ROZDZIAŁ
6
Wyszła
z łazienki i znieruchomiała. Do jej uszu dotarły odgłosy głośnej wymiany zdań
między Markiem a Pauliną. Marek najwyraźniej miał do żony pretensje, że nie
była obecna przy zapłodnieniu.
- Zachowujesz się tak jakbyś była biernym obserwatorem
a nie czynnym uczestnikiem całego procesu. Sądziłem, że będziesz bardziej
zaangażowana a ty wolisz kolacyjki z Alexem lub spotkania ze znajomymi.
Zupełnie tego nie rozumiem. Przestało ci zależeć?
- Nie, nie przestało! Ale nie możesz wymagać
ode mnie, żebym co kilka dni włóczyła się z wami po klinikach. Nie znoszę ich
tak jak szpitalnego zapachu. Mdli mnie od niego. Poza tym nie uważasz, że odkąd
Ula tu zamieszkała masz dla mnie znacznie mniej czasu? Kiedy ostatni raz się
kochaliśmy? Nawet tego nie pamiętasz.
- Jesteś niesprawiedliwa Paulina i cholernie
egoistyczna. Czy ci się to podoba czy nie to właśnie Ula jest teraz
najważniejsza i to o jej wygody będę dbał a nie o twoje. Mam nadzieję, że to
zrozumiesz. W końcu to ty ją znalazłaś…
- Tak, to prawda i chyba zaczynam tego żałować
- mruknęła pod nosem.
- Słucham?
- Nie…, nic ważnego. Marek nie kłóćmy się.
Przecież się kochamy.
- To nie ja zacząłem. Dobrze by było, gdybyś
uzbroiła się w więcej wyrozumiałości i empatii dla tej dziewczyny. Nawet nie
masz pojęcia jak bardzo się dla nas poświęca i jak nieprzyjemne zabiegi musi
przechodzić.
- Nie przesadzaj – Paulina prychnęła z
pogardą. – W końcu dostanie za to ogromne pieniądze. Nie ma prawa narzekać.
- Nie narzeka i bardzo dzielnie wszystko znosi
a pieniądze tu są najmniej ważne przynajmniej dla mnie.
- Bronisz jej i stajesz za nią murem jakby
była kimś wyjątkowym. A może ona ci się podoba? – rzuciła odkrywczą myśl. –
Kiedyś nie potrafiłeś przepuścić żadnej. Jeśli tak, to na co to całe in vitro?
Po prostu idź z nią do łóżka. Tak będzie prościej – wysyczała złośliwie.
Stał
naprzeciwko niej w milczeniu i patrzył na nią tak, jakby widział ją po raz
pierwszy.
- Nie sądziłem, że możesz być taka podła
zwłaszcza, że to ty przecież nie ustawałaś w wysiłkach, żebyśmy wreszcie
zostali rodzicami. Ja do niedawna nawet nie miałem pojęcia co to jest
surogatka. Zastanawiam się, czy nie kierowały tobą jakieś inne pobudki niż chęć
stworzenia prawdziwej rodziny. Może ja o czymś nie wiem?
- Nie mam nic do ukrycia. Ja tylko ci
uświadamiam, że to ja jestem twoją żoną, a nie kobieta, która wynajęła nam swój
brzuch.
- Doskonale o tym wiem. Skończmy już tę
bezcelową dyskusję. Chwilowo mam ciebie dość, mimo że jesteś moją żoną i wiesz
co? Ta dziewczyna jest naprawdę wyjątkowa – odwrócił się na pięcie i wyszedł z
ich wspólnej sypialni.
Ula
słysząc szybkie kroki na schodach umknęła do swojego pokoju starając się jak
najciszej zamknąć za sobą drzwi, ale Marek zauważył jak się domykały i zapukał
w nie. Kiedy wszedł Ula wycierała z oczu łzy. Domyślił się, co było ich
przyczyną.
- Słyszałaś? - Kiwnęła twierdząco głową. –
Przepraszam cię za Paulinę. Ona czasem nie panuje nad językiem a przy tym jest
chorobliwie zazdrosna.
