ROZDZIAŁ 4
- To bardzo smutne i przygnębiające. Najgorsza
jest bezradność. Człowiek patrzy na cierpienie bliskiej osoby i nie jest w
stanie nic zrobić, bo stoi na przegranej pozycji. Jeśliby się pan zgodził, to ja
chętnie podjęłabym się opieki nad pańską narzeczoną. Od momentu, kiedy
przeniosłam się do Warszawy szukam pracy, ale bezskutecznie…
Popatrzył
na nią zaskoczony.
- Naprawdę zrobiłabyś to? To nie będzie ani
łatwe, ani przyjemne. Od razu cię lojalnie uprzedzam – nawet nie zauważył, że
zaczął mówić jej na „ty”. - Przepraszam za to mówienie per „ty”, ale chyba nie
jestem o wiele starszy i dobrze byłoby mówić sobie po imieniu.
- Nie mam nic przeciwko temu. To chyba nawet
lepiej.
- A od kiedy mogłabyś zacząć? Nie ukrywam, że
tu każdy dzień jest ważny.
- Choćby od jutra. Mam zdecydowanie za dużo
czasu – uśmiechnęła się – i nie znoszę go marnować. A gdzie mieszkacie?
- Mamy dom na Saskiej Kępie przy Berezyńskiej.
- To chyba nie tak daleko ode mnie, bo ja
mieszkam przy Bazarze Różyckiego.
- To faktycznie niedaleko. Jeśli się zgodzisz
przyjadę jutro po ciebie i zawiozę do Pauliny. Wszystko ci objaśnię. Pensja to
trzy tysiące do ręki. Jeżeli to za mało, po prostu mi powiedz.
- To w sam raz. Tu jest dokładny adres i mój
numer telefonu – podała mu kartkę. To o której mam być gotowa?
- Myślę, że o ósmej. Zawiozę cię, oprowadzę,
objaśnię i będę musiał jechać do pracy. A może teraz mógłbym odwieźć cię do
domu? Przekonałbym się, czy to daleko.
- Bardzo dziękuję, to miłe z twojej strony.
Po
powrocie do mieszkania usiadła do komputera, żeby prześledzić trasę od siebie
do domu Marka. Sprawdziła połączenia autobusowe i wydrukowała rozkład jazdy.
Koniecznie musiała zaopatrzyć się w bilet miesięczny. To dzisiejsze spotkanie nad
Wisłą wydawało jej się niesamowitym zbiegiem okoliczności. Spotyka obcego
zupełnie człowieka, który najwyraźniej czuje się już tak stłamszony i
przytłoczony przez uwierającą rzeczywistość, że zwierza się ze swoich trosk całkiem
obcej kobiecie. Może rzeczywiście nie ma nikogo z kim mógłby porozmawiać tak
szczerze, od serca? Jego wynurzenia tak pełne bólu i zwyczajnej bezradności
wobec tej strasznej choroby jaką jest rak, dla niej niespodziewanie okazały się
bardzo pozytywne. Nareszcie zacznie robić coś pożytecznego. Nie będzie gnuśnieć
w domu lub zdzierać buty chodząc od firmy do firmy na nieprzynoszące żadnych,
pożądanych skutków, rozmowy kwalifikacyjne. Praca opiekunki nie była szczytem
jej marzeń i ambicji. W dodatku miała pracować właściwie na czarno, bo przecież
pieniądze będzie dostawać do ręki bez płacenia podatku i składek. To nie było
coś z czym czuła się najlepiej, ale póki co uważała, że nie ma prawa
wybrzydzać. Pensja, jaką zaproponował Marek, była naprawdę wysoka i adekwatna
do trudności, jakie ją czekały. Paulina nie była aniołkiem i nie znosiła z
pokorą swojej choroby. Z drugiej strony, czy można było się temu dziwić, że
obarcza winą cały świat za swój stan, a najbardziej Marka? On był najbliżej i
stanowił łatwy cel.
