06 lipiec 2014 |
ROZDZIAŁ 10
ostatni Rozprawa przeciągała się. Sami byli zdziwieni dlaczego to tak długo trwa i dlaczego zarówno prokurator jak i obrońcy trzech modelek są aż tak bardzo drobiazgowi. Cały ten incydent analizowano bez końca i rozbierano na czynniki pierwsze. Prokurator nie odpuszczał. Przedstawił sądowi całą historię podpierając się drastycznymi zdjęciami tuż po oblaniu Uli i Marka kwasem. Swoje trzy grosze dodał ich prawnik opowiadając o cierpieniach jakich doznali w trakcie terapii, a szczególnie Marek, u którego istniała realna obawa trwałego oszpecenia twarzy. - I o to głównie chodziło sprawczyniom wysoki sądzie. O oszpecenie mojego klienta. Jak powiedziała jedna z oskarżonych, dla nich zawsze był bożyszczem i głównie zależało im na tym, żeby już nigdy żadna kobieta nie mogła tak o nim powiedzieć. Powód był bardzo naiwny i głupi, i skazał moich klientów na długotrwały ból, a pana Marka Dobrzańskiego dodatkowo na poddanie się przeszczepowi, bo kwas wypalił mu niemal cały policzek. Proszę spojrzeć. – Na wielkim ekranie ukazał się obraz twarzy Marka tuż po poparzeniu. – Wygląda okropnie i wstrząsająco, a mimo to mój klient miał bardzo dużo szczęścia, że kwas nie dotarł do kości szczęki, bo wtedy jego cierpienie byłoby nieporównywalnie większe. Tu są kolejne zdjęcia przedstawiające jego szyję i rękę, a także zdjęcia poparzonej panny Cieplak, która wówczas towarzyszyła mojemu klientowi. Tylko dzięki jego błyskawicznej reakcji zawdzięcza to, że nie ma poparzonej twarzy. Wszystkie oskarżone są jednakowo winne, bo swoim bezmyślnym czynem skrzywdziły przy okazji niewinną osobę. Zeznania składało wielu świadków. Zeznawał Sebastian i Violetta, Czarek - firmowy fotograf, lekarz z pogotowia, lekarze z oddziału oparzeń i profesor Zakrzewski, który bardzo dokładnie opisał przebieg operacji twarzy Marka. - Efekt tej operacji poczytuję sobie jako mój osobisty sukces – mówił. – To prawdziwy cud, że kwas nie uszkodził nerwu twarzowego. Istniało bardzo duże ryzyko, że tak właśnie będzie i wtedy z powodu nieodwracalności procesu pacjent mógłby już nigdy się nie uśmiechnąć, nie zmarszczyć czoła i nie zamknąć całkowicie ust. To był bardzo skomplikowany zabieg, ale jak widać udał się, a pacjent wraca do zdrowia. Z uwagi na wysokie koszty leczenia poniesione zarówno przez Ulę jak i przez Marka adwokat domagał się ich zwrotu, a także odszkodowania za trwały uszczerbek na zdrowiu. Prokurator z kolei obstawał za dziesięcioletnim okresem pozbawienia wolności dla wszystkich oskarżonych. One same składając zeznania nadal obwiniały Marka i wieszały na nim psy. Obwiniały siebie nawzajem. Jednak zeznania Violetty i Sebastiana skutecznie zbiły ich argumenty. Kubasińska mówiła, jak bardzo były nachalne, jak nie dawały Markowi w spokoju pracować, jak bardzo się narzucały chcąc na nim coś wymusić. - Ciągle wysoki sądzie musiałam stać przed drzwiami gabinetu prezesa i własną piersią bronić do niego dostępu, a one sobie nic z tego nie robiły i przez pół dnia okupowały sekretariat. Olszański tylko to potwierdził mówiąc wprost, że żadna z nich nie miała skrupułów chcąc wepchać się Markowi do łóżka. - One ciągle czegoś od niego żądały. Jak nie udziału w prestiżowej sesji w Mediolanie, to bycia twarzą jakiejś kolekcji. Oliwy do ognia dolał brak ich kandydatur w pierwszym modowym katalogu wydawanym przez Febo&Dobrzański. Od tego właściwie się zaczęło a skończyło na zwolnieniach dyscyplinarnych, które osobiście wypisywałem. Ponieważ dowodów przestępstwa było aż nadto, adwokaci oskarżonych niewiele mieli do roboty. Nastąpiły mowy końcowe, a potem przerwa i czekanie na ogłoszenie wyroku. Nie było niespodzianki. Nowicka jako główna sprawczyni dostała sześć lat. Domi trzy lata, a Pati, która była pomysłodawczynią zakupu kwasu siarkowego, pięć lat. Kiedy wyprowadzano je już z sali po ogłoszeniu wyroku jeszcze raz spojrzały z nienawiścią na Marka. On nie przejął się tym kompletnie. Cieszył się, że wreszcie ma to za sobą. Objął Ulę i wraz z przyjaciółmi pojechał do Baccaro uczcić zakończenie procesu. Lato było cudne i choć powoli umykało zwalniając miejsce jesieni, nie było weekendu, którego nie spędziłby w Rysiowie. Tu czuł się najlepiej. Tu zawsze ciągnęło go serce do tej jednej jedynej. Tu zielone, bujne łąki mamiły swoim pięknem i zapraszały do spacerów. To kochał najbardziej, gdy mógł iść objęty z Ulą tulącą się do jego boku i gdy chłód wieczoru omiatał im czoła. Siadywali zasłuchani w koncerty świerszczy i wpatrzeni w tarczę księżyca. Stali się nierozłączni, a wspólnie przeżyte cierpienie jeszcze bardziej scementowało ich ze sobą. Rysiów stał się jego drugim domem. Przyjeżdżał tu w każdy piątek po pracy i pomagał Uli. Jego pracownicy ciągle dopytywali się o jakieś roboty w tym ogromnym gospodarstwie nie licząc na zapłatę, ale wynikające z tej pracy profity w postaci potencjalnego towaru. Ula zgodziła się, żeby wiosną pomogli w szklarniach. Nadszedł zbiór nowalijek i pracy przy tym było sporo. Znowu wywieźli do domu pełne skrzynki dorodnej sałaty, rzodkiewek, pomidorów i szczypiorku. Nie pogardzili młodą kapustą i kalafiorami. Okazało się, że Rysiów jest prawdziwym darem od losu nie tylko dla swoich mieszkańców, ale też dla pracowników F&D. Niektórzy z nich przyjeżdżali na własną rękę wiedząc, że zakupią tu pyszne, swojskie kiełbasy, salcesony i kaszankę po cenach zdecydowanie niższych niż w Warszawie. To wymogło na właścicielach wygospodarowanie miejsca na niewielki sklepik firmowy, który okazał się prawdziwą żyłą złota. Reklama w prasie i internecie zrobiła swoje i zawsze w piątki ciągnęły tu prawdziwe tłumy. Uli i Maćkowi rosło z dumy serce. Ich trud, ciężka praca i konsekwencja zwracały się teraz w dwójnasób. W niedługi czas po uruchomieniu sklepu stanęła pasieka z prawdziwego zdarzenia. Stoma ulami zajmowało się czterech fachowców pochodzących z Rysiowa. Skończono też budowę piekarni i odtąd mieli zawsze świeże pieczywo. Znowu dali pracę piętnastu nowym osobom i to cieszyło ich najbardziej. W sierpniu Ania kolejny raz organizowała spotkanie kolegów ze studiów. Wprawdzie nie udało jej się ściągnąć nikogo z zagranicy, ale cieszył fakt, że spotkają się ponownie w tym samym gronie. Teraz było znacznie łatwiej, bo już w piątek przyjechał Marek i przywiózł Sebastiana i Violettę. Ula z zadowoleniem przyjęła ich pomoc w szykowaniu pyszności na dwa dni. Przygotowała im pokój gościnny, żeby nie musieli spać w namiocie. Marek od dawna zagościł na dobre w jej sypialni i nim nie musiała się przejmować. Ten zjazd udał się nadzwyczajnie, podobnie jak poprzedni. Cała ferajna była zachwycona jedzeniem i świetną atmosferą. Zauważono zmiany w twarzy Marka i wypytywano go o nie. Niezbyt chętnie o tym opowiadał, chociaż dziewczyny z jego roku stwierdziły jednogłośnie, że mimo tej rozległej blizny nadal jest bardzo przystojny i pociągający. Chłopaki poklepywali go po ramionach pytając. - Nadal jesteś singlem? On ze śmiechem kręcił głową i mówił. - Już od dawna nie. Jestem szczęśliwie zakochany moi drodzy. To mój permanentny stan i będzie trwał do końca życia. A moją wybrankę już znacie. To ta piękna dziewczyna o sercu anioła, która przygotowała dla was te wszystkie przysmaki. - Słysząc te słowa Ula rumieniła się jak nastolatka, a on obejmował ją czule całując skroń. – Jest piękna, mądra, dobra, łagodna i szczera. To prawdziwy skarb, którego możecie mi pozazdrościć. Sebastian też znalazł swoje szczęście i musicie przyznać, że Viola jest bardzo atrakcyjną kobietą. Świata poza sobą nie widzą i to pewnie też się nie zmieni. Jak więc widzicie ostatni single wymierają jak mamuty. W pewien wrześniowy wtorek, już po pokazie kolekcji jesienno-zimowej rozdzwonił się jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz i odebrał natychmiast. - Cześć tato? Co słychać? - Witaj synu. Trochę słychać, ale ja nie chciałbym mówić o tym przez telefon. Mógłbyś dzisiaj przyjechać do nas po pracy? Mama ma ci też coś do przekazania. - Nie ma sprawy. Będę po siedemnastej. Ledwie zdążył ściągnąć trencz, a już Zosia, gospodyni Dobrzańskich stawiała przed nim parujący obiad. - Jedz synku, a tata powie ci o co chodzi – Helena przysiadła na kanapie obok męża. - No właśnie. Po ostatnim pokazie przekonałem się, że świetnie sobie radzisz i nad wszystkim panujesz. Już nie musimy się martwić o to, czy dasz sobie radę i czy czegoś nie zawalisz. Masz nasze pełne zaufanie i dlatego chcemy przepisać na ciebie naszą część udziałów. Nadal oboje z mamą będziemy zasiadać w zarządzie firmy, ale właścicielem połowy będziesz wyłącznie ty. Był naprawdę zdziwiony. Ojciec mu ufa? Niewiarygodne. - Zaskoczyliście mnie, ale bardzo wam dziękuję za to zaufanie i naprawdę doceniam ten gest. - Byliśmy u notariusza i spisaliśmy akt. Chcemy, żebyś jutro pojechał z nami do kancelarii i podpisał go. Poza tym mama też ma dla ciebie niespodziankę. Helena podniosła się z kanapy i usiadła obok Marka przy stole. - Długo rozmawialiśmy z tatą i doszliśmy do wniosku, że już najwyższa pora, żebyś się ożenił. My nie będziemy ci wybierać narzeczonej, bo sam wybrałeś wspaniałą dziewczynę, która kocha cię nad życie. Powinieneś jej się zdeklarować. Spójrz, – otworzyła dłoń, na której spoczywało małe, aksamitne pudełeczko – to stary pierścionek zaręczynowy twojej babci. Jest skromny, ale bardzo piękny i myślę, że spodoba się Uli. Zachwycony patrzył na to małe arcydziełko sztuki jubilerskiej. - Dlaczego nie pokazałaś mi go kiedy oświadczałem się Paulinie? - Bo nie sądziłam, żeby była z niego zadowolona. Ona lubi błyskotki i lubi się nimi obwieszać. Im większe i cięższe, tym lepsze. Ula jest bardzo skromna tak jak ten pierścionek. On naprawdę bardzo do niej pasuje. - Chyba masz rację. Ja o zaręczynach myślę już od dłuższego czasu. Jestem z nią bardzo szczęśliwy i nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest całym moim światem. - My to wiemy Marek. Ona czuje tak samo i powiedziała nam o tym, gdy czekaliśmy wraz z nią przed salą operacyjną, kiedy robiono ci przeszczep. To dobry czas na oświadczyny synku. Wesele mogłoby się odbyć w święta. Wiem, że byłeś przeciwny temu rozmachowi z jakim Paulina szykowała wasz ślub. Myślę, że Ula nie chciałaby takiego i ty chyba też nie. - Oczywiście, że nie. Chcę, żeby ślub był skromny przy udziale najbliższych przyjaciół i rodziny. Na razie jednak nic nie będę mówił. Zobaczymy jak Ula na to zareaguje i jak sama się na to zapatruje. Kolejny raz przyjechał ze swoimi pracownikami na zbiór owoców. Był zaskoczony, że zgłosiło się tak wielu chętnych. Teraz oni wszyscy mieli już doświadczenie, które pozwoliło im na lepszą organizację zbiorów. Pogoda dopisała fenomenalnie. Tak jak poprzednio po kolacji wybrał się z Ulą na krótki spacer. Kiedy przystanęli już w gęstwinie traw wyjął z kieszeni duże jabłko. Zdziwiona spojrzała na niego. Nie miała już ochoty na cokolwiek do jedzenia. On jednak delikatnie je rozdzielił na dwie równe części. W środku zamiast pestek leżał piękny, złoty pierścionek. Ukląkł przed nią i popatrzył jej w oczy. - Ula, jesteśmy oboje jak dwie połówki tego samego jabłka. Kochamy się i nie wyobrażamy sobie, żebyśmy mogli żyć osobno. Dlatego klęczę tu przed tobą i pytam, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? Przyklękła naprzeciw niego. Była wzruszona. - Pragnę tego od kiedy cię poznałam. Bardzo cię kocham i mówię „tak”. Wsunął jej pierścionek na palec i ucałował z miłością. - Na zawsze razem kochanie – wyszeptał. – Na zawsze. Ślub rzeczywiście odbył się w święta. Pobrali się w rysiowskim kościółku. Gości zaprosili niewielu, ale mimo to świadkami ich szczęścia byli tutejsi mieszkańcy, którzy tłumnie przybyli do kościoła. Samo wesele odbyło się w jednym z budynków przeznaczonych na jadalnię dla pracowników, na terenie posesji Uli. Sala była bardzo duża i z powodzeniem pomieściła wszystkich uczestników wesela. Ono było takie jak chcieli. Skromne, bez pompy i blichtru, a przede wszystkim bez dziennikarzy. Kiedy już po upojnej nocy poślubnej odpoczywali w swoich ramionach Marek uśmiechnął się i rzekł. - Popatrz Ula jak bardzo wszystko się zmieniło. Jak bardzo zmieniłem się ja. Dzięki tobie. Z szalonego playboya, uwodziciela, który miał pstro w głowie i którego rajcowały hulanki w knajpach i przygodny seks, zmieniłem się w statecznego męża, a być może niedługo ojca. I wiesz co ci powiem? Powiem ci, że bardzo podoba mi się ten stan. Permanentny stan zakochania. I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno kobiety nazywały mnie swoim bożyszczem. Przecież w niczym go nie przypominam. Wystarczy spojrzeć na moją twarz. Co za idiotyczne określenie. Uniosła się na łokciu i z uśmiechem spojrzała mu w oczy. - Ja wcale tak nie uważam. Dla mnie jesteś bożyszczem. Moim własnym, prywatnym bożyszczem, które kocham bez pamięci. Pochyliła się do jego ust i pocałowała najczulej jak tylko potrafiła. Oddał ten pocałunek z największym żarem i namiętnością. K O N I E C |
CysioLove (gość) 2014.07.06 11:39 |
Witaj Małgosiu. Dawno mnie tutaj nie było. Tak bardzo czekałam na zakończenie "Z dalekiego kraju", że aż je przeoczyłam, bo remont, teraz nie było mnie przez całe "Bożyszcze Kobiet" bo remont się przeciągnął. więc trochę pisania mam. Może od początku. Finał "Z dalekiego kraju" był zupełnie inny niż napisała moja wyobraźnia. Cy lepszy? Zapewne tak. Ja lepiej myślę niż piszę, ale to już szczegół. "Bożyszcze kobiet" to już totalnie coś innego niż sobie wymyśliłam. Po tytule sądziłam, ze będzie to historia naszpikowana zdradami, kłamstwami i wykrętami ze strony Marka. A tu proszę taka oto niespodzianka. Całe opowiadanie na dwa razy. połowa wieczorem, druga połowa od samego rana. W najśmielszych snach nie spodziewałam ię takiej opowieści. Teraz nie potrafię znaleźć słów, żeby to opisać. Chyba znów zacznę pisać wiersze. Tak, to mi pomoże się wysłowić. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego popołudnia :) |
MalgorzataSz1 2014.07.06 11:46 |
Natalia Rzeczywiście dawno Cię nie było i sądziłam, że wypoczywasz gdzieś na wakacjach, a Ty tu takie pożyteczne rzeczy robisz typu remont. Zaglądam codziennie na Twój blog licząc na dalszą część opowiadania. Wstawisz ją wkrótce, czy każesz nam czekać? Ja wolałabym to pierwsze. W środę zaczynam publikację kolejnego opowiadania "Pozory mylą" i będę dodawać co drugi dzień. W sierpniu robię sobie wakacyjną przerwę, więc notki nie będą się ukazywać. Dzięki, że się odezwałaś. Pozdrawiam. :) |
Marit (gość) 2014.07.06 12:01 |
Gosiek jesteś wielka.Love,love love i tak miało być. Za mały wyrok dałaś tym modelicom.Za błędy zawsze powinno się gorzko i słono płacić,a szczególnie te osoby,którym Marek zawsze z nawiązką płacił.W rewanżu to one teraz otrzymały zapłatę,choć za bardzo obniżoną. Miłej niedzieli życzę Ci Gosiu.Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.07.06 13:16 |
Marit One nie mogły dostać więcej jak dziesięć lat lub nieco mniej, bo za taki czyn dostaje się taką karę. Sprawdzałam to i mam nadzieję, że dobrze. Cieszę się, że Ci się podobało, a szczególnie końcóweczka. Ja też życzę Ci miłej niedzieli. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.07.06 13:46 |
Wszystkie oskarżone są jednakowo winne, bo swoim
bezmyślnym czynem skrzywdziły przy okazji niewinną osobę.- "postonna
osobe" nie bedzie lepiej ? Jestesmy w sadzie i to "niewinne " mi sie zle
kojarzy. Marek tez jest niewinny, to tak wyglada jakby jeden
poszkodowany zasluzyl sobie na poparzenie, a drugi nie. Pewnie sie
czepiam :-) Czepne sie jeszcze raz : Z uwagi na wysokie koszty leczenia poniesione zarówno przez Ulę jak i przez Marka adwokat domagał się ich zwrotu, a także odszkodowania za trwały uszczerbek na zdrowiu. - ten "zwrot" mnie neka, bo zwrot kosztow moze zrobic szpital, a tu chyba chodzi o dodatkawa rekompensate w wysokosci kosztow leczenia "adwokat domagal sie rekompensaty obejmujacej cale koszty leczenia " "rekompensaty w wyskosci poniesionych kosztow leczenia" Stali się nierozłączni, a wspólnie przeżyte cierpienie jeszcze bardziej scementowało ich ze sobą. Tu zupelnie nie jestem pewna i nie chce mi sie szukac ale ja bym powiedziala "scementowac cos" ale nie "z czyms", "z czyms " to polaczyc... a moze i bzdury gadam ? Jednym slowem to "cierpienie scementowalo ich milosc albo polaczylo ich ze soba" - jest to zabia wersja, jak nie taka jak trzeba to utop w bajorku... Moim własnym, prywatnym bożyszczem, które kocham bez pamięci. - "ktorego" Trzy sprawczynie nie okazuja skruchy, troche sie boje czy za piec, szesc lat, jak wyjda, nie beda macic i grozic. To gdzie oni zamieszkali na stale, w Rysiowie chyba. Ja sobie przeczytalam te czesc pierwszy raz od konca , a co tam ! Nikt nie widzi przeciez ! |
bewunia68 (gość) 2014.07.06 14:12 |
Zakończenie nie jest niespodzianką, bo oczekiwałam czegoś takiego. Sielanka. Nic dodać nic ująć. Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.07.06 14:34 |
Lectrice Faktycznie czepiasz się jak pijany płotu. Ja dzisiaj mam rozmiękczenie mózgu, bo upał taki, że się rozkładam na czynniki pierwsze i nie mam siły na nic, a na poprawianie najmniej. Ula kocha to bożyszcze a nie tego bożyszcza i tu nie mogę się z Tobą zgodzić. Podobnie z niewinną osobą. Marek był winien, bo uwodził je i mamił, a potem spuścił na szczaw. Powinien od samego początku zachować relacje szef-podwładne, a on przekroczył te granice. Ula była niewinna i to słowo równie dobre jak postronna. Postronna osoba, to ktoś stojący z boku, a ona szła z Markiem uczepiona jego ramienia kiedy Klaudia wylała na nich kwas. Jak się trochę ochłodzi to zagłębię się w tekst. Na razie orbituję bez cukru. Bewuniu Dziękuję, że dotrwałaś do końca i dziękuję za komentarze pod rozdziałami. Zapraszam Cię na środę, bo wtedy dodam pierwszy rozdział nowego opowiadania. Dziękuję dziewczyny i pozdrawiam. :) |
CysioLove (gość) 2014.07.06 15:21 |
Szczerze nie mam pojęcia kiedy dodam kolejny
rozdział opowiadania. Mam je już w sumie przygotowane, ale wymaga
wprowadzenia sporych poprawek, na które czasu mi brak. Remontuję od
połowy czerwca i końca nie widać, bo szanowny pan malarz postanowił
złamać nogę centralnie w połowie tapetowania mojego pokoju. I co zrobisz
jak nic nie zrobisz. Przez to też mam spory problem z dostępem do
Internetu, nie mogę spać swoim pokoju, a tam gdzie śpię już nie mam
zasięgu. W dzień też nie bardzo mogę coś zrobić bo czasu brak. Remont
plus uroki życia na wsi. Coś o tym powinnaś wiedzieć, szczególnie po
napisaniu tego opowiadania:) Dziś też piszę w przerwie między sprzątaniem a kąpielą, za chwilę pędzę odpoczywać. Zazdroszczę Ci przerwy wakacyjnej, chyba też w sierpniu się gdzieś wybiorę, ale to jeszcze nic pewnego. Przesiedzę miesiąc w moim wyremontowanym (mam nadzieję) pokoiku :) |
MalgorzataSz1 2014.07.06 19:20 |
Natalia Masz trochę pod górkę, ale wcześniej, czy później remont się skończy, a ja poczekam cierpliwie. Mimo wszystko powinnaś jednak skorzystać z wakacji i gdzieś wyjechać. Zmiana klimatu czasem wpływa pozytywnie i pozwala odreagować stresy. Ja tego Ci właśnie życzę. :) |
jute (gość) 2014.07.06 19:38 |
Witaj Małgosiu.No i mamy wyczekiwaną ( przez niektórych) końcóweczkę.Romantycznie romantyczną (mam nadzieję ,że komentarzy nikt nie będzie poprawiał)Bardzo oryginalna forma oświadczyn.Myślę ,ze to było rajskie jabłuszko.Cieszy mnie,że Helena widziała jednak niedoskonałości w doskonałej Paulinie.Na wymiar kary jaką 'zafundowałaś' naszym glonojadom nie zamierzam narzekać. W realu dostały by pewnie wyrok "w zawiasach".Albo zostały wypuszczone po dwóch latach, za dobre sprawowanie.Do modelingu by pewnie nie wróciły,ale zostały by może celebrytkami?..Wiesz ,nieszczęśliwe ofiary,sprzedające opowieści więzienne tabloidom i pozujące" na ściankach" pokazując więzienne tatuaże.Niestety, tak toczy się światek.. Małgosiu, kiedy następne opowiadanie?Wiem,że jestem upierdliwa,ale odpoczniesz w sierpniu.Przez cały miesiąc Twój talent będzie rdzewiał a Twoi czytelnicy będą wyli do księżyca ( z tęsknoty) Pozdrawiam. |
lectrice (gość) 2014.07.06 21:28 |
Jute Romantycznie rmantyczny jest super ! |
MalgorzataSz1 2014.07.06 21:40 |
Jute Jestem dzisiaj słabo silna, więc odpowiem krótko. Była wina musi być kara, a Marek dość się nacierpiał, żeby puścić to płazem. Zresztą Ula również. Romantyczne zakończenie jak to zwykle u mnie. A następne opowiadanie zaczynam w środę i będę dodawać co drugi dzień, aż do końca lipca. No może zakończę trochę przed, bo opowiadanie ma dziesięć rozdziałów tak jak to. Dzięki wielkie za wszystkie komentarze. Pozdrawiam. :) |
MalgorzataSz1 2014.07.06 21:42 |
Jute U Ciebie też przechodziły burze? U mnie było okropnie. Połamane gałęzie drzew leżą na chodnikach i ulicy. Pewnie dopiero jutro będą sprzątać. Ulewa okropna. Ściana deszczu. Już dawno tak tu nie lało. No i wietrzysko okropne. |
jute (gość) 2014.07.06 22:09 |
Małgosiu, u mnie totalny bezruch.Dzieci były u mnie,do czasu aż dostały cynk od sąsiada ,że im pościel na balkonie moknie. Tempo ewakuacji było zawrotne.!Zdążyłam im wrzucić do bagażnika parę moich "gościnnych" poduszek,i dobrze się stało.Synowa dzwoniła,że będzie wielkie suszenie.Stąd moje informacje. |
jute (gość) 2014.07.06 22:13 |
Lectrice No proszę doceniłaś!Podobno wszyscy przychodzimy na świat szaleni,ale tylko nieliczni takimi pozostają.Na szczęście. |
Justynka29 (gość) 2014.07.07 00:27 |
Cudowne zakończenie. Akurat w tym opowiadaniu na takie czekałam. Mieli trochę pod górkę i ten incydent z kwasem sporo ich kosztował zdrowia. Żal mi było trochę Marka ale też Uli. A modelki zasłużyły aby trafić za kratki. Chociaż takie powinny dostać więcej. Bardzo wciągnęło mnie opowiadanie i szkoda ,że już koniec. Czekam na kolejne. Pozdrawiam :) udanego tygodnia. Pa :) |
lectrice (gość) 2014.07.07 00:29 |
Jute Ja nie bardzo rozumiem co ty masz przeciwko osobom szalonym... Ja wole osoby szalone, smutne troche, ze cieszysz sie z ich zanikaja z czasem... i troche mnie to dziwi bo po Tobie bym sie spodziewala czegos przeciwnego... Szalenie szalone osoby potrafia byc romantycznie romantyczne i jest to prawdziwie prawdziwe ! Z szacownym szacunkiem :-) |
kawi ;) (gość) 2014.07.07 01:50 |
Piękne było to opowiadanie. Czasami pełne
nienawiści, a czasami romantyczne i pokazujące, że nie ważne jak ktoś
wygląda, najważniejsze jest wnętrze. Bardzo dobrze, że te idiotki dostały tak wysokie kary. Chociaż to i tak nie wynagrodzi cierpienia Uli i Marka. Czułam, że ostatnia część skończy się ślubem! Dziękuję ci za to opowiadanie i serdecznie zapraszam do mnie na nową notkę :) Pozdrawiam! |
jute (gość) 2014.07.07 08:26 |
Na szczęście.Lectrice .Na szczęście. |
amicus (gość) 2014.07.07 12:31 |
Małgosiu, kolejna wspaniała historia na Twoim
koncie. Marek z bożyszcza zmienia się w statecznego męża. Z łamacza
kobiecych serc staje się facetem, który zakochuje się bez pamięci. I
choć ta sytuacja kosztowała go utratę dawnego wyglądu (mimo udanej
operacji jakiś ślad został) i bolesne wspomnienia do końca życia, to
wygrał szcześliwe życie u boku wspaniałej kobiety. Dzięki Ci za te 10 części i czekam na nową historię. Pozdrawiam Cię chłodno (to ze względu na te upały) ;) |
Gośka (gość) 2014.07.07 13:06 |
Wczoraj przeczytałam ten ostatni rozdział. I od tego czasu zastanawiam się co napisać. Jakoś nic mądrego nie przychodzi mi do głowy. To chyba ten upał źle działa na moje zwoje mózgowe, coś się przegrzało jak nic. A tak na poważnie - nie zawiodłam się w cale. Takie życiowe i bardzo mi się podobało całe. Taka budowa klamrowa. Rozpoczęło się spotkaniem po latach i zakończyło kolejnym... . Cudo i czekam na kolejne... . Czy to pierwsze opowiadanie, w którym Ula nie przepoczwarza się w urodziwego motyla tylko nim już jest? |
MalgorzataSz1 2014.07.07 15:32 |
Dziewczyny Odpiszę do Was wszystkich dziękując Wam za komentarze i czytanie tej historii. Dla Marka okazała się bolesną i przykrą nauczką, ale wreszcie trafił na właściwą kobietę i jest szczęśliwy. Mimo, że określany bożyszczem, nigdy tak naprawdę tak się nie czuł. Może na początku to określenie mile łechtało jego ego, ale po incydencie już na pewno nie, bo przecież błyskawicznie dojrzał i wyciągnął wnioski. Opowiadanie jak przeważnie u mnie kończy się ślubem. Gosiu, to nie pierwszy raz Ula jest od razu piękna. W opowiadaniu "Z dalekiego kraju" też już była i chyba w jakimś jeszcze, ale teraz nie przypomnę sobie. U mnie również upały ciężkie dla mnie do zniesienia, więc nie przejmuj się. Mile jest mieć świadomość, że ktoś czyta te moje wydumane wypociny. Dziękuję Wam za każdą wizytę na blogu, a już w środę zapraszam na nowe opowiadanie. Serdecznie wszystkie pozdrawiam. PS. Kawi, za chwilę przenoszę się do Ciebie, bo jestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju wypadków tej intrygującej historii. |
Aneta (gość) 2014.07.07 17:21 |
Kiedy bedzie nestepne opowiadanie bo juz sie pogubilam? :D |
MalgorzataSz1 2014.07.07 17:54 |
Anetko. Zaczynam w środę 09.07. i będę wklejać rozdział co drugi dzień. Pozdrawiam. :) |
biedronka (gość) 2014.07.07 23:47 |
Droga Gosiu Droga Gosiu, Dawno mnie tu nie było,dawno nie czytałam Twoich tekstów. Nie będę oszukiwać. W tym roku zdawałam maturę i trochę za dużo miałam na głowie. A teraz czekam na wyniki z uczelni. Mam nadzieje ,że dostane się na wymarzone studia ….A wtedy to już na pewno nie będę miała na nic czasu …. Wiele z moich opowiadań nie zostało dokończone ….Tak jak kiedyś napisałaś mam do tego talent;) Nadal mam ogromny sentyment do Brzyduli ido tych tekstów,jeżeli miałabyś czas i ochotę to możesz dokończyć jakieś z moich opowiadań, bo ja pewnie nigdy tego nie zrobię, a kiedyś taki układ wyszedł nam bardzo fajnie. Czuje że na pewno masz jakąś koncepcję na któreś z nich. Pozdrawiam Biedronka |
MalgorzataSz1 2014.07.08 12:33 |
Biedronko!!! Jak się cieszę, że się odezwałaś!!! Po tylu długich miesiącach!!!! To naprawdę wspaniałomyślny gest z Twojej strony, że pozwalasz mi na dokończenie Twoich cudnych opowiadań. Bardzo, bardzo dziękuję i na pewno zrobię wszystko, żeby były takie jakbyś Ty sama je napisała. "Pokochaj mnie tato" rzeczywiście dało mi prawdziwego kopa i wyzwoliło we mnie mnóstwo pomysłów, ale dobrze wiesz, że to głównie Twoja zasługa i genialny pomysł. Mini napisane później też dają wielkie pole dla wyobraźni, a ja chcę Cię zapewnić, że na pewno nie zmarnuję szansy, którą mi dałaś i będę czerpać z nich wszystkich. Szkoda wielka, że nie będziesz mieć czasu na pisanie, ale doskonale Cię rozumiem, bo pierwszy rok studiów wymaga szczególnej pracy i absorbuje bez reszty. Trzymam bardzo mocno kciuki, żeby udało Ci się dostać na wymarzony kierunek i jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję za to zielone światło, które dla mnie zapaliłaś. Pozdrawiam Cię serdecznie i jeśli dopiszę koniec jakiejś Twojej mini na pewno Cię o tym powiadomię, byś i Ty w wolnym czasie mogła przeczytać i być może coś zasugerować. Wszystkiego najlepszego Biedronko. Jesteś wspaniała. :) |
jute (gość) 2014.07.08 19:33 |
Małgosiu,przepraszam,że "podsłuchuję". Dokończysz "Zapomnieć".Dokończysz?,.Dokończ.Proooooszę. Ula i Marek będą razem?.Powiedz coś. |
MalgorzataSz1 2014.07.08 21:01 |
Jute Biedronka już kiedyś obdarzyła mnie wielkim zaufaniem pozwalając mi rozwinąć swoją miniaturę i tak powstało opowiadanie "Pokochaj mnie tato". Mam nadzieję, że i teraz nie zawiodę i postaram się dopisać dalsze losy bohaterów. Oczywiście nie nastąpi to tak od razu. Być może po moim powrocie przysiądę fałdów i wymyślę mam nadzieję, dobry scenariusz. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz