ROZDZIAŁ
10
ostatni
Chowder
smakował rewelacyjnie. Dawno nie jedli tak smacznej zupy. Nawet te, które
podawano w eleganckich restauracjach nie umywały się do tej. Malwina
podziękowała Anicie.
- Ty odpocznij a ja pozmywam – zadeklarowała.
– Potem pójdę na podwórko i zabiorę Lolę. Trochę się z nią pobawię i być może
się polubimy – zabrała talerze i wyszła do kuchni zostawiając rodziców samych.
Byli
spięci a powietrze tak gęste, że można je było kroić nożem. Artur poruszył się
niespokojnie.
- Anita, czy weźmiesz pod uwagę ewentualny
powrót do domu? – zapytał cicho.
- Ale po co? Do kogo? Wyjeżdżając do Wrocławia
postawiliście mnie przed faktem dokonanym, nie daliście wyboru,
zadecydowaliście, że od teraz nie mam rodziny. Zrozumiałam to. Dwanaście lat spędziliśmy
razem tylko z jednego powodu, z powodu naszej córki. Dwanaście lat żyłam bez
miłości, żyłam nadzieją, że może kiedyś zapomnisz o Ninie i przestaniesz ją
kochać. To było bardzo naiwne myślenie, bo przecież nawet jeślibyś do niej już
nic nie czuł, mogłeś pokochać jakąś inną kobietę a nie mnie. Oboje kochaliśmy
naszą Malwinę, ale nie kochaliśmy siebie nawzajem. To nie było małżeństwo, ale
jakiś sztucznie wypracowany twór. To tylko ja chciałam wierzyć, że wszystko
jest w najlepszym porządku. Nie było. Zrozumiałam, że nikogo nie można zmusić
do miłości i ja już tego robić nie będę.
- Masz kogoś?
Pokręciła
głową z niedowierzaniem, że w ogóle zadał jej takie pytanie.
- Nie mam. Skutecznie wyleczyłam się z
mężczyzn raz na zawsze.
- Byliśmy ostatnio na urodzinach wspólnika
Niny. Tam spotkałem Piotrka Zwolińskiego i to on otworzył mi oczy. Nawet nie
wiesz jak bardzo jest mi głupio i wstyd, że posądzałem cię o te wszystkie
rzeczy. Jak bardzo czuję się podle, bo zrozumiałem, że nie zasługuję na ciebie.
Rozstanie z Niną było burzliwe, bo wywaliłem jej wszystko, kawę na ławę. Po raz
pierwszy wówczas poczułem do niej wstręt i zrozumiałem, że z tą kobietą nigdy
nie byłbym szczęśliwy. Od kiedy wróciliśmy do Warszawy wciąż zadaję sobie
pytanie jakim cudem ona mnie tak omotała. Ma w sobie wszystkie cechy, których
szczerze nienawidzę. Ona nie mogła znieść myśli, że pobraliśmy się. Hodowała
zemstę przez lata. Zazdrościła ci, że zostałem twoim mężem i za wszelką cenę
musiała doprowadzić do rozbicia związku. Malwina w ogóle jej nie obchodzi i
podejrzewam, że tak było od początku. Nie mogę sobie darować, że byłem tak
ślepy i tak naiwnie głupi. Nie zasłużyłaś sobie na to. Zasłużyłaś na nasz
wielki szacunek, na naszą miłość i oddanie. Przysięgam, że jeśli zdołasz nam wybaczyć,
nie zawiedziemy.
Po
policzkach Anity płynęły strugi łez. Artur nie mógł tego znieść. Te łzy
uświadomiły mu, że namówienie jej do powrotu może okazać się niezwykle trudne,
bo bardzo ją skrzywdzili.
- Anita nie płacz proszę, bo pęka mi serce.
Jestem podłym draniem, że zgotowałem ci taki los. To można jeszcze naprawić,
tylko zgódź się.
- Chyba powinniście już iść – powiedziała
drżącym głosem. Późno się robi, a wy musicie jeszcze dotrzeć do Omegi.
Przyjedźcie jutro tak jak mówiłam. Ja nic nie mogę ci obiecać poza tym, że
zastanowię się nad tą propozycją. Jak będziecie jechać jutro, to nie skręcaj na
parking przy Omedze, ale jedź prosto. Wtedy podjedziesz pod sam dom.
Pożegnała
się z nimi choć Malwinę ciężko było oderwać od psa. Wyszła z nimi przed bramę i
stałą dłuższą chwilę odprowadzając ich wzrokiem. Zostawili ją z natłokiem
myśli. Pogubiła się i już sama nie wiedziała jaką ma podjąć decyzję.
Wieczorem
przyjechała Marta i Anita opowiedziała jej o wszystkim również o wątpliwościach
jakie zasiał w niej Artur.