Kilka
minut przed ósmą wyszła z domu i stanęła przed wejściem do kamienicy. Marek
zjawił się punktualnie. Przywitała się z nim i wsunęła do wnętrza samochodu.
- Gotowa na wielkie wyzwania? – zapytał
uśmiechając się półgębkiem.
- Gotowa i mam nadzieję, że sobie poradzę.
- A ja wczoraj jeszcze długo myślałem nad
stroną finansową i doszedłem do wniosku, że powinienem zawrzeć z tobą jakąś
umowę. Pomyślałem, że wciągnę cię na listę płac mojej firmy, jako pracownika
zatrudnionego na umowę-zlecenie. Przynajmniej będziesz mogła wykazać się
jakimkolwiek zatrudnieniem i uczciwie odprowadzać podatek od wynagrodzeń. Suma,
jaką zaproponowałem na pewno się nie zmieni, ale dodamy do niej właśnie wartość
podatku. Tak chyba będzie uczciwie.
Ula
pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Nie uwierzysz, ale ja wczoraj myślałam o tym
samym. To znaczy myślałam o tym, że to będzie praca na czarno. Jednak uznałam,
że nie będę grymasić, bo przecież od tak dawna szukam już jakiegokolwiek zajęcia…
- No to przynajmniej jeden kłopot mamy z
głowy. Opowiem ci trochę o Paulinie. Ogólnie więcej leży, jak chodzi. Wciąż
powtarza, że jest słaba. Ja uważam, że zdarzają jej się lepsze dni, które
powinna wykorzystać. Przez to leżenie w łóżku za chwilę przypląta jej się zanik
mięśni i to pogorszy jej stan. Myślę, że ona już się poddała. Rokowania nie
napawają optymizmem i tak naprawdę, to żaden z lekarzy nie był w stanie
udzielić mi informacji, jak długo potrwają jej męczarnie. Bywa, że wyje z bólu
i wtedy dostaje silne opioidy. Generalnie jednak wygląda to tak, jakby straciła
motywację do walki o siebie. Sama twierdzi, że nie ma na to siły. Sądzę, że to
tylko wygodna wymówka, bo tej siły ma aż nadto wyżywając się na mnie. Ulegam
jej. Nie znoszę awantur z nieuzasadnionych powodów. Jest bardzo uparta i
niezależna. Nie liczy się z niczym i z nikim. Nie przebiera też w słowach
obrażając wszystkich dookoła. Wciąż robi opiekunkom pod górkę i to głównie z
tego powodu nie wytrzymują z nią za długo. Jest złośliwa, bezczelna i pełna
buty. Zawsze taka była, ale teraz, kiedy dopadła ją ta straszna choroba,
wszystkie te złe cechy jeszcze bardziej się w niej nasiliły.
Na
przykład wytłukła wszystkie lustra w domu, gdy po chemii całkowicie wyłysiała.
Teraz włosy zaczynają odrastać, ale czeka ją kolejna chemia więc nie wiadomo,
czy nie będzie powtórki z rozrywki. Choroba zmieniła ją fizycznie. Chemia
dodała jej kilogramów i odarła z urody. Przykro to mówić, ale rzeczywiście nie
przypomina w żadnej mierze dawnej Pauliny. Ja tylko mam nadzieję, że jakoś
sobie z nią poradzisz, a przede wszystkim przetrwasz te jej napady złości.
- Może nie będzie tak źle…? – Ula pocieszała
siebie i Marka, który zatrzymał się przed bramą i otworzył ją pilotem. Wolno
wjechał na podjazd i zaparkował.
- Tu właśnie mieszkam. Sto metrów wcześniej
jest przystanek autobusowy. Chciałbym, żebyś tu była od ósmej do szesnastej.
Jeśli miałabyś coś pilnego do załatwienia, czy potrzebowała dzień wolny, po
prostu daj mi wcześniej znać. Jutro podpisalibyśmy tę umowę. Tu daję ci klucze
od domu i furtki. A teraz chodź, przedstawię ci Paulinę i oprowadzę po domu.
Wprowadził
Ulę najpierw do sypialni, w której leżała Paulina. Całe łóżko zasłane było
kolorowymi czasopismami i przez to panował bałagan. Ona sama oparta o wezgłowie
czytała jakiś magazyn.
- Dzień dobry – przywitała się Ula stając obok
Marka.
- Dzień dobry? – prychnęła. – A dla kogo
dobry, bo chyba nie dla mnie? Kto to jest? – zwróciła się do Marka.
- To Urszula Cieplak, twoja dwudziesta trzecia
opiekunka. Mam nadzieję, że wytrzyma z tobą chociaż przez miesiąc.
Paulina
uśmiechnęła się złośliwie.
- Skąd wytrzasnąłeś to bezguście. Brzydka jak
noc listopadowa.
- No cóż… - odezwała się Ula uprzedzając
ripostę Marka – pani też nie powala urodą i w dodatku nieładnie pachnie. Myślę
Marek, że zaczniemy od kąpieli.
Twarz
Pauliny wykrzywiła się z wściekłości.
- Jak śmiesz tu przychodzić i obrażać mnie w
moim własnym domu? Odpraw ją Marek. Nie chcę słuchać jej impertynencji.
- Rozumiem, że tylko pani wolno obrażać innych
i to z powodu choroby dała sobie pani na to przyzwolenie. Nie mam zamiaru
użalać się nad panią ani jej współczuć. Trzeba wziąć się w garść i doprowadzić
do pionu. Jeśli nie zrobi pani tego po dobroci, ja panią do tego zmuszę. Jeśli
nie zależy pani na życiu, to pani sprawa, ale ja tu jestem po to, żeby o nie
zawalczyć nawet wbrew pani woli. A teraz pokaż mi Marek resztę domu i opowiedz,
gdzie co jest.
Opuścili
sypialnię zostawiając Paulinę z otwartą ze zdziwienia buzią. Marek uśmiechał
się pod nosem.
- Widziałaś, jak ją zatkało? Jeszcze nikt do
niej nigdy tak nie mówił. Myślę, że obrałaś właściwą taktykę. Żadnego
pobłażania.
- To nie może tak wyglądać, bo ona zachowuje
się tak, jakby czekała na śmierć. Z takiego założenia wyszła, a skoro tak, to
nie musi robić już niczego. Nie musi się myć, czesać, wstawać z łóżka i dbać o
siebie. Będę starała się to zmienić. To trochę, jak poskromienie złośnicy. Mam
nadzieję, że się uda.
Marek
oprowadził Ulę pokazując najistotniejsze rzeczy. Przed dziesiątą zostawił ją
samą na placu boju i pojechał do pracy. Ula nie traciła czasu. Wyciągnęła z
szafy zmianę pościeli i nalawszy do wanny trochę pachnącego płynu do kąpieli
napuściła do niej ciepłej wody. Weszła do sypialni informując Paulinę, że może
skorzystać z kąpieli.
- Jeśli potrzebuje pani mojej pomocy, proszę
powiedzieć.
- Niczego od ciebie nie chcę. Wynoś się stąd -
wysyczała.
- Ani myślę – odparła ze stoickim spokojem. -
Jeśli za chwilę pani nie wstanie będę zmuszona zmienić pościel bez względu na to,
czy nadal będzie pani zalegać w łóżku, czy nie. Proszę się więc pospieszyć, bo
mam sporo rzeczy do zrobienia.
Słowa
Uli przeszły bez echa i żadnej reakcji ze strony Pauliny. Złapała za róg kołdry
i pociągnęła ją do siebie. Gazety na niej zalegające rozsypały się wokół łóżka.
Zaczęła je zbierać na kupkę.
- Woda pani wystygnie. Proszę iść do łazienki.
Nie wstyd pani leżeć w takim smrodzie? I pomyśleć, że była pani kiedyś taką
atrakcyjną kobietą. Nic dziwnego, że Marek czuje do pani niechęć. Każdy
mężczyzna by czuł.
- Nie bądź bezczelna i nie pozwalaj sobie. Nie
masz tu nic do gadania – wypluła z siebie Febo. – Poza tym nie mam siły, żeby
dojść do łazienki.
- Ale na to, żeby się wykłócać, to pani ma.
Nie lepiej tę energię wydatkować na coś przyjemnego? – podsunęła Paulinie wózek
inwalidzki i wyciągnęła do niej dłoń. –Proszę mocno mnie chwycić. - Zrobiła to
bez słowa. Ula zawiozła ją do łazienki. Ściągnęła z niej przepoconą piżamę i
figi. Pomogła wejść do wanny. Paulina uczepiona uchwytów wyciągnęła się w niej
z przyjemnością wdychając owocowy zapach płynu.
- Od razu lepiej, prawda? Tu kładę gąbkę i
szampon do włosów. Proszę się dokładnie umyć i kiedy pani skończy, proszę mnie
zawołać. Ja zmienię w tym czasie pościel i doprowadzę łóżko do porządku.
Podczas,
gdy Paulina szorowała swoje ciało Ula gruntownie wywietrzyła pokój. Łóżko
pachniało świeżością, a gazety spoczywały na nocnym stoliku. Mimo, że Paulina
jej nie wołała, poszła sprawdzić, jak sobie radzi. Najwyraźniej kąpiel ją
zrelaksowała.
- Chciałabym już wyjść.
Ula
otuliła ją wielkim kąpielowym ręcznikiem wycierając jej ciało do sucha. Podała
świeżą bieliznę i piżamę.
- Tu czysty szlafrok. Ten zabieram do prania.
Teraz może się pani położyć, a ja przygotuję śniadanie. Jakieś specjalne
życzenia? – Paulina pokręciła przecząco głową.
Upchnąwszy
w pralce brudne rzeczy nastawiła ją i przeszła do kuchni. Podsmażyła kawałek
drobno pokrojonego boczku i na nim zrobiła jajecznicę. Do niej podała
chrupiącą, świeżą bułeczkę, którą Marek kupił w pobliskiej piekarni. Ułożyła naczynia
na tacy i poszła do sypialni. Wszystkie tak dokładnie przez nią ułożone gazety
ponownie zajęły miejsce na całej powierzchni łóżka. Zacisnęła zęby. Odgarnęła
ich część stawiając tacę na kolanach Pauliny.
- Bardzo proszę. Smacznego.
Paula
popatrzyła na nią złośliwie chcąc wywalić tacę z całą zawartością, ale
powstrzymała się. Zapach jajecznicy był zniewalający. Nie pamiętała, czy
kiedykolwiek jadła coś tak bosko pachnącego. Sięgnęła po kubek i upiła z niego
łyk. Kakao! Kiedy ostatni raz piła kakao? Chyba w dzieciństwie. Mama
przyrządzała przepyszne. Czekoladowe i słodkie. To miało identyczny smak. Z
przyjemnością ugryzła kęs bułki posmarowanej świeżym masłem przyglądając się,
jak Ula cierpliwie zbiera kolejny raz rozrzucone gazety.
Wcale nie dziwię się poprzednim opiekunkom, że zwiewały bardzo szybko. To i tak cud, że wytrzymywały w takich warunkach aż miesiąc. Współczuję im wszystkim. Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńPaulina zawsze miała wredny charakter, a w chorobie to jeszcze się pogłębiło. Tak to jest, kiedy uważa się za winnych takiego stanu wszystkich, tylko nie siebie.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
O mamo! Jaka ciężka praca. Ula jeszcze oszaleje albo co najmniej osiwieje. Pamiętam, że zaczyna jej brakować pieniędzy, ale praca u Pauliny jak na razie wygląda strasznie. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńTo tylko na początku tak źle wygląda. Ula jest konsekwentna i chyba ma dobre podejście do roszczeniowej Pauliny. Z czasem poskromi ją.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ja ciąg dalszy wyobrażam sobie tak. Paulina potulniejla zmienia Ulę w atrakcyjną kobietę , Ula przekonuje Marka i Paulinę do ślubu a kiedy czas Pauli się kończy zapisuje w tesramencie Uli biżuterię. Febo zauważa też uczucie rodzące się między Ulą a Markiem. Na łożu śmierci prosi męża aby nie wypuszczał z rąk takiego skarbu i życzy im wszystko najlepszego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńZa bardzo wyprzedzasz to, co wymyśliłam, dlatego nie ustosunkuję się póki co, do tego, jak Ty sobie to wyobrażasz a zwłaszcza do biżuterii i testamentu w ogóle. Choroba postępuje i ona może nie mieć w ogóle siły na spisanie ostatniej woli.
Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy za komentarz. :)
No i stało się! Ula rozpoczęła nierówną walkę. Z jednej strony złośliwa i bardzo schorowana Paulina, z drugiej strony brak inne pracy, a z trzeciej (hihihi) Marek, który niczego jej nie narzuca i jest wykończony psychicznie. Ula ma dobre serce więc myślę, że bardzo się postara im pomóc. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńUla jest sumienna we wszystkim, co robi. Nie będzie się ani obijać, ani niczego zaniedbywać. Widzi stan Pauliny i współczuje jej, ale też wie, że nie należy tego za bardzo okazywać. Na razie to Paulina musi wziąć się w garść i zacząć współpracować.
Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Ogromnie współczuję Paulinie. To przecież młoda kobieta, teoretycznie całe życie przed nią. Ciężka choroba wszystko przekreśliła. Uważam, że ma pełne prawo być wściekła na cały świat. Nie jest to przyjemne dla otoczenia, ale myślę, że ona wie dokładnie i to czuje, że umiera. Na pewno ogromnie się boi. Przed Ulą niesamowicie trudne zadanie. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńTaka choroba, to nierzadko wyrok. Paulina ma przerzuty. Mogłaby tego uniknąć, ale jej egoistyczne podejście do życia bardzo przyczyniło się do takiego stanu. Tymczasem ona najmniej obwinia siebie i oskarża wszystkich innych zwłaszcza Marka, na którym się bez powodu wyżywa. To właśnie musi się zmienić.
Cieszymy się, że odwiedziłaś blog i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Można powiedzieć, że Wisła przyniosła szczęście zarówno dla Uli, jak i dla Marka. Oboje zrzucili ciążący im kamień. Ciekawa jestem jak na to spojrzy Paulina? Na początku jest dość nieprzyjemna, ale Ula jej nie odpuszcza. Mam nadzieję, że spokój i opanowanie Uli pomoże choć trochę Paulinie uśmierzyć ból fizyczny a przede wszystkim psychiczny. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńJak widać takie przypadkowe spotkania zbliżają ludzi. Każde z nich przechodzi przez własne, małe piekiełko i nie ma się komu wygadać. Dla ich obojga to jednak szczęśliwy traf, bo Marek zostanie odciążony od nadmiaru obowiązków, a Ula zacznie wreszcie zarabiać.
Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Wreszcie rozmowa kwalifikacyjna przebiegła po myśli Uli, pewnie dlatego, że sama ją zainicjowała. Widać, że Marek postawiony jest pod ścianą. Nie zapytał Uli o jej kwalifikacje, jej umiejętności. Ucieszył się, że Paula będzie miała opiekę, a on będzie mógł iść do pracy. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńDeklaracja Uli o pomocy przy chorej na pewno uszczęśliwiła Marka do tego stopnia, że nie pytał o kwalifikacje. W tej sytuacji wydaje się to bez znaczenia, bo najważniejsze, że oto znalazła się osoba oferująca opiekę nad chorą. 22 opiekunki zrezygnowały bardzo szybko, a on ma nadzieję, że jednak 23 jakoś sobie poradzi z krnąbrną pacjentką.
pięknie dziękujemy za wpis i cieplutko pozdrawiamy. :)
Marek był uczciwy i uprzedził Ulę o trudach nowej pracy. Niestety chyba się nie mylił. Paulina, to ciężki kaliber. Ciekawe czy Ula ją poskromi? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńRzeczywiście Marek przedstawił sytuację taką jaka ona jest nic nie koloryzując. To byłoby bez sensu, bo Ula i tak predko by się zorientowała. Jest nastawiona na zmagania z chorą i przygotowana na to, co może ją z jej strony spotkać. To lepsze niż niepewność, bo wówczas nie można właściwie zareagować.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)
Rysiów Mediolan jeden zero;) Zastanawiam się jak będzie dalej wyglądała ich wzajemna relacja? Obawiam się, że Paulina będzie robiła wszystko aby Uli utrudnić życie i pracę. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNo niestety, tak na początku będzie. Paulina jest złośliwa i nie odmówi sobie uszczypliwości. Nie zdaje jednak sobie sprawy, że Ula jest uparta i nawet gdyby miała zacisnąć zęby, to tak zrobi, żeby nie dac Paulinie satysfakcji.
UsuńNajserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Cieszę się, że rozmowa między Ulą i Markiem przebiegła tak pomyślnie. Co prawda nie był żadnej chemii, ale rozumiem, że na to stanowczo zbyt wcześnie. Nie wiem też czy to w ogóle możliwe przy ciężko chorej Paulinie. Chyba nie będzie sposobności lepiej się poznać? Do tego Paula może skutecznie zniechęcić Marka do Uli. Do następnego. Pozdrawiam;) AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńO chemii między Ulą i Markiem zbyt wcześnie mówić. On ma wielki problem i jest nim bardzo zmęczony, a Ula jest zdeterminowana, żeby po pierwsze zacząć zarabiać na byt, a po drugie, ulżyć cierpiącej Paulinie. Oboje mają dość na głowie, żeby angażować się w jakieś uczuciowe podchody. Na pewno poznają się lepiej, ale póki co dotyczyć to będzie śmiertelnej choroby Pauliny.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)
Coś mi się wydaje, że praca Uli jako opiekunki nie potrwa zbyt długo. Paulina już nawet samodzielnie nie chodzi. To chyba nie potrwa zbyt długo? Może wtedy Marek nie zwolni Uli tylko zaproponuje jej pracę na umowę w FD? Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńTo nie jest tak, że Paulina zejdzie w ciągu miesiąca, bo Marek walczy o nią. Wozi na chemię i do lekarza. Teraz ma do pomocy Ulę, a ona też wiele wniesie w rehabilitację Pauliny. Ula podpisując umowę z Markiem już staje się niejako pracownikiem F&D, bo Marek wciągnie ją na listę pracowniczą.
Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Ula już na dobre się usamodzielniła. Mieszkanie już ma, pracę też. Teraz należy pomyśleć o kandydacie na narzeczonego. Marek mimo wszystko jest zajęty i z pewnością nie ma głowy do miłostek? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńMyślenie na temat potencjalnego kandydata na narzeczonego jest chyba na ostatnim miejscu na liście priorytetów Uli. Pracę znalazła, ale ma przed sobą ciężki przypadek jakim jest Paulina i temu należy się teraz poświęcić i w miarę możliwości, pomóc.
Pięknie dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
No Paula była zołzą, a choroba to jeszcze spotęgowała. Jedno jest pewne, że ta praca nie tylko dobrze zadziała na finanse Uli ale najbardziej na Jej stan ducha. Może to głupie myślenie z mojej strony ale tak mi przyszło do głowy czy stan Pauli naprawdę jest tak dramatyczny, czy może jednak chemia przyniosła poprawę a Ona już teraz tylko ze złość wykorzystuje sytuację. Marek jest w bardzo trudnym stanie emocjonalnym i Ula wydała mu się pokrewną duszą. Bardzo jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji i już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńBez wątpienia Paulina wykorzystuje sytuację, bo wciąż ma w głowie to potężne zagrożenie, jakim jest choroba i widmo ewentualnej śmierci, której panicznie się boi. Przez takie nastawienie zgotowała Markowi piekło i teraz to samo próbuje z Ulą. Marek jest mało wymagający. Nie chce się kłócić z narzeczoną więc najczęściej jej ulega, ale z Ulą tak łatwo nie pójdzie.
Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Jak widać Ulę nie tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Spokojnie i bez żadnego ubolewania nad schorowaną Pauliną postawiła na swoim. Panna Febo zawsze była wredna, ale jak widać choroba tylko to spotęgowała. Lecz myślę, że Ula utemperuje ją nieco.
OdpowiedzUsuńŻal mi Marka, że musi znosić te jej humorki.
Dziękuję Ci bardzo za tę część.
Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
Julita
Julita
Usuńula na pewno ma rozsądniejsze podejście do kaprysów Pauliny niż Marek. Niełatwo wyprowadzić ją z równowagi i to właśnie ta stoicka postawa zwycęży w starciu z Febo. Wszystko zależy od podejścia.
Cieplutko pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Mam nadzieję, że Paulina choć trochę się do Uli przekona, bo inaczej będzie ciężko między nimi, ale widać, że powoli topnieje :).
OdpowiedzUsuńWika
UsuńWszystko wymaga czasu i choć wydaje się, że Paulinie ten czas bardzo się kurczy, to mimo wszystko spokój, wkład pracy i ogromna cierpliwość dadzą rezultaty. Oczywiście porozumienie między paniami jest niezbędne i do tego będzie Ula dążyć.
Wdzięczne za wizytę na blogu i komentarz najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Bardzo dobrze, że Marek przemyślał sprawę i wciągnął Ulę na listę płac w firmie. Nie dziwię się Uli, że od razu o tym nie pomyślała, bo zależało jej na zaczęciu pracy i na zarabianiu. Ula co prawda jest młoda, ale jak widać po Paulinie, nigdy nie wiadomo kiedy ubezpieczenie ZUS się przyda. Serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńDobrze, że oboje są na tyle rozsądni, że właściwie w jednym czasie pomyśleli o ubezpieczeniu. Marek uznał, że gdyby tego nie było, Ula nie zostałaby potraktowana uczciwie i właściwie pracowałaby na czarno. Firma należy do Marka więc może podejmować tego rodzaju decyzje.
Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
A właściwie dlaczego nikt Marka nie wspiera w opiece nad Pauliną? Gdzie jest Alex i rodzice Marka? Czyżby nic nie wiedzieli o jej chorobie? Ale to chyba nie jest możliwe? A może Paulina przez swoje zachowanie również i ich zniechęciła? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńNa razie o tym nie przeczytałaś, ale Marek ma wsparcie zarówno u rodziców jak i u Alexa, choć wiadomo, że to wsparcie nie wygląda tak, że oni przychodzą, sprzątają, kąpią Paulinę i robią jej zabiegi pielęgnacyjne. Oni wszyscy mają pieniądze więc stać ich na to, żeby zapłacić pielęgniarce przychodzącej do kroplówek, czy właśnie opiekunce całodobowej. Ich wsparcie polega na pocieszaniu, podtrzymywaniu na duchu i dopingowaniu do walki o siebie.
Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)
Łatwo nie będzie, ale Ulka nie z tych, którzy poddają się przy pierwszych trudnościach. Napewno nie będzie chodzić wokół Pauliny na paluszkach i traktować ją jak porcelanową lalkę. Dla dobra chorej będzie z nią walczyć, żeby tyle ile jej zostało przeżyła jak najłatwiej. Nie jest w stanie zaoszczędzić jej bólu i chociaż na pewno żal jej młodej, chorej kobiety wie, że pobłażaniem i ustępstwami wyrządzi jej tylko więcej krzywdy.
OdpowiedzUsuńCzy Paulina doceni jej starania? Pewnie niejednokrotnie będzie jeszcze trudna, opryskliwa i złośliwa. Może jednak z czasem doceni swoją 23 opiekunkę.
A dla Was, Kochane, gratulacje z okazji tak bardzo imponującej, i w pełni zasłużonej liczby odsłon.Oczywiscie wcale mnie to nie dziwi, bo opowiadania są cudne 💖💖💖