ROZDZIAŁ 4
Przystanął
u zbiegu ulic i wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Wyciągnął jednego i odpalił
zaciągając się głęboko.
Zerknął
na telefon i zmełł przekleństwo pod nosem. Ponad dwadzieścia nieodebranych
połączeń od matki. Nie chciał i nie mógł z nią rozmawiać. Pewnie już się Uleńka
poskarżyła, jaki to z niego drań. Nikomu nie będzie się tłumaczył z niczego, a
już na pewno nie matce. Teraz miał ważniejsze sprawy na głowie. Dotarł do
jednej ze starych kamienic i wszedł przez bramę na podwórko. Doszedł do
metalowych drzwi i zadzwonił. Po chwili uchyliła się niewielka klapka. Ktoś po
drugiej stronie rozpoznał go i pośpiesznie przekręcił klucz wpuszczając go do
środka.
- Jesteś wreszcie – mruknął wysoki, łysy
mężczyzna z imponującą blizną na czole. – Boss nie może się już ciebie
doczekać. Znasz drogę.
Ruszył
długim, odrapanym z tynku korytarzem, skąpo oświetlonym przez słabe, niczym nie
osłonięte żarówki. Usłyszał gwar dochodzący z oddali i przyspieszył kroku.
Dotarł do kolejnych drzwi i nacisnął klamkę. Po chwili znalazł się w obszernej
sali wyglądającej, jak nielegalne kasyno. Stało tu sporo stolików, przy których
siedzieli karciani gracze, stoły z ruletką i dość obskurny bar. W głębi
ustawiono kilka lóż mogących pomieścić z dziesięć osób. To właśnie te loże
Bartek omiótł wzrokiem szukając tego najważniejszego z najważniejszych.
Zlokalizował go i ruszył w jego kierunku. Mężczyzna wyglądał dość niepozornie.
Mały, zasuszony człowieczek z wielką siłą przebicia i solidną obstawą, której
członkowie dbali o jego bezpieczeństwo nie spuszczając z niego wzroku.
- Dzień dobry, a raczej dobry wieczór szefie –
wydukał z siebie stając nieopodal stolika.
Mały
człowieczek poruszył się a na jego twarzy wykwitł dziwny grymas.
- Sprinter. Czy ty przypadkiem nie miałeś się
tu pojawić wczoraj? Wszyscy czekaliśmy na ciebie… - roześmiał się, choć
bardziej przypominało to skrzek schorowanego gawrona.
- Ja bardzo przepraszam szefie, ale zatrzymały
mnie sprawy rodzinne. Za to dzisiaj mam całą gotówkę. Sprzedałem wszystko co do
ostatniego grama – wyjaśnił z dumą i sięgnął do bocznej kieszeni wyjmując z
niej grubą kopertę i kładąc na stole. – Okrągłe dwadzieścia tysięcy.
- Dobrze się spisałeś – pochwalił go szef i
sięgnął po kopertę odliczając z niej pięć tysięcy. – To twoja zapłata – rzucił
w jego kierunku plik pieniędzy. - Zamów sobie kolejkę na mój koszt. Smutny
zaraz przyniesie ci następną partię towaru.
- Dziękuję szefie. Pracować dla pana to
prawdziwa przyjemność – Bartek zgarnął pieniądze do kieszeni, ukłonił się i pożeglował
w stronę baru.
- Rozpieszcza go pan szefie – mruknął siedzący
najbliżej Bossa mężczyzna. Ten ponownie się roześmiał.
- Mylisz się Borsuk. To hazardzista. Wypije
darmowego drinka i zaraz usiądzie do stolika. Dzisiejszego wieczora zostawi tu
co najmniej cztery z tych pięciu tysięcy. Jak widzisz, pracuje dla mnie prawie
za darmo. To tylko on uważa, że zbija tutaj kokosy – zaskrzeczał jeszcze
głośniej, a wraz z nim grupa osiłków siedząca przy stoliku. – Wiesz, dlaczego
nazwałem go „Sprinter”? Bo w iście rekordowym tempie pozbywa się wszystkiego,
co zarobi. – Kolejna salwa śmiechu rozniosła się po sali.
Zanim
dotarł do karcianego stolika wychylił dwie setki i odebrał od człowieka,
którego nazywali Smutnym, sporą paczkę.
- Jak zwykle wszystko poporcjowane. Koszt
całości to czterdzieści tysięcy. Masz się zjawić za dziesięć dni. Dzisiaj Boss
był w wyjątkowo dobrym humorze i nie ukarał cię za zwłokę. Pieniądze mają być
dostarczone dokładnie w wyznaczonym przez nas terminie, zrozumiałeś?
- Zrozumiałem – potwierdził. – Dzisiaj to była
wyjątkowa sytuacja. Zależy mi na tej robocie więc nie będę się ociągał.
Mężczyzna
odszedł, a Bartek wychyliwszy kieliszek do dna zasiadł do gry. Początkowo
trochę wygrywał, ale potem szczęście się od niego odwróciło i zaczął tracić
pieniądze. Gdy w kieszeni zostało mu pięćset złotych uznał, że na dzisiaj
wystarczy. Zresztą było już po siódmej rano i czas najwyższy, żeby odespać tę
noc.
Sprawdził
jeszcze, czy paczka nadal tkwi w jego bocznej kieszeni i wstał ciężko od stolika.
Pożegnał się ze współgraczami i ruszył w stronę domu. Dochodził już do klatki
schodowej, gdy zauważył stojący przed wejściem radiowóz. Jakoś nie pokojarzył,
że policjanci mogą czekać właśnie na niego. Był zmęczony i śpiący, nie myślał
więc jasno. Błyskawicznie dwóch funkcjonariuszy znalazło się tuż przy nim.
- Pan Bartłomiej Dąbrowski? – Mocno zaskoczony
potwierdził. – Pojedzie pan z nami.
- Ale dlaczego? Z jakiego powodu? Ja nic nie
zrobiłem – próbował się bronić.
- Żony też pan nie pobił? – zakpił jeden z
nich. – Jest pan zatrzymany do wyjaśnienia. Ręce proszę – sięgnął do Bartka
nadgarstków zapinając na nich kajdanki. Obszukano go jeszcze i znaleziono
paczkę z narkotykami. – A to niespodzianka? Nie dość, że lubimy tłuc żonę, to
lubimy też handel prochami? No to wpadłeś bracie na amen. Idziemy.
Przez
głowę Dąbrowskiego przelatywały tysiące myśli a głównie ta, że już nie sprzeda
towaru, bo go właśnie skonfiskowano i nie przyniesie na czas Bossowi czterdziestu
tysięcy złotych. A skoro tak, to może zacząć kopać sobie grób, bo nie zostawią
go żywego. Nawet jeśli wyjdzie z więzienia po jakimś czasie, ci ludzie mu nie
darują i zażądają oddania długu i to z lichwiarskim procentem. Nie można
narażać się takim ludziom jak Boss, bo mszczą się za to okrutnie.
Siedział
w pokoju przesłuchań już czwartą godzinę i o ile zeznania dotyczące pobicia
żony poszły dość sprawnie, to już te dotyczące narkotyków niekoniecznie. Wikłał
się i motał, kłamał chcąc ochronić przede wszystkim siebie. Bajeczki o
znalezieniu paczki na ulicy żaden ze śledczych nie przyjął poważnie, bo była
mocno naciągana.
- Panie Dąbrowski, proszę nie obrażać naszej
inteligencji – mówił jeden z nich. – Od jakiegoś czasu staramy się rozpracować
siatkę handlarzy kokainą i mam przeczucie graniczące z pewnością, że trafiliśmy
na jednego z nich. Nie wiem, czy ma pan świadomość ile lat może pan dostać za
rozprowadzanie prochów. Nawet dziesięć lat, a do tego dochodzi wyrok za przemoc
w rodzinie. Na pana miejscu poszedłbym z policją na współpracę, bo wtedy jest
możliwe obniżenie tej kary. To jak będzie? Powie nam pan skąd odbierał towar i
kto stoi na czele tej siatki przestępczej?
Marek
wszedł na oddział chirurgii miękkiej. To dzisiaj miano Ulę wypisać ze szpitala.
Przeleżała tu dziesięć dni. Krwiak wchłonął się całkowicie, ale siniaki
pokrywające jej ciało nie do końca. Wciąż miała zalecenia, że musi się
oszczędzać, nie forsować i dużo leżeć. Z ulgą przyjęła wiadomość o wypisie i
zaraz zadzwoniła do Marka. Ucieszył się i obiecał, że ją odbierze. Kiedy wszedł
do sali, Ula siedziała na łóżku i najwyraźniej na niego czekała. Spakowane w
reklamówki rzeczy leżały obok niej, a ona sama była ubrana.
- Masz wszystko? Możemy iść?
- Tak. Cieszę się, że już nie muszę tu leżeć. Wracasz
jeszcze do pracy?
- Na szczęście nie. Poprosiłem Sebastiana o
zastępstwo. W końcu muszę pomóc ci się jakoś urządzić. Mam tylko nadzieję, że
będzie ci u mnie wygodnie.
- Nie jestem ani kapryśna, ani zbyt wymagająca
więc nie martw się. Mnie tylko we własnym domu było źle, ale powody już znasz.
Dom
Marka rzeczywiście był ogromny. Posiadał podziemny garaż na dwa samochody,
parter, na którym znajdowała się obszerna kuchnia z dużą wyspą połączona z
salonem, trzy ustawne pokoje, łazienka i toaleta. Na górze był o jeden pokój
więcej, ale nie było kuchni. Marek przepuścił Ulę przodem i wszedł za nią
niosąc reklamówki.
- Rozgość się. Zaraz pokażę ci twój pokój.
Wybrałem taki najbardziej słoneczny – otworzył jedne z drzwi na oścież. –
Spójrz.
Ula
omiotła pokój zachwyconym wzrokiem. Marek posiadał świetny gust i z takim
urządził jej to gniazdko. Ciepłe kolory ścian współgrały z przytulnością kanapy
i foteli.
- Pięknie. Naprawdę pięknie. Powiedziałabym
nawet, że luksusowo. Nie nawykłam do takich wysokich standardów.
- Na pewno szybko się przyzwyczaisz. A teraz
rozpakuj swoje rzeczy. Tu w szafie masz wszystko, co trzeba. Byłem w magazynach
i pozbierałem trochę ciuchów, których już nikt nie kupi, a które znakomicie
mogą posłużyć tobie. Później możesz poprzymierzać. Na razie cię zostawię i
pójdę nam zrobić dobrej kawy. Rządź się – wyszedł z pokoju i ruszył do kuchni.
Rozpakowywanie
nie trwało długo. Po piętnastu minutach dołączyła do niego z ciekawością
rozglądając się po kuchni.
- Gotujesz sam? – zapytała zauważając
zwieszające się strączki podsuszonej papryczki chili, wianki grzybów, cebuli i czosnku.
- Czasami… W tygodniu to raczej czasu nie mam,
ale w weekendy lubię upichcić coś smacznego.
- A dzisiaj co miałeś w planie?
- Dzisiaj zamierzałem nam coś zamówić z
dostawą do domu. A co?
- No nic…, ale pomyślałam, że skoro mam tu
trochę pomieszkać i wciąż jestem na zwolnieniu, mogę coś gotować dla nas
dwojga. Pozwolisz mi zajrzeć do lodówki?
- Ula możesz zajrzeć, gdzie tylko chcesz. Czuj
się, jak u siebie w domu.
Lodówka
mile ją zaskoczyła, bo była wypełniona po brzegi. Wyciągnęła z niej mielone
mięso i kawałek białej kapusty.
- W takim razie nic nie zamawiaj, bo za
godzinę będziemy jeść. Zrobię nam kotlety mielone i sałatkę z białej kapusty.
Jeśli masz jeszcze ziemniaki, to będziemy mieć super danie.
Pokazał
jej szafkę pod zlewem, w której trzymał warzywa w tym ziemniaki. Pokiwała głową
z podziwem.
- Ty naprawdę jesteś bardzo dobrze
zorganizowany.
- Nie zawsze taki byłem. To nastąpiło dopiero
po rozwodzie z Pauliną. Ona była strasznie chaotyczna i w ogóle nie gotowała.
Wolała jadać w ekskluzywnych restauracjach, a ja marzyłem o domowych obiadach.
W końcu nauczyłem się przygotowywać je sam.
Ula
była naprawdę szybka. Podziwiał zręczność jej palców i umiejętność godzenia
kilku rzeczy naraz. Nie minęło pół godziny, a w garnku gotowały się już
ziemniaki, piekły na patelni kotlety, a w sporej misce macerowała doprawiona,
posiekana kapusta. Uśmiechnął się szeroko do swojej asystentki.
- Będę miał tu z tobą raj. Ty faktycznie
jesteś w tym dobra.
To się Bartek vel Sprinter doigrał. Przez wiele lat niebo będzie oglądał przez kraty. Fajny pseudonim. Resztę szajki również powinni zgarnąć.
OdpowiedzUsuńCzyżby Ula miała do serca Marka trafić przez żołądek. Tylko jak Marek poradzi sobie bez niej we firmie. Zawsze była przy nim.
Pozdrawiam milutko.
RanczUla,
UsuńUla zamieszkała w domu Marka i spokojnie może mu pomagać i będzie to robić. Niestety szajkę nie tak łatwo załatwić. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Ten raj to mam nadzieję, że zacznie się dla nich obojga. Oboje zasługują na szczęście i powoli krok po kroku lepiej się poznają i zbliżą do siebie. Na Bartusia to raczej raj nie czeka, wpadł jak śliwka w kompot i raczej nie wpłynie. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńładne porównanie z tą śliwką:) Każdy będzie miał raj taki, na jaki zasłużył:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Obawiam się czy te zbiry nie będą teraz nachodzić Uli aby spałaciła dług swojego męża. W końcu nadal są jeszcze małżeństwem..
OdpowiedzUsuńUla trafiła do prawdziwego raju a Marek również z tego skorzysta.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środową nocną porę.
Julita
Julita,
Usuńto prawda, że Ula nadal jest żoną Bartka, ale to on zaciągnął dług i dlatego to on będzie za niego odpowiedzialny. Poza tym Ula nie mieszka już w starym mieszkaniu. Co prawda dla chcącego nie ma nic trudnego, ale nie jest łatwo ją znaleźć. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
A to się Bartuś zdziwił, hahaha;) Myślał, że zmaltretowanie Uli ujdzie mu na sucho? Super, że Policja tak szybko zareagowała. Niech siedzi w więzieniu najdłużej jak się da! Przynajmniej Ula i Marek będą mieli spokój. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńz tym spokojem, to nie do końca tak będzie. Bartek oprócz pobicia żony ma na sumieniu też narkotyki. Policja musi to wyjaśnić. Nie tylko od kogo je ma, ale też czy nie miał wspólników. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Zapraszamy za tydzień:)
O matko, przecież Ula chciała rozwodu i co teraz? Chyba nici z tego, bo Bartek będzie siedział? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapewniamy, że zamiary Uli w tym względzie nie uległy zmianom. Jeśli się czegoś bardzo chce, to wszystko można:) Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)
UsuńNiezawodna metoda – przez żołądek do serca - tutaj chyba też zadziała? Marek już dostał przedsmak umiejętności kulinarnych Uli;) Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńhihihi:), chyba każdy lubi smacznie zjeść, prawda? Możemy powiedzieć na razie tylko to, że umiejętności Uli w tym zakresie w zupełności wystarczą Markowi:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Ciekawe czy Bartek oprócz damskiego boksera jest również kretynem i wyda swoich znajomych? Jeśli tak, to czarno to widzę. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńBartek jest przede wszystkim egoistą. Jeśli zrozumie, że coś zyska na współpracy z Policją, to tym się będzie kierował niewiele myśląc o ewentualnych konsekwencjach. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńSkupię się na Uli i Marku;) Cieszę się, że mieszkają razem. Wiem, że to w ramach pomocy, ale zawsze to coś;) Zastanawiam się tylko kto z nich pierwszy zrozumie, że ich relacja to już nie tylko przyjaźń? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńna razie Ulę i przez to też Marka, czeka jeszcze sporo spraw do wyjaśnienia. Można powiedzieć, że Ula nie ma czasu na miłość, ale z drugiej strony Marek będzie cały czas blisko, tuż obok. Ula będzie czuła niesamowite wsparcie z jego strony. A to już coś:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy, zapraszamy na kolejny rozdział i pięknie dziękujemy za komentarz:)
A więc Bartek taki sposób zarabiania na życie sobie znalazł!? Leń śmierdzący! Wszystko żeby tylko się nie narobić! Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńwydaje się, że Dąbrowska robiła wszystko za i dla synka. Z całą pewnością nie nauczyła go pracy. Pewnie powtarzała bardzo stary ale słynny cytat filmowy z J. Machulskiego - "Nie kop pana, bo się spocisz!" Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Teraz to dopiero zaczynam się bać o Ulę i Marka. Bartek jest winny gangowi czterdzieści tysięcy, a oni na pewno tego nie podarują, Skoro Bartek siedzi, to pewnie będą domagać się pieniędzy od Uli? Na takich zbirów to i Marek nic nie poradzi. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńto prawda, że Bartek ma dług wobec szefa. Uspakajamy, że dług jest jego a Ula nie ma z tym nic wspólnego. Niemniej jednak cały czas jest żoną Bartka i będzie miała z tego powodu pewne kłopoty, które jednak nie będą zagrażały bezpośrednio jej bezpieczeństwu lub bezpieczeństwu Marka. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Młody i silny facet a taki leniwy! On naprawdę myśli, że pracując dla szefa gangu będzie żył, tak jak on?! Nie widzi, że właściwie nie ma pieniędzy, że wszystko wraca do szefa? Czemu nie znajdzie sobie normalnej pracy? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńBartek jest uzależniony od hazardu, uwielbia wydawać na to pieniądze. Wie dobrze, że takich pieniędzy nie zarobiłby w normalnej pracy, nie z jego wykształceniem. Przecież ciągle mu brakuje środków i dlatego zabierał je Uli. Poza tym tą pracą się nie przemęcza, nie musi wstawać o określonej godzinie, nie musi siedzieć w pracy co najmniej ośmiu godzin. Widzi same plusy. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
No proszę bardzo!? Tak się zastanawiałam skąd Bartek nabrał nawyków bicia żony, no to chyba teraz już wiem?! Jak ma takich przyjaciół, to nic mnie już nie zdziwi. To i tak cud, że mamuśkę oszczędzał, no chyba, że tego jeszcze nie wiemy? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńmama Bartka zawsze schodziła mu z drogi. Dla niej on zawsze był najważniejszy, najmądrzejszy, najładniejszy i najgrzeczniejszy. Nigdy go nie krytykowała. Biorąc to wszystko pod uwagę, Bartek nie widział powodu do podnoszenia ręki na mamę. Gdyby zachowywała się inaczej, to kto wie, co by się tam działo. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Marek zapewnił Uli wspaniałe warunki, a ona czuje się u niego bardzo swobodnie, przynajmniej tak się wydaje;) Ciekawe czy tak będzie cały czas, czy może jednak coś pójdzie nie tak? Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
UsuńMarek po prostu dotrzymał danego słowa Uli oraz Józefowi:) Ta dwójka ze wszystkim sobie poradzi a będą mieli z czym. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
Oj chyba skończyła się dobra passa Sprintera. Bartek jest jeszcze głupszy niż się początkowo wydawało. Boję się tylko, że i przy okazji wpakuje Ulę w kłopoty. Na szczęście przy jej boku jest Marek, który, jak podejrzewam, będzie starał się ją chronić. Tylko to napewno nie będzie łatwe.
OdpowiedzUsuńJednego jestem pewna (jako, że u Małgosi inaczej być nie może) między tą dwójką zacznie się rodzić uczucie. I na to czekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam cieplutko i do następnego czwartku 💖💖💖
Dagmara,
Usuńwłaśnie, właśnie jest Marek, lek na całe zło świata, hihihi:) :) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia i oczywiście serdecznie zapraszamy na kolejny odcinek:)
Bartek żyje właściwie jak kawaler, chodzi gdzie chce, robi co chce. Żona była mu chyba tylko potrzebna do prania, sprzątania, gotowania, dawanie pieniędzy ukochanemu mężowi i do darmowych igraszek od czasu do czasu. Okropny człowiek! Dobrze, że wpadł w ręce Policji! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńcóż możemy do tego dodać, chyba tylko to, że masz absolutną rację. Bartek tak wyobrażał sobie rodzinę i konsekwentnie się tego trzyma, a najważniejsze żeby żona mu się nie sprzeciwiała i go wielbiła. Po części tak zachowywała się jego mama. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Marzenia jednak się spełniają;) Chciałam żeby za pobicie Uli Bartusiem zajęła się Policja, ale nie przypuszczałam, że Bartek jest taki głupi i da się złapać z narkotykami. Coś mi się zdaje, że posiedzi i to długo. A więźniowie to wiadomo, nie są aniołami. Dobrze gdyby obito mu buźkę, tak żeby zapamiętał, że nie wolno znęcać się nad kobietą! Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńhahaha, mówisz, masz:) Bartek zupełnie się nie spodziewał, że kłótnia z żoną będzie miała taki skutek. Był zmęczony i niewyspany i dlatego nie skojarzył, że powinien wiać. Teraz boi się szefa gangu, a jest kogo - jest mu winny czterdzieści tysięcy złotych. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Tak patrzę na tego Bartka i robi mi się go żal. Już wyjaśniam dlaczego. Wygląda całkiem, całkiem tylko rozumu nie starczyło! Nie wiem czy on tak ma od początku, czy może wychowanie mamusi pozbawiło go resztek rozsądku, a może ma tak po tatusiu? Szkoda takich młodych ludzi, że tak bezsensownie się marnują, a później zazwyczaj tego żałują. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńhihihi:) Jeśli chodzi o "lotność" Bartka, to aż tak głęboko się nie wgryzałyśmy Bartek jest strasznym egoistą i leniem. Co by o tym nie myśleć, to "bandziory" zawsze mu imponowali i dlatego jest szczęśliwy, że należy do ich grona. Dzięki nim ma pieniądze i może się bawić, tak jak chce i lubi. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Biedna Dąbrowska teraz to dopiero ma kłopot. Jej ukochany i jedyny synek ma ciężką sytuację. Skąd ona weźmie pieniądze na prawnika, bo chyba będzie chciała go ratować? Wiem, że nie powinna, bo on jest winny, ale to tylko mama. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńjeśli chodzi o Dąbrowską, to oczywiście masz rację. Bardzo kocha Bartka. Tyle możemy zdradzić, że po swojemu będzie się starała mu pomóc. Zapraszamy na kolejne odcinki, które pokażą jak to się zakończy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
To się Bartek doigrał. Myślę, że szemrane towarzystwo nie daruje Bartkowi takich strat. Może się mylę, ale coś czuję, że czekają go poważne kłopoty i to wcale nie ze strony Policji. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńciekawa uwaga, na którą nie bardzo teraz możemy udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Zapraszamy na następne odcinki:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Całe szczęście, że Bartek nie oddzwonił do mamy, bo może wtedy by uniknął spotkania z Policją. A tak jest już przed obliczem sprawiedliwości. Liczę, że się nie wywinie i dostanie sprawiedliwy wyrok. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
Usuńdo wyroku jeszcze trochę czasu. Najpierw musi się trochę spraw wyjaśnić. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Ula jeszcze nie wie, że Bartka zgarnęła Policja? Z Markiem są tacy spokojni. Jednak Ula chyba powinna się bać, bo ona jako żona też może odpowiadać za narkotyki. Pewnie trzymał je gdzieś w domu? Sytuacja trochę przechlapana. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńRzeczywiście Ula z Markiem jeszcze nie usłyszeli tej nowiny. Sytuacja faktycznie trochę się skomplikowała, ale nie na tyle aby Ula z Markiem sobie nie poradzili. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)
Usuń