„GDY
ROZUM ŚPI, BUDZĄ SIĘ DEMONY”
ROZDZIAŁ
1
- Ja, Urszula, biorę sobie ciebie, Marku, za
męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie
opuszczę aż do śmierci.
- Ja, Marek, biorę sobie ciebie, Urszulo, za
żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie
opuszczę aż do śmierci.
Roziskrzone
oczy Marka z zachwytem wpatrywały się w piękną twarz żony. Wyglądała dzisiaj
zjawiskowo niczym anioł. Ich wspólna przeszłość nie była zbyt dobra i miał
nadzieję podobnie jak Ula, że przyszłość będzie niezmąconym pasmem
szczęśliwości. Jeszcze dwa lata wcześniej nie pomyślałby, że po krzywdzie
jakiej od niego doznała wybaczy mu i stanie wraz z nim na ślubnym kobiercu.
Ponowne zdobycie jej zaufania wymagało od niego potężnego zaangażowania i
ogromnej wiary, że jeśli będzie się bardzo starał, to ona wreszcie mu odpuści.
Tak też się stało. Jego żarliwe zapewnienia, że kocha ją jak jeszcze nigdy
nikogo nie kochał w końcu odniosły skutek i zmiękczyły serce Uli. Przecież ona
także darzyła go ogromnym uczuciem i jedynie wielkie poczucie skrzywdzenia i
duma nie pozwalały jej na puszczenie jego haniebnych uczynków względem niej w
niepamięć. Dzisiejszy dzień był najważniejszym dniem w życiu obojga. Dzisiaj
zakładali rodzinę, stali się mężem i żoną.
- Możesz pocałować pannę młodą – usłyszał głos
księdza i skwapliwie skorzystał z tego przyzwolenia całując swoją wybrankę
namiętnie i długo. – Przedstawiam państwu Urszulę i Marka Dobrzańskich.
Rozległy
się oklaski przybyłych na uroczystość gości. Młodzi oderwali się od siebie
przyjmując gratulacje od kapłana. Po nich rozradowani wybiegli na dziedziniec
kościoła, a za nimi liczny tłum krewnych i przyjaciół, którzy obstąpili ich
wręczając prezenty i bukiety kwiatów.
Wesele
odbywało się w jednym z lepszych, warszawskich hoteli. Rodzice Marka, Helena i
Krzysztof Dobrzańscy chcąc nadać tej uroczystości stosowną rangę, wynajęli salę
balową i zamówili ekskluzywne menu.
Nikt
nie mógł narzekać. Znakomity zespół muzyczny i pyszne jedzenie usatysfakcjonowało
wszystkich. Bawiono się do białego rana. Dwa dni później państwo młodzi
wyruszali w podróż poślubną na egzotyczne Seszele. Dla Uli to bogate wesele i
ta podróż jawiły się jak piękny sen, który właśnie się spełnia. Pochodziła z
rodziny, której nigdy się nie przelewało więc wyjazdy zagraniczne były dla niej
zupełnie poza zasięgiem.
Krajobraz
wysp urzekł ich, a piękno otaczającej przyrody powodowało, że niemal zapominali
oddychać.
Marek
nie szczędził na niczym. Tropikalne owoce o dziwacznych kształtach były stałym
elementem menu. Korzystali z bogactwa tutejszych wód zajadając się homarami, krewetkami,
langustami i małżami. Próbowali ryb, których nazwy znali wyłącznie ze
słyszenia. To tu po raz pierwszy oglądali latające ryby i mogli ich skosztować.
Wyspa Mahe ofiarowywała wiele. Tu Ocean Indyjski był krystalicznie czysty i
zachęcał do kąpieli. Dni spędzali intensywnie, włócząc się z przewodnikiem po
wyspie, robiąc mnóstwo zdjęć, lub wybierając rejsy jachtami z przeszklonym
dnem, dzięki któremu mogli podziwiać tutejsze rafy i bogactwo różnokolorowych
ryb.
