ROZDZIAŁ 6
Poczuła burczenie w brzuchu i
zerknęła na zegarek. – No tak…, już dwunasta… - Wstała od biurka i wziąwszy portmonetkę zjechała windą do
bufetu. W środku rozejrzała się, ale dostrzegła tylko Alę. Izy nie było.
Usiadła przy stoliku witając się z przyjaciółką.
- A gdzie Iza? Nie przyjdzie?
- Raczej nie. Pshemko nie daje jej wytchnąć.
Mają dużo roboty – spojrzała w stronę bufetu, gdzie Ela kończyła obsługiwać
klientkę i dawała znak, że zaraz podejdzie. Tak też się stało. Po chwili
stawiała przed Ulą filiżankę z herbatą i kanapkę z szynką.
- A tu, kochana zaproszenie na nasz ślub dla
ciebie i Marka. Mam nadzieję, że będziecie. Władek też bardzo na to liczy.
- Oczywiście, że będziemy – Ula rozłożyła
zaproszenie i wczytała się w treść. – O matko, to już za dwa tygodnie. Ależ ten
czas leci. Dużo będziecie mieli gości?
- Nie tak bardzo. Około pięćdziesięciu osób.
To wystarczy i tak się wykosztowaliśmy. Rodzina Władka jest dość krytyczna, a
ja nie chcę, żeby potem przez kolejne dziesięć lat obrabiano mi tyłek.
Najbardziej cieszę się z sukienki i jestem ci bardzo wdzięczna, że poszłaś w
tej sprawie do Pshemko. On pozwolił mi wybrać kreację z jednej ze starszych
kolekcji i policzył tylko połowę ceny.
- Suknia jest naprawdę piękna i leży jak ulał
– odezwała się milcząca dotąd Milewska. – To będzie piękna uroczystość.
Dwa tygodnie później w
sobotni poranek Ula i Marek szykowali się na ślub Eli. Ona zamiast sukienki
wybrała biały, elegancki kombinezon z asymetryczną górą. On ubierał tradycyjny
garnitur.
Oboje wyglądali zjawiskowo.
Marek na widok Uli westchnął z zachwytu.
- Jesteś taka piękna, że zapiera mi dech.
Przebijesz samą pannę młodą.
Uśmiechnęła się.
- Tobie też nic nie brakuje. Kobiety będą
ustawiać się w kolejce do tańca z tobą. Pamiętasz, co mi obiecałeś?
- Pamiętam, kochanie i nie nawalę. Bez obaw.
Mam zamiar być trzeźwy do samego końca imprezy.
Kwadrans przed jedenastą
podjechali pod kościół. Przy nim zgromadził się już tłumek gości. Marek
zaparkował i pomógł wysiąść Uli. Rozejrzała się i dostrzegłszy w tej grupie
Sebastiana stojącego wraz z Alą, Izą i jej mężem, ujęła Marka pod ramię
podążając w ich kierunku. Wszyscy czekali na parę młodą. Zaślubiny zaczęły się
punktualnie, a godzinę później szczęśliwi małżonkowie wraz z gośćmi opuścili
kościół. Przed jego głównym wejściem składano jeszcze życzenia. Marek wraz z
Ulą też je złożyli.
- Przepraszamy was, ale nie kupowaliśmy wam
żadnego prezentu – tłumaczył się Marek. – W zamian przelaliśmy wam gotówkę na
konto Eli. Sami zdecydujecie, co będziecie chcieli kupić.
- Bardzo wam dziękujemy – Władek uściskał ich
oboje. – Będziemy się urządzać od nowa i taki prezent bardzo się przyda.
Sala weselna nie była zbyt
duża, ale spokojnie pomieściła wszystkich gości. Ustawione w podkowę stoły
uginały się od ogromnej ilości potraw i napitków, a parkiet zapraszał do tańca.
Po sutym obiedzie goście musieli się rozruszać. Tak, jak przewidywała Ula,
Marek był rozchwytywany przez tę piękniejszą część ludzkości, ale i ona nie
narzekała. Sebastian siedział tuż przy niej i skwapliwie korzystał z okazji,
żeby choć przez chwilę potrzymać ją w ramionach. Nie odmawiała. Uważała, że
mają takie małe porozumienie dusz i uznawała go również za swojego przyjaciela
tak jak Marek. Sebastian wielokrotnie udowodnił, że na nim może zawsze polegać.
Z Markiem też udało jej się przetańczyć kilka kawałków. On najwyraźniej bawił
się świetnie. Dużo jadł, a w kieliszku miał wodę mineralną. Przynajmniej tak
twierdził. Zresztą nie miała powodów, żeby mu nie wierzyć, bo sama była
świadkiem, jak nalewał sobie mineralną z butelki. Nawet nie zauważyła kiedy
zniknął jej z oczu tuż po oczepinach. Zajęta rozmową z Olszańskim i
dziewczynami w pewnym momencie kontem oka dostrzegła go tuż przy drzwiach
wejściowych stojącego tyłem wraz z jakimiś kuzynami Władka. Uspokoiła się.
Potem znowu zespół zaczął grać i wróciła wraz z Sebą na parkiet.
O pierwszej zapowiedziano
pieczone prosięta. Wjechały paradnie na dwóch wózkach, z których strzelały
zimne ognie dla podniesienia efektu. Potężny mężczyzna w wysokiej kucharskiej
czapie wyszedł na środek chcąc zachęcić gości do spróbowania tego specjału.
- Chrupiąca skórka, to sama poezja, a mięso
rozpływa się w ustach. Do tego macie państwo do wyboru pieczone ziemniaczki lub
kluski z surówką. Serdecznie zaprasz…
Nie dokończył, bo wózki
gwałtownie zostały popchnięte do przodu, a na parkiecie wylądował Marek we
własnej osobie. Ula zmartwiała. Zszokowana popatrzyła na Sebastiana i razem
podbiegli do Marka. Ula przykucnęła przy nim i od razu poczuła silną woń
alkoholu. Podniosła się i dopiero teraz zobaczyła jakich zniszczeń dokonał
upadek jej narzeczonego. Obydwa prosiaki wylądowały na parkiecie. Wszędzie
walały się ziemniaki wymieszane z kluskami. Dostrzegła kompletnie wstrząśniętą
Elę i stojącego obok Władka. Takich atrakcji na pewno się nie spodziewali.
Rozpłakała się. Państwo młodzi podeszli do niej chcąc ją pocieszyć.
- Tak bardzo was przepraszam. Jest mi tak
okropnie wstyd. Pokryję wszystkie koszty, przysięgam. Nie mogę uwierzyć, że
kolejny raz nie dotrzymał słowa. Przed wyjściem z domu obiecał mi, że przez
cały wieczór będzie trzeźwy. I to by było na tyle, co do jego słowności.
Sebastian, pomóż mi go wynieść stąd do samochodu.
- Ja pomogę – Władek już się schylał, żeby
podnieść Marka. – Tak jak ostatnio – mówił do Olszańskiego – ty za nogi, ja za
barki.
Nawet nie pożegnała się z
dziewczynami. Było jej tak strasznie wstyd, że najchętniej włożyłaby
czapkę-niewidkę, żeby tylko uciec od wbitych w nią dziesiątek oczu. Uściskała
tylko Elę przepraszając ją dziesięć razy i zapewniając, że wyrówna jej
wszystkie straty, wyszła na parking. Sebastian siedział już w samochodzie i
tylko na nią czekał.
– Nie piłeś, mam nadzieję? – pokręcił
przecząco głową.
- Tylko szampana podczas toastu.
- Zanim ruszymy chcę ci o czymś powiedzieć.
Najpierw pojedziemy na Sienną i zostawimy tam Marka. Poczekasz kilka minut. Ja
szybko się spakuję. Chcę cię prosić, żebyś zawiózł mnie do Rysiowa. Ostrzegałam
go, że jeśli jeszcze raz wytnie mi jakiś numer, bez żadnych wyrzutów sumienia
odejdę od niego. To już był ostatni publiczny występ w mojej obecności. Więcej
nie będzie, bo więcej nie zniosę tego wstydu i upokorzenia. Proszę cię także,
że jak będziesz wracał z Rysiowa, odstaw mu samochód na parking pod blokiem.
Wrócisz taksówką, dobrze? W poniedziałek pogadamy jeszcze, jak przyjdę do
pracy. Teraz jedźmy już.
Ostrożnie wyprowadził
samochód na drogę i niespiesznie ruszył w kierunku Siennej.
Z Markiem uszarpali się
jeszcze bardziej niż ostatnio. Był kompletnie zalany i niekontaktowy. Nie
potrafił sam utrzymać się na nogach i leciał im przez ręce. Jak worek kartofli
rzucili go na kanapę w salonie. Sebastian rozsiadł się w fotelu i wytarł pot z
czoła. Ula podała mu butelkę coli i poszła się pakować. Robiła to w pośpiechu
nie zawracając sobie głowy starannym układaniem rzeczy. – Ojciec się zdziwi, jak mnie zobaczy przed świtem na progu domu.
Trudno. Tu na pewno nie zostanę. Nałykałam się wstydu i już dość. Żadnego
wybaczania. Kocham Marka, ale najwidoczniej on wziął ślub ze swoją ukochaną
whisky.
Wytaszczyła dwie wielkie
walizy z sypialni i przyciągnęła je do salonu.
- Możemy iść. Jeszcze tylko zabiorę swój
laptop, bo będzie mi potrzebny. Klucze zostawię mu tu na ławie.
- A jak zamkniesz mieszkanie?
- Po prostu je zatrzasnę. Nikt nie wejdzie.
Sebastian powkładał walizki
do bagażnika i otworzył Uli drzwi.
- Wiesz…, pomyślałem sobie, że mogłabyś się
zatrzymać u mnie. Są przecież wolne dwa pokoje…
- To bardzo miło z twojej strony, Seba, ale ja
przecież mam swój rodzinny dom, a w nim własny pokój. Znowu będę dojeżdżać, ale
trudno.
Było kilka minut po czwartej,
jak dojechali do Rysiowa. Sebastian pomógł jej z walizkami, a ona nie chcąc
budzić domowników nerwowo szukała kluczy w torebce. Wreszcie znalazła je i jak
najciszej starała się przekręcić klucz w zamku. Ojciec jednak miał lekki sen i
otulony w szlafrok, przecierając zaspane oczy pojawił się w przedpokoju.
- Ula? Sebastian? A co wy tu robicie? I
walizki?
- Odeszłam od Marka. Seba był tak miły, że
pomógł mi i przywiózł tutaj. Zrobisz nam kawy?
- No pewnie, chodźcie. A dlaczego od niego
odeszłaś?
- Marek jest alkoholikiem. Od niespełna roku
regularnie się upija. Nie ma dnia, żeby był trzeźwy. Byliśmy na weselu Eli i
Władka. Obiecywał mi i przysięgał, że nie tknie wódki. Uchlał się jak ostatni
lump i w dodatku zniszczył główną atrakcję tego wesela. Już wcześniej
zapowiadałam mu, że jeśli jeszcze raz narazi mnie na upokorzenie i wstyd,
odejdę. Dzisiaj miarka się przebrała, a ja nie będę robić z gęby cholewy. Mam
tego dosyć. Seba nie jesteś głodny? Może zjesz chociaż kanapki? Zrobisz tato?
Cieplak postawił przed nimi
parującą kawę i po chwili talerz z kanapkami.
- Wiesz Seba? Pomyślałam sobie, że powinnam
złożyć wymówienie. Czas najwyższy wyleczyć się z tej głupiej miłości. Nie będę
w stanie dłużej z nim pracować i oglądać go każdego dnia.
- W innych okolicznościach byłbym przeciwny,
ale myślę, że dla ciebie tak będzie lepiej. Tylko co ty będziesz robić?
- Mam przecież własną firmę, zapomniałeś?
Maciek na pewno się ucieszy. Nie umrę z głodu. Poradzę sobie. Jeśli posiedzisz
tu z godzinkę, napiszę wypowiedzenie i zabierzesz je. W poniedziałek dasz je
Markowi. Oszczędzisz mi drogi i nerwów.
Radykalna decyzja Uli, chociaż bardzo często dopiero taki wstrząs pomaga alkoholikowi uświadomić sobie, że sięgnął dna. Niestety walka z nałogiem bez pomocy jest niezmiernie trudna.
OdpowiedzUsuńZa to zachowanie Sebastiana mi się nie podoba. Chcę wspierać Ulę, ale przede wszystkim chce być blisko niej i tym samym przekracza granicę jakiej przyjaciel przekroczyć nie powinien.
Cóż, zostaje tylko czekać jak potoczą się losy tej trójki.
Pozdrawiam cieplutko 💖💖💖
Dagmara,
UsuńUla nie widziała innego wyjścia, ostrzegała Marka, że kolejny jego wyskok tym się zakończy. Serdecznie zapraszamy na następny rozdział:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz:)
No to Mareczek się doigrał. Brawo dla Uli za decyzję choć serce boli. Seba chyba jednak przekracza granice przyjaźni, choć mnie ciągle zastanawiają powody Jego działania. Pozdrawiam cieplutko 🌻
OdpowiedzUsuńHalina,
UsuńMarek zapomniał, że z decyzjami Uli nie ma zmiłuj. Przysporzył jej wiele wstydu i tak to się zakończyło. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz
No to Marek ma to na co sobie zapracował w ciągu ostatniego roku. Już widzę jego minę jak dostanie pismo od Uli. I albo to go otrzeźwi albo popłynie jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuńSebastian jak widać zaczyna wykorzystać coraz bardziej sytuację.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w środę rano.
Julita
Julita,
Usuńpodobno bez pracy nie ma kołaczy:) Marek zbiera żniwo swojej lekkomyślności i podchodzenia do problemu z alkoholem. O Marku i jego problemie będzie w kolejnych rozdziałach, na które serdecznie zapraszamy:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)
WOW! Szybko ten ślub Eli i Władka, czyżby coś się stało? Ula z Markiem dość późno dostaje zaproszenie. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka,
Usuńhihihi:) Między Elą i Władkiem nic oprócz miłości się nie dzieje:) Ich przyjaciele wcześniej znali datę, teraz to tylko znalazło potwierdzenie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Okropna wpadka! Pan młody zapewne marzył o zastaniu tragarzem prezesa! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara,
Usuńcałe szczęście, że Władek ceni i lubi Ulę i chce jej pomóc. Z Markiem też ma dobre kontakty, więc nie widzi problemu i pomaga wyjść zmęczonemu prezesowi:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Piękna para, szkoda mi ich ogromnie. Żal takiego pięknego uczucia, bo chyba pryska, jak bańka mydlana. Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola,
Usuńco prawda od miłości do nienawiści naprawdę jest jeden krok, to należy wierzyć, że uczucie, którym darzą się Ula i Marek jest ogromne i dość ciężko będzie je zniwelować. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)
Ula świetnie się zachowała załatwiając Eli sukienkę ślubną. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia,
UsuńEla jest przyjaciółką Uli, ponadto Ula bardzo lubi się z mistrzem. Poza tym Ula wie, że Ela tak jak każda pani młoda chce wyglądać olśniewająco za przyzwoite pieniądze. Biorąc to wszystko pod uwagę Ula bardzo chętnie pomogła Eli. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Czyżby Ela nie była mile widziana w rodzinie Władka? Dlatego wesele dość skromne? Do następnego;) Pozdr
OdpowiedzUsuńW tym opowiadaniu Ela i Władek stanowią tylko ozdobę, dlatego nie poświęcono im zbyt wiele uwagi. Ale wydaje się, że wesele na pięćdziesiąt osób nie jest malutką uroczystością. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)
UsuńNie wyobrażam sobie jak Uli musiało być wstyd! Współczuję bardzo i trzymam za jej decyzję kciuki! Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza,
Usuńprawdą jest, że poczucie wstydu było bardzo wysokie. Do tego stopnia, że Ula powiedziała dość! Stąd jej błyskawiczna wyprowadzka. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny rozdział:)
JEJKU! Niezłe clou wesela! Marek w potrawce? Wstyd! Do następnego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta,
Usuńani Ula, ani Marek nie chcieli stać się takim nieprzyjemnym gwoździem wesela. Wyskok Marka zaowocował wyprowadzką Uli. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)
Może ktoś powinien cały czas pilnować Marka, tym bardziej na takiej ważnej uroczystości. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira,
UsuńMarek jest dorosłym mężczyzną i sam podejmuje decyzje, ale rzeczywiście Anioł stróż miałby przy nim mnóstwo pracy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Kiedy i z kim Marek aż tak się urżnął?! Przecież dość długo bawił się na parkiecie? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB,
UsuńMarek nie potrzebuje towarzystwa do picia oraz nie potrzebuje wiele wypić aby jego organizm tak źle zareagował. Jak widać wystarczy tylko chwila i jest klops. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)
Mnie najbardziej uderzyło stwierdzenie Władka – ja pomogę, tak jak ostatnio! Okropne! Choćby nie wiem co, to i tak ludzie będą wiedzieć o alkoholizmie Marka! Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina,
UsuńWładek nie należy do firmowych plotkarzy. Zapewniamy, że z jego ust nikt się nie dowie o problemie szefa. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)
Liczę na to, że Ula przynajmniej nie zrezygnuje z pracy! Ten głupek Sebastian może ją od tego odciągnie? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina,
UsuńSebastianowi nie zależy na tym żeby Ula pracowała lub nie w FD. W związku z tym on nie będzie brał udziału w zatrzymywaniu Uli w firmie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)
Sebastian pewnie zaciera ręce, że Ulka się wyprowadziła od Marka? Otrzymał zielone światło do jej serca. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga,
Usuńdo serca Uli jest jeszcze dość długa droga. Oczywiście brak ciągłego osobistego kontaktu rozluźnia trochę wzajemne relacje. Wyprowadzka do Rysiowa temu może sprzyjać. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)
Szkoda doświadczenia Uli i jej umiejętności żeby musiała szukać nowej pracy? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa,
UsuńUla nie musi niczego szukać, bo ma własną firmę. Maciek rzeczywiście ma dużo pracy i powinien się ucieszyć z pomocy. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)
Ciekawe czy Sebastian ma już plan do Uli? Czy może tak się składa, że wychodzi na palanta? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda,
UsuńSebastian bardzo podziwia Ulę, zazdrości Markowi takiej kobiety. On na taką nie trafił. Poza tym chce aby Ula czuła się znowu bezpieczna. Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)
Kiedyś zastanawiałam się, kogo Ula miała na myśli mówiąc, że pozwoliła, aby ich rozdzielono. Teraz wydaje się, że będzie to Cieplak i przyjaciółki. Sebastian zapewne też swoje dołoży, bo przecież zgodziła się wyjść za niego. Co do Marka to skoro odejście Uli chyba go nie otrzeźwiło i dalej pije, to marnie widzę jego przyszłość. Chyba że już nie pije, ale nie ma już u Uli kolejnej szansy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla,
UsuńJózef absolutnie nie wtyka nosa w sprawy córki a przyjaciółki mają swoje życie. Sebastian to zupełnie coś innego. Natomiast na otrzeźwienie Marka przyjdzie jeszcze czas:) Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)