Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"Z DALEKIEGO KRAJU" - rozdział 11

22 maj 2014
ROZDZIAŁ 11



Wrócił do Rysiowa koło szesnastej. Przy obiedzie opowiedział wszystko Uli ze szczegółami. Kiedy skończył opowiadać o firmie, był naprawdę zmartwiony.
- Ja wiem, że mamy przed sobą mnóstwo pracy, żeby wyekspediować Szymczyków, ale być może wpadnie nam do głowy jakiś plan ratunkowy? Ja bardzo bym nie chciał, żeby firma zniknęła z rynku mody, a teraz tak właśnie się dzieje. Nie mogę tego tak zostawić Ula i mam nadzieję, że mnie rozumiesz.
- Nie zostawimy Marek. Na pewno wspólnie uda nam się coś wymyślić. Jednak po obiedzie skończymy pakować Szymczyków. Nie zostało już zbyt wiele. Gratów nie będą zabierać tylko same ciuchy. Do południa popakowaliśmy trochę z Jaśkiem. Na teraz do wysyłki są trzy wielkie pudła i dobrze by było uporać się z tym jutro. Im szybciej, tym lepiej. I Maciek chciałby mieć ich już na miejscu. Domu szybko nie sprzedamy, ale wieczorem pogadam z nim i zaproponuję, że jak tylko znajdzie się kupiec, to wymienię pieniądze na euro i prześlę mu na konto.
Pakowali rzeczywiście do wieczora. Następnego dnia pięć wielkich kartonów miało być wysłanych do Cleggan. Po kolacji połączyli się z Maćkiem. Opowiedzieli mu jak przedstawia się sytuacja.
- Jutro wysyłamy do was paczki z rzeczami rodziców. Jutro też Marek zgłosi dom do wyceny i do biura nieruchomości, bo twoi tego nie zrobili. Jak tylko sprzedamy dom prześlę ci pieniądze na konto. Rodzicom bukuję bilety na dziesiątego października, więc musisz to jakoś zgrać w czasie, żeby przejąć ich w Londynie.
- Tym się nie martw i ich też uspokój, bo na pewno będę na Heathrow o czasie. A co do pieniędzy za dom, to zostaw je sobie. W ten sposób przynajmniej w części cię spłacę. Powiesz mi tylko za ile poszedł, żeby zgadzały się rachunki. Rozmawiałem już o tym ze staruszkami i nie mają nic przeciwko temu.
- Jak wolisz Maciuś. Musisz wiedzieć jeszcze jedną rzecz. Sprawy się trochę skomplikowały i my chyba nie wrócimy. Marek musi ratować rodzinną firmę, bo jest w kryzysie, a ja chcę mu pomóc. Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli odwiedzimy was latem i zostaniemy cały miesiąc, żeby się wami nacieszyć.
- Szkoda, ale to ważniejsze. Nie wyłączajcie się jeszcze, bo mam tu kogoś, kto chce się z wami przywitać.
Na ekranie ukazała się uśmiechnięta twarz Connora i Erin.
- Witajcie gołąbeczki! – Huknął MacKinley. – Dobrze was znowu widzieć. Wszystko w porządku?
- Z nami tak Connor, ale sprawy się skomplikowały i na razie nie wracamy. Przyjedziemy latem. A u was wszyscy zdrowi? Jak reszta ferajny? – Marek wyszczerzył się do niego. – Brakuje mi was bracie. Bardzo brakuje.
- I nam was brakuje Mark. Z wami było weselej.
- Pozdrów i uściskaj wszystkich od nas.
Ula przesunęła się nieco w stronę monitora i zagadała do Erin.
- Radzisz sobie? Goście są jeszcze?
- Nie jest tak źle Ula. Mama często przychodzi i pomaga. A gości mamy tylko dwoje. To już niemal koniec sezonu, ale był nadzwyczajny i przyniósł sporo dochodu.
- Bardzo się cieszę Erin. Koniecznie uściskajcie Brit i dzieciaki. Trzymajcie się.

Następnego dnia rano nadali przesyłki na poczcie. Potem razem pojechali do Warszawy. Tam Marek pokazał Uli budynek firmy i objaśnił jej strukturę. Przedstawił schemat pokazów i wyjaśnił, że to głównie od nich zależy, czy firma zarobi, czy nie. Opowiedział jej o szwalniach, jak kluczowe są dla F&D, jeśli chodzi o sferę produkcyjną.
- Będziesz potrzebowała jeszcze wielu informacji kochanie, których ja jeszcze nie mam, bo nie jestem na bieżąco. Jest jednak ktoś, kto potrafi odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania. Ten ktoś bardzo chce cię też poznać. Teraz pójdziemy na obiad, a on do nas dołączy. – Ula uśmiechnęła się.
- Niech zgadnę. Chodzi o twojego przyjaciela Sebastiana tak?
- Dokładnie o niego. On kilka dni temu też stracił pracę w firmie, a był tam dyrektorem HR. - Wyjął komórkę z kieszeni i po chwili rozmawiał z Olszańskim. – Jesteśmy w Warszawie Seba. Wybieramy się na obiad, dołączysz? Jest ze mną Ula. Chciałaby się dowiedzieć trochę szczegółów na temat F&D, których ja nie znam. Jesteś nam potrzebny. Idziemy do „Ogrodu Smaków”. Dobrze, czekamy – rozłączył się. - Przyjedzie i zje z nami. Chodźmy.
Restauracja zrobiła na niej przyjemne wrażenie. Marek powiódł ją do stolika dyskretnie ukrytego za ścianą liści pnących roślin. Kelner przyniósł im menu. Z zamówieniem czekali na Sebastiana. Po kilku minutach zjawił się i on. Marek pomachał mu ręką i wstał. Ula również.
- Witaj Seba. Poznaj proszę Ula, to mój najlepszy przyjaciel Sebastian Olszański, a to Sebastian moja kochana Ula.
Uścisnęła mu dłoń i uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Bardzo mi miło pana poznać. Wiele słyszałam o panu.
- I mnie jest bardzo miło, chociaż wiem o pani istnieniu zaledwie od wczoraj. Jest pani bardzo piękna. Proszę mi mówić po imieniu.
- Dziękuję i proszę w takim razie o to samo.
- Zamówiliście już?
- Nie. Czekaliśmy na ciebie. Zamówmy, a potem przejdziemy do konkretów.
Kiedy przyniesiono już dania Ula powiedziała.
- Żeby mieć jasność, rozrysowałam strukturę firmy zgodnie ze wskazówkami Marka. Niestety on nie zna najnowszych szczegółów. Powiedział mi tylko, że były liczne zwolnienia i takich informacji ty musisz mi dostarczyć. Koniecznie powinniśmy mieć rozeznanie, kto odszedł, a kto jeszcze został.
Po posiłku zamówili kawę. Ula otworzyła notes i zaczęła.
- Byłeś dyrektorem HR, kto teraz cię zastępuje?
- Została moja asystentka, kobieta z wieloletnim doświadczeniem, bo jest w tej firmie od początku i zna ją jak nikt. Zna też wszystkich pracowników. Zarabia oczywiście zdecydowanie mniej ode mnie i to dlatego ja musiałem odejść. Nazywa się Alicja Milewska. Potem jest dział Pshemko, naszego projektanta. U niego została tylko Iza, główna krawcowa. Do odstrzału poszło dwóch asystentów i trzy krawcowe. Następny, to dział finansowy. Dyrektorem jest Adam Turek. Zarządza trzema księgowymi. Dwie dostały zwolnienia. W gabinecie Marka siedzi Alex Febo, a w sekretariacie jego sekretarka Dorota. Zwolnił sekretarkę Marka i moją dziewczynę jednocześnie, Violettę. Z pięciu informatyków został tylko jeden, podobnie jak w ochronie. Zwolnił też fotografa Czarka, który robił zdjęcia do folderów i pokazów. Tak naprawdę to nie ma już tam kto pracować, bo bardzo okroił etaty. Nie wynajmował modelek z agencji, bo nie było nawet pokazów, ale o tym ci już mówiłem Marek. Pshemko nudzi się setnie i zbija bąki, bo nawet nie ma z czego szyć i słusznie zakłada, że skoro nie ma z czego, to i nie projektuje. Paulina jest rzadkim gościem. Skoro nie ma nowych projektów, ona też nie ma co robić. Wszystko zdecydowanie zmierza ku upadkowi. Ostatnio zaczęli wyciągać te starocie z magazynów, żeby zapełnić puste butiki. Szwalnie stoją już od miesięcy. Ludzie na bezpłatnych urlopach na czas nieokreślony. Nie mam pojęcia jak moglibyśmy z tego wybrnąć. Trzeba by było wpompować w firmę kupę pieniędzy, ale skąd je wziąć?
- Mam odłożone trzy miliony. Za chwilę sprzedam dom, który wart jest około miliona dwustu tysięcy. Na początek powinno starczyć. Jestem zdesperowany Seba. Nie mogę dopuścić do upadku firmy. Ojciec nie przeżyłby tego. Bez względu na to, czy mu się to podoba, czy nie, będę musiał się z nim rozmówić.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba to i ja się dorzucę. Mam chyba jakieś trzysta tysięcy.
- Ja też mogę pomóc – wtrąciła się Ula. – Mam przecież pieniądze od Arta.
- Kochani. Mam nadzieję, że to nie będzie konieczne i że wystarczy to, co mam. Jeśli nie macie nic przeciwko temu chciałbym, żebyście pojechali ze mną do moich rodziców. Szkoda tracić czas, bo każda chwila jest tu na wagę złota. Zaraz zadzwonię do mamy i zorientuję się, czy jest ojciec w domu.

Otworzyła im Helena. Przywitali się z nią, a Marek przedstawił jej Ulę. Za plecami matki dojrzał zbliżającego się ojca. On stanął i popatrzył na niego spode łba.
- Co on tutaj robi? – Zwrócił się do Heleny.
- Musimy porozmawiać – odpowiedział mu zamiast matki Marek.
- My nie mamy o czym rozmawiać. Już nie.
- I tu bardzo się mylisz. Jeśli zależy ci jeszcze na uratowaniu firmy i jeśli uważasz, że twój najukochańszy przybrany syn Alex nie spartolił jeszcze wszystkiego, to usiądziesz wraz z nami przy stole i porozmawiasz.
- Jak to na uratowaniu firmy, – odezwała się piskliwie Dobrzańska – a co z nią?
- Nie powiedział ci? Firma jest w zapaści. Jeszcze trochę, a zlicytują to, co z niej zostało. – Helena rozpłakała się.
- Jak mogłeś to przede mną ukrywać? Czy ja nie mam już nic do powiedzenia? Mówiłam ci, że Alex to zły wybór, ale ty patrzyłeś w niego jak w obraz. Wierzyłeś i ufałeś mu, a nie powinieneś, bo bardziej na to zasługuje twój rodzony syn. Ciągle mi powtarzałeś jak bardzo jesteś nim rozczarowany i zawiedziony. A Alexem nie jesteś? Jeśli nie usiądziesz teraz przy tym stole i nie porozmawiasz z Markiem, nie chcę cię znać. Wychodzi na to, że twoje bożyszcze doprowadziło nas do skrajnej nędzy.
Krzysztof patrzył na nich w milczeniu i przetrawiał słowa swojej żony.
- Dobrze. Porozmawiajmy.
- Zanim zaczniemy, chcę ci przedstawić moją dziewczynę Urszulę Cieplak. Jest ekonomistą i zna się na finansach. Pomoże nam. – Krzysztof skłonił głowę w jej kierunku. – Ile wiesz, a ile ukrył przed tobą Alex?
- Wiem, że nic nie zarabiamy i to od miesięcy. Wszystkie rezerwy poszły na wypłaty dla ludzi. Nie było pieniędzy na zamówienie materiałów dla Pshemko i szwalni. One też stoją od miesięcy i niszczeją. Ludzie poszli na bezpłatne urlopy. Długo ukrywał przede mną, że wielu kontrahentów pozrywało umowy. Mamy trzy sprawy w sądzie o odszkodowania, ale nie jesteśmy w stanie ich zapłacić, choć nie są aż tak bardzo duże. Wszystkie razem na sumę trzystu pięćdziesięciu tysięcy.
- Masz namiary na nich? Chodzi mi głównie o telefony i numery kont.
- Mam. Jeśli chcesz zaraz mogę ci je dać.
- To za chwilę. Jutro wpłacę całość zaległości i poproszę o wycofanie pozwów w sądzie. Jutro też sam złożę pozew, w którym oskarżę Alexandra Febo o działanie na niekorzyść firmy i sprzeniewierzenie jej aktywów. Masz zamiar stanąć po jego stronie i nadal go bronić, czy wybierzesz zdrowy rozsądek? Ja nie mam zamiaru darować mu ani jednej złotówki, rozumiesz? To zwykły złodziej. Jego konto pewnie  spuchło od nadmiaru forsy, którą wyprowadził z firmy. Taki miał właśnie cel. Obłowić się, a firmę puścić z torbami. Teraz pewnie wyjedzie do Włoch, żeby rozkręcić własny biznes bez niewygodnego wspólnika. Ale niedoczekanie.
Pod wpływem słów Marka Krzysztof robił się coraz bledszy. Gwałtownie złapał się za serce. Helena podbiegła i podała mu nitroglicerynę. Po chwili oddychał już spokojniej.
- Dasz radę wysłuchać mnie do końca?
- Mów. Już dobrze.
- Nie możesz powiedzieć Alexowi, że ze mną rozmawiałeś. Ma żyć w nieświadomości, dopóki sam mu nie wyjawię swoich zamiarów. W przeciwnym razie nasz plan weźmie w łeb. Jutro zawitam do firmy. Muszę się z nim spotkać i zapewniam cię, że nie będzie to miłe spotkanie. Chcę, żebyście byli przy tym oboje. Paulina również. Chcę, żebyś przekonał go, żeby oddał swoje i jej udziały. One w tej chwili nie są warte złamanego grosza i tak mają o nich myśleć. Jedyne, co mogę dla niego zrobić, to odkupić jego część dotyczącą aktualnej wartości firmy i pozbyć się go raz na zawsze. Nie chcę ich więcej tu widzieć. Ja będę na trzynastą. Ty musisz być wcześniej i zrobić wszystko, żeby przekonać go do oddania udziałów. Mam nadzieję, że znajdziesz właściwe argumenty. Zanim zacznę cokolwiek mówić będę musiał wiedzieć, że wszystkie są w naszych rękach. Możesz nawet wezwać prawnika, żeby sporządził akty notarialne. Tak będzie najlepiej. Poradzisz sobie?
- Na pewno. Mam nadzieję, że wiesz co robisz synu.
- Na pewno wiem. On już dość złego wyrządził firmie. Paulina niemal zniszczyła mi życie. Jeśli chodzi o tych dwoje, to wierz mi, że jestem całkowicie wyprany z sentymentów. Ona wkrótce wyprowadzi się z mojego domu, który mam zamiar sprzedać i jak najszybciej o niej zapomnieć. Na koniec powiem tylko tyle, że źle ulokowałeś tato swoje ojcowskie uczucia i to zemściło się na tobie w okrutny sposób. Ja zrobię co w mojej mocy, żeby firma odzyskała swoje dobre imię, a Ula i Sebastian mi w tym pomogą. To wszystko co miałem do powiedzenia. Musisz się teraz wziąć w garść, bo jest o co walczyć. To dorobek waszego życia i nie pozwolę, żeby miał zostać roztrwoniony. Pożegnamy się już. Do zobaczenia jutro o trzynastej.

Zanim rozstali się też z Sebastianem Marek powiedział mu jeszcze.
- Jeśli możesz, bądź jutro w firmie o trzynastej. Będę potrzebował wsparcia.
- Nie ma sprawy przyjacielu. Będę. Na pewno będę. Do widzenia w takim razie. Trzymajcie się.
Ruszyli w stronę Rysiowa. Marek początkowo milczący wreszcie się odezwał.
- Chciałbym kochanie, żebyś mi jutro towarzyszyła. Będzie mi raźniej, a jeśli Alex będzie pytał o finanse, na pewno lepiej mu odpowiesz niż ja. Chciałbym jutro załatwić jak najwięcej. Pojutrze wylatują Szymczykowie i trzeba ich odwieźć na lotnisko. Rano koniecznie muszę sfotografować ich dom, żeby pośrednik wiedział o co chodzi. Swój również. Podjedziemy, to zrobię kilka zdjęć. Mam takie zaprzyjaźnione biuro nieruchomości, bo dzięki niemu kupiłem dom. Myślę, że równie szybko pomogą mi się go pozbyć. Mają swojego rzeczoznawcę i on wyceni oba budynki. Przynajmniej będziemy wiedzieć na czym stoimy. – Pogładził ją po policzku. – Dziękuję, że jesteś przy mnie i tak mnie wspierasz. Będzie nam zdecydowanie lżej, gdy domy będą sprzedane, a firma pozbędzie się Febo i zacznie się dźwigać. Jutro przedstawię ci Pshemko. To wielki oryginał, ale też genialny projektant i człowiek, którego można szybko polubić. Na pewno ci się spodoba.



Aneta (gość) 2014.05.22 10:43
Marek ma tysiąc pomysłów na minute żeby uratować firme, ojciec powinien mu być wdzięczny za to co robi. Alex nie radzi sobie z firma skoro już jest prawie na dnie, a niby taki dobry prezes. Nigdy nie lubiłam Alexa i dobrze że zostanie z niczym ( przynajmniej mam taka nadzieje).
MalgorzataSz1 2014.05.22 10:52
Aneto

Żeby uratować firmę potrzebne są pieniądze, których nie ma Krzysztof. Marek je posiada, bo od kiedy rozstał się z Pauliną jego konto pozostało nienaruszone. Dzięki temu będzie mógł przynajmniej spróbować coś zrobić. Najważniejsze, że przejrzał zamiary Alexa i doszedł do słusznego wniosku, że zostanie przez Febo prezesem wcale nie było jego celem, a zaledwie środkiem do celu. Wie już na czym stoi i wie jak wiele będzie musiał poświęcić, by ten plan ratunkowy mógł się powieść.

Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam. :)
Aneta (gość) 2014.05.22 13:32
Marek z pomocą Uli napewno sobie poradzi. A Alex mam nadzieje ze bedzie pozbawiony udzialow a nawet wstepu na teren firmy.

Taka ładna pogoda a ja do pracy musze isc.. Pozdrawiam i milego czwartku :)
MalgorzataSz1 2014.05.22 14:07
U mnie też pięknie i na szczęście nie muszę iść do pracy, ale współczuję Ci, bo rzeczywiście kiedy takie słońce człowiek marzy o zielonej trawce, a nie o robocie. :)
Elkanum (gość) 2014.05.22 16:22
Fajny rozdział. Podoba mi się w ogóle całe to opowiadanie tylko, że fajnie byłoby gdyś dodawała więcej romantycznych momentów. Jesteś mistrzynią jeśli chodzi o takie opisy, a jest ich zbyt mało :P Nigdy nie oglądałam "Brzyduli", ale niedawno zaczęłam. Bardzo fajny serial, ale odcinki są trochę zbyt krótkie. Pozdrawiam cię i zapraszam do mnie na następny rozdział :)
MalgorzataSz1 2014.05.22 17:10
Elkanum

Już od jakiegoś czasu mam odium na romantyczne opisy. Nie wiem jak długo to jeszcze potrwa, ale następne opowiadanie też nie bardzo w nie obfitują. Jak więc widzisz nie taka ze mnie mistrzyni.
Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.05.22 17:37
Szkoda :( Ty naprawdę jesteś w tym mistrzynią :)
lectrice (gość) 2014.05.22 18:08
żeby firma zniknęła z mapy Polski, - ja bym raczej powiedziala z rynku mody :
żeby firma zniknęła z polskiego rynku mody Polski, bo na mapie to ona i tak nie jest, to nie miasto.

Będziesz potrzebowała jeszcze wielu informacji kochanie, których ja nie znam, bo nie jestem na bieżąco. miec informace czy znac informacje ? Nie lepiej :
Będziesz potrzebowała jeszcze wielu informacji kochanie, których ja JESZCZE nie MAM, bo nie jestem na bieżąco.

Chciałaby się dowiedzieć trochę szczegółów na temat F&D, których ja nie znam. poznac szczegoly ?


I mnie jest bardzo miło, chociaż wiem o pani zaledwie od wczoraj. dodalabym "istnieniu"
I mnie jest bardzo miło, chociaż wiem o pani ISNIENIU zaledwie od wczoraj.

Troche sie czepiam ale ogolnie jestem podminowana, jesli opowiadam bzdety to zupelnie nie zwracaj na to uwagi.

Reszta potem
MalgorzataSz1 2014.05.22 18:53
Lectrice

Też jestem podminowana i poprawię wyjątkowo z wielką wściekłością. :D :D :D
lectrice (gość) 2014.05.22 19:02
Ciag dalszy czytalam jak mi k..wica nieco przeszla wiec nic specjalnie nie znalazlam.
Krzysztof rzuca sie mimo, ze stoi na progu ruiny! Glupek!
Ula jednak bierze udzial w ratowaniu, zadaje konkretne pytania Sebastianowi jak biznesmenka...
Krotko bylo i za szybko sie skonczylo !
A wracajac do mojego ulubionego problemu to bylo tylko glaskanie po policzku, JENY co za ludzie !!!

No mam nadzieje, ze m sie to ratowanie uda i z radosci im sie zmysly obudza ...

A Aleks to slepy, glupi czy zlosliwy bo ta firma i jego i niszczy co do niego nalezy wiec nie rozumiem jego pobudek.
On sie msci za cos do tego stopnia, ze i sobie szkodzi ?
lectrice (gość) 2014.05.22 19:04
Ty jestes podminowana a ja juz wybuchlam i mi lepiej, zbuczek caly choc niewiele brakowalo...
MalgorzataSz1 2014.05.22 20:30
Lectrice

Nie przeczytałaś dokładnie. Marek cały czas myślał, ba był przekonany, że Alexowi chodzi wyłącznie o fotel prezesa. Kiedy opuszczał kraj firma stała dobrze i nie miała kłopotów finansowych. Po usłyszeniu od Sebastiana tych wszystkich rewelacji dodał dwa do dwóch i wyszło mu, że dla Alexa prezesowski fotel był tylko środkiem do właściwego celu, a mianowicie do wyssania z firmy jak największej ilości pieniędzy a tym samym doprowadzenia do jej upadłości. Marek zrozumiał, że Febo to bezczelny złodziej i dlatego wstępuje na drogę sądową przeciwko niemu.
bewunia68 (gość) 2014.05.22 20:33
Marek zaczął działać. To dobrze. Niech ratuje firmę. Trzymam kciuki za Marka i czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.05.22 20:49
Bewuniu

Dzięki za wizytę na blogu. Serdecznie pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.05.22 21:41
Witaj Małgosiu.Rozdział porządkowo- biznesowy.Biedny Marek,powiedz mu ,że wprowadzając własny kapitał (już raz opodatkowane oszczędności) będzie musiał znowu zapłacić podatek.No jak tu się kochać w takim bajzlu?Długi to pikuś,Marek ma kasę spłaci,ale ponownie zdobyć stracone rynki czy odbiorców to graniczy z cudem. Cała nadzieja w geniuszu Pshemko.No mimo że bez seksu to dzieje się oj dzieje.Pozdrawiam.
lectrice (gość) 2014.05.22 22:05
O rany, Jute ale pojechalas po calosci, modrze i fachowo !
MalgorzataSz1 2014.05.22 22:28
Jute

Miałaś coś wspólnego z ekonomią, księgowością lub czymś podobnym, bo napisałaś rzeczywiście bardzo fachowy komentarz. Ale niestety, firma sięgnęła dna i tylko Marek jest w stanie coś z tym zrobić, bo to właśnie on ma pieniądze. Posiada też rozsądek i pragmatyczne myślenie. Przy pomocy Uli, Sebastiana i innych będzie próbował podnieść tego kolosa na glinianych nogach.
Dziękuję za wpis i pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.05.22 22:28
Lectrice Gromowładna daj sobie luz. Wszystko przed Tobą. Pamiętaj, im większe bachorki tym większe kłopoty.A jak zacznie się okres panienek to dopiero będzie jazda!U mnie bywało tak,że jedna panienka okupowała mój ulubiony fotel. ,druga wydzwaniała co kwadrans a z jeszcze inną mój synek sprzątał swoje mieszkanie.Wszystko w tym samym czasie!A jak wyjechałam na urlop to jedna jakaś wyprała mi pranie, moje pranie! Myślałam,że szlag mnie trafi! Widzisz słonko wszystko przed Tobą.A potem już z górki.Martwisz się już nie tylko swoim dzieckiem ,ale synową, wnukami czy wszystko u nich ok, czy mają dobrą pracę, czy wnuki dobrze się uczą itp itd.
lectrice (gość) 2014.05.22 22:41
Jakby ktos przyszedl i popral u mnie to by mnie nic nie trafilo ...

Moj zbuczek twierdzi, ze juz przestaje chodzic do szkoly bo nie ma po co, ponac egzaminy mu sie udaly (ale wynikow nie bylo jeszcze, a w jego przypadku to roznie bywa).
A dzisiaj szkola zadzwonila, ze jak nie zacznie chodzic to go wyrzuca... pewnie do tego nie dojdzie ale ...
Jute, ty jestes madra osoba, ty mi powiedz czy osoba siwa moze osiwiec ?
jute (gość) 2014.05.22 22:45
Małgosiu - ja i księgowość, o co Ty mnie kobieto posądzasz?Nie nie nie.,ale możesz być pewna,że wiem co mówię, a właściwie piszę.
jute (gość) 2014.05.22 23:03
Najpierw osiwiała mi głowa, a potem dusza tak z milion razy.No ale muszę przyznać,że takich pomysłów to mój synuś nie miał.Ale mam kumpla,który jest powiedzmy osobą publiczną, i ma trzech budrysów. Środkowy mu się zbiesił w drugiej czy trzeciej licealnej.Kumpel stwierdził nie chce się uczyć to nie. Do roboty!. Synek ze względu na "wysokie kwalifikacje' wylądował w ogrodnictwie.Pielił grządki, nawoził itp. Wytrzymał pięć miesięcy. Stracił jeden rok szkolny, ale teraz kończy Polibudę.A Ty nie bądz taka do przodu.Jak bym była mądra to jakieś 70% procent mojego durnowatego żywota powinno wyglądać inaczej.
lectrice (gość) 2014.05.22 23:11
A jak ja bym miala rozum zamiast sieczki to 99,9 % bym uzdatnila !
lectrice (gość) 2014.05.22 23:13
Czy mam rozumiec, ze "Jak bys była mądra to jakieś 70% procent twjego durnowatego żywota by wyglądalo inaczej." i bylabys ksiegowa ?
jute (gość) 2014.05.22 23:46
Księgowość jest nudna. Więc nie lubię jej.Mam ogólne pojęcie o całośći i tyle.Marzyłam o archeologii,ale to było tak dawno,że juz zapomniałam dlaczego. A TY się nie denerwuj,młody prześpi, przemyśli i będzie ok. A wiesz dlaczego nie chce chodzić do szkoły? Spróbuj pogadać z nim jak z dorosłym,spokojnie,zmierz się na argumenty.Na mojego to przeważnie działało. Nie krytykuj bo oni tak mają -na złość mamie odmrożę sobie uszy. Będzie dobrze,życia za niego i tak nie przeżyjesz. Idę pod prysznic (dzisiaj odstąpię od protestu) i pod kordełkę. Dobranoc Dziewczyny.
lectrice (gość) 2014.05.23 01:33
On nie chce chodzic do szkoly bo w niej sie nudzi. Za tydzien ma staz (caly miesiac) wiec szkola sie wlasciwie skonczyla. Niestety w szkole maja zatwardzenie i wydzwaniaja do mnie za kazdym razem jak moje dziecie jest nieobecne twierdzac, ze to straszne i niebywale. Ja nie moge go utwierdzac w przekonaniu, ze ma racje, tym bardziej, ze on jest z tych 'trudniejszych' uczniow; Choc czasami w glebi ducha wiem, ze ma racje !
Moje dziecie nie chodzi na wagary z kolegami tylko siedzi w domu na kanapie ...
Mam dwa egzemplarze trudne i po przejsciach i z nimi zawsze jest pod gorke. Ja juz chyba wlazlam na Mont Everest i to bez szerpow !
Moja najwieksza obawa to to, ze on te szkole w ch... zostawi i nie bedzie mial zadnego dyplomika, to nie jest osobnik mogacy zrobic Poilbude.
No i osiwialam po raz kolejny...
Elkanum (gość) 2014.05.23 18:47
Zapraszam cię na krótki szósty rozdział :)
Elkanum (gość) 2014.05.23 21:22
Wena mi powróciła. Zapraszam cię na siódmy rozdział mojego opowiadania :)
Elkanum (gość) 2014.05.24 09:30
Może masz rację co do tego rozdziału :) Ja mam tak, że jako coś piszę to wklejam to "na spontana" i nie analizuję jeszcze raz rozdziałów.Dzięki za twoje uwagi :)
MalgorzataSz1 2014.05.24 09:57
Elkanum

Myślę, że nie warto w tym przypadku iść na żywioł. Lepiej przeczytać kilka razy, poprawić, skorygować ewentualne błędy i dopiero wklejać. Tutaj na spontaniczności raczej się traci. Błędów się nie uniknie rzecz jasna i one zawsze wyjdą, mimo kilkukrotnego sprawdzania. Ja też nie jestem od nich wolna, ale na szczęście jest tutaj Lectrice, która czuwa i zawsze jakieś wyłapie. Dzięki niej poprawiam natychmiast, bo lubię, gdy tekst jest poprawny. Ty raczej nie popełniasz błędów w pisowni, ale opowiadania jak sama nazwa wskazuje ma opowiadać i nie zawierać wyłącznie dialogów.
Do wczoraj Twoje rozdziały były w najlepszym porządku a po tym ostatnim widać właśnie pośpiech i niedopracowanie.
Przepraszam, że musiałam Ci to napisać, bo nie chce, żebyś zaniżała poziom, który już wypracowałaś.
Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.05.24 10:10
Odpowiedziałam ci na tamtym blogu :) Od teraz będę pracować nad każdym rozdziałem zanim go wkleję :)
lectrice (gość) 2014.05.24 10:34
Jute
A co ty sie nie odzywasz po tym ostatnim prysznicu, to chyba nie byl dobry pomysl ! Pranie mozgu tzn plukanie sobie zafundowlas ?! I kto bedzie dialogi na trzy nogi podtrzymywal ? (no brakuje tej czwartej !).
MalgorzataSz1 2014.05.24 12:28
Lectrice

U nas trzydziestostopniowy upał i Jute nadal siedzi pewnie pod prysznicem. Ja sama mam już od rana rozmiękczenie mózgu od tego gorąca.
jute (gość) 2014.05.24 12:38
Witajcie dziewczyny. Lectrice odpięłam się właśnie z klamerek i zeszłam z suszarki. Myślałam wczoraj ,ze ta cisza w eterze to skutek jakiegoś dnia dobroci dla blogowiczów czy coś.Wysapalaś już stres ? Jest lepiej? Ja się teraz odchudzam. Od godziny uprawiam biegi z przeszkodami.Pierwsze efekty już są.Raczej nie takie jakich bym oczekiwała.Trudno. Idę, bo muszę zabić tego potwornego potwora w rozmiarze 10 XXL.Najlepiej zabiję go trzy razy, za stłuczony nawilżacz na kaloryferze( ładny był porcelanowy) za wywaloną doniczkę ( to Kota chciała mi pomagać)i za to że mój pies okupuje moja kabinę prysznicową.(zwiał tam cykor jeden) Nara.
lectrice (gość) 2014.05.24 14:34
Upal macie ? U mnie zimno i slonecznie, wyszlam bez szaliczka i wcale mi nie bylo dobrze ! I postanowilam sie zapiac, nie to co Jute, ktora sie odpina !

Jute
Jakie klamerki? A ile ich bylo? Bo na takie 10 XXL to chyba duzo i ja rozumiem, z Cie tak dlugo nie bylo bo sie od wczoraj odpinasz...
No chyba, ze byly to klamry i poszlo szybciej...

Co do dni dobroci dla blogowiczow to ja sadze, ze jestesmy uprzywilejowane bo nam Malgosia takie dni codziennie funduje i jeszcze nam kaftanika z przedluzonymi rekawami nie zamowila.

Ty sie TERAZ odchudzasz ? To po kija na te suszarke wlazilas, powinnas byc sucha jak kabanosek a ty nadal tuscioszek ?
Yute, ty juz idz lepiej sie przejsc, dobrze ci na glowe zrobi , nie wiem dlaczego ty chcesz zabijac martwego potwora...?

Widze, ze uprawiasz moja ulubiona dyscypline sportowa ! Ja osobiscie biegi z przeszkodami uprawiam codziennie, bez przerwy sie gdzies spiesze a w szybkim poruszaniu przeszkoda jest tluszczyk tu i tam i owdzie...
Jak bedziesz jechala na jakies zawody to daj znac, pokibicuje.
jute (gość) 2014.05.24 15:22
No ci TY .Jestem za tłusta ,ale nie aż tak. Much mi wlazł do pokoju.To był na 100% much,i to na sterydach.Muchy nie są takie złośliwe.Dostał nakaz eksmisji i się gnojek nie dostosował, użyłam więc siły, tylko żle wybrałam broń.Padł w końcu pod obstrzałem broni biologicznej.Wypsikałam na niego pól pojemnika jakiegoś świństwa.Teraz pewnie będę tydzień wietrzyć bo wszystko śmierdzi.Ja też. Ale pies wlazł z kabiny to ja mogę iść pod prysznic,potem na suszarkę(oszczędzam na ręcznikach)
lectrice (gość) 2014.05.24 17:01
O rany, szacunek, poskromilas mucha mutanta ! To jest cos !
U mnie pojawia sie raz w roku pajak mutant (chyba trzeba roku aby urosl) i tu dzieci sie cholernie przydaja, u mnie pogromca pajaka mutanta jest Loik...
Jak chcesz sobie na recznikach pooszczedzac to sie w naturyzm pobaw...
(Jeden z moich uczniow na pyranie "Co widziales nad brzegiem morza ? " odpowiedzial : "Naturyste".)



jute (gość) 2014.05.24 17:47
Małgosiu, żyjesz,ja uciekam dziewczyny, bo jakoweś pioruny walą(pewnie znowu nagrzeszyłam)Do zobaczenia po burzy(mam nadzieje)
MalgorzataSz1 2014.05.24 18:32
Jute

Żyję, chociaż ledwo, ledwo. Upał dał mi się we znaki. U mnie też grzmiało, ale teraz już przeszło, dlatego z powrotem włączyłam laptop. Nie używam go podczas burzy. Idziesz jutro na wybory?
jute (gość) 2014.05.24 19:18
Ale się burzyło! Teraz przynajmniej jest czym oddychać. Idę na wybory. Ordnung muss sein jak mawiali starzy siuksowie. Ale nie powiem ,żeby mnie to jakoś specjalnie.poruszało.Wiem na kogo nie zagłosuję , ale jeszcze się zastanawiam na kogo zagłosuję.
jute (gość) 2014.05.24 19:27
Lectrice Ty się nie dziw swojemu uczniowi.Ja też kiedyś widziałam takie cudo, normalnie Apollo.,morza za nim wcale nie widziałam .A było tam .Kurde kiedyś ten świat był piękniejszy. A teraz to na człowieka leci tylko jakiś much. Do kitu.
lectrice (gość) 2014.05.24 19:54
Jute
Ja sie uczniowi nie dziwie ale spodziewalam sie latarni morskiej... No ale moze on i dostrzegl cos w ksztalcie latarni morskiej......, nie wiem nie drazylam (ze strachu przed detalami).
Z tym glosowaniel to bedziesz musiala zaglosowac na tego ktory ci zostanie jak skonczysz skreslac tych na ktorych nie zaglosujesz... mam nadzieje, ze ci ktos zostanie...

jute (gość) 2014.05.24 21:10
No. to chyba jest selekcja negatywna, sr.....e w banię Siedzą,piją, lulki palą,tańce, hulanka, swawola.Mnie osobiście Unia dynda,ale np. rolnikom wyszła na dobre.Kiedyś widziałam stare Ople a teraz Audice, Lexusy a traktor to koniecznie musi mieć klimę i lodówkę.
jute (gość) 2014.05.24 21:15
Małgosiu, śpisz cz tworzysz?Albo siedzisz na Kinomanie i oglądasz "Kości" albo "Mentalistę".
MalgorzataSz1 2014.05.24 21:25
Nie śpię, nie tworzę, nie oglądam Kinomaniaka, czytam i szukam inspiracji na nowe opowiadanie, ale kiepsko mi idzie. Przez ten upał mam rozmiękczenie mózgu i nawet zniknęła mi ta jedyna szara komórka, którą do tej pory posiadałam. :(
jute (gość) 2014.05.24 22:30
Małgosiu ,czyli kontemplujesz pod bardzo dobrym kontem.Jestem pewna ,że coś wymyślisz . Nie masz żadnych ograniczeń w czasie czy przestrzeni i tylko jeden pewnik,że Ula i Marek muszą się spotkać pokochać i być razem.To może byc związane z serialem luzno albo wcale.Wiem,że mędrkuje na temat o którym nie mam pojęcia, ale bardzo chcę zobaczyć nową zapowiedz. No już sie zamykam . Kombinuj, chyba sie wyloguję bo burza zdaje się wracać. A termometr pokazuje 14 stopni.
MalgorzataSz1 2014.05.24 22:49
U mnie nadal gorąco. Nowej zapowiedzi nie spodziewaj się zbyt szybko. Na razie są trzy nowe i będziecie miały co czytać. Mam nadzieje, że do wklejenia ostatniego rozdziału ostatniej zapowiedzi coś się w mojej głowie wykluje.
lectrice (gość) 2014.05.24 23:53
Malgosiu
Musze przyznac, ze cholernie dobrze sobie radzisz z jedna szara komorka, Kurcze gdybys miala dwie to by bylo super; koniecznie ja sklonuj !

Przez te wasze burze, wiarty i inne przeciwnosci losu zapomnialam przypomniec, ze jutro jest jutro !
Uff, zdazylam, za 13 min bylo by za pozno !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz