomy tego, że one o wszystkim wiedzą.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Katowice powinny przynieść jej szczęście. Od początku wszystko ładnie jej się tam układa. Pracę załatwiła błyskawicznie a mieszkanie jeszcze szybciej. To powinny być dobre znaki na przyszłość. Może i równie szybko znajdzie nową miłość albo chociaż przyjaciela? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńNa razie Ula wkracza w nowe życie a szczęście jej dopisuje. To dopiero początek i nie będzie od razu szukać nowej miłości, bo ta stara nadal wypełnia jej serca. Wyjechała, żeby o niej zapomnieć choć to nie takie łatwe.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
To chyba niemożliwe. Marek pozwoli Uli tak normalnie odejść z pracy i z ich życia? Nic nie będzie robił aby ją zatrzymać? Chłopie obudź się, bo ci szczęście ucieka sprzed nosa! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJego obudzenie przyjdzie już wkrótce i wstrząśnie nim do głębi. Na razie jest totalnie zaskoczony i zapomniał języka w gębie, bo Ula postawiła go przed faktem dokonanym.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Szkoda, że ta sobota nie zmieniła się w następne dni. Tak miło spędzali ze sobą czas. Marek nie potrafi tego docenić. Niech się teraz męczy sam z firmą i dziewczynkami. Mam tylko nadzieję, że nie znajdzie sobie szybko zastępczyni Uli. Dziewczynki chyba nie przyjęłyby tego dobrze? Taka ciocia jest tylko jedna! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek jest sfrustrowany i niemile zaskoczony decyzją Uli. Gdyby mu na niej nie zależało jak na przyjaciółce, pewnie poszedłby do klubu, urżnąłby się i wyrwał jakąś pannę. Tyrada Uli jednak da mu do myślenia a otrzeźwi go zupełnie całkiem inna rozmowa.
UsuńSerdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Ale Ulę wzięło! Nastawiła się już na zmiany w życiu. Dobra motywacja, to podstawa sukcesu. Fajnie, że sama dojrzała do tej decyzji. To ogromna zmiana, tyle lat myślała tylko o Marku i dziewczynkach, że wreszcie nadeszła pora na nią. Liczę, że z biegiem czasu będzie wreszcie szczęśliwa, bo bardzo zasługuje na to. Fajnie, że jest nowa zapowiedź. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUla zderzyła się ze ścianą i jedynym wyjściem jest niejako ucieczka od Marka i dotychczasowego życia. Tylko od niej zależy, czy to nowe okaże się takim jakiego szuka.
UsuńBrawo za spostrzegawczość.
Pozdrawiamy najserdeczniej i pięknie dziękujemy za wpis. :)
Umiejętność prowadzenia samochodu jest bardzo przydatna. Ula pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy, że samochód, którym śmigała po Warszawie zawiezie ją aż do Katowic. Wsiada kiedy chce i jedzie. Super. Nie każda kobieta prowadząca jedynie po mieście zdobyłaby się na odwagę jazdy poza miasto i to tyle kilometrów. To są zupełnie inne warunki jazdy. Podziwiam;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSamochód to tylko jedno z wyzwań jakie przed sobą postawiła Ula. To też narzędzie do realizacji zamierzeń i bez wątpienia wygoda. Przed Ulą kolejne wyzwanie, możliwe, że najważniejsze.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)
Wreszcie Ula zdobyła się na odwagę i wygarnęła Dobrzańskiemu co jej leży na wątrobie. Pytanie czy ten cymbał coś zrozumie, bo jak na razie znów czuje się pokrzywdzony. Żałosne pytania, by na koniec stwierdzić, nie da sobie rady bez Uli. No nic tylko „przytulić kropka”. Trzeba było być przy dziewczynkach, uczyć się wszystkiego od Uli a nie włóczyć się po klubach i obściskiwać panienki, i docenić kobietę którą miał na wyciągnięcie ręki.
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Ula odnajdzie się w nowym otoczeniu, bo w pracy zapewne będzie ok, ale co po niej? Sama w obcym miejscu, czy znajdzie kogoś interesującego, czy zapomni szybko o Marku.
Pozdrawiam gorąco, czekając na ciąg dalszy, Agata
Agata
UsuńMarka czeka jeszcze jedna rozmowa i będzie to rozmowa, która zmieni wszystko a już na pewno przywróci mu zdolność logicznego myślenia. Ula rzuci się w wir pracy. Będzie jej na tyle dużo, że póki co nie będzie miała czasu pomyśleć o własnym szczęściu. Co ciekawe zawsze znajdzie się coś, co jej w tym przeszkodzi.
Bardzo dziękujemy za długi komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ciężkie czasy czekają całą czwórkę.Każdy będzie za kimś, czymś tęsknił. Głównie dziewczynki. Dla nich zniknięcie z ich życia Uli będzie w dodatku jak strata matki. Boję się o ich psychikę, jeśli nawet nie będą miały z nią kontaktu telefonicznego.Razem z Markiem powinni to jakoś rozwiązać. Chociaż wiem, że Ula chce całkiem zerwać kontakt z Markiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńTo wszystko prawda, ale należało podjąć dojrzałą decyzję a nie tkwić w sytuacji, która Ulę już przerastała. Poświęciła dla Marka i dzieci wiele lat zapominając o własnym szczęściu. Ona też ma do tego prawo tym bardziej, że jej nadzieje i marzenia z każdym dniem coraz bardziej się od niej oddalały. Ta droga prowadziła donikąd i nie obiecywała nic, co miałoby odmienić los Uli. Coś trzeba było poświęcić, żeby coś zyskać.
Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)