ROZDZIAŁ
9
Jeszcze
tego samego dnia podjechali do biura prawnego. Artur przedstawił się mecenasowi
Kaszubie i zapytał o papiery rozwodowe zdeponowane przez żonę.
- Zdecydował się pan? Pytam dlatego, że one
leżą tu ponad rok. Żona nie wiedziała, gdzie pana szukać. Zaraz dam panu do
podpisania – otworzył jedną z szuflad wielkiej, dębowej szafy.
- Nie… Pan nie rozumie. Ja przyjechałem
odebrać ten pozew, bo nie mam zamiaru go podpisywać. Kocham żonę i zrobię
wszystko, żeby odwieść ją od tej decyzji. Rozwodu nie będzie.
- W takim razie oddaję je panu. Proszę bardzo.
- Czy jestem coś winien za ten depozyt?
- Nie. Wszystko zostało opłacone.
Artur
miał już wychodzić, lecz cofnął się z powrotem.
- Mam jeszcze jedno pytanie do pana. Czy zna
pan jej aktualny adres?
- Znam, ale nie mogę panu udzielić informacji.
Żona to sobie zastrzegła podobnie jak nowy numer telefonu. Przykro mi, ale
obowiązuje mnie tajemnica adwokacka.
Kiedy
wyszedł z kancelarii pomyślał, że Anita rzeczywiście zatarła wszystkie ślady.
Wczoraj wieczorem usiłował wejść na jeden z portali społecznościowych, na
którym miała swoje konto. Niestety zostało zlikwidowane. Podobnie jak skrzynka
e-mailowa. Nie pozostało mu nic innego jak tylko sprawdzić informacje
przekazane przez przyjaciela. Uczepił się nadziei, że jednak okażą się
prawdziwe i odnajdzie w Iławie Anitę.
Wieczorem
wraz z Malwiną usiedli do komputera. Wpisał w wyszukiwarce nazwę miasta i
wyświetlił mapę. Bez trudu znalazł ośrodek „Pod Omegą”. Spisał adres i numer
telefonu.
- To kawałek od centrum – mruknął. – To musi
być ładna okolica. Spójrz, dookoła lasy. Jutro zadzwonię tam i zapytam, czy
mają jakieś wolne pokoje. Sprawdźmy jeszcze hotele w samym mieście na wypadek,
gdyby jednak nie było wolnych miejsc w ośrodku.
Następnego
dnia dowiedzieli się, że ośrodek ma pełne obłożenie aż do września.
- Podam panu numer telefonu do Willi „Alwa” –
poinformowała Artura uprzejma recepcjonistka. – Niestety noclegi tam nie
najtańsze, ale jest szansa na wolny pokój.
Miała
rację. Pokój się znalazł i to dwuosobowy za całe sto siedemdziesiąt złotych od
osoby. Nie zważał na cenę. Najważniejsze, że będą mogli wyjechać choćby jutro.
Zerknął jeszcze na mapę i uśmiechnął się zadowolony. „Alwa” położona była
bardzo blisko ośrodka „Pod Omegą”
- To piękne tereny córcia. Możemy pozwiedzać
przy okazji.
- Ja jestem za – odpowiedziała z entuzjazmem.
Spakowali
trochę rzeczy i faktycznie wyjechali następnego dnia. Artur zamierzał zostać do
niedzieli. Od poniedziałku zaczynał pracę w firmie.
Iława
urzekła ich. Podziwiali to piękne i bardzo czyste miasto. GPS doprowadził ich
do hotelu. Zameldowali się, a że było jeszcze wcześnie postanowili zrobić mały
rekonesans.
- Podjedziemy pod ten ośrodek i przejdziemy
kawałek brzegiem.
Dzień
był piękny. Kiedy dojechali do ośrodka zauważyli trzy pomosty, przy których
huśtały się na wodzie zacumowane łódki.
- Jak tu ładnie – zachwyciła się Malwina. –
Musimy kiedyś przyjechać tu na wakacje.
Poszli
spacerkiem wzdłuż brzegu. Minęli marinę przy ośrodku wchodząc w strefę wody, lasu
i błogiego spokoju. Nie przeszli więcej jak kilometr, gdy Artur poczuł w
nozdrzach zapach wędzonych ryb. Od razu pociekła mu ślinka.
- Malwina, może kupimy trochę rybek. W mieście
nie ma takich świeżych. Chodź zapytamy, czy w ogóle nam sprzedadzą.
