ROZDZIAŁ
5
W
piątek szykowali się od samego rana. To był ważny dzień zarówno dla Uli jak i
dla Marka. Jechali do kliniki sami, bo Paulina obiecała bratu pomoc w wyborze
domu, który chciał kupić.
- Nie mogę mu odmówić – tłumaczyła się. – Poza
tym ja i tak przesiedziałabym w tej klinice na korytarzu czekając aż zrobią wam
badania. Mam nadzieję, że się nie gniewasz kochanie.
- Nie gniewam się. Załatwimy to sami.
Pośpieszmy się Ula. Umówiłem się z lekarzem na ósmą.
Zdążyli.
Na pierwszy ogień poszedł Marek. Pobrano mu całkiem sporą ilość krwi.
Wręczono
mu też pojemnik na nasienie.
Potem
weszła Ula. Z nią przeprowadzono wywiad - rzekę, ale była cierpliwa.
Najwyraźniej potrzebowali tych wszystkich informacji. Głównie chodziło o
ustalenie dni płodnych i określenie poziomu stężenia progesteronu i estradiolu
we krwi. Zbadano ją też bardzo dokładnie i wykonano dopochwowe USG. Na jego
podstawie dowiedziała się, że układ rozrodczy jest w jak najlepszym porządku.
Jajowody są drożne i w następnym tygodniu prawdopodobnie będzie można pobrać komórki
jajowe.
W końcu
lekarz kazał jej się ubrać i do gabinetu zaprosił Marka.
- Proszę państwa wygląda na to, że wszystko
jest w jak najlepszym porządku. W środę o ósmej rano zrobimy punkcję jajników i
pobierzemy komórki jajowe. Zabieg odbędzie się w znieczuleniu ogólnym i potrwa
około piętnastu minut. Proszę przyjechać pół godziny przed zabiegiem i być na
czczo. Po zabiegu odpocznie jeszcze pani u nas przez jakąś godzinkę. Musimy
wiedzieć, czy wszystko jest dobrze.
- A co potem? – zapytał Marek. – No wie pan,
jak już pobierzecie komórki.
- Wówczas zapłodnimy je pozaustrojowo.
Jednorazowo można tego dokonać na sześciu komórkach. Jeśli wszystkie zostaną
zapłodnione i będą dobrze rokować to jedną z nich wszczepimy do jamy macicy a
resztę zamrozimy. Wszczepienie nastąpi mniej więcej między drugą a piątą dobą
od zapłodnienia. W środę przepiszę też pani receptę na indywidualnie dobrane
leki. Będzie je pani brała aż do zapłodnienia in vitro. One zwiększą szansę
zagnieżdżenia się embrionu w macicy. I to na razie wszystko. Na ewentualne
pytania czy wątpliwości odpowiem w środę – lekarz podniósł się zza biurka i
uścisnął dłoń Uli i Marka. – Proszę być dobrej myśli. Mamy tu świetnych
specjalistów.
Po
wyjściu z kliniki odetchnęli oboje. Marek uśmiechnął się do Uli. Wyglądała na
zmęczoną.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Jestem silna. Wytrzymam to wszystko.
Bardzo mi zależy, żeby się udało.
- Mnie tym bardziej. Nawet nie wiesz jak
bardzo jestem ci wdzięczny za to, co dla nas robisz. Gdyby nie ty już nigdy nie
mógłbym marzyć o posiadaniu dziecka a przynajmniej nie z Pauliną. Jedźmy na
jakiś obiad. Wykończyły cię te badania i nie będziesz stała przy garach w
kuchni.
Siedząc
przy stoliku w Baccaro Marek zadzwonił do Pauliny i streścił jej przebieg
wizyty.
- Dość długo to trwało, chociaż ja nie jestem
aż tak bardzo wymęczony jak Ula. Ona miała mnóstwo badań. Następna wizyta w
środę. Jeśli będzie wszystko w porządku pobiorą od Uli komórki jajowe.
Wspaniale, prawda? Nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Jestem taki
podekscytowany. Chciałbym już tulić w ramionach naszego synka lub córeczkę.
