ROZDZIAŁ
4
Paulina wytrzeszczyła na niego oczy. Nie sądziła, że jeszcze kiedyś usłyszy nazwisko tej wiejskiej dziewuchy. To przez nią rozpadł się jej związek z Markiem i gdyby nie interwencja Heleny, on nigdy by się z nią nie ożenił. Nagle teraz po prawie dziecięciu latach ona kolejny raz włazi w ich życie z buciorami. Przełknęła nerwowo ślinę.
- Brzydula? – Spojrzał na nią zezem. Był coraz
bardziej zdenerwowany.
- Nie nazywaj jej tak - wysyczał. - Trochę
szacunku do osoby, która postawiła ci firmę na nogi. To dzięki niej żyjesz na
poziomie, do którego przywykłaś i nie zapominaj o tym. Idę spać, bo ta dyskusja
zmierza donikąd – odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę schodów
prowadzących do ich wspólnej sypialni.
Została
sama. Przez jej głowę przebiegały setki myśli. Czy to czysty przypadek, że
spotkał ją właśnie teraz, czy też szukał jej przez te wszystkie lata i wreszcie
znalazł? Nagle poczuła się zagrożona. A co jeśli on zechce do niej wrócić? Może
ta głupia miłość nie wywietrzała mu całkiem z głowy, a teraz, kiedy spotkał tę
Cieplak po latach, odżyła na nowo? Musiała przyznać sama przed sobą, że nie
darzyła Marka jakimś gorącym uczuciem. Po prostu przez to, że od początku ich
swatano przyzwyczaiła się do niego i nauczyła się z nim żyć. Był zawsze bardzo
atrakcyjny i stanowił pokusę dla wielu kobiet. To głównie dlatego robiła mu te
wszystkie awantury. Była zazdrosna o jego kochanki i o kobiety, które adorował.
Uważała, że on należy wyłącznie do niej. To Helena uświadomiła jej, że nie może
tak postępować, bo jeszcze bardziej zrazi go do siebie i o ich ślubie nie
będzie wówczas mowy.
- Musisz zacząć nad sobą panować Paulinko –
mówiła – i schować wszystkie te negatywne emocje do kieszeni. Marek nie znosi
tych awantur, mówił mi o tym. Sama wiesz, że z natury jest spokojnym
człowiekiem. Jeśli się nie zmienisz, on nigdy nie zostanie twoim mężem. Nie
zmieniła się, ale nauczyła się doskonale przed nim grać łagodną i wyrozumiałą
kobietę, której na nim bardzo zależy. Nie miała pojęcia, czy wypadała dość
przekonywująco. On ożenił się z nią, ale wciąż odnosiła wrażenie, że sposób w
jaki ją traktował i jak do niej się odzywał, to była wymuszona kurtuazja. I nagle
pojawia się ta Cieplak, która stanowi bardzo poważne zagrożenie dla ich
małżeństwa. Postanowiła, że będzie o nie walczyć. Nie pozwoli, żeby ta wywłoka
drugi raz zniszczyła jej życie. Niedoczekanie.
Następnego
dnia zaskoczyła Marka zupełnie. Niemal ociekała miodem. Przygotowała śniadanie
i przyniosła je do łóżka. Obudziła go namiętnym pocałunkiem i uśmiechając się
do niego szepnęła.
- Pora wstawać kochanie.
Zdecydowała,
że nie będzie wracać już do tej nocnej rozmowy. Nie chciała go drażnić. Przez
kolejne tygodnie będzie dla niego najlepszą żoną.
Do
firmy pojechali razem. Kiedy rozstawali się przy windach zapytała, czy może też
liczyć na wspólny powrót do domu.
- Naprawdę nie wiem. Mam sporo roboty i kilka
spotkań. Zawsze możesz wziąć taksówkę, nie?
- No tak, oczywiście… Na razie.
Jak
tylko usiadł za biurkiem wyciągnął telefon i wybrał numer Uli. Odebrała natychmiast.
Zdziwił się nieco, bo sądził, że będzie jeszcze spała.
- Witaj Ula. Spałaś chociaż trochę?
- Spałam, ale niewiele. Od godziny jestem w
szpitalu. Pozwolili mi zostać przy Krystianie. On nie wybudził się jeszcze.
Trochę mnie to martwi.
- Myślę, że na wyrost Ula. Operacja była
bardzo inwazyjna i jest słaby. Potrzebuje tego snu. Przyjadę koło dwunastej.
Będziesz?
- Na pewno. Nigdzie się nie wybieram. Muszę tu
być kiedy się obudzi.
Pożegnała
się z Markiem i schowała telefon do torebki. Przytuliła do policzka dłoń syna.
- Obudź się kochanie – wyszeptała. – Nawet nie
wiesz, że umieram ze strachu o ciebie. Zrób to dla mamy i otwórz oczy.
Wciąż
nie reagował. Przyszedł doktor Wilk i sprawdził parametry życiowe. Uspokajał
ją, że taki długi sen to normalne po takim zabiegu.
- Na razie wszystko bez zmian. W nocy nie
działo się nic niepokojącego i to daje nadzieję, że być może wszystko z nim w
porządku. Na pewno nie cofnie się opadnięta powieka, bo uszkodzenie jest
trwałe, ale kiedy już on całkowicie dojdzie do zdrowia, można będzie wykonać
operację plastyczną i podnieść ją.
Dwie
godziny później usłyszała przeciągły jęk i aż wstała pochylając się nad synem.
- Synku, obudź się, coś cię boli? Siostro,
może pani tu przyjść? On się poruszył.
Pielęgniarka
natychmiast znalazła się przy łóżku. Mały wyginał się dziwnie i krztusił się.
Widząc to wszczęła alarm. Lekarze zjawili się w mgnieniu oka.
- On walczy z rurką tracheotomijną. Chyba chce
oddychać samodzielnie – poinformowała ich. Zaczęli działać i już po chwili
wyciągnęli mu ją z gardła. Mały nabrał wielki haust powietrza i odetchnął
głęboko.
- Krystian, Krystian, obudź się. Słyszysz
mnie? – Doktor Czerwiński uważnie wpatrywał się w twarz chłopca. – Jeśli mnie
słyszysz, kiwnij głową. – Uśmiechnął się, kiedy Krystian to zrobił. – A teraz
powoli spróbuj otworzyć oczy. Twoja mama bardzo chce cię uściskać.
Rzeczywiście
bardzo powoli unosił powieki. Jedna z nich uniosła się niewiele, ale za to
druga całkowicie i wreszcie Ula mogła ujrzeć te błękitne oczy tak bardzo
podobne do jej własnych. Po policzkach toczyły się jej łzy. Ujęła Krystiana za
dłoń.
- Poznajesz mnie synku? To ja, twoja mama.
- Mamusia – wyszeptał z trudem. – Tęskniłem…
- Ja też kochanie. Ja też. Miałeś poważny
wypadek. Jesteś w szpitalu po operacji. Pan doktor zbada cię teraz dokładnie,
bo musi wiedzieć, czy wszystko z tobą w porządku.
Doktor
Czerwiński odkrył kołdrę i poprosił.
- Spróbuj poruszać palcami chłopcze.
Ruszał,
ale bardzo niemrawo. Z trudem usiłował podnieść nogi. Denerwował się.
- Mamuś, ja ich nie czuję, dlaczego?
- To minie Krystian – zamiast niej
odpowiedział lekarz. – Musisz tylko być bardzo cierpliwy i konsekwentny. Musisz
dużo ćwiczyć. Najważniejsze, – zwrócił się do Uli – że mówi składnie i
artykułuje myśli. Tego obawialiśmy się najbardziej, że nie będzie potrafił
składać sensownych zdań. To bardzo dobra wiadomość. Myślę, że już nie ma
potrzeby, żeby tkwił tu na intensywnej terapii, bo już nic mu nie zagraża.
Oddycha samodzielnie i większość funkcji percepcyjno - motorycznych ma
przywróconą Po południu przewieziemy go na oddział urazowy.
- Dziękuję panie doktorze – uścisnęła z
wdzięcznością dłoń lekarza. – To naprawdę pocieszające wieści.
Kiedy
została z synem sama delikatnie przytuliła usta do jego policzka. Bardzo
martwiła się o niego, ale teraz już mogła odetchnąć. Najważniejsze, że żyje.
- Jestem taki zmęczony mamuś – usłyszała jego
cichy głos – i trochę głowa mnie boli.
- Spróbuj zasnąć kochanie. Miałeś ciężką dobę,
a sen to najlepsze lekarstwo. Ja cały czas będę przy tobie.
Tuż po
jedenastej wyszedł z biura. Podjechał jeszcze do swojej ulubionej restauracji i
zamówił dwa obiady na wynos. – Pewnie
nawet nic nie jadła od wczoraj – pomyślał. Położył dwa styropianowe
opakowania na przednim siedzeniu i ruszył w stronę szpitala. Kiedy uchylił
szklane drzwi zobaczył Ulę, która oparłszy głowę na brzegu łóżka syna, spała w
najlepsze. Podszedł do niej i pogładził jej ramię. Ocknęła się i spojrzała na
niego nieprzytomnie.
- Witaj Ula. Chyba jesteś wykończona, bo na
taką wyglądasz. Jadłaś coś w ogóle? – Zaprzeczyła. – Przyniosłem nam obiad.
Zjesz?
- Dziękuję. Chętnie – powiedziała szeptem. -
Krystian się obudził. Już rozmawiałam z nim. Z mową wszystko dobrze. Z
wyrażaniem myśli też. Tylko powieka opadła i trochę jest kłopotu z nogami, bo
ma lekki niedowład, ale wszystko do wyleczenia. Dzisiaj będą go przewozić na
normalną salę. Odetchnęłam i już jestem spokojniejsza.
Zaczęli
jeść. Obudził się Krystian i zerknął na mężczyznę siedzącego przy matce.
- Mamusiu? - Odłożyła pojemnik z obiadem i
pochyliła się nad synem.
- I jak kochanie? Nadal boli cię głowa?
- Już trochę mniej. A gdzie tata? Czy on…
Przypomniałem sobie ten wypadek. Tata prowadził, a ja spałem na tylnym
siedzeniu. Usłyszałem jak tata krzyczał, a potem straszny szczęk blachy.
Później już nic. Chyba mocno uderzyłem się w głowę. – Pogładziła jego dłoń.
- Masz rację kochanie. Tak to właśnie
wyglądało. To był straszny wypadek i to prawdziwy cud, że udało ci się z niego
wyjść. Niestety tata nie miał tyle szczęścia. Naprawdę mi przykro. – Chłopiec zaczął
płakać. – Skarbie nie płacz, bo głowa jeszcze bardziej cię rozboli. Dla taty
już nic nie można było zrobić, bo zginął na miejscu. Teraz najważniejsze, żebyś
ty wyzdrowiał jak najszybciej. Tata zawsze będzie w twoim sercu i zawsze
będziesz o nim pamiętał. – Wytarła mu buzię chusteczką. – No już… cichutko…
- Co to za pan – z ciekawością spojrzał na
Marka. On podszedł do łóżka i uścisnął chłopcu dłoń.
- Dzień dobry Krystian. Bardzo się cieszę, że
mogę cię poznać. Zaimponowałeś mi, bo byłeś bardzo dzielny. Jestem dawnym
znajomym mamy. Zupełnie przypadkowo spotkaliśmy się wczoraj i to podczas tego
spotkania zadzwoniono i powiedziano mamie o twoim wypadku.
Mały
pociągnął nosem.
- Coś ładnie pachnie. Jeść mi się chce.
- Wiem kochanie, ale jeszcze nic nie możemy ci
dać. Dopiero jak pan doktor pozwoli. Żeby cię nie drażnić skończymy jeść na
korytarzu. Zaraz wrócimy – Ula przykryła go szczelniej kołdrą i kiwnęła na
Marka. – Chodźmy.
Usiedli
na krzesłach kończąc posiłek.
- Nawet nie sądziłem, że będzie aż tak dobrze
Ula. On jest bardzo kontaktowy i bardzo świadomy tego co mówi. Przypomniał
sobie wypadek. To naprawdę dużo zważywszy, że miał tak bardzo poważne obrażenia
głowy. Jestem pod wrażeniem również tego jak bardzo przypomina ciebie. Nie ma
nic z Sosnowskiego. Świetny chłopak. Naprawdę. – Uśmiechnęła się szeroko.
- Wiem i bardzo go kocham. Nie wyobrażam
sobie, że miało by nagle go zabraknąć. Chyba nie przeżyłabym. Jest sensem
mojego życia. Jutro muszę pozałatwiać wiele spraw. Trzeba zawiadomić szkołę, że
nie będzie go na rozpoczęciu roku szkolnego i później. Sama nie wiem jak długo
potrwa leczenie. Muszę też załatwić sobie jakiś urlop w pracy. Nie chcę go
samego zostawiać.
- To może ja mógłbym przyjechać jutro rano i
zostać z nim dopóki nie przyjedziesz? - Pokręciła głową.
- To bardzo szlachetne z twojej strony, ale ja
nie chcę cię aż tak wykorzystywać. I tak jestem ci bardzo wdzięczna, że byłeś
tu ze mną od wczoraj. Masz na pewno sporo pracy. Poza tym Paulina chyba nie
byłaby z tego zadowolona i musiałbyś się tłumaczyć.
- Nie musiałbym Ula. Ona wie, że spotkaliśmy
się wczoraj i wie o wypadku. Nie miałem zamiaru ukrywać tego przed nią. To jedna
z rzeczy, której mnie nauczyłaś – mówić prawdę i być szczerym. Tak staram się
żyć od kiedy ciebie zabrakło. Nie obchodzi mnie, czy ona to zaakceptuje czy
nie. Nie okłamuję jej i nic przed nią nie taję.
- W takim razie zgadzam się. Jeśli mógłbyś być
tu o ósmej rano, byłoby wspaniale. Ja powinnam do jedenastej pozałatwiać
wszystko. Dziękuję.
Zanim
wyszedł ze szpitala pomyślał, że byłoby dobrze dowiedzieć się co Krystian może
jeść. Nie miał pojęcia, czy on musi przestrzegać jakiejś diety, czy też nie. Na
korytarzu natknął się na ordynatora Wilka, który uspokoił go nieco.
- Wie pan, z niczym nie należy przesadzać. Na
pewno nie będzie mógł zjeść schabowego z kapustą. Na początek gęste soki
owocowe najlepiej z wyciśniętych owoców, a nie te ze sklepu z ogromną ilością
cukru. Mają być naturalne. Może też jeść przetarte zupy. Wszystko lekkostrawne.
Do jutra rana będzie miał podawane kroplówki na wzmocnienie, ale śniadanie może
już zjeść. Może jakiś naturalny serek homogenizowany?
Podziękował
doktorowi. W drodze do biura zrobił stosowne zaopatrzenie. Wieczorem ku
zdziwieniu Pauliny z uporem maniaka wyciskał sok z pomarańczy, ananasów i
brzoskwiń.
- Na co ci tyle soku - pytała zaciekawiona.
- To nie dla mnie. To dla Krystiana, synka
Uli. Obiecałem, że zastąpię ją jutro przy małym, bo ona musi pozałatwiać
mnóstwo spraw.
Paulinie
momentalnie znikł uśmiech z twarzy.
- To ty jeździsz do szpitala? Widujesz się z
nią? To chyba nie jest normalne?
- Tak uważasz? A ja myślę, że to bardzo
normalne. Mam jej sporo do zawdzięczenia i przynajmniej w taki sposób mogę to
zrobić. Ona jest zupełnie sama z tym wszystkim.
- A ja? Co ze mną? Przypominam ci tylko, że
jestem twoją żoną, a ty bezczelnie i zupełnie otwarcie mówisz mi, że opiekujesz
się synem swojej byłej kochanki. A może już nie byłej?! – z każdym słowem
podnosiła głos. Z każdym słowem wzbierała w niej wściekłość. Dawno jej takiej
nie widział. – Może sentymenty wzięły górę i teraz zdradzasz mnie z nią tak jak
kiedyś? Jesteś podły! – wrzasnęła. – Dziesięć lat zgodnego życia i nagle robisz
mi coś takiego!?
- Przestań wrzeszczeć – mówił opanowanym
głosem. – Chyba już zapomniałaś, że nie znoszę cię takiej. Opamiętaj się i
pohamuj swoją bujną wyobraźnię, bo zaprowadzi cię za daleko, a wtedy nie będę
już taki pobłażliwy.
Mam wrażenie, że dwa razy jest ten sam długi fragment w ty poście...
OdpowiedzUsuńI czekam do środy na cd:)
Już wszystko w porządku. Rzeczywiście dodało się podwójnie. Dzięki za spostrzegawczość.
UsuńPozdrawiam. :)
Paula wreszcie pokazuje swoje prawdziwe oblicze...:) Bardzo sie ciesze, ze Krystian sie obudzil i wszystko z nim w miare w porzadku. Po takim wypadku to prawdziwy cud, wiadomo, czeka go rehabilitacja, ale zyje... Dobrze, ze Marek tak pomaga Uli, ale to wlasnie bezinteresowna milosc...
OdpowiedzUsuńMałgosiu od pewnego momentu chyba skopiowalo ci tekst drugi raz?
Pozdrawiam Małgosiu.
Magda M.
Ooo, Paulina jeszcze pokaże pazurki. To było zaledwie preludium. Marek nie odpuści i będzie wspierał Ulę przez cały czas.
UsuńZ tekstem już OK. Nie wiem jakim cudem dodało się podwójnie. Na szczęście jesteście czujne.
Dzięki za komentarz mimo późnej już pory.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Cały czas czekam, aż oni się rozejdą. Niby kocha Ulę, ale nic nie zrobi w związku z Paulina i rozwodem. Żyje jakby nie zadawał sobie sprawy z sytuacji. Teraz chce być jej przyjacielem, już nie partnerem? Boże on doprowadza mnie do furii tym sowim dziwnym zachowaniem, niezdecydowaniem. Nie dziwie się, że nie ma dzieci, bo do tego trzeba mieć jaja. Może ma zamiar ciągnąć to małżeństwo dopóki Paula będzie spokojna? 10 lat temu łatwo się poddał, później dał sobą manipulować to może i teraz da, zagubiony stary chłopiec. Sorry, ale Marka jakoś nie mogę zdzierżyć. Pozdrawiam, UiM
OdpowiedzUsuńUiM
UsuńJesteś bardzo niecierpliwa. Ja przypomnę tylko, że oni spotkali się zaledwie parę dni temu, a Ty już chcesz, żeby Marek rozwiódł się z Pauliną i związał z Ulą. Wszystkiego się doczekasz, ale nie tak od razu, bo po czwartym rozdziale musiałabym skończyć to opowiadanie. Marek nie ma dzieci, bo Paulina jest bezpłodna, nie on, a małżeństwa nie ma zamiaru ciągnąć dopóki Paulina będzie spokojna, bez obaw.
Co Ty taka dzisiaj rozdrażniona jesteś i wyżywasz się na biednym Dobrzańskim? :P
Pozdrawiam i wielkie dzięki za wpis. :)
Mam nadzieje,że ten czas kiedy będą razem to coś rozsądnego a nie kolejne 10 lat. Mogli by mieć jeszcze wspólne dziecko.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMarta
UsuńCzy mam rozumieć przez to, że te minione dziesięć lat, to było coś nierozsądnego? Rozstali się i każde z nich próbowało ułożyć sobie życie od nowa. To nie jest nierozsądne, ale życiowe właśnie, bo nikt nie chce być w życiu nieszczęśliwym. Akurat w ich przypadku trochę tego szczęścia zabrakło, bo jedno o drugim nie potrafiło zapomnieć. Teraz jest szansa na wyprostowanie i naprawienie wcześniejszych błędów. Nad dzieckiem pomyślę.
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam. :)
Widzę, że zarówno ty Małgosiu jak i dziewczyny nie możecie spać , co wy robicie nocami, hm ? Moje przypuszczenia się sprawdziły znowu ta wiejska dziewucha namieszała w życiu Wielkiej Febo , może niech z odsieczą ruszy znowu niezawodna Helenka i wytłumaczy prawie czterdziestoletniemu facetowi, że tak nie wolno , nie wypada , poślubił idealną Paulinkę od dziecka mu przeznaczoną i musi być z nią i tylko z nią.Marek ma u mnie plusika , na razie niewielkiego za pomoc Uli i za szczerość wobec Pauliny, ale pewnie z każdym kolejnym rozdziałem plusik zamieni się w plusa.Pozdrawiam B.
OdpowiedzUsuńps.Małgosia czy ty widzisz ile masz wejść , twój nowy blog robi furorę i może w w związku z zaistniałą sytuacją będzie czterdzieste opowiadanie? Teraz jasno widać jak ogromny jest twój dorobek , 444 rozdziały,można kilka tomów niezłej powieści z tego skonstruować.
B.
UsuńNa takie długie siedzenie przy komputerze pozwalam sobie tylko w soboty. W tygodniu to niemożliwe, bo muszę jakoś funkcjonować w pracy przez osiem godzin.
Helenka z całą pewnością ruszy na odsiecz. Nie byłaby sobą, gdyby nie podjęła się mediacji. Tym razem Marek ostro się postawi i użyje właśnie argumentu, o którym napisałaś. Nie jest przecież już dzieckiem od bardzo dawna.
Tak zauważyłam, że wejść jest sporo, ale to chyba dlatego, że zareklamowałam bloga na google, bo na podglądzie widzę, że czyta sporo osób z całego świata. Nawet z Kenii było wczoraj 158 wejść. Nie ma się co zachłystywać, bo to potrafi bardzo szybko się zmienić. Ja póki co mam do tego dystans. Nie przewiduję czterdziestego opowiadania przynajmniej w ciągu najbliższych miesięcy. Wszystko zależy od tego w jakiej będę formie, a ta ostatnio nie jest najlepsza. Zobaczymy.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)
Gosia, no coś ty kilka miesięcy!!!!!! Co ja będę czytać w pracy, wydajność mi wzrośnie jak zajmę się praca i tylko pracą i jeszcze nie daj boże nominują mnie na pracownika miesiąca jak przodownika Talara trzysta procent normy,B.
UsuńFakt faktem ktoś z Kenii to czyta. U mnie skromnie bo tylko 11.
UsuńB.
UsuńNie zapominaj, że zadeklarowałam koniec pisarskiej działalności i naprawdę mam zamiar przestać. Może kiedyś wpadnie mi jeszcze coś do głowy i najdzie ochota na pisanie? Nie wiem, bo życie jest nieprzewidywalne. Przede mną wiele trudnych momentów jeszcze w tym roku i przynajmniej do połowy następnego. Pojęcia nie mam jak to się skończy, dlatego nic nie będę obiecywać i mam nadzieję, że to rozumiecie.
Wiem,że deklarowałaś ale "nadzieja matką......" , oczywiście zdrowie najważniejsze , ale tym komentarzem dałaś nadzieję, że może coś kiedyś. B.
UsuńRanczUla zmień awatar, bo Solejukową wprowadzasz w błąd. Ja długi czas myslałam, że piszesz o Ranczo.
UsuńB.
UsuńMoże jeszcze kiedyś, coś...
Bałam się reakcji Pauliny w ostatnim rozdziale. Już myślałam, że na krzyczy na niego i zrobi mu awanturę. A tu nie. Zaskoczyłaś mnie.Sama nie wiem co bym zrobiła, gdyby dowiedziała się, że mój mąż spotyka się ze starą kochanką. Na pewno nie dopiacilambym do takiej sytuacji. Z jednej strony rozumiem ją. Nie chce stracić Marka, ale po co w tym być w związku bez miłości? Paulina na pozór się zmieniła, ale to nie jest prawdą. Nie lubię jej. Albo się kogoś kocha albo nie. A z nią to nic nie wiadomo. Nie wiem jak wytrzymali ze sobą aż dziewięć lat. Krystian się obudził. Na szczęście wszystko się udało i nie było żadnych komplikacji. Fajnie, że Marek zajmie się chłopcem. Na pewno będzie dobrym opiekunem. A może nie długo zostanie ojcem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aneta
UsuńPaulina jest wyszkolona przez Helenę. To głównie ona ją mityguje, uspokaja i przemawia do rozumu w okresach wielkiego wzburzenia panny FE. Sama Paulina stara się bardzo kontrolować i panować nad emocjami. Gdyby spróbowała zrobić Markowi awanturę, jeszcze tego samego dnia pozostałby po nim tylko smród w tym domu. Po prostu odszedłby i Paulina ma tego pełną świadomość.
Dążymy do tego, żeby połączyć Ulę i Marka, jasnym więc jest, że kiedy już to nastąpi, Marek będzie musiał przejąć obowiązki ojca. Nie chce go zastępować, bo mały pamięta swojego doskonale i wie, że Marek nim nie jest.
Dzięki wielkie za wpis. Pozdrawiam. :)
Witaj Małgosiu,
OdpowiedzUsuńMarek naprawdę bardzo się zmienił, wali prawdę i tylko prawdę, nic nie kręci, godne podziwu. To prawda, że najgorsza prawda jest lepsza od najlepszego kłamstwa, ale ... No właśnie, może chodzi tu mi o sposób powiedzenia tej prawdy, taki beznamiętny, taki jakby wcale nie zastanawiał się co może czuć jego żona, nie wiem? Szkoda mi Pauliny, wiesz dobrze, ,że za jej postacią nie przepadałam, niemniej jednak uważam, że ma prawo być zdenerwowana i zaniepokojona. W końcu przeżyli razem wiele lat, najpierw jako para(nie pamiętam chyba jakieś 7 lat?) a później jako małżeństwo 10 lat. Suma summarum to szmat czasu! Jakoś potrafili ze sobą funkcjonować i się nie pozabijali. Oboje mieli jakąś namiastkę stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Zapewne gdyby nie dolegliwości Pauli mieliby dziecko. Więc tworzą w miarę normalną rodzinę. Teraz znowu pojawia się Ula i uważam, że nie jest dziwne zachowanie Pauli. Marek powinien ją uspokoić, że tylko pomaga Uli, bo jest w tym sama i tego bardzo potrzebuje. Może by to zrozumiała i się tak nie gorączkowała? Nie, chyba jednak nie ona, sama nie wiem? Spotkania Uli i Marka są bardzo wyważone i poprawne, tak jak spotkanie dwójki starych przyjaciół. Marek świetnie się zachowuje wobec Uli i Krystiana. Nie narzuca się ze swoim afektem, ale otacza ich swoją opieką. Jest bardzo opiekuńczy, pomyślał nawet o obiedzie dla Uli:) Dzięki temu, że do południa ma zastąpić Ulę w szpitalu, będą mogli z Krystianem się lepiej poznać:) Mam tylko nadzieję, że Krystian nie będzie reagował na niego w agresywny sposób? Wydaje się fajnym dzieciakiem:) W miarę dobrze zareagował na wieść o śmierci ukochanego tatusia. Dobrze, że sam pamiętał przebieg wypadku. Ula nie musiała zastanawiać się w jaki najdelikatniejszy sposób i kiedy powiedzieć mu o tacie. To, że jesteś miłościwa wiem od dawna, ale mimo tego trochę obawiałam się o stan chłopaka, a tutaj niespodzianka, bardzo dobre wieści. Jak lekarze przenoszą go na normalną salę nie jest źle. Co prawda czeka ich długa rehabilitacja, ale przecież mogło być znacznie gorzej. Bardzo dziękuję za dzisiaj i czekam na środę. Nie ukrywam, że w dalszym ciągu ściska minie z ciekawości, mam wiele pytań, które zapewne wyjaśnisz w kolejnych odsłonach:) Co zrobi Paula widząc takie zaangażowanie Marka w sprawy Uli?, jak zareagują seniorzy Dobrzańscy, a zwłaszcza Helenka? Czy Marek będzie im w dalszym ciągu posłuszny i jak długo jeszcze? Czy Krystian polubi się z Markiem? W jaki sposób Marek przekona do siebie Ulę? Serdecznie pozdrawiam i życzę przyjemnej niedzieli,
Gaja
p.s. 1 Małgosiu zastanawiam się czemu nie rekomendujesz już strony http://serialbrzydula.streemo.pl ? Weszłam tam dzisiaj i działa. Jest to fajny dorobek kilku osób. Szkoda by było zaprzepaścić Waszą pracę. Myślę, że niektóre osoby chętnie by tam zajrzały, tylko muszą o jej istnieniu wiedzieć. Buziaki:)
p.s. 2 Przyłączam się do B i gratuluję, idziesz jak burza:) Tyle wyświetleń w takim krótkim czasie, wspaniale:) Twoje opowiadania jak widać cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem:) Strona bardzo przyjemna i pogodna, no i ukochane morze w tle, rewelacja:)
Gaju
UsuńTwój komentarz powala długością i jak tu się odnieść do takiego elaboratu?
Koniec z kłamstwami. Po rozstaniu z Ulą ta zasada stała się niejako credo Marka i zaczął żyć uczciwie i mówić prawdę. Przyszło mu to dość łatwo zwłaszcza, że od czasu ślubu z Pauliną nie zdradzał jej więc nie musiał posługiwać się łgarstwem w celu zamydlenia jej oczu. Prawda boli i ta szczerość męża martwi Paulinę, bo niesie za sobą potencjalne zagrożenie dla ich małżeństwa. Ona nie wie tylko jeszcze, że on jest już u kresu, że ten związek oparty na ułudzie zaczyna go mocno uwierać i nawet jeśli nie spotkałby Uli i tak doprowadziłby do rozwodu z Febo. Piszesz, że jakoś przez te lata potrafili ze sobą funkcjonować. No właśnie "jakoś", czyli byle jak, pozornie, nieprawdziwie i nie angażując się do końca, nie poświęcając się. Marek wie, że to nie tak miało wyglądać i wcale nie takiego życia pragnął.
Paula czuje zagrożenie i jej odruch jest właściwy. Niepokój, zazdrość, i złość zaczynają się w niej kumulować, a to nie wróży dobrze, bo może nadejść moment, gdy ona psychicznie tego nie wytrzyma i w końcu wybuchnie. Być może sposób przekazywania prawdy przez Marka nie jest najlepszy, ale on pamięta przeszłość i pamięta jak Paulina traktowała Ulę. Przekazując żonie z dziką satysfakcją prawdę robi to w sposób nieświadomy, niejako spontaniczny i nie pozbawiony elementu złośliwości. To jednak jest silniejsze od niego.
Nie rekomendowałam streemo, bo mnie ono się w ogóle nie wyświetla, ale skoro inni mają więcej szczęścia, to w takim razie dodaję.
Bardzo dziękuję za arcy ciekawy komentarz. Przesyłam uściski i życzenia mało pracowitego tygodnia. :)
Małgosiu,
Usuńco do elaboratu, to niestety już tak mam, że jak zacznę, to nie wiem kiedy skończyć:) A muszę przyznać, że i tak się ograniczałam:) Nie obiecuję poprawy, bo to chyba niewykonalne w moim przypadku, ha, ha, ha:) Opowiadanie bardzo intrygujące. Masz nie lada zadanie aby naszą ulubioną dwójeczkę połączyć w miarę bezboleśnie! Może stąd tyle pytań i wątpliwości?
Jestem pod wrażeniem Kenii:) Tylko nam nie uciekaj do cieplejszego klimatu:) Jeszcze byś się tam nam usmażyła! Pamiętaj, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! A tak zupełnie poważnie, to musi być fajne uczucie wiedzieć, że tak strasznie daleko też jest ktoś i to nie jeden, kto czyta Twoje opowiadania:) Gratuluję!
Co do zdrowia, to już dawno nie pytałam co u Ciebie słychać? Jest mi głupio! A przeczytałam, że z nim tak niespecjalnie, bardzo mi przykro:( Chyba jakoś tak w listopadzie miałaś mieć zabieg na biodro, dobrze pamiętam? I jeszcze po drodze miały być oczy? Coś z terminem w szpitalu się przesunęło? Można Ci jakoś pomóc oprócz oczywiście trzymania kciuków nie tylko za zdrowie? Uściski:)
Gaja
Gaju
UsuńFaktycznie zabieg na oko przesunięty na kwiecień przyszłego roku, bo okazało się, że jeszcze jest za wcześnie, żeby można było go zrobić. Już niedługo właśnie w połowie listopada idę na operację kolana. Może choć trochę pomoże i trochę mnie usprawni. Po drodze jeszcze kilka innych mniejszych zabiegów, których nie będę wymieniać. Póki co kondycja raczej kiepska, ale przecież wiecznie tak nie będzie.
Do Kenii się nie wybieram. Jak dla mnie za daleko i za gorąco. Przecież w Polsce ostatnio też miałyśmy afrykańskie upały. Ja zniosłam je ciężko, więc Kenia odpada. :P
Buziole. :)
Witaj Małgosiu,
Usuńpróbowałam dzisiaj wejść na Twój blog na interii i niestety nic nie ma!!!!! Otwiera mi się tylko strona tytułowa interii. Jak dobrze, że coś Cię tknęło, bo chyba po Twojej pracy nie byłoby śladu:( Bardzo nieuczciwe traktowanie! Może taki stan rzeczy jest przejściowy, ale chyba jednak nie. Wykonałaś tytaniczną pracę, ale się opłaciło:) Serdecznie pozdrawiam,
Gaja
Gaju
UsuńJa dzisiaj rano jeszcze weszłam, teraz sprawdziłam i otwiera się główna strona interii. to prawdziwe świństwo, bo ludzie, którzy prowadzili swoje blogi od lat utracili wszystko. Przeniesienie mojego bloga wydawało mi się karkołomne, bo uważałam, że notek jest strasznie dużo. Tymczasem ludzie mieli znacznie więcej, bo mnóstwo było takich, którzy pozakładali blogi nawet dziesięć lat temu. Jak w ogóle można przenieść w ciągu kilku dni dziesięcioletni dorobek? W dodatku administracja zapewniała nas, że znikną na pewno tylko zdjęcia i ewentualnie komentarze, a rozdziały zostaną. Nie ma kompletnie nic. To naprawdę oburzające i ciężko jest się z tym pogodzić.
Małgosiu,
Usuńjak widać nie szanują swoich czytelników, nie potrafią docenić ani czyjejś pracy ani tego, że jak ktoś wchodził na bloga na ich platformie, to również dość często z ciekawości wchodził i na różne artykuły przez nich publikowane. Delikatnie powiedziane, że to ogromne świństwo! Mogli przecież zablokować np. dodawanie komentarzy, ale tekst powinien pozostać! Naprawdę ogromnie mi przykro i szkoda, bo niektóre czytelniczki mogą mieć nie lada kłopot ze znalezieniem Twojego nowego bloga:( Jak ktoś z różnych względów nie miał czasu lub możliwości wejść do Ciebie w ciągu bardzo krótkiego czasu i nie przeczytał o nowym adresie, to może naprawdę się naszukać:( Ponadto rozumiem, że z tamtym blogiem wiąże Cię wiele wspomnień, choćby niewątpliwie ogromny trud włożony w szatę graficzną czy też poznanie wielu fajnych osób:) Ale należy pamiętać, że podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni!? Teraz masz nowe miejsce na "ziemi" i z tego należy się cieszyć! Uściski,
Gaja
Gaju
UsuńMyślę, że z tym znalezieniem bloga nie będzie tak źle, bo dziewczyny niemal wszystkie dodały go na swoich blogach i teraz nawet figurują moje dwa. Na pewni nie wie nic Amicus, bo u niej dalej tkwię na starym adresie. Tak czy owak, jak ktoś będzie chciał znaleźć to na pewno zorientuje się na innych blogach, gdzie mnie szukać.
Szata graficzna tamtego nie była moją zasługą, mam tu na myśli zdjęcie Uli i Marka, a także rozmieszczenie poszczególnych pozycji na prawym marginesie. To zasługa Shabii, która też kiedyś pisała opowiadania i to właśnie ona namówiła mnie do założenia bloga, ale tak naprawdę to ona go zakładała, bo wtedy ja nie miałam o tym pojęcia. Tu było już znacznie łatwiej. Mnie szkoda jest tylko tej ilości wejść, bo zawsze miło popatrzeć jak ta liczba rośnie.
Uściski. :)
Skopiowałam statystykę. Spójrz jak to wszystko się rozkłada:
UsuńPolska 6768
Kenia 220
Stany Zjednoczone 182
Czechy 50
Austria 47
Holandia 33
Francja 16
Niemcy 3
Turcja 3
Dania 2
Zadziwiające, że ludzie czytają to w tylu krajach, prawda?
Małgosiu,
Usuńfantastycznie!!!! Takie statystyki powinny podbudować każdą autorkę:) Nie podejrzewam, że wszyscy z nich oglądali BrzydUlę i tak jak większość z nas chcieliby innego zakończenia serialu:) W związku z powyższym śmiem twierdzić, że to właśnie treść tych opowiadań, ich plastyczność, poruszane problemy itp. przyciągają czytelniczki nawet z tak odległych miejsc:) Ogromnie gratuluję, bo uważam, że to jest Twój wielki SUKCES!!!!
p.s. ja powiem Ci tak po cichutku, iż nie martwiłabym się tak bardzo utraconą ilością wejść - wszystko jest do odrobienia:) Jeśli się tylko czegoś bardzo chce ... :) Ty doskonale pamiętasz ile ich było (o ile pamiętam ponad 130 tys) i Twoje czytelniczki również to wiedzą. Teraz po prostu potrzeba trochę czasu aby pokonać te liczby, a osobiście uważam, że dość szybko to się stanie:) Śmiem tak twierdzić po obecnej liczbie wejść! Dodatkowo zapewne są czytelniczki, które po raz któryś tam czytają starsze opowieści. Sama wielokrotnie sięgam do "archiwalnych" opowiadań. Głowa do góry!
Gaja
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem za tym aby Ula i Marek mieli dziecko. Szkoda by było, aby ród Dobrzańskich wygasł a on idealnie się do tego nadaje. Widać , że jest opiekuńczy, lubi dzieci i byłby idealnym ojcem zarówno dla Krystiana jaki i do swojego dzieciaka. A co do Heleny to marzy mi się taka sytuacja, że zrozumiała swój błąd pchania Pauliny w jego ramiona, przyznaje się do tego i prosi syna o wybaczenia. Przypuszczam jednak, że tak nie będzie i Marka od strony Pauliny i z mocnym wsparciem Heleny czekają ciężkie( ale krótkie) czasy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńNa razie to nawet oni nie są razem, więc nie może być mowy o żadnym dziecku, chociaż Marek na pewno nie miałby nic przeciwko temu, bo jak się okazuje to bardzo rodzinny facet. Na pewno nie zmienię Heleny i na pewno nie dojdzie do sytuacji jaką opisujesz. Ona jest zbyt dumna, by żałować czegokolwiek. Z pełną świadomością i premedytacją wepchnęła swojego syna w to małżeństwo i nawet przez myśl jej nie przeszło, że on może być nieszczęśliwy. Ta kobieta nie jest z tych, co proszą o rozgrzeszenie.
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam najpiękniej. :)
Moim zdaniem Paulina ma prawo czuć się zagrożona,mąż dba o inną kobietę i o jej dziecko.Nie podoba mi się też postawa Marka który nie rozumie tego że Paulina by chciała miłości,żadna kobieta nie będzie zachwycona gdy mąż tak bardzo będzie się troszczył o inną kobietę bo to zwiastuje koniec związku.Po co się z nią żenił skoro jej nie kochał,mamusia mu kazała.miki
OdpowiedzUsuńMiki
UsuńOczywiście, że Paulina ma pełne prawo czuć się zagrożona. Przed dziesięcioma laty też tak się czuła i to wielokrotnie, głównie wtedy, gdy Marek zdradzał ją na lewo i na prawo. Ona boi się tego, co ludzie powiedzą, gdy gruchnie plotka, że jej mąż spotyka się z byłą kochanką. Sama przyznaje, że to nie z powodu wielkiej miłość tkwi przy nim, ale głównie z przyzwyczajenia i z zaborczości, bo lubi posiadać. Marek nadal jest przystojnym mężczyzną i łakomym kąskiem dla głodnych wrażeń kobiet. To nie musi być Ula, która przecież w żaden sposób nie zachęca Marka, by do niej wrócił i nic na nim nie wymusza, nie wymaga, żeby rozwiódł się z żoną, to może być jakakolwiek kobieta, która będzie chciała Paulinie go zabrać. W jej głowie mimo upływu lat wciąż rodzą się jakieś teorie spiskowe i permanentne podejrzenia, co do jego sposobu prowadzenia się, choć zupełnie bezpodstawne.
A ożenił się, bo wywierano na niego ogromny nacisk, osaczano go. Wrócił z Włoch. Uli już nie było. Był tak zdesperowany, że było mu wszystko jedno i w pewnym momencie po prostu odpuścił nie myśląc nawet o konsekwencjach tego kroku. Miał czas na refleksje, bo mimo, że żyli poprawnie, to ten związek był odległy o lata świetlne od ideału, który sobie wymarzył. Ideałem było małżeństwo z Ulą. Teraz to marzenie ma szansę się spełnić, a on uważa, że powinien z tej szansy skorzystać wbrew temu, co sądzi jego żona.
Dziękuję Ci za komentarz Miki. Dawno się nie odzywałaś i cieszę się, że udało Ci się tutaj dotrzeć. Serdecznie Cię pozdrawiam. :)
Paulinie puściły nerwy i pewnie od tej pory powróci jej dawna twarz. Marek z pewnością długo tego nie wytrzyma. Szczerze mówiąc dawno powinien się z nią rozwieść. Dobrze ,że synek Uli się wreszcie obudził. Czekam na dalszy rozwój sytuacji. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJustyna
UsuńPaulina ma naturę choleryczną i bardzo trudno jest jej zachować spokój i pokerową twarz w momencie, gdy dowiaduje się, że jej mąż po 10 latach spotkał dawną kochankę. Każdej kobiecie na jej miejscu byłoby trudno. Ona na razie się kontroluje, bo wciąż ma w pamięci nauki swojej teściowej, ale nadejdzie moment, że nie wytrzyma, a wtedy Marek zrozumie, że tak naprawdę to ona w ogóle się nie zmieniła, a jedynie nauczyła się panować nad nerwami.
W przeciwieństwie do niej on jest bardzo spokojnym człowiekiem i gdyby miał charakter taki jak ona, już dawno oboje leżeliby na cmentarzu.
Dzięki za wizytę na blogu. Pozdrawiam. :)
Cieszę się, że udało Ci się przenieść wszystkie opowiadania na nowego bloga. Dziś chciałam odwiedzić "starego" i od razu zostałam przekierowana na stronę główną Interii...
OdpowiedzUsuńMagda
UsuńTo prawda. Już wczoraj po południu nie można było wejść. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się tego, bo jak pisano wraz ze zniknięciem platformy "Znajomi" mają zniknąć zdjęcia, filmiki i ewentualnie komentarze, a nie wszystkie teksty. Zagrywka poniżej pasa. Ja też się cieszę, że udało mi się zdążyć poprzenosić i rozdziały i komentarze pod nimi, bo one były dla mnie najważniejsze.
Witam Cię więc w nowym miejscu i serdecznie pozdrawiam. :)