ROZDZIAŁ 8
Marek
wywiózł Paulinę z gabinetu lekarskiego i podjechał z nią do Uli, która z
przerażeniem zobaczyła łzy płynące strumieniem po jej policzkach.
- Rany boskie, Paulina, co się stało? Masz złe
wyniki?
- Nie… - chlipnęła.
- To dlaczego płaczesz?
- Właśnie dlatego, że są dobre. Są na tyle
dobre, że czeka mnie za chwilę operacja i kolejna radioterapia czy coś w tym
rodzaju. Ja tego nie zniosę. Panicznie się boję. Ula, oni odetną mi całą pierś!
Okaleczą mnie!
Ula
przykucnęła przy niej i tak jak kiedyś, ujęła jej dłonie w swoje przemawiając
do niej łagodnie.
- Posłuchaj, kochanie. Oni wiedzą, co robią.
Ty przecież też to wiesz, że możesz przeżyć poświęcając jedną pierś. To nie
jest aż tak wysoka cena za życie. Chemia po zabiegu jest po to, żeby lekarze
mieli pewność co do zniszczenia wszystkich komórek rakowych. To nie będzie
łatwe ani przyjemne. Będziesz się źle czuła i będziesz wymiotować, ale nie
będziesz z tym sama. Zadbamy o ciebie najlepiej, jak się da i spróbujemy
złagodzić skutki tej radioterapii. Musisz być dzielna i wierzyć, że wszystko
się uda. Lekarz wyznaczył już termin operacji?
- Tak. Od dzisiaj za dwa tygodnie –odezwał się
Marek.
- Mamy więc dwa tygodnie intensywnej terapii.
Wzmocnisz się jeszcze bardziej. Będziesz silniejsza i lepiej zniesiesz to
wszystko. Nie płacz już. Pomyśl, że za kilka miesięcy możesz być zupełnie
zdrową osobą – podała jej chusteczkę. – Wytrzyj twarz. Jedziemy do domu. Zrobię
wam dzisiaj coś dobrego.
Paulina
była rozbita emocjonalnie. Od razu położyła się do łóżka i wciąż płakała w
poduszkę. Ula przyniosła jej kurkumę i szklankę soku z marchwi i jabłka.
Przysiadła na brzegu łóżka głaszcząc trzęsące się plecy Pauliny.
- Paulina, posłuchaj… Wypij to, proszę. Ja
wiem, że nie masz na nic ochoty, ale zmuś się i wypij nawet wbrew sobie. To,
czy zniesiesz ten zabieg dobrze, czy źle, zależy od twojej fizycznej kondycji,
a ta na dzisiaj jest względnie dobra. Nie psuj efektów swojej ciężkiej pracy.
Wiesz, że o pogorszenie jest bardzo łatwo.
- Umieram ze strachu, Ula… - wyksztusiła
stłumionym głosem.
- Wiem, Paula. Wiem też, że soki i zdrowa
żywność nie dodadzą ci odwagi, ale na pewno dodadzą siły, żebyś mogła to
przetrwać. Poza tym pomyśl o pozytywach. Uśpią cię do operacji i nie będziesz
nic czuła. Obudzisz się i będzie już po wszystkim. Wypij to na zdrowie, a na
obiad zrobię wam mule. Marek kupił ich chyba ze dwa kilo. Lubisz je, prawda?
- Bardzo – usiadła na łóżku i wytarła twarz. –
Daj te szklanki. Muszę się wziąć w garść.
- I tak mi mów – Ula uśmiechnęła się do niej
promiennie. – Przecież jesteś dumną Włoszką i nic cię nie złamie. Masz
powtarzać sobie to jak pacierz. Odpocznij troszkę, a ja idę do kuchni.
W niej
natknęła się na Marka robiącego dla wszystkich kawę.
- I jak ona? – zapytał z lękiem w glosie.
- Trochę się posypała, ale już jest dobrze.
- Podobnie jak ona, zaczynam wpadać w panikę.
Nie mam pojęcia jakbym sobie z nią poradził bez ciebie. Poznanie cię stało się
przełomem w życiu moim i Pauliny. Naprawdę jestem ci bardzo wdzięczny.
Z przyjemnością
przyglądał się jej zaróżowionym z zażenowania policzkom. Ostatnio tak bardzo
wypiękniała. Zadbała o wygląd inwestując w lepsze gatunkowo ubrania. Teraz
przyjemnie było na nią popatrzeć. Gdyby jeszcze ściągnęła te niemodne okulary…
- Powinnaś zainwestować w soczewki. Teraz
robią takie nowej generacji. Masz takie piękne oczy i zamiast się nimi chwalić,
zasłaniasz je tymi ciężkimi okularami.
- Może kiedyś się zdecyduję. Na razie nawet
nie mam ochoty chodzić do optyka. Przebiorę te mule i podgrzeję wam zupę.
- A jaką?
- Krem z kalafiora i innych warzyw. Mam
nadzieję, że będzie wam smakować.
Przez
dwa tygodnie Ula zintensyfikowała masaże ujędrniając w ten sposób wiotczejące
mięśnie Pauliny. Wmuszała w nią hektolitry warzywnych i owocowych soków i
serwowała wątróbkę. Paulina najwyraźniej miała dość, ale zmuszała się widząc
pozytywne skutki takiej diety. Jadąc na zabieg czuła się silniejsza i chyba
pogodzona z losem. I tym razem Ula towarzyszyła jej w drodze do szpitala. Sporo
czasu zmitrężyli na izbie przyjęć, ale w końcu trafili na oddział. Od razu
Paulinie pobrano krew i porobiono inne badania przygotowując ją do zabiegu.
Miał się odbyć następnego dnia o dziesiątej rano. Przesiedzieli u niej do
późnego popołudnia nie chcąc zostawiać jej samej. W końcu Marek zadecydował, że
wracają do domu.
- Jutro przyjedziemy tu wszyscy. Będą też
rodzice i Alex. Bądź dobrej myśli i nie płacz, bo jestem pewien, że wszystko
skończy się dobrze.
Opuścili
szpital raczej w minorowych nastrojach. Oboje martwili się, jak Paula zniesie
ten drastyczny zabieg i czy później nie odbije się to na jej psychice.
- Głodny jestem – mruknął Marek podchodząc do
samochodu. – Jedźmy gdzieś na jakiś obiad. Ty też jesteś tylko o śniadaniu i
kawie.
- Możemy. Mnie również burczy w brzuchu.
Podjechał
do Baccaro. To była jego ulubiona restauracja. Paulina także ją preferowała, bo
karmili tu naprawdę smacznie. Zajęli stolik, a kelner podał im menu.
- Wezmę ziemniaki, marchewkę z groszkiem i
pieczeń, i może jeszcze krem z brokułów.
- Brzmi nieźle. Ja wezmę to samo.
Już
przy posiłku Marek z zaciekawieniem spojrzał na Ulę i rzucił: – Nigdy nie
spytałem cię o twoje wykształcenie. Nie wiem czemu wcześniej nie przyszło mi to
do głowy. Co ty kończyłaś, że tak trudno było ci dostać pracę?
Uśmiechnęła
się. Rzeczywiście nigdy nie mówiła mu o swoim wykształceniu, bo nigdy ją o to
nie pytał.
- Zdziwisz się. Skończyłam dwa kierunki na SGH,
ekonomię, a także zarządzanie i marketing z wyróżnieniem.
Marek
zachłysnął się ziemniakiem i zaczął się dławić. Wstała i nie zważając na nic
mocno klepnęła go w plecy. Odkrztusił, ale był czerwony jak burak. Wziął
głęboki oddech i wytrzeszczył na Ulę oczy.
- Mówisz poważnie…?