- Doczekasz się kochanie. Ja cieszę się wraz z
tobą i trzymam mocno kciuki za Ulę.
- Ona jest bardzo silna – mówił patrząc na
jedzącą Ulę - i bardzo dzielna. Mieliśmy ogromne szczęście kochanie, że
trafiliśmy właśnie na nią.
Na
początku nowego tygodnia Marek w tajemnicy przed Pauliną przyniósł Uli do
podpisania umowę – zlecenie w Febo&Dobrzański opiewającą na dwa i pół
tysiąca brutto. Była mu naprawdę wdzięczna. Bez wahania ją podpisała.
- Zaczniesz od przyszłego miesiąca. Ja często
przywożę do domu jakąś robotę w sensie dokumenty, czy segregatory, więc nie
sądzę, żeby Paulina nabrała jakichś podejrzeń. Nawet jeśli, to zawsze mogę jej
powiedzieć, że pomagasz mi bezinteresownie. Do szesnastej możesz spokojnie
działać w moim gabinecie. Tam jest komputer połączony z firmą poprzez ruter. Ma
dostęp do wszystkich dokumentów. Wszystko będziesz przesyłać na mojego maila a
ja będę drukował już u siebie w robocie.
- Bardzo ci dziękuję. Ratujesz mnie i moją
rodzinę.
- To ty mnie ratujesz Ula. Mnie i chyba moje małżeństwo
też. Kiedy dowiedziałem się, że Paulina jest bezpłodna kompletnie się
załamałem. Byłem nawet na nią zły, że nie zrobiła badań jeszcze przed ślubem
tylko mamiła mnie wizją posiadania dwójki dzieci. W dodatku sprawiała wrażenie,
jakby ta wiadomość o bezpłodności w ogóle jej nie obeszła. Teraz mam wyrzuty
sumienia, bo to właśnie ona nie odpuściła i znalazła cię w internecie. Za to
zawsze będę jej wdzięczny.
W środę
ponownie jechali do kliniki. Paulina i tym razem nie towarzyszyła im. Nie
musiała szukać pretekstu, bo po prostu nie była tam potrzebna. W domu niby
wspierała Marka i popierała jego wszystkie decyzje, ale już poza nim spadała z
niej ta maska. Tak naprawdę wcale jej nie zależało na dziecku. Zależało jej wyłącznie
na Marku i na pozycji jaką dzięki niemu osiągnęła. Nazwisko Dobrzański znaczyło
jednak o wiele więcej niż nazwisko Febo. Rodzinę Dobrzańskich doskonale znano.
Szanowano Krzysztofa a potem zaczęto szanować Marka, bo po objęciu steru w
firmie prowadził politykę identyczną jak ojciec. Dbał o pracowników i uczciwie
ich wynagradzał tak jak senior. Kto wie, być może bardziej dla Pauliny liczyła
się właśnie ta pozycja społeczna niż miłość, którą rzekomo obdarzała swojego
męża. Jeśli się kogoś kocha, to jest się gotowym poświęcić dla ukochanej osoby
wszystko. Paulina nie była gotowa poświęcić nic i w dodatku oszukiwała swojego
męża w sprawie wątpliwej bezpłodności.
Tak
więc rano zapewniając go o tym wielkim uczuciu i ostentacyjnie go całując przy
Uli na pożegnanie, pojechała taksówką do pracy. Tymczasem oni pośpiesznie
jechali do kliniki. Pamiętali, że muszą być co najmniej pół godziny wcześniej
przed zabiegiem. Ulę zaraz zabrano do gabinetu zabiegowego i przebrano w
szpitalny chałat. Lekarz przejrzał wyniki badań, ponownie zrobił jej USG i z
zadowoleniem stwierdził, że będą pobierać. Początek był trochę nieprzyjemny,
ale później zaczęło działać znieczulenie i wkrótce zasnęła. Po dwudziestu
minutach wywieziono ją z zabiegówki na salę obserwacyjną i kazano leżeć.
Siedzący na korytarzu Marek poderwał się z krzesła i dołączył do niej.
Jeszcze
była śpiąca. Próbowała się wybudzić, ale powieki miała zbyt ciężkie. Pogładził
jej kasztanowe włosy.
- Ula słyszysz mnie?
- Słyszę – wyszeptała. – Nie śpię już tylko
oczu nie mogę otworzyć.
- Jak się czujesz?
- Chyba dobrze. Nic przecież nie pamiętam. Mam
tu leżeć przez godzinę.
Przysunął
sobie krzesło.
- Posiedzę przy tobie.
Po
godzinie pojawił się lekarz i przywitał z Markiem.
- Tak jak mówiłem pobraliśmy sześć komórek.
Pana plemniki są bardzo ruchliwe i silne. Kto wie, może uda się dzięki nim
uzyskać sześć zdrowych zarodków. Przyjedziecie państwo w sobotę rano i wówczas
dokonamy zapłodnienia. Przez pierwsze dni od chwili umieszczenia zarodka w
macicy musi pani ograniczyć aktywność fizyczną i unikać stresu. Nie wolno pani
też współżyć do czasu poddania się testom ciążowym. Po upływie dwunastu dni od
transferu zbadamy poziom hormonu HCG we krwi. On pozwala na stwierdzenie ciąży
biochemicznej. W piątym tygodniu wykonamy badanie USG.
Tu daję
receptę na leki, o których mówiłem wam ostatnio i rozpiskę, jak mają być
dawkowane. Do zobaczenia w sobotę.
Po
wyjściu lekarza Marek upewniwszy się, że Ula może już wstać wyszedł na
zewnątrz, żeby mogła się ubrać. Naprawdę imponowała mu niezwykłym spokojem i
pozytywnym nastawieniem do całego, skomplikowanego procesu zapłodnienia. Nie
sądził, że to będzie takie trudne. On oddał tylko krew i nasienie a cała robota
należała do niej. Gdyby był członkiem rodziny Cieplaków nigdy nie potępiłby jej
decyzji. Byłby z niej dumny, że zdecydowała się na coś tak heroicznego.
Przywiózł
ją do domu i poprosił, żeby się położyła.
- Dość miałaś wrażeń na dzisiaj. Odpocznij. Ja
teraz muszę o ciebie dbać i oszczędzić ci stresów. Na razie koniec z gotowaniem.
Będę zamawiał catering z restauracji.
Posłuchała
go. Z natury miała łagodne i zgodne usposobienie. Nie szukała dziury w całym i
nie wszczynała kłótni o pierdoły. – Gdyby
Paulina miała charakter Uli to miałbym idealną żonę – pomyślał Marek. Zamówił
catering i zaparzył Uli herbatę. Wszedł cicho do jej pokoju stawiając filiżankę
na stoliku. Ula spała. Stanął obok łóżka przyglądając jej się ciekawie.
Kasztanowe, gęste włosy rozsypały się na poduszce tworząc wokół jej twarzy
wdzięczną aureolę. – Wygląda jak dziecko
– przemknęło mu przez głowę. – Nigdy nie
dałbym jej dwudziestu pięciu lat. Jest śliczna. Paulina nie miała racji. Jest
zbyt powierzchowna i nie dostrzega tego piękna. Ono jest delikatne i kruche jak porcelana. Jeśli urodzisz to dziecko Ula, będzie ono mieszanką naszych najlepszych
genów.
W
sobotę znowu przemierzał szpitalny korytarz i znowu sam, bez Pauliny. Uważał,
że tym razem powinna być tu z nim, bo od dzisiaj w Uli miało zacząć się nowe
życie. Już nie usypiano jej. Zabieg był bezbolesny. W jej macicy umieszczono
zarodek, który miał się w niej zagnieździć i zacząć rosnąć. Marek wiedział, że
od dzisiaj będzie umierał z niepokoju o to jajeczko. Nigdy nie był przesadnie
wierzący, ale dzisiaj modlił się do opatrzności o cud.
