04 lipiec 2014 |
ROZDZIAŁ 9
Weszli do sali, w której leżał. Ula pochyliła się nad nim i delikatnie musnęła jego usta. - Jestem kochanie. Są też twoi rodzice. Słyszysz mnie? Jak się czujesz? Z trudem otworzył ciężkie powieki. Nawet nie mógł się uśmiechnąć. - Już po wszystkim? – Wyszeptał. - Po wszystkim. Profesor jest bardzo zadowolony z efektu. Na razie masz obrzęk całej twarzy, ale to zejdzie. - To dobrze. Cieszę się, że tu jesteście, ale jestem taki śpiący. - Nie będziemy ci przeszkadzać. Wypoczywaj i nabieraj sił. Ja przyjdę tu jutro rano. Kocham cię. - Ja też bardzo cię ko… - nie dokończył, bo zasnął. - Chyba nic tu po nas – Krzysztof sięgnął po płaszcz. – Przynajmniej wiemy, że operacja przebiegła pomyślnie. - Ja odwiozę państwa do domu. Proszę nie zamawiać taksówki. – Helena uśmiechnęła się do niej. - Dziękujemy ci dziecko, to bardzo miło z twojej strony. Następnego dnia zjawiła się na oddziale bardzo wcześnie. Nie potrafiła już dospać i zerwała się z łóżka o świcie. Najchętniej przygotowałaby mu coś smacznego do jedzenia, ale nie miała pojęcia, co wolno mu jeść i czy w ogóle może gryźć. Kiedy weszła na oddział trwał jeszcze obchód i musiała trochę poczekać. Zauważyła profesora Zakrzewskiego i postanowiła zapytać go o stan Marka. - Jest bardzo obolały, ale przytomny. Nadal podajemy mu środki przeciwbólowe, bo rana jak pani wie, jest bardzo rozległa i siłą rzeczy musi boleć. Z każdym dniem powinno być coraz lepiej, bo będzie się goić. Ja jestem dobrej myśli. Wsunęła się cicho do sali pooperacyjnej. Rzeczywiście nie spał. Leżał z oczami utkwionymi w suficie i płakał. Przerażona podeszła do niego i usiadła na brzegu łóżka. - Kochanie, co się dzieje? – Wyszeptała. Rozpłakał się jak dziecko. Objęła go delikatnie ramionami i przytuliła do siebie kołysząc lekko. – Ciii… ciii… Będzie dobrze. Zobaczysz. Nie możesz płakać, bo szwy są świeże i bardzo się martwię, że mogą popękać. - Nie powinnaś tutaj przychodzić – wykrztusił płaczliwie. - Nie powinnaś na to patrzeć. Myślę, że powinnaś znaleźć sobie innego mężczyznę, który by cię pokochał tak mocno jak ja. Ja już nie jestem sobą. Wyglądam jak potwór stworzony przez Frankensteina. Nie sądzę, żebym mógł dłużej z tobą być. To dla mnie zbyt bolesne. Ty jesteś taka piękna i dobra. Zasługujesz na lepszego faceta niż ja. – Słuchała tych słów jak oniemiała. To niemożliwe, żeby tak myślał. Ułożyła go z powrotem na poduszkach. - Marek spójrz na mnie. - Kiedy skierował na nią wzrok kontynuowała. – Myślisz, że zakochałam się w tobie, bo byłeś zniewalająco przystojny i miałeś piękną twarz? Myślisz, że jestem tak bardzo powierzchowna? Jeśli tak, to muszę cię wyprowadzić z błędu. Pokochałam cię, bo jesteś dobrym, szczerym i uczciwym człowiekiem. Pokochałam, bo masz serce na dłoni i szanujesz mnie. To prawda, że jak na mężczyznę miałeś urodziwą twarz, ale dla mnie najbardziej liczy się wnętrze a nie zewnętrze człowieka. Jedyna różnica między tobą sprzed poparzenia, a tobą po poparzeniu jest tylko taka, że pozostał ci w policzkach jeden słodki dołeczek, a nie dwa. To niewielka cena za operację, która uratowała ci twarz. I nie waż się więcej proponować mi zmiany partnera. Czy myślisz, że ja mogłabym pokochać tak mocno kogoś innego? Nie mogłabym Marek, bo jesteś moją pierwszą najprawdziwszą miłością na całe życie. Nigdy cię nie zostawię. Nawet o tym nie myśl. Po jego twarzy nieustannie płynęły łzy. - Ja nie wiem, co będzie Ula. Ta rana tak okropnie boli mimo tego, że faszerują mnie ciągle jakimiś przeciwbólowymi prochami. Jestem wręcz otumaniony nimi, a ból wcale nie jest przez to mniejszy. - To dopiero druga doba po operacji kochanie. Profesor robi co w jego mocy, żeby zmniejszyć twoje cierpienie. Takim nastawieniem nie ułatwiasz mu tego i nie ułatwiasz mnie. Nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała choć w części wziąć na siebie twój ból. Musisz być dzielny i wierzyć, że wszystko będzie miało w końcu swój szczęśliwy finał. Ja nie pozwolę ci myśleć inaczej i nawet wbrew tobie zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyś wrócił do zdrowia. – Wyciągnęła z torebki chusteczkę i wytarła jego mokre od łez oczy. – Musisz walczyć o siebie kochanie, bo moja przyszłość jest u twego boku, a nie u boku innego mężczyzny. Gdybyś przestał mnie kochać, ja nie miałabym po co żyć. Te słowa wyciszyły w nim emocje i chyba przywróciły mu spokój. - Bardzo cię kocham Ula i będę cię kochał do końca moich dni. Wybacz mi, bo plotę co mi ślina na język przyniesie. - Nie mówmy już o tym. Jeszcze będziesz musiał trochę pocierpieć, ale przecież dasz radę. Ja pójdę do profesora i zapytam, co wolno ci jeść. Dali ci coś dzisiaj? - Nie. Podają mi tylko przez słomkę wodę. I tak nie mógłbym nic pogryźć, bo boli mnie szczęka z lewej strony. – Podniosła się z łóżka. - Ja zaraz wrócę. Nie mogą cię przecież głodzić. Już i tak sporo zjechałeś na wadze. Od profesora dowiedziała się, że dzisiaj będzie tylko o wodzie. Od jutra będzie mógł jeść zmiksowane zupy podawane przez rurkę. - Może takich zup zjeść ile tylko zdoła, ale nie może jeszcze nic gryźć, bo nacisk szczęki mógłby zepsuć cały efekt naruszając szwy. - Tak właśnie myślałam tym bardziej, że on sam skarży się na ból po lewej stronie. Jednak cieszę się, że będzie mógł zjeść cokolwiek. Bardzo schudł od czasu tego przykrego incydentu i powinien zacząć nadrabiać stracone kilogramy. - Jeszcze trochę musi zaczekać. Jeśli wszystko zacznie się ładnie goić i nie będzie już sprawiać tak ogromnego dyskomfortu, to myślę, że za dwa tygodnie pozwolimy na jakieś posiłki typu puree. Podziękowała profesorowi i poszła przekazać Markowi dobre nowiny. Naprawdę się starała. Litrami miksowała różnego rodzaju zupy nafaszerowane jarzynami i mięsem, żeby dostarczyć mu jak najwięcej witamin i białka. Po dwóch tygodniach rzeczywiście pozwolono na purée z ziemniaków, marchewki, czy zielonego groszku. Przygotowywała sporo budyniu, kisielu i owocowych galaretek. Wszystko po to, żeby nie musiał gryźć a jedynie łykać. Bardzo doceniał jej poświęcenie i każdego poranka wyczekiwał jej przyjścia. Czasami myślał, że gdyby na jej miejscu była Paulina, on umarłby z głodu, bo dumna panna Febo nie miała zielonego pojęcia o przygotowaniu jakiegokolwiek posiłku. Codziennie rano zmieniano mu też opatrunki. Już nie bandażowano mu całej głowy, ale ograniczano się tylko do policzka. Według profesora Zakrzewskiego goił się bardzo dobrze i nie wyglądało na to, że przeszczep się nie przyjął. Tę stronę twarzy nadal miał obrzękniętą, ale z każdym dniem zauważał, że coraz mniej. Blizna była