- Śmiertelnie poważnie. Mam wszelkie dokumenty
potwierdzające ten fakt – ironizowała.
- Rany boskie, dlaczego mi tego wcześniej nie
powiedziałaś?
- A po co? Potrzebowałeś opiekunki dla Pauliny,
a ja potrzebowałam jakiejkolwiek pracy. Gdybym ci powiedziała, jaką uczelnię
skończyłam, nie zatrudniłbyś mnie.
- Nieprawda. Zatrudniłbym cię w firmie.
Potrzebujemy zdolnych ekonomistów.
- Na to zawsze będzie czas. Jak Paulina stanie
na nogi, ja nie będę już potrzebna i wtedy będziesz mógł mnie zatrudnić.
- Umowa stoi. Zamówimy jeszcze kawę?
- Kawę wolałabym wypić już w domu. Jeśli masz
ochotę, to zapraszam.
Zatrzymał
się przed starą kamienicą i szarmancko otworzył Uli drzwi. Zadarł do góry głowę
przyglądając się odrapanemu budynkowi.
- Na którym piętrze mieszkasz?
- Na trzecim. Niestety nie ma windy. Chodźmy.
- Przekręciła w zamku klucz i otworzyła na oścież drzwi. – Zapraszam. Czuj się,
jak u siebie w domu, choć myślę, że to nie będzie takie proste, bo to
mieszkanko jest wielkości twojego salonu. Ja nastawię wodę. Niestety nie
posiadam expresu więc zrobię nam taką zwykłą, rozpuszczalną.
Podczas,
gdy Ula wsypywała do kubków kawę, Marek rozglądał się ciekawie po tej klitce.
Rzeczywiście to było maleństwo. Ktoś cierpiący na klaustrofobię mógłby nie
wytrzymać w tym miejscu. Mimo mikroskopijnej powierzchni panował tu idealny
porządek. Wszędzie dominowały ciepłe, przytulne barwy począwszy od ścian, a
skończywszy na kolorowych poduszkach, które w sporej ilości zalegały na kanapie
i fotelach.
- Ładnie się tu urządziłaś. Bardzo przytulnie.
- Dziękuję – uśmiechnęła się niosąc kubki z
kawą. – Bardzo proszę. Mam nadzieję, że nie będzie wiele gorsza od tej z
expresu.
Przytknął
kubek do ust.
- Gorąca, ale naprawdę niezła. Trochę się
martwię tą operacją.
Martwię
się też jej skutkami. Nie wiem, czy do Pauli to dotarło, ale on mówił o
wycięciu węzłów chłonnych pachowych, a to skutkuje później problemami z rękami.
Ponoć puchną i nie bardzo można się tej opuchlizny pozbyć. Przez usunięcie
węzłów naruszają układ limfatyczny i to z tego powodu występują obrzęki. Ona
zawsze miała świra na punkcie swojej urody i figury. Choroba zmieniła ją
fizycznie i to na niekorzyść. Lekarz mówił, że może nawet dojść do niedowładów,
a tego to chyba by już nie zniosła. Bardzo mi jej żal. Żal mi jej nie jako
narzeczonej, ale jako człowieka. Do tych zaręczyn nigdy nie powinno było dojść.
Wprawdzie nie jesteśmy spokrewnieni, ale wychowaliśmy się razem od najmłodszych
lat. Paulina i Alex byli dziećmi, kiedy zginęli ich rodzice. Wychowywaliśmy się
jak rodzeństwo. Ja wiem, że to głupie, ale wciąż mam nieodparte wrażenie, że
gdybyśmy się pobrali, to byłby to związek kazirodczy. Ja tak przynajmniej
czuję.
- Mówiłeś, że jej nie kochasz, a jednak
poświęcasz się dla niej. To świadczy o tobie jako o człowieku. Rzadko zdarzają
się tacy mężczyźni. Opiekuńczy, wrażliwi, pełni współczucia i zwykłej, ludzkiej
dobroci. Paulina ma szczęście w swoim nieszczęściu, że ma ciebie. Gdyby nie ty,
nie wiadomo, gdzie byłaby dzisiaj.
- Pewnie na cmentarzu. Nie jest tam też dzięki
tobie, a może przede wszystkim tobie. Nikt przed tobą nie dbał o nią tak bardzo.
Myślę, że nawet jeśli ta choroba ją pokona, to i tak przeżyje dłużej niż mówią
rokowania – Marek dopił kawę i podniósł się z kanapy. – Będę leciał, Ula.
Dziękuję za kawę. Jutro przyjadę po ciebie przed dziewiątą.
Marek i Ula zbliżają się do siebie coraz bardziej, chociaż jeszcze tego nie dostrzegają i to na pewno nie ten moment kiedy którekolwiek z nich myśli o miłości. Ale bliskość i porozumienie są wyczuwalne.
OdpowiedzUsuńPaulina natomiast odnajduje w Uli pocieszycielkę i wsparcie w najtrudniejszych momentach. Kiedy sama by się pewnie poddała Ula jej na to nie pozwoli bo na razie jej głównym celem jest jak najlepsze samopoczucie Pauliny.
Ciekawi mnie coraz bardziej jak poprowadzicie tą historię.
Pozdrawiam cieplutko 💖💖💖
Dagmara,
Usuńzarówno Ula, jak i Marek teraz myślą tylko i wyłącznie o Paulinie, ale trzeba przyznać, że się lubią. Marek do tego zauważa, jak bardzo Ula się zmieniła, jak wypiękniała, ale nic więcej. Ula stanowi dla Pauliny prawdziwą podporę. Zapraszamy na następny rozdział. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia:) Gaja
Końcówka tej części a dokładnie ostatnia wypowiedź Marka to jest to trwać mimo wszystko. Chociaż nie kocha Pauliny, wiele razy dała mu popalić on jest. Jeszcze nie są małżeństwem a jedynie narzeczeństwem, to Dobrzański zachowuje się jak po przysiędze małżeńskiej. Nie opuścił panny Febo w chorobie.
OdpowiedzUsuńPrzed nimi wszystkimi teraz trudne i ciężkie dni a zwłaszcza dla samej Pauliny. Ale ważne, że ma obok siebie tych, którzy nie zostawią jej z tym samej.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartek rano.
Julita
Julita,
Usuńabsolutna racja, Marek właśnie tak trwa przy Paulinie. Mimo, że jej nie kocha, to w potrzebie jej nie zostawi. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Ula jest lepsza niż psycholog i dietetyk razem wzięci. Żal mi Pauli, bo choćby nie wiem jakich logicznych argumentów używać to strach gdzieś tam z tyłu głowy uperczywie drapie. Co do sfery uczuciowej to trochę zaczyna się robić patowa, bo Marek nie kocha Pauliny ale jest narzeczonym i czuje się za nią odpowiedzialny. A z drugiej strony Ula zaczyna zaprzątać jego umysł a i on Uli również, choć oboje jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy. I jaka para się nie utworzy to ktoś będzie cierpiał. Fajnie by było gdyby Paula zakochała się w zajemnoscią w jakimś lekarzu. No nic ale muszę czekać na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrawdą jest, że Paulinie pewnie by się przydał psycholog, ale to ona sama musi chcieć, nic na siłę. Na razie zupełnie wystarczy jej Ula i oczywiście Marek. Nie możemy zapominać też o Alexie i seniorach, oni też mocno ją wspierają. Prawdą jest też to, że Marek zauważył przemianę Uli, ale w tej chwili oni oboje mają w głowie tylko Paulinę. Serdecznie zapraszamy na kolejny odcinek:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńMarek jak myślę, nie jest tym Markiem z serialu z kochankami. Zgadza się tylko to, że nie kocha Pauliny. Może i ona zrozumie, że nie miłość łączy ją z Markiem. Teraz zapowiada się dłuższy urlop w opiece nad Pauliną. Kto wie, czy wtedy nie zaiskrzy bardziej między Ulą a Markiem. Zapowiada się chyba dłuższe opowiadanie, bo już 8 części mija i nie wiadomo co z Pauliną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla,
