Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"BOŻYSZCZE KOBIET" - rozdział 4

24 czerwiec 2014
ROZDZIAŁ 4


W ten sam poniedziałkowy poranek wychodząc z windy Marek natknął się na wielki tłum w holu. Przypomniał sobie, że to dzisiaj ma być sesja do wyboru twarzy kolekcji jesienno-zimowej. Modelki jak tylko go zobaczyły, obstąpiły go i zaczęły jazgotać jedna przez drugą. Nie mógł tego znieść. W końcu ryknął na całe gardło.
- Cisza! - Zamilkły jak na komendę. – Czy wyście zgłupiały już na dobre? Myślicie, że to jakiś bazar? Spokój ma być! Za godzinę zacznie się sesja. Przez ten czas wypełnicie formularze zgłoszeniowe. Violetta?!


- Jestem!
Ładna blondynka przecisnęła się przez ten tłum i stanęła obok niego.
- Masz te formularze? – Kiwnęła twierdząco głową. - To na co czekasz? Rozdaj je. Jak je wypełnicie, idziecie do Pshemko. Czarek już pewnie nie może się was doczekać – zakończył złośliwie. Podszedł jeszcze do recepcji i odebrał pocztę. To było zadanie jego sekretarki, ale ta często żyła w swoim własnym świecie i nawet nie przyszło jej do głowy, żeby odbierać korespondencję każdego ranka.
Wszedł do siebie i rozsiadł się za biurkiem. Uruchomił laptop i zabrał się za przeglądanie całkiem sporego stosiku kopert. Nie popracował jednak zbyt długo, bo do gabinetu wsunęła się jedna z modelek – Domi. Na jej widok skrzywił się i ciężko westchnął.
- Nie powinnaś być już u Pshemko?
Obeszła biurko i usiadła na jego blacie blisko Marka.


- Mam jeszcze czas, jestem dziesiąta. Przyszłam, żeby ci powiedzieć, że ta cała sesja jest bez sensu. Przecież wiesz, że jestem najlepsza i skoro byłam twarzą wiosenno-letniej kolekcji, mogę nią być i teraz. – Pokręcił przecząco głową.
- Nie możesz – wycedził przez żeby. – Za bardzo się opatrzyłaś.
- Chyba żartujesz! Spójrz na mnie? Czy taka twarz mogłaby się opatrzeć komukolwiek? – Posłał jej kpiący uśmieszek.
- Zapewniam cię, że mogłaby.
Domi przysunęła się jeszcze bliżej kładąc mu stopę na kolanie i masując je nią.
- Marco, nie bądź taki. Ze względu na to, co nas kiedyś łączyło powinieneś mi dać jeszcze jedną szansę. – Odsunął się z fotelem na bezpieczną odległość.
- Przecież ci ją daję. Masz szansę taką samą jak te piętnaście innych modelek. Nie będę nikogo wyróżniał, bo tak byłoby nieuczciwie. I nie przypominaj mi o tym, że kiedyś nas coś łączyło, bo bardzo staram się o tym zapomnieć. Już nigdy więcej, rozumiesz? Nie jestem sentymentalny. A teraz zostaw mnie. Mam robotę.
Naburmuszona wstała z biurka. Obciągnęła bluzkę, której dekolt jeszcze bardziej odsłonił jej imponujące piersi i wyszła z gabinetu.
To nie był koniec takich wizyt tego dnia. Miał ich jeszcze dwie. Najpierw przyszła Pati dokładnie w takiej samej sprawie co Domi, a po niej Klaudia, która uzurpowała sobie największe prawo do niego. Miał dość.


- Czy wyście się dzisiaj wszystkie zmówiły?! Jeśli przyszłaś prosić o zostanie twarzą kolekcji, to daruj sobie. Nie będę nikogo faworyzował. Ciebie również nie.


Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Prezes dzisiaj bardzo zły. Prezes ma fatalny humor. Ale ja wiem jak to zmienić. Teraz, kiedy pozbyłeś się tej wydry Febo, moglibyśmy wrócić do siebie Marco. Przecież było nam razem wspaniale. Może wspólna kolacja połączona ze śniadaniem pomogłaby ci w dokonaniu właściwego wyboru?
Ścisnął jej nadgarstki i zdjął ręce ze swojej szyi. Popatrzył na nią wzrokiem, który niemal wbił ją w podłogę.
- To ty przez łóżko chcesz załatwiać takie sprawy? Jeśli jeszcze o tym nie wiesz, to muszę ci uświadomić, że już od bardzo dawna nie stosuję takich praktyk. I powiem ci coś jeszcze. Zrobiłem się dziwnie odporny na wasze wdzięki. To, co kiedyś nas łączyło, przeszło moja droga do historii i nigdy więcej się nie powtórzy. Zapewniam cię. Daruj więc sobie tego rodzaju podchody, bo już na mnie nie działają.
- Nie wierzę w to co słyszę. Nie możesz mnie tak traktować Marco.
- Nie mogę? A ty jak traktowałaś mnie do tej pory? Jak maszynkę do seksu, dzięki której będziesz mogła ugrać coś dla siebie. Te czasy już minęły i pogódź się z tym. Starzejesz się moja droga i niedługo nie będziesz mogła być twarzą żadnej kolekcji. Spróbuj w innych firmach. Może tam będziesz miała więcej szczęścia. Czas to największy wróg modelki i dobrze o tym wiesz. – Zacisnęła z wściekłości zęby.
- Jesteś wielkim chamem Marco.
- I z takim chamem chciałaś iść do łóżka? Dzięki Bogu chyba nareszcie zrozumiałaś. Pożegnam cię już. Nie mam całego dnia na jałowe dyskusje z tobą.
Kiedy wyszła, usiadł ciężko przy biurku i ukrył w dłoniach twarz. – Czy to nigdy się nie skończy? Czego one jeszcze ode mnie chcą? Na samą myśl o nich mam odruch wymiotny. Bożyszcze kobiet. Jasssne.

Nie mógł już dospać do rana. Był podekscytowany myślą, że już dzisiaj się z nią zobaczy. Przez ten tydzień rozmawiał z nią telefonicznie kilka razy. Ustalili, że podjedzie pod dom Szymczyków i stamtąd ją zabierze. Zaplanował dla nich całą sobotę. Miał nadzieję, że nie będzie się z nim nudzić. Już o dziewiątej parkował na podjeździe Szymczyków. Oni sami wraz z Ulą siedzieli przed domem pod wielkim parasolem i popijali jakiś sok. Wysiadł z auta i przywitał się z nimi. Z zachwytem spojrzał na Ulę. Włosy splecione w gruby warkocz i cienka, letnia sukienka dodawały jej uroku. Wyglądała dziewczęco, niewinnie i pięknie.
- Jesteś gotowa?
- Jestem. Możemy jechać.
- Uważaj na nią Marek, – Maciek uśmiechnął się do niego – bo to nasz największy, rysiowski skarb.
- Przysięgam wam, że będę na nią chuchał i dmuchał. Odwiozę z powrotem w stanie nienaruszonym.
Otworzył jej drzwi od samochodu i pomógł wsiąść. Zapięła pas. Kiedy ruszył, zapytała.
- To dokąd mnie zabierasz?
- Lubisz zwierzęta? – Odpowiedział pytaniem.
- Kocham zwierzęta.
- Jest taka ładna pogoda, że pomyślałem o spacerze w ZOO. Dawno tam nie byłem. Ostatni raz chyba w podstawówce.
- Świetny pomysł, bo ja tam byłam tylko raz, choć przecież nie jest tak daleko.
- Zamówiłem też stolik w restauracji na piętnastą. Zjemy dobry obiad i jeśli będziesz miała jeszcze siłę i ochotę, to pokażę ci park, do którego lubię chodzić. Jest niedaleko miejsca, w którym pracuję. Czasem w porze lunchu idę pokarmić tam kaczki, albo odsapnąć na ławeczce. Jeśli uznasz, że jest nudno, to masz mi o tym powiedzieć. Wtedy wymyślę jakąś inną atrakcję.
- Myślę, że nie będzie nudno. Kocham naturę, a spacery uwielbiam.

ZOO tętniło życiem. Ładna pogoda sprawiła masowy napływ Warszawiaków do tego miejsca, głównie rodzin z dziećmi. Marek kupił bilety i ruszyli wolno. Zupełnie inaczej wyglądał ogród zoologiczny, niż ten, który zapamiętała z dzieciństwa. Został rozbudowany. Ładne, duże wybiegi pełne zwierząt przyciągały wzrok. Wszędzie było mnóstwo zieleni i zadbanych asfaltowych alejek, przy których posadowiono wygodne ławeczki. Usiedli na jednej z nich usytuowanej w pobliżu stawu, w którym brodziły ibisy, flamingi i inne egzotyczne ptactwo.


- Opowiedz mi coś o sobie. Tak naprawdę to nic o tobie nie wiem. Czym zajmujesz się w życiu? Od Ani wiem tylko, że pracujesz w jakiejś firmie odzieżowej.
- To prawda. Jestem jej prezesem. Firma nazywa się Febo&Dobrzański. Febo to rodzeństwo, Paulina i Alex. Są moimi wspólnikami. Firmę przejąłem od ojca, który zarządzał nią wiele lat. Niestety ze względu na stan zdrowia musiał odejść. Zanim to zrobił zorganizował konkurs. To była właściwie rywalizacja między mną i Alexem o fotel prezesa, bo innych kandydatów nie było. Alex miał i nadal ma wielki apetyt na to stanowisko, ale okazałem się lepszy i to ja je objąłem. Sebastian, którego poznałaś jest dyrektorem HR i moim najlepszym przyjacielem. Firma szyje modne i drogie suknie dla stołecznych elegantek z dobrego gatunku zachodnich materiałów. Bardzo dbam o ich jakość. Poza tym mamy genialnego projektanta Pshemko, wręcz wizjonera i głównie dzięki jego pomysłom utrzymujemy wysokie miejsce w rankingu firm zajmujących się tą branżą.
- Pshemko? Ja chyba mam dwie suknie jego projektu. Kupiłam kiedyś w takim eleganckim butiku.
- To pewnie jeden z dwunastu w Warszawie należących do nas. Mamy ich jeszcze parę rozsianych po Polsce. Byłaś kiedykolwiek na pokazie mody? – Zaprzeczyła.
- Nigdy, chociaż lubię ładnie wyglądać i staram się być na bieżąco.
- W takim razie już dzisiaj zapraszam cię na pokaz jesienno-zimowej kolekcji, który odbędzie się w połowie września. Może zachwycisz się jakąś? – Rozejrzał się dokoła i dostrzegł budkę z lodami. – Masz ochotę na lody? Ja mam ogromną. Chodź, kupimy sobie. – Wstał z ławki i chwyciwszy jej dłoń pociągnął za sobą.
Miło spędzili to przedpołudnie. Przy okazji oglądania zwierząt opowiadali nawzajem o sobie i poznawali się. Przed piętnastą podjechali do Baccaro, przyjemnej i eleganckiej restauracji, w której Marek zamówił im stolik. Jedząc pyszne dania rozmawiali jeszcze.
- Wiesz Ula, mamy w firmie bufet i pomyślałem sobie, czy nie złożyć u ciebie zamówienia na przykład na ekologiczne warzywa czy owoce, z których moglibyśmy pozyskiwać soki. Zainwestowałbym w jakąś porządną, dużą sokowirówkę. Widziałem kiedyś takie na mieście. Myślę, że pracownicy byliby zadowoleni.
- Nie musisz inwestować w taką maszynę, bo ja mogę dostarczać świeżo wyciśnięte soki w jednorazowych opakowaniach. Mamy takie, a przydatność do spożycia jest trzydniowa. Posiadamy dość szeroką ofertę i jeśli jesteś zainteresowany, to możemy się spotkać któregoś dnia i ją omówić. Ceny są bardzo przystępne.
- Świetny pomysł. Najlepiej byłoby też zaangażować w to Elę. To dziewczyna, która zarządza u mnie bufetem i chyba najlepiej jest zorientowana, co najbardziej przypadnie pracownikom do gustu.

Po obiedzie zamówił jeszcze kawę i po kawałku tortu. Wciąż pozostawał pod jej urokiem. Sporo się dzisiaj o niej dowiedział i coraz bardziej mu imponowała. Podziwiał jej zaangażowanie w pracę i najprostsze czynności. Nie chełpiła się wygraną w totolotka, ale też bez fałszywej skromności mówiła, że ona była tylko środkiem do tego, co planowali wcześniej z Maćkiem. Wiedzieli jak wygląda sytuacja na rynku pracy i nie chcieli zaczynać od rejestrowania się jako bezrobotni. Te pieniądze spadły im jak z nieba i dzięki nim udało im się rozbudować przedsiębiorstwo, i zatrudnić kilkunastu Rysiowian.
- Firma nadal się rozrasta, bo otwierają się przed nami różne możliwości. To bardzo cieszy. Dzięki temu będziemy mogli dać pracę kolejnym bezrobotnym. To wielka szansa dla Rysiowa.
Słuchał jej jak natchniony i nie mógł oderwać od niej wzroku. Tu nie było mowy o chęci szybkiego dorobienia się, ale działania ze szlachetnych pobudek. Jej i Maćkowi chodziło głównie o to, żeby ludzie mieszkający w tej małej mieścinie nie biedowali. – Pokręcił głową z podziwem.
- Nigdy wcześniej nie poznałem takiej osoby jak ty Ula. Jesteś kimś naprawdę wyjątkowym i robisz wiele dobrego dla tej społeczności. Maciek miał rację. Jesteś skarbem i to wcale nie jest przesada.
Zarumieniła się słysząc te słowa, a on z przyjemnością patrzył na te pąsy, bo wyglądała cudnie.
- Nie przeceniaj mnie, – powiedziała cicho – bo to, co robimy z Maćkiem nie jest niczym nadzwyczajnym, a ludzie już są zmęczeni niedostatkiem i brakiem konkretnej pracy. Gdyby nie ta wygrana, oboje z Maćkiem bylibyśmy w identycznym położeniu. Wcześniej naszym rodzinom też się nie przelewało. My żyliśmy ze skromnej renty taty. Szymczykom było trochę łatwiej, bo mieli dwie renty i tylko Maćka. Jednak zawsze wspierali nas, a my ich i tak już chyba będzie do końca.
Ujął jej dłoń i przycisnął do ust.
- Jesteś dobrym człowiekiem Ula. Masz jeszcze ochotę na spacer? Jeśli tak, to podjedziemy do parku.
- Chętnie.

Zmierzchało, gdy podwiózł ją pod dom. Pomógł jej wysiąść i rozejrzał się.
- Piękny dom Ula i całkiem spory.


- Pragnęłam, żeby wyróżniał się od tych betonowych klocków, jakich tu pełno wokół. Kupiłam projekt, bo bardzo mi się spodobał i zatrudniłam fachowców. Dom jest bardzo wygodny i dobrze nam się tutaj mieszka. Tata dba o otoczenie. Nie może już ciężko pracować, bo tak jak twój, ma kłopoty z sercem. Chętnie jednak zajmuje się przydomowym ogródkiem. Sadzi głównie kwiaty i krzewy ozdobne, bo bardzo je lubi. To dzięki niemu wszystko jest takie zadbane. Ja kompletnie nie mam na to czasu. Jeśli będziesz miał ochotę tu jeszcze przyjechać, to oprowadzę cię po naszym królestwie. Zobaczysz jak to wszystko wygląda.
- Oczywiście, że będę miał ochotę. Przecież musimy omówić ewentualne zlecenie na wasze dostawy do firmy. Poza tym za bardzo pociągają mnie twoje piękne, błękitne oczy, żebym miał sobie odmówić następną randkę. Może jutro?
- Jutro nie mogę. Muszę też trochę czasu poświęcić rodzinie. Niedziela to jedyny dzień, w którym mam szansę trochę dłużej pospać i przygotować prawdziwy niedzielny obiad. Poza tym w każdą niedzielę chodzimy na cmentarz, na grób mojej mamy. – Spuściła głowę, żeby zamaskować gromadzące się w jej oczach łzy.
- Wiem Ula…, wiem. Ania mówiła, że odeszła bardzo wcześnie. Przykro mi. W tygodniu nie chciałbym cię odrywać od zajęć, więc może w następną sobotę?
- Dobrze, ale myślę, że moglibyśmy się jednak spotkać w tygodniu chociaż na kawę, bo będę w Warszawie prawdopodobnie w środę. Pomyślałam nawet, że może wpadłabym do twojej firmy i omówilibyśmy to zlecenie. – Uśmiechnął się szeroko słysząc te słowa.
- Byłoby wspaniale Ula. Zdzwonimy się jeszcze. Będę już wracał, bo późno się robi. Dziękuję ci za ten dzisiejszy, wspaniały dzień. Jestem szczęśliwy. – Pochylił się i delikatnie ucałował jej usta. – Przepraszam. Nie mogłem się oprzeć.
- Nic nie szkodzi… - wyjąkała zmieszana. – To było… bardzo miłe. Dobranoc Marek.
- Dobranoc Ula.

Gośka (gość) 2014.06.24 13:05
Od początku te opowiadanie bardzo mi się podoba. Jest to trochę dziwne, ponieważ jakoś tak ostatnio początkowe rozdziały poprzednich opowiadań, aż tak bardzo nie zachęcały mnie do czytania. A teraz te powoduje, że nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów.

Ja niestety nigdy nie wiem "to zlecenie czy te zlecenie" ?
Mam nadzieję, że rozwiejesz moje niepewności.
Pozdrawiam i czekam do piątku.
MalgorzataSz1 2014.06.24 13:52
Gosiu

"to" lub "te" to zaimki wskazujące. Nie jestem żadnym polonistą i w zasadzie piszę na wyczucie. Zaimek "to" jest moim zdaniem adekwatny do słowa "zlecenie". Natomiast na pewno nie użyłabym zwrotu "te zlecenie". Miałby uzasadnienie, gdybym napisała to w liczbie mnogiej np: "te zlecenia". Więcej na ten temat będzie miała do powiedzenia Lectrice, bo to ona ma więcej wspólnego z takimi rzeczami niż ja. Jak wiesz, to ona dokonuje korekt na moim blogu i jak znajdzie błąd to na pewno go wytknie a ja niezwłocznie poprawię. Mam zadzieję, że przeczyta Twój komentarz i dobrze uzasadni pisownię i rozwieje wątpliwości.

Cieszę się, że opowiadanie podoba Ci się od początku. Pamiętam, że chyba "Z dalekiego kraju" nie podobało Ci się kilka pierwszych rozdziałów, ale jednak czytałaś. Ja też staram się nie uprzedzać już na starcie, bo autor może mnie czymś zaskoczyć w dalszych rozdziałach. Jednak to bardzo miła niespodzianka z Twojej strony.
Dziękuję za komentarz. Zaglądaj tu jeszcze, bo pewnie Lectrice wcześniej czy później się pojawi i odpowie na Twoje pytanie.
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
MalgorzataSz1 2014.06.24 13:54
Oczywiście miało być "mam nadzieję", a nie "mam zadzieję". Przepraszam za tę literówkę.
Gośka (gość) 2014.06.24 13:58
Na pewno zajrzę i poczekam na opinię "znawcy". Tak jakoś mi nie pasowało.
bewunia68 (gość) 2014.06.24 16:22
Marek nie był zbyt miły dla modelek. To musiał być dla nich szok ! Delikatne wzajemne sondowanie się między Markiem i Ulą. Nie muszą się spieszyć. Nikt ich nie goni. Taki etap znajomości się nie powtórzy.
Czekam na następny rozdział
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.06.24 16:54
Bewuniu

Te modelki, a przynajmniej niektóre z nich zaszły mu mocno za skórę i to niestety nie koniec Marka kłopotów z nimi związanych. Dadzą mu nieźle popalić.
Wielkie dzięki za wizytę na blogu. Pozdrawiam i życze miłego dnia, a właściwie jego drugiej połowy. :)
jute (gość) 2014.06.24 17:33
Witaj Małgosiu. Zoo na to bym nie wpadła(może dlatego,że sama nie mogę tam chodzić,bo mogliby mnie nie wypuścić,zostawić jako zapasowego słonia czy innego hipopotama) Pewnie modelice będą starały się obsmarować Marka w dziwnych niby gazetach?Zjednoczą swoje siły(czyli biusty i tyłki) i będą chciały przegonić Ulkę z markowego życia. Będzie się działo.A co do zlecenia musi być to zlecenie, bo zlecenie to chyba rodzaj nijaki tak jak okno dziecko itp.Dziękuję Małgosiu za już i czekam na dalej . Pozdrawiam
jute (gość) 2014.06.24 17:52
Tej Domi na zdjęciu to biust coś się wydłużył?Czy mnie oko myli? Musi dziewczyna uważać przy zwrotach przez burtę ,żeby komuś tym nie przydzwonić.Coś mi się widzi,że serialowa Domi jakiś erzac po serialu przygarnęła.A może nie, tak właściwie to jej się wtedy specjalnie nie przyglądałam. Chyba jestem złośliwa(też mi nowość)
MalgorzataSz1 2014.06.24 18:04
Jute

Przyjdzie taki moment, że nastąpi zmowa biustów, frontów i jajników, ale to za jakiś czas. Ta aktorka rzeczywiście ma takie balony. Czasem pokazują ją w "Na dobre i na złe". Gra tam pielęgniarkę.
Z tym ZOO, to chyba przesadzasz. Mam na myśli Twój wygląd. Ja chyba mam większe szanse pokazać się jako hipcio, ale nie będziemy się licytować.
Też pomyślałam o rodzaju nijakim i jak się używa przed nim zaimek to musi być "to", a nie "te". Gosia zabiła nam niezłego klina. Czekam na Lectrice. Pewnie od rana wypisuje te swoje cenzurki.
Dzięki za komentarz. Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.06.24 18:43
"Wielki tlum" to nie pleonazm ?

No prosze zoo i park, Marek rzeczywiscie zrobil sie stateczny i spokojny czy probuje uspic przeciwnika. Wyglada na szczerego...
Ula zupelnie nie zwyczajna chodzeniu na randki i zastanawiam sie czy nie bylo troche dretwo. Tzn bylo ale to chyba spowodowane napieciem bo kazde czuje, ze jest to wyjatkowe spotkanie i zaczyna sie wyjatkowa relacja.
Zrobilas sie "blizej natury" jak diabli : ptaszki, kwiatki i inne zielonosci...

No a te baby w firmie, one rzeczywiscie licza wylacznie na promocje z kanapy ! Cale szczescie, ze zmysly Mareczka pognaly w tym jedynym zdrowym kierunku !
No i czekam na ten cd... koncoweczki juz nie wygladam bo nie ma litosci i sprawiedliwosci w tym blogowym swiecie, oj nie ma !
MalgorzataSz1 2014.06.24 18:55
Lectrice

Po głębszym zastanowieniu można uznać to za pleonazm. Trochę takie masło maślane, ale nie chce mi się już tego zmieniać. Natomiast przeczytaj pierwszy komentarz od Gosi, bo ona tam napisała ciekawą rzecz, której ja laik nie potrafię jej wytłumaczyć i liczę w tym względzie na Ciebie.
Jeśli chodzi o kwiatki, ptaszki tudzież inne okoliczności przyrody, to jest mi do nich coraz bliżej, a całkiem blisko będzie bodajże w szóstym rozdziale, bo tam to pojechałam z naturą na całego. Dzieje się tak niewątpliwie z powodu mojego sierpniowego wyjazdu na łono natury właśnie i już nie mogę się doczekać, bo będę chłonąć wszystkimi zmysłami.
Pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.06.24 18:58
Co do zlecenia to rzucilas kamien w kaluze wiec sie odzywam. Bardzo ladnie, droga Gocho, bede slodka jak miodek : zlecenie jest rodzaju nijakiego i mowi sie "to zlecenie" jak "to jajko, to imie czy to dziecko" . W liczbie mnogiej rzeczywiscie mowi sie "te" jak "te dzieci, te jaja i te imiona".
Wiec wszystko OK !
Oklaski dla Gochy !
Super, uwielbiam takie gramatyczne problemy, ach ! (tu rozmarzona mina).

Jute,
Te piep....one cenzurki juz wypisalam...
MalgorzataSz1 2014.06.24 19:22
Dzięki Lectrice za fachowe wyjaśnienie problemu. Teraz mamy jasność.
lectrice (gość) 2014.06.24 19:52
A na jakie lono jedziesz ?
MalgorzataSz1 2014.06.24 20:07
Tak naprawdę to jadę się trochę podleczyć i na pewno nie na łonie Abrahama, bo tam mi się nie śpieszy. Jadę za Warszawę w piękne lasy, urokliwe jeziora i czyste powietrze.
Gośka (gość) 2014.06.24 20:20
Dziękuję za rozwianie moich wątpliwości.
Pozdrawiam
jute (gość) 2014.06.24 20:27
Lectrice a mnie to nawet już nikt nie da nawet miętowego lizaka, choć napisałam to samo co Ty. Czuję się urażona i chcę lizaka, Pieprzę oklaski! Czy od wypisywania grubych świadectw się tyje na mózgu a chudnie na tyłku,czy odwrotnie?
lectrice (gość) 2014.06.24 21:15
Jute
Opieprz Ci sie nalezy, a nie lizak wykrecajacy morde !

Co ty nam tu za jakies hipopotancze kawaly opowiadasz ? Co to za spowiedz kaczki dziwaczki ?

Ty masz zadana pokute do powtarzania co wieczor :
"jestesmy piekne, zwiewne i powabne,
charyzmatyczne, ciekawe i cudne,
przemiłe, przepiękne,
erotyczne, eteryczne, fantastyczne,
fascynujące i fenomenalnie figlarne.

Apetyczne, arcy-piękne i niebianskie,
atrakcyjne, barwne, boskie i szarmanckie.

Cudownie czarujące,
inspirująco i interesująco kuszace,
rozbrajająco słodkie i urzekajaco zajmujace,
zmyslowo znakomicie zniewalajace,
nastrojowe i nieziemsko obiecujące,
olsniewajaco oszalamiajace i tak bardzo pasjonujace,

Jak z bajki, jak z obrazka, kusicielki,
zjawiskowe, powabne, wdzięczne i pociągające
przesympatyczne, prześliczne i przeurocze...

ZROZUMIALA ?

A gdzie tu mowa o hipciu, a nigdzie !


Od tych swiadectw to sie tylko puchnie ze zlosci i to wszedzie rowno !
jute (gość) 2014.06.24 21:24
No tak masz rację lectrice ,tyko co rano trzeba się odziewać w tę 40 z plusem( mam na myśli wielgachne ciuchy).Nic to. Przynajmniej mój pies ma wygodnie,bo w czasie upałów może iść w moim cieniu.
jute (gość) 2014.06.24 21:26
Małgosiu, cz Ty jedziesz pić do Spały?
lectrice (gość) 2014.06.24 21:43
Jute
Ty myslisz, ze Malgosia pije ?

Ja codzien odziewam numer czterdziesci i cztery, to przeciez magiczna liczba, nawer wieszcz pisal " a jego imie czterdziesci i cztery" nie wiem czy pisal o moich gaciach, pewnie i nie ale zawsze to przyjemnie sie czuc doceniana co rano ... (Dlatego nie zmieniam na czterdziesci i dwa ....)
MalgorzataSz1 2014.06.24 21:44
Nie jadę do Spały i nie piję nic oprócz kawy, herbaty i ewentualnie Muszynianki.
lectrice (gość) 2014.06.24 22:13
A juz myslalam, ze Cie tym koncowkowym marudzeniem w nalog wpedzilam...
A od kiedy to ludzie jezdza pod stolice na wypoczynek ? No ale coz co ludz to zachcianka... Milego pobytu mimo wszystko !
jute (gość) 2014.06.24 22:16
Lectrice, no właśnie (nie zaczyna się zdania od no) Wszystko Wielkie. Wielki Wieszcz, Wielka Poezja, Wielka Diabelska Liczba i Wielka Dupa! A Małgosia to pewnie jedzie spać do Piły
MalgorzataSz1 2014.06.24 22:22
Jadę na północ, ale Piła nie wchodzi w grę, bo to nie ten kierunek. Dla zaspokojenia Waszej ciekawości jadę na Mazury.
jute (gość) 2014.06.24 22:28
Małgosiu jedziesz za Warszawę. Warszawa to ta wielka wieś za Łodzią? To tam gdzie Zymusiowi (temu od Wielkiego taty)krowa zjadła pludry?(podobno zostawił je beztrosko na brzegu, gdy się kąpał w Wiśle) I zanim uszyli mu nowe gacie to powstała owa osada.(gacie miał jedne ,bo inne oddał Radziwiłłom).Toż Ty kobieto jedziesz na wieś za wieś?
lectrice (gość) 2014.06.24 22:29
Zapomnialas o Wielkiej Oponie, ta powoduje u mnie wielka zlosc...
Do Pily ? Niemozliwe ! Jak nie pije w Spale to nie spi w Pile !
lectrice (gość) 2014.06.24 22:31
O ! Czasem jezdze niedaleko Szczytna ale teraz musze mamusi pilnowac bo troszke niedomaga ...
lectrice (gość) 2014.06.24 22:49
Jute, a siedz ty sobie przy granicy i ogladaj sobie czeskie filmy dzien i noc ale prosze mi mojego rodzinnego brzegu nie obrazac i Zygmusia nie krytykowac za gacie bo jak wiemy gacie to tylko gacie i na kolumnie nie widac czy je ma czy nie !
A Malgosia wybrala jeziora podwarszawskie i juz ...
MalgorzataSz1 2014.06.24 22:57
Raczej jeziora zawarszawskie. Jute, ponoć świat, to jedna wielka wiocha, nie?
jute (gość) 2014.06.25 12:01
Małgosiu - A jak znudzą Ci się szanty i obrzydną Ci Mazury
To pier..dyknij kapitana i uciekaj w góry !
MalgorzataSz1 2014.06.25 12:07
Jute

Widzę, że i Ciebie dopadł talent poetycki. To na pewno wpływ Lectrice. Ja bardzo chętnie pojechałabym w góry, bo zdecydowanie bliżej, ale tylko tam na Mazurach dostałam szansę leczenia, z której grzech byłoby nie skorzystać, a ja już nie mam nic do stracenia, bo jest coraz gorzej i jeśli pojawia się cień nadziei na poprawę zdrowia, to zbieram się w sobie i jadę.
amicus (gość) 2014.06.25 16:37
Jutro nowa część? Świetnie! :) Przynajmniej zbyt długo ciekawość mnie nie będzie zżerać.
Randka udana, kolejna w planach, jeszcze w tzw. międzyczasie spotkanie w firmie... Pięknie, tylko oby Marek trzymał się swojego postanowienia i w końcu nie uległ którejś z modelek.
Pozdrawiam serdecznie :)
MalgorzataSz1 2014.06.25 16:42
Amicus

Marek będzie solidnie pracował nad tym, żeby dotrzymać danej Uli obietnicy. Obiecał jej szczerość i ostatnia rzecz jakiej by chciał, to złamać słowo.
Ty naprawdę masz już więcej czasu, skoro czytasz i komentujesz u mnie i wstawiasz rozdziały i siebie. Bardzo mnie to cieszy.
Pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.06.25 18:09
Małgosiu,to nie moje.To słowa szanty( a właściwie takiej piosenki kubrykowej).Małgosiu jedziesz na Mazury, musisz się podciągnąć w " szantowaniu" . Złapiesz "na stopa" jakąś wypasioną Omegę ( byle kapitan nie był zbyt wypasiony) I co? No, będziecie mogli sobie pośpiewać.
jute (gość) 2014.06.25 18:12
Dziewczyny wiecie może ,gdzie bez logowania można obejrzeć BrzydUlę ?
Elkanum (gość) 2014.06.25 18:17
Świetny rozdział! Fajnie opisałaś spotkanie Uli i Marka. No i ten pocałunek na pożegnanie! ; ) I Ula i Marek na pewno nie mogą się już doczekać następnej randki. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Pozdrawiam! ; )
MalgorzataSz1 2014.06.25 18:17
Jute

Ja wiem co to szanty. Mam patent żeglarski i wielokrotnie pływałam na omedze. Patent robiłam na jeziorze Żywieckim. Wodniak ze mnie od 1-wszej klasy szkoły średniej. Niestety nie miałam okazji wypływać mil na sternika jachtowego i skończyło się tylko na tych skromnych uprawnieniach.
Brzydulę oglądam na tvplayer.
MalgorzataSz1 2014.06.25 18:18
Elkanum

Dzięki, że wpadłaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.06.25 20:10
Małgosiu ,no no jesteś wielka.Ja zaczynałam na Maku takim z mieczem.Miało to chyba z 2,5 m i było cholernie chybotliwe.Jutro następna randka ,jestem ciekawa gdzie ich poniesiesz.Będzie jakieś mizianie?
MalgorzataSz1 2014.06.25 21:02
Jute.

Na maku też pływałam, ale głównie na kanadyjkach i omegach. Mizianie będzie bardzo okrojone. Chyba. Wszak dopiero się poznają, nie?
jute (gość) 2014.06.25 21:44
Małgosiu,ja tez tam oglądałam,ale moje komputro wyłączyło mi wtyczkę,bo uznało ,że jest niebezpieczna. Nie potrafię jej znależć w narzędziach. Zastanawiam się właśnie, czy kliknąć w pomoc do mojego dziecka,żeby mi to zdalnie naprawił,czy czekać aż przyjedzie.Ale chyba poczekam,wole mu stać za plecami, bo kiedyś wywalił mi wszystkie sterowniki do gier w szale porządków,
MalgorzataSz1 2014.06.25 22:20
Do oglądania musisz mieć wtyczkę "Silverlight", którą można ściągnąć z internetu.
jute (gość) 2014.06.25 22:48
To, to akurat mi się wyświetla. Ale ja mam jakieś dzikie zapory ,które nie pozwalają włączyć wtyczki "niebezpiecznej" . Trzeba wyłączyć to ustrojstwo a potem zająć się wtyczką.(tak przynajmniej myślę)Boję się sama przy tym majstrować, bo jestem za "słaba między uszami". Widzę mojego bachorka na Skypie, zapytam ,czy ma czas teraz się tym zając. narazie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz