ROZDZIAŁ
4
Wpadła
do domu jak burza i od razu poprosiła ojca, żeby zniósł jej ze strychu torbę
podróżną.
- Załatwiłam sobie pracę tatusiu, ale niestety
w Niemczech. Jutro o osiemnastej wyjeżdżam do Düsseldorfu. Będę pracować w
tamtejszym Altenheimie. To taki dom starców. W Polsce jestem bez szans. Mam
nadzieję, że zarobię dość, żebyście mogli się opłacić i jakoś przeżyć co
miesiąc.
Józef
był oszołomiony. Ula gadała jak nakręcona.
- Ale tak nagle…? – pytał bezradnie. – A kiedy
wrócisz?
- Myślę, że nie zabawię tam dłużej niż rok.
Szybko zleci, zobaczysz. Jutro poproszę Marysię, żeby do was zaglądała.
Poradzicie sobie, tak?
- Będziemy musieli, ale bez ciebie to już nie
to samo. Potrzebujemy pieniędzy, ale nie sądziłem, że będziesz musiała wyjechać
tak daleko, żeby je zarobić.
Przytuliła
się mocno do niego.
- Wiesz, że nie mamy innego wyjścia. Długi
wciąż rosną i trzeba je spłacić. Może uda mi się poprosić o zaliczkę, wtedy
wyślę wam wcześniej trochę pieniędzy. Będzie dobrze.
- I co o niej myślisz? – Paulina zapięła pas i
popatrzyła na męża. – Nie powala urodą. Szczupła. Chyba za szczupła.
Marek
pokręcił głową.
- Nie przesadzaj Paulina. Nie jest brzydka. Ma
tylko źle dopasowane okulary, które zasłaniają jej pół twarzy i mało atrakcyjne
ciuchy. Nie przelewa jej się, to jak ma o siebie zadbać? Mnie się spodobała.
Wygląda na uczciwą. Od razu powiedziała w jakiej jest sytuacji i dlaczego to
robi. Wierzę jej. Ma coś takiego w sobie, co wzbudza zaufanie. Poza tym
przekonała mnie do siebie opowiadając o chorobie ojca. On też cierpi z powodu
serca tak jak mój. Ja także zrobiłbym wszystko, byleby on mógł poczuć się
lepiej. Wcale jej się nie dziwię, że tak desperacko o niego walczy.
W
poniedziałek dopakowała resztę rzeczy i po południu pożegnała się z rodziną. Dojechała
do centrum i stanęła bezradnie przed rozkładem jazdy nie wiedząc jakim
autobusem dostać się na drugi brzeg Wisły. Dobrzańscy mieszkali na Saskiej
Kępie przy ulicy Łotewskiej. Mało myśląc wybrała numer Marka. Kiedy się odezwał
przeprosiła go, że zawraca mu głowę.
- Jestem w centrum na przystanku przy Pałacu
Kultury i nie bardzo wiem, czym do państwa dojechać.
- Proszę się stamtąd nie ruszać, ja już po
panią jadę. Będę za piętnaście minut.
Rzeczywiście
zjawił się punktualnie. Podbiegła do srebrnego Lexusa i przywitała się. Marek
wrzucił torbę do bagażnika i szarmancko otworzył jej drzwi.
- Z rodziną wszystko załatwiłaś? – odezwał się
po dłuższej chwili nie zauważając nawet, że mówi jej po imieniu.
- Załatwiłam – westchnęła ciężko. – To nie
było ani proste, ani łatwe. Bardzo nie lubię okłamywać swoich bliskich.
Musiałam powiedzieć ojcu, że wyjeżdżam do pracy w Niemczech. Nie przyjął tego
najlepiej. Wciąż nie potrafi zrozumieć, że tu w kraju nie ma pracy dla kogoś
tak gruntownie wykształconego jak ja.
- A jaką uczelnię kończyłaś?
- Szkołę Główną Handlową a na niej ekonomię i
zarządzanie.
- Ja też kończyłem tę uczelnię i brat Pauliny
podobnie. Mógłbym cię zatrudnić u siebie w firmie. Zlecałbym ci jakieś drobne
rzeczy. Pracowałabyś u nas w domu. Mam gabinet, z którego mogłabyś korzystać.
Nie chciałbym jednak, żeby Paulina o tym wiedziała. Ona rzadko się ze mną
zgadza i mogłaby oponować. Oczywiście za zlecenia dostawałabyś wypłatę.
Sporządziłem umowę, którą mam nadzieję dzisiaj podpiszemy. Zawarłem w niej to,
co wczoraj ustaliliśmy. W piątek pojedziemy do prywatnej kliniki, w której
poddasz się zabiegowi in vitro, ale wcześniej przejdziesz jeszcze badania
podobnie jak ja. Mam tylko nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i zakończy się
pomyślnie.
- Ja również – powiedziała cicho. – A za pracę
bardzo panu dziękuję. Skoro mam siedzieć w domu przez dziewięć miesięcy, to
przyda mi się jakieś zajęcie. Najbardziej nie lubię tracić czasu. Lubię robić
coś pożytecznego. Pomyślałam nawet, że mogłabym gotować wam posiłki, ale to już
zależy od was. I tak nie miałabym nic lepszego do roboty.
- Ja chętnie bym skorzystał z domowej kuchni.
Nie wiem jak Paulina. Ona jest pół krwi Włoszką i woli włoską kuchnię. Zwykle
jadamy na mieście, ale ja nie jestem tym zachwycony. To dlatego tak chętnie
jeżdżę do rodziców. Mają gosposię, która genialnie gotuje.
- Mówił pan, że ma firmę. Czym się zajmuje?
- Marek. Po prostu Marek. Tak będzie chyba
lepiej. Nie tak oficjalnie. To firma odzieżowa. Szyjemy kolekcje dla eleganckich
pań z grubszym portfelem. Mamy na terenie kraju sieć szwalni i butików, a
główna siedziba mieści się na Lwowskiej. Firma nazywa się Febo&Dobrzański.
Kiedyś założyli ją moi rodzice i rodzice Pauliny i Alexa. Teraz ja jestem
prezesem a Alex dyrektorem finansowym. Paulina pełni rolę ambasadora firmy. Tak
to mniej więcej wygląda.
Marek
zatrzymał się na skrzyżowaniu i czekał na zielone światło.
- Już jesteśmy na miejscu. Skręcę tylko w
prawo.
Podjechał
pod okazały dom i pilotem uruchomił bramę. Wolno wtoczył się na podjazd i
zatrzymał.
- Jesteśmy. Wyciągnę torbę z bagażnika.
Przed
wejściowymi drzwiami zmaterializowała się Paulina. Podeszła do Uli z
wyciągniętą ręką.
- Witam pani Urszulo. Bardzo się cieszę, że
pani już jest.
- Proszę mi mówić po imieniu – odwzajemniła
uścisk dłoni. – Ula.
- W takim razie Paulina. Zapraszam do środka.
Oprowadzę cię i pokażę twój pokój.
Dom
bardzo się Uli podobał. Był naprawdę imponujący i urządzony z wielkim gustem.
Jej pokój mieścił się na parterze.
- Celowo wybraliśmy parter, bo uznaliśmy, że
tu będzie ci najwygodniej. Naprzeciwko masz łazienkę z toaletą tylko do twojej
dyspozycji. Możesz korzystać ze wszystkiego i czuć się tu jak u siebie w domu -
Paulina weszła do kolejnego pomieszczenia. – Tu jest salon a tuż obok kuchnia.
- No właśnie… a’propos kuchni. Mówiłam
Markowi, że mogłabym wam przygotowywać posiłki. Przynajmniej będę miała jakieś
zajęcie. Bardzo lubię gotować, chociaż nie są to jakieś wyszukane potrawy.
Zwykła, domowa kuchnia.
- Nie zamierzałam obarczać cię jakimikolwiek
obowiązkami. Nie zatrudniamy cię tu przecież w charakterze służącej. Prawda
jest jednak taka, że za często stołujemy się na mieście i chyba oboje mamy już
trochę tego dość. Jeśli chcesz, możesz gotować do woli. Ja nie gotuję w ogóle a
do sprzątania raz w tygodniu przychodzi tu kobieta. Zazwyczaj jest to piątek. Ona
też robi nam zaopatrzenie na cały tydzień. Teraz może idź się rozpakować a jak
już to zrobisz przyjdź do nas do salonu. Marek chciałby jeszcze zamienić z tobą
kilka słów.
Niewiele
było rzeczy do wypakowania. Wzięła z domu tylko te najlepsze z tych
najgorszych. Pokój, który od dzisiaj miał jej służyć przez kolejne miesiące był
bardzo przytulny. Łóżko wyglądało na wygodne. Obok fotel z wysokim oparciem i
pikowanym taboretem, na którym można było wyciągnąć zmęczone nogi. Niewielki
stolik i komoda, na której stał mały telewizor plazmowy. Właściwie było tu
wszystko, czego potrzebowała. Łazienka też miała wysoki standard. Cała w
oliwkowych kaflach z lustrami i kabiną prysznicową a obok niej niewielka
pralka. Takich właśnie warunków pragnęła dla swojej rodziny.
Weszła
do salonu w momencie, gdy Paulina stawiała na stoliku świeżo zaparzoną kawę.
- Napijesz się kawy?
- Z przyjemnością – uśmiechnęła się do Febo i
zajęła miejsce na kanapie. Marek podsunął jej umowę.
- Bardzo proszę przeczytaj uważnie i jeśli
masz jakieś uwagi, to powiedz od razu.
Rzeczywiście
przeczytała ją dokładnie. Zawierała wszystkie ustalenia, które poczynili dzień
wcześniej.
- Nie mam żadnych zastrzeżeń i mogę ją zaraz
podpisać.
Marek
podał jej długopis. Po niej podpisał on i Paulina.
- W takim razie przejdźmy do bardziej
przyziemnych spraw. Przede wszystkim musimy mieć z tobą kontakt telefoniczny.
Oczywiście możemy dzwonić na numer domowy, ale gdybyś zechciała wyjść na
zakupy, czy spacer musimy łapać cię na komórkę. Masz telefon komórkowy?
Wyciągnęła
z kieszeni spodni mocno sfatygowaną i oklejoną taśmą starą Nokię. Marek
popatrzył na nią krytycznie. Wstał i z jednej z szuflad stojącej za kanapą
komody wyjął telefon.
- On nie jest nowy, ale z pewnością nowszy niż
ten twój. Zaraz przełożę kartę, a twoja Nokia odejdzie w niebyt, bo już jest
mocno wysłużona. Proszę bardzo- zamknął klapkę telefonu i wręczył go Uli. Podaj
swój numer.
Oboje
wprowadzili go do własnych komórek.
- Kolejna sprawa. Tu są dwa tysiące złotych.
Daję ci je po to, żebyś zainwestowała w siebie i kupiła najbardziej niezbędne
rzeczy. Zmień okulary. Te są za ciężkie i na pewno niewygodne.
Trzy
tysiące przeleję za chwilę na twoje konto, bo masz konto, prawda?
- Mam. Zaraz ci je podam.
- To pierwsza transza za pierwszy miesiąc. W
piątek, tak jak mówiłem zabierzemy cię do prywatnej kliniki ginekologicznej na
badania. To chyba na razie wszystko. Mamy umowę i ogromne nadzieje, że każde z
nas wywiąże się z niej w stu procentach.
- Ja nie zamierzam łamać jej warunków i na
pewno słowa dotrzymam – zapewniła Ula.
- My również.
Następnego
dnia Ula wstała bardzo wcześnie. W pobliskiej piekarni kupiła świeże bułki i
zrobiła dla wszystkich śniadanie. Zapach aromatycznej kawy wyciągnął Dobrzańskich
z łóżka. Zwykle nie jadali śniadań. Zadowalali się kilkoma łykami kawy i
jechali do firmy. To śniadanie zdecydowanie poprawiło im nastrój. Podziękowali
Uli i zostawiwszy jej klucze do domu i furtki pojechali do pracy.
Uprzątnęła
po posiłku i ruszyła w miasto. Wymieniła całą garderobę i zgodnie z sugestią
Marka okulary na znacznie lżejsze, mniejsze i modniejsze. W banku przelała na
ojca konto dwa tysiące złotych. Będąc już w domu zadzwoniła do niego informując,
że jest już na miejscu, bo okazało się, że pracodawca zafundował jej przelot
samolotem i dał zaliczkę.
- Przelałam ci na konto dwa tysiące złotych.
Popłać to co najpilniejsze. Mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie. Za miesiąc
postaram się przesłać więcej.
- Bardzo ci córcia dziękuję. Cieszę się, że
tak dobrze trafiłaś. Szkoda tylko, że tak daleko od nas. Będziemy tęsknić. Dbaj
o siebie i odzywaj się od czasu do czasu.
- Na pewno się odezwę. Całuję was wszystkich i
przesyłam uściski.
Coś czuję, że po in vitro Ula nie będzie chciała oddać dziecka Paulinie,bo to będzie dziecko Uli... matką jest ta kobieta która rodzi dziecko... pozdrawiam cie serdecznie
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńZgodnie z prawem matką jest ta, która urodziła rzecz jasna, ale oni mają umowę a Ula ma zamiar się z niej wywiązać.
Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy za komentarz. :)
Miła i uprzejma Paulina to nowość. Tylko szkoda, że to wszystko to jeden wielki fałsz i obłuda z jej strony. Fajnie, że Marek zaproponował Uli pracę na razie zdalną. Ale coś mi mówi, że z tej zdalnej po porodzie będzie stała praca.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam nocną porą, przyjemnie tak poczytać coś po pracy.
Julita
Julita
UsuńPaulina jest dobrą aktorką. Przecież wszystko co robi to z miłości do Marka. Musi się bawić w tę grę pozorów, bo przecież za żadne skarby nie może się wydać to kłamstwo o jej bezpłodności.
Dzięki, że zajrzałaś o tak późnej porze. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Przez żołądek do serca jak to mówią. A in vitro niestety albo (albo stetyww tym przypadku) ma to do siebie że nie zawsze udaje się za pierwszym razem. Mogą być trzy podejścia a trzy miesiące to masa czasu aby Marek zasmakowałem w pełni obecności Uli. Na razie oboje Dobrzańscy są zachwyceni i mili ale jeśli kiedyś piękna Ula "będzie podawać obiad" Paulina już tak miła nie będzie. Zwłaszcza że Ula poszła zainwestować w siebie a Marek już widział w niej potencjał na piękną kobietę. Miło że zaproponował jej pracę. Dobrze wróży jej na przyszłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Romantyczko
UsuńPrzemiana Uli nie jest znowu aż tak spektakularna. Po prostu zmieniła okulary i kupiła kilka ciuszków. Nadal nie powala pięknością, ale nadrabia charakterem. Póki co Paulina nie dostrzeże w niej zagrożenia dla siebie a i Marek nie dopatrzy się niczego powalającego na kolana.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
A moze z tego byc romans i paulina zostanie na lodzie bo on sie w uli zakocha i wtedy co rozpad malozestwa
OdpowiedzUsuńTo wersja dość prawdopodobna, ale proponuję trochę zaczekać i przeczytać jak ja sobie to wymyśliłam.
UsuńSerdecznie pozdrawiamy i dziękujemy za wpis. :)
W czarnych kolorach widzę te gotowanie dla Paulina. Ona ze swoim włoskim podniebieniem może nie zaakceptować popisowego dania Uli czyli pierogów, krokietów i innych dań. W przeciwieństwie do Marka, który będzie zachwycony. Myślę, że nie będzie to jeden zachwyt ze strony Marka. Jeśli Ula ma pracować dla niego to wkrótce odkryje kolejny talent. Może nawet będą razem pracować i Marek zacznie czuć do Uli coraz większą sympatię. Choć teraz jest zaślepiony Pauliną. Ale liczę, że gdy porówna ją z żoną to dojdzie do wniosku, że tylko z Ulą może wychowywać swoje dziecko. Liczę, że zanim urodzi się oni będą już planować wspólną przyszłość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńO tym gotowaniu wspominam trochę, ale nie przesadnie. Paulina raczej wybrzydzać nie będzie zadowolona, że znalazł się ktoś, kto jej będzie usługiwał. Przecież to uwielbia. A co do wspólnej przyszłości Marka i Uli, to jeszcze się wstrzymaj. Ona najpierw musi zajść w ciążę.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)
Ja też uważam, że pomysł z gotowaniem chyba nie jest trafiony. Ula nie wie na co się porywa. Skoro Paulina ma dosyć nawet restauracji, to bardzo ciężko będzie jej dogodzić. Szkoda tylko nerwów Uli, jak Paula będzie niezadowolona i będzie to okazywać. Ale może chociaż Marek to doceni? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńJak napisałam wyżej Paulina wybrzydzać nie będzie być może dlatego, że niespecjalnie rozwinęłam się w sprawie tego gotowania. Niezależnie od wszystkiego pani FE lubi jak jej usługują, bo to w pełni zaspokaja jej chore ego.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
No tak państwo Dobrzańscy muszą mieć wszystko, co najlepsze i największe;) Ale wreszcie na coś sensownego przyda się ten wielki dom. Ula powinna mieć tam komfortowe życie. Tak właściwie, to gdyby się postarała, to mogłaby ich prawie nie widywać. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńHaha. Dokładnie. Dom jest wielki a cały parter do dyspozycji Uli. Dobrzańscy korzystają właściwie tylko z salonu i dość rzadko z przyległej do niego kuchni. Jedyne, co tam szykują to kawa z expresu, bo przecież Paulina nie umie gotować. Teraz, kiedy jest Ula ta kuchnia wreszcie się do czegoś przyda.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Ula musi bardzo uważać jak wyrusza w miasto, bo jeszcze ktoś ze znajomych jej lub Józefa ją zauważy, np. niezastąpiona Pani Dąbrowska. Wtedy jej kłamstwo szybko ujrzy światło dzienne. Józefowi będzie przykro, że córka go oszukała i nie będzie wiedział dlaczego. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńSpokojnie. Dąbrowska w ogóle nie wypuszcza się do stolicy, bo raczej nie ma takiej potrzeby. Poza tym o ile sobie przypominam, w tej historii jej nie ma. Mogę się wprawdzie mylić, bo opowiadanie pisałam dość dawno, jakieś cztery, pięć miesięcy temu. Nie brałam pod uwagę takiego scenariusza, że ktoś z Rysiowa natknie się na Ulę.
UsuńBardzo dziękujemy za wizytę na blogu i komentarz. Pozdrawiamy. :)
Z jednej strony to fajnie, że Ula ma gdzie mieszkać i ma się kto o nią zatroszczyć, ale z drugiej Ula będzie widziała i słyszała awanturującą się z byle powodu Paulinę. A może Paula na ten czas wywiesi białą flagę? Przecież Paula i Marek praktycznie w niczym się nie zgadzają, no oczywiście poza łożem małżeńskim, hihihi;) Jak Ula się tak napatrzy, to jeszcze się przestraszy i nie będzie chciała oddać im tego dziecka. I kolejne kłopoty gotowe. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńUla bardzo chce dotrzymać umowy, którą zawarła z Dobrzańskimi. Oni w stosunku do niej też chcą być w porządku i panują nad nerwami przynajmniej na razie. Jakby nie patrzeć Ula jest ich gościem a przy gościach nie wypada się kłócić.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo się cieszymy, że zajrzałaś.:)
Kurteczka! Nie wiem, co o tym myśleć? Jak na razie Paula i Marek zachowują się idealnie i wobec siebie i wobec Uli. Zgadzają się ze sobą i wzajemnie się wspierają. Może te ich wojenki już nie wrócą? Teraz mają inny problem i to nad nim muszą się skupić. Może dlatego Paula nie ma już siły na awantury? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńTrzeba pamiętać o intencjach Pauliny. Póki co ona nie zrobi nic przeciwko mężowi, bo ma przecież w zanadrzu tajemnicę. Wypłynięcie jej na światło dzienne zniszczyłoby jej małżeństwo, a ona stara się za wszelką cenę je utrzymać.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Martwiłam się jak Paulina przyjmie w swoim domu Ulę. To co mówi to jedno, ale widok kobiety, która ma urodzić dziecko jej mężowi na pewno nie należy do najłatwiejszych. Przecież skoro Markowi tak zależy, to teraz chyba będzie szczególnie zwracał uwagę na Ulę. A co z Pauliną? Jeszcze gotów dojść do dziwnych wniosków dotyczących ich małżeństwa. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńNa razie Paulina potulna jest jak baranek i nie wyskakuje z czymś mało przyjemnym. Nie zagwarantuję jednak, że tak będzie zawsze. Markowi bardzo na dziecku zależy więc chyba nic dziwnego, że wobec Uli będzie się starał być wyjątkowo opiekuńczy.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Fajny ten Marek;) Miły, uprzejmy, uczynny, ale również zdecydowany i konkretny. Zupełnie nie wygląda na żadne ciepłe kluchy, czy pantoflarza. Takiego go lubię. Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńTeż lubię takiego Marka, który jest uprzejmy, wrażliwy a jednocześnie ma własne zdanie na dany temat. Tu mimo, że kocha Paulinę to wydarzą się rzeczy, które zrodzą w nim wątpliwości, czy jego żona odwzajemnia to uczucie.
Pięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Miło, że Marek zaproponował Uli pracę, ale nie wiem czy to dobry pomysł? Kobiecie w ciąży nie są potrzebne żadne stresy, a tak, to Ula będzie zmuszona uważać żeby jej Paulina nie przyłapała w gabinecie Marka. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńUla nie lubi tracić czasu. Tak powiedziała Markowi. Lubi natomiast robić coś pożytecznego. Jeśli nawet zajdzie w ciążę, to spokojnie może popracować do siódmego miesiąca, chyba, że będzie się czułą na tyle dobrze, że będzie to ciągnąć aż do rozwiązania. Niektóre kobiety tak mają, że prosto z roboty wywożą je na porodówkę. Ula może spokojnie pracować w gabinecie do piętnastej. Dobrzańscy zwykle wracają do domu dwie godziny później.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
No i klamka zapadła. Część pieniędzy wypłacona, umowa podpisana i teoretycznie każda ze stron deklaruje dotrzymania jej warunków. Już będzie ciężko się wycofać. Na razie idzie gładko, ale jestem ciekawa jak to będzie dalej, co dla nich przygotowałaś, bo że będą jakieś kłopoty, to tego jestem prawie pewna;) Ciekawe kto z nich pęknie pierwszy? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńKłopoty będą i nie będzie łatwo, ale chęć posiadania dziecka przeważy a problemy trzeba będzie rozwiązać. Właściwie to każde z tej trójki będzie miało gorsze momenty, które ja będę powolutku dawkować.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Śniadanie podano, to i chętnie je skonsumowano. Jak można wychodzić z domu bez śniadania? Przecież to jest najważniejszy posiłek, powinien dać nam kopa na cały dzień. Stare przysłowie głosi - śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi. Dziś trudno jednak o bardziej nieaktualną ludową mądrość. Ostatni posiłek, który powinien tylko hamować wieczorny głód, często staje się największym. Błąd! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa znam wiele osób, które śniadań nie jadają. Paulina i Marek też ich nie jedli. Zwykle ich pierwszym posiłkiem był lunch a rano tylko kawa. Pod tym względem Ula spadła im z nieba.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Bardzo świetne opowiadanie super sie czyta a i z kazdym rozfzialem befzie coraz ciekawiej
OdpowiedzUsuńMiranda
UsuńBardzo dziękujemy. Cieszymy się, że Ci się podoba. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Dom starców, Niemcy. Ulka miała dobry pomysł. Bo daleko, rozmowy drogie, ciągła praca, brak wolnego czasu. Gdyby nie odbierała, to nie będą się denerwować, a gdyby pytali o pracę, to też łatwo i krótko może odpowiedzieć. Zresztą to chyba nikogo by nie interesowało, praca jak praca, żeby tylko były pieniądze. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńUla jakoś musiała się wyłgać, bo prawda nie spodobałaby się Józefowi. To kłamstwo, chociaż tak bardzo prawdopodobne pozwala mu wierzyć, że córka nie dość, że zarobi, to jeszcze pomoże chorym i słabym a to szlachetny cel.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Wydaje się, że Marek jest dobrze poukładany i ma wszystko przemyślane i zaplanowane. Ale niestety z realizacją planów różnie bywa. Ciekawe czy ma ewentualny plan B gdyby jednak coś się nie udało, np. gdyby Ula nie od razu zaszła w ciążę? Wtedy będą działać aż do skutku, czy jednak odpuszczą? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńNie ma planu B. Marek nawet nie chce myśleć o ewentualnej porażce. Jest pozytywnie nastawiony i mocno wierzy w powodzenie całego przedsięwzięcia. Umowa mówi, że będą próbować aż do skutku, do momentu, aż lekarz stwierdzi ciążę.
Dziękujemy Ci bardzo, że zajrzałaś. Przesyłamy serdeczności. :)
Biedny Józef. Niby wie, że nie ma pieniędzy, że nie ma pracy dla Uli, ale smutno mu z powodu wyjazdu córki. Martwi się o nią, ale pewnie też o to jak sobie bez niej poradzą. Wiadomość od Uli oraz pieniądze przesyłane przez Ulę chyba trochę go uspokoiły? Przynajmniej wie, że nikt jej nie oszukał i nie skrzywdził. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńTo naturalne, że Józef się martwi. Ula jest przecież podporą rodziny, ale ma też świadomość, że siedząc w domu nic nie zarobi. Musi się wziąć w garść i dać sobie radę bez niej. Ona przecież też będzie umierać ze strachu o nich. Ojciec jest wciąż przed operacją serca i musi na siebie uważać.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Zastanawiam się czy Ula poprzez zmianę garderoby też zmieniła całkowicie swój wizerunek, bo chyba w dalszym ciągu nie? A może się mylę i Ula dokonała spektakularnej zmiany, ale bez Pshemko, to chyba niemożliwe? Gdyby była taka piękna, to chyba przy Paulinie miałaby ciężkie życie. Ona ją toleruje, bo wie, że jest mało atrakcyjna i Marek się nią nie zainteresuje. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńNie, nie zmieniła. To tylko zmiana okularów i ciuchów, które nie dokonały w niej spektakularnej przemiany. Paulina niemal tego nie zauważyła i czuje się niezagrożona. Marek również nie dostrzegł nic wyjątkowego.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Paulina nie byłaby sobą gdyby od razu nie pokazała jaką wielką jest Panią, nic w domu sama nie robi, od tego ma ludzi: do sprzątania, do robienia zakupów, a restauracje do karmienia. Nie wiem czy Ula będzie się tam dobrze czuła. Ona jest skromna i chyba taki przepych będzie ją przytłaczał. Ale z drugiej strony przekona się, że takie życie nie jest dla niej i że wielkie pieniądze czasami szczęścia nie dają. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUla czuje się w domu Dobrzańskich wygodnie. Ma ładny pokój i do dyspozycji niezależną łazienkę. Może korzystać z kuchni chcąc przygotować sobie posiłek lub posiłek dla wszystkich. Ma pełną swobodę i na pewno nie czuje się skrępowana. Na coś się zdecydowała i zamierza dotrzymać umowy.
UsuńSerdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Marek jest nastawiony na dziecko i zupełnie nie przeszkadza mu to, że Ula według Pauliny nie powala urodą. On zobaczył w niej dobroć, szczerość i uczciwość. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu nie będzie się przejmował gadaniem Pauli i nie przestraszy się tego, że dzidziuś może też nie być urodziwy? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńUtrafiłaś w sedno. Marek w przeciwieństwie do swojej żony nie jest powierzchowny i zdecydowanie ma więcej wrażliwości niż ona. Dla niego bez znaczenia jest uroda i płeć dziecka. Niezależnie od wszystkiego będzie kochał to dziecko najmocniej jak potrafi.
Bardzo dziękujemy Ci, za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Dobra Pani! Nie zamierzała obarczać Uli jakimikolwiek obowiązkami, poza zajściem w ciążę i jej donoszeniem. Musiała podkreślić, że nie zatrudniają jej w charakterze służącej, tylko surogatki. Ale jeśli Ulka chce, to Paula łaskawie się zgadza i może gotować do woli. Pewnie się czepiam, ale nie jest to zbyt przyjemne traktowanie. Paulina nie powinna zapominać, że to Ula wyświadcza im przysługę, oczywiście za pieniądze, ale w innym przypadku nie mieliby dziecka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPaula jest wyniosła i ma niezachwiane przeświadczenie o własnej doskonałości. Stać ją na łaskawość i pogardę jednocześnie. Taka już jest chociaż jak na razie Marek wydaje się tego nie dostrzegać. Oczywiście, że Ula wyświadcza im przysługę a raczej należałoby powiedzieć, że wyświadcza tę przysługę Markowi, bo jak już wiemy, Paulinie zupełnie na dziecku nie zależy.
UsuńPozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Miło, że Marek coś widzi i słyszy więcej poza upragnionym potomkiem. Wie dobrze, że ukończenie studiów na takiej uczelni nie jest prostą sprawą. Chce dać Uli szansę i dodatkowy zarobek. Nawet nie wie jaki skarb pozyskał dla firmy. Liczę na to, że Ula go szybko o tym przekona i że nigdy nie będzie żałował decyzji o zatrudnieniu Uli. Niemniej trochę się martwię o Paulę, bo jak się dowie, to wióry mogą lecieć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOd razu uspokoję, że Paulina nie dowie się o zatrudnieniu Uli w F&D. Wprawdzie to tylko umowa-zlecenie, ale zarówno Ula jak i Marek będą ostrożni. Taka informacja mogłaby sprowokować Paulinę do wywołania kolejnej awantury a tego nikt nie chce. Marek z całą pewnością doceni umiejętności Uli.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)
Jaka miła i troskliwa Paulina - celowo wybraliśmy parter, bo uznaliśmy, że tu będzie ci najwygodniej - aż trudno uwierzyć! Ciekawe na jak długo wystarczy jej tej uprzejmości? Chociaż może Ula nie będzie jej denerwować, bo jeśli oni śpią na górze, to nie będą się budzić, jak Ulka będzie korzystała w nocy z toalety. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo, że celowo wybrali parter, to tylko słowa. Paulina nie musiała nic wybierać. Ich sypialnia mieści się na górze a na dole korzystają tylko z salonu i sporadycznie z kuchni. Parter jest praktycznie nieużytkowany a dla kobiety w ciąży idealny, bo nie musi chodzić po schodach. Zresztą Uli to pasuje.
UsuńBardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Wszystko dopięte na ostatni guzik, a ja zastanawiam się czy otoczenie Pauliny i Marka, szczególnie Helena i Krzysztof wiedzą o planach państwa Dobrzańskich dotyczących usługi surogatki? Czy może Marek z Paulą wymyślili sobie, że później poinformują, że adoptowali dziecko, bo przecież Paulina ma normalnie chodzić do pracy, to niby skąd weźmie się ich wspólne dziecko? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek nie ma tajemnic przed swoimi rodzicami. W tej historii ma z nimi dość dobre relacje i w zasadzie niczego przed nimi nie ukrywa. Wiedzą o Uli i wiedzą co ich syn i synowa chcą zrobić. Popierają to, bo też zależy im na wnukach.
UsuńPozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i przeczytałaś. :)
Cześć
OdpowiedzUsuńCałkiem przypadkiem trafiłam na opowiadanie "Bezwarunkowa Miłość" i bardzo zainteresowało mnie połączenie Ula/Aleks. Chciałabym zapytać, czy są u was inne opowiadania z tym samym parowaniem, albo czy znacie może blogi innych autorów? Próbowałam sama przejść przez archiwum, ale jest tego tak dużo, że w jeden wieczór to za mało :D
Pozdrawiam
Tutaj jest tylko jedno takie opowiadanie i tylko dlatego, że raczej preferuję układ Ula-Marek. Będzie jeszcze jedno, w którym Ula będzie w związku z kimś innym, ale powróci do starej miłości. Trochę jednak wody upłynie zanim będzie publikowane. Co do innych blogów to z całą pewnością powstawały takie opowiadana, gdzie Ula była związana z Alexem, niestety większość z nich jest zawieszona a ja nie potrafię przytoczyć ani tytułów tych opowiadań, ani też ich autorów. Trzeba jednak szperać i szukać.Dużo opowiadań jest na "Radosnej twórczości". To takie forum fanów BrzydUli i nie tylko. Można tam zajrzeć i czegoś poszukać. Link: http://forumbrzyduli.tvshow.com.pl/
UsuńNa mojej stronie są opowiadania, w których często Ula na początku jest z kimś innym zanim nie pozna Marka, ale rozumiem, że Tobie chodzi tylko o układ z Alexem. Takich musisz szukać gdzieś indziej.
Serdecznie pozdrawiam. :)
Małgosiu, czy ty posiadasz messengera?
OdpowiedzUsuńShabii.
Małgosiu, kolejny świetny pomysł na opowiadanie! Z powodów finansowych Ula decyduje się być surogatka u Marka i Pauliny. Może być ciekawie, bo coś czuję, że jak Ula będzie im tak nadskakiwać (świeże bułeczki, śniadanka) to Mareczek może zrobić małą podmianę. Widzę też, że zrobiłaś z Pauliny nawet całkiem "miłą 'postać. Czekam na następnym rozdział! 😍
OdpowiedzUsuńPs: Cieszysz się, że nasza upragniona kontynuacja niebawem? 🙂
Pozdrawiam i ślę buziaki.