ROZDZIAŁ 3
Usiedli przy dość wysokim stoliku z barowymi siedzeniami
wcześniej zamówiwszy po filiżance kawy. Ula pochyliła się w kierunku
Sebastiana.
- Dziękuję ci, że
przyjechałeś. Koniecznie musimy porozmawiać o kondycji firmy. Marek powiedział
mi, że jest na skraju zapaści. Wiesz coś na temat kontraktów, które zawarł? Ja
mam od niego dokumenty z ZUS-u, ze skarbówki i liczne monity o zapłatę. Nie
rozumiem, jak mógł tego nie dopilnować, ale stało się i nie będę mu robić z
tego powodu wyrzutów. Nie w stanie, w jakim obecnie się znajduje. Nie chcę
kopać leżącego.
- Ula, wszystkie
dokumenty dotyczące transakcji Marek ma u siebie w szafie. Przejrzenie ich
zajmie sporo czasu, a my tego czasu nie mamy. W pierwszej kolejności
musielibyśmy zniwelować długi, a te są ogromne. Z tego co mówił mi Marek chodzi
o jakieś pół miliona, ale ja myślę, że jest znacznie więcej. Poza tym ludzie w
zeszłym miesiącu nie dostali wypłaty i zanosi się na to, że i w tym nie
dostaną.
- To nie wchodzi w grę.
Wypłaty to nasz priorytet, bo za chwilę nikt nie będzie chciał w tej firmie
pracować. Inne długi muszą trochę poczekać.
- Masz już jakiś pomysł?
Może da się jeszcze coś zrobić? Ja boję się tylko, że za chwilę otrzymamy
lawinę pozwów, bo wierzyciele są już bardzo zniecierpliwieni.
Ula poczerwieniała na twarzy. Zrobiło jej się duszno.
- Sebastian wyjdźmy stąd.
Muszę zaczerpnąć świeżego powietrza.
Wyprowadził ją na zewnątrz. Przysiadła na krawężniku jakby nie
miała siły zrobić metra więcej.
- Słabo mi – wyszeptała.
– Mam nogi jak z waty.
Sebastian przycupnął obok niej i objął ją ramieniem.
- Teraz musisz być silna.
Zawsze byłaś kreatywna, miałaś świetne pomysły i wielokrotnie ratowałaś firmę z
opresji. Ja ci pomogę ile tylko zdołam. Też nie chciałbym stracić pracy. Na pewno
wymyślisz jakiś dobry plan naprawczy. Ja nie wiedziałbym nawet od czego zacząć.
Ula przetarła mokre oczy. Ona też nie wiedziała. Za dużo naraz
spadło na nią.
- Myślę, że powinnam
jechać do Dobrzańskich. Nie wybaczyliby mi, gdybym nie powiedziała im o Marku i
nie wyznała prawdy, że firma podupada. Krzysztof zawsze służył nam mądrymi
radami więc może i teraz wymyśli coś skutecznego. Ty nic Markowi nie mów. Byłby
zły, że proszę o pomoc rodziców, ale w tej sytuacji nie widzę innego wyjścia.
W ogóle to najlepiej nic mu nie mówić. On powinien mieć teraz
spokój i nie obciążać się myśleniem o długach firmy – wstała z krawężnika i
otrzepała spodnie. – Chodźmy do niego. Ja muszę jeszcze pogadać z lekarzem. Nie
mam pojęcia, czy będzie na jakiejś diecie, czy może jeść wszystko. Stracił
bardzo dużo krwi więc może coś pod tym kątem. Jak już wyjdziemy od niego to
pojadę prosto do teściów. Ty przyjechałeś samochodem?
- Taksówką.
- W takim razie najpierw
odwiozę cię do domu, a potem pojadę do Anina. Wieczorem muszę tu wrócić i
przywieźć mu jakąś piżamę i szlafrok.
Wrócili na oddział. Ula uchyliła cicho drzwi wsadzając przez nie
głowę. Lekarza już nie było, a Marek leżał i wydawało się, że śpi. Podeszli do
niego. Dopiero dzienne światło uzmysłowiło im obojgu, jak bardzo mizernie wygląda.
Blado sine policzki niemal zapadły się do środka. W oczach Uli znowu zakręciły
się łzy.
- Matko, jaki on blady… -
wyszeptała. Pochyliła się nad nim gładząc jego szorstki policzek. – Kochanie,
obudź się. Sebastian przyjechał.
Marek z trudem uniósł ciężkie powieki i uśmiechnął się do
przyjaciela.
- Cześć, Seba – przywitał
się słabo. – Widzisz do czego mogą doprowadzić człowieka nagminnie popełniane
błędy?
- To już nieważne.
Najważniejsze, że żyjesz, a firmą się nie przejmuj. Postaramy się coś zaradzić.
Ty tylko wydobrzej, bo firma nie może zostać bez prezesa.
Marek uśmiechnął się gorzko.
- Już nigdy nie będę
prezesem. Doprowadziłem ją na samo dno.
Ula widząc, że ta rozmowa zmierza w niebezpiecznym kierunku i
grozi tym, że Marek się rozklei, szybko zmieniła temat.
- Co mówił lekarz? Długo
rozmawialiście?
- Dość długo. Uświadomił
mi kilka ważnych rzeczy i opowiedział o terapii. Mam dostać receptę na kilka
specyfików, które ponoć mi pomogą.
- Ja przyjadę tu jeszcze
późnym popołudniem i przywiozę ci kilka rzeczy. Masz na coś specjalną ochotę?
- Słaby jestem, to może
trochę rosołu? Gdzie jest Agata?
- Przyjechał tata z Alą i
zajęli się nią. Nie martw się i zacznij myśleć o sobie. Musisz stanąć na nogi,
bo bez ciebie nie poradzimy sobie. Teraz cię zostawimy, bo trochę czas nas
goni. Do wieczora, kochanie – pochyliła się całując go w usta. Sebastian mocno
uścisnął mu dłoń. Marek skrzywił się, bo zabolały go świeże rany.
- Sorry, bracie…,
zapomniałem…
Odwożąc Olszańskiego do domu jeszcze omawiała z nim kilka
rzeczy. Miała nadzieję, że skrupulatny Adam ma pełną listę ludzi, którym firma
winna jest pieniądze.
- Ja na pewno jutro będę
rano, ale dokładnie nie wiem, o której. Muszę jeszcze pogadać z Alą, czy nie ma
na jutro jakichś planów i przygotować rzeczy dla Agaty. Do ciebie mam prośbę,
żebyś zaraz z rana poszedł do Turka. Niech zgromadzi wszystkie materiały, które
posiada i jeśli może, niech zliczy to zadłużenie. Osobno dla ZUS-u i Urzędu
Skarbowego. Im trzeba zapłacić w pierwszej kolejności. Niech zrobi wykazy
zaległych pensji. Musimy znać kwotę. Jeśli sporządzi mi takie zestawienia
będzie nam łatwiej pochylić się nad nimi i ustalić priorytety.
- Wszystko to załatwię.
Po powrocie do domu skontaktuję się z Adamem. Poproszę go, żeby przyszedł do
pracy jak najwcześniej i przekażę mu co powiedziałaś. Będę mu musiał niestety
powiedzieć o Marku, ale zastrzegę dyskrecję. Nie chcę, żeby wieści o jego
próbie samobójczej rozniosły się po całej firmie, albo jeszcze dalej, a już na
pewno nie do mediów. To nie poprawiłoby wizerunku firmy.
- Masz rację…, jesteśmy.
- Dzięki za podwózkę. Do
jutra w takim razie – Sebastian wyskoczył z samochodu i szybko ruszył do siebie,
a Ula obrała kierunek na Anin.
Jej niespodziewana wizyta zaskoczyła Dobrzańskich. Zwykle
zapowiadali się wcześniej.
- Witaj, Uleńko. Miło cię
widzieć, a gdzież to nasza wnusia? Nie przywiozłaś jej? – dopytywała Helena. –
Jakoś marnie dzisiaj wyglądasz? Nie jesteś chora?
- Nic mi nie jest. Jestem
tylko niewyspana i głodna. Może mi Zosia zrobić kilka kanapek? Byłabym
wdzięczna.
- Oczywiście. Chodź,
dziecko. Siedzimy w salonie.
Ula przywitała się z Krzysztofem, który z podobną troską co żona
obrzucił ją uważnym spojrzeniem.
- Wszystko w porządku? –
zapytał.
- No prawie… Tato,
zażywałeś dzisiaj leki?
- Tak, zaraz po
śniadaniu, a co?
Ula usiadła przy nim na kanapie milcząc przez chwilę.
- Nie chcę was martwić,
ale przyjechałam ze sprawą, która może was nieco zdenerwować. Od razu uprzedzę,
że z Markiem wszystko dobrze. Wczoraj późnym wieczorem targnął się na swoje
życie – wyrzuciła z siebie zdławionym głosem. – Podciął sobie żyły – nie
wytrzymała i rozpłakała się. – Wezwałam pogotowie. Stracił bardzo dużo krwi,
ale przeżył. Jadę prosto ze szpitala i już wszystko jest pod kontrolą.
Dobrzańscy siedzieli sztywno jakby połknęli kij. Ewidentnie byli
w szoku. W końcu Krzysztof wykrztusił:
- Ale, dlaczego?
- Od dłuższego czasu
zachowywał się dziwnie jakby nie był sobą. Chodził rozdrażniony, nie mówił
tylko odburkiwał jeśli o coś pytałam. Odsunął się od nas i więcej czasu spędzał
w gabinecie niż z nami. Wczoraj nie mogłam go ściągnąć z kanapy. Burczał i
złościł się kiedy wołałam go na obiad. Wieczorem zajrzałam do gabinetu i
zobaczyłam, jak popija prosto z butelki. Szybko się upił, bo jadł przecież
tylko śniadanie. Zapytałam co się dzieje, bo ja już przestaję ogarniać i
dopiero wtedy powiedział mi rozrzucając jakieś dokumenty, że one są dowodem na
to, jaki z niego rekin biznesu. Powiedział, że firma za chwilę splajtuje, a
komornicy zlicytują wszystko co mamy. Pozbierałam te dokumenty, a on kazał mi
wyjść z pokoju. W sypialni rozłożyłam wszystko na łóżku i okazało się, że pełno
tam wezwań do zapłaty, ponagleń i monitów. Najgorsze, że znalazłam tam także te
ze skarbówki i z ZUS-u. Ludzie w zeszłym miesiącu nie dostali wypłat i w tym
miesiącu też się na to zanosi. On…, on się zupełnie załamał. Przyszedł jeszcze
do sypialni ledwie trzymając się na nogach i przeprosił mnie, że nie potrafił
uratować firmy i nas. Potem zszedł na dół, ale coś mnie tknęło. Kiedy znalazłam
go w łazience leżał w wannie zanurzony we własnej krwi. Przeciął oba
nadgarstki. Zrobiłam opaski uciskowe, żeby ją zatamować i wezwałam pogotowie.
Szybko przyjechali i stwierdzili, że oddycha, ale jest nieprzytomny. Kiedy
odjechali uprzątnęłam łazienkę. Nie chciałam, żeby Agata to widziała.
Poprosiłam Alę o opiekę nad małą, a sama pojechałam do szpitala. Okazało się,
że Marek na chwilę odzyskał przytomność w karetce. Od razu podano mu kilka
jednostek krwi i jakieś środki uspokajające, po których zasnął. Obudził się
dopiero dzisiaj koło dziewiątej. Przyszedł też lekarz psychiatra i najpierw
rozmawiał ze mną, a potem z nim. Zdiagnozował zaburzenia depresyjne. Marek musi
przejść długą terapię. Przyjechał też Sebastian. W poniedziałek jadę do firmy.
Muszę się zorientować, ile mamy długu i co zapłacić w pierwszej kolejności.
Wiem też, że na pewno nie starczy mi na wszystko pieniędzy. Nie mamy aż tyle
oszczędności. Z tego, co powiedział Olszański, była mowa o ponad pięciuset
tysiącach, ale jak znam życie będzie tego drugie tyle, bo dobija się o zapłatę
za materiały niemiecka Modena i francuska Officine Generale. Tak, czy siak
postanowiłam wyłożyć na razie na to, co najpilniejsze, a reszta musi zaczekać.
Nawet jeśli Marek wyjdzie ze szpitala nie chcę go na razie angażować w sprawy
firmy. On musi dojść do równowagi, przejść terapię i wzmocnić się psychicznie.
Wooooow, Ula dział jak automat. Dobrzańscy w totalnym szoku, próba samobójcza syna, upadek firmy, można się załamać. Ula ogarnia wszystko ale też jest tylko człowiekiem i mam tylko nadzieję, że nie odbije się to na Jej zdrowiu. No i chyba Krzysztof mimo problemów z sercem też pomoże Uli w ratowaniu firmy. Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejną część.
OdpowiedzUsuńHalina
Halina,
Usuńw takiej sytuacji potrzebne są wszystkie ręce na pokładzie, Zapewniamy, że dość już chorób, wiec nic więcej nikomu się nie stanie. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:) Gaja
Uli umysł już działa na najwyższych obrotach, ale przy tym systematycznie. Analizuje i jednocześnie podejmuje konkretne działania. Obawiam się tylko czy aby ona sama nie przypłaciła tego jakąś chorobą.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się gdzie są Febo? Czyżby odeszli z firmy? W końcu takie zadłużenie w końcu zauważył by to Aleks.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe przedpołudnie.
Julita
Julita,
UsuńUla się nie poddaje. Można powiedzieć, że Ula wierzy w to, że im trudniej tym lepiej. Jeśli chodzi o rodzeństwo Febo, to zdaje się, że nie będzie ich tym razem. Przepraszam, ale nie pamiętam dokładnie:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja
Cieszę się, że Marek jest w dobrym stanie. Przynajmniej z tym Ula będzie miała spokój. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńprawdą jest, że Marek odzyskał świadomość i jest kontaktowy, ale nie oznacza to, że jest zdrowy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Ojojoj. Ale się porobiło. Straszne zaległości. I skąd brać takie pieniądze. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńniestety często tak jest, że zaległości się kumulują, a do tego dochodzą jeszcze odsetki karne. Niemniej jednak z brakiem pieniędzy można sobie poradzić szczególnie wówczas, gdy po drugiej stronie jest osoba chcąca się dogadać. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Mam nadzieje, że Krzysztof i Helena nie będą mieć pretensji do Uli za zaistniałą sytuację. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńKrzysztof i Helena bardzo lubią swoja synowa i wiedza, że Ula z Markiem się kochają i że Ula nigdy by nie zrobiła nic złego mężowi. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:) Gaja
UsuńBiedni rodzice, aż ich zamurowało. Liczę, że Krzysztof razem z Ulą coś wymyślą aby uratować firmę. Czekam na kolejny czwartek i serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńnic dziwnego, bo chyba każdy by tak zareagował:) Ula i Krzysztof maja głowy nie od parady. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:) Gaja
Sebastian zachowuje się jak prawdziwy przyjaciel. Zastanawiam się czy wspomniany Adam też okaże się przyjacielem czy też zupełnie odwrotnie. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
Usuńuspakajamy, że Adam będzie bardzo pomocny w ratowaniu firmy. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja
Całe szczęście, że Sebastian nie jest nierobem i że chętnie pomoże Uli w walce o firmę. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńzapewniamy, że każdy kto będzie w stanie będzie chętnie pomagał Uli. Wszystkim zależy na pracy. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny odcinek:) Gaja
Ula się nie szczypie i wszystko ze szczegółami opowiada Dobrzańskim. Nic nie zataja. A jak by się coś im stało. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńnajgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa. Poza tym Ula wiedziała, że Krzysztof zażył swoje tabletki, więc teoretycznie nic nie powinno się stać. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Rany. Skąd Ula ma wykombinować takie pieniądze. Przecież to niemożliwe. No chyba, że Dobrzańscy coś tam sypną. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńzapewniamy, że Dobrzańscy nie zostawią Uli z tym problemem. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Gaja
Teraz Ulka zachoruje i będzie leżeć razem z Markiem w szpitalu. Przecież gdyby nie Sebastian, to Ula by straciła przytomność. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńpo pierwsze z Uli schodzą emocje a po drugie właśnie uświadomiła sobie z powagi i wartości zaległości. Była to chwilowa słabość, bo ktoś musi ratować rodzinę i firmę. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:) Gaja
No proszę. Sebastian pokazał empatię. Nie dość, że fizycznie ją podtrzymuje na duchu, to potrafi też pokazać jakie ma dobre o niej zdanie. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńSebastian mówi Uli samą prawdę. Zawsze wierzył w jej wiedzę i umiejętności. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:) Gaja
Skoro Marek prosi o rosół, to chyba nie jest tak źle. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńMarek jest przytomny, rozmawia z Ulą i Sebastianem ale tak naprawdę to jego stan daleki jest od normalności. A rosół zaspokoi głód i uspokoi Ulę i lekarzy:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:) Gaja
Marek bardzo źle siebie ocenia. Boje się, żeby Marek jeszcze raz nic głupiego nie próbował. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńMarek jest pod dobra opieką i nikt nie dopuści do kolejnego nieszczęścia. Poza tym do Marka dotarło, że nie tędy droga żeby wyjść z opresji. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:) Gaja
Dobrze, że Marka już zaczęli leczyć. Żeby tylko je zażywał. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńzapewniamy, że Marek nie będzie utrudniał leczenia. Zaordynowane leki będzie posłusznie zażywał. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Gaja
Marek po odzyskaniu świadomości mógł spodziewać się wybuchu żali Uli i Sebastiana za wszystkie jego decyzje, a tutaj taka niespodzianka. Czy on to potrafi docenić. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńdo Marka jeszcze niewiele dociera, ale z biegiem czasu na pewno to doceni. Teraz nie czas na żale, Marek musi mieć spokój. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:) Gaja
W rodzinie siła. Ula z teściami i Sebastianem da radę wyprostować życie męża, syna i przyjaciela i wyprowadzić firmę na prostą. Gdy już odbiją się od dna, będzie coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńMiło, że między Ulą a teściami jest dobrze i że o nic jej nie oskarżają.
Pozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńWiadomo, że Dobrzańscy nie zostawią firmy w potrzebie zwłaszcza, kiedy zrozumią, że ich syn nie jest tak do końca winny całej sytuacji, bo od dłuższego czasu rządziła nim choroba. Poza tym mają wielkie zaufanie do swojej synowej i dobrze wiedzą, jak bardzo jest kreatywna.
Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)