ROZDZIAŁ 7
Wróciły
do domu. Paulina nie chciała iść do łóżka i postanowiła odpocząć na kanapie w
salonie. Ula zabrała cały towar do kuchni. Musiała wziąć się za przygotowanie
pomidorowego sosu. Miał być ze świeżych pomidorów więc wymagał długiego gotowania,
by mogła z nich odparować cała woda. Zupy dzisiaj miało nie być. Obrała kilka
owoców i pokroiła je w cząstki. Z talerzykiem przeszła do salonu i usiadła
naprzeciwko Pauliny.
- Tu masz swoje gruszki. Smacznego.
Paula
sięgnęła po kawałek i zagaiła: – Marek mówił mi wczoraj, że sporo przeszłaś
ostatnio. Opowiesz mi o tym?
- Jeśli chcesz posłuchać? Nie będzie to zbyt
wesoła opowieść. Mówiłam ci, że niedawno pochowałam ojca. Mama zmarła, gdy
byłam w maturalnej klasie. Mieszkaliśmy w Rysiowie. To taka niewielka mieścina
oddalona o dwadzieścia kilometrów od Warszawy. O śmierci taty powiadomiłam jego
starszą siostrę. Nie utrzymywał z nią kontaktów, bo był z nią skłócony, ale ja
uznałam, że powinna mu towarzyszyć w tej ostatniej drodze. Przyjechała ze swoimi
dwoma synami i ich żonami. Moje sąsiadki przygotowały skromną stypę. To wtedy
wyciągnęła jakiś akt notarialny i powiedziała mi, że nie mam prawa do całości
domu i gruntu, że należy mi się tylko jedna piąta. Przedstawiła propozycję nie
do odrzucenia, że spłacą mnie, bo młodszy syn chce otworzyć kancelarię prawną w
stolicy i musi mieszkać gdzieś bliżej, a nie jak do tej pory, w Mińsku
Mazowieckim. Jeszcze ciało mojego ojca nie ostygło, a oni rugowali mnie z
rodzinnego domu proponując psie pieniądze. Niestety nie miałam wyjścia i
zgodziłam się. Wynajęłam kawalerkę niedaleko bazaru, na którym byłyśmy. Była w
tragicznym stanie. W zamian za zrobienie remontu płacę za nią niższy czynsz.
Dzięki kolegom taty mam teraz własny kąt, bo to oni, nie biorąc grosza, wyremontowali
mi tę klitkę. Na pewno Marek ci opowiadał, jak się poznaliśmy. Kiedy drugi raz
natknęliśmy się na siebie, opowiedział mi o tobie i twojej chorobie. Mówił, że
potrzebuje opiekunki, a ja bardzo potrzebowałam pracy. Dogadaliśmy się i to
cała historia.
- Ja rozumiem, że ludzie są podli, ale żeby
najbliższa rodzina? Jak oni mogli cię tak potraktować i to w dniu pogrzebu?
- Mogli. Oni nie przyjechali na pogrzeb, ale
po schedę. Byli świetnie przygotowani, bo oprócz tego aktu notarialnego mieli
drugi, w którym zrzekam się mojej części spadku. Przywieźli nawet laptop i za
jego pomocą przelali mi pieniądze na konto. Suma była tak zawrotna, że stać
mnie było tylko na wynajęcie kawalerki do remontu – Ula najwyraźniej była
rozgoryczona. – Jakoś się jednak urządziłam i nie narzekam. Dobrze jest, jak
jest – zerknęła na zegar wiszący nad kominkiem. – Zajrzę do sosu i wstawię
makaron. Za kilka minut przyjedzie Marek i twój brat.
W całym
domu roznosił się zapach mielonego mięsa i pomidorowego sosu. Marek przepuścił
Alexa przodem i podobnie jak on, pociągnął nosem.
- Chyba będą włoskie klimaty. Czuję spaghetti.
Witaj sorella – Alex wszedł do salonu i uściskał siostrę. – Wyglądasz o wiele
lepiej niż ostatnio.
- To dzięki Uli. Dba o mnie i dobrze mnie
karmi.
Wchodzący
do pomieszczenia Marek z przyjemnością słuchał tych słów.
- A oto sprawczyni tej pozytywnej zmiany –
powiedział widząc Ulę zmierzającą do stołu z wielką miską makaronu. Postawiła
ją na blacie i wyciągnęła rękę do Alexa.
- Miło mi pana poznać. Urszula Cieplak.
- Alex, bardzo proszę. Po prostu, Alex.
Dokonujesz tu prawdziwych cudów, dziewczyno. Siostra wygląda świetnie i czuje
się dobrze.
- To tylko trochę świeżego powietrza i
pozytywnego nastawienia. Obiad gotowy. Niestety, dzisiaj bez zupy, ale za to
makaronu jest tyle, że na pewno się najecie. Zaraz podam sos i parmezan.
Ustawiwszy
wszystko na stole zaczęła się żegnać.
- Ula, zjedz z nami - poprosił Marek. -Ja
potem odwiozę cię do domu.
- Tak, koniecznie – dołączył się Alex. –
Proszę nam zrobić tę przyjemność.
Uległa.
Przyniosła sobie nakrycie i usiadła obok Pauliny nakładając jej na talerz
porcję makaronu. Panowie obsłużyli się sami.
- Paulina, pamiętasz jak Sofia robiła nam
pastę? Ta jest jeszcze lepsza. Wybitna. Świetnie gotujesz, Ula.
- A wczoraj jedliśmy steki i genialny barszcz
z pasztecikami –pochwaliła się Paula.
- Nawet mi nie opowiadaj, bo zacznę się u was
stołować – roześmiał się Alex. – Pyszne jedzenie.
Ula
dziękowała za pochwały i rumieniła się jak pensjonarka. Marek poinformował ją,
że w bagażniku ma dwie skrzynki jarzyn, o których mówiła.
- Skoro tak, to od jutra zaczynamy witaminową
terapię. Paulina, szykuj się.
Alex
został z siostrą, a Marek odwiózł Ulę do domu. Zanim zatrzymał się przed
kamienicą, powiedział jej wiele miłych słów.
- Jesteś prawdziwym skarbem, Ula. Masz taki
dobry wpływ na Paulinę. Ja od dwóch dni w ogóle jej nie poznaję. Ma świetny
nastrój, nie wścieka się, nie rzuca przedmiotami. Już nawet nie pamiętam, kiedy
taka była i czy w ogóle.
- Dużo z nią rozmawiam. Dzisiejszy spacer
wpłynął na nią naprawdę pozytywnie i chyba oczyszczająco. Jest wściekła na
swoją chorobę. Rozpłakała mi się w parku z bezsilności. Zapewniłam ją, że
zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby mogła stanąć na nogi i żeby była chociaż
trochę silniejsza. Jutro, lub jeszcze dzisiaj, podjedź do jakiegoś sklepu z
dobrymi kosmetykami i kup kremy ujędrniające ciało. Trzeba wzmocnić jej
mięśnie, bo są słabe. Będę ją nacierać tymi kremami do upojenia więc zainwestuj
w sporą ilość. Tu daję ci resztę z tych stu złotych razem z rozliczeniem.
- Zostaw Ula, to przecież grosze bez
znaczenia. Kupisz znowu kilka bułek i będzie dobrze.
- Chciałam cię też uprzedzić, że w
poniedziałek mam wizytę u ortodonty. Może wreszcie zdejmą mi ten aparat. Muszę
być u niego o szesnastej więc nie będzie mnie, jak wrócisz do domu.
- W porządku. Postaram się jednak być i
zawiozę cię. Nie musisz się tłuc autobusami częściej niż to jest konieczne, a
Paulina poradzi sobie przez dwie godziny.
– Dziękuję ci i naprawdę doceniam, bo gabinet,
do którego chodzę, jest w centrum miasta.
Dla
Pauliny zaczęły się naprawdę intensywne dni. Ula nie pozwalała jej zalegać w
łóżku, chyba że rzeczywiście miała gorsze momenty i czuła się słabo. Rano
dostawała pół szklanki rozpuszczonej kurkumy z imbirem i sok z buraków lub
marchwi. Zjadała małą bułeczkę popijając swoim ulubionym kakao. Po śniadaniu
Ula wmasowywała w jej ciało mnóstwo kremu zwłaszcza w ręce i nogi. W domu była
mała siłownia urządzona przez Marka. Dzięki temu Paulina próbowała swoich sił
na stacjonarnym rowerku lub bieżni. Buraki w menu były na okrągło. Często Ula
przygotowywała z nich carpaccio z kozim serem i rukolą. To Paulinie smakowało
bardzo. Czasami miewała mdłości, zbierało jej się na wymioty, ale tego nie
potrafiła sobie odmówić. Sama regularność posiłków wpłynęła na jej stan
pozytywnie. Przedtem zażywała silne leki onkologiczne na pusty żołądek, co było
nieodpowiedzialne i lekkomyślne. Bardzo szybko zaczęły odrastać jej włosy.
Twierdziła, że były o wiele gęściejsze niż przed chemią.
W
międzyczasie Ula też dokonała u siebie spektakularnej przemiany. Zaczęło się od
zdjęcia aparatu u ortodonty. Marek, tak jak jej obiecał, zawiózł ją i
cierpliwie czekał na zakończenie wizyty. Kiedy Ula wyszła i uśmiechnęła się do
niego szeroko, po prostu oniemiał. Był w szoku uzmysłowiwszy sobie, jak bardzo aparat
zmienił wygląd jej ust i nawet mimikę twarzy.
- Niewiarygodne, jak bardzo się zmieniłaś.
Masz chyba najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem.
Paulina
też była pod wrażeniem.
- Jeśli jeszcze zrobisz coś z tymi włosami,
staniesz się piękną kobietą, Ula. Powinnaś je podciąć, bo mają zniszczone
końcówki i zafundować sobie jakiś ładny kolor.
Posłuchała
jej rady i któregoś dnia przyszła do pracy z modną fryzurą w kolorze czekolady.
Marek był kompletnie zaskoczony, a Paulina piała z zachwytu.
Minęło
sześć tygodni od kiedy Ula zaczęła pracę opiekunki. Nadszedł dzień, w którym
Paulina miała wyznaczony termin badania krwi i wizytę u onkologa. Poprosiła
Ulę, żeby im towarzyszyła.
- Będzie mi raźniej – mówiła.
Wcześnie
rano pojechali do szpitala. Paulina musiała być na czczo. Ula przezornie
zabrała termos z kawą i ulubione bułki Pauliny.
Najpierw
w laboratorium pobrano jej próbkę krwi. Potem poszli na oddział onkologiczny.
Tam właśnie umówieni byli z lekarzem prowadzącym. Czekali blisko godzinę, bo
lekarz najpierw miał obchód. Dzięki temu Paula mogła napić się kawy i coś
zjeść. W końcu lekarz pojawił się i zaprosił ich do gabinetu. Ula została na
zewnątrz.
Onkolog
przypatrzył się dokładnie swojej pacjentce.
- Wygląda pani jakoś lepiej niż ostatnio.
Chyba była pani bardziej opuchnięta, ale wiemy, że to w wyniku chemioterapii.
Przeszła pani chemioterapię indukcyjną, bo zmiana nowotworowa była duża –
zajrzał do dokumentacji. – No tak, ponad pięć centymetrów. Stwierdziłem też
przerzuty na przynajmniej trzech węzłach chłonnych i wątrobie. Zbadam panią
teraz, a wcześniej rzucę okiem na wyniki z krwi, bo właśnie przyszły – pochylił
się nad monitorem. – Zadziwiające… - mruknął. - Bardzo się poprawiły od
ostatniego badania. To dobry znak. Myślę, że będę mógł przeprowadzić operację.
- Paulina zajęła miejsce na lekarskiej kozetce, a lekarz zaczął badanie. –
Wydaje mi się, że główny guz wyraźnie się zmniejszył. Zrobimy USG – wysmarował
głowicę żelem i przyłożył ją do prawej piersi Pauliny. – Naprawdę się
zmniejszył. Ma teraz trzy i pół centymetra – przesunął głowicę pod pachę. – Tu
nadal jest rozsiew, ale guzki są mniejsze. Jeszcze wątroba. – Są liczne zmiany,
ale zdecydowanie obkurczone. Proszę się wytrzeć – podał Paulinie kłąb ligniny.
– Myślę, pani Febo, że dzięki chemioterapii jaką zastosowaliśmy, będziemy mogli
przeprowadzić bezpieczny zabieg usunięcia głównego guza. Niestety to nie będzie
operacja oszczędzająca, a mastektomia. Usuniemy całą pierś i wszystkie węzły
chłonne. Osiem tygodni po operacji podda się pani brachyterapii. To rodzaj
radioterapii. Umieścimy w pobliżu wątroby i w sąsiedztwie miejsca amputacji
piersi takie specjalne rurki, a w nich promieniotwórczy izotop wytwarzający
promieniowanie jonizujące. To tak strasznie brzmi, ale zapewniam, że nie ma się
czego bać. Ta metoda jest bardzo precyzyjna i trafia dokładnie tam, gdzie
powinna nie niszcząc zdrowych komórek. Na czas tego zabiegu będziemy musieli
panią zatrzymać w szpitalu na jeden lub dwa dni. Taki jest plan i mam nadzieję,
że przechytrzymy to paskudztwo.
Ula zdziałała cuda. To co zaserwowała Paulinie w postaci istnej bomby witaminowej sprawiły, że jest o wiele lepiej. Ale obawiam się, że usunięcie piersi Paulina może bardzo źle znieść pod względem psychicznym.
OdpowiedzUsuńMarek jest pod coraz większym wrażeniem Cieplak.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy ranek.
Julita
Julita,
Usuńśmiało można tak powiedzieć, że Ula działa cuda:) Lekarz jest pod wielkim wrażeniem jej wyników, ale Alex też już wcześniej zauważył, że siostra jest w lepszym stanie. To prawda, że usunięcie piersi nie jest łatwym przeżyciem dla nikogo, a tym bardziej dla Pauliny. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja
Ula działa jak najlepszy lek. Wprawdzie jestem niemal pewna, że nie uda się jej oszukać przeznaczenia, ale zapewne uczyni życie Pauliny bardziej znośnym i sprawi, że ten ostatni czas będzie łatwiejszy.
OdpowiedzUsuńMarek jest pod ogromnym wrażeniem Uli. Naradzie przede wszystkim tego, co to i dla jego narzeczonej. Również na Aleksie zrobiła pozytywne wrażenie.
Dziękuję Wam za tą część i pozdrawiam cieplutko.
Dagmara,
Usuńprawdą jest, że nie jest łatwo oszukać przeznaczenie. Jednak prawdą jest też to, że niektórym się to udaje. W takich chwilach zazwyczaj mówimy, że zdarzył się cud. Wszyscy bardzo się starają aby leczenie przyniosło jak najlepsze rezultaty. Paulina ma wokół siebie ogrom miłości i troski. Czy to wystarczy? Zapraszamy na następny rozdział. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia:) Gaja
O mój Boże! Paulina chwali Ulę przed bratem!? Toż to szok;) Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńw sumie masz rację, że to można uznać za szok:) Niemniej jednak uczciwie należy przyznać, że Paulina zaczyna dość mocno się zmieniać. Zauważyła, że sama się z tym lepiej czuje i widzi, że ta zmiana przynosi same pozytywy nie tylko dla niej. Wreszcie docenia osoby będące wokół niej i ją wspierające. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Ja cię kręcę! Naprawdę fajnie się czyta o takich miłych relacjach pomiędzy Pauliną, Alexem i Markiem. Do tego doszła uprzejma Ula. No cud, miód i orzeszki;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńrodzeństwo i Marek mają na głowie dużo ważniejsze sprawy i ciężki kaliber do zgryzienia niż wzajemne waśnie. Wiedzą, że tylko w zgodzie mogą to jakoś przeżyć. Poza tym Markowi naprawdę zależy na Pauli i Alexie. Wychowali się razem, są jak rodzeństwo. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Ula pięknieje. Nawet Paula jej podpowiada co powinna zrobić więcej wokół siebie. Marek to zauważa, ale zauważa też zmianę w Paulinie, której wyniki się poprawiają. Obawiam się krępującej sytuacji. Żeby tylko Ula nie zakochała się w Marku i nie musiała jeść okruchów z pańskiego stołu. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńto prawda, że oprócz Pauliny, zmianie ulega też Ula. Co prawda Paula przechodzi duchową przemianę, a Ula fizyczną, niemniej jednak obie są spektakularne. Obiecujemy, że do krępujących sytuacji nie będzie dochodziło:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja
Może pomysł połączenia Uli i Alexa nie jest taki zły? Alex był dla niej bardzo miły chociaż nie powalała urodą, wiec może kiedy teraz aż tak się zmieniła coś by z tego wyszło? A Marek zostałby ze zmienioną i zdrową Pauliną? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńkażdy zasługuje na prawdziwą miłość, ale obecnie ani Ula, ani Alex nie szukają porywów miłosnych:) Natomiast Paulinę czeka jeszcze długie leczenie. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja
Paulina prowadzi jakąś grę, czy naprawdę polubiła Ulę? A może zobaczyła, że w taki sposób może na nowo zaskarbić sobie miłość Marka? Choroba chorobą, ale Paulina potrafiła być przebiegła, najpierw miła a później podła. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńw sytuacji Pauliny nie ma czasu i sensu na prowadzenie jakichkolwiek gierek. Paulina jest szczera. Gdy jest zła, to zachowuje się do tego stanu adekwatnie i odwrotnie. Poza tym Ulę naprawdę nietrudno polubić:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja
Marek tak chętnie wozi Ulę, czy może jednak coś już w nim kiełkuje? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńMarek po prostu jest uprzejmy, a Paulinie nic się nie stanie nawet gdyby miała zostać sama przez krótki czas. Ula chętnie korzysta z uprzejmości, bo oszczędza jej to czasu. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja
UsuńOgromnie się cieszę z poprawy zdrowia Pauliny. Obecnie jest fajną kobietą i tym bardziej martwiłam się jej zdrowiem. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuństarania Uli i Pauliny zaczęły przynosić pozytywne rezultaty, ale Paulinę czeka jeszcze poważna operacja i dalsze leczenie. Najważniejsze żeby Paulina się nie zniechęciła do metody Uli, ponieważ jak widać obie robią dobrą robotę, która ułatwia lekarzom leczenie. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:) Gaja
Mnie najbardziej zaskoczyła współczująca Paulina. Nie wyśmiewa Uli, fałszywie jej nie współczuje, tylko szczerze wyraża swoje oburzenie na zachowanie ciotki i kuzynów Uli. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
UsuńPaulina nie zawsze musi być zimna i bezwzględna:) Bardzo się zmieniła. Zrozumiała też, że miło mieć wokół siebie kogoś, z kim można w każdej chwili porozmawiać i na kogo można liczyć. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja
Super, że dziewczyny tak dobrze zaczynają się rozumieć i powoli chyba zaczynają się zaprzyjaźniać? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńPaulina zrozumiała, że Ula naprawdę chce jej zdrowia. I życzy jej wszystkiego co najlepsze. Poczuła się przy niej bezpiecznie. Ula nie wymaga od niej jakiś niestworzonych rzeczy. Soki przez nią przygotowywane też są smaczne, nie wspominając o jedzeniu. Natomiast Ula ma wiele empatii i dobrze rozumie Paulinę, widzi, że wcale nie jest taka zła:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja
Szkoda, że Paula zmienia się pod wpływem ciężkiej choroby, a nie tak sama z siebie. Może gdyby wcześniej dokonała takiej zmiany miałaby więcej przyjaciół i może z Markiem by się lepiej ułożyło? Cały czas też nurtuje mnie pytanie jak długo potrwa ta zmiana? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńpewnie, że gdyby sama doszła do takich wniosków wcześniej, to jej życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, ale to trochę takie wróżenie z fusów, bo nikt nie jest tego pewny na sto procent. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Mój Boże zastanawiam się jak wiadomość o usunięciu obu piersi przyjmie Paulina. Ona tak bardzo dba o swój wygląd. Żeby tylko się nie załamała. Ta operacja jest konieczna i to musi zrozumieć. Chyba ciężki czas przed Ulą i Markiem? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńoperacja jest absolutnie konieczna i należy się cieszyć, że jest w ogóle możliwa. Paulina tak jak większość dziewczyn czekających na taką operację nie będzie nią zachwycona. Ale jest Ula, która będzie robić wszystko, aby Paulina spojrzała na operację z innej strony. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Tak sobie myślę, że gdyby Ula miała pracę w innej firmie, to Paulina chyba by nie doczekała operacji. Lekarz przecież powiedział, że może wykonać zabieg, bo wyniki się poprawiły. Jak to czasem plecie się życie. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńnie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło:) Tak jak piszesz, Ula jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. To ona dotarła do Pauliny i ją przekonała do zmian i to dzięki jej staraniom zdrowie Pauliny się trochę podreperowało. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja
Miło jest gotować dla osób, które potrafią docenić wkład serca i pracy. Myślę więc, że Ula będzie jeszcze bardziej się starała dogodzić Paulinie. A może i Alexowi? Coś w trawie piszczy, czy totalnie się mylę? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńmasz absolutną rację, każda osoba potrzebuje informacji zwrotnej, czy to co robi jest doceniane. Z Ulą jest też tak samo, cieszą ją i jednocześnie zawstydzają pochlebne słowa:) Z całą pewnością jest to bodziec do większych starań, ale Ula i tak działa już na sto procent. Jeśli chodzi o Alexa, to zawsze będzie miłym gościem i z całą pewnością głodny nie opuści gościnnego domu:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja
Czytam po raz kolejny informację, o tym jak została potraktowana Ula przez rodzinę i wciąż nie mogę uwierzyć, że można być aż tak podłym! Ta krzywda powinna wyjść im bokiem, albo powinni się nią udławić! Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńSytuacja była bardzo nieprzyjemna i zupełnie niespodziewana. Ula już ją przetrawiła i żyje dalej, ale nawet na Paulinie zrobiło to wrażenie. Wierzymy mocno w to, że karma wraca i "kochana" rodzinka dostanie od losu swoje. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:) Gaja
UsuńBardzo optymistyczna część, stan Pauli uległ poprawie i może operacja przyniesie oczekiwany skutek i Paula pokona chorobę. Aleks zachwycił się poczynaniami jak i kuchnią Uli, może przez żołądek do serca 😉❤️ Marek chyba też zaczyna trochę bardziej spoglądać na Ule jak na kobietę a nie tylko jak na opiekunkę. Zaczyna się robić ciekawie, już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńbardzo dziękujemy za miłe słowa:) Niewiele możemy zdradzić, sama rozumiesz:) Może tylko to, że w tak ciężkiej chorobie są wzloty i upadki. Serdecznie zapraszamy na kolejne rozdziały. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:) Gaja
Paulina prawdopodobnie na jakiś czas wyrwała się ze szponów śmierci. Tylko co dalej z Ulą i Markiem. Czyżby Paulina gdzieś tam po drodze zrozumiała, żeby zerwać z Markiem, aby mógł związać się z kimś, kto da mu dzieci, bo ciąża po takiej choroby raczej nie byłaby wskazana. Teraz jak myślę oni nic.
OdpowiedzUsuńMnie jeszcze ciekawi czy będzie coś jeszcze o rodzinie Uli.
Pozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńNa tym etapie Paulina nie rozważa zerwania zaręczyn. Ona na razie czuje się dobrze, ale jakby na to nie patrzeć, wciąż walczy o życie i to jest jej główny priorytet. O rodzinie Uli będzie jeszcze krótka wzmianka.
Pięknie pozdrawiamy i jesteśmy wdzięczne za komentarz. :)