Wiedziałam od początku wiedziałam... Febo jest wredna żmiją... ciekawe ile Marek z nią wytrzyma.. daję mu gora dwa miesiące pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńPrzeczucia Cię nie myliły. Paulina jeszcze pokaże różki, ale już nieco stępione. Marek wykaże benedyktyńską cierpliwość wobec swojej żony i na pewno nie rozstanie się z nią za dwa miesiące.
Pozdrawiamy cieplutko i dziękujemy za wpis. :)
Oj, jaką przejmująca cześć. Marek zachowuje się jak na 100% faceta przystało. Jest bardzo opiekuńczy i zaczyna spoglądać na Ule jak na kobietę, a nie tylko na brzuch do wynajęcia. Marek jest już szczęśliwy, że wszystko idzie dobrze. A Paulina to jest zimniejsza niż lody Arktyki i Anktartydy razem wzięte. To małżeństwo pęknie jak bańka mydlana, bo przecież ona nie jest w stanie wykrzesac miłości i czułość do tego dziecka. Nie mówiąc już o przewijaniu, karmieniu itd itd. Coś czuję, że Marek jeszcze zatrudni Ule do opieki nad ich wspólnym dzieckiem . Dziękuję i dobrej nocki życzę.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńMarek po raz pierwszy przyjrzał się Uli z tak bliska i dlatego mógł dostrzec jej nietuzinkową urodę, chociaż jak sam mówi, ona wygląda jak dziecko a nie jak kobieta. To wynik niedojadania, ale przyjdzie w końcu czas, że rozkwitnie. Marek ją podziwia, docenia jej cierpliwość i wytrwałość. Poza tym jest jej wdzięczny za to poświęcenie. Natomiast Paulina ewidentnie nie nadaje się na matkę i nie pragnie nią być. Ale dla niej ta gra pozorów jest niezmiernie ważna więc nadal będzie prowadzić tę nieczystą rozgrywkę.
Bardzo dziękujemy, że mimo późnej pory zajrzałaś i skomentowałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Najbardziej pozytywnym w tej części jest fragment kiedy Marek widzi w Uli szlachetną piękną kobietę i porównuje do Pauliny. Kto wie czy po 9 miesiącach dziecko będzie chciał wychowywać tylko z Ulą.JJuż brak zaangażowania ze strony Pauliny w pójście do kliniki powinien dać do myślenia że tylko jemu zależy na dziecku. Oczywiście szykujesz poród naturalny. Inaczej blizna będzie widoczna i Ula będzie musiała kombinować jak ukryć przed rodziną. Pozdrawiam 👧
OdpowiedzUsuńRomantyczko
UsuńPóki co zachowanie Pauliny jakoś nie niepokoi Marka. Oczywiście wolałby, żeby wraz z nim towarzyszyła Uli, ale przyjmuje jej argumenty i przyznaje jej rację kiedy mówi, że nic w klinice po niej. Rzeczywiście siedziałaby na korytarzu i czekała. Dla niej to strata czasu i wielki bezsens jej obecności tam. Poród będzie jak najbardziej naturalny.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Zastanawiam się czy z tym domem to prawda? Czy może jednak Paulinie się nie chciało i wymyśliła taki powód na poczekaniu? A jeśli nawet to prawda, to czy Aleks wybrał ten termin specjalnie żeby zrobić na złość swojemu szwagrowi? Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńZ domem to nie wymysł. Rzeczywiście Alex ma zamiar go kupić i poprosił siostrę o radę. Dla Pauliny to znakomita okazja, żeby wyłgać się od jazdy do kliniki.
Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Już tak jej dobrze szło, a jednak nie potrafi wytrzymać. Marek jak na razie się nie gniewa na Paulinę, ale ile mu jeszcze cierpliwości wystarczy? Przecież te wizyty są bardzo istotne zwłaszcza dla nich, to oni chcą dziecka. Paulina musi się bardziej postarać, bo mąż zacznie coś podejrzewać. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńArgumenty Pauliny wydają się Markowi logiczne. Zamiast jechać z nimi i siedzieć na korytarzu czekając aż skończą się badania może zrobić coś pożytecznego, co wymaga jej obecności. Oglądanie domu dla Alexa wydaje się rozsądne i nie wzbudza Marka wątpliwości. U pauliny coś takiego jak wsparcie nie istnieje. Ona wspiera tylko brata a i to nie zawsze.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Nie ma to jak kochająca i idealna żona. Ciekawe czy też by jej nie było gdyby Marek zachorował? Przecież często nic nie możemy zrobić, ale nasza obecność jest bardzo potrzebna. Wsparcie bliskich jest bardzo potrzebne. Marek zacznij się zastanawiać, Bi to nie jest żona dla ciebie! Do następnego czwartku Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńNo cóż, jeśli Marek nie byłby umierający, to pewnie Paulina odpuściłaby sobie siedzenie z nim w domu. W tej kobiecie nie ma za grosz empatii i nie należy się jej spodziewać.
