Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 18 września 2022

TRWAĆ MIMO WSZYSTKO - rozdział 4

 ROZDZIAŁ 4

 

 - To bardzo smutne i przygnębiające. Najgorsza jest bezradność. Człowiek patrzy na cierpienie bliskiej osoby i nie jest w stanie nic zrobić, bo stoi na przegranej pozycji. Jeśliby się pan zgodził, to ja chętnie podjęłabym się opieki nad pańską narzeczoną. Od momentu, kiedy przeniosłam się do Warszawy szukam pracy, ale bezskutecznie…

Popatrzył na nią zaskoczony.

 - Naprawdę zrobiłabyś to? To nie będzie ani łatwe, ani przyjemne. Od razu cię lojalnie uprzedzam – nawet nie zauważył, że zaczął mówić jej na „ty”. - Przepraszam za to mówienie per „ty”, ale chyba nie jestem o wiele starszy i dobrze byłoby mówić sobie po imieniu.

 - Nie mam nic przeciwko temu. To chyba nawet lepiej.

 - A od kiedy mogłabyś zacząć? Nie ukrywam, że tu każdy dzień jest ważny.

 - Choćby od jutra. Mam zdecydowanie za dużo czasu – uśmiechnęła się – i nie znoszę go marnować. A gdzie mieszkacie?

 - Mamy dom na Saskiej Kępie przy Berezyńskiej.

 - To chyba nie tak daleko ode mnie, bo ja mieszkam przy Bazarze Różyckiego.

 - To faktycznie niedaleko. Jeśli się zgodzisz przyjadę jutro po ciebie i zawiozę do Pauliny. Wszystko ci objaśnię. Pensja to trzy tysiące do ręki. Jeżeli to za mało, po prostu mi powiedz.

 - To w sam raz. Tu jest dokładny adres i mój numer telefonu – podała mu kartkę. To o której mam być gotowa?

 - Myślę, że o ósmej. Zawiozę cię, oprowadzę, objaśnię i będę musiał jechać do pracy. A może teraz mógłbym odwieźć cię do domu? Przekonałbym się, czy to daleko.

 - Bardzo dziękuję, to miłe z twojej strony.

 


Po powrocie do mieszkania usiadła do komputera, żeby prześledzić trasę od siebie do domu Marka. Sprawdziła połączenia autobusowe i wydrukowała rozkład jazdy. Koniecznie musiała zaopatrzyć się w bilet miesięczny. To dzisiejsze spotkanie nad Wisłą wydawało jej się niesamowitym zbiegiem okoliczności. Spotyka obcego zupełnie człowieka, który najwyraźniej czuje się już tak stłamszony i przytłoczony przez uwierającą rzeczywistość, że zwierza się ze swoich trosk całkiem obcej kobiecie. Może rzeczywiście nie ma nikogo z kim mógłby porozmawiać tak szczerze, od serca? Jego wynurzenia tak pełne bólu i zwyczajnej bezradności wobec tej strasznej choroby jaką jest rak, dla niej niespodziewanie okazały się bardzo pozytywne. Nareszcie zacznie robić coś pożytecznego. Nie będzie gnuśnieć w domu lub zdzierać buty chodząc od firmy do firmy na nieprzynoszące żadnych, pożądanych skutków, rozmowy kwalifikacyjne. Praca opiekunki nie była szczytem jej marzeń i ambicji. W dodatku miała pracować właściwie na czarno, bo przecież pieniądze będzie dostawać do ręki bez płacenia podatku i składek. To nie było coś z czym czuła się najlepiej, ale póki co uważała, że nie ma prawa wybrzydzać. Pensja, jaką zaproponował Marek, była naprawdę wysoka i adekwatna do trudności, jakie ją czekały. Paulina nie była aniołkiem i nie znosiła z pokorą swojej choroby. Z drugiej strony, czy można było się temu dziwić, że obarcza winą cały świat za swój stan, a najbardziej Marka? On był najbliżej i stanowił łatwy cel.

