ROZDZIAŁ 9
Ruszył
w stronę najbliższego szpitala. Pamiętał o zabraniu zdjęć. W telefonie miał te,
które rano zrobił Agacie podczas kąpieli. Chciał zaraz po załatwieniu sprawy w
szpitalu pojechać na komendę i zgłosić pobicie, a raczej Ula musiała to zrobić.
Trochę
się wyczekali na SOR-ze, ale w końcu trafili do młodej lekarki, która zajęła
się dziewczynami bardzo troskliwie. Zbadała najpierw Ulę z przerażeniem patrząc
na jej ciało pełne siniaków.
- Okropnie to wygląda. Są stare ślady i
świeże. Muszę zrobić zdjęcia do dokumentacji. Będziemy to zgłaszać policji. Ma
pani sporą niedowagę. Niedojadała pani?
- Mąż przepijał wszystkie pieniądze –
powiedziała cicho. – Ja byłam nieważna, bo najważniejsza była moja córeczka.
Ona nie mogła chodzić głodna. Może pani zobaczyć co mam z lewą ręką? Bardzo
boli. Chyba nie jest złamana, bo poruszam palcami, ale być może to jakieś
zwichnięcie…
- Zaraz sprawdzimy. Proszę tu usiąść. Zrobimy
USG - lekarka skupiła się na monitorze i zamilkła na chwilę. – Wygląda na to,
że kości są całe. Najwyraźniej mięśnie są bardzo stłuczone i to stąd ten ból.
Proszę zauważyć, że pod spodem ręce na całej długości od pachy aż po nadgarstki
są niemal czarne. Ewidentnie zasłaniała się pani nimi i to one najbardziej
ucierpiały. Przepiszę pani środki przeciwbólowe i przeciwzapalne. To powinno
pomóc. Proszę się wytrzeć, – podała Uli papierowe ręczniki – a ja napiszę
obdukcję. Proszę też przygotować dziecko. Zaraz je obejrzę.
Marek
odjechał spod szpitala po ponad trzech godzinach. Był jednak zdeterminowany i
chciał dzisiaj załatwić wszystko. Na komendzie też nie od razu wskazano im
właściwego człowieka, który przyjąłby ich zawiadomienie o przestępstwie.
Wreszcie dotarli do jednego z gabinetów i mogli opowiedzieć całą historię
popierając ją zdjęciami. Policjant przyjął zgłoszenie. Powiedział im, że
zatrzymają Bartka, jak tylko dostaną nakaz prokuratorski.
Wreszcie
mogli odetchnąć. Zanim ruszyli do galerii zjedli porządny obiad w Baccaro. Marek
płacił za wszystko. Obkupił swoje dziewczyny od stóp do głów. Uli dodatkowo
kupił telefon. Już w domu wprowadził jej swój numer i numery Sebastiana i
Violetty.
- Szkoda, że nie pamiętam numeru do Jaśka… -
powiedziała Ula ze smutkiem. – Tak dawno nie widziałam jego i Betti. Pamiętam
tylko numer domowy, ale nie chcę dzwonić, bo jeszcze ojciec by odebrał, a z nim
rozmawiać nie mam zamiaru.
- Wiesz co? Ja chyba mam numer jego komórki.
Zaraz poszukam. O, jest. Daj, wprowadzę ci. Może nie dzwoń tylko wyślij sms-a i
jakoś umów się z nim. Tak przynajmniej ojciec nie będzie świadkiem waszej
rozmowy.
- Tak zrobię, ale nie dzisiaj. Ręce mam
obolałe i niemrawe. Może jutro będzie lepiej.
Następnego
dnia pospali nieco dłużej. Uli nie dokuczał tak bardzo ból, a małą Marek
zgarnął o siódmej rano do swojej sypialni i jeszcze przysnęła na trochę tuląc
się do matki. Było dobrze po dziesiątej, kiedy kończąc jeść śniadanie usłyszeli
dzwonek do drzwi. Nieco zdziwiony Marek poszedł otworzyć. Sądził, że to pewnie
Seba ma coś pilnego i dobija się tak rano. To jednak nie był Olszański. W progu
stał wczoraj poznany sierżant Jabłoński po cywilu wraz z dwoma umundurowanymi
policjantami.
- Dzień dobry, panie Dobrzański. Możemy wejść?
Mamy informacje dla pani Dąbrowskiej.
Marek
szerzej otworzył drzwi i gestem zaprosił policjantów do salonu. Ula trzymając
Agatę za rękę wyszła z kuchni z niepewną miną.
- Dzień dobry… Panowie do mnie…?
- Tak. Chcieliśmy coś przekazać, ale może nie
przy małej.
- Agusia idź na chwilę do swojego pokoju i
pobaw się lalkami. Ja zaraz do ciebie przyjdę.
Agatka
bez protestu pobiegła do siebie, a oni wraz z policjantami rozsiedli się przy
stole.
- Wczoraj po godzinie osiemnastej dostałem ten
nakaz prokuratorski i niezwłocznie wysłałem na Dobrą swoich ludzi. Pół godziny
później okazało się, że sam muszę tam pojechać wraz z technikiem kryminalnym,
bo w mieszkaniu natknięto się na ciała trzech mężczyzn. Dwóch z nich nie żyło
natomiast trzeciego w stanie silnego upojenia alkoholowego przewieziono do
szpitala. Nie wiadomo czy przeżyje, bo z badania krwi wynika, że miał w sobie sześć
i pół promila alkoholu. U tych dwóch denatów było średnio po siedem i trzy
dziesiąte promila. Ciężkie zatrucie i dawka śmiertelna to cztery, pięć promili.
Cała trójka musiała pić od kilku dni i nie trzeźwieć. Zresztą na miejscu
znaleźliśmy kilka butelek alkoholu. Przynieśliśmy parę zdjęć zrobionych w
mieszkaniu i chcieliśmy pani pokazać. Uprzedzam, że są dość nieprzyjemne. Być
może rozpozna pani kogoś z nich – mężczyzna wyjął z kieszeni marynarki kopertę,
a z niej plik fotografii.
Drżącą
dłonią przerzucała zdjęcia. Znała ich bardzo dobrze.
- Ten tutaj to mój mąż, Bartłomiej Dąbrowski.
Ten na podłodze, to Stanisław Walczak, a ten najmłodszy to Franciszek Migocki.
Który z nich przeżył?
- Właśnie ten Migocki. Pozostali dwaj nie
żyją. Bardzo mi przykro, że pani mąż tak skończył.
- Niepotrzebnie. Dla mnie i dla mojej córeczki
był oprawcą i katem. Całe życie pracował na taką śmierć.
- Niestety to nie koniec przykrych wiadomości.
Chciałbym panią prosić, żeby dzisiaj o szesnastej stawiła się pani w
prosektorium przy komendzie w celu identyfikacji zwłok. To właściwie tylko
formalność, ale niestety konieczna. Będzie pani musiała podpisać protokół.
Policjanci
wyszli. Marek zajął się Agatą, a Ula postanowiła zadzwonić do brata. Nie miała
zamiaru płacić za pochówek Bartka. Całe życie okradał ją z pieniędzy. Teraz
niech mamusia za niego zapłaci. Wystukała treść sms-a.
„Jasiek, muszę koniecznie do
Ciebie zadzwonić. Wyjdź z domu i idź gdzieś, gdzie tata nie będzie Cię słyszał.
Ula”.
Po
piętnastu minutach przyszła odpowiedź.
„Dzwoń”.
Wybrała
numer. Jasiek odebrał natychmiast.
- Cześć, siostra. Strasznie dawno nie
gadaliśmy. Co się z wami dzieje? Jak żyjecie? Betti bardzo się o was martwi i
ja też. Tęsknimy za tobą i małą.
- Nie mogłam dzwonić, Jasiu, bo Bartek
sprzedał mój telefon. Powiem ci wszystko, ale w wielkim skrócie. Bartek nie
żyje. Zapił się na śmierć. Wczoraj znalazła go policja w naszym mieszkaniu.
Oprócz niego nie żyje jego kumpel, a drugi walczy o życie. Kilka dni temu
odnalazł nas Sebastian Olszański. Pamiętasz go? Tak, to ten sam. Powiedział mi
wtedy, że Marek wraca i wyrwie nas z tego szamba. Tak się właśnie stało. Marek
przyjechał akurat w momencie, gdy Bartek pastwił się nade mną i Agatą. Marek
odciągnął go od nas i spuścił mu manto. Razem z Sebą zawieźli nas na Sienną. Tu
Marek kupił mieszkanie i tu teraz jesteśmy. Sienna osiem, dwunaste piętro. Ja
chciałam cię prosić, żebyś przekazał Dąbrowskiej, że jej synuś nie żyje. Ciało
jest w prosektorium policyjnym na Nowolipie numer dwa. Zapamiętasz? Ja nie mam
zamiaru wydawać pieniędzy na jego pochówek. Tak właśnie jej powiedz. Powiedz,
że synuś całe życie żerował na mnie, okradał mnie i tłukł nas obie. Powiedz, że
przez tę kanalię nawet nie miałam na mleko dla dziecka. Niech sobie pochowa
swojego złotego chłopca, po którym do dziś nosimy siniaki i ja, i Agata. Ja
jeszcze dzisiaj o szesnastej pojadę zidentyfikować zwłoki i na tym kończą się
moje związki z tą patologią. Powiedz też o wszystkim ojcu. Może będzie chciał
pójść na pogrzeb ukochanego zięcia. A co u was?
- U mnie i u Betti dobrze. Zdrowi jesteśmy. Ja,
jak wiesz, ciągnę studia, a Beatka kończy trzecią klasę. Bardzo byśmy chcieli
zobaczyć ciebie i malutką…
- Umówimy się, Jasiu. Na pewno się umówimy.
Niech tylko uspokoi się ten młyn z Dąbrowskim wtedy zadzwonię, albo przyślę
sms-a. Ty też możesz dzwonić, zawsze. Marek kupił mi telefon więc zapisz sobie
ten numer. Zadzwoń mi tylko, co powiedziała na te rewelacje mamusia Dąbrowska i
czy pochowa synka.
- Załatwione. Trzymaj się, siostra.
Wieczorem
siedziała z Markiem w salonie pakując prezent dla Olszańskiego juniora. Będąc w
galeriach na zakupach kupili i Tomaszkowi sporych rozmiarów klocki Lego. Ula
streściła Markowi rozmowę z bratem.
- Ciekawa jestem reakcji mojej byłej już teściowej.
Dam głowę uciąć, że będzie oburzona moim postępowaniem.
- To nas już nie obchodzi, kochanie. Myślę
sobie, że chociaż raz pijaństwo Bartka przysłużyło się dobrej sprawie. Dzięki
temu, że wyciągnął kopyta w oparach alkoholu, oszczędził ci biegania po sądach
i użerania się z nim na sprawie rozwodowej. Powinniśmy jak najszybciej się
pobrać. A oto dowód na to, że nie jestem gołosłowny – uklęknął przed nią i
otwarł zaciśniętą w pięść dłoń. Na jej środku spoczywał najpiękniejszy
pierścionek jaki w życiu widziała. – Przywiozłem go z dalekiego świata dla
wyjątkowej kobiety z nadzieją, że zechce dzielić ze mną życie na dobre i na złe,
w szczęściu i nieszczęściu, w chorobie i zdrowiu. Zostań moją żoną, Ula. Tylko
przy tobie mogę być szczęśliwy do końca moich dni. Przysięgam na głowę naszej
córeczki, że będę dla ciebie najlepszym mężem, a dla niej najlepszym ojcem.
Jej
oczy zaszły łzami, ale usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Tak miało być od początku, Marek i wiem, że
to wszystko co powiedziałeś na pewno się spełni, bo miłość, którą się
obdarzyliśmy nadal w nas tkwi i jest silna. Przepraszam, że byłam zbyt słaba,
by sprzeciwić się naciskom ojca i złym językom. To był błąd, za który
zapłaciłam ogromną cenę. Zostanę twoją żoną. To nagroda za lata cierpień moich i
Agaty. Kocham cię – zbliżyła twarz do jego twarzy tuląc usta do jego ust – bardzo,
bardzo mocno.
Przytulił
ją ostrożnie. Nadal bolało ją ciało zmaltretowane ciosami Bartka.
- Nie będziemy zwlekać ze ślubem. Nie sądzę,
żebyś chciała nosić po Bartku żałobę. Agata jest Dobrzańska. Chcę, żeby jej
matka też nosiła to nazwisko. Jutro po drodze do Olszańskich wstąpimy do
kościoła i zaklepiemy pierwszy, możliwy termin. Chcę, żeby ten ślub był taki
jak należy. Ja w garniturze, ty w białej sukni, a nasza córka będzie szła przed
nami niosąc nasze obrączki. Zaprosimy twoje rodzeństwo, a Olszańscy będą
naszymi świadkami. Przyjęcie zrobimy w domu. Mamy dość miejsca, a nasi goście z
łatwością się pomieszczą.
Oczy
Uli błyszczały szczęściem.
- To wspaniały plan. Zgadzam się z nim w stu
procentach.
Zgodnie
z tym co mówił Marek następnego dnia podjechali najpierw na plebanię. Marek
uiścił stosowną kwotę, która zapewniła im ślub pod koniec października. Z
dobrymi nowinami zajechali do Olszańskich. Violetta długo ściskała Ulę szepcząc
jej do ucha, że bardzo się cieszy, że Ula wyrwała się z koszmaru, jakim było
jej dotychczasowe życie. Potem uściskała Agatkę przedstawiając jej Tomaszka.
- To ciocia Viola, kochanie, a wujka
Sebastiana już znasz – mówił do córki Marek. - Tu mamy prezent dla waszego
synka. Agata sama wybierała. Poza tym pobieramy się dwudziestego ósmego
października o dwunastej w południe i liczymy, że zgodzicie się zostać naszymi
świadkami.
- Nie może być inaczej przyjacielu – Sebastian
poklepał Marka po plecach.
Usiedli
wszyscy w salonie, a Viola podała na stół kawę i ciasto. Dzieci zajęły się
klockami więc Marek streścił wydarzenia ostatnich dni.
- Chcieliśmy założyć w sądzie sprawę rozwodową
i przy okazji zgłosiliśmy doniesienie o przestępstwie. Chodziło o pobicie Uli i
Agaty. Tymczasem okazało się, że Bartek i jego kolega nie żyją. Zapili się na
śmierć. Odpadły nam więc formalności sądowe. Ula nie będzie nosić żałoby po tej
kreaturze, dlatego tak szybko zdecydowaliśmy się na ślub.
- Cieszymy się bardzo – odezwała się Violetta.
- Wszyscy dość przeszliście, ale Ula i Agata najwięcej. Najwyższy czas zacząć
budować wspólne szczęście. Wypijmy za to, kochani.
Takie troche szczęście w nieszczęściu miała Ula z tą śmiercią Bartka. Myślę, że jeszcze wiele krwi by im napsuł podczas trwania rozprawy sądowej. Obawiam się jednak czy Dąbrowska nie będzie próbowała oskarżać Uli o śmierć swojego ukochanego synusia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środową późną porę.
Julita
Julita,
Usuńkażdemu należy się trochę szczęścia, a Ula szczególnie na nie zasłużyła:) Dąbrowska jest mamą Bartka i nie należy do zbyt spolegliwych osób, ale będzie zdruzgotana stratą i nie będzie miała siły na nic więcej poza żałobą. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
Wszystko zbyt piękne. Plany ślubne firmowe a za chwilę może policja ponownie zapukać do ich drzwi i oskarżyć o nieumyślne spowodowanie śmierci. Policję pewnie zainteresuje skąd tyle wódki. W końcu to oni dostarczyli wódkę. Nie musi nawet Dąbrowska wnosić oskarżenia. Może jednak stanie się cud i okaże się że oprócz tego alkoholu pili skażony i to spowodowało śmierć. Inaczej któreś z nich może do wiezienia trafić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńNiedługo koniec tej historii więc musi być sielankowo i pięknie. Założyłam, że policja nie będzie dociekać, skąd dostarczono alkohol i kto za tym stoi. Cała trójka była notowana w policyjnych kartotekach i często bywała gośćmi izby wytrzeźwień. Patologia jest patologią i nikogo zazwyczaj w takich przypadkach nie obchodzi, jak skończy pijany menel, zwłaszcza taki, który ma we krwi tak potężną dawkę promili. Poza tym myślę, że nawet gdyby dowiedziano się, kto dostarczał alkohol i postawionoby zarzuty, to i tak znalazłyby się okoliczności łagodzące. W końcu Marek i Seba uratowali od śmierci dwie niewinne ofiary tego zgubnego nałogu.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Z jednej strony nie będzie problemów z rozwodem ale jednak szkoda, że Bartek nie zapłaci za swoje bestialstwo. Zastanawiam się czy Dąbrowska i policja nie zaczną dochodzić skąd Bartek miał taką ilość alkocholu. Bo to, że Dąbrowska całe zło będzie widziała w Uli to nie wątpię. Ale czy Marek nie będzie mieć problemów za dostarczenie takiej ilości alkoholu, który przyczynił się do śmierci dwóch ludzi? Ale nic to, cieszmy się szczęściem Uli i Marka, bo zasłużyli. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia.
OdpowiedzUsuńHalina,
UsuńBartek był znany Policji i doskonale wiedzieli, że ma duże problemy z alkoholem i równie duże z przestrzeganiem prawa. Poza tym dostawy alkoholu odbierał Bartek od kuriera a nie od Marka czy Sebastiana. Nie ma podstaw aby ktoś głębiej się zastanowił nad tym skąd Bartek i jego kamraci mieli alkohol. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)
Bartek to niezła osoba zasłużył jak mało kto
OdpowiedzUsuńMarek wkocu wyznał uli uczucia
OdpowiedzUsuńAga,
Usuńwielkie podziękowania za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Jestem w ciężkim szoku. Co prawda Bartek dostał to, na co zasłużył, ale tak jakoś dziwnie robi się na sercu. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
UsuńBartek ciężko pracował na los, jaki go spotkał. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Bardzo mile spotkanie byłych koleżanek z pracy. Fajnie, że mają dzieci w podobnym wieku. Może coś z tego będzie w przyszłości. Do następnego;) Pozdr
OdpowiedzUsuńhihihi, aż tak daleko nie wybiegaliśmy w przyszłość:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńMarek dobrze zrobił, ze zabrał dziewczyny do szpitala. Nigdy nie wiadomo do czego obdukcja może się przydać Uli. Może bez niej byłaby posadzona o pomoc w uśmierceniu męża. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
UsuńMarek chciał się przede wszystkim upewnić, że dziewczynom nic złego się nie stało, że Ula nie ma złamanej ręki. O obdukcji oczywiście też myślał, ale najważniejsze było sprawdzenie zdrowia Uli i Agatki. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Ciekawe czy Ula rzeczywiście nie pochowa Bartka? Co prawda jest jego zona, ale zupełnie jej się nie dziwię niechęci nawet do jego zmarłego ciała. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńUla oczywiście jest jego żoną, ale zapewniamy, że w kwestii pochówku nie zmieni zdania. Bartuś ma jeszcze kochającą mamusię. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
No i Ula doczekała się oświadczyn, szkoda, że tak późno i że tak wiele złego musiało się wydarzyć. Mam nadzieje, że teraz już tylko będzie kolorowo i wesoło. Czekam na kolejny rozdział i serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńnajważniejsze, że Marek się oświadczył a teraz dołoży wszelkich starań aby dziewczyny zapomniały epizod związany z Bartkiem. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Cudny widok całej trójeczki śpiących w jednym łóżku. Taki widok jest rozczulający. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
UsuńMarek robi wszystko aby Ula i Agatka były wreszcie szczęśliwe. Zdaje sobie sprawę, że dobry sen też się do tego przysłuży. A poza tym on sam bardzo za nimi tęsknił i chce mieć je obie przy sobie. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Dość szybko Ula przyjęła oświadczyny. Bałam się, że po takich przejściach, jak z Bartkiem, to nie będzie wierzyła żadnemu facetowi przynajmniej przez jakiś czas. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
UsuńUla doskonale wie, że w żaden sposób nie może porównywać Marka i Bartka, bo to dwa bieguny. Poza tym Ula Marka kocha, a Bartka, to wiadomo. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Brrrr! Straszna śmierć. Wiem, że zasłużył, ale to jednak człowiek. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńumierając, Bartek był upojony wiec zupełnie niczego nie czuł, no może tylko błogość, że znowu mógł się nawalić na czyjś koszt. Biorąc to pod uwagę i to co zrobił Uli i Agatce, to chyba i tak nie miał tak źle. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny odcinek:)
Jasiu się pojawił, super. Szkoda tylko, że nie pomógł wcześniej Uli. W końcu jest jej ukochanym bratem a niezbyt się wcześniej popisał. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
UsuńUla nie ma pretensji do brata tylko do ojca. Dobrze wie, że Jasiu nie miał możliwości ani sposobności im pomóc. Teraz to zupełnie co innego. Nic i nikt im już nie zagraża. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Obawiam się jak Jasiek zostanie potraktowany przez Dąbrowską i Józefa przekazując im te hiobowe wieści? W końcu to ukochany zięć dla Józefa i ukochane dziecko dla Dąbrowskiej. Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie Jasiowi ani Beatce? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
Usuńzapewniamy, że Jasiowi nie spadnie włos z głowy. Prawdą jest też, że Dąbrowska będzie w ciężkim szoku. W równie ciężkim stanie będzie Józef. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Mimo, że Bartek nie żyje to Ula w dalszym ciągu się boi i to chyba Józefa? Czy o czymś jeszcze nie wiemy? On też ją krzywdził? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
Usuńspieszymy uspokoić, że absolutnie Józef nie krzywdził Uli i Agatki tak, jak sądzimy, że myślisz. Ula po prostu ma olbrzymi żal do ojca za to, że to za jego namową trafiła w ręce takiej kanalii. Nie może mu tego darować a przy okazji nie chce z nim rozmawiać i go widzieć. Dodatkowo bardzo nie chce aby jej rodzeństwo było postawione w niezbyt komfortowej sytuacji. Zapewne Jasiek musiałby mu powiedzieć z kim rozmawia. Być może Józef chciałby też z nią porozmawiać, a ona bardzo tego nie chce. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Policjant chciał być miłym a wyszło jak zawsze! Nie ma co się dziwić, że Ula zupełnie nie żałuje Bartka, ale dla policjanta mógł być to szok. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńUla jest w takim stanie, że zupełnie nie obchodzi jej samopoczucie policjanta. Ona szczerze odpowiedziała, że absolutnie nie jest jej przykro z powodu śmierci męża. On je katował, więc kogo niby miała żałować, a policjanci wcale aż tak mocno się nie zdziwili. Oni na służbie widzieli dużo gorsze patologie niż Bartek. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
O jejciu! Ula tyle czasu nie dzwoniła do rodziny, że biedaczka zapomniała numeru telefonu do własnego brata. Dobrze, że miał go Marek. Inaczej ciężko by jej było przekazać zainteresowanym wieści o Bartku. Pewnie wymagaliby od niej aby zajęła się mężem? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
Usuńmożna powiedzieć, że na kłopoty zawsze Marek:) A tak poważnie, to Ula straciła swój telefon, w którym miała zapisane różne numery telefonu, w tym kontakt do brata. Kiedy Bartek sprzedał jej aparat nie miała już z nim kontaktu ani pieniędzy aby się z nim spotkać. Biorąc to pod uwagę Jasiu nie miał szansy się z nią skontaktować. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Dlaczego nie nastawicie dziewczyny automatycznego wstawiania postu? Z tego co wiem jest to możliwe, nastawiasz dzień np. 26.06.2023 godzina 0:00 i automatycznie post sam wskakuje. Jak uraziłam to naprawdę przepraszam, ale wiem, że to jest możliwe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie uraziłaś. Mamy świadomość, że jest taka możliwość, niestety nie na tym blogu. Jakieś dwa lata temu tak pokombinowałam z ustwieniami, że wszystko się pokrochmaliło i nie potrafię tego cofnąc. Pisałam do różnych fachowców, ale też nie potrafili na to nic poradzić. Efekt był taki, że ja mogłam dodawać posty i odpowiadać na komentarze, ale już nic nie mogłam zdziałać na prawym marginesie. (dodawać tytuły opowiadań, czy coś kasować) Podzieliłyśmy się więc rolami. Ja nadal dodaję rozdziały, a Gaja u siebie robi wszystko inne. W sumie pożądany efekt osiągnięty. A co do godziny, to dla mnie żaden problem. Każdego dnia siedzę bardzo długo przy laptopie tylko dlatego, że mam kłopoty ze snem. Stąd zazwyczaj godzina dodania - minuta, lub kilka minut po północy.
UsuńPozdrawiamy. :)