- Skoro tak, to po co to wszystko? Po co oferowała
mi swój dom, skoro uważa, że mogłabym zostać twoją kochanką? Przecież to dla
niej duże ryzyko. Aż tak bardzo zależy jej na dziecku, że gotowa była narazić
swoje małżeństwo? Trochę nie trzyma się to kupy.
- Ula, może cię to zdziwi, ale ja też nabieram
coraz większych podejrzeń co do jej pobudek. Nie sądzę, żeby były do końca
szlachetne i szczere. Nie wiem o co chodzi, ale na pewno się dowiem. Mnie na
dziecku zależy bardzo i pragnę, żeby się urodziło. Dlatego puść w niepamięć tę
awanturę. Wiesz, że nie wolno ci się denerwować a ja zrobię wszystko, żeby
zapewnić ci spokój. Za dwa tygodnie jedziemy potwierdzić lub nie ciążę
biochemiczną, pamiętasz?
- Pamiętam. Mam tylko nadzieję, że Paulina
pragnie tak samo mocno tego dziecka jak ty.
Dwa
tygodnie później znowu przemierzali korytarz prywatnej kliniki ginekologicznej.
To właśnie dzisiaj miało się rozstrzygnąć, czy Ula jest w ciąży, czy też zabieg
zapłodnienia in vitro się nie powiódł. Zarówno ona jak i Marek byli spięci.
Paulina przed ich wyjściem z domu zapewniała, że będzie trzymać kciuki i
przepraszała, że nie pojedzie z nimi, bo ma dużo pracy w związku z nową
kolekcją. Markowi było już wszystko jedno. Pomyślał nawet, że może to i dobrze,
że jej nie będzie.
Dotarli
do drzwi gabinetu i usiedli przed nim na wyściełanych krzesłach. Po dziesięciu
minutach z gabinetu wyszła pielęgniarka zapraszając Ulę do środka. Wskazała jej
fotel.
- Proszę ułożyć się wygodnie. Dzisiaj
pobierzemy krew, żeby zbadać poziom hormonu HCG. To najważniejszy wskaźnik
potwierdzający ciążę biochemiczną. Jeśli wyjdzie większy od pięciu będzie to
oznaczało, że prawdopodobnie jest pani w ciąży. Dokładnie potwierdzi to badanie
USG, które wykonamy za trzy, cztery tygodnie. Proszę podwinąć teraz rękaw
bluzki.
- Kiedy będę znała wynik?
- Jeśli poczekają państwo godzinę, to powinien
już przyjść z naszego laboratorium.
- Poczekamy bardzo chętnie.
- W takim razie powiadomię jeszcze lekarza
prowadzącego, bo to on musi wam o tym powiedzieć.
To była
chyba najdłuższa godzina w życiu ich obojga. Siedzieli na korytarzu popijając
kawę z automatu i nie mogąc się doczekać lekarza z wynikami. Wreszcie przyszedł
i już bez zwłoki zaprosił ich do siebie. Popatrzył na ich skupione twarze i
rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.
- Nie będę państwa trzymał dłużej w
niepewności. Poziom hormonu HCG wskazuje, że mamy ciążę. Wynik to dwadzieścia
cztery jednostki bata HCG. Gdyby były poniżej pięciu oznaczałoby to, że ciąży
nie ma. Ostatecznym jej potwierdzeniem będzie badanie USG, na które zapraszam
za cztery tygodnie.
Marek
odetchnął tak głośno, że rozbawił medyka.
- Kamień z serca, prawda?
- Prawda. To wspaniałe wiadomości.
Po
wyjściu z kliniki przystanął jeszcze, ujął Uli dłonie i przycisnął do ust.
- Bardzo, bardzo ci dziękuję za całe twoje
poświęcenie. Ostatniego przeleję ci kolejną ratę, a od pierwszego zaczynasz
działać w mojej firmie. O Boże…, gdybym mógł, wykrzyczałbym to szczęście na
cały głos.
- Może lepiej nie… - powiedziała z obawą. –
Trochę za dużo tu ludzi.
Zanim
pojechali na pierwsze USG ona już była pewna tej ciąży. Miała powiększone
piersi i tkliwe brodawki. Rano męczyły ją mdłości i zawroty głowy. Często
zwracała posiłki, bo nie mogła ich utrzymać w żołądku. Marek mocno się
niepokoił, bo Ula wyglądała źle. Dzwonił nawet do lekarza w tej sprawie, ale
ten uspokajał, że to jest normalne na początku ciąży.
USG
potwierdziło błogosławiony stan Uli. Marek trzymając w ręku zdjęcie z badania
niósł je jak najświętszą relikwię. Był tak podekscytowany, że postanowił je od
razu pokazać Paulinie. Pojechali do firmy. Ula była tu po raz pierwszy więc
Marek objaśniał jej, co gdzie się mieści i przedstawiał pracowników. W końcu
dotarli do gabinetu Pauliny wprawiając ją przy okazji w osłupienie, bo na pewno
nie spodziewała się tu Uli.
- Mamy wspaniałe nowiny – rzucił Marek już od
progu. – Spójrz, to nasz bobas.
Paulina
wzięła z rąk Marka zdjęcie i zaczęła je obracać w różne strony.
- Kompletnie nie wiem jak mam na nie patrzeć –
mruknęła.
- Zgodnie z opisem. Ta czarna plamka to
zarodek, który szczęśliwie zagnieździł się w macicy. Za kilka tygodni będziemy
mogli zobaczyć jak kształtuje się główka i kończyny a także posłuchać bicia
serca – mówił Marek z rozczuleniem. – Już kocham to dziecko. Uciekamy, bo nie
chcemy ci przeszkadzać. Ja tylko odwiozę Ulę do domu i wracam. Do zobaczenia
kochanie.
Tego
dnia przygotowała dla nich uroczysty obiad, żeby uczcić tę ciążę. Oboje
wróciwszy do domu byli zaskoczeni widokiem nakrytego obrusem stołu.
- Trzeba uczcić ten ważny dla was dzień –
wyjaśniła Ula. – Zapraszam.
Marek
był wniebowzięty. Zupa kokosowa z krewetkami smakowała genialnie a ravioli z
nadzieniem z kaczki rozpływało się w ustach. Podczas gdy on z zapałem zmiatał
wszystko z talerzy, jego żona ledwie skubała.
- Nie smakuje ci Paulina? Spróbuj. Ula naprawdę
się postarała.
- Tak wiem i doceniam to, ale jakoś nie mam
apetytu. Może później coś zjem. Boli mnie głowa. Pójdę na górę się
położyć.
Kiedy
zniknęła za zakrętem schodów Ula usiadła obok Marka i powiedziała cicho – ona
chyba nie bardzo się cieszy z tej ciąży…
- Na pewno się cieszy Ula, ale reaguje inaczej
niż moglibyśmy się tego spodziewać. Myślę, że ona ci zazdrości. Nie chcę być
złym prorokiem, ale im bardziej będziesz miała większy brzuch, tym jej zazdrość
będzie proporcjonalnie rosła. No taka już jest. Nic na to nie poradzimy.
Uspokoi się dopiero wtedy, gdy maluch będzie już nasz pod względem prawnym. To
dopiero początek ciąży a ona jest wciąż niepewna finału. Będzie dobrze,
zobaczysz. Ona tylko musi oswoić się z myślą, że to dzieje się naprawdę.
Naiwny
Marek. On naprawdę uważał, że Paulina zazdrości Uli błogosławionego stanu a
tymczasem ona już się martwiła sytuacją, w której będzie musiała się dzieckiem
zająć. Nie czuła instynktu macierzyńskiego. Uważała nawet, że go nie posiada.
Nie znosiła płaczących, usmarkanych dzieciaków. To nie było na jej nerwy. Jakoś
musiała wyłgać się od tego obiadu, żeby ani Marek ani Ula nie domyślili się, że
dla niej to dziecko, to dopust boży. To, że zależy jej na Marku wcale nie
oznacza, że pokocha jego dziecko. Miała nawet pewność, że na sto procent go nie
pokocha, bo nie jest materiałem na matkę Polkę. – Marek pewnie myśli, że będę przewijać tego bachora, wycierać mu tyłek
usmarowany kupą i wcierać w niego oliwkę. No to się rozczaruje. Od razu zażądam
zatrudnienia niańki tak jak radziła Kiara. Niech ona się użera z pętakiem.
Paulina to żmija i pętak... jak Maryś z nią wytrzymuje? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia
UsuńMarek zaledwie coś podejrzewa, ale tak naprawdę nie ma pojęcia dlaczego Paulina przestała się angażować. To wszystko jeszcze przed nim więc musi wytrzymać.
Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy, że wytrwałaś do tej godziny. :)
A jak nie wytrzyma to sie z nia rozwiedzie ile mozna zwodzic meezczyzne a puzniej zwalic na kogos trzeciego w tym przypatku jest to ula sama sie na nia zgodzila wiec nie powinna marudzic gozej jak marek nie wytrzyma i ja zostawi dla matki swego dziecka a wtedy z umowy nici wiec niech sie pochamuje ze slownictwem ale to jest by się nie tylko ja tak uwazam poprostu jest w srotku bez uczuc dla innych
UsuńRobert
UsuńNa razie nie ma mowy o rozwodzie.Marek tylko stara się dociec, dlaczego Paulina tak nagle zmieniła front jakby przestało jej zależeć. To jest o tyle dziwne, że przecież to ona znalazła Ulę.
Pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
To opowiadanie ma tak idiotyczną fabułę, że buty spadają z nóg. Do tego autorka kolejny uwłacza kobietom.
OdpowiedzUsuńNaprawdę poświęcenie godne podziwu. Czekać do 00.30 aby przeczytać coś co się nie podoba.
UsuńŚwietne opowiadanie i świetny pomysł. czekam z niecierpliwością od czwartku do czwartku, a to kawał czasu niestety. Pozdrawia Monika.
UsuńMonika
UsuńBardzo dziękujemy za przychylne słowa. Opowiadanie nie każdemu musi się podobać i wcale do tego nie dążę, bo są różne gusta. Oczywiście nie było moim zamiarem uwłaczać żadnej kobiecie, bo sama nią jestem i do tego nie bardzo rozumiem, co to znaczy, że robię to kolejny raz. Zawsze powtarzam, że jeśli komuś nie odpowiada treść, to niech nie traci czasu na czytanie.
A Ciebie Moniko najserdeczniej pozdrawiamy i jeszcze raz dziękujemy za miłe słowa. :)
Jest super opowiasanie tylko niekture postacie sa nie na wlasciwym miejscu bo jak by ula byla jego żona to by go wspierala walce o jch przyszłość i nie nazekala a paulina nawet gdy ula urodzi to i tak nie bedzie mamom bo nie potrafię nawet sie cieszyc
OdpowiedzUsuńRobert
UsuńWyobrażasz sobie jakie byłyby nudne te historie, gdyby każdy z bohaterów był na swoim miejscu? O to właśnie chodzi, żeby historię poprowadzić tak, że Ci, którzy występują w niej w zupełnie przypadkowej pozycji znaleźli się pod koniec na tej właściwej.
Pozdrawiamy. :)
W końcu Marek dostrzega że Paulina ukrywa coś i powinien pójść za ciosem. Uli mi za to szkoda. Jeśli jeszcze parę razy usłyszy ich kłótnie zniknie z ich domu ,bo nie będzie chciała aby dziecko wychowywało się w takiej atmosferze. U niej w domu jest całkiem i wyobrażała sobie że oboje Dobrzańscy chcą tego dziecka. Zwłaszcza chce tego kobieta która nie może zostać matką. Pozdrawiam ��.
OdpowiedzUsuńRomantyczko
UsuńMarek doskonale zna swoją żonę i dostrzega, że jej zachowanie staje się co najmniej dziwne i irracjonalne. Bardzo chciałby to zrozumieć, chociaż Paulina wcale mu tego nie ułatwia. Musi przecież strzec swojego sekretu.
Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
No proszę Paulinka już zaczyna pokazywać swój jakże wredny charakterek. Coś mi się zdaje, że jeszcze nie raz Ula będzie przez nią płakać. Marek miewa coraz to więcej wątpliwości co do swojej żony. Dobrze by było aby wszystko wyszło na jaw jeszcze za nim dziecko przyjdzie na świat.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie.
Julita
Julita
UsuńZachowanie Pauliny bardzo Marka męczy. Zna ją jak nikt i czuje, że ona coś przed nim ukrywa. To nie daje mu spokoju i na pewno będzie dociekał o co tak naprawdę jego żonie chodzi.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Marek naprawdę musi kochać Paulinę. Bardzo mocno wierzy w jej dobre intencje. Tłumaczy Uli jej niezbyt miłe zachowania. Gdyby on tylko wiedział, co tak naprawdę jej przyświeca, to byłby zdruzgotany. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńOd początku tej historii to Marek bardziej kocha Paulinę niż ona jego. Jeszcze wierzy, że mogą stworzyć pełną rodzinę, kiedy urodzi się dziecko. Jednak gdzieś z tyłu głowy budzą się w nim wątpliwości co do intensji żony i bardzo chce zrozumieć, o co jej chodzi.
UsuńBardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Zbyt długo nie trzeba było trzeba czekać, aż Paulina pokaże swoją zazdrosną twarz. Szkoda, że Ula musiała to usłyszeć. Marek zachował się bardzo przyzwoicie, pominął absurdalne zarzuty o romans z Ulą. Oboje nic nie są winni a pewnie czują niesmak. Zastanawiam się do czego jeszcze posunie się Paulina w stosunku do Uli, bo to chyba nie koniec jej wyskoków? Czekam na czwartek. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńTo oczywiście nie jest ostatni popis Pauliny a zaledwie początek. Sądziła, że po rozmowie z Kiarą wszystko przebiegnie gładko i da sobie z tym radę, ale emocjonalnie jak się okazuje jest słabiej do tego przygotowana. Nerwy puszczają, a to z punktu widzenia Marka wydaje się mocno podejrzane.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No i chyba miałam trochę racji w tym, że jak tak dalej pójdzie, to Marek odwróci się od Pauliny. Kocha ją, ale coś zaczyna mu świtać w głowie. I ma rację, bo jej zachowanie budzi sporo kontrowersji. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNa razie Marek nie odwrócił się od Pauliny a jedynie jej uświadomił jaki w tej chwili ma priorytet i to Ula jest tu najważniejsza. Jest niemile zaskoczony, że żona nie rozumie takiej oczywistości i usiłuje dociec dlaczego tak się dzieje. Z całą pewnością będzie drążył temat.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Biednej Paulinie brakuje seksu! Oj musi być nieszczęśliwa, bo myślała, że skoro znajdzie brzuch do wynajęcia, to Marek będzie zadowolony i powróci do intensywnego życia seksualnego. A tutaj niespodzianka! On jest tak zaaferowany doprowadzeniem do zapłodnienia i do utrzymania tej ciąży, że żona zeszła na dalszy plan. No i dobrze, niech Paulinka pocierpi i odczuje odrzucenie! Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńZarówno Paulina jak i Marek lubią seks. Znalezienie surogatki, trudny proces zapłodnienia, przez który musiała przejść i obawy, by nic złego nie stało się z zarodkiem, odsunęły w cień wszelkie pożądanie ze strony Marka, bo głowę ma nabitą zupełnie czymś innym. Paulina być może z tego powodu cierpi, ale skoro poświęciła wcześniej sporo czasu, żeby znaleźć matkę zastępczą, to teraz powinna być bardziej wyrozumiała.
Bardzo dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Po prostu idź z nią do łóżka. Kretynka! A pomyślała chociaż przez chwilę czy Ula by tego chciała? Przecież umawiali się na coś zupełnie innego. Paulina myśli, że każda na skinienie palca poleci z Markiem do łóżka? A gdzie jakieś zasady moralne? Marek pogoń to puste babsko w diabli! Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńPaulina zwykle traktuje ludzi przedmiotowo więc równie dobrze mogłaby Ulę nazwać inkubatorem. Nie ma pojęcia ile Ula musiała przejść i w ogóle ją to nie obchodzi, bo przecież za to jej płacą. Poza tym zasady moralne Pauliny już dawno poszły się paść.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Ula tak bardzo się postarała, chciała zrobić im przyjemność, chciała pokazać, że dla niej to też ważna chwila. Po Marku widać, że rozsada go ogromne szczęście i że nie może się doczekać dziecka. Ula to widzi i na równi z nim się cieszy. Podniosłą chwilę psuje tylko Paula. A Marek ją tłumaczy i jej żałuje, że tak przeżywa ciążę. Zakochany i naiwny facet. Ciekawe kiedy spadną mu klapki z oczu? Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńPaulina potrafi nieźle manipulować ludźmi a już Markiem w szczególności. On jej wierzy, bo potrafi być bardzo przekonywująca. Jednak ostatnio ta jego wiara w żonę nieco osłabła, bo Paulina momentami traci kontrolę nad emocjami. Oczywiście, że nadejdzie moment, gdy klapki spadną mu z oczu.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No tak, dla Pauliny liczy się tylko jej dobro, jej przyjemności. Nie może darować Markowi braku seksu. Oj coś mi się wydaje, że na zbliżenie będzie musiała jeszcze trochę poczekać! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTakim zachowaniem Paulina skutecznie odstręcza Marka od zbliżeń. On głośno o tym nie mówi, ale kto wie, czy nie myśli, że skoro ona jest bezpłodna, to seks z nią nie przyniesie oczekiwanych rezultatów a sama przyjemność ze zbliżenia jest sprawą krótkotrwałą.
Pozdrawiamy pięknie i cieszymy się, że zajrzałaś. :)
Postawiłaś Marka między młotem a kowadłem. Z jednej strony żona, którą kocha, ale którą przestaje rozumieć, a z drugiej Ula, która ma szczęśliwie donosić ciążę i urodzić mu dziecko, a do tego ma mieć względny spokój. Przed Pauliną tłumaczy Ulę, a przed Ulą tłumaczy Paulinę. Niezły okaz cierpliwości. Ciekawe na ile mu jej wystarczy? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMarek jest zdeterminowany i bardzo zależy mu na dziecku. Zdecydowanie będzie stał po stronie Uli niż dogadzał roszczeniowej żonie. Ma podejrzenia jeśli chodzi o jej intencje i zaczyna się obawiać, czy aby są szczere. To trochę podkopuje jego zaufanie do Pauli.
Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Fajnie napisane. Czułam razem z Markiem i Ulą oczekiwanie na informację, udało się, czy nie? Wcale się nie dziwię euforii Marka. Ula też się cieszy, tylko Paula jest tu solą w oku. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek jest bardzo podekscytowany ale jednocześnie drży, żeby zarodek prawidłowo się rozwijał. Roztoczył nad Ulą parasol ochronny i będzie teraz chuchał i dmuchał, co oczywiście zupełnie nie podoba się Paulinie.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Szkoda, że Paulina nie podziela jego radości z ciąży Uli. Podobno szczęście jest mniejsze jak nie mamy z kim go dzielić. Marek zaczyna coś podejrzewać, więc Paulina powinna troszeczkę się wysilić i przynajmniej poudawać, że równie mocno się cieszy na nowego członka rodziny. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńBierna postawa Pauliny niepokoi Marka i coraz więcej daje mu do myślenia. Ona sama sądziła, że jest na tyle opanowana, że da radę wytrzymać emocjonalnie i tę ciążę i skrzętne ukrywanie swojego sekretu. Najwyraźniej jednak zaczyna ją to przerastać i popełnia błędy.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Pierwsze USG robi na człowieku ogromne wrażenie, a jak dojdzie później bicie serca, no to już w ogóle nie ma o czym mówić. Szkoda, że Paulina nie daje sobie nawet szansy, a może jednak zmieniłaby zdanie? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńDla Pauliny są rzeczy ważniejsze niż dziecko i na pewno w tej kwestii zdania nie zmieni. Widok USG jednak jej nie rozczulił tak jak tego spodziewał się Marek i oglądając je zachowała lodowaty spokój. Raczej potraktowała to w kategorii ciekawostek biologicznych niż rodzącego się życia.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Bidulka jedna, nie znosi szpitalnego zapachu, mdli ją! A kto to lubi? O czym ona myślała jak szukała surogatki? Przecież wiadomo było, że będą musieli uczestniczyć w badaniach, choćby po to aby być pewnym, że nie zostaną oszukani. Już się znudziła, a to dopiero początek, to co będzie później? Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńNaprawdę spodziewałaś się innego zachowania po zimnej jak lód Paulinie? Gadanie o tym, że ją mdli i nie znosi zapachu szpitala to tylko wmawianie Markowi jak bardzo jest wrażliwa, chociaż to kompletna bzdura.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
No i Paulinka zaczyna żałować, że posłuchała Kiary i że znalazła surogatkę. Plany były piękne, a wyszło jak zwykle. Marek jest szczęśliwy, ale do niej się nic nie zbliżył, a nawet można powiedzieć, że jeszcze bardziej się oddalił. Teraz myśli o Uli i dziecku, a nie o niej. Ciekawe jak to rozegra i czy uda jej się nakłonić męża do poświęcenia jej najwięcej czasu? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńPaulina jest zbyt powierzchowna. Gdyby zależało jej na tym dziecku potrafiłaby się cieszyć na równi z Markiem. Tak nie jest a ona coraz bardziej zaczyna żałować, że posłuchała kuzynki.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Gorąco pozdrawiamy. :)
Ulka od początku łatwo z tą ciążą nie miała. Niektóre kobiety faktycznie jakoś dość spokojnie przechodzą ten początek, a inne, tak jak Ula, maja pod górkę. Ale może właśnie te trudne początki jeszcze bardziej wiążą mamę z dzieckiem, a tutaj Ula ma dziecko oddać. Ona tego nie przeżyje. Jest zbyt wrażliwa, za bardzo jej zależy. Czarno to widzę. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMimo, że Ula początki ciąży nie przechodzi za łagodnie, to jednak nie jest najgorzej. Mieli ogromne szczęście i ona i Marek, że in vitro udało się za pierwszym razem, bo mogło być różnie. Ula na razie nie myśli o chwili, gdy będzie musiała oddać dziecko. Nie chce się denerwować na zapas.
UsuńBardzo dziękujemy, że zajrzałaś. Przesyłamy serdeczności. :)
Mieli szczęście, że udało się za pierwszym razem. Oszczędziło im to wielu nerwów i cierpień. Szczęście Marka jest ogromne. Teraz trzeba chuchać i dmuchać aby nic złego z ciążą się nie stało. Marek będzie fantastycznym ojcem. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńTo prawda z tym in vitro. Sporo par przechodzi cały ten proces nawet kilkakrotnie i tylko wielka determinacja nie zniechęca ich do niego. Marek będzie wychodził ze skóry, by Ula tę ciążę przeszła komfortowo.
Najserdeczniej pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za wpis. :)
Szkoda Marka, bo on z jednej strony bardzo się cieszy, a z drugiej martwi się o samopoczucie Pauliny. Smuci go fakt, że Paulina może być zazdrosna o ciążę Uli. Jak się dowie prawdy, to dopiero będzie mu przykro. Do następnego. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńZdradzę Ci, że jak prawda wyjdzie na jaw, to Markowi na pewno nie będzie przykro, bo będzie po prostu wściekły.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
Te przepychanki słowne pomiędzy małżonkami, te ich kłótnie mogą źle wpłynąć na samopoczucie i późniejszą decyzję Uli. Umowa jest tylko umową i zawsze można ją anulować. Co prawda są jeszcze pieniądze do oddania, ale chyba tutaj najważniejsze jest dobro dziecka. Taka mama to nieszczęście. Nawet taki wspaniale zapowiadający się tata nie będzie w stanie zatuszować postępowania swojej żony. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo była pierwsza tak głośna wymiana zdań między Paulą i Markiem. Ula nie mogła jej nie słyszeć, bo małżonkowie rozmawiali głośno. Marek starał się Ulę uspokoić i ponownie zapewniał, że zrobi wszystko aby dziecko urodziło się zdrowe. To ważne słowa, bo Ula traktuje je jak zawór bezpieczeństwa i coś, co potrafi uspokoić jej emocje i rozwiać wątpliwości.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiamy i dziękujemy za komentarz. :)
Marek z Ulą stanowią świetny tandem. Rozumieją się i wspierają, a przecież tak naprawdę są sobie obcy. Za to żona daje popisy dowodów miłości, że hoho! Myślę, że Marek nie zasłużył na taką jędzę! Już nawet nie wspomnę o maluszku. Z Pauli nie będzie żadnej matki! Marek będzie robił za mamusię i tatusia? Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMy wiemy, że Paulina nie ma dobrych zamiarów i nie zamierza niańczyć dziecka, które nie należy do niej. Marek o tym nie wie i wciąż wierzy, że Paulina zmieni nastawienie, chociaż jego zaufanie do niej zostało już nieco nadszarpnięte. On ma w sobie sporo pierwiastka kobiecego więc jeśliby musiał być dla dziecka ojcem i matką, to pewnie sprawdziłby się w obu rolach znakomicie.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz i obecność na blogu. Pozdrawiamy. :)
Paulina dalej kombinuje. Ma już plan co zrobi po urodzeniu bobasa. Zupełnie nie bierze w tych planach zdania Marka. Przecież powinna widzieć, że on zupełnie oszalał na punkcie maluszka. Myślę, że on miałby inne zdanie dotyczące opieki na ich dzieckiem. Jeśli chce go zmiękczyć, to powinna dać z siebie więcej, bo inaczej się nie uda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPaulina uważa, że wymyśliła doskonały plan. Znalazła surogatkę, która zamiast niej urodzi Markowi dziecko a jej oszczędzi rozstępów na brzuchu i obwisłych piersi. Ciężko pracuje na figurę, którą wyrzeźbiła do perfekcji i nie będzie sobie jej psuć. Marka też ma z głowy, bo w końcu dostarczyła mu zaświadczenie, że jest bezpłodna. On i tak jest jej bardzo wdzięczny, że nie odpuściła i znalazła Ulę. Paulina uważa, że póki co wszystko idzie po jej myśli, ale przecież kłamstwo ma krótkie nogi, prawda?
UsuńPozdrawiamy gorąco i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Gratulacje dla przyszłych rodziców. Mam nadzieję, że dalej z ciążą też będzie tak z górki, że nic złego się nie stanie? Poronienia się zdarzają. Markowi i Uli ciężko by było podźwignąć się z takiej traumy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo do przebiegu ciąży nic nie zdradzę, bo to dość długi proces jak wszyscy wiemy i wszystko się może zdarzyć. Zapraszamy do dalszego śledzenia losów naszych bohaterów.
UsuńBardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiamy. :)
Paulina to wredne babsko, które prędzej czy później za wszystko zapłaci. Nawet nie chce mi się komentować zachowania tej jadowitej żmii. Marek jest w trudnym położeniu, bo narazie nie wie, że Paulina go oszukała i wydaje mu się, że widok ciężarnej Uli sprawia jej przykrość A Ula wzbudza w nim instynkt opiekuńczy. Dostrzega jej dobroć i wrażliwość A co najważniejsze doskonale zdaje sobie sprawę z tego przez co Ula przechodzi i to dla nich. Serce mi krwawi jak sobie pomyślę co Ula będzie przechodzić po porodzie. Słyszeć bicie serduszka, czuć ruchy a potem musieć oddać dziecko. Dramat. Ja to przeżyłam tylko z tragicznym skutkiem, bo Dziecko urodziło się martwe, ale Ula. Ona się zalamie, a jeszcze obojętność Pauliny. Nic czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńMarek bardzo docenia poświęcenie Uli. Na razie jest skupiony na tym, żeby to życie, które się w niej zaczęło zdrowo rosło i rozwijało się prawidłowo. To jeszcze zbyt wczesny etap, żeby się zastanawiać jak Ula zareaguje oddając dziecko. Z pewnością będzie to dla niej niezwykle trudne, bo jest bardzo uczuciowa i wrażliwa. Jest też bardzo słowna i koniecznie chce dotrzymać warunków umowy. Tu nie ma dobrego rozwiązania.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za poruszający wpis. :)
Czuję że Paulina nie doczeka zatrudnienia opiekunki, a Ula po porodzie ze szpitala wróci jako prawowita matka z szansą na bycie z Markiem. Ktoś w końcu Markowi otworzy oczy i przekona się jaka jest podła jego żona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńStrasznie pchasz tę historię do przodu. To dopiero szósty rozdział i jeszcze pięć przed Wami. Wszystko się może zdarzyć, bo to dziecko może się w ogóle nie urodzić i wówczas faktycznie Paulina nie zatrudni opiekunki a Marek dojdzie do wniosku, że nie pozostało już nic, co by mogło scementować jego związek z Pauliną.
Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności. :)
Ruznie bywa w zyciu ale mam nadzieje ze wszystko sie ulozy
OdpowiedzUsuńRobert
UsuńZ czasem na pewno...