Noce
były upojne, romantyczne i przesiąknięte erotyzmem. Ich pokryte brązową
opalenizną ciała pragnęły siebie bezustannie. Ula była najszczęśliwszą osobą na
ziemi. Marek na każdym kroku udowadniał jej, jak bardzo ją kocha. Szeptał
miłosne zaklęcia całując każdy skrawek jej rozpalonego ciała. Potwierdzało się
wszystko to, co obiecał i o czym zapewniał ją przed ślubem. Uwierzyła, że
zostawił daleko za sobą tę złą przeszłość, kiedy to prowadził hulaszczy tryb
życia upijając się w klubach i rwąc chętne panny na jedną noc. Utwierdziła się
w przekonaniu, że przemiana, jaka się w nim dokonała jest naprawdę
spektakularna i trwała.
Pobyt w
raju powoli dobiegał końca. W ostatnim tygodniu nakupowali mnóstwo pamiątek dla
rodziny i przyjaciół. Miało być dla każdego coś skromnego, ale egzotycznego.
Tuż przed wylotem Marek zważył ich bagaże. Ostatnią rzeczą jakiej by chciał, to
zostawienie na lotnisku nadbagażu. Na szczęście nic nie musiał odkładać. Czekała
ich długa i męcząca podróż w dodatku z przesiadką w Dubaju, na którą musieli
czekać prawie cztery godziny. Żałował, że nie udało mu się nabyć biletów na lot
bezpośredni, który trwa niewiele ponad osiem godzin. Zaoszczędziliby mnóstwo
czasu…
Ten dłużył
im się niemiłosiernie, gdy czekali w Dubaju na samolot do Warszawy. Gdyby mieli
kilka godzin więcej, chętnie zwiedziliby miasto, ale w obliczu czterogodzinnej
perspektywy pokręcili się tylko po budynku lotniska.
W końcu
zapowiedziano ich samolot. Pozbierali podręczny bagaż i udali się do właściwej
bramki. Ula wyglądała na zmęczoną. Objął ją ramieniem i popatrzył z troską.
- Oczy ci się kleją, co?
- Uhmm – mruknęła. – Chciałabym już być w domu
i odespać tę podróż.
- Może uda ci się w samolocie. Przed nami pięć
i pół godziny lotu…
Warszawa
przywitała ich gęstą mżawką. Po tylu dniach idealnej pogody, Marek patrząc na
siąpiący deszcz wzdrygał się ze wstrętem.
- Nie znoszę takiej pogody… - marudził pod
nosem. – Zaczekaj tu kochanie, przywołam taksówkę.
Było
już dobrze po północy, gdy Marek otwierał drzwi do mieszkania na Siennej. Nie
mieli już siły na nic. Zdołali jedynie zdjąć ubrania i rzucili się na łóżko.
Te
kilka wolnych dni, które zostały im jeszcze z urlopu wykorzystali na wizytę u
seniorów Dobrzańskich i w Rysiowie, gdzie mieszkał tata Uli wraz z jej
rodzeństwem. Każdego obdarowali pamiątką z podróży, opowiedzieli o swoich
wrażeniach i pokazali zdjęcia. Ula zaliczyła urząd miasta, by złożyć wniosek o
zmianę dowodu osobistego. Wszak teraz nazywała się Dobrzańska.
Ich pierwszy
dzień w firmie Febo&Dobrzański nie należał do najpracowitszych. Dla
Sebastiana, dyrektora HR, najlepszego przyjaciela Marka i jego dziewczyny
Violetty, która piastowała stanowisko sekretarki juniora też przywieźli kilka
drobiazgów. Pshemko, główny projektant firmy został obdarowany katalogiem ze
wzornictwem właściwym tradycji i kulturze kreolskiej. Marek po cichu liczył, że
mistrz zainspiruje się tymi etnicznymi wzorami i zacznie tworzyć coś
oryginalnego.
Przez
kilka następnych miesięcy docierali się nawzajem. Raczej nie kłócili się. Ula
miała bardzo spokojny charakter zupełnie pozbawiony tendencji do kłótni i
pretensji o cokolwiek. Marek bardzo to doceniał zwłaszcza wtedy, gdy przypominał
sobie sześć długich lat spędzonych u boku swojej byłej narzeczonej, Pauliny
Febo. Awantury wpisane były w ich związek obowiązkowo i zdarzały się
przynajmniej trzy razy na tydzień. Nie były bezpodstawne i to właśnie Marek
dostarczał za każdym razem pretekstu do ich eskalacji. Paulina miała
choleryczną i potwornie zaborczą naturę. Była chorobliwie zazdrosna o czas,
który jej narzeczony przeznaczał nie dla niej, a na zabawy w klubach. Wręcz do
szewskiej pasji doprowadzał ją zapach tanich perfum, który ciągnął się za nim
już od drzwi wejściowych i świadczył o tym, że tej nocy nie spędził sam.
Wybaczała mu naiwnie sądząc, że w końcu się wyszumi i ustatkuje. Nic takiego
nie miało miejsca aż do momentu, gdy wyznał jej, że ślubu nie będzie, bo
zakochał się w firmowej BrzydUli. Tak nazywano Ulę przez pierwsze miesiące jej
pracy w F&D. Potem dzięki Pshemko stała się prawdziwą pięknością. Tego
Paulina nie potrafiła wybaczyć ani projektantowi, ani tym bardziej Markowi. Wcześniejsze,
nie najlepsze relacje z byłym już narzeczonym ewoluowały i stały się jeszcze
gorsze Na jego widok i widok Uli ziała wręcz nienawiścią. Kiedy przyszedł do
niej z zaproszeniem na ślub ostentacyjnie podarła je na drobne kawałeczki i rzuciła
mu nimi w twarz. Jej brat wprawdzie nie zrobił nic podobnego, ale od razu
zapowiedział, że nie pojawi się na uroczystości. Marek nie przejął się tym w
ogóle. Uznał, że przynajmniej nikt nie zepsuje im tego ważnego dnia.
Kiedy
wrócił wraz z Ulą po miesiącu miodowym dowiedział się od ojca, że oboje Febo wyjechali
do Włoch.
- Alex coś kombinuje – mówił senior. – Przed
wyjazdem przebąkiwał, że chyba wyjedzie z Polski na stałe, bo ktoś proponuje mu
intratną posadę w Mediolanie. Oficjalnie jednak nie mam pojęcia o co chodzi.
- Paulina też pociągnie za nim?
- Tego nie wiem. Nic nie mówiła na ten temat.
- Mam nadzieję, że to co powiedziałeś
potwierdzi się i oni na zawsze znikną mi z oczu. Organicznie nie znoszę ich
obojga.
Póki co
mieli w firmie spokój. Nikt nie knuł za ich plecami, nikt nie motał nowych intryg.
Marek wyciszył się i mógł więcej czasu poświęcić swojemu domowemu szczęściu.
Ula rozkwitała pod wpływem tej miłości. Była niewyobrażalnie szczęśliwa. Marek
dbał o nią i troszczył się o jej potrzeby. Spełniał wszystkie zachcianki,
ubóstwiał ją i hołubił. Nie dawał jej najmniejszych powodów do zazdrości.
Pierwszą
rocznicę ślubu świętowali w rodzinnym gronie. Z przyjaciół był tylko Sebastian
z Violettą i Pshemko. Ula promieniała mówiąc do swoich teściów, że Marek jest
najlepszym mężem na świecie i nie potrafiłaby być z kimś innym. Nie miała
pojęcia, że nad ich pełnym miłości pożyciem zaczynają się gromadzić czarne
chmury, które nie zwiastowały niczego dobrego, a jedynie rozczarowanie, ból,
rozpacz i łzy.
Jak to bywa pierwszy rozdział to jedna wielka niewiadoma. A sama końcówka to już zagadka budząca strach i obawę. Coś mi mówi, że skrzywdzona i porzucona panna Febo da się im bardzo mocno we znaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam późną porą.
Julita
Julita,
Usuńz pierwszymi rozdziałami zazwyczaj tak jest, ale już niedługo kolejny rozdział, który coś więcej rozjaśni:) Na razie nic więcej nie możemy zdradzić:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Pięknie, sielankowo :) Ale już tytuł i końcówka tego pierwszego rozdziału wskazują, że zaraz pojawią się problemy. Oczywiście na ten moment wszystko jest zagadką więc pozostaje jedynie czekać na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko 💖💖💖
Dagmara,
Usuńoczywiście w tej chwili nie możemy zbyt wiele zdradzić. Dziękujemy za miłe słowa i zapraszamy na następny rozdział:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Liczyłam na coś o nie Brzyduli. Już mam dość tych opowiadań. A tu jeszcze wesoło nie będzie. Gośka.
OdpowiedzUsuńGosia,
Usuńopowiadania są publikowane zgodnie z zapowiedziami. Były one napisane jakiś czas temu. Wyczerpała się lista historii o innych bohaterach. Dziękujemy za komentarz i przesyłamy pozdrowienia:)
Strach się bać, mam nadzieję że końcówka tego rozdziału tak szumnie brzmi jak i tytuł. Liczę, że nie będzie tak źle i że M&U zawsze będą w tych trudnych chwilach liczyć na siebie i się wspierać a nie walczyć że sobą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Małgosia, nigdy nie komentowałam ale czytam wszystkie twoje opowiadania są rawelelacyjne. Mam też swoje ulubione do których zawsze wracam.
UsuńAnna Janicka
Aniu
UsuńOczywiście, że nie bedzie źle. U mnie zawsze po kłopotach, dla bohaterów świeci słońce. Bardzo się cieszę, że dobre wiatry przywiały Cię na blog i że go czytasz. Ta świadomość dla mnie i Gai jest bardzo pozytywna.
Bardzo obie za to dziękujemy i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Gdyby nie było zawirowań, to byłoby dość nudno. Poza tym spieszymy zapewnić, że nie będzie żadnej walki pomiędzy Ulą i Markiem:) Bohaterowie bardzo się kochają, ale …. Wielkie podziękowania za komentarz. Pozdrawiamy
UsuńCiekawie się zaczyna i już na początku daje posmak wielkiej niewiadomej i nieprzewidzianych niespodzianek.
OdpowiedzUsuńNiespodzianki dość często są fajne:) Mamy nadzieję, że fabuła opowiadania się spodoba. Dziękujemy za wpis i serdecznie pozdrawiamy:)
UsuńJuż sam tytuł optymizmem nie napawa. Być może pojawi się jakaś Natalia albo inny Marek ( na faceta bym stawiała) i zaczną się zazdrości. Wolałabym już, gdyby Paulina coś wymyśliła i było bez posądzania o zdradę i zazdrość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla,
Usuńmiłość i zazdrość często chodzi w parze. Troszeczkę adrenaliny nikomu nie zaszkodziła:) Już niedługo się przekonamy o jakich kłopotach jest tu mowa:) Cieszymy się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie Cię pozdrawiamy:)
Pierwszy rozdział i od razu zagadka? Mam nadzieję, że nie będzie tak, jak w serialu B2 i Ulka nie zdradzi Marka? Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńJuż niebawem kolejna część, która dużo wyjaśni:) Na razie mamy związane usta:) Serdecznie zapraszamy na następny czwartek. Dziękujemy za komentarz i przesyłamy serdeczności:)
UsuńCzyżby wreszcie ktoś opisał sielsko anielskie życie rodziny Dobrzańskich? Chętnie bym o tym poczytała;) Chociaż końcóweczka zwiastuje coś niepokojącego, ale równie dobrze nie musi dotyczyć bezpośrednio naszych bohaterów? Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńsuma summarum prawie we wszystkich opowiadaniach chociaż trochę jest pokazane ich szczęśliwe życie:) Tym razem od tego opowiadanie się rozpoczyna a nie, jak zazwyczaj się kończy:) Rozwiązanie zagadki w kolejnych rozdziałach, na które serdecznie zapraszamy:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Rozczarowanie, ból, rozpacz i łzy to tylko piekielne rodzeństwo - Paulina i Alex! Pewnie w Mediolanie obmyślili kolejny plan zemsty na Marku i Uli oraz na seniorach? Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńprawdą jest, że Paulinę i Alexa nie można nazywać aniołami:) To właśnie oni wielokrotnie przyczyniali się do psucia krwi rodzinie Dobrzańskich. Jak będzie tym razem bardzo szybko się okaże:) Serdecznie zapraszamy na kolejny odcinek:) Pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Cudowny ślub i wesele, rozkoszna podróż poślubna w niebiańskim miejscu, sielankowe życie w rok po ślubie i już? Koniec bajki? Nie będzie kolejnych rocznic ślubu? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńpamiętanie i świętowanie różnego rodzaju rocznic jest jak najbardziej wskazane:) Bajka trwa, bo bez tego nie byłoby opowiadania. Tajemnicą jest tylko jej fabułą i zakończenie:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Miałam nadzieję na maraton szczęśliwości a wyszedł krótki bieg, szkoda takiej pary. Zastanawiam się tylko komu się znudziło i dlaczego? Pojawi się ktoś "trzeci" bardziej atrakcyjny, świeższy? Mam tylko cichą nadzieję, że to nie będzie Piotr lub Klaudia? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńspieszymy zapewnić, że w tym opowiadaniu nie pojawi się Klaudia i Piotr:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Oby było jak najmniej rozdziałów, skoro ma być źle.
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że nie będzie aż tak źle. Dziękujemy za komentarz. Pozdrawiamy
UsuńTo cisza przed burzą? Obawiam się, że ostatnie słowa będą dotyczyły Marka? Znudzi mu się młoda żona i znowu zacznie latać za babkami na jedną noc? Mam nadzieję, że nie, bo Ulka mu tego chyba by nie darowała? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńmłodzi się kochają i to bardzo:) Niemniej jednak nikt z nas nie jest święty. To twierdzenie dotyczy też Marka. Wszystko się niebawem wyjaśni:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Nie ulega wątpliwości, że Ula z Markiem są szczęśliwi. Ale wydaje i się też, że seniorów też powinna rozpierać duma. Józef, bo córka naprawdę dobrze trafiła, a Helena i Krzysztof, bo przy takiej synowej ich syn się ustatkował i zaczął myśleć poważnie o życiu i o firmie:) Żeby tylko się nie zawiedli na swoich latoroślach. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńzarówno Józef, jak i rodzice Marka są bardzo dumni z dzieci:) Ula z Markiem to wiedzą i czują. Przecież nie ma większego szczęścia dla rodziców, jak szczęście ich dzieci:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)
Zastanawiam się nad ostatnim zdaniem i myślę, że może ono dotyczyć Uli. Wszystko pięknie, ale Ula chyba została zamknięta w złotej klatce? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńUla nigdzie nie została zamknięta. Oczywiście dostrzega różnice pomiędzy warunkami materialnymi przed i po ślubie, ale tę zmianę poczytuje raczej na plus, a nie jako złotą klatkę. Oboje codziennie wychodzą do pracy, mają swoje zajętości, ale też dużo czasu spędzają ze sobą, jak to zakochana para:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Zapraszamy na kolejną część:)
Przewiduję, że czarne chmury mogą być związane z trudnością zajścia w ciążę? Obecnie bardzo dużo par boryka się z takimi problemami. Jeśli chodzi o miłość Uli i Marka, to jakoś jestem o to spokojna;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
Usuńbrak potomstwa może rzeczywiście stanowić duży problem dla kochających się par. Nie możemy zdradzić, czy trafiłaś z tym przypuszczeniem, ale jesteśmy przekonane, że to dobrze rozumiesz:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy na następny czwartek:)
Trzymam kciuki za to, aby słowa Krzysztofa się sprawdziły;) Gdyby Alex rzeczywiście dostał pracę we Włoszech, to by było coś! Przed Ulą i Markiem nie byłoby żadnych kłód! Nic tylko pracować;) A zapomniałam o Paulinie, ale z nią samą to by sobie poradzili. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńw FD Alex jest współwłaścicielem, ale też dyrektorem finansowym. Z obu tych funkcji czerpie niezłe dochody. Propozycja musiałaby być bardzo atrakcyjna aby się na nią skusić. Chociaż z drugiej strony powrót do własnego kraju, gdzie się wspaniale czuje, też jest nie do pogardzenia. Wszystko się okaże po powrocie do Polski:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
No tak, wszyscy piszą o Marku lub Uli albo o rodzeństwie, a ja myślę, że za czarne chmury może być odpowiedzialna Violetta lub Sebastian? Violka miała przecież szalone pomysły, które często wpędzały firmę w duże kłopoty. Jeśli Sebastian dołączy do głupich pomysłów Violetty, to klops gotowy! Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
UsuńVioletta i Sebastian są przyjaciółmi Uli i Marka i naprawdę dobrze im życzą:) Dość szybko przekonamy się, co z tej przyjaźni wyniknie:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Jestem pod wrażeniem zachowania Uli i Marka. Zaprosili na ślub i wesele Paulinę i Alexa? Chyba nie zrobili tego ze zwykłej, ludzkiej złośliwości? Przecież można się było spodziewać takiej reakcji Pauliny i Alexa. Więc po co to było? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńzapewniamy, że w zaproszeniu rodzeństwa Febo nie ma co się doszukiwać drugiego dna. Paulina oprócz tego, że jest byłą narzeczoną Marka, to tak jak Alex, jest też "przyszywanym" rodzeństwem Marka. Helenie i Krzysztofowi mogłoby być przykro, że rodzeństwo Febo byłoby pominięte w takim ważnym święcie rodzinnym. Markowi ulżyło, że to oni podjęli decyzję o zignorowaniu uroczystości. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Alex zostawi swoją ukochaną i oddaną siostrę na lodzie? Chyba nie? Może nie tylko poszukał dla siebie pracy, ale też o niej pomyślał? Wtedy mogliby wspólnie zacząć od nowa budować swoje życie. Przecież Paulina kocha Mediolan;) Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńMediolan można kochać, ale trzeba tam, tak jak wszędzie zresztą, mieć za co żyć, opłacać rachunki itd. O ile Alex ma głowę na karku i coś tam potrafi, o tyle Paulina nigdy się nie przemęczała i najzwyczajniej w świecie nic nie potrafi. Dość ciężko by jej było tam funkcjonować na stałe, no chyba, że obniżyłaby standard życia, na co raczej się nie zgodzi. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Zaczyna się intrygująco. Muszę też przyznać, że Marek zmienił się totalnie;) Można nawet powiedzieć, że osaczył Ulę z każdej strony. Ciekawe komu z nich się to znudzi? Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńOboje bardzo się kochają. Marek bardzo dba o żonę i troszczy się o jej potrzeby:) Ula jest w siódmym niebie. Taką samą miłością i troską odwdzięcza się mężowi:) O uczuciu osaczenia nie ma mowy. Bardzo dziękujemy za komentarz i także przesyłamy pozdrowienia:)
UsuńNo przy takiej sielance to byłby to pierwszy i ostatni rozdział. Ale wiadomo jest Febo i to już zwiastuje kłopoty a Paula jest gotowa mścić się do upadłego. Zapowiada się bardzo, bardzo ciekawie. Mam tylko nadzieję, że ten sztorm nadciągający na Ulę i Marka zakończy się szczęśliwie i odzyskają spokój. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńRozdział pierwszy, ale nie ostatni. Nie oznacza to, że akurat Febo będą mieszać. Sielanka może się zepsuć z zupełnie prozaicznego powodu. Ta historia nie będzie aż tak bardzo porywająca, choć liczymy na to, że jednak przyjmiecie ją pozytywnie.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Z niecierpliwością czekam na rozwiniecie akcji.
OdpowiedzUsuńDziękujemy i serdecznie zapraszamy w kolejny czwartek. :)
UsuńCzy następne rozdziały będą ukazywać się co czwartek?
OdpowiedzUsuńPrzeważnie publikujemy w czwartki, nigdy później. Czasem zdarza się wcześniej, w środę, ale to niezbyt często. Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy do regularnego odwiedzania bloga. :)
Usuń