ROZDZIAŁ 2
Nalała
do szklanki wody popijając środek przeciwbólowy. Uśmiechnęła się blado do ojca.
- Połóż się. Jest środek nocy…
- A ty…?
- A ja… Ja chyba nie dam rady zasnąć. Zbyt
wiele emocji mną targa. Zrobię sobie kawy i może coś poczytam. Muszę przemyśleć
jeszcze kilka spraw.
Józef
wrócił do swojego pokoju, a ona zaparzywszy sobie szatańsko mocnej kawy
przysiadła przy stole wpatrując się w ciemność za oknem.
- Kochanie wiesz już o tej firmowej imprezie w
sobotę? – zaaferowany Marek wsunął się do jej gabinetu i przysiadł na jednym z
głębokich foteli.
- Tak… Coś Ala mi mówiła… - podniosła głowę
znad laptopa i obrzuciła go zmęczonym spojrzeniem.
- Zapowiada się naprawdę rewelacyjnie. Ojciec
jest taki podekscytowany, bo nie sądził, że dożyje obchodów trzydziestolecia
obecności firmy na polskim rynku modowym.
- Musimy być na tej imprezie? Jakoś nie mam
specjalnie ochoty. Poza tym boję się, że znowu za dużo wypijesz i będę miała
kłopot.
- Nie będzie żadnego kłopotu. Nie mam zamiaru
się zalać. Zobaczysz, że będziemy się fajnie bawić.
- Oby… – pomyślała w duchu. – Olszański też idzie? – zapytała już na
głos. Marek roześmiał się.
- Seba nigdy nie przepuściłby takiej okazji. Za
chwilę wybieram się do niego.
- Dobrze się składa. Pogoń go trochę. Miał już
wczoraj złożyć mi raport o ilości zatrudnionych. On się ociąga, a ja nie mogę
dokończyć sprawozdania.
Marek podniósł się z fotela i
podszedł do Uli wyciskając na jej ustach całusa.
- Przekażę mu. Lecę…
W sobotnie popołudnie cała
załoga F&D stawiła się w Klubie 69 jak jeden mąż. Przybył też Krzysztof
Dobrzański wraz z małżonką i to właśnie on dokonał otwarcia imprezy. W krótkim
przemówieniu przedstawił historię firmy, wymienił jej założycieli i podziękował
obecnym za ogromny wkład pracy, dzięki któremu firma pnie się coraz wyżej.
- A teraz, moi kochani, wznoszę toast za nasze
dalsze sukcesy i za wyśmienitą zabawę.
Ludzie nie potrzebowali
zachęty i ochoczo wyszli na parkiet. Dobra muzyka i świetne jedzenie, a także
trunki z najwyższej półki zrobiły swoje, bo towarzystwo bawiło się znakomicie.
Marek nie odstępował Uli na
krok. Raz zatańczyła z Sebastianem i raz z Krzysztofem, potem już wirowała w
ramionach Marka. Na razie nie mogła się do niczego przyczepić, bo jej
narzeczony zachowywał się wręcz wzorowo. Do tej pory wypił tylko kieliszek
szampana i zjadł sporo przystawek. Przed dwudziestą trzecią seniorzy zaczęli
się zbierać. Pożegnali się z Ulą pytając o syna. Rozejrzała się dokoła.
- Przed chwilą jeszcze tu był… Nie widzę go,
ale na pewno zaraz tu będzie. Pewnie wyszedł do toalety.
- Nie będziemy czekać, Uleńko. Jesteśmy
zmęczeni. Pożegnaj go proszę od nas i przekaż zaproszenie na jutrzejszy obiad.
Czekamy na was o czternastej.
Po ich wyjściu wróciła na
salę i ponownie zlustrowała tańczący tłum, ale nigdzie go nie dostrzegła.
Usiadła przy stoliku rozglądając się niepewnie. W pewnym momencie zobaczyła
idącego w jej stronę Sebastiana. Przysiadł przy stoliku i pochylił się w jej
kierunku.
- Posłuchaj, Ula. Przed chwilą zaczepił mnie
ochroniarz Władek. Mówił, że chciał iść do toalety, ale pomylił drzwi i wszedł
do jakiegoś pomieszczenia obok. Tam natknął się na Marka. On leży na
wykładzinie i jest totalnie nieprzytomny. Władek próbował go docucić, ale on
wydał z siebie tylko kilka pomruków i nie otworzył oczu. Jest kompletnie
zalany. Poprosiłem Władka o milczenie i przybiegłem do ciebie. Trzeba Marka dyskretnie
wyprowadzić z klubu.
Była wstrząśnięta. Przecież
jej obiecał.
- Jakim cudem się upił? Przecież przy mnie
wypił zaledwie kieliszek szampana.
- Nie wiem, Ula. Władek znalazł przy nim pustą
butelkę po whisky. Musiał ją wypić duszkiem. Zbierajmy się.
Wraz z Władkiem i Sebastianem
weszła do jakiegoś pokoju najwyraźniej służącego za skład starego sprzętu.
Pełno tu było połamanych krzeseł i ułożonych w stos wybrakowanych stolików.
Marek leżał na samym środku i po prostu spał. Z jego nosa i ust sączyły się
stróżki krwi.
- Ktoś go pobił? – Ula wskazała na jego twarz.
- Raczej to on się na coś nadział. Może
zatoczył się i wpadł na futrynę drzwi. Nie wiadomo – Władek przykucnął przy nim
i klepiąc lekko po twarzy usiłował go docucić, ale nic to nie dało. – Zabieramy
go. Czym przyjechaliście?
- Samochodem. Ja miałam wracać. Stoimy
niedaleko wyjścia. Poprowadzę was i bardzo dziękuję, że mi pomagacie. Bardzo
też proszę was o nie nagłaśnianie tej sprawy.
- To oczywiste, pani Ulu. Idziemy, panie
Sebastianie. Ja biorę za barki, pan za nogi.
Ula szła przodem rozglądając
się trwożliwie, czy ktoś nie wyjdzie znienacka i nie zobaczy pijanego prezesa.
Pomyślała, że to chyba dobrze, że seniorzy już wyszli. Krzysztof na pewno by
się wściekł.
Mężczyźni z trudem wsunęli
bezwładnego Marka na tylne siedzenie. Ula podziękowała Władkowi zapewniając, że
dadzą już sobie radę. Sebastian miał jechać razem z nią.
- Daj mi kluczyki – poprosił Olszański. –
Chyba jesteś zbyt zdenerwowana, żeby prowadzić.
Z dużym trudem doholowali
juniora do mieszkania. Nie potrafił ustać na nogach i wciąż osuwał się po
ścianie windy. Olszański miał dość ciągłego podtrzymywania kompletnie nie
kontaktowego przyjaciela. Z wielką ulgą rzucili go na kanapę w salonie i otarł
pot z czoła.
- Zostaw go tak i nie szarp się z nim. Musi
odespać te procenty. Zadzwonię jutro. Dobranoc, Ula.
Zamknęła za nim drzwi. Zdjęła
niewygodne szpilki i elegancką sukienkę. Przebrana w szlafrok przystanęła
jeszcze w salonie patrząc na bladą twarz Marka. Powoli zaczynało do niej
docierać, że jej narzeczony jest już mocno uzależniony od alkoholu. Wcale nie
przestał pić, ani nie ograniczał się, jak ją zapewniał. W domu przy niej
wypijał zaledwie trochę whisky. Od takiej ilości nie upijałby się przecież, a
jednak zdarzało się, że wieczorem był już na niezłym rauszu. Musiał więc chować
gdzieś butelkę, z której pociągał od czasu do czasu. Dzisiaj było już późno,
ale obiecała sobie, że przetrząśnie cały dom i znajdzie ten schowek, z którego
Marek tak skwapliwie korzysta.
Następnego dnia obudziła się
dość wcześnie. Wzięła prysznic i przeszła do kuchni naszykować jakieś
śniadanie, choć była pewna, że Marek nic nie tknie oprócz mocnej kawy. On nadal
spał pochrapując cicho. Włączyła expres i wrzuciła do tostera kilka kromek
chleba. Wyjęła masło, twaróg i dżem. Usłyszała ruch i odwróciła się. Marek
siedział na kanapie z głową między nogami. Stanęła naprzeciw niego zakładając
ręce na piersiach. Podniósł głowę i półprzytomnie na nią spojrzał. Na jego
bladej, wymęczonej twarzy widniały nadal zakrzepłe ślady krwi. Dotknął nosa i
jęknął.
- Wiem, że zawaliłem, kochanie – wychrypiał. –
Coś ci obiecałem i nie dotrzymałem słowa.
- Nie dotrzymałeś – odpowiedziała z wyraźną
przykrością.
- Tak bardzo cię przepraszam, ale ten pismak,
który przeprowadzał wywiady tak mnie wkurzył… Zaczął wypytywać o Alexa i
Paulinę, a raczej o mój związek z nią. Co go to obchodzi? To przecież zamierzchła
przeszłość. Mało brakowało, a bym go uderzył.
- I za każdym razem będziesz się teraz upijał
jeśli ktoś powie coś, co nie będzie ci w smak?
- Nie..., oczywiście, że nie… Błagam, wybacz
mi. Przysięgam, że to już ostatni raz…- zsunął się z kanapy i klękając objął ją
w pasie. - Nie gniewaj się, kotku, błagam… - rozpłakał się.
- Niedawno też mnie zapewniałeś, że to ostatni
raz. Jak mam ci wierzyć? Niszczysz siebie i mnie. Jeśli się nie opamiętasz, ja
tego nie wytrzymam i w końcu odejdę.
- Jak tu dotarłem? – zapytał. – Przyszedłem
sam?
- Sam? Sam to nawet nie mogłeś otworzyć oczu,
tak byłeś pijany. Władek z Sebą wrzucili cię do auta, a do mieszkania wtargałam
cię razem z Olszańskim. Nie potrafiłeś utrzymać się na nogach. A teraz idź pod
prysznic, bo cuchniesz jakbyś wrócił z gorzelni. Śniadanie na stole.
Siedzieli naprzeciwko siebie
jedząc w milczeniu. Marek z niechęcią skubał suchego tosta popijając gorzką
kawą, którą co rusz dolewał z dzbanka. Ula widząc to wstała i otworzyła apteczkę
wyciągając z niej tabletkę przeciwbólową.
- Masz, zażyj – podała mu proszek.
- Nos mnie boli… - wyjęczał. – Ktoś mi
przywalił? Skąd miałem krew na twarzy?
- Sam przywaliłeś w coś twardego. Masz
szczęście, że nie jest złamany.
Rozdzwoniła się jej komórka i
sięgnęła po nią, żeby odebrać. Dzwonił Olszański.
- Witaj, Ula, jak Marek?
- Dochodzi do siebie. Właśnie usiłuje zjeść
śniadanie. Jeśli nie masz nic w planach, to przyjedź i wyciągnij go na jakiś
jogging. Musi wypocić resztę alkoholu, która w nim jeszcze siedzi. Dobrze mu to
zrobi. Mieliśmy jechać na obiad do Dobrzańskich, ale muszę go odwołać, bo chyba
nie znieśliby widoku swojego syna i zaczęli zadawać niewygodne pytania. Zrobię
coś do jedzenia zanim wrócicie.
- Nie ma sprawy. Wiesz, że uwielbiam twoją
kuchnię. A Markiem się już nie przejmuj, doprowadzę go do ładu. Będę za jakąś
godzinkę.
Rozłączyła się i spojrzała na
dogorywającego Marka.
- Zbieraj się. Twój przyjaciel będzie tu za
chwilę. Przebierz się w dres. Pójdziesz pobiegać i wypocić resztę tej wódy.
Bez protestu wstał i poszedł
do sypialni. Ula westchnęła tylko ciężko i zaczęła uprzątać ze stołu. Potem
wykonała jeszcze telefon do Dobrzańskich przepraszając, że jednak dzisiaj nie
dotrą do nich.
- Marek źle się czuje. Rano wymiotował. Chyba
zjadł coś nieświeżego i to dlatego. Dałam mu leki i położył się jeszcze. Mam
nadzieję, że szybko mu przejdzie. – Będę się smażyć w
piekle za te łgarstwa – pomyślała.
Alkohol już całkowicie zawładną Markiem. A to oznacza jazdę w dół bez trzymanki, która może skończyć się na samym dnie.
OdpowiedzUsuńUla nie powinna go kryć przed seniorami a powiedzieć im całą prawdę. I nie ulegać obietnicom jakie składa jej Marek. Całe szczęście, że nie wywołuje dodatkowo żadnych awantur, często tak bywa, że alkoholik pod wpływem alkoholu robi się agresywny. A z czasem dzieje się tak kiedy jest głodzie alkoholowym albo jak zaczyna trzeźwieć.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w czwartek późną porą.
Julita
Julita
UsuńMarek właśnie zmierza do osiągnięcia dna, chociaż sam myśli, że panuje nad wszystkim jak typowy alkoholik. Ula źle się czuje z tym, że nie powiedziała seniorom prawdy, ale już niedługo i oni się o wszystkim dowiedzą. Pijaństwo Marka nie skutkuje awanturami, ale przejawia się tym, że jek jest mocno zamroczony, to siedzi cicho trzymając głowę zwieszoną do kolan.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś mimo tak morderczej pory i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Nie wygląda to dobrze bo uzależnić się od alkoholu jest niezmiernie łatwo. Mam jednak wrażenie, że ktoś, a dokładnie Sebastian nie ma tutaj dobrych intencji, a przyjacielem Marka jest wyłącznie z nazwy. Czyżby Ula do tego stopnia "wpadła w oko" Olszańskiemu, że nie gra fair i jest w stanie pogrążać "przyjaciela". I w dodatku w pewnym momencie troskliwie zaopiekować się Ulą.
OdpowiedzUsuńCzekam na te odpowiedzi i kolejne części. Dziękuję za dziś i pozdrawiam Was cieplutko 💖💖💖
Dagmara
UsuńCóż mogę powiedzieć..., chyba tylko tyle, że przeczucia Cię nie mylą. Nie chcę za dużo zdradzać, ale mogę potwierdzić, że Sebastian nie ma czystych intencji, chociaż dla Was może być zaskakujące, kto to odkryje.
Pozdrawiamy gorąco i pięknie dziękujemy za komentarz. :)
No właśnie! Alkoholików nie można usprawiedliwiać ani się za nich wstydzić. To oni powinni się wstydzić. Szkoda, że Marek nie dostał od razu solidnie po głowie! Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńAlkoholik nie ma wstydu. To właśnie jego rodzina wstydzi się najbardziej, chociaż najmniej tu zawiniła. Jeśli nie dozna porządnego wstrząsu, który sprawi, że zacznie się leczyć, to sam nie zrobi nic wciąż sobie wmawiając, że ma nad wszystkim kontrolę.
Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Oj Ulka! Trzeba było powiedzieć Krzysztofowi prawdę! Pewnie nic by to nie dało, ale przynajmniej później nie mieliby do niej pretensji! Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńSeniorzy nie będą mieć do Uli pretensji, bo sami dość szybko się zorientują, że z ich synem jest coś nie tak. Poza tym, o ile dobrze pamiętam, on sam im się przyzna, że nadużywa alkoholu.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Czuję, że Marek w takim tempie szybko doprowadzi firmę na samo dno. Dziennikarze potrafią bardzo szybko zwietrzyć ciekawą sprawę. Firma może stracić wiarygodność! Pozdr
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie przewidziałam dla firmy takiego scenariusza a także nie mieszałam prasy w wyskoki prezesa. Na tym polu wszystko zostanie po staremu.
UsuńBardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Kurczaki! Marek nieźle się kryje a piciem na umór. Wydaje się, że on już teraz ma duuuży problem z alkoholem a zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńMarek uważa, że nad wszystkim panuje. Nauczył się maskować chociaż bystrym oczom Uli nic nie umknie, bo już wie, jak on się zachowuje w czasie mocnego upojenia alkoholowego. Jego przekonanie, że pije wyłącznie okazjonalnie wkrótce się zmieni.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Albert Einstein powiedział, że z każdej trudnej sytuacji jest jakieś wyjście;) Należy go tylko poszukać, a w przypadku Marka jest to chyba terapia? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńTerapia jest tu kluczowa, chociaż alkoholik sam musi wyrazić chęć chodzenia na nią. Czy Marek będzie chciał się leczyć, oto jest pytanie.
Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentpwałaś. :)
Bardzo miła okazja, FD działa już trzydzieści lat! To prawdziwy powód do dumy. Szkoda tylko, że jej prezes jakoś inaczej to rozumie. Jak tak dalej pójdzie to kto będzie prezesem? Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńTrzydzieści lat firmy, to jest okazja do świętowania, tylko, że Marek jest na tym etapie, że zaczyna się upijać z byle jakiego powodu. Puszczają mu hamulce i idzie w niepamięć to, co obiecywał Uli. Będzie gorzej...
Pięknie pozdrawiamy i równie pięknie dziękujemy za wpis. :)
Co musiało się stać aby Ula zaczęła być z Sebastianem na serio? Teraz absolutnie nic na to nie wskazuje. Sebastian zachowuje się zupełnie poprawnie. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńWiele rzeczy się wydarzy nim Ula zdecyduje się wyjść za Sebastiana i to wcale nie z miłości. On na razie wydaje się być w porządku, ale nie zawsze tak będzie.
Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Sebastian na razie zachowuje się naprawdę wzorcowo, jak prawdziwy przyjaciel Marka i Uli. Ale zastanawiam się czy nie powinien go bardziej pilnować i z nim pogadać? Może by mu otworzył oczy? Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńJak dotąd Olszańskiemu nie można nic zarzucić. Jest wzorcowym przyjacielem, ale tylko do czasu. Można zaryzykować i powiedzieć, że pijaństwo Marka jest mu na rękę.
Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Cieplutko pozdrawiamy. :)
Trochę to wygląda na to, że wspólna opieka nad Markiem zbliży do siebie Ulę i Sebastiana. Marek sam sobie jest winien! Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńZa pijaństwo Marka odpowiada sam Marek. Na dobrą sprawę ma szczęście, że jest Ula i Sebastian, którzy w razie potrzeby odholują go do domu, ale to wszystko do czasu, bo nikt nie chce się użerać z pijanym facetem, który nie potrafi ustać na własnych nogach.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)
No tak, najlepiej wmieszać w zacieranie śladów niewinnego Władka. Przecież wiadomo, że on im dobrze życzy, ale nie jest matołem i widzi co się dzieje. Nie może zwierzyć się nawet żonie, bo plotka bardzo szybko by obiegła firmę. Do następnego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńOczywiście, że Władek głupi nie jest i zawsze skory do pomocy, zwłaszcza jeśli chodzi o prezesa, czy Ulę. Potrafi też być dyskretny, co bywa wielce pomocne. Ma jeszcze jedną zaletę, a mianowicie jest duży i silny. Bez niego Sebastian i Ula nie poradziliby sobie z Markiem.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Czemu Uli nie przyjdzie do łowy odwyk? Marek już tyle razy jej obiecywał i nic. Więc może terapia by mu pomogła zanim nie jest za późno!? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńAleż to zrozumiałe, że Uli przyszedł na myśl odwyk. Ona już wie, że Marek nie poradzi sobie bez pomocy i sam nie wyzwoli się z nałogu. O tym będzie w następnych rozdziałach więc cierpliwości.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Biedny Marek. Jeszcze wierzy, że wie co robi. Wierzy, że Ula ciągle będzie mu wybaczać, bo przecież nic się nie stało. Tylko trochę poleciał, a tak nie jest. Ma wokół siebie bliskich i w chwili trudności został sam? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMarek się stacza. Nie trafiają do niego żadne argumenty, nawet ten, że Ula nie zasługuje na męża alkoholika i jeśli dalej tak będzie postępował, ona odejdzie, bo tego nie wytrzyma. On ciągle wierzy, że dobre serdeszko Uli wybaczy mu kolejny i kolejny raz. Mocno się rozczaruje.
Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Szkoda, że Ulka zapomniała o tym, że człowiek może znieść więcej, niż mu się wydaje. Dopiero teraz to do niej pomału dochodzi. Po co tak szybko zrezygnowała z Marka skoro go kochała? Po co związała się z jego przyjacielem? Chciała go dobić czy ukarać? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńNigdzie na razie nie napisałam, że Ula zrezygnowała z Marka. Nigdzie nie napisałam też, że związała się z Sebastianem. To, że w pierwszej części przedstawiam ją szykującą się do ślubu z Olszańskim, jeszcze o niczym nie świadczy. Nie chodzi tu o zemstę na Marku, ale o trudny życiowy wybór, czy wyjść za mąż z miłości i zostać żoną alkoholika, czy zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny. Jeszcze wstrzymajmy się z osądami, bo wszystko może się zmienić.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i przeczytałaś. :)
Alkoholicy potrafią się nieźle ukrywać szczególnie tacy z tzw. wyższych sfer. Aż żal, że tylko Ula widzi problemy Marka. Ani rodzice ani Sebastian jakoś nie zdają sobie sprawy z tego problemu. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńGdyby Marek mieszkał z rodzicami, oni na pewno by coś zauważyli. Ula i Sebastian już wiedzą, że nie stroni od alkoholu i usiłują go namówić na abstynencję. Póki co, nic z tych perswazji nie wychodzi, a Marek wykorzystuje każdą okazję, żeby się napić.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Kłamstwo ma krótkie nogi! Chyba Ula o tym zapomniała łgając seniorom w żywe oczy o Marku. Do następnego. Pozdrawiam;) Ola
OdpowiedzUsuńOla
UsuńUla już żałuje, że okłamała seniorów, bo przecież najwyżej ceni sobie mówienie prawdy. Tak naprawdę chciała im oszczędzić widoku zblazowanego i skacowanego syna. Drugi raz już na pewno tego nie zrobi, bo już wie, że dla Marka nie warto kłamać.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Zobaczysz, że będziemy się fajnie bawić – no to zobaczyła! Oni są w dwóch równoległych światach. To nie mogło się udać, no chyba, że Marek wróci na dobrą stronę mocy;) Przesyłam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMarek może kiedyś wróci na dobrą stronę mocy, ale jeszcze nie teraz, bo popada w coraz większy alkoholizm i nawet nie pomyślał o rzuceniu w diabły nałogu. Przed nim daleka droga.
UsuńPozdrawiamy najseredczniej i bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. :)
Dalej jestem w totalnym szoku co ten Marek wyprawia. 😮😮Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy🌞
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńZaczynamy się o Ciebie bać, bo skoro już jesteś w szoku, to co będzie dalej? Hahaha. To jeszcze nie koniec wyczynów Mareczka więc przygotuj się.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Oby alkoholizm Marka nie doprowadził go do grobu... bo nieleczona marskość wątroby doprowadza do innych chorób między innymi encefalopatii wątrobowej... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie brnęłam aż tak daleko i nie obarczałam Marka chorobami będącymi następstwem alkoholizmu. Przed nim walka z pokusą sięgnięcia po butelkę i walka z samym sobą. To wyzwania, które będzie musiał podjąć.
UsuńDziękujemy pięknie za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)