UsuńMarek nie gania za kochankami, trwa przy Paulinie. Ula spędza w ich domu dużo czasu, a to może przyczynić się do wszystkiego:) Opowiadanie liczy dwanaście rozdziałów. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Boże żeby tylko słowa Marka się nie ziściły. Paulina w depresji i z taką chorobą nie będzie miała szansy. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
UsuńPaulina jest chora, ale mózg jej działa bez zarzutu. Może nie będzie mowa o depresji, ale fajerwerków nie będzie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Nieczęsto mi się to zdarza, ale teraz muszę przyznać, że nie wiem co powiedzieć. Z całego serca żal mi Pauli. Co prawda ma wokół siebie przyjazne dusze, ale i tak z problemem zostaje sama. Ciekawe jak przeżyje noc, pewnie oka nie zmruży. Bardzo chcę aby operacja się powiodła i aby Paulina się wybudziła, bo z tym jest różnie. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńprawdą jest, że nikt za Paulinę nie może poddać się operacji. Niemniej jednak Marek i Ula robią wszystko, co tylko można aby Paula nie czuła się w tym osamotniona. O operacji w kolejnej części, na którą serdecznie zapraszamy. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Już jest tak fajnie, dziewczyny się polubiły, Marek jest spokojny a tu teraz taka operacja. Marek ma chyba rację, że Paulina nie zniesie dobrze amputacji piersi. Może jakiś psycholog by jej pomógł? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńdzięki temu, że Paulina przekonała się do Uli ma się komu wyżalić i wypłakać i wie, że nie zostanie wyśmiana tylko będzie zrozumiana. Marek by jej tego nie zapewnił, bo zbyt mocno by musiała się otworzyć, a jej zależy na Marku i na jego zdaniu o niej. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Bardzo porusz mnie to opowiadanie. Z jednej strony chyba poddająca się Paulina, z drugiej strony bezradny Marek. Tylko Ula ma siły do walki. Mam nadzieję, że jej praca nie pójdzie na marne? Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńdziękujemy za miłe słowa, bo zależy nam na poruszeniu Waszych emocji:) Jeśli chodzi o bohaterów, to należy przyznać, że masz dużo racji, ale zapewniamy, że Ula nie odpuści i niczego nie zawali. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
Zgadzam się z Ulą, że wszystko wskazuje na to, że Marek jest dobrym człowiekiem. I nie ma w tym żadnej przesady. Świetny facet. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńMarek jest dobrym i współczującym mężczyzną. Ula to dobrze zauważyła. Nie mieści mu się w głowie, że mógłby ją teraz zostawić. Co innego po wyzdrowieniu, bo to zupełnie co innego. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Bardzo wzruszające opowiadanie. Chyba chodzi o to, że Paulina jest taka fajna, normalna i najzwyczajniej w świecie jest jej żal. Coś mi się wydaje, że nie będzie różowo. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńpod wpływem Uli i oczywiście pod wpływem choroby Paulina mocno się zmieniła. Więcej widzi i rozumie, nie jest już tak roszczeniowa. A jeśli chodzi o chorobę, to właściwie każdego jest żal, że musi się borykać z cierpieniem i lękami. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Opowiadanie smutne, ale mnie rozśmieszyła reakcja Marka na wieść o wykształceniu Uli. Fajnie, że w końcu wie i mam nadzieję, że ją w razie czego zatrudni;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńMarek był w dołku i czuł się bezradny z powodu ciągłego szukania opiekunki dla Pauli. Nie miał głowy do wypytywania Uli. Teraz trochę się uspokoił i mieli więcej czasu na rozmowę. W tym opowiadaniu Marek nie rzuca słów na wiatr:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Teraz opanowanie Uli jest bezcenne dla Pauliny. Liczę na to, że Ula do końca nie pęknie. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńUla coraz bardziej przywiązuje się do Pauliny. Jej też jest jej żal, ale zdaje sobie sprawę z tego, że z samego jojczenia nic nie wyniknie. Dlatego ona nie wymięknie:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Biedna Paulina. Boi się śmierci i pewnie tego, że będzie ją bolało. Okropnie musi się czuć. Nikt tak naprawdę jej nie może zrozumieć. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńPaulina wszystkiego się boi, co jest związane z jej chorobą. Przecież nie wie co ją czeka. Teraz czeka na operację i już wie, że będzie oszpecona i to jej teraz spędza sen z powiek. Uli jednak jakoś tam udaje się ja uspokoić i przekierować jej myśli na inne tory. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Pierwsza dłuższa wizyta za nimi;) Mam nadzieję, że Marek częściej będzie wpadał do Uli. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńUla zaprosiła Marka na kawę i ta wizyta tylko temu służyła. Teraz najważniejsza jest Paulina. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Ula dostrzega dobre oblicze Marka, a Marek jej;) Ale nie wiem, czy Marek ma rację, że gdyby nie oni, to Pauliny by już nie było. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńMarek o stanie zdrowia Pauliny wie więcej od Uli, to on wchodzi do gabinetu lekarskiego. Wydaje się, że Marek ma absolutną rację. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńRany Boskie! Jeśli po operacji Paulina będzie miała niedowład, to Marek nigdy się nie uwoli. On cały czas liczy, że z Paulą będzie na tyle dobrze, że będą mogli się rozstać? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńna tym etapie choroby wszystko jest możliwe. Jeśli chodzi o Marka, to możemy tylko potwierdzić, że nie wyobraża sobie zostawienie Pauli na pastwę losu. Razem się wychowywali. To, że nie kocha jej jako narzeczonej nie oznacza, że nie kocha jej jako siostry. Poza tym uważa, że to by było nieludzkie. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Biedna pogubiona Paulina. Nie wie co robić. Z jednej strony cieszy się, że wyniki się poprawiły, ale z drugiej strony przez te wyniki czeka ją operacja. To dobra wiadomość, ale przez nią Paula zostanie oszpecona. Sama musi się z tym uporać. Dobrze, że ma osoby zaufane, których rad może posłuchać. Straszna sytuacja. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńFaktycznie sytuacja patowa. Paulina przeżywa chwile załamania i zwątpienia. Ula stara się we wszystkim odnaleźć pozytywne strony i jednocześnie podnieść chorą na duchu. Tu mimo wszystko jednak nie ma dobrych wyborów i Paulina zdaje się być tego świadoma. Operacja może uratować jej życie, choć rozsiew raka jest dość spory. Świadomość zagrożenia i wiara w moc sprawczą Uli trzyma jednak Paulinę przy życiu.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
My tutaj czekamy na związek Uli i Marka, a okazuje się, że chyba nie możemy na to liczyć. Ula i taki Marek nie zdecydują się chyba na budowanie szczęścia na nieszczęściu Pauli. Sytuacja patowa. Szkoda. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDla Marka i Uli to jedna z najgorszych sytuacji w jakiej kiedykolwiek byli. Trudno, żeby w takim położeniu wybuchło między nimi uczucie, bo między nimi stoi chora na raka Paulina. Mimo początkowych trudności Ula doszła z nią do porozumienia, troszczy się o nią i współczuje jej, traktuje ją jak siostrę. Miłość do Marka zepsułaby tę relację i załamałaby chorą Paulinę. Na to jest za wcześnie.
UsuńPięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)