ROZDZIAŁ 10
Dzięki
pracy u Marka, Uli powodziło się coraz lepiej. Nie wydawała dużo na życie, a
jedynie opłacała czynsz i media. Zwykle obiady jadała razem z Pauliną i
Markiem, bo nie chcieli jej puścić bez tego posiłku, przy którym zazwyczaj się
napracowała. Jedyne przyjemności, na które pozwalała sobie od czasu do czasu,
to był fryzjer i okazyjny zakup jakiegoś ciuszka. W tę sobotę postanowiła pójść
wreszcie do optyka po szkła kontaktowe i wymienić w końcu te ciężkie, niemodne
okulary na coś bardziej twarzowego. Podjechała autobusem do centrum z nadzieją,
że tam będzie większy wybór niż tu, gdzie mieszka.
Przez prawie
godzinę przymierzała oprawki okularów, by w końcu wybrać te najbardziej
pasujące do jej owalu twarzy. Kupiła też szkła kontaktowe jakiejś francuskiej
firmy. Od razu je założyła i poczuła się komfortowo. Nic jej nie uwierało i
widziała wszystko bardzo wyraźnie. Skoro zaszalała u optyka postanowiła
zaszaleć i u fryzjera. Kazała sobie mocno podciąć włosy mniej więcej do połowy
ramienia i ufarbować je na ciemny kolor. Po fryzjerze odwiedziła jeszcze parę
butików, gdzie nabyła kilka ciuszków i dla Pauliny śliczną apaszkę. Znała już
mniej więcej jej gust i liczyła, że to jedwabne cudo jej się spodoba. Nieco
zmęczona wstąpiła do małej kafejki na filiżankę kawy. Jakież było jej
zdziwienie, gdy przy jednym ze stolików zauważyła Marka siedzącego z jakimś
blondynem. On też ją zauważył. Najpierw wytrzeszczył oczy, a po sekundzie wstał
witając się z nią.
- Rany boskie, Ula, jaka ty jesteś piękna. Wyglądasz
zjawiskowo – lustrował ją od stóp do głów. – Oczu od ciebie oderwać nie można.
Wreszcie pozbyłaś się tych okropnych okularów. Niech zgadnę. Soczewki?
Pokiwała
głową i uśmiechnęła się promiennie.
- Skróciłaś też włosy i zmieniłaś kolor.
Pięknie, naprawdę powalająco. Pozwól, że przedstawię ci mojego najlepszego
przyjaciela i jednocześnie dyrektora HR w Febo&Dobrzański, Sebastiana
Olszańskiego.
Blondyn
podniósł jej dłoń do ust i ucałował z atencją.
- Wiele o pani słyszałem bardzo pochlebnych
rzeczy, ale nie wyobrażałem sobie, że wygląda pani tak zachwycająco. Jestem pod
wrażeniem.
- Dziękuję – odparła zawstydzona. - Nie chcę
wam przeszkadzać. Weszłam tylko na filiżankę kawy. Paulina jest sama? –
zapytała Marka.
- Tak. Powiedziała, że dobrze się czuje i nie
potrzebuje niańki. Skorzystałem więc z okazji, żeby pogadać z kumplem. Dołącz
do nas. Będzie nam bardzo miło.
- No dobrze, ale tylko na chwilę.
- Odwiozę cię do domu, jak wypijesz kawę.
Wstąpimy jeszcze po drodze do jakiejś cukierni. Rodzice się zapowiedzieli
późnym popołudniem. Alex pewnie też przyjedzie. Kupię coś słodkiego, żeby nie
siedzieli tylko przy kawie.
Pożegnawszy
się z Sebastianem Marek podjechał pod znaną w mieście cukiernię i zamówił całe
pudło ciastek, które teraz rozsiewały swój zapach na tylnym siedzeniu
samochodu. Zatrzymał się pod kamienicą i odpiął pas.
- Zanim wysiądziesz, chciałbym ci coś
powiedzieć. Paulina zerwała zaręczyny. Wyartykułowała głośno wszystkie moje
obawy i lęki. Dała mi wolność. Nawet nie masz pojęcia, jak mi ulżyło. Dzisiaj
też powie pewnie o tym rodzicom i bratu. To prawdziwy cud i niewiarygodne, jak
ona bardzo się zmieniła, i nie mówię tu o zmianie fizycznej, ale o mentalnej.
Nawet nie wiesz, jak ogromny wpływ miałaś na tę przemianę. Sama mi powiedziała,
że to za sprawą twoich sugestii doszła do tego, że przez lata krzywdziła mnie
swoimi ciągłymi podejrzeniami. Ja naprawdę przeszedłem z nią prawdziwe piekło.
Diabła zmieniłaś w anioła. Ty i ta choroba nauczyłyście ją pokory. Mówię jak
nakręcony, bo wciąż nie mogę w to uwierzyć.
- Ona wiele zrozumiała, Marek i przestała być
egoistką. Nie patrzy tylko na czubek własnego nosa, ale spogląda szerzej i
bardzo docenia to, co dla niej robiłeś i robisz. Długą drogę przeszła, ale
myślę, że to było jej potrzebne. To takie trochę catharsis.
Pochylił
się i delikatnie pocałował ją w policzek.
- Przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć.
Jestem ci ogromne wdzięczny.
- Pójdę już. Do poniedziałku.
Szła po
schodach trochę zaskoczona tym pocałunkiem. Sama przed sobą bała się przyznać,
że Marek już dawno skradł jej serce. Udawała obojętność, bo miała wyrzuty
sumienia względem Pauliny. Nie mogła się przyznać, że kocha jej narzeczonego.
Nie…, już nie narzeczonego, a jednak przyznanie się do tej miłości byłoby
gorsze niż śmierć. Mimo tych wszystkich wyrazistych wad, polubiła Paulinę.
Traktowała ją, jak kogoś naprawdę bliskiego. Jak siostrę. Paulina wiele
zrozumiała, ale mogłaby jej nie wybaczyć tego, że pod jej nosem rozkwita w Uli
miłość, chociaż nieodwzajemniona.
Nadszedł
grudzień, a wraz z nim te najważniejsze ze świąt. Ula z Pauliną kilka dni przed
wigilią stroiły w salonie choinkę. Paula wyglądała na podekscytowaną.
- W tym roku to u nas będzie wigilia. Zawsze
organizowali ją seniorzy, ale teraz ze względu na mnie wszyscy postanowili
przyjechać tutaj. Bardzo chciałam cię prosić, żebyś dołączyła do nas. Jesteś
jak członek rodziny. Musisz być razem z nami.
- Paulina, to bardzo miłe co mówisz i dziękuję
ci za zaproszenie, ale muszę odmówić. Ja bardzo chętnie przygotuję wam trochę
smacznych rzeczy, na przykład pierogi z kapustą i grzybami, czy śledzie, ale
nie mogę z wami być. W tym dniu wybieram się do Rysiowa na grób moich bliskich.
Chcę też odwiedzić ludzi, którzy tak bardzo mi pomogli, gdy musiałam urządzić
się tu, w Warszawie. Mogę do was przyjść w pierwszy lub drugi dzień świąt, ale
wigilia to czas szczególny, przeznaczony wyłącznie dla najbliższych.
- Nie będę na ciebie naciskać. Wiem, że wizyta
na grobach jest ważna. W takim razie umawiamy się na drugi dzień świąt, bo nasi
wigilijni goście zostaną do następnego dnia.
Tak,
jak Ula obiecała, dzień przed wigilią zrobiła mnóstwo pierogów i uszek, których
część wraz z Pauliną poporcjowały i zamroziły. Marynowały się też śledzie w
trzech różnych zalewach, a na piecu stały spore garnki wypełnione czerwonym
barszczem i zupą grzybową. Ryby i ciasta mieli przynieść Dobrzańscy.
- Przed kolacją wrzucisz na wrzącą wodę trochę
uszek, a jak wypłyną, odczekasz z minutę lub dwie i wyjmiesz cedzakową łyżką na
talerze. Tu masz łazanki, które ugotujesz tak samo jak pierogi czy uszka. Żadna
filozofia. Pamiętaj, żeby nic ciężkiego nie nosić. Poproś Marka, gdyby była
taka potrzeba. Kompot wstawisz jutro rano. Po prostu wsypiesz ten owocowy susz
i zalejesz go wodą. Musisz trochę posłodzić.
- Cześć, dziewczyny – usłyszały glos Marka. –
Ale pachnie! Dacie coś zjeść?
- Damy. Myj ręce i siadaj – Paulina już niosła
sztućce, a Ula wazę z zupą pomidorową. Na drugie danie miały być ziemniaki z
tartymi buraczkami i kotlet mielony. Marek mruczał z zadowolenia jak kot. Po
obiedzie zadeklarował się, że odwiezie Ulę do domu.
- Nie będziesz marzła na przystanku. Jest
silny wiatr, że głowę chce urwać.
Pożegnała
się z Pauliną i złożyła jej życzenia świąteczne. Prosiła, żeby przekazać od
niej reszcie rodziny.
- Liczyliśmy na to, że jednak spędzisz wigilię
w naszym towarzystwie – mówił rozczarowany Marek wyjeżdżając za bramę.
- Spędzę z wami drugi dzień świąt. Jutro muszę
być w Rysiowie. Paulina wyjaśni ci dlaczego, bo wszystko wie.
- Mogę się wprosić na kawę? Ostatnią
przedświąteczną kawę z tobą?
- Skoro tak bardzo chce ci się kawy, to
zapraszam.
Stała
przy kuchennym blacie czekając aż woda się zagotuje. Poczuła dłonie Marka
oplatające ją w pasie i zdrętwiała. Przytulił twarz do jej policzka i wyszeptał
jej wprost do ucha:
- Nie wiem, co ty mi zrobiłaś, dziewczyno.
Siedzisz w mojej głowie i sercu. Wariuję na samą myśl o tobie. Kocham cię jak
szaleniec.
Przełknęła
nerwowo ślinę i odwróciła się do niego. Jej oczy błyszczały od łez. Trochę go to
zaskoczyło.
- To niemożliwe, Marek. Marzyłam o tym, żebyś
mnie pokochał, ale to zakazana miłość. Między nami stoi chora na raka Paulina.
Ja wiem, że zwróciła ci wolność i masz pełne prawo ułożyć sobie życie jak
chcesz, ale pomyśl, jak ona będzie się czuła w takim trójkącie. To dla niej
bardzo niekomfortowa sytuacja. Nie możemy jej tego zrobić. Ja nie mogę jej tego
zrobić. Dopóki ona nie stanie na nogi, nie wydobrzeje do końca, nie
usamodzielni się, ja nie będę miała odwagi powiedzieć jej, że cię kocham.
- Więc jednak mnie kochasz… - przylgnął do jej
ust pieszcząc je delikatnie. – Jestem skłonny zaczekać i nie obnosić się z tą
miłością. Też nie chcę Pauliny w żaden sposób urazić. Przynajmniej teraz mam
już pewność, że nie jestem ci obojętny.
- Nie jesteś… - westchnęła. – Kawa gotowa.
- O której chcesz jechać jutro do Rysiowa?
- Rano, koło ósmej. Chcesz mnie zawieźć?
- Może masz dużo do zabrania… Pomyślałem, że
nie będziesz się z tym wozić autobusem…
- Mam sporo do zabrania, ale mam też torbę na kółkach.
- Ula, proszę cię…Torbę też trzeba wnieść do
autobusu, a potem ją wynieść. Dla mnie to tylko godzinka. Zawiozę cię i wracam.
- No, dobrze. W takim razie zatrzymamy się
jeszcze przy bazarze. Kupię znicze i może jakiś wieniec z choinki. Dziękuję.
Mam nadzieję, że Paulina to zrozumie.
- O to się nie martw. To już nie ta Paulina,
co kiedyś.
Pożegnał
się z nią czułym pocałunkiem i zapewnieniem o swojej miłości, a jej wciąż
wydawało się to takie nierzeczywiste, że ten dobry, empatyczny człowiek jednak
odwzajemnił jej miłość.
Marek
zaparkował pod bramą rysiowskiego cmentarza i wyciągnął torbę z bagażnika.
- Poradzisz sobie?
- Teraz na pewno, a ty wracaj i pomóż
Paulinie. Nie pozwól jej nic dźwigać. Spokojnych, zdrowych świąt dla was
wszystkich.
- I dla ciebie, kochanie. Uważaj na siebie. Do
zobaczenia.
Złapała
za rączkę torby i weszła na teren cmentarza. Grób rodziców wyglądał całkiem
porządnie i pomyślała, że to pewnie zasługa Szymczykowej lub Dąbrowskiej.
Wyrzuciła wypalone znicze, zapaliła swoje i ułożyła na płycie choinkowy stroik.
Postała dłuższą chwilę przy grobie odmawiając modlitwę za spokój duszy
rodziców. Potem ruszyła do Szymczykowej. Dzwoniła do niej wcześniej i prosiła,
żeby i Dąbrowska zajrzała do niej rano. Przystanęła przy bramie Szymczyków
lustrując swój rodzinny dom, który teraz wyglądał jak mała willa. Był odnowiony
od fundamentów aż po dach, a zamiast starego płotu stało solidne ogrodzenie na
podmurówce z bramą z kutego żelaza. – Udławcie
się moją krzywdą – pomyślała i weszła na teren posesji Szymczyków.
Bardzo sielankowy rozdział. Szkoda, że na razie nie mogą ogłosić światu swojej miłości. Rozumiem, jednak że mogło sprawić to przykrość Paulinie. Może jednak sama zauważy, że Marka i Ulę coś łączy i rozwiąże problem. I kto wie, czy już niedługo na świecie nie pojawi się mała Paulinka. Tego chyba jeszcze nie było w żadnym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńW tym opowiadaniu też się nie spodziewaj, że na świecie pojawi się mała Paulinka. Takiego scenariusza nie przewidziałam. Ta część ma być oddechem i opisem przemiany Uli, która zdecydowała się zadbać o siebie. Może nieco uległa namowom Pauliny, a także sugestiom Marka, który polecał zmianę okularów na soczewki. Wystarczyło naprawdę niewiele, a wygląda zachwycająco. Czasami, żeby oderwać się od trosk i kłopotów przydaje się nam, kobietom niewielka odmiana.
Bardzo dziękujemy za komentarz i przesyłamy serdeczności. :)
Ula i Marek wyznali sobie co czują do siebie i mogą odetchnąć. Myślę, że Paulina nie miała by nic przeciwko, ale rozumiem ich postępowanie. Rodzinka Uli też nie próżnuje, odnowiony dom, ogrodzenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
Julita
Julita
UsuńWyznania padły, ale oboje są uczciwymi ludźmi i mają skrupuły wobec ciężko chorej Pauliny. Dopóki więc sprawa z nią się nie wyjaśni, dopóki nie przejdzie leczenia, dzięki, któremu może wyzdrowieć, oni nie będą się obnosić z tą miłością, bo oboje boją się bólu, jaki mogą jej sprawić.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Ula i Marek już są pewni swoich uczuć i szczerze to sobie wyznali. Oboje są bardzo wrażliwymi ludźmi i zdają sobie sprawę, że mimo wszystko Paulinie było by przykro. Choć coś czuję, że Paula się połapie, bo miłości na dłuższą metę nie da się ukryć. Ciekawi mnie czy rodzinka Uli jeszcze się pojawi? A może też i przyjdzie im odpokutować za podłość wobec Uli. Bardzo fajna część, już nie mogę się doczekać kolejnej. Pozdrawiam i życzę powodzenia 🍀
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńUla nie jest mściwa. Wprawdzie "rodzinka" wyrządziła jej ogromną krzywdę, ale z biegiem czasu Ula nabiera do tego dystansu. Ma gdzie mieszkać, zarabia i ma wokół siebie zyczliwych ludzi. To jej wystarcza. No i jest jeszcze Marek, który wyznał jej miłość. To wszystko jest budujące, choć choroba Pauliny uwiera i wywołuje dalekie od poczucia szczęścia emocje. Co będzie dalej, zobaczymy.
Pięknie dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No to Ulka zaszalała z ciuchami i wizerunkiem! Chyba pierwszy raz w życiu? Super, że jej się tak powodzi;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNie można być wiecznie brzydkim kaczątkiem a skoro sytuacja materialna Uli poprawiła się dość znacznie, dlaczego nie zainwesować w siebie. I pomyśleć, że potrzeba było tak niewiele, żeby zrobić z siebie piękną kobietę.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Marek to jednak typowy samiec! Żeby wyznać miłość musiał poczekać na spektakularną zmianę Uli. A gdyby się nie zmieniła? Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńPrzemiana Uli była tylko pretekstem, bo przecież Marek od samego początku był zauroczony podejściem Uli do obowiązków a przede wszystkim tym, jak fantastycznie poradziła sobie z Pauliną. Z reguły mężczyźni są dość powierzchowni, ale w tym przypadku nie oceniałabym Marka tak surowo.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No i Seba zdążył zapoznać się z Ulą. Tylko żeby nie podebrał jej Markowi. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńSebastian stoi na straconej pozycji, choćby nawet próbował poderwać Ulę. Ona już kocha Marka i to się nie zmieni.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
WOW! Ale Ulka się wylaszczyła! Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńW życiu każdej kobiety trafia się taki moment, w którym pragnie ona odmiany i nie chodzi tu tylko o sam wygląd, ale o zmianę otoczenia, zmianę pracy, o zrobienie dla siebie czegoś pozytywnego. Ula najpierw nie miała środków i możliwości. Teraz właściwie ma jedno i drugie, a w dodatku dopinguje ją Paulina, kiedyś piękna, zadbana kobieta. To wszystko motywuje Ulę do działania.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Chyba nie o takiej miłości marzyła Ula? Niby wszystko jest wspaniałe, bo Marek też ją kocha, ale muszą się ukrywać. Smutne to. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńMiłość Uli i Marka, to miłość niejako na życiowym zakręcie i właściwie nie dotyczy on Uli, ale raczej Marka. Ula, osoba z gruntu uczciwa, zakochała się w nim, ale jest w pełni świadoma krzywdy, jakiej mogłaby doznać Paulina, gdyby dowiedziała się o tym uczuciu. Ula pokochała ją jak siostrę i w nierokującej dobrze chorobie nie chce jej dodawać zmartwień, a przede wszystkim burzyć zaufania, jakim Paulina ją obdarzyła.
Pozdrawiamy pięknie i dziękując za komentarz, przesyłamy moc serdeczności. :)
Kurteczka! Dziewczyny się zaprzyjaźniły a teraz to pewnie już po ptakach?! Szkoda tej wypracowanej w mozole więzi, ale też szkoda miłości. Ciężko jest ukrywać uczucie. Myślę, że prędzej czy później Paulina się dowie. Żal mi jej. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńwięzi przyjaźni są dość mocne i nie tak łatwo je zerwać. Poza tym Paulina dała wolność Markowi, to ona zerwała zaręczyny, więc może nie będzie tak źle:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Święta piękny czas ale chyba nie dla Uli? Kochają się z Markiem a czas świąteczny spędzą oddzielnie. Marek chociaż będzie z rodziną, a Ula spędzi Wigilię sama? Czy może Marek jednak choć na chwilkę do niej wpadnie? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńUla była zaproszona, ale uznała, że Wigilia to szczególny czas przeznaczony tylko dla najbliższych. Chciała chronić Paulinę. Zresztą w drugi dzień świąt będzie z nimi:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Ciekawe jak długo uda się oszukiwać Paulinę? Ona choruje, ale głowę ma bystrą. Czuję, że i tak będzie płacz i pretensje? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNikt tak naprawdę nie chce okłamywać Pauliny. Oboje martwią się jej zdrowiem i bardzo nie chcą jej urazić ani spowodować większego bólu niż i tak odczuwa. Jeśli zaś chodzi o Paulinę, to Marek zauważył, że ona jest już zupełnie inną osobą. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńPaulina dobrze to zauważyła, że Ula jest dla nich jak członek rodziny. Je z nimi obiady, jeździ do szpitala wysłuchuje zwierzeń. Ciężko będzie Paulinie patrzeć na miłość Uli i Marka. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
UsuńUla i Marek obiecali sobie, że nie będą się afiszować uczuciem właśnie po to, aby nie ranić Pauliny. Mają zamiar poczekać do jej wyzdrowienia. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
Zachwyt Marka i Sebastiana jest bardzo miły, ale też trochę krępujący. Już sobie wyobrażam jak się wszyscy na nią gapią. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńspokojnie:) Marek nie krzyczał na całą kawiarnię, tylko mówił do Uli:) Te achy i ochy nie przyniosły jej wstydu. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
To niesamowite jak kilka drobiazgów może zmienić człowieka. Ula wygląda zniewalająco i wcale nie dziwię się zachwytom Marka i Sebastiana. Teraz to dopiero będzie miała branie;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńtaki paradoks, to co miało poprawić urodę najbardziej ją szpeciło, aparat bardzo zmienił jej twarz. Do tego niedobrane oprawki i fryzura i widzieliśmy jak wyglądała. Ale tak naprawdę Ula była piękną kobietą, co widać na załączonym obrazku:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Szymczykowa i Dąbrowska to wspaniałe kobiety;) Mało kogo stać aby dbać o groby znajomych, a one przecież nie są już najmłodsze. Mam nadzieję, że Ula im odpowiednio podziękuje. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńUla doskonale wie jakich miała cudownych sąsiadów i pamięta o nich zwłaszcza w taki świąteczny czas. Zapewniamy, że sąsiedzi będą zadowoleni:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Marek jak zwykle dba o Ulę, ale teraz doszły miłe pocałunki;) Cieszę się z ich szczęścia. Nie mają czego się obawiać, bo przecież oboje są wolni;) Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńoni dobrze wiedzą o tym, ale doskonale zdają sobie sprawę z tego, że mimo wszystko Paulinie byłoby przykro. Chcą poczekać do momentu kiedy Paulinie się polepszy. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Ula jak zwykle bardzo się postarała i przygotowała Wigilię dla Dobrzańskich i Febo. Same wspaniałości. Ciekawe co ona będzie jadła? Pewnie spędzi kolację w samotności. Nie ma już rodziców. Pierwsza taka kolacja bez taty. Będzie jej przykro. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńUla lubi gotować i zna wiele przepisów. Nie sprawia jej to żadnych trudności. Cieszy się, że wszyscy chwalą jej kuchnię. O pierwszej kolacji bez taty w kolejnym rozdziale, na który serdecznie zapraszamy. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)
UsuńPo pierwsze bardzo się cieszę, że Paulina jest coraz silniejsza. Istnieje duża szansa szybkiego dojścia do siebie. A wtedy Marek i Ula będą mogli być razem;) Po drugie dzięki dobrej kondycji Pauli Marek ma więcej luzu. Może spotkać się z Sebastianem, może opiekować się Ulą. Ula może być z siebie dumna. Dzięki jej uporowi Paulina bardzo się zmieniła. Trzymam za nich kciuki;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, że sytuacja na teraz wydaje się bardzo optymistyczna, jednak nad Pauliną wciąż wisi zagrożenie, bo jest przecież przed kolejną chemią, którą nie wiadomo jak zniesie. Wszyscy liczą na to, że poradzi sobie dzięki temu właśnie, że jest silniejsza dzięki zabiegom Uli. Ona i Marek zgodnie z tym, co ustalili, nie będą ze sobą wcześniej, nim Paulina nie stanie na nogi.
UsuńPozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Wybuch uczuć - na to chyba wszyscy czekaliśmy. Narazie ta miłość, która dopadła Ulę i Marka ma pozostać tajemnicą. Oboje zakochani nie chcą ranić Pauliny.
OdpowiedzUsuńMam jednak wrażenie, że ona wcześniej lub później dostrzeże te skrywane uczucia i pokieruje losem tych dwojga.
Pozdrawiam cieplutko i do następnego 💖💖💖
Dagmara
UsuńPaulina bardzo cierpi, cierpi do tego stopnia, że czasem ból nie pozwala jej myśleć, ale przecież ślepa nie jest. Oni na razie nic jej nie mówią i nie obnoszą się z uczuciem, ale to nie jest tak, że pewnych symptomów nie da się zauważyć. W końcu i ona je dostrzeże, a jak na to zareaguje, tego nie zdradzimy.
Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i przesyłamy serdeczności. :)