ROZDZIAŁ
2 +18
Zbyszek
i Lidka wrócili późnym popołudniem tłumacząc się, że czekali tak długo, bo
właściciel sklepiku miał jakąś awarię w domu i musiał wzywać pogotowie
energetyczne.
- Skoro przepłynęliśmy jezioro, to nie
chcieliśmy wracać z pustymi rękami – tłumaczył się Zbyszek. – Wzięliśmy kilka
zgrzewek na wszelki wypadek, bo jutro też zapowiada się upał. – Przykucnął przy
pniaku, na którym siedziała Aniela i przylgnął do jej ust. – Mam nadzieję, że
się nie gniewasz kotku? Nie chciałem cię budzić, bo tak smacznie spałaś a Lidka
okazała się bardzo pomocna.
- Nie gniewam się, ale martwiłam się o was.
Trzeba było chociaż zadzwonić…
- Nie pomyśleliśmy… - przyznał ze skruchą
Zbyszek.
Wieczorem
pieczono kiełbaski. Chłopaki grali na gitarach a dziewczyny wtórowały im
śpiewem. Zaangażowana w śpiew Aniela i tym razem nie zwróciła uwagi, że jej
chłopak i jej najbliższa przyjaciółka wyparowali z imprezy jak kamfora. Zjawili
się pół godziny później, ale każde z osobna. Najpierw pojawił się Zbyszek
niosąc całe naręcze suchych gałęzi, a dłuższą chwilę po nim pojawiła się Lidka
otulona w koc.
Kiedy o
północy kładli się spać Aniela przytuliła się do pleców swojego chłopaka. Miała
ochotę na seks, ale on wymamrotał tylko, że jest zmęczony wiosłowaniem i nie ma
już dzisiaj siły na nic więcej. Trochę ją to zdziwiło, bo zazwyczaj takie
imprezy wykorzystywali do wspólnego bycia razem jak najbliżej. Nie nalegała
jednak, chociaż być może już wtedy powinna jej się zapalić w głowie czerwona
lampka ostrzegawcza.
W
niedługim czasie po tej imprezie Zbyszek zerwał z Anielą. Twierdził, że nie
potrafi się odnaleźć w związku, który już na starcie posiada ogromny balast w
postaci wszędobylskiej Lidki.
- Na koniec powiem ci tylko jedno. Uważaj na
Lidkę. To fałszywa suka. Kompletnie nie znasz się na ludziach a ona jest
wredna.
Była na
niego wściekła i nie uwierzyła w te jego bajdy o przyjaciółce. Uznała, że
najzwyczajniej jest o nią zazdrosny i tyle.
Aniela
nie pozostała długo sama, bo na horyzoncie pojawił się Michał, absolwent
architektury, z którym prędko znalazła wspólny język. Michał był bardzo
pogodnym i pozytywnie nastawionym do świata człowiekiem i to właśnie ujęło w
nim Anielę najbardziej. Drugą rzeczą był jego stosunek do Lidki.
Nie
krytykował jej tak jak Zbyszek, nie miał pretensji, że jest z nimi w kinie, na
zabawie sylwestrowej, na piknikach i prywatkach. Zaakceptował ją z całym
dobrodziejstwem inwentarza. Nie komentował jej smętnych nastrojów, jej
mrukowatości i mało wyostrzonego dowcipu. Przyswoił informację, chociaż nigdy
bezpośrednio niewyartykułowaną przez Anielę, że Lidka była, jest i będzie, i to
się nigdy nie zmieni. Czasami tylko pytał z ciekawości, dlaczego Lidka nie ma
chłopaka i dlaczego nie szuka swojej drugiej połówki.
- Wiesz – tłumaczyła Aniela – ona jest bardzo
specyficzna i może ma trochę zaburzoną samoocenę, ale przy tym wszystkim jest
naprawdę przyjazna, życzliwa i uczynna. Znamy się i przyjaźnimy od podstawówki
a ja nie chciałabym, żeby taka piękna przyjaźń nie przetrwała przez jakieś
nieuzasadnione animozje.
Michał wydawał się rozumieć i
rzadko drążył ten temat.
Nadszedł
ciepły czerwiec. Aniela za chwilę miała bronić pracę dyplomową a po obronie
wreszcie solidnie wypocząć. Michał obiecywał, że zabierze i ją, i Lidkę na
Kaszuby.
- To chyba najpiękniejszy rejon Polski.
Bywałem tam wielokrotnie i nigdy nie wyjechałem stamtąd rozczarowany.
Wyjechali
w połowie lipca. Michał zarezerwował na tydzień domek kempingowy na terenie
gospodarstwa agroturystycznego. Aniela nie nastawiała się na jakieś wielkie
zwiedzanie. Pisanie pracy dyplomowej i rysowanie w formie załącznika projektu
inwestycji dały jej w kość więc czas, który teraz miała tylko dla siebie
chciała wykorzystać na regenerację sił.
Okolica
rzeczywiście ją urzekła. Rozlokowali się na dole a Lidkę umieścili na piętrze.
Popołudnie poświęcili na rekonesans. Następnego dnia Michał był gotowy
zwiedzać, ale Aniela odmówiła.
- Jedź z Lidką, ja naprawdę potrzebuję ciszy i
spokoju.
Tak
właśnie zrobił. Im bardziej zagłębiali się w Szwajcarię Kaszubską tym więcej
urzekało go rzeczy. Nie przejmował się tym, że Lidka niezbyt entuzjastycznie
podchodziła do tej eskapady. On uwielbiał takie miejsca i był w swoim żywiole.
Dotarli do miejscowości Węsiory znanej z kamiennych kręgów. Nie były takie
imponujące jak te w Stonehenge, ale też niosły spory bagaż historii i były
fascynujące. Podobne kręgi znaleziono w Odrach i tam też dotarli.
Było
już dość późno, gdy dojechali do jakiegoś zajazdu. Oboje byli głodni i Michał
zamówił im ciepłą kolację. Po niej zadzwonił do Anieli przepraszając, że wrócą
dopiero jutro.
- Dowiedziałem się, że dwadzieścia kilometrów
stąd archeolodzy odkopali jakieś artefakty i chciałbym to zobaczyć. To ponoć
stare mury trzynastowiecznych zabudowań i ceramika. Nie gniewaj się, ale bardzo
mnie ciągnie w to miejsce.
- Nie gniewam się – odpowiedziała. Znała te
jego ciągoty do wykopalisk. – A jak Lidka?
- Znudzona - roześmiał się. – Tak naprawdę to
nie wiem. Z jej twarzy trudno wyczytać jakieś emocje, ale nie narzeka i nie
protestuje, że dzisiaj nie wracamy. Będziemy jutro w porze obiadowej. Do
zobaczenia kochanie. - Po telefonie do Anieli wrócił do zajazdu i zapytał o
nocleg. – Potrzebujemy dwa oddzielne pokoje.
- Został nam tylko jeden i to dwuosobowy z
jednym podwójnym łóżkiem. Mamy prawie komplet gości. Wakacje są.
- No dobrze. Niech będzie – mruknął. – Chyba
się nie pozabijamy, co Lidka?
Uśmiechnęła
się tylko do niego kiwając głową.
Już
zasypiał, gdy poczuł oddech na swojej szyi i dłonie wślizgujące mu się pod
podkoszulek. Błądziły po jego ciele wprawiając je w błogi dreszcz.
- Lidka?
- Ciii… - usłyszał tuż przy swoim uchu.
Odwrócił się do niej. Była zupełnie naga. Jej skóra w świetle księżyca wydała
mu się biała jak alabaster. Pogładził jej ramię. Było aksamitne, przyjemne w
dotyku i gładkie jak jedwab.
- Co ty robisz? Aniela nigdy ci tego nie
wybaczy – szepnął spanikowany.
- Aniela o niczym się nie dowie, prawda?
Będziesz milczał jak grób i ja też. – Usiadła na nim okrakiem ściągając
jednocześnie z niego bokserki. Uśmiechnęła się. Był pobudzony. Przejechała
językiem po jego męskości wkładając ją sobie do ust. Jej ruchy były od razu
szybkie i mocne. Nie bawiła się w delikatność. Poczuł mrowienie w dole brzucha
i niemal odpłynął. Błyskawicznie usiadła mu na biodrach i jednym ruchem
połączyła ich ze sobą. Ujeżdżała go. Najzwyczajniej w świecie ujeżdżała go nie
pozwalając mu złapać tchu. Jeszcze nigdy nie miał tak ostrego seksu nawet z
Anielą. Lidka zachowywała się jak dzikie zwierzę. W życiu nie podejrzewałby ją
o taki temperament. Przerzucił ją na plecy wkładając ręce pod jej pośladki.
Szczupłe, długie nogi Lidki tworzyły teraz w powietrzu pełny szpagat.
- Rżnij mnie i nie przestawaj – wyszeptała
zduszonym głosem. Poruszał się w niej jak szalony i tak jak chciała brutalnie,
mocno i dziko. Spięła nogami jego biodra jak klamrą. Jeszcze bardziej
zintensyfikował ruchy. Wiła się pod nim jak piskorz zmieniając co chwilę
pozycję. Była bardzo zwinna. Nawet nie musiał przerywać penetracji. Teraz miał
przed oczami jej lśniące bielą plecy. Przesunął dłonie z bioder łapiąc za jej
niewielkie piersi. Pochyliła się do przodu na zgiętych łokciach.
- No dalej, dalej… Pokaż co potrafisz –
usłyszał jej cichy głos. Trzymając ją jedną ręką podniósł się z łóżka i oparł o
ścianę zarzucając sobie jej nogi na ramiona. Zdziwił się, że jest taka lekka
jakby nic nie ważyła. Poczuł jak rośnie w nim to ogromne podekscytowanie i
jeszcze bardziej przyspieszył. Odchyliła głowę do tyłu otwierając usta. Nagle
wystrzelił w nią uwalniając z siebie całe pokłady nagromadzonego podniecenia.
Nadal się poruszał, ale już nie tak intensywnie. Lidka westchnęła cicho. Ona
też doszła tuż po nim. Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do niego.
- Było wspaniale, prawda?
- Prawda, – powtórzył jak automat – ale nigdy
nie powinno było się wydarzyć.
- Nie musisz mieć wyrzutów sumienia. Czy
kiedykolwiek uprawiałeś tak wspaniały seks z Anielą?
- Nie, nigdy… - odpowiedział zgodnie z prawdą.
- W takim razie nie wychodź ze mnie a
przekonasz się, że za chwilę dokonam prawdziwego cudu.
Ułożył
się na łóżku wciąż trzymając w dłoniach jej pośladki a ona zaczęła po prostu
tańczyć siedząc na nim. Pochyliła się do jego ust, muskała szyję, pieściła
sutki i pępek, masowała jądra. Po kilku minutach tych zabiegów poczuł, że znowu
rośnie w niej i twardnieje. W życiu mu się to nie zdarzyło. Nigdy nie przeżył
jednego stosunku po drugim. W ogóle nie sądził, żeby to było możliwe. Ona
rzeczywiście dokonywała cudu. Już wiedział, że tej nocy nigdy nie zapomni i miał
pewność, że będzie tęsknił za tym brudnym, wyuzdanym, zwierzęcym seksem z
Lidką. Tej nocy kochali się trzy razy. Trzy razy dochodził i trzy razy dawał
Lidce rozkosz. Kiedy rano schodzili na śniadanie ona znowu była małomówna i
zamknięta w sobie.
Dojechali
do miejsca wykopalisk. Michał porobił kilka zdjęć artefaktów, ale już nie był
tym znaleziskiem tak podekscytowany. Teraz w głowie siedziała mu Lidka i seks z
nią. Nie potrafił się od tych myśli uwolnić.
Wracali
nie odzywając się do siebie słowem. Michał czuł się winny. Jakby nie patrzeć
zdradził Anielę z jej najlepszą przyjaciółką a jednak wciąż odczuwał to dziwne
podniecenie, które wywoływało gęsią skórę i przyprawiało ciało o błogi dreszcz.
W pewnym momencie skręcił w boczną, leśną drogę zatrzymując się na niewielkiej
polance jakiś kilometr od głównej trasy. Odpiął pas i spojrzał na Lidkę. Była
zdziwiona, ale nie zadawała pytań.
- Chcę, żebyś wiedziała, że to był
najpiękniejszy seks jaki kiedykolwiek mi się przydarzył. Pragnę zrobić to raz
jeszcze.
Przejechała
językiem po spierzchłych wargach i uśmiechnęła się. Nawet nie zdawała sobie
sprawy jak bardzo podniecający to był odruch. Michał zadrżał i przylgnął do jej
warg rozpinając jej bluzkę. Pomogła mu pozbywając się odzieży swojej i jego
błyskawicznie. Przenieśli się na tylne siedzenie. Znowu doświadczał zupełnie
ekstremalnych doznań a Lidka uśmiechała się tylko tajemniczo.