widoczna. Biegła tuż pod okiem wzdłuż ucha i linii szczęki a kończyła się przy lewym nozdrzu. Profesor uspokajał, że po roku będzie bardzo cienka i widocznie zblednie. Jeszcze nie miał dobrego czucia w tym policzku. Jeszcze czuł odrętwienie. Profesor tłumaczył to tym, że nerwy muszą mieć czas na regenerację, bo zostały poparzone. Zaczynał wierzyć, że nie będzie tak źle. Ból w końcu ustąpił, a on i psychicznie i fizycznie poczuł się znacznie lepiej. Po sześciu długich miesiącach licząc od incydentu przed hotelem, zakończył terapię. Przeszedł w tym czasie intensywną rehabilitację łącznie z masażami twarzy. Blizna wydawała się jakby bledsza i cieńsza, co napawało go optymizmem. Dziwnie się czuł, kiedy patrzył w lustro i uśmiechał się, bo brakowało mu symetrii w obu policzkach. Teraz tylko na jednym wykwitał ten uwodzicielski dołeczek. Na szczęście kolor skóry na obu stał się identyczny. Wcześniej, żeby zamaskować różnicę stosował damski podkład, który ją niwelował. Teraz nie było już takiej potrzeby. Uzgodnili z Ulą, że jeszcze przez miesiąc będzie wypoczywał i to w Rysiowie. Ona musiała wrócić do obowiązków. Miała wyrzuty sumienia, że inni harują za nią w firmie. Przekonała go, że to będzie najlepsze wyjście, bo ona skupi się na pracy i będzie mogła przy okazji go doglądać. Nazwoziła różnego rodzaju mazideł przepisanych przez lekarza i codziennie rano pilnowała, żeby Marek wcierał je w skórę twarzy, ramienia i ręki. Dzięki temu skóra uelastyczniła się i już nie było mowy o żadnych przykurczach i związaną z nimi niewygodą. Wszystko zdawało się wracać do normy. Częstymi gośćmi w Rysiowie stali się też rodzice Marka. Na początku Ula zaprosiła ich na cały tydzień, żeby mogli nacieszyć się synem. Przygotowała dla nich jeden z pokoi w bliźniaczej części domu należącej wyłącznie do niej. Zachwycili się okolicą. Jako, że Marek znał ją już dość dobrze, stał się ich przewodnikiem podczas spacerów, a oni chętnie korzystali ze świeżego powietrza wolnego od spalin. Krzysztof z ochotą poznawał pracę w szklarniach, świetnie dogadywał się z Józefem i Szymczykami. Helena często w towarzystwie Uli i Ani przebierała owoce i wybierała te najbardziej nadające się na soki. Oboje Dobrzańscy bardzo polubili to miejsce, polubili ludzi i z wielką chęcią wracali tu w każdy weekend. Marek promieniał widząc jak bardzo dobre stały się relacje między jego ukochaną Ulą a rodzicami. Często zaglądał tu też Sebastian z Violettą i zdawał mu relacje z firmowego życia. On był bliżej pracowników niż ojciec Marka i wiedział o nich o wiele więcej. Znosił mu więc firmowe ploteczki, a Violetta dodawała swoje trzy grosze. Patrząc na jego twarz mówiła: - Wiesz Marek myślałam, że to będzie wyglądało o wiele gorzej, ale właściwie to nie ma wielkiej różnicy między jednym policzkiem a drugim. Jest niemal idealnie. Bliznę trochę widać, ale myślę, że tak naprawdę nikt nie będzie się jej przyglądał. - Cieszę się, że tak mówisz. To bardzo budujące i pocieszające. Ula też tak twierdzi. - Wiadomo już kiedy będzie rozprawa? – Pytał Sebastian. - Coś długo przeciągają to wszystko. - Z tego co słyszałem, to przeciągają głównie z mojego powodu. Czekali, aż będę mógł zeznawać. Myślę, że w ciągu dwóch najbliższych miesięcy wszystko się zakończy. Rodzice wynajęli nam adwokata. Ponoć będzie optował za całkowitym pokryciem kosztów operacji i rehabilitacji, a także za odszkodowaniem dla mnie i dla Uli. Nie sprzeciwiałem się. Za tyle cierpienia jakie przeszliśmy oboje należy nam się gratyfikacja. Puszczę je wszystkie z torbami, bo zasłużyły sobie jak diabli. Pod koniec lipca Marek wrócił do pracy. Dopiero gdy przekroczył próg windy, która wywiozła go na piąte piętro, zdał sobie sprawę jak bardzo brakowało mu tej atmosfery, a przede wszystkim ludzi. Teraz stał na środku holu i ściskał wszystkim dłonie. Cieszył się jak dziecko widząc każdego z nich. Nawet widok wychodzących z windy Febo nie był mu dzisiaj przykry. Podeszli do niego i przywitali się z nim. Był zaskoczony. Zero złośliwości, zero przytyków, a tylko życzliwa ciekawość. - Cieszymy się, że już wróciłeś i przede wszystkim, że wyszedłeś z tej napaści cało – mówił Alex, a Paulina dodała. - Mam nadzieję, że te trzy wydry dostaną za swoje. To poniekąd twoja wina Marek. Na zbyt wiele im pozwalałeś. Spoufaliły się i pomyślały, że wszystko im wolno. - Tak, wiem. Nie powinienem był. To nie powinno się nigdy zdarzyć tym bardziej, że ucierpiała przy tym niewinna osoba. – Masz na myśli tę piękną dziewczynę, którą przedstawiłeś nam podczas pokazu jesienno-zimowej? – Spytał Alex. - Tak. Mam na myśli Ulę. To moja dziewczyna. Też poparzył ją ten kwas, a blizny zostaną jej już na zawsze tak jak moje – dokończył niemal szeptem. Paulina przyjrzała mu się uważnie. - Nie jest tak źle Marek. Nie widać ich aż tak bardzo. Tak czy owak na uroku osobistym niewiele straciłeś. - Dzięki. To pocieszające. Pójdę już, bo chyba ojciec na mnie czeka. Chce mi przekazać bieżące sprawy. Na razie. Był zdziwiony tym nagłym przypływem życzliwego zainteresowania Pauliny i Alexa. Może się zmienili? Dawniej pewnie zaczęliby szydzić z niego i naigrawać się, tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Wreszcie doczekali się wezwania na rozprawę, która miała odbyć się dwudziestego sierpnia. W międzyczasie mieli kilka spotkań z prawnikiem, który wypytywał ich o mnóstwo szczegółów tłumacząc, że musi wiedzieć absolutnie wszystko o przebiegu całego zdarzenia, a także o tym, co było przyczyną, że te trzy kobiety dopuściły się takiego okrutnego czynu. - Niestety będą o to pana szarpać i wypytywać o wszystko z detalami. Nie ma co ukrywać prawdy. Jestem pewien wygranej i liczę też na to, że wyśrubuję zadowalające zadośćuczynienie. - Ile mogą dostać? - Główna sprawczyni, ta Nowicka do dziesięciu lat. Pozostałe za współudział trochę mniej. Wszystko zależy od sędziego i od prokuratora. Tan ostatni będzie naciskał na najwyższy wymiar kary. – Marek pokręcił głową. - I po co im to było? Zmarnowały sobie życie. Nas trwale okaleczyły. Zachciało im się zemsty. - To panie Marku już nie nasza sprawa. Jest przestępstwo musi być i kara. Takie życie. |
jute (gość) 2014.07.04 14:49 |
Małgosiu,komentarz póżniej.Dopadł mnie sezon ogórkowy,muszę się zastanowić,czy jeszcze żyję. |
bewunia68 (gość) 2014.07.04 16:03 |
Wiedziałam, że Marka dopadną kompleksy na tle
wyglądu i zaproponuje Uli poszukanie sobie innego faceta. Jej reakcja
też była do przewidzenia. Teraz jeszcze tylko proces i wyrok. A potem
żyli długo i szczęśliwie. Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.07.04 17:26 |
Bewuniu Hahahaha. To wszystko jest do przewidzenia i będzie tak jak napisałaś. W niedzielę ostatni rozdział i to w dodatku szczęśliwy. Dzięki za wpis. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu. :) |
lectrice (gość) 2014.07.04 18:40 |
No wszystko na najlepszej drodze; Ulcia szybko
Mareczka wyleczyla z watplwosci co do jego uroku osobistego... szybko
jej uwierzyl, chyba mu na tym zalezalo... Febo nie kpia sobie bo chyba rozumieja, ze z pewnych sytuacji nie da sie smiac, pare miesiecy rebilitacji, szpital, przeszczep, to nawet najwiekszego kpiarza usadzi. No a Mareczek - blizna na twarzy i podziurawiony tylek..... biorac pod uwage to wszystko i tak sie dobrze prezentuje ! Ciesze sie, ze niedlugo wreszcie sie ugniesz i opublikujesz koncoweczke , wyjdzie na moje ! |
marit (gość) 2014.07.04 19:18 |
Gosiu,ja chcę dołeczek na drugim policzku,on
będzie nie foremny ze swoim paszczakiem.Musiałaś go tak
zniekształcić?Nie ładnie. A może będzie? Dobrze,że gorzej się nie skończyło,ale Ulcia i tak go kocha. Mam nadzieję,że odpowiedni wyrok wymierzyłaś w stosunku do czynu,nie tylko dla Nowickiej,ale i tym dwóm. Nie warto podnosić ręki na drugiego,bez względu na to co zrobił,od tego są sprawiedliwi i ich wyroki. |
MalgorzataSz1 2014.07.04 19:39 |
Lectrice No wreszcie się doczekałaś. W niedzielę koniec, a w środę prawdopodobnie początek nowego opowiadania. Ty i te Twoje końcóweczki totalnie mnie rozwalają. Marit. Niestety nie da się zrekonstruować tego drugiego dołeczka, ale z jednym też jest piękny. Zauważyłaś, że jak się uśmiecha, to dołek po jego prawej stronie jest trochę mniej widoczny niż ten po lewej? Oczywiście sprawczynie tego nieszczęsnego incydentu poniosą zasłużoną karę. Ach te modelki, głupie i próżne. Dziękuję dziewczyny i pozdrawiam. :) |
jute (gość) 2014.07.04 21:35 |
Witaj Małgosiu. Rozdział "połknęłam " w czasie przerwy na kawę,ale z powodu strasznie napiętego harmonogramu na dzisiaj,komentarz dopiero teraz.Cieszę się,że spełniłaś obietnicę i wszystko zmierza ku dobremu.Dobrze ,że "Twoi " Dobrzańscy, okazali się ludżmi rozsądnymi i zaakceptowali wybrankę swojego syna.Obiecywałaś dobrą końcówkę,ale tego wątku się bałam (może dlatego,że serialowa Helena wydawała mi się zawsze sztuczna i nabzdyczona)Scena w szpitalu,kiedy Ula pociesza "dzidzię" rozczulająca,słodziak na opiatach w totalnym "dołku"i jego "opoka".A wracając do sedna,uważam,że dziewczyny miały prawo być na Marka wściekłe,ale nie spodziewałam się takiego "ciężaru gatunkowego" ich zemsty.Natomiast to,że chciały uszkodzić Ulę jest wredne i wkurzające.Dowal im za to najwyższy wymiar kary.Pamiętaj,że Ty tu jesteś sędzią i prokuratorem.Mam nadzieję ,że w ostatniej części będą przynajmniej jakieś oświadczyny? No i czy Ula wreszcie podziękuje Markowi,za to że ją osłonił? Będzie "wrzosowisko" albo przynajmniej mizianie? Małgosiu ! Przypomnij naszej koleżance,że każdy z nas ma dziurawy dziurawy tyłek,taka nasza konstrukcja. Pozdrawiam i dziękuję. |
MalgorzataSz1 2014.07.04 22:29 |
Jute Wszystko co napisałaś będzie w niedzielnym rozdziale. Będzie łąka, wysokie trawy i będzie mizianie, ale zawoalowane. A z tym tyłkiem to oczywista oczywistość i to chyba jest zrozumiałe. Od popołudnia mam problemy z interią. Nic się nie wyświetla. Ani blog Amicus, a miała dzisiaj dodać rozdział, nie mogę wejść na facebooka i na pocztę mailową. Nie wiem co jest grane. Nie miałaś problemu, żeby dodać komentarz? Wielkie dzięki za niego. Pozdrawiam. :) |
ADRIANCERVAN (gość) 2014.07.04 23:12 |
Piotrek ma L-4 już ponad miesiąc i nie zanosi sie żeby poszedł niebawem do pracy! koszmarrr zupełnie nie da mi pisać ! dobrze że czytać pozowli! uch jestem zła sama na siebie! :-( |
jute (gość) 2014.07.04 23:53 |
Małgosiu, u mnie wszystko ok. Amicus dodała rozdział , ale ten sam drugi raz.Coś się dziewczynie pokróliczkowało.Mam nadzieje, że zajarzy i doda następny. |
lectrice (gość) 2014.07.05 03:08 |
Cos tak czulam, ze Jute zrobi mi wyklad z anatomii ! |
Marit (gość) 2014.07.05 07:55 |
Należałoby Piotrunia na okres relaksu czytania opowiadania Gosi,zamknąć na godzinkę w łazience. Ostatnio za mało masz czasu na komentarze dla Gosi o jej wypocinach. Zazdrosny jakiś ten Twój gościu za bardzo. |
MalgorzataSz1 2014.07.05 08:51 |
Aniu Piotr, to typowy mężczyzna. U takich to nawet grypa jest śmiertelną chorobą. Pozdrów go ode mnie i życz szybkiego powrotu do zdrowia. Mam nadzieję, że to nic poważnego i szybko stanie na nogi. Ucałowania dla Waszej księżniczki. Pozdrawiam. :) |
Aneta (gość) 2014.07.05 11:56 |
Marek mial chwilowe zalamanie ale na szczescie Ula przemowila mu do rozumu... Jak sie kocha to mozna wszystko przetrwac :) Alex, Paulina tu mnie zaskoczylas, znajac ich myslalam ze sytuacja bedzie inna ale jednak zrozumieli ze tu nie ma nic do smiechu. Mam nadzieje ze Klaudia, Domi i Pati dostana to na co zasluzyly. Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.07.05 12:43 |
Anetko Na pewno sprawiedliwości stanie się zadość. To zbyt duży kaliber czynu, żeby miało im to ujść na sucho. Marek miał moment załamania, bo przecież ma oszpeconą twarz i nie wiedzieć czemu sądził, że Ula zasługuje na kogoś lepszego. Kolejny rozdział będzie już finałowy. Blizna wyraźnie zblednie, a on wreszcie poczuje się lepiej. Dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.07.05 14:01 |
Koncooweeeeeeeeeeeeeczka zbliza sie w siedmio milowych butach.......... :-) Prosilam i zostalam wysluchana !!!! |
..... (gość) 2014.07.05 14:31 |
Wydaje mi się czy dzisiaj miałabyć kolejna część? |
MalgorzataSz1 2014.07.05 16:04 |
Kolejna cześć drogi gościu i już ostatnia będzie
jutro. Wczoraj dodałam ten rozdział. Plan publikacji się zmienił, ale o
tym in formowałam już wcześniej. Pozdrawiam. :) |
.. (gość) 2014.07.05 16:29 |
Przepraszam, że spytałam... |
MalgorzataSz1 2014.07.05 17:39 |
Nie trzeba przepraszać. Przecież ja tu jestem od tego, żeby odpowiadać na wasze pytania i wątpliwości. Nieco przyspieszyłam dodawanie kolejnych rozdziałów, bo w sierpniu robię sobie wakacje i nie będę nic wklejać. Od przyszłego tygodnia do końca lipca dodam kolejne opowiadanie pt. "Pozory mylą", na które serdecznie Cię zapraszam. :) |
ADRIANCERVAN (gość) 2014.07.05 21:37 |
Małgosiu! Piotrek miał w pracy wypadek i ma L-4
powypadkowe, nic poważnego, palec , ale nie może pracować :-) za to
bardzo skutecznie dba o to bym się nie nudziła i wciąż gdzieś mnie
wyciąga lub zaprasza gości :-) dzięki za pozdrowienia i buziaczki, musimy się kiedyś znów spotkać :-) Ania |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz