09 lipiec 2014 |
„POZORY MYLĄ”
ROZDZIAŁ 1 Ciche pukanie do drzwi oderwało jego wzrok od komputera. Otworzyły się i ujrzał w nich swoją asystentkę. Na jej widok niemal niezauważalnie westchnął. Pracowała u niego od prawie dwóch miesięcy i to tylko dlatego, że uratowała mu życie. Gdyby nie to, z całą pewnością jej obecność w Febo&Dobrzański nie miałaby racji bytu. Aplikowała na to stanowisko, ale jego przyjaciel Sebastian Olszański, dyrektor HR skreślił ją już na samym początku. Nie pasowała tutaj. Była po prostu brzydka i ubierała się jak ostatnie bezguście. Jej grube, niczym denka od butelek okulary sprawiały, że nie wiadomo było nawet jakiego koloru ma oczy, a aparat na zębach skutecznie odstręczał od nawiązania z nią jakiejkolwiek rozmowy. Tylko dzięki zamieszaniu związanemu z pokazem najnowszej kolekcji wiosna-lato znalazła się w Łazienkach. Pomagała przy cateringu. Dzień pokazu nie był jego najszczęśliwszym dniem. Został przyłapany na całowaniu się ze swoją kochanką. Zdjęcie zrobił mu sam Alexander Febo, brat jego dziewczyny. Wpadł w panikę. Nie chciał, żeby Paulina się dowiedziała. Z wielkiej desperacji oświadczył się jej wtedy. Potem było już tylko gorzej, bo Brzydula nieświadoma włączonego mikrofonu powiedziała coś, co usłyszeli wszyscy, a mianowicie, że on nie kocha swojej narzeczonej. To tę ostatnią doprowadziło do szewskiej pasji, którą wyładowała na nim. Był wściekły i w dodatku trochę pijany. Nie zważając na nic wsiadł w samochód, który ujechawszy z dużą prędkością kilkadziesiąt metrów zatrzymał się na jakiejś rzeźbie i stanął w płomieniach. Nic nie pamiętał. Nie wiedział kto uwolnił go z tej pułapki. Po jakimś czasie oglądając nagranie z monitoringu zobaczył Brzydulę, która nie bacząc na płomienie wyciągnęła go z samochodu. To wtedy zadecydował, że dobrą formą odwdzięczenia się jej będzie zatrudnienie w F&D. Tak właśnie została jego asystentką. Odsunął się od biurka obserwując jak niezgrabnie do niego podchodzi. - No, co tam Ula? Masz coś dla mnie? - Tak. Przyszły raporty ze szwalni. Pomyślałam, że zechcesz je przejrzeć. – Podała mu plik dokumentów. - Tak…, to ważne. Dziękuję. Odwróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu. Była dobrym pracownikiem. Rzetelnym, sumiennym i niezwykle pracowitym, ale jej wygląd wciąż wzbudzał w nim niesmak i odstręczał. Nie miała dobrego gustu zupełnie, a zestawienia kolorów były kuriozalne. Do bluzki w kwiatki zakładała spódnicę w wielkie kropy, co gryzło się ze sobą i kompletnie nie współgrało. Trochę się dziwił, że nie bierze przykładu z tak często kręcących się tu modelek, lub choćby z Violetty, która była jego sekretarką. Pomyślał, że gdyby połączyć dobry smak Kubasińskiej z inteligencją Uli miałby świetną asystentkę, której nie musiałby się wstydzić. Na tym w jakimś sensie cierpiała też ich współpraca, bo asystentka powinna być reprezentacyjna, chodzić z nim na spotkania biznesowe, uczestniczyć w naradach, a tymczasem on nigdzie nie mógł jej zabrać, bo chyba zapadłby się pod ziemię z zażenowania. Za to bez skrupułów wykorzystywał jej niezwykły, ekonomiczny talent. Sam nie bardzo lubiący się przepracowywać zawalał ją robotą ponad miarę. To pozwalało mu wygospodarować czas na częste wypady do klubu z Sebastianem i hulanki do białego rana. Generalnie miał gdzieś, że ona również do białego rana ślęczy nad papierami i niewyspana przychodzi do pracy. Liczył się efekt, a ona nigdy pod tym względem nie zawiodła. Przy niej miał prawdziwy komfort, bo wyręczała go we wszystkim. Czasem dziwił się jak bardzo potrafi być przewidująca i w lot odgadywać jego myśli. Często zaskakiwała go jakimś świeżym, trafionym pomysłem, dzięki któremu firma mogła sporo zyskać. Jego zadaniem było przekazywanie tych pomysłów swojemu ojcu, który był prezesem i przypisywanie ich sobie, jako własnych. Stary Dobrzański bywał w takich razach zaskoczony i nie mógł zrozumieć, jak jego syn, który do tej pory nie wykazywał się niczym, mógł wpaść na takie rewelacyjne rozwiązania. Oczywiście zupełnie tego nie łączył z jego asystentką. Młody Dobrzański często naigrywał się z niej, choć nie powinien był tego robić. Jednak siedząc wraz z Olszańskim w zaciszu czterech ścian gabinetu folgował sobie i narzekał na prawdziwy pech, że nie uratowała go jakaś piękna, długonoga modelka a właśnie Ula. - Czuję się podle Seba, bo powinienem być jej wdzięczny do końca życia. Gdyby nie ona spłonąłbym w tym aucie. A jednak nie potrafię z siebie wykrzesać żadnych przyjaznych uczuć w stosunku do niej. - A co ty się przejmujesz! Dałeś jej pracę i to już powinna docenić. Kto w ogóle chciałby przyjąć takie brzydactwo do roboty? - No wiem… wiem…, jednak muszę przyznać, że jest pracowita, kreatywna i ma dobre pomysły na biznes. Ładne asystentki już miałem, ale żadna nie była tak dobra jak ona. - Stary, nie można mieć wszystkiego, a szczęście trzeba sobie dawkować. Albo chcesz mieć ładną, albo mądrą. Dzięki niej masz więcej czasu na przyjemności. Musisz coś wybrać. W końcu nie siedzisz z nią biurko w biurko i nie musisz bez przerwy na nią patrzeć. - No to też prawda… Weszła do autobusu zamyślona. Przed sobą miała czterdzieści minut jazdy. Usiadła przy oknie i przykleiła nos do szyby. Myślała o dzisiejszym dniu i o poprzednich pięćdziesięciu. Była zadowolona z tej pracy. Robiła to, czego nauczyła się na studiach. Jednak sposób w jaki traktowana była przez ludzi w firmie i w jaki ją postrzegali, był nie do przyjęcia. Od kiedy ją zatrudniono, była przedmiotem permanentnych drwin. Wiedziała, że znacznie odstaje od reszty, ale czy wygląd jest naprawdę taki ważny? Zawsze sądziła, że najważniejsze jest to, co ma się w głowie, tymczasem okazuje się, że to nie do końca prawda. Każdego dnia upokarzano ją, a ona nie potrafiła się obronić przed tymi kpinami i głupimi, ironicznymi uśmieszkami. Wydawało jej się, że jedyną osobą, która tego nie robi jest Marek, ale dzisiaj doszła do wniosku, że i on patrząc na nią jest mocno zdegustowany. Miała świadomość, że powinna się lepiej ubierać i lepiej wyglądać, ale czy to jej wina, że zawsze były ważniejsze sprawy od jej ubioru? Ważniejsze były leki dla taty, buty dla Betti, czy spodnie dla Jaśka. Ona była na szarym końcu. Nie zarabiała kokosów, bo wciąż była na okresie próbnym i nie miała pojęcia, czy po trzech miesiącach jej nie podziękują. Starała się. Zarywała noce, żeby zadowolić swojego szefa. On zawsze jej dziękował, ale nigdy nie pochwalił, nie zaproponował dodatkowego wynagrodzenia za te nadgodziny, a przecież kradła czas przeznaczony dla swojej rodziny. Zganiła się w myślach. Nie powinna narzekać. Najważniejsze, że ma pracę, której szukała tak długo. W końcu nadejdzie czas, że jej wygląd spowszednieje i znudzi się innym naigrywanie z niej. Marek był jej wymarzonym księciem z bajki. Nigdy w życiu nie miała okazji spotkać równie pięknego mężczyzny. Był jej ideałem. Przystojny, niezwykle męski z ładnymi stalowo szarymi oczami, które przysłaniały długie rzęsy i uśmiechem zwalającym z nóg dzięki dwóm rozkosznym dołeczkom wykwitającym w jego policzkach. Z natury była rozsądna i wiedziała, że jest dla niej tak samo nieosiągalny jak gwiazdka z nieba. Poza tym miał przecież narzeczoną. Z goryczą pomyślała, że on nigdy nie zwróci na nią uwagi i nigdy nie będzie traktował jak kobietę. Dla niego była tylko narzędziem do wykonywania poleceń i harówki ponad siły. – Jestem wołem roboczym – przemknęło jej przez głowę. – Jedni stworzeni są do ciężkiej pracy inni do wyższych celów i pogódź się z tym. - A jednak gdzieś w środku buntowała się przeciwko takiemu stwierdzeniu. Gdyby miała tylko wystarczające środki i ona mogłaby wyglądać przyzwoicie. Może kiedyś tak się stanie i Marek nie będzie się musiał za nią wstydzić? Następny miesiąc był koszmarny. Paulina, narzeczona Marka wręcz uwzięła się na nią. Korzystała z każdej nadarzającej się okazji, żeby jej dopiec krytykując jej garderobę. Po prostu pastwiła się nad nią. Znosiła to w milczeniu, bo nie miała odwagi jej się przeciwstawić. - Czy ty masz w ogóle lustro w domu? Jak śmiesz przychodzić do pracy w tych starych łachach? Wyglądasz jakbyś spędziła noc w kartonach na dworcu - podeszła do niej i z całej siły szarpnęła za rękaw bluzki. Rozdarła go. Ula nie wytrzymała. W jej oczach zalśniły łzy. Zerwała się z krzesła i uciekła do łazienki. Tu przynajmniej mogła się w spokoju wypłakać. - Widziałaś te łachmany? – Paulina zwróciła się do Violetty. – W lepszym stanie mam ścierki do podłogi. Co za szmaciara! - Chyba za ostro ją potraktowałaś. – Violetta, która sama nie przepadała za Ulą była zbulwersowana tym, co zrobiła Paulina. – Teraz będzie ryczeć przez cały dzień. - A niech ryczy. Może wreszcie do niej dotrze, że powinna stąd odejść na dobre, bo psuje tylko wizerunek firmy. Naprawdę nie wiem, dlaczego Marek jeszcze ją tu trzyma. Chyba będę musiała z nim porozmawiać. Obciągnęła bluzkę i z dumnie zadartym nosem wyszła z sekretariatu. Violetta wróciła do przeglądania internetowych stron z bielizną. Po chwili jednak pojawił się Marek i zdziwionym spojrzeniem obrzucił biurko Uli. - A co to, Uli dzisiaj nie ma? - Jest. Siedzi w łazience