Nasi drodzy
Oto garść informacji o datach publikacji ostatnich czterech części
opowiadania. Daty dotyczą rozdziałów: 9, 10 11 i 12 i są to kolejno: 29.06.,
02.07., 06.07., 09.07., czyli czwartki i niedziele. Ostatni rozdział
opowiadania będzie zawierał jeszcze kilka słów od nas.
Ze względu na mój zabieg chirurgiczny i rehabilitację, przerwa
wakacyjna na blogu potrwa do 30-go sierpnia, natomiast 31-go sierpnia wracamy
publikacją pierwszej części opowiadania „Gdzieś na serca dnie”. Od razu też
uprzedzamy, że w zależności od sytuacji, data pojawienia się 1-go rozdziału nowej
historii może ulec zmianie, o czym oczywiście poinformujemy.
Mamy nadzieję, że czas szybko zleci i Wam, i nam. Pozdrawiamy
wszystkich najserdeczniej
Gośka i Gaja.
ROZDZIAŁ
8
Krzysztof był w szoku. Nie
mógł zrozumieć jak to się stało, że jego syn okazał się tak słaby. Marek nie
szczędził mu szczegółów, bo uznał, że ojciec powinien poznać całą prawdę.
Opowiadał o spotkaniach z kontrahentami na mieście, o kolacyjkach suto
zakrapianych alkoholem, które sam stawiał byleby doprowadzić do podpisania
umowy.
- Raz, drugi, trzeci, dziesiąty i popłynąłem.
Nastąpił moment, że nie było dnia, w którym nie wypiłbym choć trochę. Ula
próbowała przemówić mi do rozsądku. Udawałem, że rozumiem ją i jej obawy.
Zapewniałem, że już się nie ześwinię, a tymczasem szedłem w tango. Ona nawet
nie robiła mi awantur. Jedyne, co potrafiła, to płakać i prosić mnie, żebym się
opamiętał. Nie opamiętałem się… Nie jestem nic wart i ona właśnie to
zrozumiała. Nie dotrzymuję obietnic i rozczarowuję ją na każdym kroku – ukrył w
dłoniach twarz. – Jak ja będę bez niej żył i jak ona poradzi sobie bez tej
pracy?
Krzysztof podniósł się z
fotela. Był zły i wcale nie usiłował tego ukryć.
- Rozczarowałeś mnie jak nikt nigdy w moim
życiu i to nie pierwszy raz – jego głos brzmiał twardo i obco. - Czuję się tak,
jakby ktoś wymierzył mi siarczysty policzek za to, że nie sprawdziłem się jako
ojciec. Nawet nie wyobrażam sobie, jak matka przyjmie te rewelacje. Pewnie
zapłacze się na śmierć. Zapamiętaj sobie jedno. Nigdy w życiu nie dopuszczę
ponownie do sytuacji, żeby Ula odeszła z firmy. Odejdziesz z niej ty. O
dalszych krokach powiadomię cię w najbliższych dniach, bo muszę to wszystko
przemyśleć.
- Witaj, Ula – Sebastian uśmiechnął się, kiedy
usłyszał jej głos w słuchawce. – Jak się czujesz? Wyspałaś się?
- Dobrze, choć zasnąć nie mogłam dość długo,
ale nie jest najgorzej. A co u ciebie?
- No trochę się działo już od rana, ale nie
chciałbym rozmawiać o tym przez telefon. Mógłbym przyjechać do ciebie po pracy?
- Pewnie. Zapraszam. Załapiesz się na furę
pierogów. Właśnie kończę je lepić.
- Mmm, brzmi bosko. Będę koło osiemnastej. Do
zobaczenia.
Olszański siedział przy stole
w kuchni Cieplaków i pałaszował drugą porcję pierogów z mięsem. Ula nie
żałowała mu. Narobiła tego ze dwie setki więc mógł jeść do woli.
- Prze-pysz-ne. Świetnie gotujesz, Ula.
Wyobraź sobie, że zaraz z rana pojawił się u mnie w gabinecie Marek. Ale
wcześniej, w niedzielę po południu dzwonił do mnie pytając czy wiem, gdzie
jesteś. Powiedziałem mu prawdę, że odeszłaś, a w poniedziałek przyniosę twoje
wypowiedzenie. Był wstrząśnięty. Raczej nie miałem nad nim litości i wygarnąłem
mu, że skoro nie potrafi dotrzymywać obietnic, to niech się uczy od ciebie, bo
w końcu ostrzegałaś go, że jeszcze jeden taki numer i odejdziesz.
No, a dzisiaj rano przyszedł
nieco zblazowany do roboty i uderzył prosto do mnie. Chciał się poradzić, co ma
zrobić, bo będzie musiał powiedzieć o wszystkim ojcu, przyznać się do pijaństwa
i do tego, że zniknęłaś z jego życia i z firmy.
Poradziłem, że jeśli ma jaja,
to weźmie wszystko na klatę i powie staruszkom całą prawdę. Opowiedziałem mu co
nawywijał na weselu, jaki wstyd ci zrobił przy wszystkich gościach. On nic nie
pamiętał. Mówiłem, żeby w pierwszym rzędzie przeprosił Elę i Władka, a także
zrekompensował im wszystkie szkody, bo tak naprawdę zepsuł im wesele. Wyszedł
ode mnie z wyrzutami sumienia. Nie widziałem go do końca dniówki. Pewnie
zamknął się u siebie i nie wyściubiał nosa. Załamał się, kiedy wręczyłem mu
twoje wypowiedzenie. Na pewno nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, to
znaczy chyba nie wierzył, że spełnisz swoją obietnicę i odejdziesz. Pewnie
myślał, że kolejny raz mu wybaczysz i znowu mu się upiecze. Tak naprawdę
martwię się o niego, czy znowu nie popłynie tym razem z rozpaczy.
- Wiesz, że nie mogłam inaczej postąpić. Jak
długo można się kopać z koniem? Ile razy można przymykać oko na coś takiego?
Jak długo można udawać, że nic się nie dzieje i wszystko jest w porządku? To
nie na moje nerwy. Niech nie obarcza mnie swoim wstydem, niech sam się nim
naje.
- Masz rację. Znam go tyle lat, ale w życiu
bym nie przypuszczał, że ma taki słaby charakter.
Słowa ojca wstrząsnęły nim.
Senior nie krzyczał, nie robił wyrzutów, ale spokojnie wyłuszczył, co zamierza
zrobić. To było chyba gorsze niż połajanka w jego wykonaniu. Sięgnął do
stacjonarnego telefonu i nacisnął guzik.
- Violetta nie łącz mnie z nikim i nikogo do
mnie nie wpuszczaj oprócz Eli i Władka. Muszę z nimi porozmawiać, ale to za
chwilę.
Odpalił laptop i wszedł na
swoje konto bankowe. Z niego przelał na konto Eli dziesięć tysięcy złotych jako
zadośćuczynienie za szkody. Potem połączył się z bufetem i poprosił Elę, żeby
wraz z Władkiem przyszła do jego gabinetu. Wiedział, że wyjeżdżają w podróż
poślubną za kilka dni więc chciał mieć za sobą tę pewnie niezbyt przyjemną
rozmowę dopóki oboje byli jeszcze w pracy.
Kiedy się pojawili poprosił,
żeby usiedli.
- Domyślacie się dlaczego was zaprosiłem,
prawda? Nawet nie wiecie, jak bardzo żałuję tego incydentu i jak okropnie mi za
siebie wstyd. Przyznaję, że mam problem z alkoholem i staram się z tym walczyć.
Przyznaję też, że prawie nic nie pamiętam, ale Sebastian opowiedział mi, jak to
wszystko wyglądało. Bez wątpienia zepsułem wam wesele i nie znajduję na to
żadnego usprawiedliwienia, choć Bóg mi świadkiem, wcale tego nie chciałem. W
ramach rekompensaty, a raczej zadośćuczynienia przesłałem ci na konto, Elu,
dziesięć tysięcy złotych. To oczywiście dla was obojga wraz z najszczerszymi
przeprosinami i prośbą, żeby ta rozmowa pozostała tylko między nami. Możecie mi
wybaczyć?
- Dziesięć tysięcy to stanowczo za dużo,
Marek. Te dwa świniaki nie były tyle warte – Ela podniosła się z kanapy i
wyciągnęła do niego dłoń. - Obiecujemy, że nikt się nie dowie.
- Dziesięć tysięcy, to w sam raz moi drodzy, a
do tego powinienem przez kolejne dziesięć lat przepraszać was za to co
zrobiłem. Czuję się z tym okropnie i jestem bardzo zażenowany.
- Już w porządku, prezesie – teraz Władek
uścisnął mu prawicę. – Było, minęło, a te dwie świnki przecież nie zmienią
tego, że jesteśmy bardzo szczęśliwi i tylko to się liczy. Bardzo dziękujemy i
proszę sobie już nie robić wyrzutów.
Odetchnął. Podziękował im raz
jeszcze życząc udanej podróży. Już w drzwiach Ela zatrzymała się pytając o Ulę.
- Nie widziałam jej dzisiaj. Nawet nie
przyszła na te nasze święte dziesięć minut.
Marek zmieszał się i spuścił
głowę.
- Powiem wam, ale też proszę o dyskrecję. Ula
odeszła z firmy i odeszła ode mnie. Ojciec będzie chciał ją namówić do powrotu,
ale nie wiem, czy się uda. Przepraszam…, to dla mnie bardzo trudne.
- Będziemy trzymać mocno kciuki za jej powrót.
Trzeba być dobrej myśli.
Krzysztof Dobrzański obudził się
wcześnie rano z postanowieniem, że pojedzie do Rysiowa. Nie mógł i nie chciał
tak zostawić tej sprawy. Dziewczyna, którą tak bardzo polubił, wręcz pokochał i
niezmiennie był pod wrażeniem jej umiejętności, ogromnej wiedzy i kompetencji
nie mogła tak po prostu odejść z firmy, a on zrobi wszystko, żeby tak się nie
stało. Wczoraj wieczorem długo rozmawiał ze swoją żoną. Opowiedział jej
przebieg rozmowy z synem.
- Myślałem, że już wszystkie rozczarowania
będące jego udziałem mamy za sobą. Dzięki Uli wziął się w garść i stał się
odpowiedzialny. Sądziłem, że wkrótce się pobiorą i uszczęśliwią nas wnukami, a
tu taka niemiła niespodzianka. Wcale się nie dziwię, Helenko, że Ula tego nie
wytrzymała i odeszła. Inna na jej miejscu już dawno rzuciłaby go w diabły, a
ona wciąż próbowała rozmawiać z nim i przekonać, żeby poszukał pomocy. Muszę do
niej pojechać. Wszystko sobie przemyślałem. Ona nie odejdzie. Odejdzie Marek.
Mocno się zdziwiła widząc na
progu swojego domu niedoszłego teścia.
- Dzień dobry, panie Krzysztofie
– przywitała się cicho.
- Dzień dobry, moje dziecko. Poświęcisz mi
chwilkę na rozmowę? Nie obawiaj się, nie będę cię namawiał do powrotu do mojego
syna.
Otworzyła szerzej drzwi
zapraszając go do środka i proponując kawę. Tak, jak poprzednio, usadziła go w
swoim pokoju czekając cierpliwie na to, co ma do powiedzenia.
- Posłuchaj, Uleńko. Wczoraj byłem w firmie i
dowiedziałem się bardzo niepokojących rzeczy. Marek o wszystkim mi opowiedział.
Byłem oburzony zwłaszcza, że pokazał mi twoje wypowiedzenie. Długo nad tym
myślałem i doszedłem do wniosku, że nie pozwolę ci odejść z firmy. Jesteś dla
niej zbyt ważna, bym mógł do tego dopuścić. Wiem, że nie chcesz pracować z
Markiem i przysięgam ci, że nie będziesz. Postanowiłem, że to Marek odejdzie z
firmy, a nie ty. Zostaniesz ponownie prezesem. Zrobimy personalne przesunięcia
na stanowiskach. Twoje obejmie Adam Turek. Główną księgową zostanie Matylda.
Sebastian będzie twoim zastępcą, a jego funkcję przejmie Alicja Milewska. To
chyba dobre rozwiązanie. Bardzo chciałbym, żebyś od jutra wróciła do pracy.
Marka od jutra już nie będzie i nie będziesz się musiała katować jego widokiem.
Zgodzisz się na taki układ? Nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy.
Patrzyły na niego wielkie,
błękitne, załzawione oczy wyrażające bezbrzeżny smutek.
- Już nie dałam rady z nim żyć… - wyszeptała
cicho. Krzysztof usiadł obok niej i pogładził jej długie włosy.
- Wiem, dziecko, wiem… Nie musisz się z
niczego tłumaczyć. Znam swojego syna i wiem do czego jest zdolny. Sądziłem
jednak, że ma za sobą tę złą przeszłość. Myliłem się. Nie odchodź Ula, bo bez
ciebie ta firma posypie się jak domek z kart. Marek poczynił kilka
nieprzemyślanych ruchów, które nie wyszły jej na dobre.
- Wiem… Sama odkręcałam trzy umowy, które
zawalił.
- Jest tego trochę więcej. Jeszcze dzisiaj
pojadę do niego i powiem, żeby przekazał wszystko Sebastianowi. Od jutra ma
zakaz pojawiania się w F&D.
Grubo, Krzysztof poleciał po bandzie.. Ale tak trzeba było. Marek jest zagrożeniem dla siebie ale też dla firmy, która daje pracę wielu ludziom. Znając Ulę to pewnie się zgodzi. No a Marek może poprosi o pomoc i zacznie się leczyć. Kurcze, ciągle mam mieszane uczucia co do Seby. Bo niby pomaga i wspiera Ulę. Ok, ale jakoś też utwierdza ją w przekonaniu, że Marek na nią nie zasługuje i jak na mój gust zbyt szybko próbuje zająć jego miejsce metodą drobnych kroczków a Ula jest w totalnej emocjonalnej rozsypce. Tak mi nawet przyszło do głowy, że Seba sam Markowi podsuwa alkohol 🤔 jeszcze tylko 4 części i sprawa się wyjaśni, bo mnie to skręca z ciekawości jak sznureczki mopa 🤣 pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu 🌻
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńUtrafiłaś w sedno, bo to, żeby zniechęcić już całkiem Ulę do Marka jest formą manipulacji, którą stosuje Olszański. Jednym słowem robi Uli wodę z mózgu, bo jego argumenty wydają się przekonuwujące.
Pięknie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Małgosiu, powiedziałabym, że są ciekawsze sposoby spędzania wakacji ale czasami tak bywa, że życie pisze inny scenariusz. Ja też moje 55 urodziny chciałam spędzić w Sopocie a wylądowałam na stole operacyjnym i jak głupia cieszyłam się gdy po wybudzeniu umiałam ruszać rękami i nogami. Wierzę, że u Ciebie również wszystko będzie Ok. 40 lat temu mój chirurg nim podciął mi gardło powiedział : daj Ci Boże zdrowie a lekarz Ci dopomoże i tego się trzymajmy 🍀
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńMnie mają wszczepiać implant kolanowy i o ile sam pobyt w szpitalu trwa zaledwie tydzień, tak rehabilitacja co najmniej trzy. Trzeba też brać pod uwagę czas oczekiwania na nią, a u nas to trwa około miesiąca. Stąd tak naprawdę nie mam pojęcia, kiedy wrócę do publikowania, ale może nie będzie tak źle. Buziole. :)
Krzysztof może postawił sprawę zbyt ostro. Ale chyba inaczej do tego pijackiego łba inaczej już nie można. Oby tylko, któreś z seniorów nie przypłaciło tego zdrowiem.
OdpowiedzUsuńUla zapewne zgodzi się na propozycję Krzysztofa, a nawet powinna.
Olszański jak dla mnie za bardzo kręci się wokół Cieplak. Coś mi mówi, że jak dowie się o takim awansie będzie robił wszystko aby Marka pogrążać w oczach ojca i Uli.
Życzę Ci Gosiu szybkiego powrotu do zdrowia.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielę rano.
Julita
Julita
UsuńUla oczywiście wróci, bo nieobecność Marka w firmie, to jej warunek konieczny, a Krzysztof sam to zaproponował. Olszańskiemu to pasuje, bo będzie jeszcze bliżej Uli. Z seniorem Dobrzańskim nie będzie się wdawał w dyskusje o Marku, bo senior przecież już wszystko wie i zaczął działać. W tym względzie dobre rady Sebastiana nie są potrzebne.
Dzięki za życzenia. Mam nadzieje, że wszystko pójdzie szybko i sprawnie.
Pozdrawiamy Cię cieplutko i dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Historia zatoczyła koło. Marek ponownie ma odejść z firmy, a Ula ma zostać prezesem. Tylko że wtedy pomagał Uli i mimo wszystko był blisko. Teraz wszystko wskazuje na to, że nie będzie po firmie się kręcił. Może nawet nie będzie wiedział, że jego przyjaciel i ukochana zbliżyli się do siebie. Ja wyobrażam sobie, że jest w jakimś zamkniętym ośrodku na odwyku i nawet o tym nikomu nie powiedział. Kontaktuje się tylko telefonicznie, aby rodzice wiedzieli, że żyje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńOczywiście, że Marek nie ma bladego pojęcia o planach Sebastiana i nie wie, jakie ma teraz relacje z jego byłą narzeczoną. Forma odwyku, o której piszesz najbardziej odpowiadałaby Markowi, taki rodzaj indywidualnego podejścia do pacjenta i takiego będzie szukał.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Aż mi szczęka opadła. Krzysztof powiedział, że nie sprawdził się jako ojciec!? Nastąpiło to chyba pierwszy raz w życiu?! Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńMarek nie pierwszy raz zawiódł jako syn, więc nic dziwnego, że Krzysztof ma tego rodzaju przemyślenia.
Pięknie dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
WOW! Krzysztof wyrzucił z pracy Marka?! Nie zastanawia się z czego będzie żył? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńNawet gdyby Marek nie miał pieniędzy, to rodzice nie zostawiliby go bez pomocy. Poza tym Krzysztof obiecał, że pomoże mu w szukaniu pracy, ale warunkiem musi być jego trzeźwość.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Zastanawiam się jak zachowa się Marek na wieść, że zamiast niego w firmie zostanie Ula? Już niby tak było, ale wówczas to on zadecydował, a teraz to Krzysztof go wyrzucił. Marek jest w złym stanie, więc informacja, że wyleciał z firmy może go jeszcze bardziej dobić. Oczekując na kolejny odcinek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńMarek przyjmie tę wieść z pokorą, bo ma świadomość, że zawalił kilka poważnych spraw i tylko Ula może to wszystko odkręcić. Nie będzie się ojcu sprzeciwiał.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Atak Sebastiana nadal trwa!? Strzeż się Marek i Ula. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńSebastian nadal prowadzi swoją grę, bo bardzo mu zaczyna zależeć na Uli. To takie trochę dwulicowe, bo z jednej strony nadal gra najlepszego przyjaciela Marka, a z drugiej zawłaszcza mu ukochaną kobietę. Dość podłe, prawda?
Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Klasa sama w sobie! Ela z Władkiem super się zachowali wobec prezesa. Chociaż niewątpliwie było im przykro. Do kolejnego;) Pozdr
OdpowiedzUsuńOboje lubią prezesa, zwłaszcza Władek, a Ela podobnie, bo zawsze wstawiał się za nią. Zadośćuczynienie jest ogromną kwotą i oni nie byli na to przygotowani. Prezes jednak czuje się winny, że zepsuł im najważniejszy dzień w życiu, a pieniądze być może w jakiś sposób to zrekompensują.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Pierwszy porządny czyn Marka. Przeprosił parę młodych. Super, bo to może pierwszy krok do trzeźwości? Do następnego. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTrochę Cię rozczarujemy, bo to jednak nie jest pierwszy krok do trzeźwości Marka, ale można powiedzieć, że powoli młody Dobrzański zaczyna dojrzewać do decyzji o zmianie postępowania.
Pięknie dziękujemy za wizytę na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Krzysztof nie ma jakiegoś planu co do Marka. Może nawet już ma na myśli klinikę, która pomoże Markowi wyjść z tego zamkniętego kręgu picia? Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńCo do odpowiedniej dla Marka kliniki, to faktycznie Krzysztof o tym na razie nie myśli, bo priorytetem okazał się powrót do pracy Uli. Marek jeszcze jakiś czas pobędzie w Warszawie, ale sam powoli dojdzie do przekonania, że musi zmienić klimat i środowisko.
Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i badzo dziękujemy, że zajrzałaś. )
Krzysztof chce wspierać Ulę mimo, że to nie jego rodzina, a syna wywala z roboty. Coś mi nie pasuje. Czyżby znowu liczyła się tylko firma? Nie zechce pomóc synowi? Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńFirma jest ważna. Należy pamiętać, że to wieloletni dorobek obojga Dobrzańskich. Poza tym ona daje zatrudnienie wielu ludziom i nie można dopuścić, żeby poszli na bruk tylko dlatego, że junior zasmakował w napojach wyskokowych. Z drugiej strony odsunięcie Marka od prezesury jest w jakimś sensie wyciąganiem w jego kierunku pomocnej dłoni. On musi się teraz skupić na terapii, a nie na problemach firmowych.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ula jest dość ostra. Nie widać aby miała choćby cień wątpliwości czy dobrze zrobiła zostawiając Marka. Niezbyt dobrze to wróży na przyszłość. Przestała go kochać? Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńOczywiście, że Ula wciąż kocha Marka, ale w takiej sytuacji, kiedy on nie przyjmuje jej argumentów, nie słucha jej próśb i wręcz błagań, nie widzi innego wyjścia, bo zaczyna myśleć, że wódka jest ważniejsza od niej. Trudna sytuacja...
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ciekawe co na wyrzucenie Marka z firmy ma do powiedzenia Helena? Przecież to ich syn. Ona zawsze stała po jego stronie. Czy i tym razem wpłynie na zmianę decyzji Krzysztofa? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńHelena czuje się kompletnie bezradna, bo podobnie jak Krzysztof i ona nie spodziewała się czegoś takiego po swoim synu. wiadomość o jego alkoholiźmie po prostu ją załamała i sprawiła, że potrafi tylko płakać po kątach nie widząc sposobu, jak może mu pomóc. Generalnie wszystko w rękach Krzysztofa.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i bardzo się cieszymy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)
Historia się powtarza;) Krzysztof znowu w domu Uli. Poprzednio jego wizyta się powiodła, to może i tym razem się uda;) Firma będzie działała, ale co z szczęściem prywatnym? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńTo jest do przewidzenia, że Ula się zgodzi. Bardzo szanuje Krzysztofa i nie jest w stanie mu odmówić. On też doskonale rozumie, co ona może czuć i rozumie także fakt, że nie chce pracować z jego synem. Dobrzański, to jednak mądry facet i wie co należy zrobić.
Bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Szkoda tylko Marka bo chyba zostaje z problemem sam? Popłynie całkowicie czy się ogarnie? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńMarek będzie miał jeszcze różne fazy, trochę jak na sinusoidzie, ale w końcu, po różnych perypetiach, sam dojdzie do wniosku, że trzeba się ogarnąć i wreszcie wytrzeźwieć.
Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Ula jeszcze nie powiedziała tak. Więc może nie dopuści do tego aby Marek został wyrzucony w ciężkim dla niego okresie życia. Chociaż ona jest chyba na niego wściekła, to może nie będzie miała dla niego litości? Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńMarek musi odejść z firmy, to już postanowione. Jeśli tego nie zrobi, ula do niej nie wróci. Krzysztof doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Niezależnie od wszystkiego chce też pomóc synowi znaleźć inną pracę, ale on najpierw musi być trzeźwy.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Pozornie zachowanie Krzysztofa w obliczu problemów alkoholowych Marka może wydawać się brutalne, ale niestety alkoholik często musi sięgnąć dna, by zrozumieć swój problem i zechcieć zmienić swoje życie. Zresztą przypuszczam, że rodzice nie zostawią go zupełnie bez wsparcia i pomocy.
OdpowiedzUsuńUla narazie wyczerpała swoje pokłady cierpliwości i pomimo, że kocha nie widzi przyszłości z Markiem. Niestety alkohol potrafi zniszczyć wiele.
Sebastian nie jest do końca w porządku, bo pod płaszczykiem troski i przyjaźni próbuje wkraść się w łaski Uli i przedstawia Marka w najlepszym świetle, chociaż niby mówi tylko prawdę niczego od siebie nie dodając.
Marek ma wszystko w swoich rękach. Z alkoholizmu także da się wyjść, tylko potrzeba do tego czasu,ale przede wszystkim silnej woli i ogromnej pracy nas sobą.
Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam cieplutko.
Dagmara
UsuńJak to mówią, rodzice powinni kochać mądrze, a nie głupio. Krzysztof zachował się całkowicie rozsądnie w tej niemiłej sytuacji. Trudno przetrawić słowa syna, który sam siebie określa alkoholikiem. Czy można zostawić alkoholika u steru renomowanej firmy? Wiadomo, że nie. Decyzja seniora jest jak najbardziej słuszna, żeby na jaki,ś czas odstawić Marka od FD. Jak sam wkrótce powie, że odejście syna z firmy, to nie jest dla niego żadna kara, ale konieczność. Marek zawsze może wrócić pod warunkiem, że będzie trzeźwy.
Sebastian tka misterną intrygę, ale znajdzie się ktoś, kto potrafi go zdemaskować.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)