Idąc za
tym boskim zapachem dotarli do skleconej z desek szopy, obok której uwijał się
starszy człowiek ściągając z wnętrza całkiem profesjonalnej wędzarni gotowe już
ryby.
- Dzień dobry panu – przywitał się Artur. –
Czy ma pan może ryby na sprzedaż? Ich zapach zwabił nas tutaj i postanowiliśmy
kupić trochę.
- A pewnie. Jakie chcecie? Mam węgorze, sielawki,
miętusy i szczupaki. Na co macie ochotę?
- Na węgorza – Malwina aż oblizała usta. – Kup
trochę tato. Na pewno jest tańszy niż w Warszawie.
- Dobrze. W takim razie weźmiemy węgorza, szczupaka,
bo nigdy nie jadłem wędzonego i sielawę. Spróbujemy wszystkiego po trochu.
Niech pan da jeszcze miętusa. Mężczyzna zapakował zgrabną paczkę i wręczył
Arturowi życząc smacznego. Kochański zapłacił i to wcale niemało. Nie żałował
jednak.
- Mogę pana jeszcze o coś zapytać? Jest pan
tutejszy i pewnie zna pan wszystkich mieszkańców w okolicy. Czy mieszka tu
gdzieś Anita Kochańska? Przeprowadziła się tutaj jakiś rok temu może trochę
więcej.
- Anita? Pewnie, że mieszka, ale teraz jej nie
ma. Pracuje u Mazurów. Mają wielkie rybne gospodarstwo hodowlane. Zazwyczaj
wraca koło szesnastej. Wiem, bo czasem podjeżdża tu do mnie i prosi, żeby jej
uwędzić kilka ryb. Mieszka w takim niedużym domku pomalowanym na niebiesko.
Widać go dobrze od strony jeziora. To trochę dalej. Jakieś pięćset metrów
wzdłuż brzegu. Na pewno traficie.
Podziękowali
i dość szybko oddalili się. Oboje byli podekscytowani.
- Udało się tato! Znaleźliśmy ją! Już nie mogę
się doczekać kiedy ją zobaczę. Stęskniłam się za nią.
- Ja to wiem kochanie, ale nie możemy
zapomnieć, że zachowaliśmy się wobec niej karygodnie. Nie wiadomo jak zareaguje
na nasz widok. Bardzo się tego boję…
- Ona nas kocha tato… i na pewno nigdy nie
usłyszymy od niej, że nie chce nas więcej widzieć.
- Jeszcze do szesnastej daleko. Jeśli chcemy
ją zobaczyć musimy poczekać jakieś półtorej godziny. Spójrz. Widzę dach i
niebieski kolor. To tutaj. Podejdźmy trochę bliżej. Nie chciałbym jej
wystraszyć. A co, jeśli jest już w domu?
Ostrożnie
kryjąc się za zaroślami podeszli pod ogrodzenie i rozejrzeli się.
- Pięknie tu – westchnął Artur – i całkiem
dziko. Odludnie. Nigdy w życiu bym jej nie odnalazł w tym miejscu. Jak to
często przypadek rządzi ludźmi – zamruczał uderzając w nieco filozoficzny ton. -
Janek mówił, że oboje on i Ewa widzieli ją z psem. Nie widzę psa i nie słyszę
szczekania. Wiesz co? Wróćmy na brzeg jeziora i usiądźmy tak, żebyśmy mieli
widok na bramę. Zjemy po rybce i może jakoś doczekamy mamy.
Wydawało
się im, że siedzą całą wieczność, ale w końcu usłyszeli chrzęst kół na żwirze.
Zobaczyli rower z przyczepką, w której leżał spory owczarek niemiecki. Kobieta
zeskoczyła z siodełka i otworzyła bramkę.
- Wysiadaj Lola. Jesteśmy w domu – powiedziała
do psa, który posłusznie wyskoczył z przyczepki. Jednak zamiast wejść do
obejścia stanął na ścieżce i zaczął węszyć. W końcu rozszczekał się.
- Lola cichutko – powiedziała do psa Anita. –
Tam nic nie ma. Co tam zwąchałaś? – wprowadziła rower, oparła go o ścianę domu
i wróciła do Loli. – No dobrze, chodź. Sprawdzimy.
Artur
wpadł w panikę. Najwyraźniej pies poczuł ich zapach. Nie było sensu się
ukrywać, bo i tak za chwilę zostaliby zdemaskowani. Przygarnął Malwinę do
siebie. Po chwili Lola ujadając zawzięcie była już przy nich.
- Lola! Nie szczekaj tak! – Anita zdenerwowała
się nieco. Minęła gęste zarośla i wyszła na piasek pokrywający brzeg jeziora.
Zobaczyła ich stojących w milczeniu. Szok był tak wielki, że straciła
przytomność osuwając się na piach. Lola przypadła do niej liżąc ją po twarzy i
głośno piszcząc. Artur pochylił się nad Anitą. Malwina pokonując strach przed
psem przykucnęła z drugiej strony.
- Mamusiu ocknij się, proszę. Nie chcieliśmy
cię wystraszyć.
Mokry
jęzor Loli dokonał cudu, bo otworzyła oczy. Momentalnie stanęły w nich łzy i
rozpłakała się.
- Przepraszam Anitko, nie chcieliśmy cię
wystraszyć. Przepraszamy cię oboje za to, że potraktowaliśmy cię tak nikczemnie
i podle. Nie mieliśmy racji. Dzisiaj to już wiem. Odkryłem całą prawdę o Ninie.
To tobie powinienem był uwierzyć nie jej.
Malwina
objęła jej szyję i przytuliła się mocno.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mi cię brakowało,
jak mocno tęskniłam i jak strasznie żałuję tych słów, które wypowiedziałam w
wielkiej złości.
- Kochanie, ja wiem, że zrobiliśmy rzecz
straszną, rzecz, którą ciężko jest wybaczyć. Jeśli jednak zdołasz to zrobić
przysięgam ci, że będę najlepszym mężem i ojcem, i nigdy już cię nie zawiodę.
Jestem wielkim głupcem. Nie wiem co ja sobie myślałem? Że z Niną będzie tak jak
kiedyś? Nie było a Nina okazała się wyrodną, mściwą suką. Nie miała żadnych
wyrzutów sumienia, gdy mówiłem jej, że swoimi kłamstwami rozbiła nasze
małżeństwo. Nie znam bardziej podłej osoby. Byliśmy u adwokata. Odebrałem pozew
i podarłem go. Zależy mi na tobie i to bardzo. Jeśli mi wybaczysz będę
udowadniał ci to każdego dnia. Nie chcę rozwodu. Chcę, żebyśmy znowu byli
prawdziwą rodziną jak kiedyś. Nie będę cię naciskał. Nie mam do tego prawa, ale
jeśli zdecydujesz się do nas wrócić, będziemy bardzo szczęśliwi.
Słuchała
Artura i Malwiny wciąż nie mogąc uwierzyć, że odnaleźli ją i są tuż obok. Temu
co mówił, też trudno było dać wiarę. - Zależy
mu na mnie? Od kiedy? To teraz Nina jest ta zła a ja dobra? Na własnej skórze musiał się przekonać jaki charakter
ma obiekt jego westchnień. Zderzenie z prawdą musiało być traumatyczne i
zapewne wstrząsnęło nim. Mam wybaczyć? Mam do nich wrócić? Jeszcze nie teraz.
Jeszcze nie jestem na to gotowa. To wciąż bardzo boli – usiadła na piasku i
potrząsnęła głową.
- Nie mogę wrócić. Jeszcze nie teraz… To zbyt
trudne i skomplikowane. Kocham to miejsce. Tu jest teraz mój dom – podniosła
się. – Muszę nakarmić psa i sama coś zjeść. Jeśli chcecie mi towarzyszyć to
zapraszam. Idziemy Lola. – Pies natychmiast stanął przy jej nodze. Poszła
przodem. Za nią ze spuszczoną głową podążał Artur i Malwina. Nie mieli pojęcia,
co postanowi Anita. Nie będzie jej łatwo wybaczyć i tego właśnie się
spodziewali. Na pewno nie liczyli, że rzuci im się od razu w ramiona.
Ten
mały domek zrobił na nich wrażenie. Był bardzo przytulny, jasny i czysty. Anita
jak zwykle była poukładana i schludna. To się nie zmieniło.
- Kupiłaś ten domek? – Uśmiechnęła się pod
nosem.
- Nie byłoby mnie stać. To dom mojej znajomej,
Dostała go w spadku po rodzicach. To ona uznała, że powinnam zmienić otoczenie
i zaproponowała zamieszkanie tutaj. Zgodziłam się bez wahania. Warszawa w
pewnym momencie stała się dla mnie miejscem toksycznym. Musiałam stamtąd uciec.
Nadal nie znacie całej prawdy z przeszłości. Jutro jest sobota i mam wolne.
Jeśli przyjdziecie tu do południa na pewno wystarczy wam czasu na wysłuchanie
wszystkiego. Zrobię jakiś obiad a potem możemy upiec sobie kiełbaski. A tak w
ogóle to gdzie się zatrzymaliście? O ile wiem w ośrodkach stojących wokół jeziora
nie ma wolnych pokoi.
- No nie ma i szybko się o tym przekonaliśmy.
Chcieliśmy się zatrzymać w ośrodku „Pod Omegą”, ale mieli komplet. Polecili nam
Willę „Almę”. Drogo, ale dostaliśmy pokój.
- A jak mnie znaleźliście?
- Szukaliśmy po omacku. Dobrze zatarłaś za
sobą ślady. Adwokat nie puścił pary z ust. Jak wróciliśmy do domu poszedłem do
swojego byłego zakładu pracy dopytać się, czy przyjmą mnie z powrotem.
Spotkałem tam Janka Wacha. Opowiadał mi, że w zeszłym roku byli tu z Ewą
właśnie „Pod Omegą” i któregoś dnia Ewa zauważyła kobietę biegnącą z psem.
Pomyślała, że to ty i trochę się zdziwiła. Nie zawołała cię jednak, bo nie
miała stuprocentowej pewności. Miałaś na sobie jakiś dres, kapelusik i
słoneczne okulary. A poza tym zmylił ją pies, bo wiedziała, że nigdy nie
mieliśmy psa. To był jedyny nikły ślad i postanowiliśmy go sprawdzić.
Zaparkowałem pod ośrodkiem i pieszo przyszliśmy tutaj. Po drodze mijaliśmy
wędzarnię. Kupiliśmy tam kilka ryb. Przy okazji zapytałem o ciebie. Okazało
się, że ten człowiek dobrze cię zna i wie gdzie mieszkasz. Dał nam wskazówki i
dotarliśmy tutaj. Mówił nam, że pracujesz do szesnastej i trochę musieliśmy
czekać. Chcieliśmy się przekonać, że to rzeczywiście o ciebie chodzi – omiótł
wzrokiem jej sylwetkę. - Zeszczuplałaś – powiedział z bólem w głosie. – Nie
możemy sobie darować, że przez naszą głupotę i działanie pod wpływem emocji
musiałaś tyle przejść.
- Było, minęło – mruknęła podsuwając Loli
pełną miskę. – Zjecie coś? Mam gęstą zupę rybną. Coś na kształt angielskiego
chowdera.
- Ja bardzo chętnie – odpowiedziała Malwina. –Stęskniłam
się za twoją kuchnią. Nina nie potrafi nawet zagotować wody, bo jej się
przypala. Jest do niczego.
Anita
zbyła tę uwagę milczeniem, ale pomyślała, że była przyjaciółka w innych
rzeczach jest świetna. Na przykład w puszczaniu się z połową męskiej populacji
miasta.
No ja cię przepraszam, ale co to miało być?! Oni nawet nie zdawali sobie sprawy, że mogli pozbawić ją życia! Biedna Anita mogła dostać zawału serca. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńnajważniejsze, że nic złego się nie stało. Artur z Maliną nie przewidzieli, że Anita na ich widok może stracić przytomność. Już prędzej by się spodziewali poszczucia psem lub pogonienia ich w diabły. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
No to adwokat musiał być zawiedziony. Już liczył na kolejną gotówkę za rozwód, a tu niespodzianka. Mąż po roku zrozumiał, że kocha żonę, a to ci niespodzianka. Chociaż oni chyba w swojej pracy nie z takimi przypadkami się spotykają? Miśka pozdrawia;)
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńto prawda, że adwokaci wykonując swoje obowiązki nie z takim sprawami mają do czynienia. Chyba ich już nic nie dziwi. A on i tak swoje pieniądze dostał od Anity, więc nic na tym nie stracił. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Coś słabo idzie przepraszanie. Gdzie kwiaty, gdzie słowa miłości? Gdzie zapewnienie, że zrozumiał jak bardzo ona jest ważna dla niego i dla Malwiny? Informacja, że zdaje sobie sprawę, że ją skrzywdził, to trochę za mało. Adwokatowi potrafił powiedzieć, że kocha żonę, a Anicie nie potrafi? Anita ma trudny orzech do zgryzienia. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
UsuńArtur i Malwiną postawili na tzw. spontan. Nie wiedzieli czy w ogóle znajdą Anitę, więc się nie przygotowali. Dla nich to też było zaskoczenie, że pierwszy strzał i trafili. Na zapewnienia o miłości przyjdzie czas. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Tyle tajemnic, tyle wysiłku aby zatrzeć po sobie ślady, a dla chcącego nie ma nic trudnego! Pocieszająca informacja, że jak się chce, to wszystko można. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńŻeby być w zgodzie z prawdą, to w normalnym życiu nie zawsze się udaje, niektórych nie można odnaleźć, tak dobrze się ukrywają. Całe szczęście, że tutaj wszystkie wysiłki przynoszą pozytywny efekt. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńOj długi język ma ten sprzedawca wędzonych rybek! Powiedział im gdzie mieszka Anita, gdzie pracuje i o której wraca z pracy. A gdyby oni byli złodziejami? Pomyślał o tym? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńspokojnie:) Artur z Maliną wzbudzili u niego zaufanie, a dodatkowo na pewno zapamiętał ich, więc gdyby się coś stało, to zawsze mógłby być świadkiem. Poza tym wokół domu Anity jest sporo ośrodków wypoczynkowych i na plaży kręci się mnóstwo letników. W końcu są wakacje. Najważniejsze, że znaleźli Anitę, a bez pomocy sprzedawcy byłoby trudniej. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Kolejna życzliwa osoba na drodze Artura. On chyba na tyle życzliwości nie zasłużył, bo sam zachował się jak podła świnia. Ale jest jeszcze Malwina i to właśnie jej najbardziej żal. Musi być nieźle pogubiona, chociaż serce się kraje na jej mamusiu. Czekam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
UsuńArtur rzeczywiście ma dużo szczęścia. Może ma wokół siebie tyle życzliwych osób, bo przez długą chwilę brakowało mu rozumu? Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy:)
Przywitanie dość oschłe. Anita nie zaproponowała im noclegu. Oj czarno to widzę. Długa droga przed nimi aby przebłagać Anitę! Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
Usuńnie może być zbyt łatwo. Oni jednak bardzo skrzywdzili Anitę. Ale nie zapominajmy, że ona ich bardzo kochała i chciała dla nich wszystkiego najlepszego w życiu. Zresztą zaprosiła ich na obiad. Pierwszy krok zrobiony. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Jak na pierwsze spotkanie źle nie jest. Anita dała im nadzieję, że jest jakieś jutro. Również fakt że przyjechali do niej z podkulonymi uszami i tak szybko może na ich korzyść zadziałać. Ale moim zdaniem powinni bardziej postarać się o wybaczenie Anity.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło dziewczyny.
RanczUla,
UsuńArtur z Malwiną chyba są innego zdania. Liczyli na cieplejsze przywitanie, Anita zawsze miała do nich ogromną słabość. Teraz wydaje się trochę twardsza. Poza tym oni pojawili się jednak po roku. Masz rację, że muszą się bardziej postarać, bo będą nici z wybaczenia. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Widać, że Artur odzyskał rozsądek. Przed wyjazdem do Iławy poszukał noclegu. Niby obecnie pełno jest ośrodków wypoczynkowych, hoteli, moteli i domów wczasowych, ale jak przyjdzie co do czego, to ciężko jest znaleźć coś odpowiedniego. Jak już coś się znajdzie po całym dniu szukania, to albo drogo, albo daleko, albo warunki spartańskie. A on jednak jechał z dzieckiem. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńto prawda, że wyjazd w sezonie do miejsc urlopowych bez zabezpieczenia sobie noclegu nie jest zbyt rozsądne. Tak jak piszesz, pewnie coś tam w końcu uda się załatwić, ale czy takie miejsce przyczyni się do odpoczynku, to już inna sprawa. Im zależało na miejscu, w którym jego znajomi widywali Anitę. Mieli nadzieję, że to im ułatwi szukanie, no i udało się:) Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Nadzieja umiera ostatnia. Zawsze ją powinno się mieć niezależnie od sytuacji. Artur uczepił się tej przekazanej przez kolegę i wygrał. Odnalazł żonę. Teraz tylko zakasać rękawy i udowodnić jej, że bardzo ją kocha. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńmimo przeszkód, Arturowi i Malwinie udaje się odnaleźć Anitę. Co ona postanowi już w następnej odsłonie, na którą serdecznie zapraszamy. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Nikczemnik Artur ma rzeczywiście szczęście, na które nawet nie zasłużył. Udało mu się dotrzeć do Anity, nawet sprzedawca ryb im w tym pomógł. Może był trochę za bardzo wylewny co do czasu powrotu z pracy Anity, nie znał ich przecież.
OdpowiedzUsuńAnita nieufnie podchodzi do słów Artura, i wcale mnie to nie dziwi. Jak uwierzyć facetowi, który przez rok wycierał łóżko innej, na co liczył, kiedy wracał. Trzeba było pogonić Ninę tego feralnego dnia. Szkoda tylko Malwiny, ale przy separacjach małżonków zawsze dzieci cierpią najbardziej.
Czego jeszcze dowie się Artur i Malwina, bo coś już wie od znajomego.
Dziękuję za dziś.
Pozdrawiam serdecznie, Agata
Agata,
UsuńArtur rzeczywiście nie jest kryształowym bohaterem. Można nawet powiedzieć, że funta kłaków niewarty, ale ... Zawsze lepszy wróg znany, niż nieznany i do tego na własnej krwi wyhodowany:) Może był mu potrzebny taki kopniak i coś wreszcie zrozumiał. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Mnie się podoba obecna postawa Artura. Nie odpuszcza, składa informacje jak puzzle i szuka żony. Chyba naprawdę mu zaczęło zależeć i chyba rzeczywiście wreszcie docenił zalety Anity. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńArtur z Malwiną bardzo chcieli odnaleźć Anitę. Naprawdę im zależy na scaleniu ich rodziny. Teraz wszystko w rękach Anity:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam:)
Rozczuliłam się opisem reakcji Anity na widok męża i córki. Jeśli nawet by się nie zdawało sprawy, jak bardzo ona przeżywa to rozstanie, to ta utrata przytomności wszystko mówi. Artur z Malwiną powinni spalić się ze wstydu i wyrzutów sumienia, że narazili ją ponownie na traumatyczne przeżycia. Jestem bardzo zainteresowana tym, w jaki sposób uda się Arturowi ją przebłagać. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo za te ciepłe słowa. O to między innymi nam chodzi aby bawić, wzruszać i ewentualnie być przyczynkiem do przemyślenia niektórych sytuacji życiowych. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
UsuńScena z plaży, to jak kard z jakiegoś filmu, bardzo romantyczna i chwytająca za serce. Mam nadzieję, że nigdy więcej tak boleśnie nie skrzywdzą Anity. Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla,
Usuńcieszymy się ogromnie, że Ci przypadło do gustu. Coś romantycznego musi być. Oni już wiedzą, że Anita zasługuje na ich najwyższy szacunek i ogromną miłość. Gorąco pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Tak bywa że latmi żyje się wspomnieniami niespełnione miłości i nie dostrzega że się ma obok siebie kogoś wartego miłości i kochającego naprawdę. Artur zrozumiał jakie miał szczęście po czasie. Ciężko będzie mu teraz wszystko posklejać i utwierdzić Anitę że ją kocha. Skrzywdziłją dwa razy. Odchodząc pierwszy raz a drugi wtedy gdy nie chciał jej wysłuchać. Podobnie jak Malwina. Nadzieja na odbudowanie rodziny jest w tym że Artur i Malwina mają w sobie wiele determinacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko miłe Panie
Romantyczko,
Usuńmasz całkowitą rację. Oboje bardzo skrzywdzili Anitę, ale ona ich bardzo kocha. Co robić - podobno miłość jest ślepa. Poza tym oboje dużo zrozumieli i z całego serca chcą powrotu Anity. Będą dwoić się i troić, aby osiągnąć zamierzony cel. Cieszę się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
I na końcu z hukiem opadła mi kopara., w znaczeniu że szczęka... No nieźle napisane, że się puszczała... Miałaś rację. Pozdrawiam w ten zimny czwartek
OdpowiedzUsuńRenia,
Usuńco do Niny, to naprawdę nic innego nie przychodzi do głowy, to i tak delikatne określenie. A co do kopary, to rzeczywiście nie tego się spodziewali. Mimo wszystko liczyli na cieplejsze powitanie. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis:)
Jak na razie, to Artur dość ładnie i sprawnie przeprasza Anitę. Nie naciska na nią, nic nie wymusza. Jest wdzięczny, że zechciała ich wysłuchać i zaprosiła do domu. Interesuje się jej życiem. A za to, że zauważył zmianę w jej wyglądzie należy mu się chyba jakiś medal, mimo, że do tej pory zachowywał się jak dupek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńArtur wie, że stąpa po kruchym lodzie. Zdaje sobie sprawę, że musi być delikatny i wie, że wszystko zależy od Anity. Rozbawiłaś mnie tym medalem, ale trzeba przyznać, że masz rację. Śmieszne to jest, ale niestety prawdziwe, że mężczyźni bardzo rzadko zauważają zmiany zachodzące w ich dziewczynach, partnerkach, żonach czy narzeczonych. Więc jak się taki rodzynek zdarzy, to należy uznać to za cud. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
UsuńNo wreszcie i Artur się czegoś boi! Zresztą ma czego. Dobrze, że już wie jak mocno skrzywdzili Anitę. Dobre i to. Chyba spodziewał się pogonienia ich lub trzaśnięcia drzwiami. Ale Malwina miała rację, że ona ich dalej kocha i że ich nie przegoni. Nie przewidzieli tylko, że Anita się wystraszy. Ciekawe jak im pójdzie rozmowa? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńArtur nie jest idiotą i od jakiegoś czasu zdaje sobie sprawę, że oboje zrobili Anicie ogromne świństwo. Zna żonę, ale i tak obawia się, że złość i rozpacz weźmie górę i nie pozwoli im się wytłumaczyć, tak jak oni to zrobili. Jak się okazało Anita ma klasę i jego obawy się nie spełniły. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Młoda, ale bardzo bystra sunia;) Od razu wyczuła obcych. Brawo Lola! Gdyby tylko wiedziała, że spotkanie zakończy się upadkiem pani, to pewnie by była cichutko. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńLola jest wspaniałym i wiernym pieskiem, broni swojej pani z całych sił. To właściwie dzięki niej Anita odzyskała świadomość:) Dzięki wielkie za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Artur i Malwina osiągnęli to czego chcieli. Pierwszy sukces zaliczyli, ale teraz pozostaje im czekać na wyrok, który wyda Anita. Oczywiście mogą się jeszcze bronić, przekonywać, ale obecnie najważniejsze jest zdanie Anity. Role się odwróciły. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
UsuńAnita nie jest mściwą kobietą i w dalszym ciągu bardzo kocha swoją rodzinę. Poza tym przecież każdy zasługuje na drugą szansę, prawda? Wyrok nie powinien być nieprzyjemny. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Początkowo miałam zamiar nadrobić tylko "Brzydulowe" opowiadania, ale i to mnie tak wciągnęło, że nie mogłam się powstrzymać. trzecią noc nie śpię tylko czytam, jadę do pracy - czytam, wracam z pracy - czytam, gotuję obiad - czytam. Czuję, że mąż za chwilę mnie wyrzuci z mieszkania bo tylko chdzę i z wypiekami na twarzy czytam. Przy w zasadzie każdej historii w mojej głowie pojawia się tysąc myśli, targają mną najróżniejsze i najbardziej skrajne emocje. I coraz bardziej sama mam ochotę pisać.
OdpowiedzUsuńNie mogę wyjść z podziwu jak przez Tyle lat udaje Ci się utrzymać po pierwsze tak niesamowitą klasę i wciąż ten sam niepowtarzalny styl pisania, a po drugie stałą (oczywiście coraz to szerszą)i jakze aktywną publikę. Wielkie gratulacje.
Pozdrawiam cieplutko
Natalia :)
Natalia
UsuńZaskoczyłaś mnie tak niesamowicie przemiłym komentarzem. Bardzo emocjonalnie podchodzisz do moich opowiadań i skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że mi się to nie podoba. Wręcz przeciwnie pragnęłabym, żeby moi czytelnicy tak reagowali jak Ty, chociaż bez wątpienia większość z nich swoimi wpisami potwierdza bardzo różne reakcje i emocje związane z treścią. To bez wątpienia pochlebia i jest budujące dla autora, bo motywuje i napędza do dalszych wysiłków. Rzeczywiście od kiedy założyłam bloga znacznie wzrosła liczba jego czytelników. To daje mi nadzieję, że z opowiadań nie wieje nudą i że jestem jeszcze w stanie zaciekawić moich czytelników.
Styl pisania mam jaki mam i chyba nie potrafiłabym go zmienić, bo to jest takie bardzo moje i okazuje się, że rozpoznawalne.
Liczę na to, że będziesz zaglądać tu częściej i gorąco namawiam do pisania. Dla mnie pisanie od początku miało wydźwięk terapeutyczny tak jak dla Uli pisanie pamiętnika. Przy tym się uspokajam i skupiam tylko na tym co urodziło się w mojej głowie. Liczę na to, że moja wyobraźnia nie wybiera się na emeryturę i uda mi się jeszcze wymyślić coś ciekawego.
Bardzo dziękuję Ci za tyle miłych słów i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Ja się pytam jak można było zakończyć w takim momencie?! Będą mogli pogadać, czy Anita nie chciała robić zbiegowiska i w pieleszach domowych powie im, co o nich myśli? Zżera mnie ciekawość. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu przyznaję, że nie wybieram momentu zakończenia. Jeśli rozdział ma dziewięć lub dziesięć stron worda należy go skończyć. Ja tak właśnie pracuję. Na pociechę mogę powiedzieć, że czas szybko płynie a część wstawiona w następny czwartek zaspokoi Twoją ciekawość.
UsuńBardzo dziękujemy i Gaja i ja za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Jak już kiedyś napisałam, to Artur ma więcej szczęścia niż rozumu. Tymi swoimi reakcjami to doprowadzi Anite do zawału. Liczy, że powie przepraszam Ty jesteś dobra, Nina zła a Anita zaraz się uzali nad ich losem. Muszę przyznać, że mają tupet stwierdzając przecież Mama nas kocha. Znowu działają egoistycznie. Anita ma ciężki orzech do zgryzienia. Pozdrawiam serdecznie no i czekam niecierpliwie na decyzje Anity.
OdpowiedzUsuńHalina,
UsuńArtur przez całe małżeństwo nie był złym mężem, nie zdradzał Anity, nie oglądał się za innymi paniami, pomagał jej w domowych obowiązkach. Najbardziej jednak wykazywał się przy opiece nad Malwiną. Być może nie pałał ogromną miłością do Anity, ale z całą pewnością traktował małżeństwo bardzo poważnie. Byli poprawnym małżeństwem, pewnie takich jak oni znalazłoby się wiele. Zapewne żyli by tak dalej, gdyby nie pojawiła się na horyzoncie jego dawna miłość. No i facet oszalał, a do tego jeszcze wyszła adopcja. Artur i Malwina przeżyli szok. Niezaprzeczalną ich winą jest to, że nie chcieli wysłuchać Anity i to ją najbardziej zabolało. Oni dobrze wiedzą, że Anita bardzo ich kochała, dawała wielokrotnie na to dowody. Obecnie najważniejsze dla nich pytanie, to czy to uczucie się nie zmieniło? Teraz Anita ma faktycznie trudny orzech do zgryzienia Na jej decyzję zapraszamy w kolejny czwartek. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Tekst Artura, że będzie najlepszym ojcem rozbawił mnie do łez - mówi tak jakby dotychczas był złym ojcem. On był jak dla mnie złym mężem, a swoją całą właśnie miłość przelał na córkę, bo gdyby chociaż trochę kochał Anitę to nie postąpił by tak podle.
OdpowiedzUsuńMalwina też nie lepsza od swojego ojca tekst - mamusiu tęskniłam - to jakaś kpina.
Dziękuję Wam za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w czwartkową noc.
Julita
Julita,
Usuńmasz rację, Artur zawsze był fajnym ojcem i świetnie dogadywał się z córką. Tak jak Anita i on bardzo kocha swoją dziewczynkę. Trudno powiedzieć, czy darzył Anitę miłością, ale z całą pewnością był jej wierny i generalnie fajnie im się żyło. Mówi się, że jak głowa siwieje, to …. Artur popłynął i rzeczywiście zachował się jak ostatni gnojek, ale dużo zrozumiał. Malwina jest tylko nastolatką. A Anicie chyba ciężko by było się ponownie zakochać w kimś innym i zapomnieć o córce. Może gdyby mu dała szansę, to znowu będzie szczęśliwa:) Przecież zasługuje na nie jak mało kto. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)