 

Kilka minut przed ósmą wyszła z domu i stanęła przed wejściem do kamienicy. Marek zjawił się punktualnie. Przywitała się z nim i wsunęła do wnętrza samochodu.

 - Gotowa na wielkie wyzwania? – zapytał uśmiechając się półgębkiem.

 - Gotowa i mam nadzieję, że sobie poradzę.

 - A ja wczoraj jeszcze długo myślałem nad stroną finansową i doszedłem do wniosku, że powinienem zawrzeć z tobą jakąś umowę. Pomyślałem, że wciągnę cię na listę płac mojej firmy, jako pracownika zatrudnionego na umowę-zlecenie. Przynajmniej będziesz mogła wykazać się jakimkolwiek zatrudnieniem i uczciwie odprowadzać podatek od wynagrodzeń. Suma, jaką zaproponowałem na pewno się nie zmieni, ale dodamy do niej właśnie wartość podatku. Tak chyba będzie uczciwie.

Ula pokręciła z niedowierzaniem głową.

 - Nie uwierzysz, ale ja wczoraj myślałam o tym samym. To znaczy myślałam o tym, że to będzie praca na czarno. Jednak uznałam, że nie będę grymasić, bo przecież od tak dawna szukam już jakiegokolwiek zajęcia…

 - No to przynajmniej jeden kłopot mamy z głowy. Opowiem ci trochę o Paulinie. Ogólnie więcej leży, jak chodzi. Wciąż powtarza, że jest słaba. Ja uważam, że zdarzają jej się lepsze dni, które powinna wykorzystać. Przez to leżenie w łóżku za chwilę przypląta jej się zanik mięśni i to pogorszy jej stan. Myślę, że ona już się poddała. Rokowania nie napawają optymizmem i tak naprawdę, to żaden z lekarzy nie był w stanie udzielić mi informacji, jak długo potrwają jej męczarnie. Bywa, że wyje z bólu i wtedy dostaje silne opioidy. Generalnie jednak wygląda to tak, jakby straciła motywację do walki o siebie. Sama twierdzi, że nie ma na to siły. Sądzę, że to tylko wygodna wymówka, bo tej siły ma aż nadto wyżywając się na mnie. Ulegam jej. Nie znoszę awantur z nieuzasadnionych powodów. Jest bardzo uparta i niezależna. Nie liczy się z niczym i z nikim. Nie przebiera też w słowach obrażając wszystkich dookoła. Wciąż robi opiekunkom pod górkę i to głównie z tego powodu nie wytrzymują z nią za długo. Jest złośliwa, bezczelna i pełna buty. Zawsze taka była, ale teraz, kiedy dopadła ją ta straszna choroba, wszystkie te złe cechy jeszcze bardziej się w niej nasiliły.

 


Na przykład wytłukła wszystkie lustra w domu, gdy po chemii całkowicie wyłysiała. Teraz włosy zaczynają odrastać, ale czeka ją kolejna chemia więc nie wiadomo, czy nie będzie powtórki z rozrywki. Choroba zmieniła ją fizycznie. Chemia dodała jej kilogramów i odarła z urody. Przykro to mówić, ale rzeczywiście nie przypomina w żadnej mierze dawnej Pauliny. Ja tylko mam nadzieję, że jakoś sobie z nią poradzisz, a przede wszystkim przetrwasz te jej napady złości.

 - Może nie będzie tak źle…? – Ula pocieszała siebie i Marka, który zatrzymał się przed bramą i otworzył ją pilotem. Wolno wjechał na podjazd i zaparkował.

 - Tu właśnie mieszkam. Sto metrów wcześniej jest przystanek autobusowy. Chciałbym, żebyś tu była od ósmej do szesnastej. Jeśli miałabyś coś pilnego do załatwienia, czy potrzebowała dzień wolny, po prostu daj mi wcześniej znać. Jutro podpisalibyśmy tę umowę. Tu daję ci klucze od domu i furtki. A teraz chodź, przedstawię ci Paulinę i oprowadzę po domu.

 

Wprowadził Ulę najpierw do sypialni, w której leżała Paulina. Całe łóżko zasłane było kolorowymi czasopismami i przez to panował bałagan. Ona sama oparta o wezgłowie czytała jakiś magazyn.

 - Dzień dobry – przywitała się Ula stając obok Marka.

 - Dzień dobry? – prychnęła. – A dla kogo dobry, bo chyba nie dla mnie? Kto to jest? – zwróciła się do Marka.

 - To Urszula Cieplak, twoja dwudziesta trzecia opiekunka. Mam nadzieję, że wytrzyma z tobą chociaż przez miesiąc.

Paulina uśmiechnęła się złośliwie.

 - Skąd wytrzasnąłeś to bezguście. Brzydka jak noc listopadowa.

 


 - No cóż… - odezwała się Ula uprzedzając ripostę Marka – pani też nie powala urodą i w dodatku nieładnie pachnie. Myślę Marek, że zaczniemy od kąpieli.

Twarz Pauliny wykrzywiła się z wściekłości.

 - Jak śmiesz tu przychodzić i obrażać mnie w moim własnym domu? Odpraw ją Marek. Nie chcę słuchać jej impertynencji.

 - Rozumiem, że tylko pani wolno obrażać innych i to z powodu choroby dała sobie pani na to przyzwolenie. Nie mam zamiaru użalać się nad panią ani jej współczuć. Trzeba wziąć się w garść i doprowadzić do pionu. Jeśli nie zrobi pani tego po dobroci, ja panią do tego zmuszę. Jeśli nie zależy pani na życiu, to pani sprawa, ale ja tu jestem po to, żeby o nie zawalczyć nawet wbrew pani woli. A teraz pokaż mi Marek resztę domu i opowiedz, gdzie co jest.

Opuścili sypialnię zostawiając Paulinę z otwartą ze zdziwienia buzią. Marek uśmiechał się pod nosem.

 - Widziałaś, jak ją zatkało? Jeszcze nikt do niej nigdy tak nie mówił. Myślę, że obrałaś właściwą taktykę. Żadnego pobłażania.

 - To nie może tak wyglądać, bo ona zachowuje się tak, jakby czekała na śmierć. Z takiego założenia wyszła, a skoro tak, to nie musi robić już niczego. Nie musi się myć, czesać, wstawać z łóżka i dbać o siebie. Będę starała się to zmienić. To trochę, jak poskromienie złośnicy. Mam nadzieję, że się uda.

Marek oprowadził Ulę pokazując najistotniejsze rzeczy. Przed dziesiątą zostawił ją samą na placu boju i pojechał do pracy. Ula nie traciła czasu. Wyciągnęła z szafy zmianę pościeli i nalawszy do wanny trochę pachnącego płynu do kąpieli napuściła do niej ciepłej wody. Weszła do sypialni informując Paulinę, że może skorzystać z kąpieli.

 - Jeśli potrzebuje pani mojej pomocy, proszę powiedzieć.

 - Niczego od ciebie nie chcę. Wynoś się stąd - wysyczała.

 - Ani myślę – odparła ze stoickim spokojem. - Jeśli za chwilę pani nie wstanie będę zmuszona zmienić pościel bez względu na to, czy nadal będzie pani zalegać w łóżku, czy nie. Proszę się więc pospieszyć, bo mam sporo rzeczy do zrobienia.

Słowa Uli przeszły bez echa i żadnej reakcji ze strony Pauliny. Złapała za róg kołdry i pociągnęła ją do siebie. Gazety na niej zalegające rozsypały się wokół łóżka. Zaczęła je zbierać na kupkę.

 - Woda pani wystygnie. Proszę iść do łazienki. Nie wstyd pani leżeć w takim smrodzie? I pomyśleć, że była pani kiedyś taką atrakcyjną kobietą. Nic dziwnego, że Marek czuje do pani niechęć. Każdy mężczyzna by czuł.

 - Nie bądź bezczelna i nie pozwalaj sobie. Nie masz tu nic do gadania – wypluła z siebie Febo. – Poza tym nie mam siły, żeby dojść do łazienki.

 - Ale na to, żeby się wykłócać, to pani ma. Nie lepiej tę energię wydatkować na coś przyjemnego? – podsunęła Paulinie wózek inwalidzki i wyciągnęła do niej dłoń. –Proszę mocno mnie chwycić. - Zrobiła to bez słowa. Ula zawiozła ją do łazienki. Ściągnęła z niej przepoconą piżamę i figi. Pomogła wejść do wanny. Paulina uczepiona uchwytów wyciągnęła się w niej z przyjemnością wdychając owocowy zapach płynu.

 - Od razu lepiej, prawda? Tu kładę gąbkę i szampon do włosów. Proszę się dokładnie umyć i kiedy pani skończy, proszę mnie zawołać. Ja zmienię w tym czasie pościel i doprowadzę łóżko do porządku.

Podczas, gdy Paulina szorowała swoje ciało Ula gruntownie wywietrzyła pokój. Łóżko pachniało świeżością, a gazety spoczywały na nocnym stoliku. Mimo, że Paulina jej nie wołała, poszła sprawdzić, jak sobie radzi. Najwyraźniej kąpiel ją zrelaksowała.

 - Chciałabym już wyjść.

Ula otuliła ją wielkim kąpielowym ręcznikiem wycierając jej ciało do sucha. Podała świeżą bieliznę i piżamę.

 - Tu czysty szlafrok. Ten zabieram do prania. Teraz może się pani położyć, a ja przygotuję śniadanie. Jakieś specjalne życzenia? – Paulina pokręciła przecząco głową.

Upchnąwszy w pralce brudne rzeczy nastawiła ją i przeszła do kuchni. Podsmażyła kawałek drobno pokrojonego boczku i na nim zrobiła jajecznicę. Do niej podała chrupiącą, świeżą bułeczkę, którą Marek kupił w pobliskiej piekarni. Ułożyła naczynia na tacy i poszła do sypialni. Wszystkie tak dokładnie przez nią ułożone gazety ponownie zajęły miejsce na całej powierzchni łóżka. Zacisnęła zęby. Odgarnęła ich część stawiając tacę na kolanach Pauliny.

 - Bardzo proszę. Smacznego.

Paula popatrzyła na nią złośliwie chcąc wywalić tacę z całą zawartością, ale powstrzymała się. Zapach jajecznicy był zniewalający. Nie pamiętała, czy kiedykolwiek jadła coś tak bosko pachnącego. Sięgnęła po kubek i upiła z niego łyk. Kakao! Kiedy ostatni raz piła kakao? Chyba w dzieciństwie. Mama przyrządzała przepyszne. Czekoladowe i słodkie. To miało identyczny smak. Z przyjemnością ugryzła kęs bułki posmarowanej świeżym masłem przyglądając się, jak Ula cierpliwie zbiera kolejny raz rozrzucone gazety.  

35 komentarzy:

  1. Wcale nie dziwię się poprzednim opiekunkom, że zwiewały bardzo szybko. To i tak cud, że wytrzymywały w takich warunkach aż miesiąc. Współczuję im wszystkim. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Paulina zawsze miała wredny charakter, a w chorobie to jeszcze się pogłębiło. Tak to jest, kiedy uważa się za winnych takiego stanu wszystkich, tylko nie siebie.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  2. O mamo! Jaka ciężka praca. Ula jeszcze oszaleje albo co najmniej osiwieje. Pamiętam, że zaczyna jej brakować pieniędzy, ale praca u Pauliny jak na razie wygląda strasznie. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      To tylko na początku tak źle wygląda. Ula jest konsekwentna i chyba ma dobre podejście do roszczeniowej Pauliny. Z czasem poskromi ją.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  3. Ja ciąg dalszy wyobrażam sobie tak. Paulina potulniejla zmienia Ulę w atrakcyjną kobietę , Ula przekonuje Marka i Paulinę do ślubu a kiedy czas Pauli się kończy zapisuje w tesramencie Uli biżuterię. Febo zauważa też uczucie rodzące się między Ulą a Markiem. Na łożu śmierci prosi męża aby nie wypuszczał z rąk takiego skarbu i życzy im wszystko najlepszego.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Za bardzo wyprzedzasz to, co wymyśliłam, dlatego nie ustosunkuję się póki co, do tego, jak Ty sobie to wyobrażasz a zwłaszcza do biżuterii i testamentu w ogóle. Choroba postępuje i ona może nie mieć w ogóle siły na spisanie ostatniej woli.
      Pozdrawiamy pięknie i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  4. No i stało się! Ula rozpoczęła nierówną walkę. Z jednej strony złośliwa i bardzo schorowana Paulina, z drugiej strony brak inne pracy, a z trzeciej (hihihi) Marek, który niczego jej nie narzuca i jest wykończony psychicznie. Ula ma dobre serce więc myślę, że bardzo się postara im pomóc. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Ula jest sumienna we wszystkim, co robi. Nie będzie się ani obijać, ani niczego zaniedbywać. Widzi stan Pauliny i współczuje jej, ale też wie, że nie należy tego za bardzo okazywać. Na razie to Paulina musi wziąć się w garść i zacząć współpracować.
      Pięknie dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Ogromnie współczuję Paulinie. To przecież młoda kobieta, teoretycznie całe życie przed nią. Ciężka choroba wszystko przekreśliła. Uważam, że ma pełne prawo być wściekła na cały świat. Nie jest to przyjemne dla otoczenia, ale myślę, że ona wie dokładnie i to czuje, że umiera. Na pewno ogromnie się boi. Przed Ulą niesamowicie trudne zadanie. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Taka choroba, to nierzadko wyrok. Paulina ma przerzuty. Mogłaby tego uniknąć, ale jej egoistyczne podejście do życia bardzo przyczyniło się do takiego stanu. Tymczasem ona najmniej obwinia siebie i oskarża wszystkich innych zwłaszcza Marka, na którym się bez powodu wyżywa. To właśnie musi się zmienić.
      Cieszymy się, że odwiedziłaś blog i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Można powiedzieć, że Wisła przyniosła szczęście zarówno dla Uli, jak i dla Marka. Oboje zrzucili ciążący im kamień. Ciekawa jestem jak na to spojrzy Paulina? Na początku jest dość nieprzyjemna, ale Ula jej nie odpuszcza. Mam nadzieję, że spokój i opanowanie Uli pomoże choć trochę Paulinie uśmierzyć ból fizyczny a przede wszystkim psychiczny. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Jak widać takie przypadkowe spotkania zbliżają ludzi. Każde z nich przechodzi przez własne, małe piekiełko i nie ma się komu wygadać. Dla ich obojga to jednak szczęśliwy traf, bo Marek zostanie odciążony od nadmiaru obowiązków, a Ula zacznie wreszcie zarabiać.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  7. Wreszcie rozmowa kwalifikacyjna przebiegła po myśli Uli, pewnie dlatego, że sama ją zainicjowała. Widać, że Marek postawiony jest pod ścianą. Nie zapytał Uli o jej kwalifikacje, jej umiejętności. Ucieszył się, że Paula będzie miała opiekę, a on będzie mógł iść do pracy. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Deklaracja Uli o pomocy przy chorej na pewno uszczęśliwiła Marka do tego stopnia, że nie pytał o kwalifikacje. W tej sytuacji wydaje się to bez znaczenia, bo najważniejsze, że oto znalazła się osoba oferująca opiekę nad chorą. 22 opiekunki zrezygnowały bardzo szybko, a on ma nadzieję, że jednak 23 jakoś sobie poradzi z krnąbrną pacjentką.
      pięknie dziękujemy za wpis i cieplutko pozdrawiamy. :)

      Usuń
  8. Marek był uczciwy i uprzedził Ulę o trudach nowej pracy. Niestety chyba się nie mylił. Paulina, to ciężki kaliber. Ciekawe czy Ula ją poskromi? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Rzeczywiście Marek przedstawił sytuację taką jaka ona jest nic nie koloryzując. To byłoby bez sensu, bo Ula i tak predko by się zorientowała. Jest nastawiona na zmagania z chorą i przygotowana na to, co może ją z jej strony spotkać. To lepsze niż niepewność, bo wówczas nie można właściwie zareagować.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  9. Rysiów Mediolan jeden zero;) Zastanawiam się jak będzie dalej wyglądała ich wzajemna relacja? Obawiam się, że Paulina będzie robiła wszystko aby Uli utrudnić życie i pracę. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, tak na początku będzie. Paulina jest złośliwa i nie odmówi sobie uszczypliwości. Nie zdaje jednak sobie sprawy, że Ula jest uparta i nawet gdyby miała zacisnąć zęby, to tak zrobi, żeby nie dac Paulinie satysfakcji.
      Najserdeczniej pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  10. Cieszę się, że rozmowa między Ulą i Markiem przebiegła tak pomyślnie. Co prawda nie był żadnej chemii, ale rozumiem, że na to stanowczo zbyt wcześnie. Nie wiem też czy to w ogóle możliwe przy ciężko chorej Paulinie. Chyba nie będzie sposobności lepiej się poznać? Do tego Paula może skutecznie zniechęcić Marka do Uli. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      O chemii między Ulą i Markiem zbyt wcześnie mówić. On ma wielki problem i jest nim bardzo zmęczony, a Ula jest zdeterminowana, żeby po pierwsze zacząć zarabiać na byt, a po drugie, ulżyć cierpiącej Paulinie. Oboje mają dość na głowie, żeby angażować się w jakieś uczuciowe podchody. Na pewno poznają się lepiej, ale póki co dotyczyć to będzie śmiertelnej choroby Pauliny.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  11. Coś mi się wydaje, że praca Uli jako opiekunki nie potrwa zbyt długo. Paulina już nawet samodzielnie nie chodzi. To chyba nie potrwa zbyt długo? Może wtedy Marek nie zwolni Uli tylko zaproponuje jej pracę na umowę w FD? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      To nie jest tak, że Paulina zejdzie w ciągu miesiąca, bo Marek walczy o nią. Wozi na chemię i do lekarza. Teraz ma do pomocy Ulę, a ona też wiele wniesie w rehabilitację Pauliny. Ula podpisując umowę z Markiem już staje się niejako pracownikiem F&D, bo Marek wciągnie ją na listę pracowniczą.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  12. Ula już na dobre się usamodzielniła. Mieszkanie już ma, pracę też. Teraz należy pomyśleć o kandydacie na narzeczonego. Marek mimo wszystko jest zajęty i z pewnością nie ma głowy do miłostek? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Myślenie na temat potencjalnego kandydata na narzeczonego jest chyba na ostatnim miejscu na liście priorytetów Uli. Pracę znalazła, ale ma przed sobą ciężki przypadek jakim jest Paulina i temu należy się teraz poświęcić i w miarę możliwości, pomóc.
      Pięknie dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  13. No Paula była zołzą, a choroba to jeszcze spotęgowała. Jedno jest pewne, że ta praca nie tylko dobrze zadziała na finanse Uli ale najbardziej na Jej stan ducha. Może to głupie myślenie z mojej strony ale tak mi przyszło do głowy czy stan Pauli naprawdę jest tak dramatyczny, czy może jednak chemia przyniosła poprawę a Ona już teraz tylko ze złość wykorzystuje sytuację. Marek jest w bardzo trudnym stanie emocjonalnym i Ula wydała mu się pokrewną duszą. Bardzo jestem ciekawa dalszego rozwoju sytuacji i już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Bez wątpienia Paulina wykorzystuje sytuację, bo wciąż ma w głowie to potężne zagrożenie, jakim jest choroba i widmo ewentualnej śmierci, której panicznie się boi. Przez takie nastawienie zgotowała Markowi piekło i teraz to samo próbuje z Ulą. Marek jest mało wymagający. Nie chce się kłócić z narzeczoną więc najczęściej jej ulega, ale z Ulą tak łatwo nie pójdzie.
      Cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Jak widać Ulę nie tak łatwo wyprowadzić z równowagi. Spokojnie i bez żadnego ubolewania nad schorowaną Pauliną postawiła na swoim. Panna Febo zawsze była wredna, ale jak widać choroba tylko to spotęgowała. Lecz myślę, że Ula utemperuje ją nieco.
    Żal mi Marka, że musi znosić te jej humorki.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w niedzielne popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      ula na pewno ma rozsądniejsze podejście do kaprysów Pauliny niż Marek. Niełatwo wyprowadzić ją z równowagi i to właśnie ta stoicka postawa zwycęży w starciu z Febo. Wszystko zależy od podejścia.
      Cieplutko pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  15. Mam nadzieję, że Paulina choć trochę się do Uli przekona, bo inaczej będzie ciężko między nimi, ale widać, że powoli topnieje :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wika
      Wszystko wymaga czasu i choć wydaje się, że Paulinie ten czas bardzo się kurczy, to mimo wszystko spokój, wkład pracy i ogromna cierpliwość dadzą rezultaty. Oczywiście porozumienie między paniami jest niezbędne i do tego będzie Ula dążyć.
      Wdzięczne za wizytę na blogu i komentarz najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Bardzo dobrze, że Marek przemyślał sprawę i wciągnął Ulę na listę płac w firmie. Nie dziwię się Uli, że od razu o tym nie pomyślała, bo zależało jej na zaczęciu pracy i na zarabianiu. Ula co prawda jest młoda, ale jak widać po Paulinie, nigdy nie wiadomo kiedy ubezpieczenie ZUS się przyda. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Dobrze, że oboje są na tyle rozsądni, że właściwie w jednym czasie pomyśleli o ubezpieczeniu. Marek uznał, że gdyby tego nie było, Ula nie zostałaby potraktowana uczciwie i właściwie pracowałaby na czarno. Firma należy do Marka więc może podejmować tego rodzaju decyzje.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  17. A właściwie dlaczego nikt Marka nie wspiera w opiece nad Pauliną? Gdzie jest Alex i rodzice Marka? Czyżby nic nie wiedzieli o jej chorobie? Ale to chyba nie jest możliwe? A może Paulina przez swoje zachowanie również i ich zniechęciła? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Na razie o tym nie przeczytałaś, ale Marek ma wsparcie zarówno u rodziców jak i u Alexa, choć wiadomo, że to wsparcie nie wygląda tak, że oni przychodzą, sprzątają, kąpią Paulinę i robią jej zabiegi pielęgnacyjne. Oni wszyscy mają pieniądze więc stać ich na to, żeby zapłacić pielęgniarce przychodzącej do kroplówek, czy właśnie opiekunce całodobowej. Ich wsparcie polega na pocieszaniu, podtrzymywaniu na duchu i dopingowaniu do walki o siebie.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  18. Łatwo nie będzie, ale Ulka nie z tych, którzy poddają się przy pierwszych trudnościach. Napewno nie będzie chodzić wokół Pauliny na paluszkach i traktować ją jak porcelanową lalkę. Dla dobra chorej będzie z nią walczyć, żeby tyle ile jej zostało przeżyła jak najłatwiej. Nie jest w stanie zaoszczędzić jej bólu i chociaż na pewno żal jej młodej, chorej kobiety wie, że pobłażaniem i ustępstwami wyrządzi jej tylko więcej krzywdy.
    Czy Paulina doceni jej starania? Pewnie niejednokrotnie będzie jeszcze trudna, opryskliwa i złośliwa. Może jednak z czasem doceni swoją 23 opiekunkę.
    A dla Was, Kochane, gratulacje z okazji tak bardzo imponującej, i w pełni zasłużonej liczby odsłon.Oczywiscie wcale mnie to nie dziwi, bo opowiadania są cudne 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń