ROZDZIAŁ
7
Usłyszeli
tupot ciężkich butów. W ich kierunku zbliżało się dwóch rosłych mężczyzn w
mundurach ochrony. Pielęgniarki gorliwie wskazały im sprawczynię całego
zamieszania. Zabrali ją na parter. Tam mieli czekać na przybycie policji.
- Trzeba będzie to zdezynfekować – lekarz
zwrócił się do Uli. – Chodźcie państwo ze mną do zabiegówki.
Po obdukcji i dezynfekcji rozciętej wargi wrócili do Krystiana. Mały ze zdumieniem i
przerażeniem wbił oczy w matkę.
- Mamusiu, co ci się stało? Masz rozciętą
wargę i chyba siny policzek…
- To nic synku, – nie chciała go martwić –
niezdara ze mnie i tyle. Przewróciłam się na tej śliskiej posadzce. Przywitaj
się z Markiem. Ma dla ciebie niespodziankę.
- Cześć smyku. Mama ma rację. Wiem, że jak nas
nie ma to nudzisz się czasem, no bo ile można czytać, prawda? Zobacz, co ci
kupiłem – wyciągnął z teczki płaskie pudełko i otworzył je wyciągając z niego
nowiutki tablet. Krystianowi zaświeciły się oczy z zachwytu. Przylgnął do Marka
ściskając go mocno.
- To naprawdę dla mnie? Dziękuję. Już od dawna
o takim marzyłem. Tata obiecał mi, że dostanę na gwiazdkę – zakręciły mu się w
oczach łzy. – Gdyby nie umarł na pewno by mi kupił. Trafiłeś z tym prezentem
bez pudła Marek. Jest naprawdę świetny i taki duży. Nauczysz mnie jak się nim posługiwać?
- No pewnie. Przecież to nic trudnego.
Do
pokoju wsunęła się pielęgniarka. Podeszła do Uli i szepnęła jej do ucha
- Pani Urszulo na korytarzu czekają dwaj
policjanci. Chcą, żebyście złożyli zeznania. Zabroniłam im tu wchodzić, bo nie
chciałam, żeby mały się wystraszył.
- Dziękuję. Już idziemy. Krystian – zwróciła
się do syna – my musimy na chwilę wyjść, dosłownie na piętnaście minut. Pobaw
się na razie sam tabletem, a jak wrócimy Marek wyjaśni ci jego działanie.
Wyszedłszy
na korytarz przywitali się z funkcjonariuszami i przedstawili się. Najpierw Ula
opowiedziała, że zna od dawna Paulinę Febo-Dobrzańską, ale nie widziała jej od
dziesięciu lat, a jej pojawienie się tutaj mocno ją zaskoczyło. Nie spodziewała
się napaści. Resztę dopowiedział Marek. Wyjaśnił, że jest mężem napastniczki,
że złożył pozew o rozwód i to dlatego jego żona tak się wściekła obarczając Ulę
winą za rozpad małżeństwa, chociaż ta nie miała z tym nic wspólnego. Naświetlił
też nie najlepsze relacje z żoną. Ula była zaskoczona, gdy usłyszała, że on
złożył pozew o rozwód. Najwyraźniej musiał mieć jakiś dobry powód, że zadziałał
tak spontanicznie. Może on sam jej o tym powie? Postanowiła, że po wyjściu ze
szpitala zaprosi go do jakiejś knajpki i wyciągnie od niego, o co chodzi z tym
rozwodem.
Siedzieli
w małej, klimatycznej kawiarence popijając mocne espresso. Ula wciąż jeszcze
była roztrzęsiona po całym zajściu. W szpitalu trzymała się dzielnie, ale jak
tylko z niego wyszła, rozsypała się zupełnie.
- Naprawdę nie rozumiem co ją napadło?
Przecież ja nie mam zamiaru jej ciebie zabierać. To chora kobieta i ma jakieś
urojenia.
- Masz rację Ula. Ostatnio coraz gorzej
znosiłem jej obecność. Znowu zaczęły się awantury. Po prostu puszczały jej
nerwy i nie potrafiła już nad nimi zapanować. Oliwy do ognia dolał fakt, że
pojechała do moich rodziców kolejny raz napuszczając matkę na mnie. Nie miałem
o tym pojęcia do momentu, kiedy mama zadzwoniła do mnie prosząc o przyjazd. Jak
usłyszałem, że Paulina znowu przyleciała z pretensjami i skargami na mnie, że
zdradzam ją z tobą, dostałem szału. Na drugi dzień poszedłem do prawnika, żeby
napisał pozew. Rozmawiałem też z nią i powiedziałem jej, że nie dam rady z nią
dłużej żyć i odchodzę. Prosiłem, żeby zgodziła się na rozwód bez orzekania o winie.
Zgodziła się, ale do głowy by mi nie przyszło, że planuje przyjść do szpitala i
pobić cię. Kompletnie jej odbiło. Jest bezdennie głupia. Teraz oprócz sprawy
rozwodowej będzie miała jeszcze sprawę o pobicie. Doigrała się.
- Ona czuje się skrzywdzona Marek.
Powiedziałeś jej wprost, że nigdy jej nie kochałeś. Musiała się poczuć okropnie
i teraz jeszcze ten pozew. Może ja powinnam wycofać tę sprawę o pobicie? Rany
wcześniej czy później zagoją się, a ona będzie miała przez to dodatkowe
kłopoty.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że jej
współczujesz? Zasłużyła sobie. Przez te wszystkie lata starałem się być wobec
niej lojalny i uczciwy. Nie zdradzałem jej i to głównie dlatego, że nosiłem
przez cały czas w sercu miłość do ciebie. Gdybym ją zdradzał, to tak jakbym
zdradzał ciebie. Nie mogła mieć o to do mnie pretensji, a jednak gdzieś w tyle
jej głowy zawsze tkwiło podejrzenie, że mam jakieś kobiety na boku. Niby
wyrozumiała, niby mi wierzyła, ale nie pozbyła się podejrzeń. Ten dzisiejszy
incydent utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że ona nie jest zrównoważona
psychicznie. Normalni ludzie nie wpadają do szpitala z zamiarem wszczęcia
awantury i pobicia kogoś. Jak posiedzi trochę w więzieniu, to może wyciągnie
jakąś nauczkę na przyszłość.
Następnego
dnia wieczorem, gdy wrócił do domu zastał w nim swoją żonę. Nawet się nie
przywitał. Bez słowa przeszedł do garderoby i wyciągnął z pawlacza dwie ogromne
walizki, w których systematycznie zaczął układać swoje rzeczy. Przyglądała się
temu w milczeniu. Była śmiertelnie na niego obrażona za to, że trzasnął ją w
twarz na środku szpitalnego korytarza, że stanął w obronie tej pokraki, że
pozwolił, by zabrano ją do aresztu i przeprowadzono tam upokarzające dla niej
przesłuchanie. Oczywiście to, że ona sama okładała Ulę było bez znaczenia i jak
uważała, zupełnie uzasadnione.
Marek
natomiast uważał, że podniósł na nią rękę wyłącznie dlatego, że widok jaki
zastał w szpitalu doprowadził go do ostateczności. To był pierwszy raz, gdy uderzył
kobietę i zapewne ostatni.
Dopakował
resztę swoich rzeczy. Wszystkie swoje dokumenty schował do skórzanej teczki.
Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu, ale nie zauważył już nic, co mogło
należeć do niego. Postanowił, że nie będzie się z nią szarpał o meble, w które
zainwestował sporo pieniędzy. Niech ma.
Wyszedł
z walizkami przed dom i wpakował je do bagażnika. Zupełnie nie miał pojęcia
dokąd jechać. Jednego był pewien, że jego noga już nigdy więcej nie postanie w
tym domu. Nie miał zamiaru też korzystać z gościnności rodziców. Już dość się nasłuchał
od matki. To było nie do przyjęcia, że strofowała go jak małego chłopca. Jedyne
wyjście jakie mu pozostało to hotel, lub mieszkanie Uli. Nie był pewien jak ona
zareaguje na ten niespodziewany nalot, ale postanowił spróbować. Jeśli mu
powie, że nie może u niej zostać, wtedy skorzysta z hotelu.
Podjechał
pod blok, w którym mieszkała. Nie zabierał bagażu. Niepewnie nacisnął na
dzwonek. Otworzyła mu i była zdziwiona jego przyjazdem, bo widzieli się już
dzisiaj w szpitalu.
- Marek? Coś się stało? – Pokiwał twierdząco
głową.
- Wpuścisz mnie?
- Oczywiście, – otwarła szerzej drzwi –
wchodź. Z niepokojem obserwowała jego zachowanie. Wydawał się jakiś nieswój. –
Powiesz mi o co chodzi? – zapytała wprost. Spojrzał jej w oczy i powiedział
cicho.
- Wyprowadziłem się z domu. Odszedłem od tej
suki. Nie mam się gdzie podziać. Do rodziców nie chcę jechać, bo musiałbym się
znowu nasłuchać. Jeśli nie zgodzisz się przenocować mnie przez kilka dni,
dopóki sobie czegoś nie znajdę, to pojadę do jakiegoś hotelu. – Jej oczy
wyrażały ogromne zaskoczenie. Nie sądziła, że zdobędzie się na coś takiego.
- A gdzie masz rzeczy?
- W samochodzie.
- To przynieś. Przecież nie będziesz spał byle
gdzie. Tu są cztery pokoje i jest gdzie spać. To idź, a ja przygotuję ci łóżko.
Faktycznie
mieszkanie miało cztery pokoje, ale niezbyt duże. Największy był salon. Ona i
Krystian zajmowali dwa mniejsze, a trzeci był pokojem dla gości, których nie
miewała często.
Wtoczył
walichy do mieszkania i całe naręcze pokrowców zawierających garnitury,
płaszcze i kurtki.
- Powieś to może tutaj – wskazała na
zabudowaną szafę w przedpokoju. – Na pewno się zmieszczą. Daj, pomogę. –
Następnie pokazała mu pokój.
- Nie jest duży, ale ma wygodną kanapę, a tu w
komodach możesz poukładać swoje rzeczy. To ja idę. Zrobię nam kawy. Nie będę ci
przeszkadzać. – Chciała wyjść, ale zatrzymał ją w drzwiach.
- Dziękuję Ula. Naprawdę to doceniam.
Przyrzekam, że będę się starał sprawiać ci jak najmniej kłopotu. Od jutra
zacznę szukać jakiegoś mieszkania. – Poklepała jego ramię.
- Nie spiesz się. Nie przeszkadzasz, naprawdę.
– Pogładził jej siny od ciosu Pauliny policzek.
- Bardzo cię boli? – Uśmiechnęła się do niego
szeroko.
- Trochę boli, ale przecież wytrzymam.
- Dzielna dziewczynka. Krystian ten hart ducha
ma po tobie.
- Tak uważasz?
- Nie inaczej. Jest bardzo zdeterminowany.
Zobaczysz, że ani się obejrzymy jak będzie śmigał na rolkach.
Krystian
ewidentnie zdrowiał. Zniknął turban z bandaża, a w jego miejsce pojawił się
niewielki plaster.
- Rana bardzo dobrze się goi – mówił doktor
Wilk. – Chłopak jest silniejszy. Szczerze powiedziawszy mile nas zaskoczył, bo
nie spodziewaliśmy się aż takiej poprawy po urazie jakiego doznał. Był u
okulisty i wzrok ma dobry. Powiekę zoperujemy, żeby podnieść mu komfort życia,
ale to za jakiś czas. Na razie nieźle sobie radzi. Widzę, że sporo czyta i
jakoś niespecjalnie ta powieka mu przeszkadza. Uważam jednak, że zabieg zrobić
warto choćby ze względów estetycznych.
Uli po
tych słowach rosło serce. - Może już
niedługo go wypuszczą? – myślała z nadzieją. Teraz przyjeżdżała do szpitala
koło trzynastej, a o szesnastej dołączał Marek. Krystian do południa miał
robione intensywne zabiegi i w sumie od ósmej do dwunastej miał wypełniony
czas.
W pracy
natykał się czasem na Paulinę, ale mijali się obojętnie. Nie rozmawiali. Pozew
leżał już w sądzie i czekał na swoją kolej. Marek nadal mieszkał u Uli.
Wprawdzie mówił jej, że ma wyrzuty sumienia, bo siedzi jej tak długo na głowie,
ale ona uśmiechała się tylko łagodnie.
- Przecież cię nie wyganiam. Cieszę się, że
jesteś. Przynajmniej mam z kim pogadać wieczorami. Doceniam też wsparcie, które
dajesz mnie i Krystianowi. To naprawdę dla nas dużo znaczy.
Po
takich słowach przytulał ją mocno dziękując, że jest taka wyrozumiała. Na nic więcej
sobie nie pozwalał. Znał ją bardzo dobrze i wiedział, że dopóki jest mężem
Pauliny Ula nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Takie miała zasady. Nie
chciała, a być może bała się powtarzać swoje błędy sprzed dekady. On z
niecierpliwością czekał na pierwszą rozprawę.
Siedział
w biurze sprawdzając jakieś statystyki, gdy do gabinetu weszła jego sekretarka
informując go, że przyszli jego rodzice. Skrzywił się, bo czuł, że ta rozmowa
nie będzie miła.
- Poproś ich.
Przywitał
się z nimi bardzo powściągliwie, choć ojca dłoń ściskał długo patrząc mu w oczy
i usiłując coś z nich wyczytać, ale senior tylko westchnął i pokręcił głową.
Helena rozsiadła się na kanapie.
- Byliśmy właśnie u Pauliny i dowiedzieliśmy
się bardzo nieprzyjemnych rzeczy. Zastanawiam się, jak ty możesz jej to
wszystko robić? Jak możesz ją tak przedmiotowo traktować? Nie zasłużyła sobie
na to. Dziesięć lat była wierną i oddaną żoną, a ty zostawiasz ją dla jakiejś
byłej asystentki i składasz pozew o rozwód? To naprawdę podłe.
- Podłe? A to, co uknułyście obie dziesięć lat
temu nie było podłe wobec mnie? I nie zaprzeczaj bo jestem w posiadaniu
nagrania z waszej rozmowy. Jeśli przyszłaś tu po to, by prosić mnie o wycofanie
pozwu, to tracisz czas. Mam nadzieję, że powiedziała ci również o drugiej
rozprawie jaka ją czeka. Rozprawie o pobicie. – Helena spojrzała na Marka z
niedowierzaniem.
- To jakiś absurd. Paulina jest dobrze
wychowana. To kobieta z klasą a nie jakaś awanturnica. Nigdy w życiu nie
posunęłaby się do rękoczynów.
- Nie? Ta kobieta z klasą jak mówisz, wykazała
kompletny jej brak przychodząc do szpitala, w którym po wypadku leży syn Uli i
pobiła ją na korytarzu. Interweniowała policja. Ciekawe, że zapomniała ci o tym
powiedzieć. Może wrócisz do niej i zapytasz. Przy okazji możesz jej przekazać,
że jeśli zmieniła zdanie i postanowiła jednak nie podpisać rozwodu bez
orzekania o winie, pozbawię ją domu i zacznę wyciągać brudy. Wywlokę również
wasz genialny plan, który zmusił mnie do ożenku z nią. Będziesz tak samo
umoczona w skandal jak ona. Jeśli obie tego chcecie to proszę bardzo.
- Własną matkę wplątałbyś w coś takiego? Nie
wierzę.
- Ja też nie mogłem uwierzyć, że stanęłaś po
stronie tej włoskiej furiatki, że stanęłaś przeciwko mnie, twojemu jedynemu
synowi, więc postaraj się, żeby dała mi ten rozwód szybko i bezboleśnie.
Helena
wstała i bez słowa wyszła z gabinetu. Do Marka podszedł ojciec.
- Dobrze robisz synu. Jestem całym sercem z
tobą. Tak trzymaj.
Tymi
słowami utwierdził Marka w przekonaniu, że postępuje właściwie.
Helena
tymczasem faktycznie wróciła do gabinetu Pauliny prosząc ją o wyjaśnienia.
- Naprawdę ją pobiłaś? Jak to możliwe?
- Nie wytrzymałam nerwowo Helenko. Ona zabrała
mi wszystko i to już drugi raz. Tyle zachodu i pracy kosztowało nas przekonanie
Marka, żeby do mnie wrócił i żebyśmy się pobrali, a ona pojawiła się nie
wiadomo skąd i zniszczyła mi kolejny raz życie. Która kobieta zniosła by coś
takiego ze stoickim spokojem?
- Już wiesz, kiedy będzie ta rozprawa?
- Nie mam pojęcia. Póki co mam zakaz wyjazdu z
Warszawy i z Polski w ogóle. Zabrali mi paszport i dowód. Mam tylko
zaświadczenie z policji, którym mogę się posługiwać jak dowodem.
- Podpiszesz ten rozwód bez orzekania o winie?
On mówi, że jeśli tego nie zrobisz zabierze ci dom i wywlecze wszystkie brudy
na rozprawie. Wiesz, że nie możemy do tego dopuścić?
- Nie obawiaj się. Podpiszę ten rozwód. Nie
pozwolę się uwikłać w żaden skandal. Już wystarczy ta jedna rozprawa o pobicie.
Chyba spalę się ze wstydu.
Wszystko idzie w dobrym kierunku. Niedługo odbędzie się rozprawa rozwodowa i o pobicie. Mam nadzieję, że Paulina nie uniknie odpowiedzialności i dostanie zasłużoną karę. Dobrze że Krystian też zdrowieje i ze wszystko z nim w porządku. Bardzo dobrze, że Dobrzański postanowił zaryzykować i zatrzymał się u Uli, będzie mu łatwiej zbliżyć się do niej i zawalczyć o nią. Mam również nadzieję, że pragnienia Marka spełnią się i niedługo Ula zostanie jego żoną i że niedługo zostanie również ojcem. Dziękuję za wyjaśnienia zachowania Marka :) Dzięki nim zrozumiałam go. Pozdrawiam, UiM
OdpowiedzUsuńUiM
UsuńCieszę się, że udało mi się trochę rozjaśnić sytuację w jakiej znalazł się Marek po powrocie z Włoch. Za wesoło nie miał.
Masz rację, że wszystko zmierza do szczęśliwego finału. W niedzielę ostatnia część tego opowiadania. A tak swoją drogą, to nic nie wspominałam o ojcostwie?
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję, że zajrzałaś. :)
Pisałyśmy o tym pod jedną z części, a poza tym w jednym rozdziale było napisane, że chce być ojcem...
UsuńSerio? W takim razie doliczam sobie jeszcze jedną jednostkę chorobową. Hahaha.
UsuńWitaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńpodobno rodziców się nie wybiera i lepiej mieć jakichkolwiek niż żadnych, ale ta Helenka wszystko przebija! Ja rozumiem, że traktuje Paulinę jak swoją córkę ale to Marek jest jej dzieckiem, czy Krzysztof nie potrafi jej tego wytłumaczyć?! Mogłabym ją jakoś postarać się zrozumieć, gdyby dążyła na siłę do szczęścia Marka, gdyby uważała, że on sam nie potrafi o to szczęście zadbać, a tylko ona zna receptę na szczęście jedynaka. Też byłoby to niewłaściwe postępowanie, ale przynajmniej świadczyłoby o tym, że bezgranicznie kocha syna i zrobi dla jego dobra wszystko! Ale knucie przeciwko własnemu dziecku, do tego jeszcze dorosłemu człowiekowi, jest po prostu naganne i nie do ogarnięcia! No chyba, że Helenka miała romans z ojcem Pauli i z sentymentu do byłej miłości bardziej ją kocha? Wszyscy pewnie takiej sytuacji są winni, Marek, bo było mu wszystko jedno po stracie ukochanej i dał się podejść, pewnie też przemawiały do niego zapewnienia, że w małżeństwie będzie bajecznie, Krzysztof, bo mimo, że jest całym sercem za wyborami syna, to dla świętego spokoju nie próbował wpłynąć na postępowanie żony no i Paula, która koniecznie chciała mieć coś własnego, ładnego i bogatego! Helena mogła nawet nie zdawać sobie sprawy, że takim postępowaniem krzywdzi Marka, chociaż przecież nie jest idiotką, musiała to wiedzieć! Okropna rodzinka! Nie dziwię się, że Marek tak bardzo ceni sobie ciepło zwykłego domowego ogniska. Nie robi uwag co do np. wielkości mieszkania Uli i Krystiana (przypomniała mi się Viola, którą przygarnęła rodzina Cieplaków, a ona wręcz się brzydziła ich domem - bezdomna księżniczka!). A może Marek nie zauważa różnicy w bogactwie ze względu na miłość do Uli? Ale chyba nie, wydaje mi się, że na nim takie rzeczy nie robią wrażenia. Ula powinna pójść do nieba za chęć wycofania pozwu dotyczącego jej pobicia. Dobrze przynajmniej, że Marek jej na to nie pozwolił:) Paula powinna ponieść zasłużoną karę, bo może w przyszłości uchroni to inne jej potencjalne ofiary! Marek, jak nie on, taki powściągliwy jeśli chodzi o Ulę!? Mieszkają razem i nic, żadnych podchodów, żadnych prób? Ula może jeszcze sobie pomyśleć, że mu na niej nie zależy:) Ciekawe jak zareaguje Krystian na wieść, że mają nowego lokatora? Chociaż chyba powinno być dobrze, panowie świetnie się dogadują:) Marek przytargał fajny prezent, wie skubany jak zdobyć przychylność chłopaka! Spryciula jeden! Czy do Helenki w końcu dotrze, że chyba straciła syna? Przeprosi go, czy dalej będzie murem obstawać przy Pauli? A może szykujesz mam dwa rozwody: Marka i Pauli oraz Krzysztofa i Helenki? Ale byłaby sensacja, tego chyba jeszcze nie było? Dobra kończę, bo już dostaję głupawki, ale chciałam Cię trochę rozbawić:) Bardzo proszę nie gniewaj się za te moje bazgroły:) Serdecznie pozdrawiam i mocno ściskam:)
Gaja
Gaju
UsuńPobiłaś własny rekord w długości komentarza. Proponuję, żebyś przejęła ten blog i wreszcie zaczęła pisać. Masz ku temu wszelkie warunki.
Nie brałam pod uwagę romansu Heleny z ojcem Febo, ale czytelnicy mają okazję snuć domysły na ten temat. Helcia, to uparta kobieta i niedługo zrozumie, że ten ośli upór zaprowadzi ją donikąd.
Marek dobrze Ulę zna i wie doskonale, że dopóki nie będzie wolnym człowiekiem ona nie pozwoli mu się zbliżyć do siebie. Na szczęście już niedługo.
Podwójnych rozwodów w zamyśle nie miałam, ale Dobrzańska i tak pożałuje tego, że tak stała murem za Pauliną.
Za bardzo nie będę się rozpisywać, bo przed Wami już ostatni rozdział, w którym wszystko stanie się jasne.
Bardzo Ci dziękuję za długi wpis i za wywołanie uśmiechu na mojej twarzy. Ściskam serdecznie. :)
Coś mi się wydaje, że Marek nawet nie zacznie szukać mieszkania, bo zadomowi się u Uli na dobre , a w konsekwencji w jej sypialni, a własnie momenty będą ?Dobry sposób na Obie Panie Klasa, nastraszyć skandalem , przecież nie mogą sobie na niego pozwolić, bo byłyby spalone towarzysko. Marek spryciula na wszystkich znajdzie sposób, Ulę bierze na litość, Krystiana na tablet, a FE na skandal , dla każdego coś miłego.Brakuje mi w tym opowiadaniu Sebulka i Violki, przecież wujek Dobra Rada coś by wymyślił aby wspomóc przyjaciela. pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńB.
UsuńTy przewidująca istoto. On faktycznie nie będzie szukał, a i Ula wcale nie chce, żeby się wyprowadził. Krystian dowie się, że Marek mieszka u nich od matki. Musi wiedzieć, żeby nie był niemile zaskoczony. Momentów nie będzie, a raczej będzie jeden i to bardzo pozbawiony szczegółów. Musi Wam to wystarczyć.
Postaci Violetty i Sebastiana nie są tutaj rozbudowane a jedynie zaznaczone gdzieś w tle.
Bardzo dziękuję za komentarz. Buziaki. :)
Ha, w końcu udało mi się w coś trafić , szkoda że w totolotka nie mam takiego szczęścia.B.
UsuńB.
UsuńNie przejmuj się. Ja też mam zezowate szczęście do gier losowych. :D
Gosiu ja własnie wpadłam na genialny ( oczywiście moim zdaniem ) pomysł, ponieważ chcemy momenty, ślub i wspólne dziecko albo jak wygląda ich życie po kilku latach to może dopiszesz jakiś epilog ? B.
UsuńNo niestety, na epilog zabrakło już wyobraźni i ochoty, ale myślę, że ten ostatni rozdział Was nie rozczaruje. Oby. :)
UsuńI jak tu (nie)wierzyć w " wredne " teściowe. Helena już chyba wybrała pomiędzy synem a synową. Musisz przyznać, że sytuacja rzadko spotykana. Przynajmniej wszystko ładnie układa się w relacji Uli, Marka i Krystiana. Liczę choćby na malutki fragmencik o ślubie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Ranczula
UsuńZałatwione. Wprawdzie nie opisuję samej uroczystości, ale od czego wyobraźnia, prawda?
Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
Marek wreszcie uwolnił się od tej złej,podłej i nieobliczalnej kobiety. Może nie w 100 % bo jeszcze nie rozwiódł ale to kwestia czasu. Nie będzie musiał dłużej się męczyć w czymś co od dawna nie ma sensu. Ich małżeństwo też nie miało sensu ale ludzie popełniają błędy. A Marek właśnie popełnił i to duży a do tego jeszcze matka uważała ,że Paulina to ta właściwa. Ponowne spotkanie Uli otworzyło przed nim nową szansę. Chociaż oboje nie wiedzieli czy te ponowne spotkanie nie będzie ich za dużo kosztować. Był przy niej gdy potrzebowała wsparcia . Gdy jej syn był ciężko chory. Teraz lepiej i powoli dochodzi do zdrowia. Krystian na pewno szybko zaakceptuje to ,że Marek z nimi mieszka.Przecież bardzo go polubił. A Marek i Ula nadal darzą się uczuciem . Te 10 lat osobno uświadomiło im jak za sobą tęsknili.Teraz Marek się do niej wprowadził i z całą pewnością już nie wyprowadzi. Pozostanie już na zawsze. Teraz wystarczy czekać na happy end. Chociaż z miłą chęcią poczytałabym jeszcze o ich życiu,planach. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńJak to mówią "stara miłość nie rdzewieje", a i sentyment zostaje. Gdyby Marek coś czuł do Pauliny z całą pewnością nie byłby aż tak zdeterminowany, żeby związać się z Ulą. Małżeństwa swatane rzadko są szczęśliwe, a przecież człowiek zawsze będzie dążyć do szczęścia. Z Markiem jest podobnie. Ponownie spotkał swoje szczęście i już nie wypuści go z rąk.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :)
Jeszcze tylko rozwód i Marek będzie wolny jak ptak. Uwolni się od tej kobiety, która jest wredna i nie ma w ogóle klasy. Ale jednak nie na długo będzie wolny, bo będzie starał się o względy Uli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
DALSZE PERYPETIE BRZYDULI
OdpowiedzUsuńDo tego to właśnie zmierza. Najpierw rozwód a potem ślub. To najszczęśliwsze zakończenie.
Pozdrawiam. :)