- Umówiłam się z nimi koło dziesiątej rano i
nie po to, żeby się spakować i wrócić z nimi do Warszawy, ale po to, żeby
powiedzieć im prawdę. Nina za bardzo namieszała w głowach im obojgu i sami nie
wiedzą czego się trzymać.
- W takim razie ja zostawię ci jutro chatę
wolną. Pojadę do Mazurów i spędzę u nich dzień. Uczulam cię tylko, żebyś nie
podejmowała pochopnych decyzji i dobrze wszystko przemyślała a przede wszystkim
miała pewność, czy warto Arturowi wybaczyć czy nie.
Następnego
dnia Kochańscy pojawili się punktualnie. Przywitali się z Anitą i wychodzącą
właśnie Martą. Anita przedstawiła ich sobie. Kiedy Marta wyjechała za bramę
Anita zaproponowała rozmowę na zewnątrz.
- Na tyłach za domem mam do takich rzeczy
świetne miejsce. Zrobię tylko kawę i Malwinie herbatę, i zaraz do was dołączę.
- Ja pomogę mamuś, bo nie zabierzesz się z tym
sama a ty tato poszukaj tego cichego zakątka.
Kawa,
herbata i talerz z pociętym drożdżowym ciastem przywiezionym przez Martę
pojawiły się błyskawicznie na drewnianym stole. Malwina z ojcem zajęli jedną z
ław a Anita usiadła naprzeciwko.
- Zaprosiłam was, bo sprawy zaszły za daleko. Uznałam
więc, że zasługujecie na prawdę. Zacznę od samego początku. Z Niną
przyjaźniłyśmy się od zawsze i trzymałyśmy się razem. Przesiedziałyśmy w jednej
ławce podstawówkę i liceum. Sporo imprezowałyśmy, choć Nina z całą pewnością
znacznie więcej niż ja. Na jednej z imprez poznałyśmy ciebie. Na nas obu
zrobiłeś piorunujące wrażenie. Ja zakochałam się od razu, Nina tylko kokietowała,
ale i tak skradła ci serce, bo zakochałeś się w niej bez pamięci. Zazdrościłam
wam tej miłości, ganiłam siebie, że jesteś chłopakiem przyjaciółki i nie mogę
cię kochać, ale serce nie sługa. Nina nigdy nie była stała w uczuciach. Skakała
z kwiatka na kwiatek. Nic więc dziwnego, że i tobą znudziła się bardzo szybko.
Wychodziłeś ze skóry, żeby do ciebie wróciła. Prosiłeś o pomoc mnie. W końcu,
gdy to nie odniosło żadnego skutku, postanowiłeś wziąć na Ninie odwet i to moim
kosztem. Ja byłam szczęśliwa, ty po wszystkim powiedziałeś mi, że to był błąd,
którego żałujesz. Byłam zdruzgotana. Nina zauważyła to. Początkowo nie chciałam
jej nic mówić, ale w końcu pomyślałam, że skoro już nie jesteście razem, to
jest jej wszystko jedno. Kiedy się dowiedziała poczuła się urażona. Jeszcze
tego samego dnia pobiegła do ciebie i wróciła do ciebie, a przynajmniej tak ci
się wydawało. Potem nadszedł październik. Ona wyjechała na studia do Wrocławia,
ty i ja do Warszawy. Trochę wcześniej okazało się, że jestem w ciąży. Powiedziałam
ci o tym, ale źle odebrałeś tę wiadomość i umyłeś ręce. Ciąży nie znosiłam
dobrze i w końcu poroniłam w trzecim miesiącu a lekarz powiedział mi, że w
przyszłości mogę mieć kłopoty z zajściem i urodzeniem dziecka. To akurat się
sprawdziło. Nic nikomu o poronieniu nie powiedziałam nawet babci, chociaż ona
wiedziała o moim stanie. Było mi ciężko. Rozpaczałam i wtedy zadzwoniła Nina
błagając mnie o przyjazd do Wrocławia. Twierdziła, że potrzebuje pomocy, że to
skomplikowane i że tobie nic nie może powiedzieć. Po moim przyjeździe wyznała
mi, że jest w ciąży, w trzecim miesiącu. Nie miała pojęcia, czyje to dziecko.
Nie mogła ci o nim powiedzieć, bo przecież nie była ci wierna. Powiedziała ci
wtedy, że zrywa z tobą, bo jest z kimś innym. Nie chciała tego dziecka i
zamierzała usunąć ciążę. Na moje stwierdzenie, że kolejny raz łamie ci serce
powiedziała tylko, że jakoś to przeżyjesz, bo nie jesteś dzieckiem i to nie
jest jej wina, że mężczyźni szybko ją nudzą. Usunięcie ciąży wybiłam jej z
głowy. Uświadomiłam, że w Polsce nikt jej tego nie zrobi i będzie musiała
jechać do Czech z workiem gotówki, której ani ona, ani ja nie mam. Poradziłam
wtedy, żeby urodziła to dziecko i oddała do adopcji. Powiedziałam, że powinna
przenieść się do Warszawy na uczelnię, bo wówczas będę mogła się nią
zaopiekować i nie zostawię jej samej. Tak właśnie zrobiłyśmy. Ciążę znosiła
dobrze, ale kiedy urodziła jakby diabeł w nią wstąpił. Zostawiała mi dziecko i
włóczyła się od imprezy do imprezy najczęściej wracając nad ranem. Kiedy
Malwinka miała sześć miesięcy Nina wróciła z takiej potańcówki trochę
wstawiona. Powiedziała mi, że ma serdecznie dość małej, jej wrzasków i pobudek
w środku nocy. Nie jest odarta z uczuć, ale na pewno jej nie pokocha. Już wtedy
wiedziałyśmy, że dziecko jest twoje, bo było bardzo do ciebie podobne. To ona
wpadła na pomysł adopcji ze wskazaniem i zaproponowała mi, żebym to ja była
wskazana we wniosku. Zaskoczyła mnie tą propozycją, ale ja już wtedy tak bardzo
kochałam małą, że uznałam iż to będzie lepsze wyjście niż oddawanie jej obcym
ludziom. Tak właśnie zrobiłyśmy. Podpisałam dokumenty i Malwina stała się moją
prawowitą córką. Po wyjściu z sądu Nina wymusiła na mnie obietnicę, że nikt o
tym się nie dowie, że będzie to nasz wspólny sekret. Milczałam więc. Niedługo
po tym Nina oznajmiła, że wraca do Wrocławia na stałe. Pomyślałam, że tak chyba
będzie lepiej, gdy zniknie z naszego życia. Wtedy widziałam ją po raz ostatni.
Przez kolejne lata nie wiedziałam co się z nią dzieje. Na wakacje zawsze
wracałam do Wałbrzycha. Tam siedząc kiedyś z małą w parku spotkałam twoich
rodziców. Od razu zauważyli to uderzające podobieństwo więc nie było sensu
zaprzeczać. Uznali, że powinieneś wiedzieć. Mieli pretensje, że nie
powiedziałam ci o ciąży. Wyprowadziłam ich z błędu. Przecież rozmawialiśmy i
mówiłam ci, że zaszłam w ciążę, ale ty nie chciałeś o niczym słyszeć, bo znowu
byłeś z Niną. Zataiłam przed nimi tylko, że to dziecko w wózku jest wynikiem
innej ciąży, przecież zobowiązałam się do milczenia. Resztę już znasz. Nie
szantażowałam twoich rodziców. Powiedziałam im, że ty kochasz Ninę nie mnie.
Powiedziałam, że nie można nikogo zmusić do miłości a ja niczego od ciebie nie
chcę, alimentów również i wychowam to dziecko sama. Jak wiesz, nie odpuścili.
Zapadła
cisza. Artur i Malwina byli wstrząśnięci. To co opowiedziała Anita brzmiało jak
jakieś pieprzone science fiction.
- To przekracza granice mojego pojmowania. Ta
suka wykorzystała nas a przede wszystkim ciebie. Manipulowała nami. Posłużyła
się tobą jak przedmiotem, zagrała na twoich uczuciach. Dobrze wiedziała, że jak
zaproponuje adopcję ze wskazaniem nie odmówisz, bo widziała jak bardzo kochasz
Malwinę. Podła, wredna sucz. Przepraszam córeczko, ale czasami trzeba nazwać
rzeczy po imieniu. Dla czystej satysfakcji rozbiła nasze małżeństwo i napawała
się tym. Jak można być tak podłym?
- Gdybyście wtedy wysłuchali co mam do
powiedzenia, być może nie doszłoby do takiej sytuacji jaką mamy dzisiaj. Z
drugiej jednak strony myślę, że twoja miłość do niej z czasem stała się
obsesyjna i cokolwiek by nie powiedziała i tak byś uwierzył jej nie mnie.
Proponujesz mi powrót do domu, a ja nie wiem, czy za jakiś czas ona ponownie
nie pojawi się w naszym życiu a ty znowu okażesz się słaby. Nie kochasz mnie.
Nigdy nie kochałeś i ja nie mam o to do ciebie pretensji. Sądziłam, że ja w sobie
mam wystarczająco dużo miłości, żeby starczyło dla naszej trójki, ale myliłam
się.
- Tak nie będzie mamuś – odezwała się Malwina.
– Ona nigdy nie przestąpi już progu naszego domu. Dostaliśmy niezłą nauczkę i
wyciągnęliśmy z niej właściwe wnioski. Nigdy więcej Niny w naszym życiu.
- To nie jest tak jak mówisz. Ja dopiero we
Wrocławiu obserwując poczynania Niny zrozumiałem, co tak naprawdę straciłem. A
straciłem wspaniałą kobietę, kochającą żonę i matkę, szlachetnego i dobrego
człowieka. Takich strat nie można już nadrobić, ale chciałbym przynajmniej
spróbować.
- Musicie dać mi czas. To trudna decyzja,
której nie podejmę z dnia na dzień.
- Dostaniesz tyle czasu ile będziesz chciała,
ale nie przekreślaj nas proszę i daj nam szansę. Ja jutro wracam do Warszawy,
bo od poniedziałku zaczynam pracę. Malwina bardzo chce tu z tobą zostać. Ma
wakacje i sama nie wie, co ze sobą zrobić.
- Ale tu też będziesz sama przynajmniej do
popołudnia. Będziesz się nudzić.
- Nie będę mamuś. Tu jest tak pięknie i jest
tyle ciekawych miejsc do zobaczenia. Zgódź się, proszę. Nie chcę stąd
wyjeżdżać. Odnaleźliśmy cię i choć w części chcę nadrobić ten stracony przez
naszą głupotę czas. Tata w następny weekend przywiózłby mi jakieś ciuchy.
- No dobrze… Zajmiesz jeden z pokoików na
górze. Marta się zdziwi – uśmiechnęła się do córki.
Malwina
została do końca wakacji. Odżyły jej świetne relacje z matką. Artur pojawiał
się w każdy piątek wieczorem zawsze z ogromnym bukietem kwiatów. Adorował Anitę
jakby chciał wynagrodzić jej czas, kiedy traktował ją poprawnie, ale bez
czułości. Teraz na każdym kroku zapewniał ją, że jest najlepszą żoną na świecie
i że bardzo ją kocha. Z czasem zaprzyjaźnił się z Martą i Mazurami. Uskuteczniał
przy domu drobne naprawy i pomagał Wojtkowi przy rybach.
Lato
dobiegało końca. Anita coraz częściej szeptała z Martą po kątach zwierzając się
jej i prosząc o radę.
- Ja cię nie wyganiam, – mówiła Marta – ale
widzę też jak bardzo zależy Arturowi i Malwinie na tobie. Uważam, że powinnaś
dać im jeszcze jedną szansę. Powinnaś wrócić do Warszawy. Jeśli chcesz, to
zapytam w pracy o etat dla ciebie. O ile mam rozeznanie, to nie przyjęto nikogo
na twoje miejsce.
- Naprawdę? W takim razie popytaj. Ja chętnie
wrócę na stare śmieci, a tu jeśli się zgodzisz, będziemy przyjeżdżać na wakacje
i ciepłe weekendy.
Był
koniec września. W połowie tygodnia Anita postanowiła zadzwonić do męża.
Zdziwił go trochę jej telefon, bo to raczej on dzwonił do niej nie odwrotnie.
- Dzień dobry kochanie. Jaka miła
niespodzianka. Stało się coś, że dzwonisz?
- Nie, nic się nie stało. Dzwonię, bo chcę ci
powiedzieć, że w niedzielę wracam do domu. Wracam na dobre i zabieram ze sobą
Lolę. Wrócę z Martą. Nie przyjeżdżajcie więc.
Artur
uśmiechnął się szeroko i odetchnął z ulgą. To co powiedziała było
najpiękniejszą muzyką dla jego uszu.
- Bardzo się cieszę skarbie, że podjęłaś
wreszcie decyzję i naprawdę to doceniam.
- Nie mogłam podjąć innej. Przecież kocham was
nad życie.
K O N I
E C
To prawdziwy cud, że Anita wybaczyła Arturowi, że dała mu kolejną szansę. W trakcie przepraszania ani razu nie powiedział jej, że ją kocha, dlaczego? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńmoże dlatego, że Anicie trudno by było w takie wyznanie uwierzyć. Artur słyszał z ust żony stwierdzenie, że ona wie, że on jej nie kocha. Trochę dziwne by było gdyby po ponad dwunastu latach nagle zrozumiał, że jest inaczej. Wybrał inna drogę do jej serca, a z biegiem czasu i słowa miłości się pojawiły. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Kurczaki no! Następna, która doskonale gotuje. A mnie wychodzi to niezbyt dobrze. Chyba nigdy nie słyszałam jakiś zachwytów. Co prawda jedzą i jak na razie nikt się nie otruł, ale do doskonałości bardzo daleko. Dziękuję za to opowiadanie i czekam na następne. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMówi się, że w kuchni też bardzo potrzebne jest serce. Nie we wszystkim trzeba być ekspertem. Na pewno jest inna dziedzina, w której królujesz. Bardzo dziękujemy Ci, że zostawiłaś komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:) Oczywiście serdecznie zapraszamy na kolejną opowieść:)
UsuńMimo strachu, Malwina zajęła się Lolą. Godne podziwu. Zdaje sobie sprawę, że rodzice mają sobie dużo do powiedzenia. A dodatkowo myślę, że wie, że mama pokochała sunię i też chce się z nią zaprzyjaźnić. Przecież ciągle na nadzieję, że znowu będą tworzyć rodzinę. Fajna dziewczyna. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńMalwina miała dość dużo czasu aby zrozumieć, jak bardzo tęskni za Anitą. Miała okazję się przekonać i porównać miłość rodzonej mamy i miłość adopcyjnej mamy. To dwa różne światy i ona chce żyć tylko w świecie Anity. Poza tym to już duża pannica, wie, że dorośli czasem muszą mieć czas tylko dla siebie. A Lola jest cudowna i chętnie pokocha nową pańcię:) Dzięki wielkie za wpis. Zapraszamy na Zaślepienie. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Cieszę się, że Anita wreszcie została doceniona przez córkę i męża. Od tej chwili to oni zabiegają o nią, dbają o jej wygodę i dobre samopoczucie. Może rzeczywiście dla Artura i Malwiny Anita stała się najważniejszą osobą do kochania. Do następnego razu. Teraz będzie Zaślepienie? Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
UsuńMalwina z Arturem dostali niezłą nauczkę od Niny i z całą pewnością już nic nie zrobią przeciw Anicie. Zrozumieli, że ona jest chodzącym dobrem. Dziękujemy za komentarz i gorąco zapraszamy na Zaślepienie. Przesyłamy serdeczności:)
Żarty na bok, teraz powieje powagą, ale czuję, że muszę. Dla mnie ważnym pytaniem wynikającym z tego opowiadania jest to, czy i kiedy jest najlepszy moment na powiedzenie dziecku, że jest adoptowane? Bardzo trudna i przykra sprawa dla wszystkich. Ale bardzo ciężko jest takie coś utrzymać w tajemnicy przez całe życie, chyba niewielu się udaje. Jeśli dziecko się dowie od kogoś innego, to można stracić z nim relacje, przestanie nam ufać i wierzyć. Wydaje się, że dobrym momentem jest wczesne dzieciństwo. Przekazywanie prawdy stopniowo, tak żeby nie szokować. Ale tak naprawdę, to sama nie wiem. Cieszę się, że nigdy nie musiałam być w takiej sytuacji. Wielkie dzięki za tę historię. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńmyślę, że na te pytania osoby zainteresowane muszą sami sobie odpowiedzieć. Jednak najważniejsze jest to, aby być szczerym. Moim skromnym zdaniem nawet najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa. Człowiek wie na czym stoi i może podejmować decyzje. Serdecznie dziękujemy za ciekawy komentarz:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i oczywiście zapraszamy na kolejny czwartek:)
Niby wszystko dobrze się skończyło i pod koniec padły słowa dzień dobry kochanie, ale zabrakło mi większej deklaracji miłości ze strony Artura. Jedyny pożytek tej całej historii jest taki że raz na zawsze wybił sobie z głowy Ninę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla,
Usuńsłowa miłości padały, ale trochę później. Artur przez całe wakacje jeździł do Anity i dopiero wówczas rozpoczął adorowanie. Wcześniej chyba Anita by nie uwierzyła w te zapewnienia. Przecież to mądra kobieta i byle lep by jej nie przekonał. Mimo wszystko Artur bardzo dobrze zna swoją żonę:) A Nina wreszcie przestała gościć w głowie i sercu Artura, to miejsce zajęła Anita:) Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Mawiają, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale jak widać miłość potrafi zdziałać cuda. Anita mimo tak wielkiej krzywdy potrafiła wybaczyć swojemu mężowi i córce ich podłe zachowanie.
OdpowiedzUsuńWreszcie poznali całą prawdę, ale tak jak Anita sądzę, że Artur był tak zaślepiony wówczas miłością do Niny iż uwierzyłby wówczas w każde jej słowo.
Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkowy wieczór.
Julita
Julita,
Usuńrzeczywiście tak się mówi, ale ta rzeka już taka sama nie jest. Minęło sporo czasu. Wszyscy się zmienili i coś tam zrozumieli. Anita doznała bardzo dużo przykrości o swoich najbliższych, ale i oni doznali szoku w momencie wyznania Niny, poczuli się oszukani. Najważniejsze jednak, że wszyscy wyciągnęli właściwe wnioski z tej traumatycznej historii. No i, że Nina odeszła w niebyt. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Poruszająca opowieść. Jednak miłość jest wszystkim i potrafi wszystko znieść, nawet ewidentną zdradę i zwykłe poniżenie. Wierzę, że największą naukę z tej całej sytuacji wyniosła Malwina. W miłości, zwłaszcza matczynej, geny nie są tak ważne. I, że prawda jest najważniejsza. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńDziękujemy za ciepłe słowa. Anita zawsze z całego serca kochała córkę i męża. Sama twierdzi, że myślała, że taka miłość wystarczy za ich trójkę. Trochę miała racji, bo po zagubieniu przyszło opamiętanie i prawdziwe uczucie, o które już Anita nie musiała zabiegać. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności i zapraszamy na nowe opowiadanie:)
UsuńAnita powinna trafić do nieba! Jest litościwa i baaardzo wyrozumiała. Mam nadzieję, że ani Artur, ani Malwina nigdy tego nie zapomną. Ale skoro ona im wybaczyła, to i ja puszczam ich zachowanie w niepamięć. Dziękuję za interesująca opowieść. Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńArtur dokładnie wie, co zawdzięcza żonie. Przekonał się jakie ma szczęście i jak fantastyczną kobietą jest Anita. Z całą pewnością będzie ją hołubił. A z Malwiną, jak to z nastolatką, może być różnie. A poważnie, to ona też zdaje sobie sprawę z tego, że nie mogła sobie nawet wymarzyć lepszej mamy. Anita jest najlepsza. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy na nowe opowiadanie:)
Opanowaniem i spokojem można zadać więcej ciosów niż krzykami i awanturą. Oczywiście tylko wtedy, gdy trafi się na podatny grunt. Artur dostał niezłą nauczkę. Wydaje się, że faktycznie przejął się jej słowami i łzami. Myślę, że szczerze mówił, że serce mu pęka. Trochę późno, ale najważniejsze, że zrozumiał jakim był idiotą. Życzę im szczęścia. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńAnita nigdy nie miała zacięcia do awantur. Złość już z niej dawno wyparowała, ale czuje się bezbronna. Przekonanie się, że nie było się kochanym nie należało do najprzyjemniejszych uczuć. W trakcie rozmów z Arturem, a później też z Malwiną była spokojna, ale też szczera do bólu. Wyjaśnienie niesnasek przyniosło wszystkim same korzyści. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Ogromne wrażenie zrobiło na mnie, to co powiedziała Anita Arturowi. Wcześniejsza utrata przytomności, teraz słowa do kogo ma wrócić i że nie będzie nikogo zmuszać do miłości wyrażają jak bardzo czuje się skrzywdzona i bezbronna. Artur powinien zapaść się pod ziemię ze wstydu. Przez całe życie powinien nosić ją na rękach. Byłby idiotą gdyby stracił ją jeszcze raz. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńmyślę, że wszyscy się czegoś nauczyli przeżywszy tę traumę. Anita zrozumiała, że nic nie jest dane na zawsze, nawet rodzina. Do Artura dotarło, że nie wszystko złoto, co się świeci. Nina wreszcie odeszła w niepamięć, a Anita zajęła w jego sercu miejsce, na które zasługiwała od dawna. Malwina miała okazję przekonać się, co znaczy z jednej strony matczyna miłość i opieka, a z drugiej matczyna oziębłość i obojętność. Dodatkowo wszyscy się przekonali, że miłość potrafi pokonać wszystkie przeszkody i ze wszystkim sobie poradzić. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i oczywiście zapraszamy na kolejną historię:)
Biedna Anita. Jakie ogromne poczucie krzywdy w niej się zagnieździło. Artur ma naprawdę wiele do zrobienia aby podnieść jej samoocenę i przywrócić wiarę w siebie. Powinien ją nieustannie zapewniać o swojej miłości. Tylko żeby to nie było czcze gadanie. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńna pewno zapewnienia o miłości nie są wypowiadane bezzasadnie. Do Artura naprawdę dotarło, że Anita jest jego miłością. Co prawda dość długo to trwało, ale jednak przejrzał na oczy. Co ważniejsze, Anita widzi, że te słowa nie są czczym gadaniem. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Można powiedzieć, że ta rozłąka wyszła im na dobre. Anita wreszcie poczuła jak to jest być zdobywanym i adorowanym przez mężczyznę. Fajnie, że im się udało. Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńno tak trochę jest - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło:) Po tylu latach małżeństwa znowu zaczęli randkowanie. Co prawda trochę inne, niż te z młodości, bo oczywiście pod czujnym okiem nastolatki:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy ponownie:)
Marta jest wspaniałą przyjaciółką. Do niczego nie namawia Anity, nie decyduje za nią, jedynie delikatnie mówi, co myśli o całej sytuacji, ale nie narzuca swojego zdania. Anita ma w niej ogromne oparcie. Może z biegiem czasu i ona będzie miała oparcie w całej rodzinie Anity? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńdziewczyny bardzo się ze sobą zżyły i zaprzyjaźniły. Obie są rozsądnymi i mądrymi kobietami. Obie wiedzą, co to strata i obie nie lubią decydowania za nie. Marta już jest traktowana przez rodzinę Kochańskich, jak jeden z członków rodziny i na pewno może liczyć na nich w każdej sytuacji. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Informacje opowiedziane przez Anitę musiały być dla Artura i Malwiny wstrząsające. Ale wreszcie usłyszeli całą prawdę. Szczególnie dla Malwiny musiała to być bardzo przykra wiadomość. Przecież ona jest jeszcze dzieckiem i dowiaduje się, że niewiele brakowało, a by jej nie było. Jej rodzona matka jej nie chciała. Ciężko się żyje z taką świadomością. Bo Artur, jak słusznie zauważyła Nina, jest dużym chłopce i poradzi sobie z informacją, że był zabawką w rękach Niny. Z pomocą Anity Malwina może z biegiem czasu zapomni to przykre uczucie? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńAnita wreszcie dostała głos i mogła powiedzieć swoim bliskim prawdę. Jest ona bardzo przykra, to prawda, ale lepsza najgorsza prawda od najlepszego kłamstwa. Malwina dostawała i będzie dostawać od Anity ogromne pokłady miłości. Poza tym ma również biologicznego i kochającego ją na zabój tatę. Myślę, że nie powinna mieć z tym problemu, że jakaś tam Nina ją zostawiła. Zresztą sama się przekonała, że właściwie zrobiła jej przysługę tą adopcją ze wskazaniem. Anita jest najlepszą mamą i ona o tym wie. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Przebaczenie jest najtrudniejszą formą miłością. Anita była na coś na takiego wystawiona i udowodniła swoją miłość do rodziny. Nikt z całej trójki pewnie nie zapomni o tych 12 -stu miesiącach, ale tak już jest, że bardziej pamięta się to co przykre niż szczęśliwe chwile. Może powrót na stare śmieci sprawi, że ich życie znowu będzie poukładane i bez tajemnic.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was dziewczyny.
Romantyczko,
Usuńbardzo trafne określenie miłości:) Czas rozłąki okazał się trudny dla wszystkich. Anita oczywiście miała najgorzej, ale z biegiem czasu i Malwinie, i Arturowi nie było lekko. Teraz myślą o szczęśliwej przyszłości. Sekrety, tajemnice będą omijać szerokim łukiem:) Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Zapraszamy na następne opowiadanie i przesyłamy serdeczności:)
Przepraszam, że tak późno dziś piszę ci komentarz... Oby było więcej takich opowiadań, często takie historie pisze samo życie. Dobrze, że wszystko poszło po myśli Artura. Oby Nina nigdy nie wróciła do ich życia... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenia,
Usuńna całe szczęście wszyscy już zapomnieli o Ninie:) Teraz będą odbudowywać wspaniałe relacje rodzinne. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis:)
Niezłą miejscówkę znaleźli na wolne dni. Pewnie będą przyjeżdżać przynajmniej do momentu znalezienia przez Martę nowej miłości? Czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
Usuńto cudowne miejsce, to taka wartość dodana do opowiadania:) Marta jest bardzo gościnnym gospodarzem. Poza tym zaprzyjaźniła się z całą rodziną Anity. Dzięki nim dom będzie tętnił życiem. Jeśli natomiast chodzi o miłość Marty, to nic nie jest wykluczone. Ona bardzo kochała narzeczonego, ale jeśli jej serce szybciej zabije, to z pewnością nie będzie się opierała uczuciu. Zapraszamy na Zaślepienie. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Raffaele Cavaliere w książce „Sztuka przebaczania” napisał „kiedy przebaczamy, dokonuje się w nas przede wszystkim zmiana sposobu myślenia, percepcji znaczeń i postaw w odniesieniu do człowieka i do wydarzeń, które nas zraniły, ograniczyły lub przygniotły. Obwinianie, oskarżanie, pragnienie zemsty, potrzeba ukarania i prośba o zadośćuczynienie często tracą wówczas swoją ważność”.
OdpowiedzUsuńTak bardzo pasuje mi to do zachowania Anity. Tych dwoje nikczemników powinno całować ślady jej stóp za to, że dała im szansę.
Myślę, że już nic nie powinno przeszkodzić tej trójce by wieść dotychczasowe ułożone życie.
Dziękuję za to ciekawe opowiadanie, pozdrawiam serdecznie Agata
Agata,
UsuńArtur i Malwina popełnili straszny błąd, ale przekonali się o tym dość późno. Anita też nie była bez winy. Niezależnie od pobudek zataiła bardzo istotną sprawę, która dotyczyła jej najbliższych. Nikt z nich nie jest kryształowy, tak jak większość ludzi. Każda osoba pokrzywdzona uważa, że to ją spotkało największe nieszczęście. Ciężko jest być bezstronnym w swojej sprawie. Anita wiele przemyślała i mówi prawdę, że nie ma do nich pretensji. Czuje żal, ale nie zamknęła się w bólu, chce wreszcie wszystko wyjaśnić, bo wie, że niezależnie od rezultatów rozmowy, ulży im wszystkim. Oni są zdeterminowani aby wynagrodzić jej swoją niegodziwość. Całe szczęście, że wszystko się udało, bo to naprawdę była fajna rodzinka. Wszyscy się starają aby było, co najmniej, tak dobrze jak dawniej. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ciekawy komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy na Zaślepienie:)
Prawda opowiedziana przez Anite porazila ich oboje i jeszcze bardziej docenili to co mieli. A mieli sporo szczęścia, że Anita darzyla ich prawdziwą miłość i im wybaczyla. Piękne opoopowiadanie, dziękuję i czekam na kolejne. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHalina,
Usuńmówi się, że głupi ma zawsze szczęście:) Ktoś w tej rodzinie musiał mieć więcej rozumu. Anita zawsze ich kochała nad życie i dlatego im wybaczyła. Nie można zapomnieć, że oni też zapomnieli o ukryciu przed nimi ważnych informacji. Nikt nie był bez winy. Najważniejsze, że się pogodzili. Dziękujemy za ciepłe słowa i zapraszamy na następną historię. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale nie spodziewałam się szczęśliwego zakończenia. Tak czy inaczej było świetne i jak zawsze czytało się niesamowicie lekko.
PS. Nadrobiłam cały 2015 rok :D
Pozdrawiam cieplutko i czekam na więcej :)
Brzydulowe Story
UsuńNo, no... W takim tempie nadrobisz bardzo szybko. A co do zakończenia, no cóż... przyjęłam już na początku zasadę, że moje opowiadania będą kończyć się szczęśliwie i na razie tego się trzymam. Nie lubię dramatycznych zakończeń z uszczerbkiem dla jednego lub obojga bohaterów. Życie i tak nam doskwiera więc po co się dołować jeszcze bardziej?
Najserdeczniej Cię obie z Gają pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Niby dochowanie tajemnicy jest zaletą, ale tutaj Anicie nie wyszło to na zdrowie. Dobrze, że wszystko się wyjaśniło i są znowu razem. Jak zwykle czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
Usuńto prawda, że generalnie zdradzanie cudzych tajemnic jest źle odbierane. Nikt nie lubi plotkarzy. Ale jak się okazało, w przypadku Anity i Niny sekret miał z jednej strony chronić dobrego imienia Niny, a z drugiej był krzywdzący dla Malwiny i Artura. W rodzinie nie powinno się mieć tak poważnych tajemnic i chyba wszyscy Kochańscy to zrozumieli. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Dziecko, to zawsze dziecko i zazwyczaj baaardzo dużo mu się wybacza. Kto ma kochać, wychowywać i opiekować się dzieckiem, jak nie rodzice, szczególnie mama. Dlatego wcale się nie zdziwiłam, że Anita szybciutko odbudowała serdeczne relacje z Malwiną. To naprawdę fajna dziewczyna. Dużo przeszła, jak na swój młody wiek, nie uciekła w dopalacze, alkohol, narkotyki i takie tam. Z Arturem, to już całkiem co innego. Ale muszę przyznać, że tak całkiem lekko mu nie było. No i dobrze, bo może wreszcie nabrał rozumu i będzie słuchał uważnie swojej żony. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńRodzice zazwyczaj kochają swoje dzieci bezwarunkowo. Dużo im się wybacza. O taką miłość bardzo trudno w późniejszym dorosłym życiu. Dzieci na swoich błędach muszą się nauczyć, co jest dobre, a czego nie powinni robić i jak wyjść z twarzą z przykrych sytuacji. Malwina jest pilnym uczniem i ta sytuacja dużo ją nauczyła. To ona mówiła, że mama ich kocha i na pewno im wybaczy. Całe szczęście, że miała rację. Okazało się, że doskonale znała Anitę. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Usuń