KOCHANI
LICZNIK POKAZAŁ WŁAŚNIE PONAD 14 MILIONÓW WEJŚĆ NA BLOG. SŁOWO „DZIĘKUJEMY”
WYDAJE SIĘ ZBYT SKROMNE I UBOGIE, ŻEBY WYRAZIĆ NASZĄ OGROMNĄ WDZIĘCZNOŚĆ ZA TO,
ŻE CZYTACIE, ZA TO, ŻE KOMENTUJECIE I ZA TO, ŻE WCIĄŻ TRWACIE PRZY TYM BLOGU
PRZEZ TYLE LAT. MIMO TO PRZY POMOCY TEGO SŁOWA DZIĘKUJEMY WAM WSZYSTKIM I
KAŻDEMU Z OSOBNA ZA ŻYCZLIWOŚĆ, WYROZUMIAŁOŚC, ZA SERCE.
POZDRAWIAMY NAJCIEPLEJ I NAJSERDECZNIEJ. PRZYTULAMY I PRZESYŁAMY UŚCISKI.
GOŚKA I GAJA
ROZDZIAŁ
6
Cofnęła
się wystraszona.
- Nie, Sebastian, nie… Ja nie mogę…
- Ula, nie bój się. On tak prędko nie wróci –
powtórzył. – Mam wieści o Marku. Proszę cię pojedź ze mną. Zjemy coś i odwiozę
cię do domu.
Zdecydowała
się. Szybkim krokiem ciągnąc za sobą Agatę ruszyła w kierunku auta. Sebastian
otworzył tylne drzwi.
- Usiądźcie tutaj. Posadź Agatę w foteliku i
zapnij ją.
- Skąd masz fotelik dla dziecka? – zapytała
zdziwiona.
- Musiałem kupić. Nie wiesz o tym, ale
pobraliśmy się z Violką już jakiś czas temu i urodził nam się syn, Tomasz. Za
kilka tygodni będzie miał trzy lata.
- Moja Agatka skończyła niedawno tyle…
Sebastian
pomógł im usiąść przy stoliku i wręczył Uli menu. Rozglądała się trwożliwie
jakby bała się, że za chwilę wejdzie tu ktoś, kto ją rozpozna.
- Ula, wybierz coś dla małej. Nie wiem, co
lubi jeść. Mają tu pyszne naleśniki ze śmietaną i truskawkami, a wszystko
polane czekoladą.
- Chcesz spróbować? To musi być naprawdę
smaczne – zapytała Ula. Agata pokiwała w milczeniu głową. – Ja wezmę barszcz
czerwony z krokietem i może kotlet mielony z surówką.
Początkowo
jedli w ciszy. W końcu odezwała się Ula.
- Jak nas znalazłeś?
- Byłem w Rysiowie, ale od twojego ojca nie
dowiedziałem się niczego. Na szczęście natknąłem się na Beatkę. Ona bardzo
martwi się o was. Błagała mnie, żebym uratował ciebie i małą. To właśnie
zamierzam zrobić.
- Jak chcesz to zrobić? Bartek, to mściwy
sukinsyn. Wykopie nas choćby spod ziemi. Stanowię dla niego jedyne źródło
pieniędzy. Myślałam, że będziemy mogły spokojnie żyć za to, co przysyła Marek,
ale on zabiera mi każdy grosz. Nawet nie mam na mleko dla Agaty. Widziałeś, jak
nas traktuje.
- Posłuchaj, Ula. Marek będzie tu za kilka dni
i wyrwie was z tej mordowni. Po tym, co ode mnie usłyszał, bardzo żałuje, że
wyjechał i zostawił cię tu bez żadnego wsparcia. Zrozumiał, że to nie pieniądze
były najważniejsze, ale to, że mogliście być razem. Bardzo tęskni za tobą i
Agatą, i nadal bardzo cię kocha. Daj jemu i sobie szansę, Ula. Nie możesz tak
dłużej żyć. Ta kreatura pastwi się nad tobą i dzieckiem. To dla Agaty powinnaś
od niego odejść. On się nie zmieni. To zwykły menel. Niczym nie różni się od
tych koleżków od kieliszka.