Pięknie dziękujemy za wpis i serdecznie pozdrawiamy. :)
Oj Paulina, Paulina! Nie przesiedziałaby na korytarzu, tylko by wspierała męża! Choćby przy tym pojemniku na nasienie. Nie pomyślała o tym? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńWsparcie i Paulina? To brzmi jak oksymoron. W tej kobiecie nie ma za grosz współczucia, bo myśli wyłącznie o sobie. Gadanie nic nie kosztuje więc dalej może zapewniać Marka, że na dziecku zależy jej tak samo jak jemu, ale... I tu wynajduje tysiąc argumentów, by nie musieć uczestniczyć w całym procesie.
Cieplutko pozdrawiamy i dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Całe szczęście, że Ula ma w Marku takie oparcie, że tak jak ktoś napisał, nie traktuje jej tylko jak brzuch do wynajęcia. Paulina traktuje ją jak powietrze. Chyba myśli, że skoro się zdecydowała, to niech sobie radzi. Ale bez nich Ula sama nie zajdzie w ciążę. A przepych i bogactwo nie zapewnią jej spokoju i nie spowodują jej dobrego samopoczucia. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńMarkowi od początku na dziecku zależy. Bardzo się stara, żeby zapewnić przyszłej matce maksymalny komfort i życie bez stresu. Sam proces in vitro jest skomplikowany i trudny. Wymaga dużego samozaparcia a Ula poddaje się temu z oddaniem, bo chce dotrzymać warunków umowy. Marek bardzo to docenia. Już poznał trochę Ulę i może stwierdzić, że to uczciwa osoba, za którą będzie wdzięczny Paulinie, bo przecież to ona ją znalazła. Pytanie tylko, czy wystarczy mu tej wdzięczności, kiedy kolejny raz Paulina zawiedzie nie jadąc z nimi do kliniki.
Serdecznie dziękujemy za komentarz. Pozdrawiamy. :)
Zastanawiam się czy Paulina nie boi się, że jak nie będzie się angażowała, to Marek od niej się odwróci? Wtedy skończą się jej przywileje i życie na wysokiej stopie. Trochę już poudawała, ale niestety musi wiedzieć, że tak powinna postępować aż do szczęśliwego rozwiązania. Wtedy będzie mogła wynająć nianię i po sprawie. Marek ją kocha , to się zgodzi na wszystko. A jak tak dalej będzie postępować, to prędzej czy później będzie po ptakach. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNa razie Paulina nie musi się bać, bo wszystko idzie po jej myśli. Wymyśla setki argumentów, żeby nie uczestniczyć w procesie zapłodnienia. To dla Marka dość przekonywujące i nic na razie nie podejrzewa. Tylko jak długo można mydlić oczy?
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Marek z jednej strony jest ślepy jak kret i nie widzi jaka jest jego żona a z drugiej widzi w Uli interesującą kobietę. Dojdzie do tego że Ula otworzy mu oczy, bo zauważy, że Febo oszukuje na każdym kroku i że do dziecka miłości nie czuje. Tylko czy Marek by jej uwierzył. Oby zaślepienie Marka nie trwało latami, bo dziecko od małości powinno wychowywać się w miłości, bez fałszu i poszanowaniu. Zresztą Ula może gdy zobaczy jaka jest Paulina nie zdecyduje się oddać dziecka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńZ całą pewnością to nie Ula otworzy oczy Markowi. Nie jest przecież głupi a wybiegi Pauliny w końcu zaczną dawać mu do myślenia. Czy jednak zrobi coś w tym kierunku, choćby poważnie porozmawia z żoną? Będzie niespodzianka.
Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Jak zwykle świetnie dobrane zdjęcia do tekstu. Zwłaszcza to ostatnie, na którym Marek rzeczywiście wygląda jakby się bardzo martwił i prosił opatrzność o cud. Fajnie się czyta to opowiadanie. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa powiedziałabym, że z pierwszym. Marek naprawdę ma pobraną krew i wygląda na czasy Brzyduli.
UsuńRacja, ale mnie chyba najbardziej uderzyło ostatnie zdjęcie. Po nim zdałam sobie sprawę, że musi mu być ciężko. Niby ma najbliższą osobę, którą bardzo kocha, a w takiej sytuacji jest całkowicie sam. Ponownie pozdrawiam
UsuńBardzo dziękuję. Jeśli chodzi o zdjęcia, to staram się znaleźć takie, które będą pasować do treści, ale nie zawsze się to udaje. Zdjęcie z Markiem po pobraniu krwi zrobiono już po zakończeniu serialu lub krótko przed zakończeniem Zarówno Filip jak i Julka zaangażowali się w akcję zostania dawcą szpiku. Julka ma również takie zdjęcie i będzie ono zamieszczone w jednym z rozdziałów.
UsuńPozdrawiamy Was dziewczyny najserdeczniej i dziękujemy za komentarze. :)
Ja mysle ze jeszcze paulina wpadnie jakieś inne tarapaty lub jej prawda wyjdzie na jaw a marek moze sie zakochac w tej biednej uli na to liczę bo dziecko bez milosci obu rodziców jest jak podlotek niechciane i może to odczuc
OdpowiedzUsuńMogę powiedzieć tylko tyle, że Paulina kręci sobie bat sama na siebie. Jak długo można żyć w zakłamaniu i raczyć kłamstwami osobę, którą ponoć bardzo się kocha? Kłamstwo ma krótkie nogi, prawda?
UsuńBardzo dziękujemy za wpis. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Ula twierdzi, że jest silna i wszystko wytrzyma. Pewnie tak jest, bo życie jakoś specjalnie jej nie rozpieszczało, ale troska Marka jest jej bardzo potrzebna. Pewnie nawet nie zdawała sobie sprawy jakie ciężkie badania ją czekają i, że to nie jest takie proste. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńDokładnie. Mimo, że jest szczupła to charakter ma mocny i to głównie dzięki niemu tak wiele jest w stanie znieść. Oczywiście, że nie miała pojęcia w jak trudny proces się pakuje, ale wie, że musi wytrzymać, bo robi to dla swojej rodziny.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Fajny jest ten Marek. Wie czego chce, co jest ważne, nie zwraca uwagi na pierdoły, a przy tym jest baaardzo opiekuńczy. Świetny gość, aż żal go dla zimnej Pauliny;) Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńMarek posiada całe pokłady wrażliwości. Myśl, że wkrótce jego marzenie może się spełnić i zostanie ojcem jeszcze bardziej wyzwala w nim czułość i opiekuńczość w stosunku do Uli.
UsuńBardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Żal mi się zrobiło Marka. Biedaczek w tak ważnym momencie jest sam, oczywiście nie licząc Uli. Ale to żona powinna tam siedzieć i razem z nim modlić się o powodzenie zapłodnienia. Smutno, bo w ciężkich sytuacjach najbardziej poznajemy drugą osobę. Takich momentów ciężkich może być przed nimi jeszcze wiele. A co się stanie, jak za pierwszym razem się nie uda? Później też jej nie będzie przy mężu? Egoistka cholerna. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńPaulina absolutnie nie poczuwa się do tego o czym piszesz. Przecież tak naprawdę to jej nie dotyczy, bo dziecko, nawet jeśli się urodzi, z niej nie będzie miało nic. To Marek ma myśleć jak bardzo się dla niego poświęca mówiąc mu, że będzie wychowywać dziecko, które będzie miało jego geny, chociaż to oczywiście nieprawda. Paulina to wyrachowana sucz, chociaż o tym Marek dopiero musi się przekonać.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Oj brzydko i strasznie egoistycznie postępuje Paulina. Powinna pamiętać, że kij ma dwa końce. Marek może jednak stracić do niej cierpliwość. Jeśli przeprowadzi z nią poważną rozmowę, to Paula może się wysypać. Markowi będzie przykro, że go tak oszukiwała. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńTo wszystko może się zdarzyć, bo Marek choć niesamowicie cierpliwy i wyrozumiały może się wkurzyć, jeśli tylko zacznie coś podejrzewać. Póki co jego czujność udaje się Paulinie uśpić.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Paulina to wyrachowana egoistka nie interesuje jej nic poza pozycją społeczną. Nie zdziwi mnie, gdy przyjdzie czas na zatrudnienie niani a ta wpadnie na genialny pomysł zatrudnienia Uli. Marek jak widać nie jest tak powierzchowny jak jego żona i dostrzega dużo więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w słoneczne czwartkowe popołudnie.
Julita
Julita
UsuńRaczej nie wzięłam pod uwagę takiego scenariusza, że to Ula ma wystąpić w charakterze niani. Dziecko na razie się nie poczęło. Dopiero nastąpiło zapłodnienie i nie wiadomo, czy zarodek się przyjmie. Jeszcze dużo wody upłynie i wiele się podzieje zanim dziecko przyjdzie na świat.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Marek nie jest ani głupi, ani ślepy. Zdaje sobie sprawę z trudnego charakteru Pauliny. Może do tej pory myślał, że wszystkie kobiety są jędzami? Teraz ma Ulę obok i może dwie panie porównać. Niestety jego żona wypada w tym porównaniu dość mizernie. Ciekawa jestem do kiedy wystarczy mu cierpliwości? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńNadszedł czas, że Marka myśli nie są skupione na żonie, ale na zarodku, który się przyjmie lub nie. Nadejdą jednak wydarzenia, które dadzą Markowi do myślenia.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No i oboje uratowali się. Fajnie, że Marek to widzi, że Ula też uratował jego małżeństwo. Przynajmniej Ula nie musi się czuć, że to tylko ona im coś zawdzięcza. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńTo prawda. Marek ratuje Ulę przed niedostatkiem, ona ratuje jego małżeństwo. Pytanie tylko, czy rzeczywiście to małżeństwo jest warte tego, żeby je ratować. Marek z biegiem czasu będzie miał coraz większe wątpliwości.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Marek dotrzymał słowa i przyniósł Uli umowę zlecenia. To powinno dobrze wróżyć na przyszłość, że on dotrzyma słowa i nie zrezygnuje z maleństwa. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńMarkowi za bardzo zależy na dziecku, by miał z niego rezygnować. Podobnie jak Ula jest uczciwy i jeśli do czegoś się zobowiązuje, to dotrzymuje słowa.
Bardzo dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Obawiam się czy pod wpływem namów żony Marek jednak nie zrezygnuje z maleństwa. On kocha Paulę, a jej jak widać najwyraźniej się już znudziło. Może więc zacząć swoich sztuczek i przekabaci Marka na swoją stronę. Ula może zostać z dzieckiem sama. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBez obawy. Nie ma takiej możliwości choćby Paulina stosowała magiczne sztuczki. Dziecko jest dla Marka priorytetem i nadzieją, że nie umrze bezpotomnie. Ma swój rozum i potrafi go używać. Kocha Paulinę, ale nie jest to miłość ślepa.
UsuńBardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Bezczelne i obłudne babsko! Marek ją o wszystkim informuje, bo wierzy, że ona chce tego tak samo jak on, zwierza się, że chciałby już tulić syna lub córkę, a ona w żywe oczy mu kłamie. Ma jeszcze czas, może się wycofać. Marek będzie rozgoryczony, zwiedzony, ale może by zrozumiał, że ona jednak tak nie może i chyba nie da rady pokochać tego dziecka. A tak, to Marek wychodzi na jelenia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa tym właśnie polega taktyka Pauliny. Marek ma czuć do niej wdzięczność, że tak bardzo się poświęciła dla niego i chce wychowywać dziecko posiadające tylko jego geny. Na razie Marek właśnie tak uważa. Wie, że żona nie jest ideałem, ale równie dobrze mogła odpuścić i nie robić nic. Tymczasem znalazła Ulę.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Bardzo skomplikowane to zapłodnienie In vitro. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Ula zapewne teoretycznie była przygotowana, ale rzeczywistość chyba przerosła jej oczekiwania. Współczuję parom, które to muszą przechodzić i to nieraz kilkakrotnie. Ciekawe jak tu się to zakończy? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńNa pewno Ula nie sądziła, że to będzie aż tak trudny, męczący i skomplikowany proces. Zdecydowała się jednak więc musi wytrzymać, żeby dotrzymać warunków umowy.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Może Paulina powinna wyjechać do Włoch? W pilnej sprawie rodzinnej, np. opieka nad babcią. Wróciłaby na rozwiązanie i byłoby po sprawie. A tak naraża się na gniew i rozgoryczenie Marka, że nie chce w tym wszystkim uczestniczyć. A jakby wróciła, to może by zmieniła zdanie i pokochałaby maluszka Marka? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie przewidziałam takiego przebiegu wydarzeń, ale może te, o których przeczytasz niebawem też przypadną Ci do gustu.
UsuńPozdrawiamy cieplutko i dziękujemy za komentarz. :)
Wydaje mi się, że Marek ma rację. Jeśli urodzi się dziecko z tego zapłodnienia, to z pewnością będzie miało najlepsze ich geny. I nie chodzi mi tu o wygląd, ale przede wszystkim o opanowanie, spokój, inteligencję i zwyczajną dobroć, troskę o innych i uczciwość. Życzę tego im obojgu, bo wydaje mi się, że jak tak dalej pójdzie, to ukochana Paulinka odejdzie w niebyt. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dziecko będzie miało nie tylko geny ojca ale i matki a jakie będzie w przyszłości, to także w głównej mierze zależy od rodziców. Trudno wyrokować. A co do Pauliny..., po prostu na razie milczę.
UsuńPozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Nie piszecie o tym, ale mnie to nurtuje, czy Ula widzi to, co my? Zauważyła jak bardzo Marek jest wobec niej opiekuńczy i dobry, a do tego, że jest bardzo przystojny? Czy też jej serce jest z kamienia i zupełnie to ją nie obchodzi? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCierpliwości. Do wszystkiego powolutku dojdziemy. Marek jest urodziwym mężczyzną więc trudno tego nie zauważyć. Poza tym zalety jego charakteru są także wyjątkowe i Ula z pewnością je docenia. Nie patrzy na niego jak na obiekt pożądania, czy zakochania. On jest jej pracodawcą i niejako zleceniodawcą. Mają umowę, z której oboje starają się wywiązać i to wszystko.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Ale to moze byc tak ze marek nie swiadonie się zadluzy w niej i co w wtedy nie wie co wybrać
UsuńRobert
UsuńNie ma możliwości wyboru, bo Marek ma żonę. Wszystko zależy od tego, czy jego żona jest wobec niego uczciwa a jej intencje szlachetne i szczere. My już wiemy, że tak nie jest. Oczywiście możliwość zadurzenia się w Uli zawsze istnieje, ale dla Marka priorytetem jest dziecko i tylko o nim myśli.
Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy, że zajrzałeś. :)
Marek jest taki slodziutki jak by mugl to by uli nieba przychylil dla niego rodzina jest pierwszym planie i nie wiem jak ale to dostanie
OdpowiedzUsuńRobert
UsuńMarek sam powiedział, że teraz musi o Ulę dbać więc będzie się starał oszczędzić jej wszelkiego rodzaju stresów. Chodzi przecież o jego dziecko, które dla niego w tym momencie jest najważniejsze.
Pozdrawiam. :)
A jesli paulina kogos ma i oszukuje marka
OdpowiedzUsuń