i płacze – mruknęła. - Płacze? Dlaczego? - No bo wiesz… Paulina nie była dla niej miła. Skrytykowała jej wygląd. Szarpnęła za rękaw bluzki i urwała go. – Otworzył usta ze zdziwienia. - Jak to go urwała? - No jak to jak? Normalnie. Zostały z niego strzępy. Poczuł jak wzbiera w nim wściekłość. To prawda, że nie mógł przywyknąć do stylu ubierania się Uli, ale to był jego pracownik. Nikt nie miał prawa krytykować jej, a tym bardziej szarpać. Również jego narzeczona. Biegiem ruszył w stronę jej gabinetu. Pchnął drzwi tak mocno, że niemal wypadły z futryny. Siedząca za biurkiem Febo spojrzała na niego zaskoczona. - A coś ty taki nabuzowany? Stało się coś? - Stało się i to coś bardzo złego. – Skierował na nią wskazujący palec i wysyczał. – Nie życzę sobie, żebyś w tak podły sposób traktowała moich pracowników. Co ty sobie wyobrażasz? Że kim ty jesteś? Chcesz, żeby cię szanowano, sama szanuj innych. Jak śmiałaś rozerwać Uli bluzkę. Jeśli będzie mądra pozwie cię za to do sądu. To się nazywa mobbing, jeśli tego nie wiesz, a jego konsekwencje mogą być dla ciebie bardzo przykre. Chcesz, żeby nagłośnili to w gazetach? Chcesz, żeby napisali jak to traktuje się pracowników w Febo&Dobrzański? Chyba naprawdę ci odbiło. Jeśli jeszcze raz dowiem się o czymś podobnym sam nagłośnię tę sprawę w mediach i szczerze im powiem, że to ty jesteś wszystkiemu winna. To, że jesteś współwłaścicielką firmy nie upoważnia cię jeszcze do przedmiotowego traktowania pracowników. Lepiej zastanów się nad tym i mam nadzieję, że przeprosisz Ulę za ten incydent. – Wydęła pogardliwie wargi. - Nie mam zamiaru jej przepraszać. Czy ty nie widzisz jak ona wygląda? Jest śmieszna i żałosna. Powinieneś ją zwolnić, bo kompromituje firmę. - Czyżby? Jak na razie to ty ją kompromitujesz. Módl się, żeby Cieplak nie poszła z tym do mediów, bo skandal murowany. Ciekawy jestem jak zareaguje na to ojciec. Nie mam zamiaru ukrywać przed nim tego godnego ubolewania incydentu. Chyba nie sądzisz, że pogłaszcze cię za to po głowie. – Powiedziawszy to odwrócił się na pięcie i z wielkim hukiem zatrzasnął za sobą drzwi. |
bewunia68 (gość) 2014.07.09 11:01 |
Nie umiem ocenić Marka po tym pierwszym rozdziale. Niby denerwuje go wygląd Uli, ale tak objechał Paulinę za rozdarcie jej bluzki. Może za bardzo skracasz tekst? A może to ja nie łapię? Na razie nie domyślam się co zaplanowałaś. Trzeba czekać kolejnych części. Pozdrawiam |
miki (gość) 2014.07.09 11:27 |
Moim zdaniem Marek na razie jest taki jak w serialu Ula jest mu potrzebna bo dobrze pracuje i bez niej by zginął.Szanuje ją za dobrą pracę jednocześnie nie może patrzeć na jej wygląd,w jego świecie osoby tak ubrane nigdy nie miały racji bytu.Z czasem jak ją lepiej pozna dowie się dla czego nie dbała o siebie. |
marit (gość) 2014.07.09 11:41 |
Kulturą to Paulina,o ile dobrze pamiętam,nie
grzeszyła w stosunku do pracowników,no i co się dało w serialu zauważyć,
nawet do Marka. Szkoda jednak,że nie dociera do takiej prostaczki,iż to
dzięki wysiłkom pracowników, ona może tracić pieniądze,na lewo i prawo,
na co tylko dusza zapragnie. Mam nadzieję,że w końcu Marek zaprowadzi ją do magazynów i ubierze w gustowne ciuchy,które zapewne zalegają półki. Dzięki temu otworzy i on oczy, przyzna w duchu czy głośno, że sam nie był lepszy palantem i po chamsku krytykował jej ubiór,tak jak to czyniła Paulina i reszta.Wymagając poszanowania od innych,zapomniał ,aby od siebie najpierw zacząć. Mam nadzieję,że w najbliższych odcinkach upiększysz Ulę,a ona otworzy szeroko drzwi do swego serca i wpuści Marka. Tytuł sugeruje mi małą podpowiedź, że te pozory dotyczą właśnie tej jej przemianie i wszystkim opadną kopary na widok takiego piękna. Pozdrawiam i czekam już co będzie dalej. |
CysioLove (gość) 2014.07.09 11:58 |
Ula zmienia się w odcinku 5 635 054, odcinek
później Marek wyzna jej, że od dawna ją kocha po czym Paulina nie
wytrzyma i się powiesi, a 200 odcinków później okaże się że jednak żyje
i jest w ciąży z Markiem, więc Ula zostawi go i gdzieś ucieknie. Po
kilku odcinkach też się dowie, że jest w ciąży i postanowi wrócić. Którą
z nich wybierze Marek? Taka moja prywatna "Moda na sukces" :) Nie wiedziałam co napisać. Miłego dnia :) |
lectrice (gość) 2014.07.09 12:34 |
O rany, napisalam piekny komentarz ale mi o ten glupi kompurer go polknal bo sie ... powiesil, zawiesil albo i przewiesil !!! Marek ma cos w sobie dobrego ale jest jak stara baba, patrzy tylko co inni powiedza. Ta dobra ocena Uli jeszcze nie wyplynela na powierzchnie bo Mareczek to tchorz zyciowy, boi sie lub niema ochoty przecimwstawic sie ogolowi choc dobrze wie, ze ogol nie ma racji. Ten incydent z rekawem moze mu otworzy oczy na swoje wlasne zachowanie, mam wrarzenie, ze zaczyna trzasc portkami bo dobrze wie, ze jak Ula zlozy skarge to i jemu sie dostanie bo krysztalowy nie jest ! Powinien szybko leciec do kibelka i zobaczyc zaplakane oczy Uli bez okularow ! No i powinno nim trzepnac ! Powinien zlapac Ule za ten zdrowy rekaw i dac polecenie sluzbowe aby poszla z nim do optyka (tzn pociagnac ja jak mlodsza siostre), a przy optyku bedzie fryzjer, a obok jakas ciuchownia ... Powinien sie nia zajac jak brzydkim kaczatkiem - bo w glebi duszy to on tez chyba ma dosys tego stanu "nieuzywalnosc"i Uli i ma ochote ja zabierac na spotkania i ogolnie "wyjac" z szafy na swiatlo dzienne. Natralnie tak nie bedzie ale to nic, czekajac na oficjalny cd dosppiewama sobie moj prywatny ! Byczkow nie ma, po ostatnim daly noge ! Ja nie znosze poczatkow z wiadomych wzgledow ... nie sa tymi no , nie powiem bo Cie wkurze... Dawaj szybko ciag dalszy tzn spraw by czas szybko minal do cd ( o rany, to brzmi jak modlitwa)... wiem, ze cie niczym nie przekupie wiec trudno, czekam ! |
lectrice (gość) 2014.07.09 12:43 |
Mam wrazenie ze z moim "wrarzeniem" wyszlam
totalnie na nieuka, glaba, barana, analfabete, matola i matołka, noge,
tępote, tumana. Trudno ! Najwyzej sie rzuce z wiezy Maryjanskej do Rowu Mariackiego, a co tam... Mam nadzieje, ze Jute mi nie bedzie miala za zle i od zlosliwych zab nie zwyzywa... U mnie leje... Milego dnia |
MalgorzataSz1 2014.07.09 13:00 |
Odpowiem w jednym komentarzu: Markowi rzecz jasna nie podoba się taka Ula. Niechętnie znosi jej pojawianie się w gabinecie, ale bardzo chętnie wykorzystuje ją do roboty. Tu nie ma niespodzianki. Jednak ma duże poczucie terytorialności. I jeśli ktoś wkracza na ten teren, to po prostu dostaje wścieklizny. Paulina właśnie przekroczyła tę świętą granice. Marek może myśleć i mówić o Uli, co tylko zechce. Mówi poza jej plecami i to głównie do Sebastiana. Mimo to Ula jest jego pracownikiem i tylko wyłącznie on może jej zwracać uwagę. Paulina niejako weszła w jego kompetencje, aczkolwiek nie do końca, bo nie krytykuje jej za fachowość, ale za sposób ubierania się. Ona i Marek żyją jak pies z kotem i szarpią się o byle co. Wystarczy jedno słowo a już iskrzy i dochodzi do kłótni. Będzie znacznie gorzej, bo Marek nie podaruje jej tego incydentu i tak jak Paulina zawsze zawracała głowę Dobrzańskim, że marek ją zdradza i źle się prowadzi tak teraz on weźmie odwet. Marit rozczaruję Cię, ale nie będzie żadnego przymierzania ciuchów z magazynów, a Ula nie wypięknieje tak szybko. Natalia, ja nie jestem aż tak kreatywna, żeby zrobić z opowiadania sagę na milion dwieście rozdziałów. Ograniczyłam się tylko do dziesięciu. Bardzo dziękuję Wam dziewczyny za wpisy. Serdecznie wszystkie pozdrawiam. |
jute (gość) 2014.07.09 17:17 |
Małgosiu! Czy to jest jakaś zmowa blogowa na czarne scenariusze! Nie wolno ! Unia tego zabrania! Ale się wnerwiłam bzdziągwa jedna,jędza,zołza,raszpla,gangrena ,wydra, pudernica.Prawdziwa królowa małpiego gaju,jej ślinianki produkują chyba czystą aqua regia,zamiast śliny.A Marek wcale nie jest lepszy, dupek,szczyl, krętacz,gówno pod krawacikiem.A Ula ! no kurde jest inteligentną dziewczyną,! Ubranie się nie zawsze wymaga kasy,czasem wystarczy pomysł,albo zwyczajny rozsądek. No już mi lepiej!Małgosiu,zrób coś takiej Paulinie!Wie,że Ula w końcu zmieni się w piękność i mam nadzieję ,że tak łatwo Mareczkowi nie odpuści.Mam nadzieję,że za swoją ślepotę będzie musiał się przed nią czołgać, wylizywać podłogę przede jej bucikami,gryżć panele tudzież podgryzać nogi biurowych mebli,życzę mu tego!Baaardzo czekam na cd. Pozdrawiam |
MalgorzataSz1 2014.07.09 17:21 |
Jute Ale pojechałaś. Oczywiście, że Paulinka dostanie za swoje i to już w następnej części. Wprawdzie nie od Uli, ale od seniora i Marka też. Ulka jeszcze przez chwilę będzie brzydkim kaczątkiem. No może przez dłuższą chwilę, ale się zmieni w piękność. To gwarantuję. Dzięki, że wpadłaś. Następny rozdział pojutrze. Pozdrawiam. :) |
amicus (gość) 2014.07.09 17:35 |
Mareczek na razie za Ulą nie przepada. Nie może
na nią patrzeć, jej obecność go denerwuje... poczekamy, aż to się
zmieni, poczekamy ;) Kpi z niej za plecami, ale narzeczoną słusznie
ochrzania. Choć niestety wątpię, by to jakoś wpłynęło na zmianę
postępowania Pauli. Czekam na dalszy rozwój wypadków :) Tymczasem zapraszam Cię już za kwadras na nowy rozdział do mnie. Mam trochę spraw do załatwienia w najbliższym czasie i nie będę mieć dostępu do komputera, żeby publikowac w wyznaczonym terminie, stąd te zmiany. Pozdrawiam :) |
jute (gość) 2014.07.09 17:51 |
Lectrice Chyba nie chcesz mi odebrać tej małej przyjemności,żeby Cię nazwać złośliwą zołzą? Ale masz rację,jakiś Janet,czy inny Freud kopnął mi w klawiaturę, kiedy pisałam tamten komentarz..Już chyba dwa tygodnie wymyślam, jak zwiać na parę dni do Krakowa.Byłaś kiedyś u Reformatów ?Katakumby jak w Palermo.Chcę do Krakowa! ,normalnie muszę.Na Skałkę, na Kazimierz do synagogi i na zapiekanki.Gdyby parę lat temu ktoś mi powiedział,że będę miała problem z wyjazdem do Krakowa to pewnie bym pękła ze śmiechu. |
MalgorzataSz1 2014.07.09 21:42 |
Amicus Marek jeszcze przez kilka rozdziałów nie będzie za nią przepadał chociaż rzecz jasna to się zmieni. Paulina być może się nie zmieni, ale jej wątek ciągnę tylko do pewnego momentu, chyba do trzeciego rozdziału, a potem nie zawracam już sobie nią głowy. Już czytałam, że zmieniły Ci się plany i za chwilę wejdę na Twój blog. Wielkie dzięki za wpis. Pozdrawiam. :) Jute Dlaczego masz problem z dotarciem do Krakowa? Pociągi jeżdżą przecież. :) |
Marcysia (gość) 2014.07.09 22:58 |
Małgosiu, Twój Marek w tym opowiadaniu to taki typowy, najbardziej prymitywny samiec, dla którego liczy się tylko zewnętrze kobiety. Najgorszy archetyp mężczyzny, jaki istnieje. Najgorszy, z jakim może spotkać się jakakolwiek kobieta. A mimo to Marek staje w obronie swojej asystentki. Jeżeli tylko dlatego, że odwala za niego niemal całą robotę, to brawo za jego niewymowną szlachetność. Jestem baaardzo ciekawa, co będzie dalej. Skoro opowiadanie to tylko 10 rozdziałów, a Marek szybko się nie zmieni.... Zapowiada się ekscytująco :D Ściskam Cię serdecznie :) |
Justynka29 (gość) 2014.07.09 23:25 |
Nie umiem ocenić postawy Marka po pierwszym rozdziale. Ula przypomina mi początkowe odcinki jak go uratowała i jak potem została przyjęta do pracy. Myślę ,że potem Marek zauważy w Uli inne rzeczy niż tylko wygląd z którego nie jest zadowolony. Jestem jak potem ich relację będą się zmieniać czy Ula jest już zakochana w Marku? I kiedy Marek dojdzie do wniosku ,że Paulina i on nie pasują do siebie. Ten incydent Pauliny nie podobał mu się .Ciekawa jestem jakie poniesie konsekwencje? Czy straci prace w firmie? |
lectrice (gość) 2014.07.10 00:14 |
Jure Bardzo podobaja mi sie twoje wpisy, przy pierwszym zupelnie odjechalas, co za kreatywnosc, widze, ze zostala ci ta szczypta szalenstwa ( ta od urodzienia)... Ja sie bardzo ciesze ze ci sie te wieze i rowy pomerdaly bo mi sie cos bez przerwy merda... Ja bardzo dziekuje za nazwanie zolza, czuje sie zaszczycona ! Od razu mi lepiej ! Ja rozumiem, ze ty jestes ksiezniczka i ktos Cie wiezi... nie probowalas zwiac przez okno (masz przescieradla ?), poczekaj az rycerz usnie i dawaj noge ! I to szybko poki zapiekanki cieple ! Krakowa specjalnie nie znam, tzn nie w szczegolach, w tym roku jade do Wieliczki (wstyd, nigdy nie bylam) i do Bochni. Bedzie to krotki wypad bo sie z corka mijam w Polsce, bedziemy razem tylko pare dni (ona przyjedzie, a ja zaraz musze wracac). Z tym pekaniem ze smiechu to sie nie krepuj ! Cos ci powiem : MASZ PROBLEM Z URWANIEM SIE DO KRAKOWA, i co pekasz ? Ty mi lepiej powiedz jak ty te cala Europe przemierzylas, wtedy przez Krakow chyba nie jechalas... i dlatego sie udalo. No to Cie zostawiam, milego obmyslania planu ucieczki ! A jak juz zwiejesz to kartke wyslij ! |
lectrice (gość) 2014.07.10 00:18 |
Jute, przepraszam za te literowke ! Malgosiu, piekne te oczy na poczatku ! Chcialam napisac, ze piekne oczy masz (w tekscie) ale by chyba dziwnie zabrzmialo ! Chociaz ... jak napisze, ze piekne oczy masz to bede miala u Ciebie chody... no wiesz na te, ktorej nazwy nie wymienie...no... no ... i ...i......... ??? |
MalgorzataSz1 2014.07.10 10:08 |
Marcysia, Justyna Takie było zamierzenie, że początek będzie w zasadzie retrospekcją pierwszych odcinków serialu. Do czegoś musiałam nawiązać. Marek nie jest złym człowiekiem, ale za to zmanierowanym i zepsutym przez kobiety. Może nie ma swojego określonego typu urody, któremu ulega, ale na pewno ma wyczucie smaku, a Ula nie mieści się w tych ramach niestety. Wiem, że trudno coś powiedzieć po pierwszym rozdziale, dlatego zachęcam Was do czytania kolejnych rozdziałów. Dziękuję za komentarze. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.07.10 15:50 |
I nic ! Wiedzialam ! |
jute (gość) 2014.07.10 18:00 |
Szczęśliwe kobiety.Lectrice Zostawić mojego męża z psem, kotem i samym sobą to tak jak dać dziecku do ręki zapałki i posadzić je na nieszczelnej butli z tlenem. |
jute (gość) 2014.07.10 18:07 |
Małgosiu,wydaje mi się,że Paulina będzie zmuszona przeprosić Ulę i znienawidzi ją jeszcze bardziej.A nowy rozdział będzie jutro-jutro czy tak jutro bliżej dzisiaj? |
MalgorzataSz1 2014.07.10 20:52 |
Jute Raczej jutro. Sorry. :) |
lectrice (gość) 2014.07.10 21:09 |
Jute Autorka jest raczej okrutna ... Ja zostawiam mojego "doroslego" syna samego i zastanawiam sie czy bedzie do czego wacac..Jak nie bedzie to pojade do ciebie bo ty zrozumiesz... |
jute (gość) 2014.07.10 21:26 |
Małgosiu ,trudno,jestem strasznie ciekawa co dalej, ale to właściwe jutro też jest blisko. |
jute (gość) 2014.07.10 21:36 |
Kochana ,mojego syna zawsze mogłam spokojnie zostawić w jakimś domu, nawet z psem.Wiedziałam,że go nakarmi,wybiega a nawet porządnie wyczesze.A kiedy zdarzało mu się nocować w swoim mieszkaniu, to nigdy, przenigdy nie dzwonił do mnie rano z pytaniem co ma zjeść na śniadanie. |
lectrice (gość) 2014.07.10 23:38 |
Jute Ale ja nie mam psa ! |
Elkanum. (gość) 2014.07.24 16:33 |
Świetnie rozpoczęłaś to opowiadanie. Szkoda mi Uli. Wygląd nie jest przecież najważniejszy,a wszyscy traktują ją źle. I wiem jak to jest kiedy największy przystojniak na świecie nie zwraca na ciebie uwagi : ( Mam nadzieję, że wszystkie problemy Uli się rozwiążą, a Marek zwróci na nią wreszcie uwagę : ) |
ADRIANCREVAN 2014.07.25 16:30 |
Nadrabiam zaległości :-) czytam od początku :-) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz