ROZDZIAŁ 8
Marek
oswajał Ulę niezwykle ostrożnie. Dobrze wiedział, że z poprzedniego związku
wyniosła jedynie traumę i różnego rodzaju fobie. Pośpiech był tu niewskazany,
zwłaszcza że przed nią była kolejna rozprawa. Denerwowała się, bo nie wiedziała
o co będą ją pytać. Zanim dostała wezwanie na tę rozprawę sądziła, że skoro
złożyła dodatkowe wyjaśnienia o tym, że nie posiadała wiedzy o przestępczej
działalności męża, to wystarczy, by nie musiała pojawiać się w sądzie. Tak się
jednak nie stało, bo połączono sprawę przemocy domowej ze sprawą o handel
narkotykami. W wielkim holu budynku sądu natknęła się na już byłą teściową,
która patrzyła na nią spode łba bacznie lustrując przy tym towarzyszącego jej
Marka. Podeszła do nich i patrząc na Ulę pogardliwie wysyczała z wyrzutem –
szybko pocieszyłaś się po Bartku. – Ula spojrzała na nią bez żadnych emocji,
które ujawniłyby się na jej twarzy.
- Nie pani sprawa – rzuciła hardo. – Pani syn
zrobił z mojego życia piekło i bardzo się cieszę, że wreszcie zacznie przeżywać
swoje własne, bo zasłużył na nie, jak mało kto. Nie był wart ani jednej mojej
łzy, bo jest skończonym łotrem i zwykłym bandziorem, a kobiety dla niego, to
treningowe worki. Czyżby takie zachowania wyssał z mlekiem matki? Proszę mnie
więcej nie zaczepiać i nie odzywać się do mnie, bo ja nie mam już pani nic do
powiedzenia oprócz tego, że matczyna miłość może być zaborcza i ślepa, ale pani
miłość do syna jest najgłupsza ze wszystkich jakie znam. Żegnam – chwyciła
Marka pod ramię i pociągnęła go w inną stronę, byleby dalej od nawiedzonej
mamusi.
Wypytywano
ją o wszystko, również o to, jak traktował ją Bartek. Nieśmiało zapytała, czy
te pytania są konieczne. Mówiła, że na ten temat zeznawała na sprawie
rozwodowej. Wyjaśniono jej, że wszystko, co powie na temat byłego męża ma duże
znaczenie przy określeniu jego typu charakterologicznego i ewentualnych
motywów, które skłaniałyby go do zarobkowania w nielegalny sposób.
- To nie jest tak, – wyjaśniała – że mój były
mąż wcześniej był porządnym obywatelem i człowiekiem, i nagle któregoś dnia
stanął poza prawem. Już jako nastolatek miewał kłopoty z policją za drobne
włamania, kradzieże i wyłudzenia. Nie karano go więzieniem tylko dlatego, że
był nieletni, a także ze względu na znikomą szkodliwość czynu. Poza tym jego
matka zawsze broniła go, jak niepodległości i ręczyła za niego. To psuło mu
charakter i pewnie uwierzył, że jest bezkarny i może robić, co chce. Ja naiwnie
sądziłam, że on się zmieni. Miłość potrafi wiele wybaczyć, nawet siniaki i
krwawiące rany – zakończyła drżącym głosem.
- Czy wiedziała pani, że mąż handluje
narkotykami, a konkretnie kokainą?
