ROZDZIAŁ 7
Do
soboty Marek dzwonił do Uli jeszcze dwukrotnie, informując ją o planie
wycieczki.
- Pojechalibyśmy najpierw do Sochaczewa. Tam
jest atrakcyjna kolejka wąskotorowa, którą można się przejechać, oglądając przy
okazji Puszczę Kampinoską. Dzieciaki miałyby frajdę. Potem coś byśmy zjedli i
ruszylibyśmy do Wawra poleniuchować na plaży. Jest tam taki malowniczy zakątek,
który nazywają Romantyczną Plażą. Dzieci potaplałyby się w wodzie i pobawiły w
piachu, a my skorzystalibyśmy ze słońca. Pomyślałem też, że w niedzielę
moglibyśmy się wybrać do Łazienek… Co ty na to?
- Niedzielę też nam zaplanowałeś?
- Jeśli masz inne plany, to po prostu mi
powiedz, ale jeśli miałybyście się nudzić w domu, to Łazienki są idealnym
rozwiązaniem.
- Nie, nie mam żadnych planów i z
przyjemnością spędzimy z wami niedzielę. – Gdyby teraz zobaczyła minę Marka
pewnie mocno by się zdziwiła i zadała sobie pytanie, z jakiego powodu dziwnie
podryguje na fotelu i dlaczego jego twarz przybrała wyraz anielskiego błogostanu.
Na szczęście nie mogła tego zobaczyć, ale wchodzący do gabinetu Sebastian aż
przystanął i znieruchomiał w drzwiach.
- Co ci się stało? –zapytał po chwili. –
Wyglądasz co najmniej dziwnie…
- Cały weekend z Ulą, bracie – rozparł się na
fotelu splatając ręce na karku. – Miałem pewne obawy, czy aby nie działam za
szybko, ale ona się zgodziła. Będzie fantastycznie – rozmarzył się.
Olszański,
zdezorientowany z lekka, pokręcił głową. Po Paulinie nie było długo, długo nic,
aż do tej pory. Od chwili urodzenia się Nikodema jego przyjaciel żył jak zakonnik
za klasztorną furtą. Nie pozwalał się wyciągnąć ani do klubu, ani na korty. O
poznaniu jakichś dzierlatek nawet nie chciał słyszeć, wymawiając się wciąż
opieką nad synem, a tu, proszę, wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie i
chłopak najwyraźniej zakochał się na amen.
- Zakochałeś się? Zresztą po co pytam, to
widać jak na dłoni. Gratuluję, przyjacielu.
- Nie zakochałem się, ale… jestem pod wielkim
urokiem tej kobiety i nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby zechciała ze mną
być. Ona jest wyjątkowa i nie przypomina żadnej z tych, które znałem do tej
pory.
- W takim razie kuj żelazo póki gorące. Ja
spadam. Miłego weekendu.
O
dziewiątej rano zaparkował na Miedzianej i dał sygnał na komórkę Uli, że już
są. Na widok wychodzących z klatki schodowej dziewczyn, Marek wysiadł z
samochodu i przywitał się z nimi.
- Chcesz coś wsadzić do bagażnika? – wskazał
na torby trzymane przez Ulę.
- Tak, jeśli mógłbyś, to te dwie reklamówki –
spojrzała do wnętrza samochodu i pomachała siedzącemu z tyłu Nikodemowi. –
Kupiłeś drugi fotelik? – spytała zaskoczona.
- Kupiłem. Nie mogę wozić Tosi bez niego, bo
zapłacę mandat – podniósł małą i wsunął do środka. Dzieci od razu przywitały
się i złapały za ręce. – OK. Gotowe. Wsiadaj Ula – otworzył jej drzwi – i
zapnij pas. Ruszamy.
Podróż
nie była długa. Po niespełna godzinie wjeżdżali do Sochaczewa. Do Muzeum Kolei
Wąskotorowej trafili bez problemu. Dzieci były zachwycone widokiem małych
zabytkowych lokomotyw, nietypowych pociągów, wagonów i drezyn.
Skorzystali
z możliwości przejażdżki kolejką, której malownicza trasa zachwyciła nie tylko
dzieci. Kolejka retro objechała urokliwy kawałek Puszczy Kampinoskiej.
- Powinniśmy przyjechać tu z rowerami. Mają
świetne trasy i jest naprawdę co zwiedzać.
- Fajny pomysł – przytaknęła Ula. – Problem w
tym, że my nie mamy rowerów. Ja nawet nie wiem, czy potrafię jeszcze jeździć, a
Tośka na rowerze nie siedziała nigdy.
- To nic nie szkodzi. Nauczymy małą, a ty
sobie na pewno przypomnisz. Teraz pójdziemy na jakiś obiad, a po nim pojedziemy
do Wawra na plażę.
Marek
otworzył klapę bagażnika i najpierw podał Uli jej własne reklamówki. Nikodem
dostał najlżejszą torbę zawierającą plażowe zabawki i piłkę. Wraz z Tosią
ciągnęli ją po żółtym piasku udając, że nie mogą jej unieść. Marek wziął
najcięższe rzeczy. Leżaki, koc i siatkę wypełnioną pysznościami, które miał
zamiar zgrillować. To miała być niespodzianka dla dziewczyn.
Wiedział,
że tuż przy plaży jest miejsce na ognisko, jest grill, wypożyczalnia kajaków i
nawet coś na kształt biblioteki. Rozłożyli się w pobliżu. Koc miał być dla
dzieciaków, a dla starszych leżaki.
- Przywiozłem dla nas kiełbaski, to upieczemy
sobie, ale to później. Na razie trzeba wysmarować dzieci, bo praży dość mocno.
Nikodem ściągaj koszulkę i spodenki. Opalisz się trochę. Nie wolno wchodzić do
wody. Możecie zamoczyć tylko stopy. Woda jest jeszcze za zimna na kąpiel.
Obowiązkowo czapka na głowę. Mam nadzieję, że razem z Tosią zbudujecie jakiś
ładny zamek z piasku.
Ula w
tym czasie rozebrała córkę, wysmarowała jej ciało kremem i włożyła na głowę jej
ulubiony kapelusik. Z przyjemnością pomyślała, że Marek jest niesamowicie
zorganizowany. Zaskoczył ją tymi kiełbaskami. Okazało się, że nie tylko o nich
pamiętał, bo w torbie – lodówce była jeszcze pokrojona papryka, cukinia, cebula
i plastry pachnącego boczku. Ona zabrała tylko termos z kawą i herbatą.
Wyciągnęła plastikowe kubki i nalała w nie trochę smolistego płynu. Jego zapach
zwrócił uwagę Marka. Uśmiechnął się szeroko.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciało mi się
kawy. Pachnie bosko – upił łyk – i bosko smakuje. – zdjął koszulę i spodnie
zostając w samych kąpielówkach. Z przyjemnością rozciągnął się na leżaku. –
Jest wspaniale – mruknął.
Ula niewiele
myśląc, poszła w jego ślady. Pozbyła się krótkich spodenek i bluzki, zostając
tylko w opalaczu. Wysmarowała się kremem i zanim się położyła zerknęła jeszcze
na dzieci. Bawiły się zgodnie dwa metry od nich.
- Jak będziecie chcieli wejść do wody, to
powiedzcie. Pójdę z wami – rzuciła w ich kierunku.
- Dobrze mamuś – usłyszała spokojny głos
Nikodema i zamarła. Marek uniósł się na łokciu i spojrzał na Ulę. Jego także
zaskoczyła ta odpowiedź.
- Nie wiem, jak zareagować – szepnęła
spanikowana Ula. Marek przyłożył palec do ust.
- Wiesz, że powiedziałeś do mojej mamusi
„mamuś”? – tym razem odezwała się Tosia.
- Wiem. Chciałbym mieć mamusię, a twoja jest
naprawdę fajna i super. Mój tatuś też jest fajny, a ty mogłabyś do niego mówić
„tatuś”. On bardzo cię lubi, wiesz?
- Moja mamusia też bardzo cię lubi, bo jesteś
moim przyjacielem. Chyba nie możemy tak do nich mówić, bo oni musieliby się ze
sobą ożenić. Muszę zapytać mamusi, czy nie ożeniłaby się z twoim tatusiem. Może
by mogła? Byłoby fajnie. Już zawsze bylibyśmy razem.
- To ja zapytam tatę a teraz budujmy. Ja
zrobię fosę, a ty nabieraj piasku do wiaderka.
Dzieci
zajęły się zabawą a Marek usiadł na leżaku z kompletną pustką w głowie. Jego
syn właściwie wyraził to wszystko, o czym myślał od momentu poznania Uli. Była
idealną matką i był pewien, że byłaby równie idealną żoną. Rozłożył bezradnie
ręce.
- Naprawdę nie wiem, co powiedzieć Ula –
wyszeptał nie chcąc, żeby usłyszały go dzieci. – Nie zdawałem sobie sprawy, że
mały tęskni za posiadaniem matki. Nie może jej pamiętać, bo zmarła przy jego
urodzeniu. W dodatku umarła na swoje własne życzenie i o mały włos, nie
uśmierciłaby Nikodema. Cierpiała na anoreksję. Nic prawie nie jadła przez całą
ciążę. Nikodem urodził się niedotleniony i ze sporą niedowagą. Walczył w inkubatorze
o każdy oddech. Myślę, że nawet jeśliby przeżyła, nie byłaby dobrą matką. On
zna ją zaledwie z kilku zdjęć. Byłem pewien, że dobrze się sprawdzam w tej
podwójnej roli i chyba byłem w wielkim błędzie, bo wychodzi na to, że nie można
zastąpić drugiego rodzica. A jak jest u ciebie? Podobnie? – zauważył, że jej
oczy są pełne łez, których nadmiar wolno toczy się po policzkach. Sięgnął po
chusteczki higieniczne i podał jej jedną z nich.
- Tosia, jak tylko zaczęła mówić, wciąż
dopytywała się o ojca – Ula zaczęła mówić po dłuższej chwili drżącym głosem. –
Słyszała, jak zwracam się do swojego taty i początkowo ona też tak do niego
mówiła, bo nie rozumiała, że to mój tata, a jej dziadek. Wreszcie, jak to
zrozumiała, zaczęła pytać o tego swojego, prawdziwego. Nie wiedziałam, co mam
jej odpowiedzieć i wciąż ją zbywałam. W końcu powiedziałam jej, że tata umarł i
jest w niebie. Jak widać, chyba to nie wystarczyło.
- A co mu się stało naprawdę? Odszedł?
- Nie… - pokręciła głową i wzięła głęboki
oddech. – Chyba po raz pierwszy odkąd ją urodziłam mówię o tym, w dodatku
człowiekowi, którego słabo znam. Tosia jest dzieckiem z gwałtu – wyrzuciła z
siebie z wielkim trudem. - Człowiek, który to zrobił był kiedyś moim
chłopakiem, choć chyba to za dużo powiedziane. Wykorzystywał mnie, wyciągał ode
mnie pieniądze i przegrywał je w karty lub przepijał. Potem zniknął na ładnych
parę lat. Zjawił się nagle. Wrócił z Niemiec. Wtargnął do naszego domu
kompletnie pijany. Na moje nieszczęście nie było nikogo z rodziny. Potwornie mnie
pobił i brutalnie zgwałcił, bo nie chciałam mu dać pieniędzy, których zresztą
nie miałam. Ponad miesiąc przeleżałam w szpitalu. Zanim pogoiły mi się
wszystkie siniaki okazało się, że jestem w ciąży. Nie wiedziałam co robić.
Tata, mój kochany tata, zapewnił mnie, że będzie kochał to dziecko i nie wolno
mi się go pozbyć. Nie myślałam o usunięciu ciąży. Bałam się tylko, czy będę
mogła pokochać dziecko, które niczemu nie było winne. Tato bardzo mi pomógł.
Dzięki niemu wynajęłam to mieszkanie i jakoś ogarnęłam się. Radzę sobie. Jedyny
minus to taki, że nie byłam w rodzinnym domu od kiedy zaczął być widoczny
brzuch. To już dobrze ponad cztery lata. Czasami tęsknię, ale to oni
przyjeżdżają do mnie. Mój brat kończy studia tu, w Warszawie, a w Rysiowie jest
jeszcze młodsza siostra. Kochają Tośkę nieprzytomnie, a ja nie mogę jej
powiedzieć, że jej tata żyje i siedzi w więzieniu. Dostał piętnaście lat i
nieprędko wyjdzie. Może kiedyś jak będzie już starsza, powiem jej prawdę, ale
nie wiem, czy to będzie dla niej dobre.
Marek,
jak skamieniały wpatrywał się w jej zapłakane oczy. Był wstrząśnięty. Nie
spodziewał się czegoś takiego. Sądził, że w jej przypadku to była klasyczna
wpadka, po której ojciec dziecka ulotnił się nie chcąc brać na siebie
odpowiedzialności. Ujął jej dłoń i przycisnął do ust.
- Bardzo cię przepraszam, Ula. Nie miałem
pojęcia, że przeszłaś przez takie piekło. Jakim trzeba być bydlakiem, by zrobić
coś takiego kobiecie? To przekracza granice mojego pojmowania.
- To dlatego, że jesteś dobrym człowiekiem i
nauczono cię szacunku do kobiet. Ja najchętniej wymazałabym to z pamięci.
Możemy już o tym nie mówić? To wciąż bardzo boli…
- Koniec tematu. Chodźmy zamoczyć nogi.
Po południu
przygotowali wszystkie kiełbaski do grillowania. Sam grill był już rozpalony,
bo i inni z niego chcieli skorzystać. Ula została z dziećmi, a Marek pilnował,
żeby nic się nie spaliło. Na szczęście wszystko wyszło pyszne. Tę kolację w
plenerze zajadali ze smakiem. Na rozkładanym stoliku Marek ustawił keczup i
musztardę, pokrojone pomidory i małosolne ogórki. Dzieciom, jak nigdy,
dopisywał apetyt. Tosia zjadła dwie kiełbaski, co było dla niej nie lada
wyczynem.
To był
naprawdę udany wypad. Tak przynajmniej uznała Ula. Pominąwszy ten czas
wzajemnych wynurzeń, które nie były zbyt miłe, uważała, że Marek jest świetnym
towarzyszem, przy którym nie można się nudzić ani przez moment, a Nikodem
wspaniałym i bardzo opiekuńczym przyjacielem Tosi. Żegnali się przed domem Uli
na Miedzianej. Marek przykucnął przy małej.
- Masz ochotę na spacer po wielkim parku i na
karmienie kaczek? Nikodem to uwielbia i uwielbia ten park. Jak nam się
poszczęści, to może natkniemy się na wiewiórki? Zabierzemy dla nich trochę
orzechów.
- Ja bardzo lubię kaczki i wiewiórki.
Pojedziemy mamusiu, prawda? - zwróciła się do Uli.
- Pojedziemy kochanie. Ja sama jestem ciekawa.
To o której po nas będziecie? – przykucnęła i ona przy Nikodemie.
- O dziesiątej może być? – odezwał się Marek.
- Jak najbardziej. Dziękujemy wam za
dzisiejszy, wspaniały dzień – przytuliła Nikodema i ucałowała mu policzki. –
Słodkich snów kochanie. Dobranoc.
Marek
podobnie postąpił z Tosią. Podniósł ją do góry, a ona, z reguły nieufna wobec
obcych, objęła go za szyję i mocno uściskała. Wolną ręką przygarnął Ulę i
cmoknął ją w policzek.
- Dobranoc, nasze ulubione dziewczyny. Do
jutra.
I tak dzieci zaplanowały już przyszłość rodziców💖 Oni (a już na pewno Marek) nie będą mieli nic przeciwko temu. Zakochany, zafascynowany Ulą Marek to jest to co zdecydowanie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńOboje odkryli karty z przeszłości. Nie ma tajemnic więc można zacząć budować wspólną przyszłość.
Dziękuję za cudowne chwile spędzone z bohaterami i pozdrawiam cieplutko 💖
Dagmara
UsuńWydaje się, że to dzieci wiedzą, co dla nich wszystkich najlepsze. Zwracanie się do Uli "mamuś" jest oczywiście celowe, choć z pewnością rozczula i bez wątpienia zaskakuje samą Ulę. Marka także, bo składa to na karb tęsknoty Nikodema za matką, której nigdy nie znał. Powolutku maluchy owijają sobie swoich rodziców dookoła palca.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Spoko gościu z Sebastiana. Nie nabija się, tylko trzyma kciuki za przyjaciela;) Czekam na next. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOczywiście ww. to Kara
UsuńKara
UsuńOlszański dostrzega, że przyjaciel jednak bardzo zaangażował się w znajomość z Ulą więc będzie go wspierał.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Ale Mareczek wpadł;) Ciekawe czy Ula też tak będzie miała, czy może jednak to trochę potrwa? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńJak wiadomo od wiek wieków faceci są wzrokowcami i Marek nie odbiega tu od normy. Ula jest piękna i jest w jego typie, że trudno się oprzeć. Przy tym wszystkim Mareczek odkrywa coraz więcej zalet jej charakteru i to wszystko daje ogromny plus na rzecz Uli oczywiście.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Marek bardzo dobrze jest zorientowany w atrakcjach dla "rodzin" z dziećmi;) Chyba gościł tam już z synkiem;) To wspaniale o nim świadczy. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńZ Mareczka to prawdziwy, rasowy tatuś, który tego rodzaju atrakcje ma w małym palcu. Nie musi się wysilać ani grzebać w internecie bo już doskonale wie, czym można zaciekawić takie maluchy. Taki tatuś na sto dwa!
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)
Dobrze mamuś?! To naprawdę mogło zamurować dorosłego człowieka. Ale daje też do myślenia zarówno Uli, jak i Markowi;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńTen zwrot zamurował i Marka, i Ulę. Nikodem jest na tyle śmiałym i otwartym dzieckiem, że nie miał problemu z użyciem tego zwrotu. Świadomym użyciem. On już wie, że Ula to przemiła osoba. Widzi jak traktuje swoją córeczkę i tęskni za matczynymi odruchami. Nic więc dziwnego, że próbuje wkraść się niejako w łaski.
Pozdrawiamy gorąco i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Tak jest, trzeba kuć żelazo póki gorące;) Nie ma co się dziwić, że Marek zaczął zdobywać zaufanie Uli, ona mu się bardzo podoba;) Mądrze zaczął od zdobycia serca Tosi. Małą jest nim oczarowana. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTosia lgnie do Marka a Nikodem do Uli. To taka część planu, który maluchy ułożyły sobie w głowie i krok po kroku go realizują, choć z pewnością nie jest to wyrachowane a jedynie obarczone naiwnością dziecka. Może jednak się udać.
Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy za tydzień. :)
Piękny ten nasz Mareczek, hihihi;) Ula przecież też ma oczy. Nikodem też jest słodki i wyraźnie daje znaki, że ją lubi. Teraz kolej na uwodzenie małej Tosi;) Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMarek jest zafascynowany Ulą, bo jest mądra i piękna, ale przecież i ona nie jest z kamienia. Docenia dobroć Marka, jego życzliwość, no i rzecz jasna - urodę. Może jeszcze nic do niego nie czuje, ale to kwestia czasu.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Słodkie te mamusiu. Dzieciaki zaakceptowali odpowiednio Ulę i Marka i przynajmniej będą mogli odpuścić sobie akceptacje i rozmowę, że tata i mama chcą spotykać się z kimś. No i nie zapowiada się na macochę i na ojczyma. Będzie za to mamusia i tatuś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńDokładnie! Tego rodzaju rozmów, że mama lub tata chcą sobie ułożyć życie od nowa, nie będzie. Jest za to pełna akceptacja i dążenie maluchów do zostania rodziną. To pragnienie jest bardzo silne u obojga i zrobią wszystko, żeby tak się stało.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Przygotowanie do wyjazdu na piątkę Zagwarantował ciekawe atrakcje, fajne jedzenie. Brawo Marek! Dziewczyny naprawdę były zadowolone;) Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńMareczek bardzo się stara, bo z każdym dniem coraz bardziej zależy mu na Uli. Wciąż szuka pretekstu, by móc wraz z synem spędzać z nimi czas. Wkrótce się okaże jak bardzo potrafi być przekonywujący.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Podziwiam Ulę, że tak szybko otworzyła się przed Markiem. Fajnie, że trafiła na mądrego faceta, bo inny mógłby się od niej odwrócić. Nie mają już żadnych tajemnic. Teraz tylko zacząć myśleć o spełnieniu marzeń maluchów;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńUla najwyraźniej uznała, że on jest jednak godny jej zaufania. Do czasu tej rozmowy nie znalazła przecież nikogo, kto mógłby ją wysłuchać, zrozumieć i współczuć. To właściwie milowy krok, że zdecydowała się na te zwierzenia. Dzieciaki natomiast mają silne parcie na szkło i bardzo chcą zostać rodziną.
Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Przesyłamy serdeczności.
Już teraz tworzą taką piękną rodzinkę. Myślę, że każdy by tak pomyślał obserwując ich np. nad wodą;) Oby tak dalej. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńNo oczywiście, że dla kogoś z zewnątrz, kto ich nie zna, mogą uchodzić za miłą rodzinkę. Tak naprawdę, to jeszcze trochę czasu upłynie, nim się tak stanie.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Piękna pogoda piękna rodzinka i w tym takie trudne rozmowy. Ula odważyła się na ciężki krok, a Marek sprostał temu;) Chylę czoła nad jego taktem;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńW tym opowiadaniu ubrałam Marka w piórka faceta na poziomie, człowieka o wielkiej wrażliwości, uprzejmości, pełnego taktu i empatii a także takiego, któremu warto zaufać. Ula zaufała i nie zawiodła się, bo Marek po wysłuchaniu jej historii zwyczajnie, po ludzku jej współczuł i jeszcze bardziej chciał otoczyć opieką.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za wpis. :)
Coś czuję, że Nikodem już nie odpuści Markowi;) Współczuję mu, bo jak delikatnie wytłumaczyć, że to nie takie proste aby Ula została jego mamusią;) Myślę, że Ula będzie miała łatwiej bo Tosia jest jeszcze malutka. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńZarówno Uli jak i Markowi nie będzie łatwo, bo dzieci będą drążyć temat każdego dnia. Nikodem, mimo, że starszy od Tosi o dwa lata, to jest jednak jeszcze małym chłopcem, który najbardziej na świecie pragnie matczynej miłości. Tosi brakuje też kogoś, do kogo mogłaby mówić"tato". Tu pragnienia obojga są zbieżne i cel ten sam.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. :)
No proszę bardzo! Marek wziął Ulę z zaskoczenia i się zgodziła! Co więcej, zaufała mu! Mimo złych doświadczeń z Bartkiem nie przestraszyła się nowego faceta. Może to dzięki jego charakterowi, a może właśnie dzięki małemu mężczyźnie Nikosiowi? On jest bardzo rozczulający;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńUla ma jeszcze jakieś obawy wynikające z wmówienia sobie, że do końca życia będzie sama. Tymczasem Marek małymi kroczkami wdziera się do jej serca i wzbudza duże zaufanie. Na tyle duże, że Ula postanawia zwierzyć mu się z największej swojej tajemnicy. To duży krok naprzód i nie bez znaczenia.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Przesyłamy serdeczności. :)
Romantyczna Plaża, seksowny Marek i Ula. Mogli się dokładnie obejrzeć, hahaha;) Ale romantycznie na razie nie było, może tak będzie w Łazienkach na spacerze? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńGdyby nie opowieść Uli, ten wyjazd z pewnością byłby romantyczny. Wyjawienie przez Ulę swojej największej tajemnicy trochę zakłóciło ten romantyzm, ale wszystko jeszcze przed nimi. Spacer w parku też może być romantyczny.
Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Pięknie rozwija się ta znajomość. Chociaż dzieci są zdecydowanie dalej niż rodzice;) Może Ula i Marek w niedzielę na spacerze też będą trzymać się za ręce? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńTak! Hahaha. To prawda! Dzieci wydają się więcej rozumieć niż dorośli i generalnie pragnienie posiadania pełnej rodziny wyzwoliło w nich wielką kreatywność. Jeszcze mogą zadziwić.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Sebastian miał rację. Jaki ojciec, taki syn;) Okręcił sobie Tosię i Ulę wokół małego paluszka;) Robi to bardzo umiejętnie. Dziewczyny nie mają szans;) Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńNikodem podobnie jak Marek ma w sobie wiele wdzięku i charakter, którym ujmuje każdego. To mały gentleman, szczery i opiekuńczy. Ulę kupił sobie od razu tym, że tak pięknie zaopiekował się Tosią. Marek z kolei zaskarbił sobie sympatię małej Cieplaczki, która jak wiemy z natury jest bardzo nieufna. I ojciec i syn mają podejście do kobiet. Haha.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Ależ się wzruszyłam aż mi łezka pociekła przy tym "mamuś" Nikodema🤗 U dzieciaków jest silna chęć posiadania drugiego rodzica, a że bardzo się ze sobą zaprzyjaźniły to będą bardzo naciskać na rodziców. Ula wyjawiła swój sekret niejako pod naciskiem sytuacji ale chyba dobrze się stało bo Uli byłoby ciężko to powiedzieć Markowi. Marek swoją reakcją zyskał jeszcze więcej w oczach Uli. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńRzeczywiście naciski na rodziców będą, bo jak maluchy już raz zaczęły, to nie opuszczą. Przez takie akcje to rodzicom będzie niezręcznie, choć dzieci nie widzą w tym nic niewłaściwego. One chcą być rodziną i koniec.
Pozdrawiamy najserdeczniej i cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)
Na początku przepraszam za tak późny komentarz. Najpierw choroba a potem jeszcze inne sprawy związane z tym co się dzieje za wschodnią granicą. A co za tym idzie kompletny brak czasu na cokolwiek.
OdpowiedzUsuńPierwsze spotkanie tak poza placówką przedszkola mają już za sobą i jak widać każde jest pod ogromnym wrażeniem tego drugiego.
Bardzo dobrze, że Ula wyznała prawdę o tym kim jest ojciec Antosi. Marek też był szczery wobec Uli i to chyba sprawiło, że ona się otworzyła wyznając swój sekret.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielny wieczór.
Julita
Julita
UsuńTen rodzaj oczyszczenia był chyba Uli potrzebny, bo od wielu lat nosiła w sobie tę tajemnicę. Teraz na pewno będzie jej lżej, bo zrzuciła z serca ten przykry sekret i Marek zrozumiał ją i współczuł. Jak na faceta wydaje się dość wrażliwy i choćby z tego względu Ula na pewno znajdzie w nim wsparcie.
Bardzo dziękujemy, że mimo obowiązków udało Ci się zajrzeć, przeczytać i skomentować. Przesyłamy serdeczności. :)