Przerażona
patrzyła mu w oczy. To co mówił było jak piękny sen. Nie wierzyła, że mogłaby
wyrwać się z tego toksycznego środowiska i zacząć żyć normalnie bez tego
panicznego strachu przed biciem.
- Ja się boję, Sebastian… Bartek jest
nieobliczalny… To się nie uda. Nie wierzę w to.
- Uda się, Ula. Ty tylko wytrzymaj jeszcze
kilka dni. Nie znam dokładnej daty przylotu Marka. Miał pozamykać tam swoje
sprawy i wracać – sięgnął po portfel i wyciągnął z niego plik banknotów. – Tu
masz tysiąc złotych. Ukryj je dobrze. Jak będę was odwoził zatrzymam się przy
sklepie monopolowym. Kupisz trzy butelki najtańszej wódki i jak Bartek wróci
postawisz je przed nim. Jak się upije, da wam spokój. Masz zadbać o to, żeby
nie trzeźwiał, rozumiesz? Za resztę przez te kilka dni będziecie się stołować w
jakimś barze, który macie w pobliżu. Nie kupuj żadnego jedzenia do domu, tyle
co dla małej, żeby nie chodziła głodna. Będzie dobrze, zobaczysz. A teraz
chodźmy. Odwiozę was do domu.
Wieczorem
ponownie połączył się z Markiem i opowiedział mu przebieg tego dnia.
- Ona jest przerażona, Marek. Boi się własnego
cienia, boi się o Agatę. Obie noszą ślady mocnego bicia. Całe ciało mają
upstrzone siniakami. Oczywiście domyślam się tego, bo widziałem sińce na
twarzy, szyi i rękach. Obie są wysoce niedożywione i obie cierpią. Wracaj
stary, wracaj jak najprędzej. Twój Lexus nadal tkwi u moich teściów w garażu.
Pojadę po niego, zatankuję i odbiorę cię z lotniska. Nie ma co dłużej czekać.
Jeśli się nie pośpieszysz, przeczytasz ich nekrologi.
- Przylatuję pojutrze. W Warszawie będę koło
dziesiątej rano. Czekaj na mnie.
Ten lot
dłużył mu się niesamowicie. Po tym co usłyszał od Sebastiana chciał jak
najszybciej stanąć na polskiej ziemi i zacząć działać. Nie mógł się pozbyć
poczucia winy. Kilka dni wcześniej dobił targu z deweloperem i kupił spore
mieszkanie na Siennej. Nawet nie wspomniał o tym Olszańskiemu. Po prostu
zapomniał, bo cały czas myślał o Uli i Agacie. Mieszkanie było nowe, a blok, w
którym się znajdowało, dopiero oddany do użytku. Miało dziewięćdziesiąt metrów
i było całkowicie wykończone. Tylko się wprowadzać. Czegoś takiego właśnie
szukał. Spora łazienka, kuchnia otwarta na salon i trzy pokoje.
Głos
stewardessy poinformował pasażerów, że samolot podchodzi do lądowania i kazał
zapiąć pasy. Marek przetarł zmęczoną twarz i odetchnął głęboko. Nareszcie.
Odebrał
bagaż i ruszył do hali przylotów rozglądając się po licznie zgromadzonych tam
ludziach. Usłyszał swoje imię i po chwili już ściskał Sebastiana.
- Dobrze, że już jesteś przyjacielu. Dobrze,
że jesteś. Zaparkowałem niedaleko wejścia. Chodźmy.
Kiedy
już wyjechali poza obręb lotniska Marek zaproponował, żeby najpierw pojechali
na Dobrą.
- Chcę zobaczyć, gdzie mieszkają. Potem
pojedziemy do dewelopera. Nie mówiłem ci, ale kupiłem mieszkanie na Siennej.
Dwunaste piętro. Muszę tylko odebrać klucze i podpisać akt notarialny. To nie
zajmie dużo czasu. Potem pojedziemy coś zjeść i pogadamy.
- To tutaj – Sebastian zatrzymał się niedaleko
bramy wejściowej do kamienicy. – Mieszkają w strasznych warunkach. Wszystko co
cenne Bartek posprzedawał, żeby mieć na alkohol. Z tego, co mówiła Ula,
mieszkanie jest w opłakanym stanie. Dziurę w drzwiach wejściowych zabiła
deskami, bo pijany Bartek kopnął w nie i tak wszedł do domu. Z jej opisu
wynika, że to prawdziwa nora.
Marek
był wstrząśnięty. Ukrył w dłoniach twarz i zapłakał.
- Nigdy sobie nie wybaczę, że skazałem je na
życie gorsze od śmierci. Gdybym nie był taki głupi, nigdy bym ich nie porzucił.
To wszystko przez te moje chore ambicje. Chciałem udowodnić ojcu, że poradzę
sobie. Byłem idiotą. On przecież nawet nie ma pojęcia, że wyleciałem do Stanów.
- On wie, Marek. Wie ode mnie, ale nie puścił
pary z ust. Nie powiedział ani twojej matce, ani Febo.
- Dlaczego mu powiedziałeś?
- Musiałem. Przyszedł któregoś dnia do mnie do
gabinetu. Usiadł ciężko na krześle i oświadczył mi, że firma upada i nie ma
szans na to, żeby się podźwignęła. Powiedział, że Alex zawiódł na całej linii
przy wydatnym udziale swojej siostry. Ponoć przetrwonili kupę firmowych
pieniędzy. Zapytał wtedy, czy mam z tobą kontakt.
- Marek prosił mnie o dyskrecję – odparłem.
- Posłuchaj, Sebastian. Bardzo niegodziwie
postąpiłem ze swoim synem. Także wobec Uli byłem niesprawiedliwy. Nawet nie
wiesz, jak bardzo tego żałuję. Chciałbym go przeprosić i błagać o wybaczenie.
Zmieniłem testament. Febo nie zasłużyli sobie na sukcesję po mnie. Doprowadzili
firmę na samo dno. Jedynym spadkobiercą jest znowu Marek, choć nie będzie to
dziedzictwo takie, jakbym chciał. Założyłem przeciwko Alexowi i Paulinie sprawę
w sądzie. Zajmuje się tym mój prawnik. Chcę odzyskać to, czego nie zdołali
jeszcze sprzeniewierzyć. Wystąpiłem też o wysokie odszkodowanie. Już nie będę
się nad nimi litował. Są moim największym rozczarowaniem. Nie mam zdrowia ani
siły z nimi walczyć. Tu potrzebny jest ktoś młody i dlatego pomyślałem o Marku.
- Jego nie ma w Polsce, panie Krzysztofie.
Zaraz po tym nieszczęsnym zarządzie wyjechał do Stanów i jest tam do tej pory.
Z tego co wiem na razie nie zamierza wracać.
- Szkoda, naprawdę szkoda – Dobrzański
podniósł się z krzesła. Najwyraźniej był zawiedziony. Prosił, żebym nie mówił
ci o tej rozmowie. Sam obiecał, że nikomu nie powie, że nie ma cię w kraju.
- Czy to zawsze musi tak być? – odezwał się
rozgoryczony Marek. – Czy zawsze musi się coś strasznego stać, żebyśmy zrozumieli
popełniane przez siebie błędy? On stracił firmę, ja skazałem na straszny los
kobietę i dziecko, które kocham całym sercem. Jedźmy, Seba. Załatwmy to co
najpilniejsze i obmyślmy dalszy plan działania.
Z
deweloperem poszło gładko. Nie zabawili u niego dłużej niż pół godziny. Potem
bez przeszkód pojechali na Sienną obejrzeć mieszkanie.
- To prawdziwy apartament, Marek – mówił
Sebastian z podziwem. - Moje nie jest małe, ale to jest ogromne.
- Jutro przywiozą meble. Zamówiłem przez
internet. Chodzisz jeszcze do pracy?
- Nie…, do końca wypowiedzenia mam urlop, a
co?
- Chciałbym, żebyś mi pomógł to wszystko
poustawiać o ile Violka się zgodzi.
- Zgodzi się. Już z nią rozmawiałem. Mówiłem,
że wracasz i trzeba ci pomóc znowu się urządzić. Nie miała nic przeciwko. Przyjadę
rano koło dziewiątej. Jedźmy teraz coś zjeść.
Siedzieli
w Baccaro i rozmawiali półgłosem.
- Trzeba odwrócić od Uli i małej jego uwagę –
mówił Sebastian. – Jedyne czym wykazuje zainteresowanie, to wóda. Powinniśmy mu
zapewnić stałe dostawy. Znajdźmy jakąś hurtownię alkoholi i złóżmy zamówienie.
Powiedzmy dwie skrzynki dziennie przez dwa dni, a trzeciego cztery. Powinno
wystarczyć. Kiedy urżnie się już porządnie wyprowadzimy Ulkę stamtąd i
zawieziemy do ciebie na Sienną. Potem wystarczy tylko napisać pozew rozwodowy i
złożyć w sądzie.
- Może być. Sam bym lepiej tego nie wymyślił.
Trzeba pogrzebać w internecie i wyszukać jakąś hurtownię, ale to może już ja
sam poszukam wieczorem. Mogę zatrzymać się u ciebie na tę jedną noc? Nie chce
mi się wycierać gdzieś po hotelach.
- No jasne, nie ma sprawy. Violka się ucieszy.
Poza tym musisz poznać młodego Olszańskiego.
Viola
otworzyła im drzwi i aż pisnęła na widok Marka. Gdyby nie dziecko na jej
rękach, pewnie rzuciłaby mu się na szyję.
- Tak się cieszę, że wróciłeś. Brakowało nam
tu ciebie. To nasz synek, Tomaszek. - Marek wyjął zza pleców sporego pluszaka i
wręczył go małemu. Chłopiec uśmiechnął się i przygarnął do siebie zabawkę.
- Witaj, Violetto. Jeszcze bardziej
wypiękniałaś niż zapamiętałem. Macierzyństwo ci służy, a mały śliczny. Chyba do
ciebie podobny.
- Mam nadzieję – roześmiała się. – Ale wchodź,
wchodź dalej. Rozgość się.
WOW! Cudna niespodzianka. Jestem przerażona stanem Uli. Obawiam się, że słowa Uli o Bartku mogą się spełnić, oby im się nic złego nie stało. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńBędzie dobrze, chociaż Ula i Agatka przechodzą przez piekło. Marek i Sebastian wymyślą plan, żeby je uratować.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
No, no gratulacje! A wracając do opowiadania, to muszę stwierdzić, że cieszę się z powrotu Marka, ale zastanawiam się czy nie przyjechał zbyt późno. Bartek tak łatwo nie odpuści. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńBartek, to mściwa kanalia. To głównie dlatego należy zadbać, żeby nie trzeźwiał, bo pijany nic nie jest w stanie zrobić. Ratunek przyjdzie w samą porę.
Bardzo dziękujemy za komentarz i gratulacje. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Pomysł z upijaniem Bartka wydaje się dość ciekawy, ale jak on będzie pijany, to może być bardzo agresywny. Sebastian chyba tego nie przewidział. Boję się o dziewczyny. A na koniec z całego serca gratuluje. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńBartek jest agresywny wówczas, gdy jest "niedopity". Kompletnie zamroczony alkoholem nie zrobi nic. Jakby na to nie patrzeć, zbliża się koniec cierpień Uli i Agaty.
Pozdrawiamy cieplutko i dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)
GRATULACJE DZIEWCZYNY. Ilość odsłon blogu robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńMarek wrócił i dowiedział się dokładnie, co wydarzyło się przez te ponad trzy lata. Zrozumiał też, że pieniądze to nie wszystko. Ula przez ten czas i Agatka sporo wycierpiały. A on nie miał okazji zobaczyć, jak Agatka zaczyna chodzić, mówić. Ja bym na jego miejscu Uli i Agatce zrobiła obdukcję, a nie kupowała trzy skrzynki wódki. Chociaż jakby się sam dosiadł, może zapił się na śmierć i Ula byłaby wdową. A tak ciężka batalia przed nimi. Krzysztofowi również wrócił rozum po czasie. Coś ci Dobrzańscy są mądrzy po szkodzie. Póki co Ula ważniejsza od firmy i powinien najpierw zadbać o nich. Jak rozumiem Krzysztof i Helena nie wiedzą, że są dziadkami.
Pozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńObdukcja na pewno będzie, bo to niezbędne do założenia sprawy rozwodowej. Wódka jest po to, żeby Bartuś i jego kompani mieli do niej łatwy dostęp. Ma też za zadanie wprowadzenie panów w taki stan upojenia alkoholowego, żeby nie byli w stanie (zwłaszcza Bartek) zrobić krzywdy Uli i Agacie. Co do seniorów, to nie mają pojęcia, że zostali dziadkami.
Pozdrawiamy najserdeczniej i pięknie dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)
Cieszę się z Wami dziewczyny i serdecznie gratuluję;) Ula jest zupełnym wrakiem człowieka. Nie wiem czy Marek nie będzie zszokowany tym widokiem. Na jego miejscu nigdy bym sobie nie darował tego, że je zostawił. Jeszcze raz gratuluję i dziękuję za niespodziankę. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńNie chcę za dużo zdradzać, ale chyba każdy, kto widziałby tak sponiewieraną kobietę, bo prostu emocjonalnue by pękł. No chyba, że miałby serce z kamienia. Marek z całą pewnością ma już wyrzuty sumienia, które będą ciążyć jeszcze bardziej.
Pięknie Cię pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis i gratulacje. :)
Niespodzianka super, ale treść rozdziału dość przerażająca. Agatka nie ma co jeść. Na miejscu Marka zgładziłabym Bartka, albo co najmniej nagi z czterech liter bym mu wyrwała. Gratuluję i dziękuję. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMarek niewątpliwie zrobiłby to i skrócił Bartusia o głowę, jednak Sebastian występuje tu w roli głosu rozsądku i to dzięki niemu Marek zaniecha takiej zemsty. Uwolnienie dziewczyn coraz bliżej więc trzeba być dobrej myśli.
Bardzo dziękujemy za wpis i gratulacje. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Dobrze myśli Sebastian. Gdyby Marek się nie pospieszył, to mogłoby tak się stać i przeczytaliby nekrologi Uli i Agatki. Teraz tylko szybko należy je wyrwać z rak debila Bartka. Gratuluje i do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńUwolnienie dziewczyn coraz bliżej. Marek i Sebastian usilnie nad tym pracują, żeby załatwić to skutecznie, ale nie drastycznie, bo chcą oszczędzić Uli i Agacie kolejnej traumy. Zdradzę, że nie do końca ten plan się powiedzie, ale dziewczyny będą wolne.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za gratulacje i komentarz. :)
Jak się okazuje nie wszystko można załatwić przez internet. Mieszkanie można kupić, ale spokoju swoich bliskich już nie. A poza tym ogromne gratulacje! Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! Internet ma wiele możliwości, ale żeby uratować człowieka, nia ma takiej mocy sprawczej. Na szczęście Marek wrócił i wreszczie może zatroszczyć się o swoje dwa szczęścia.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz i gratulacje. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Cieszę się, ze Marek kupił mieszkanie, bo będzie miał gdzie zabrać dziewczyny, bo mimo wszystko wierze, ze uda mu się i ze Ula mu wybaczy a Agatka nie będzie się go bala. Z całego serca gratuluje i chętnie przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTo mieszkanie było ważne, bo kiedy Marek wyrwie dziewczyny z rąk Bartka, nusi im zapewnić spokój i godziwe warunki do życia. O Agatę bądź spokojna, bo Ula przez te parę lat opowiadała córce o ojcu i utwierdzała ją w przekonaniu, że on bardzo ją kocha.
Pięknie dziękujemy za komentarz i gratulacje. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No wreszcie do Marka dotarło, że jest idiotą W końcu zrozumiał co w życiu jest ważne. Zadowolenie ojca nie powinno być ważniejsze od ciężarnej dziewczyny i ich bezpieczeństwa. Oczywiście ja tez gratuluje. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńDo pewnych wniosków, zazwyczaj słusznych, dochodzi się po latach. Podejmując decyzję o wyjeździe do Stanów Marek uważał, że postępuje słusznie i w dodatku wierzył, że Ula jest na tyle odporna psychicznie, że sobie bez niego poradzi. Bardzo się pomylił, a Ula wraz z córką zapłaciły za tę pomyłkę ogromną cenę.
Cieplutko pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis i gratulacje. :)
Bardzo nie chce, ale po prostu muszę – przyszła koza do woza. Krzysztof zmienił testament tylko po co skoro właściwie nic mu już nie zostało. Teraz żałuje jak potraktował syna i Ulę, to trochę za późno. Pozdrawiam i gorąco gratuluję. Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńMarkowi miał przypaść w udziale znacznie pokaźniejszy majątek niż to, czym teraz dysponuje senior. Krzysztof, kiedy przejrzał na oczy, starał się uratować przed pazernością Febo przynajmniej to, co jeszcze zostało. Stąd zmiana testamentu. Bolesne doświadczenia z przybranymi dziećmi pozwoliły wyciągnąć wnioski korzystne dla rodzonego syna. Lepiej późno, niż wcale.
Najserdeczniej pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)
OGROMNE GRATULACJE! Taka ilość to coś pięknego. No, ale nie mogło być inaczej. Wasze opowiadania są wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńPanowie z rodu Dobrzańskich chyba mają w genach, dochodzić do rzeczy oczywistych po czasie. Całe szczęście, że Marek już wrócił. Ale ja obawiam się czy pierwsze ich spotkanie będzie wypominaniem sobie wzajemnie. Ula wypomni mu wyjazd a Marek jest wyjście za mąż i narażenie siebie i Agaty.
Sebastian za to ma oryginalny pomysł jak wyciągnąć je obie z tego bagna.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę wieczorem.
Julita
Julita
UsuńNie będzie wzajemnego oskarżania się, bo ich pierwsze spotkanie nastąpi w dość dramatycznych okolicznościach. Niestety nic więcej zdradzić nie mogę.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Dziękujemy też za miłe słowa odnośnie bloga i za gratulacje. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Rodzeństwo Febo chyba powinno się obawiać, no chyba, że wiedza o sprawie sądowej i zdążyli uciec do Włoch. Ciekawe czy dosięgnie ich sprawiedliwość. Gorąco gratuluję i pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńSprawy z rodzeństwem Febo zawsze doprowadzam do sprawiedliwego końca, więc i tu nie będzie inaczej. Oboje są w Polsce i jak dobrze pamiętam, czekają w areszcie na rozprawę.
Pozdrawiamy najserdeczniej i pięknie dziękujemy za wpis i gratulacje. :)
Sebastian miał gest a tak naprawdę super zrobił, że dal Uli pieniądze na jedzenie. Mam nadzieję, że Bartek ich nie znajdzie i że Markowi uda się bez większych problemów zabrać dziewczyny do swojego domu. Serdecznie gratuluję i pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńSebastian widział w jakiej sytuacji są dziewczyny, posiniaczone od bicia i wygłodzone. Miał już świadomość, że wszystkie pieniądze idą na przelew, a Uli nie zostaje nic. Wsparcie, którego udzielił jest nie do przecenienia. On też ma serce po właściwej stronie i nie mógł pozwolić, żeby chodziły głodne, zwłaszcza mała Agata. Tych pieniędzy Bartek nie znajdzie.
Najserdeczniej pozdrawiamy dziękując za gratulacje i komentarz. :)
Obawiam się, że Bartek może z początku się ucieszyć z tego alkoholu, ale on też nie jest taki głupi i może zacząć coś podejrzewać. Wtedy cała jego złość skupi się na Uli i Agacie. Przesyłam gratulacje ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńOczywiście, że Bartuś się ucieszy. Będzie mógł chlać bez oporu każdego dnia. Ma już tak przeżarty wódą mózg, że nawet nie będzie się zastanawiał, kto jest jego dobroczyńcą. W stanie upojenia alkoholowego jest raczej mało prawdopodobne, żeby zaczął coś podejrzewać. Najważniejsze, że jest co wypić, prawda?
Pozdrawiamy Cię serdecznie i dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)
Dziękuję za niespodziankę i oczywiście przesyłam gratulacje. A jeśli chodzi o rozdział, to wydaje się, że wreszcie zaczyna się koniec udręki Uli i Agatki. Trzymam za nie kciuki. Powinny być w końcu szczęśliwe. Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Coraz bliżej do dnia, w którym skończy się gehenna Uli i Agatki. Obie mają ogromną traumę i ciężkie przejścia. Obie są znerwicowane i wylęknione. Powoli jednak zaczną odzyskiwać równowagę i spokój.
UsuńPozdrawiamy najserdeczniej. Bardzo dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)
Zacznę od gratulacji za tak imponujący wynik 👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏 No ale Dziewczyny mądre i zdolne lecimy po kolejny milion, ja jestem gotowa na kolejne opowiadania. Wizyta u okulisty i optyka po nowe okulary już umówiona 😉
OdpowiedzUsuńMarka dobijają wyrzuty sumienia a jak zobaczy swoje dziewczyny w jakim są stanie to chyba zawału dostanie. Pomysł z upijaniem Bartusia i kumpli jest dobry tylko się zastanawiam czy Bartkowi nie wyda się to trochę dziwne, że Ula kupuje mu alkohol i to w takiej ilości. No cóż co do Febo i seniorów to było to do przewidzenia. A ta zmiana testamentu to co Marek ma przejąć w spadku długi. Krzysztof by się wstydził robiąc i mówiąc takie coś. Skoro zrozumiał jak wrednie postąpił w stosunku do Marka i Uli to mógł próbować odszukać Ulę a nie biadolić Sebie. Ależ to opowiadanie trzyma w napięciu niczym u Hitchcocka. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz gratuluję. Jesteście WIELKIE 👍👏👏👏
Halina
UsuńMarek wprawdzie zawału nie dostanie, ale będzie miał, a właściwie już ma ogromne poczucie winy i sam siebie będzie oskarżał o to co spotkało Ulę i Agatkę. Co do Bartusia, to gdyby tak go mocną wyżąć jak gąbkę, to poleciałby z niego wyłącznie alkohol. Stan, do którego się doprowadził nie pozwala na logiczne myślenie i łączenie jakichś faktów, bo wywołuje w takim pijaku wyłącznie pierwotne, prymitywne instynkty. nawet nie będzie dociekał, skąd Ula wytrzasnęła pieniądze na te trzy butelki wódki.
Krzysztof bardzo żałuje, że tak paskudnie postąpił z własnym synem i Ulą. Nie ma pojęcia, że Ula wyszła za mąż i urodziła mu wnuczkę, bo Sebastian powiedział mu tylko o wyjeździe Marka do Stanów. Marek nie odziedziczy długów, ale też odziedziczy nie tyle, ile mógłby, gdyby Febo nie położyli na jego schedzie swoich łap.
Dziękujemy za miłe słowa, za gratulacje i trzymamy kciuki za Twój dobry wzrok. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Pomysł na upijanie Bartka mocno kontrowersyjny, ale najważniejsze żeby przyniósł zamierzony skutek i zapewnił bezpieczeństwo Uli i Agatce. Na kilka dni jest w stanie się sprawdzić, na dłuższy czas byłby kiepski. Ale najważniejsze, że Marek już na miejscu i zrobi wszystko, by jego dziewczyny były bezpieczne.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski i gratuluję Wam mega imponującej liczby odsłon 💖💖💖