- Nie miałam o tym pojęcia. Nigdy w domu nie
natknęłam się na torebki z tym narkotykiem, a zawsze przynajmniej raz w
tygodniu gruntownie sprzątałam całe mieszkanie. Gdyby przechowywał je w nim,
bez wątpienia coś bym znalazła. Nie wiem, gdzie je trzymał. Ja tylko
podejrzewałam go, że jest uzależniony od hazardu, bo przez dwa lata trwania
naszego małżeństwa nigdy nie przyniósł żadnych zarobionych przez siebie
pieniędzy, chociaż twierdził bezczelnie, że to on nas utrzymuje. Jeszcze ode
mnie wyciągał gotówkę, którą przeznaczałam na opłaty. Nie obchodziło go, czy
będziemy mieli za co żyć, czy nie. Przez ostatnie kilka miesięcy naszego
pożycia bił mnie częściej. Prawdopodobnie robił to pod wpływem jakichś
dopalaczy. Był nerwowy i rozdrażniony. Najmniejszy drobiazg wyprowadzał go z
równowagi. To wtedy zauważyłam, że w takich sytuacjach jego źrenice są dziwnie
rozszerzone. Miał problemy z koncentracją, pocił się. Nie potrafił się skupić i
okładał mnie na oślep.
Miała
dość tych zeznań. Marzyła o tym, żeby wreszcie wyjść z tej sali i zostawić cały
ten koszmar za sobą. Następujące po sobie pytania jej zdaniem, nie wnosiły nic
do sprawy. Czuła się zmęczona. Wreszcie po ponad pół godzinie dano jej spokój i
pozwolono usiąść. Po niej przesłuchano ludzi, których policja zgarnęła w
szulerni, w tym także Bliznę i Smutnego. Obaj zaprzeczyli, jakoby Bartek dostawał
od nich narkotyki i nimi handlował. Potwierdzili jednak, że przychodził grać w
karty i często zostawał do białego rana. Kiedy wyprowadzano ich skutych z sali,
Blizna przechodząc obok ławy oskarżonych syknął: – Już nie żyjesz, Sprinter.
Jesteś martwy. – Bartek nawet nie podniósł głowy.
Wyrok
był i dla Uli, i dla Marka zaskoczeniem, bo Bartek dostał zaledwie pięć lat
zsumowanego wyroku za przemoc domową i handel narkotykami. W uzasadnieniu
podano, że to ze względu na pójście na współpracę z policją wyrok jest niemal o
połowę mniejszy i karę odbywać będzie w więzieniu o złagodzonym rygorze.
Kiedy
opuszczali salę sądową Ula wyglądała na rozczarowaną.
- Znowu mu się upiekło. Ta szuja nigdy się nie
zresocjalizuje, bo nawet sąd jest dla niego łaskawy.
Marek
objął ją ramieniem i przytulił do swego boku.
- Nie denerwuj się już, bo ani ty, ani ja nie
mamy wpływu na wyrok sądu. Wierzę, że jeszcze kiedyś sprawiedliwość go dopadnie
i wymierzy mu karę, na jaką naprawdę zasłużył. Chodźmy odreagować. Zjemy jakiś
porządny obiad i pójdziemy na długi spacer.
Borsuk
wszedł do pokoju szeroko uśmiechnięty i przysiadł na fotelu obok swojego szefa.
Ten skrzywił się lekko.
- Uśmiechasz się, – stwierdził – czyżby
wreszcie jakieś dobre wieści?
- Zgadza się Boss. Dostałem gryps od Blizny.
Sprinter przedwczoraj miał rozprawę. Dostał pięć lat i to w więzieniu w Białej
Podlaskiej. To miejscówka o złagodzonym rygorze. Mamy więc pewność, że Sprinter
sypał i poszedł na współpracę z policją. Wiemy, jak do niego dotrzeć. Mamy tam
swoich ludzi. Nie wywinie się. Puściłem zlecenie na niego.
- Dobra robota, Borsuk – mały człowieczek
łaskawie kiwnął głową. – Otwórz sejf i weź z niego pięćdziesiąt tysięcy. Pewnie
będziesz miał wydatki. Najlepiej, jak sam dopilnujesz sprawy.
Od
kiedy skończyły się perypetie Uli z sądami wyciszyła się i uspokoiła. Znowu
była taka, jak lubił Marek. Zrównoważona, pełna stoickiego spokoju, a jej
łagodny głos stał się jeszcze bardziej kojący. Kilka razy wybrali się z wizytą
do ojca. Cieplak trochę się dziwił, że Ula zwleka z powrotem do domu i nawet
pytał ją o to.
- Bo ty nie wiesz najważniejszej rzeczy, tato.
Ja już dawno chciałam wrócić, ale Marek bardzo nie chciał, żebym wyprowadzała
się od niego. On mnie kocha, tato. Naprawdę nie wiem, jak poradziłabym sobie
bez jego pomocy i wsparcia. Bez względu na to co się nie działo, on zawsze był.
Tak bardzo mnie prosił, żebym się nie wyprowadzała i żebym nie szukała jakiegoś
mieszkania. Nie mogłam mu odmówić, choć sytuacja początkowo była dla mnie dość
niezręczna.
- Powiedziałaś, że on cię kocha? A ty jego?
- Myślę, że tak. Czuję się przy nim naprawdę
bezpiecznie. Jest dla mnie dobry i tak bardzo różny od Bartka. Ma czyste i
szlachetne intencje, a ja bardzo to doceniam.
- No dobrze…, skoro tak postanowiłaś, to ja
nie będę na ciebie naciskał. Mam nadzieję, że przy nim znajdziesz szczęście i
prawdziwą miłość.
Samochód
policyjny służący do przewożenia więźniów wjechał przez szeroką, ciężką,
otwartą na oścież bramę i zatrzymał się na więziennym dziedzińcu. Policjanci
eskortujący skazanych wyskoczyli przez tylne drzwi, a za nimi skuci więźniowie.
Było ich sześciu. Bartek rozejrzał się ciekawie. Początkowo nastawiony
optymistycznie, teraz nie miał najszczęśliwszej miny. Wprawdzie cieszył się, że
uniknął pełnego wymiaru kary, ale jakby na to nie patrzeć, czekało go pięć
długich lat odsiadki w tym miejscu. Niewiele o nim wiedział. Słyszał tylko
plotki, że tu więźniowie pracują poza murami i dostają za pracę pieniądze.
Skrzywił się na samą myśl. Niby gdzie miałby je wydać?
Na
komendę ruszyli do jednego z budynków. Już na miejscu rozkuto im nogi i kazano
stanąć w rzędzie pod ścianą. Pojawił się jakiś człowiek w średnim wieku. Stanął
przed nimi i surowo otaksował ich wzrokiem.
- Nazywam się Frańczuk, dyrektor Damian Frańczuk
i jestem tutaj bogiem. Nic w tym zakładzie nie dzieje się bez mojego
przyzwolenia i wiedzy. Większość więźniów pracuje na terenie miasta w lokalnych
zakładach pracy. Jeśli się dobrze postaracie, też do nich traficie. Najpierw
jednak skorzystacie z konkretnych form resocjalizacji, przejdziecie cały cykl
spotkań i zajęć indywidualnych. Gdy zaliczycie je pozytywnie, będziecie mogli
być skierowani do pracy. Pracujecie i zarabiacie. Dla wszystkich stawka jest
jednakowa w wysokości minimalnej płacy krajowej, czyli dwóch tysięcy stu
złotych. Z tego będziecie mieli potrącany ZUS, podatek i składkę na Fundusz
Aktywacji Zawodowej. Ci, którzy płacą alimenty, będą mieć je potrącane. Trzy
razy w miesiącu możecie skorzystać z więziennej kantyny i zaopatrzyć się w
niezbędne wam rzeczy. A teraz strażnicy odprowadzą was do cel. Rozgośćcie się i
czujcie, jak u siebie w domu – uśmiechnął się zjadliwie i ruszył w głąb
korytarza.
Zanim
dotarli do przydzielonych im miejscówek dostali koce, poduszki i przybory
toaletowe. Po drodze pokazano im więzienną stołówkę.
Bartek
trafił do celi trzyosobowej. Stało w niej piętrowe łóżko i jedno bez nadstawki.
Zajął właśnie to ostatnie. Na razie był sam, bo jego współwięźniowie zapewne
pracowali na zewnątrz. O czternastej zagoniono wszystkich na obiad. Nie był
najgorszy i to poprawiło Dąbrowskiemu humor. O szesnastej wrócili dwaj jego
nowi kumple. Przedstawił im się wyciągając dłoń, ale żaden z nich jej nie
uścisnął. Patrzyli na niego z jakąś pogardą i byli wrogo nastawieni. Pouczyli
go tylko, co mu wolno, a czego nie i co mu za to grozi, jeśli złamie zasady.
Potulnie zgodził się na wszystko. Wolał z nimi nie zadzierać. Czuł w sercu lęk.
Gdzieś zniknęła ta jego buńczuczna natura, zarozumiałość i poczucie wyższości.
Tutaj był nikim.
Przez
pierwszy tydzień był właściwie wciąż zajęty. Wszystkich nowoprzyjętych ciągano
na jakieś szkolenia, niektóre pod kątem przyszłej pracy. Nie znosił ich, bo
generalnie nie znosił jakiegokolwiek przymusu. Brakowało mu gderania matki,
która dopiero po miesiącu mogła się starać o jakieś widzenie z nim. Nie sądził
jednak, żeby wybrała się w tak daleką podróż. Rozprawa otworzyła jej oczy.
Widział to siedząc na ławie oskarżonych, jak z niedowierzaniem patrzy na niego
po kolejnych usłyszanych na sali rozpraw, rewelacjach. Postanowił, że jak
zacznie pracować, będzie jej wysyłać choć parę groszy, żeby wiedziała, że
żałuje i że o niej pamięta.
Dni
mijały, a on z nikim się tu nie zaprzyjaźnił. Stronili od niego, jakby był
obciążony jakąś wirusową chorobą. Ci dwaj, z którymi dzielił celę jedynie
burczeli na niego nieprzyjemnie odpowiadając półsłówkami. Pocieszał się w
myślach, że przecież nie będzie tak zawsze.
Z nudów
zaczął nawiedzać tutejszą bibliotekę. Sporo czytał. Czasami chodził obejrzeć
wiadomości w telewizji do więziennej świetlicy, ale to było tylko takie
oszukanie czasu. Z jego biegiem uświadamiał sobie coraz bardziej, że się dusi.
To miejsce najwyraźniej mu nie służyło, mimo że było dość łaskawe dla swoich
pensjonariuszy.
Któregoś
dnia postanowił napisać list do matki. Spłodził cztery bite strony tekstu
ociekającego żalem do całego świata, mówiącego o tym, jak bardzo jest tu
nieszczęśliwy i że nie zasłużył sobie na tak okrutny los. Błagał matkę, żeby
postarała się o dobrego adwokata, który być może spowodowałby rewizję wyroku i
znaczne złagodzenie kary.
Ula ma rację - Bartek nigdy się nie zresocjalizacjuje, bo zawsze ktoś mu pobłaża. Teraz też, w zamian za współpracę, załapał się na nadzwyczajne złagodzenie kary. Ale jemu jest oczywiście mało i już kombinuje jak tu wymigać się od jej odbywania i sprawić by matka znalazła sposób by wyciągnąć go zza krat.
OdpowiedzUsuńAle najważniejsze, że relacja Uli i Marka rozwija się w dobrym kierunku. Ula otwiera się na nową miłość i mam nadzieję, że odnajdzie swoje szczęście. Józef także jest zadowolony ze związku córki i życzy jej by znalazła swoje szczęście.
Więc nam zostaje chyba tylko czekać na szczęśliwe zakończenie tych dwojga.
Więc do następnego czwartku. Teraz przesyłam uściski i cieplutko pozdrawiam 💖💖💖
Dagmara,
Usuńto prawda, że Bartek kombinuje i to bardzo, ale czy mu tym razem coś z tego wyjdzie, zobaczymy w następnej odsłonie:) Jeśli zaś chodzi o Ulę i Marka, to musi już coś drgnąć, bo za tydzień jest już ostatni rozdział tego opowiadania. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy równie cieplutkie pozdrowienia i oczywiście serdecznie zapraszamy na następny czwartek:)
Biedny Bartuś, nieszczęśliwy, siedzi za niewinność. Bo przecież tylko bił żonę i to z miłości a prochy to przecież tylko dla uciechy. Łoj, aż się nóż w kapsie (kieszeń) otwiero i kartofle z piwnicy uciekają jak się tego Bartusia posłucha 😠 na szczęście Ula się uspokoiła a Marek jest obok i zapewne zrobi wszystko żeby była szczęśliwa. Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńhahaha, masz absolutną rację, że Bartuś czuje się mocno pokrzywdzony. Kumple z celi też nie poprawiają mu humoru. Ula zaczyna być szczęśliwa i zaczyna zapominać o koszmarze, który przeżywała. Marek jest najlepszy:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
No,no,no! Ale Ulka potraktowała Dąbrowską. Aż z tego zaskoczenia zapomniałą języka w gębie! No i dobrze, że wreszcie usłyszała trochę prawdy o Bartku! Miśka pozdraw
OdpowiedzUsuńMiśka,
UsuńUla generalnie jest bardzo spokojną i ugodową osobą, ale sytuacja związana z procesem mocno ją zestresowała. Do tego Dąbrowska na nią napadła w nieładny sposób. Z tych powodów Ula nie wytrzymałą i dlatego tak potraktowała swoją byłą teściową, za którą zresztą niezbyt przepadała. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Mimo aresztowania, Blizna zdołał wysłać gryps do bossa, że według niego Sprinter poszedł na układy z Policją. Boss wydał wyrok. To jest straszne, że nawet w więzieniu nie można czuć się bezpiecznie mimo tylu strażników. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńBlizna i Smutny zostali złapani przez Policję już nie pierwszy raz. Bardzo dobrze znają środowisko i wiedzą jak się w nim poruszać. Nie mają większych problemów w przekazaniu grypsu. A zdają sobie też sprawę, jak bardzo szefowi zależy na poznaniu prawdy. Wiedzą też, że ich starania im się opłacą. A Bartek, no cóż, sam sobie zapracował na taki los. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Marek to jednak firma sama w sobie;) Zawsze wie jak pocieszyć Ulę, co powiedzieć aby przestała się martwić, Jest wyczulony na Ulę i jej poczucie bezpieczeństwa, nie narzuca się ze swoimi uczuciami, ale jest zawsze na właściwym miejscu;) Ciekawe jak długo jeszcze Ula będzie mu się opierała? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńdla Marka najważniejsza jest Ula:) Bardzo ją kocha i stara się robić wszystko aby była szczęśliwa. Niczego nie przyspiesza i nie naciska na jej decyzje, bo wie, że tylko wtedy Ula odważy się ponownie otworzyć na miłość i związek z nim:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Serdecznie zapraszamy na następny czwartek i na ostatni rozdział tej historii.
Bartek wiele złego zrobił, ale nie chciałabym, aby ktoś go zlikwidował. W końcu sporo pomógł policji. Ula i tak jest już po rozwodzie i może sobie układać życie u boku Marka. A Bartek może przeszedłby proces resocjalizacji pozytywnie i po wyjściu na wolność mógłby zacząć wszystko od nowa z dala od reszty gangsterów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla,
Usuńw to, że więzienie pomogłoby Bartkowi zmienić się na lepsze, niestety niewiele osób wierzy. On jest niereformowalny. Nawet teraz nic do niego nie dotarło, nadal uważa, że on jest niewinny, a już z całą pewnością uważa, że nie zasłużył na taką karę. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Rany Julek! Kolejny raz Ula była maglowana. Współczuję bardzo. I to wszystko dzięki ukochanemu mężusiowi! A tak z innej beczki, to sąd bardzo łagodnie go potraktował! Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńi tak jest mniej rozpraw, bo w aktualnej rozprawie zostały połączone dwie sprawy - o pobicie i o posiadanie narkotyków. Niestety zeznawanie nie należy do najprzyjemniejszych chwil, ale Ulę wspiera dzielnie Marek:) Jeśli chodzi o wyrok, to Policja mu to obiecała. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Myślałam, że Dąbrowska już się nie pokaże, a tutaj proszę bardzo, wyskoczyła jak królik z kapelusza. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńOdbywa się rozprawa sądowa jej syneczka, więc nie mogło jej zabraknąć. Cały czas wierzy, że Bartuś jest krystalicznie czysty. Uważa, że wszyscy sprzysięgli się przeciwko niemu, a byłą synowa jest niewdzięcznicą! Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńUla nie spieszy się z wyznaniem uczucia, nawet Józefowi powiedziała, że myśli, że kocha Marka. Wymieniła jego mocne strony, ale nie ma stu procent pewności. Szkoda mi Marka, bo może mu być ciężko i przykro. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
UsuńUla ma traumatyczne wspomnienia z poprzedniej miłości. Ona, tak jak Dąbrowska, kochała Bartka bardzo mocno i ufała, że pod jej wpływem mąż się zmieni. Jak wiemy, nic takiego nie nastąpiło. Ula ma trochę obaw przed ponownym otwarciem się na uczucie, bo boi się skrzywdzenia. Zapewniamy, że Marek doskonale to rozumie i niczego nie chce przyspieszać:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
No i stało się, Bartek trafił do więźnia! Jego bracia są naprawdę bardzo sympatycznymi współwięźniami. I po co mu to było? Teraz dostanie baty aż się patrzy! Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńw przydzielonej celi Bartek jest nową osobą i musi poznać gdzie jego miejsce i kto tu rządzi. Poza tym światek przestępczy jest bardzo mały i dość szybko więźniowie wiedzą o sobie wszystko, a przede wszystkim komu można ufać. Widocznie wiadomości o Bartku już do nich dotarły i nie chcą się z nim bratać. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
To naprawdę można dostać pomieszania zmysłów, jak ciągle trzeba sobie przypominać, co Bartek jej zrobił. Zeznania się nie zmieniają tylko zmieniają się osoby, którym musi to opowiadać! Nie mogą sobie tego przekazać i nie dręczyć ofiary? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńkażdą sprawę prowadzi inny sędzia, który również przesłuchać ofiarę czy światków w danej sprawie. Policja też musi to zrobić aby wszcząć śledztwo. Takie mamy przepisy. Ale pocieszeniem może być to, że sprawy szybko się skończyły i Ula nie będzie już wracała do tego okresu życia:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Ula ma absolutną rację jeśli chodzi o miłość Dąbrowskiej do Bartka! Ona zupełnie ją ogłupiła i oślepiła a jego rozwydrzyła i rozpasała! Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńBartek jest jedynym dzieckiem pani Dąbrowskiej. Jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Zawsze by go broniła z całych sił. Nie jest to zbyt mądre ani wychowawcze, ale ona już tak ma. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Kurczaki! Czyżby Bartkowi groziła śmierć, czy może puszczenie zlecenia dotyczy porządnego obicia mu gęby i innych części ciała? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńbardzo przepraszam, ale nie możemy tego zdradzić:) Serdecznie zapraszamy za tydzień na ostatni rozdział:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
No i właśnie widać ile jest warte życie lub zdrowie człowieka dla sławnego bossa! Bartek był mu winien, jeśli dobrze pamiętam, pięćdziesiąt tysięcy złotych i bał się konsekwencji. Boss się wściekł, ale teraz lekką ręką wyciąga z sejfu tyle samo pieniędzy przeznaczonych na kolejną bandytkę! Jak łatwo przychodzą im pieniądze! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńBoss jest zadowolony z postępów załatwienia sprawy przez Borsuka. Wie dobrze, że dotarcie do Sprintera i danie mu nauczki też będzie trochę kosztowało. On chce wymierzyć swoją sprawiedliwość i nie liczy się z kosztami. Ważna jest informacja o nieuchronności kary za zdradę i za długi. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Jak na razie nawet odsiadka nie zmieniła Bartka. W dalszym ciągu czuje się pokrzywdzony. Wstydziłby się zamęczać matkę o adwokata. A on dawał jej jakieś pieniądze? Skąd Dąbrowska ma na to brać pieniądze? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
Usuńani Bartek, ani pani Dąbrowska nie potrafią się zmienić. Mają głęboko zakorzenione poczucie niesprawiedliwości i mają ciągły żal do wszystkich a najbardziej do złego losu. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Chciałam, to mam;) Pojawiła się Dąbrowska. W dalszym ciągu jest bojowo nastawiona i zachowuje się niegrzecznie. Może po tej rozprawie zmieni trochę zdanie odnośnie do syneczka? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńchyba nie ma takiej informacji czy też rzeczy, która by zmieniła nastawienie pani Dąbrowskiej do swojego syna. Jej miłość jest bezwarunkowa i bezgraniczna. Kocha go zbyt mocno, aby przejrzeć na oczy. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Marek stosuje jak widać metodę małych kroków i bardzo dobrze. W tym przypadku pośpiech nie jest wskazany.
OdpowiedzUsuńBartuś za to zaczyna robić z siebie biednego, małego chłopca, który został niesłusznie ukarany. ale coś mi się zdaje, że jego dni są policzone.
Zachowanie Dąbrowskiej wobec Uli woła o pomstę do nieba, jej synalek sprawił Uli piekło na ziemi, a ta jeszcze śmie mieć jakiekolwiek pretensje.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
Julita
Julita,
Usuńpani Dąbrowska myśli tylko o swoim synku. Uważa, że wszyscy go skrzywdzili, a Ula powinna ronić łzy po takim wspaniałym mężu, a nie prowadzać się z innym facetem! Jej poglądy są dalekie od prawdy, ale ona tego nie widzi i nie chce zobaczyć. Pewnie serce by jej pękło, gdyby dopuściła do siebie informacje o tym, kim tak naprawdę jest jej syn. Pozdrawiamy Cię równie cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Dyrektor więzienia nie pozostawił więźniom żadnej wątpliwości kto w tym miejscu jest bogiem! Ciekawe czy Bartek będzie próbował mu się stawiać? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńwięźniowie nie są aniołkami i mimo, iż twierdzą, że siedzą za niewinność, to prawda jest zupełnie inna. Muszą czuć twardą rękę. Bartek dopiero tam się dostał i próbuje się dostosować, ale ciężko mu idzie. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Fajne relacje mają Józef z Ulą. Ona wszystko mu może powiedzieć, a on nie wywiera na niej żadnej presji. To rzadko się zdarza. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńUla jest dorosła, już nawet była mężatką, więc Józef wie dobrze, że nie wypada mu się wtrącać. Poza tym wierzy, że Ula wie co jest dla niej najlepsze i że tym razem dobrze wybrała:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
A co się stało z Bartkiem? Już się nie rzuca z łapami? Siedzi potulnie jak baranek?! Gdzie jego wyrywność i "odwaga"? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBartek nie jest taki głupi aby podskakiwać współwięźniom. Doskonale wie, że nie miałby żadnej szansy z silniejszymi mężczyznami. On tylko tak szalał przy słabszej od niego Uli. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)
Usuń