Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"BOŻYSZCZE KOBIET" - rozdział 7

30 czerwiec 2014
ROZDZIAŁ 7



Wypruł od Pshemko jak oparzony i pobiegł korytarzem. Z daleka dostrzegł stojącą na nim Ulę i usłyszał jazgot dochodzący z sekretariatu. Rozpoznał głosy modelek i wezbrała w nim wściekłość. Podbiegł do Uli i poprosił ją, żeby zaczekała jeszcze chwilę. Wpadł do sekretariatu jak burza. Był tak nakręcony, że najchętniej udusiłby wszystkie gołymi rękami.
- Możecie mi wyjaśnić, co tu się do cholery dzieje?! Znowu jakieś pretensje i fochy?! Mam tego potąd! – Przejechał kantem dłoni po swoim gardle.
- Nie wściekaj się Marco. Chcemy tylko wiedzieć, dlaczego nie ma nas w tej dziesiątce do katalogu – odezwała się Nowicka. Spojrzał na nią drwiąco.
- Wy? Do katalogu? Po moim martwym trupie! – Złapał za słuchawkę telefonu leżącego na biurku Violetty i wybrał numer Sebastiana.
- Sebastian? Natychmiast przygotuj mi zwolnienia dyscyplinarne dla Klaudii, Domi i Pati. Podstawa zwolnienia? Niesubordynacja, lekceważenie moich poleceń, wszczynanie awantur na terenie firmy. Aha… i jeszcze wysuwanie propozycji seksualnych w stosunku do prezesa, których celem było uzyskanie korzyści materialnych i stałych kontraktów. Tak, to wszystko. Jak tylko wydrukujesz przynieś mi to niezwłocznie do gabinetu. Podpiszę od ręki i nawet mi nie zadrży – popatrzył z nienawiścią na modelki. Odłożył słuchawkę i uśmiechnął się do nich zjadliwie pokazując ręką na drzwi gabinetu.
- Zapraszam panie. – Kiedy weszły podszedł jeszcze do Uli. – Kochanie usiądź sobie tutaj w sekretariacie. Viola zaraz zrobi ci kawy. Poczekaj na mnie, bo to nie potrwa długo. Potem pójdziemy na jakiś lunch, dobrze? Masz na tyle czasu?
- Zaczekam ile trzeba. – Ucałował jej usta. – Dziękuję i przepraszam cię, że musiałaś być świadkiem tej draki.
Nie zamykał drzwi do gabinetu. Nie chciał, żeby za zamkniętymi próbowały go urabiać. Usiadły na kanapie patrząc na niego z wyrzutem.
- Jak możesz nam to robić Marco? – Domi wstała i ruszyła w stronę biurka. Wiedział już czym to pachnie.
- Wracaj z powrotem na kanapę – zastopował ją. - Jeśli tego nie zrobisz zaraz wezwę ochronę. – Cofnęła się na miejsce. – Teraz zaczekacie grzecznie na zwolnienia, które z wielką przyjemnością wam wręczę. Mam was dość. Już wystarczająco napsułyście mi krwi, ale miarka się przebrała. Chyba zapomniałyście, że nie jesteście niezastąpione. Te zwolnienia skutecznie wam o tym przypomną. Ostrzegałem was niejednokrotnie, ale nie wiedzieć czemu sądziłyście, że to tylko czcze gadanie. Żeby wam udowodnić, że tak nie jest, postaram się jeszcze dzisiaj obdzwonić wszystkie firmy modowe w Warszawie i uprzedzić ich prezesów, żeby przypadkiem nie przyszło im do głowy zatrudnienie którejkolwiek z was. Dzisiaj właśnie skończyła się dla was kariera modelki.
Były przerażone jego deklaracją. Do niedawna można było urabiać go jak wosk. Od kiedy rozstał się z Pauliną, kompletnie się zmienił i to w dodatku na gorsze. No i jeszcze ta dziewucha za drzwiami, niby jego dziewczyna. Siedziały wszystkie z zaciśniętymi zębami i pięściami poprzysięgając w duchu zemstę Dobrzańskiemu.
Po kilkunastu minutach wszedł do sekretariatu Sebastian. Przywitał się z Ulą dziwiąc się, że drzwi do gabinetu Marka są otwarte na oścież. Marek wstał od biurka i podszedł do przyjaciela.
- Masz wszystkie?
- Mam, tylko podpisz.
- Z wielką przyjemnością. – Złożył trzy zamaszyste podpisy na dokumentach po czym rozdał je modelkom. – Proszę bardzo. Od dzisiaj nie pracujecie już w firmie. Nie radzę również iść do sądu, bo powód zwolnienia dyscyplinarnego jest jak najbardziej prawdziwy i mam na to świadków. A teraz żegnam wszystkie panie i nie mówię do widzenia.
W ciszy opuściły gabinet. Kiedy zniknęły mu z oczu poczuł ulgę. Z każdą z nich w przeszłości łączył go romans. To spędzone z nim intymne chwile umocniły je w wierze, że dla nich zrobi wszystko. Uzurpowały sobie do niego wszelkie prawa tylko dlatego, że kiedyś z nim spały. Gdyby wtedy miał ten rozum co teraz, nigdy żadnej nie dałby się uwieść i nigdy żadnej sam by nie uwodził. Miał przez to tylko kłopoty. Poluzował krawat i wszedł do sekretariatu.
- Już po wszystkim. Ja wychodzę na godzinę Viola. Dopilnuj biura.
- Dopilnuję, bez obaw.
- Chodźmy kochanie – zwrócił się do Uli. - Ten incydent kompletnie wyprowadził mnie z równowagi.
Chciał iść do Baccaro, ale Ula miała inną propozycję.
- Tu niedaleko jest budka z naprawdę niezłymi zapiekankami. Kupimy i pójdziemy zjeść do parku. Tam może trochę ochłoniesz.

Siedzieli przy stawie i jedli w milczeniu chrupiące bułki. Jednak Uli ten dzisiejszy incydent dał mocno do myślenia, a także słowa Violetty, które tak nieopatrznie wyrwały się jej z ust. Przecież gdyby im na to wcześniej nie pozwolił, nie spoufalałyby się aż tak bardzo i nie byłyby wobec niego aż tak roszczeniowe.
- Marek? – Przerwała tę ciszę. – Czy ciebie coś łączy z tymi kobietami? - Westchnął ciężko.
- Czułem, że mnie o to zapytasz, ale nie będę niczego ukrywał. Obiecałem ci kiedyś szczerość i mam zamiar tego się trzymać. W przeszłości nie byłem święty Ula. Jak wiesz wplątałem się w związek bez żadnej przyszłości, a tak naprawdę uwikłali mnie w niego moi rodzice. Nie kochałem Pauliny i nie byłem jej wierny. Zdradzałem ją wielokrotnie. Wówczas prowadziłem życie playboya, szalone, beztroskie i kompletnie nieodpowiedzialne. Upijałem się w klubach i uprawiałem seks bez zobowiązań. Nawet nie pamiętam twarzy tych wszystkich dziewczyn. Te modelki były jednymi z nich. Puste, głupie, infantylne i naiwne. Ja byłem dla nich przepustką do kariery, bo wiele sobie obiecywały po nocy spędzonej ze mną. Pierwszy raz to ja uwiodłem. Następne były ich inicjatywą. Chciały więcej i więcej, a ja coraz bardziej miałem tego dość. Już dawno nosiłem się z zamiarem zwolnienia ich. Teraz wreszcie poczułem ulgę, że nie będę musiał oglądać ich nigdy więcej. Zmieniłem się Ula, również dzięki tobie. Jeśli jesteś w stanie mi zaufać mogę ci przysiąc, że nigdy, przenigdy nie dopuszczę do takiej sytuacji i nigdy nie pozwolę, żebyś musiała być świadkiem czegoś podobnego. – Ujął jej dłonie i przycisnął mocno do ust. - Nie potępiaj mnie Ula, bo ja już wystarczająco biczuję sam siebie za tę głupotę. Za bardzo cię kocham, żebym miał posunąć się do zdrady.
- Nie potępiam cię, bo jednak zrozumiałeś, że źle postępowałeś. Ja nie znałam cię wtedy i nie mam zamiaru oceniać twojego postępowania. Wobec mnie od zawsze jesteś w porządku i mam nadzieję, że dalej tak będzie i nigdy nie dasz mi powodów, żebym miała w ciebie zwątpić.
- Dziękuję kochanie. To wiele dla mnie znaczy.

Zima przyszła nagle i szczodrze sypnęła śniegiem. Rysiów wyglądał bajkowo. Cieszyła się, że zbiory w tym roku były tak bardzo udane i obfite, a co najważniejsze spoczywały w kopcach, chłodniach i magazynach. Mogli z nich czerpać do woli nadal zajmując się ich przetwórstwem. Szklarnie cały czas pracowały. Zawsze jedną z nich przeznaczali na uprawę chryzantem. Święto zmarłych było ważne i dzięki niemu mieli dodatkowy dochód. Ktoś patrząc z boku na tę działalność Uli i Maćka mógłby pomyśleć, że to wszystko jest bardzo chaotyczne, że ciągną kilkanaście srok za ogon. Jednak wbrew pozorom trzymali rękę na pulsie i nie zaniedbywali niczego. To dzięki tej ogromnej skrupulatności i zamiłowaniu do porządku w papierach osiągnęli finansowy sukces. Przyszły rok był obiecujący, bo postanowili założyć dużą pasiekę, by sprzedawać własny miód, a także dokończyć budowę piekarni. Szykowały się kolejne miejsca pracy dla Rysiowian, co najbardziej ich cieszyło. Teraz jednak zbliżały się święta. Maciek i Ania spędzali je z rodzicami, Ula zazwyczaj z tatą i rodzeństwem. Było sporo pracy, ale tata zawsze pomógł przy rybach, a Jasiek w porządkach. Beatka też już próbowała wiele rzeczy zrobić sama. Na pierwszy i drugi dzień świąt Ula zaprosiła Marka. Tak żałośnie opowiadał o przebiegu wigilii u swoich rodziców, że zrobiło jej się go żal. Z jego opowiadana przebijał smutek i tak naprawdę to chyba nigdy w życiu nie cieszył się ze świąt.
- Wigilia dla mnie, to bardzo obłudny i zakłamany dzień. Zawsze są na niej oboje Febo i nie ma nic gorszego jak ich fałszywe uśmieszki i udawanie jak to bardzo się kochamy w tej naszej Febo-Dobrzańskiej rodzinie. Nienawidzę tego i jeżdżę tam tylko ze względu na rodziców, bo nie chcę im robić przykrości. Jednak na dłuższą metę jest to nie do zniesienia.


- Skoro tak, to zapraszam cię do nas. U nas nie planujemy jakichś szczególnych atrakcji, ale spadł śnieg i można wybrać się na sanki z Betti, można rozpalić ognisko i upiec kiełbaski lub kilka ziemniaków w popiele. Zawsze można coś wymyślić, żeby się nie nudzić. Przygotuję ci pokój w mojej części domu, żebyś nie czuł się skrępowany.
- To świetna propozycja Ula i bardzo chętnie z niej skorzystam. Dziękuję. Może będę mógł po raz pierwszy w życiu poczuć magię świąt? Ja załatwiłem nam zabawę sylwestrową. Sebastian też idzie i to w dodatku z Violettą. Ostatnio bardzo zbliżyli się do siebie. Będzie fajnie.
- A gdzie?
- W hotelu Sheraton. Jak szaleć to szaleć Ula, a ja nie będę oszczędzał, bo chcę nam zapewnić najlepszą zabawę. Tam mamy to zagwarantowane, a jedzenie z najwyższej półki. – Uśmiechnęła się promiennie.
- Rozpieszczasz mnie. – Przytulił ją najczulej.
- Zasłużyłaś sobie. Przez cały rok harujesz jak dzika mrówka. Należy ci się trochę przyjemności. Poza tym kogo mam rozpieszczać jeśli nie ciebie? Przecież jesteś dla mnie najważniejsza.

Nawet nie podejrzewał, że te święta będą tak bardzo rodzinne i tak bardzo udane. Nigdy wcześniej nie zaznał takiej atmosfery pełnej ciepła, życzliwości i radości. Wigilia standardowo była taka jak zawsze. Nadęta, oficjalna i pełna obłudy. Za to kolejne dwa dni zrekompensowały mu cały ten Febo-Dobrzański fałsz. Były kolędy i sanna z pochodniami. Było szaleństwo na śniegu i lepienie bałwana. Były prezenty i wielka z nich radość. Wreszcie była Ula, najlepsza i najwspanialsza. Po raz pierwszy kochali się ze sobą i było mu najcudowniej, i najpiękniej. Ten seks był całkiem inny, bo uprawiali go z czystej miłości, a nie jedynie z pociągu fizycznego. On zatracał się w niej i tonął. Jego usta trafiały do najbardziej intymnych zakątków jej ciała. Ciała, które było wspaniałe i całe jego. Ciała, które pod wpływem jego pieszczot wiło się i jęczało z największej rozkoszy.


Nawet nie miała pojęcia, że można tak kochać i tak wiele czerpać z tej bliskości. Od czasu Bartka żyła przecież jak mniszka. Nie miała żadnego mężczyzny u boku. Marek sprawił, że poczuła się jak prawdziwa, dowartościowana kobieta. Poczuła się wspaniale. Po pierwszym zbliżeniu inicjował kolejne. Ta noc należała do nich. Nie mogli się sobą nasycić i dopiero nad ranem uspokoili zmysły.

W jednym z budynków przy ulicy Rakowieckiej, w mieszkaniu położonym na pierwszym piętrze odbywała się dziwna narada. Przy niskim stoliku siedziały trzy kobiety i szeptały między sobą, jakby bały się, że ktoś może usłyszeć ich rozmowę.
- No i co? Załatwiłaś coś? – Zwróciła się do blondynki szatynka z długimi włosami.
- A co myślałaś, że tak to zostawię? Nigdy w życiu. – Pogrzebała w przepastnej torbie i wyjęła z niej szczelnie zamknięty pojemnik.
- Proszę bardzo. Sporo mnie kosztował zachodu, ale jak mi zależy do potrafię być bardzo operatywna. Wprawdzie obiecałam, że umówię się z facetem, ale nie mam zamiaru wywiązać się z tej umowy. Ostatniej rzeczy jakiej pragnę to randki ze starym prykiem, który nie śmierdzi groszem. Niech sobie pomarzy. A ty dowiedziałaś się czegoś Domi?
- Klaudia. Wbrew temu co o mnie myślisz, swój rozum mam i na spryt też nie mogę narzekać. Śledziłam Violkę. Wiecie jak lubi paplać przez telefon. Chyba przez pół godziny nawijała jakiejś Gośce, że Sebulek zaprosił ją na sylwestra do Sheratona i idą tam razem z prezesem i jego dziewczyną. Myślałam, że będzie gorzej, że będziemy musiały go śledzić, ale dzięki Violi podjedziemy pod sam hotel i tam zaczekamy. Zapłaci nam nasze bożyszcze za wszystkie krzywdy, oj zapłaci. Tak go urządzimy, że już żadna kobieta nie nazwie go tym określeniem.
- Amen – odezwała się siedząca dotąd w milczeniu Pati.

W sylwestra już o dwunastej w południe puścił pracowników do domu. On sam chciał mieć też więcej czasu na przygotowanie się. Wychodząc spotkał Olszańskiego przy windach i ustalił, że spotkają się na hotelowym parkingu o dwudziestej. W domu przygotował sobie garnitur i zapakował go w pokrowiec. Miał jechać po Ulę i pomyślał, że przebierze się u niej. Wiele sobie obiecywał po tej wspólnie przetańczonej nocy. Już wcześniej uzgodnili, że zatrzyma się u niego i wróci do Rysiowa po nowym roku.
Zanim zaczęli się przebierać Józef zrobił im kawę.
- Wypijcie, bo nie wiadomo jak wytrzymacie bez ziewania przez całą noc.
Przebrany w garnitur czekał jeszcze na swoje szczęście. Ona potrzebowała znacznie więcej czasu niż on. Kiedy wreszcie wyszła ze swojego pokoju zaparło mu dech w piersi. Wyglądała jak bogini. Błękitna suknia z dobrego gatunkowo materiału ściśle przylegająca do jej ciała sprawiała wrażenie, jakby była jej drugą skórą. Na to krótka narzutka ze sztucznego futra w granatowym kolorze i taka sama kopertówka.
- Mój Boże Ula, zrobisz furorę. Nigdy nie widziałem piękniejszej kobiety.
Zarumieniona podeszła do niego wsuwając mu dłoń pod ramię.
- I jak tato? – Cieplak patrzył rozanielonym wzrokiem na tę dwójkę.
- Pięknie dzieci. Wyglądacie pięknie. Jedźcie już, bo się spóźnicie. Szampańskiej zabawy wam życzę.

Hotel Sheraton był rozświetlony i witał pierwszych sylwestrowych gości. Marek podjechał na parking i pomógł wysiąść Uli.
- Trzymaj się mocno kochanie, żebyś nie upadła. Zaraz odszukamy Sebastiana i Violę.
Wolno przesuwali się w kierunku wejścia, gdy na ich drodze stanęła jakaś zamaskowana postać. Zza pleców wyjęła niewielki pojemnik i chlusnęła jego zawartością prosto w twarz Marka. To były dosłownie ułamki sekund, podczas których odwrócił się instynktownie zasłaniając sobą Ulę i kątem oka dostrzegł na ręce napastnika bransoletkę, którą dobrze znał.


.ania (gość) 2014.06.30 09:26
No nie wierze, kompletnie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Ciekawe która okazała się taka głupia, żeby posunąć się do takiego czynu. Pewnie w tym pojemniku znajdowal się jakiś kwas lub coś podobnego. Miejmy nadzieję, że nie pozostanie bezkarna i spotka ją zasłużona kara.
POZDRAWIAM :)
Ps. Kiedy ukaże się kolejna część?
MalgorzataSz1 2014.06.30 10:36
Aniu

Cieszę się, że Cię zaskoczyłam. Następna część już w środę. Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.06.30 13:02
Małgosiu,ale numer! Sprzysiężenie cycków tyłków i jajników.Zapomniały bidule zaprosić swoje mózgi o sercach już nie wspomnę.Chcesz pozbawić Marka kilku zewnętrznych atutów?Niby wystarczy jak facet jest trochę przystojniejszy od diabła,byle miał to COŚ.I proszę mi tu seksualnych skojarzeń nie wtykać!Przyznam jednak,że wolę Marka w"pełnym pakiecie".Cieszę się że , nie wpadły na pomysł by potraktować Marka jak krewni Heloizy potraktowali Abelarda.( kurde a miało być bez seksualnych skojarzeń)Dobrze ,że rozmowa z Ulą miała miejsce przed całym zajściem.Jednak wydaje mi się,że tutaj obie strony przesadziły .Marek mógł się odciąć,ale nie musiał niszczyć dziewczyn.Widać ,że ich zachowanie strasznie go wnerwiło,zwłaszcza ,że świadkiem awantury była Ula .Może gdyby ochłonął,albo gdyby Uli tam nie było,to sprawa skończyła by się wręczeniem wypowiedzeń? Z drugiej strony Marek zna te panie dobrze, może wie,ze bez potężnego kopa nic do nich nie dotrze.Kurde, gubię się w tych rozmyślaniach.Ale wiem ,ze będzie dobrze.I za to Małgosiu Cię kocham.
MalgorzataSz1 2014.06.30 13:41
Jute

Zatkało mnie na widok Twojego długiego komentarza. Te pańcie musiały ponieść karę, bo dopaliły Markowi już do żywego. Masz rację, że jeszcze bardziej był rozjuszony widząc, że Ula jest świadkiem tej awantury. Można rzec, że zadziałał w afekcie, ale nic nie będzie już odkręcał, bo teraz musi skupić się na czymś innym.
Oczywiście, że będzie dobrze, chociaż nie do końca, bo istotnie pozbawię go jednego z atutów jego urody, ale o tym w następnym rozdziale.
Dziękuję za wpis i mimo lejącego od rana deszczu życzę udanego dnia. :)
Gośka (gość) 2014.06.30 14:53
Tego się nie spodziewałam.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
bewunia68 (gość) 2014.06.30 15:01
Marek straci na urodzie !!! Na szczęście Ula nie jest tak płytka, by jej to przeszkadzało. Bardziej odczuje to Marek. Tak myślę. Zdradź czym go polały i nie każ czekać do środy.
Ale modelki Marek potraktował za ostro. Miał prawo być zły. Było mu wstyd przed Ulą. Chciał mieć u niej jak najlepszą opinię. Skąd modelki miały wiedzieć, że zmienił mu się światopogląd?
Pozdrawiam i czekam.
MalgorzataSz1 2014.06.30 15:21
Bewuniu

Modelki doskonale wiedziały, że Marek przestał być łasy na ich wdzięki, bo wielokrotnie dawał im to do zrozumienia. Nie przejęły się jego gadaniną i były pewne, że tak jak do tej pory będą mogły coś ugrać. To ich namolność, zbyt duża pewność siebie i głębokie przekonanie o własnej doskonałości umocniło je w tym, że Marek będzie na każde ich skinienie. On jest wściekły i mówi im o tym wyraźnie. Nie słuchały go wcześniej i teraz ponoszą konsekwencje.
A rozdział już niedługo i wszystkiego się dowiesz. Cierpliwości.

Gosiu

Sądziłam, że jak napisałam, że będzie bum, to któraś domyśli się, co planuję. Cieszę się jednak, że był to dla Was moment zaskoczenia.

Dziękuję dziewczyny za komentarze. Pozdrawiam. :)
kawi ;) (gość) 2014.06.30 18:02
No to się porobiło. Myślałam, że Ula i Marek się pokłócą, czy coś takiego, w życiu bym nie podejrzewała, że ktoś obleje Dobrzańskiego kwasem czy jakimś innym świństwem. Okropieństwo i pomyśleć, że takie rzeczy dzieją się prawie ciągle na przykład w Kambodży. Mam nadzieję, że kwasu było mało i nie zrobiło Markowi dużej krzywdy.
Serdecznie pozdrawiam:)
lectrice (gość) 2014.06.30 18:06
Przejechał kantem dłoni po swoim gardle. - ja bym przejechala po czole, po gardla to jak chce sie kogos usmiercic, po czole ( u samego czubku glowy) to jak sie ma dosyc.
Przejechał kantem dłoni po swoim CZOLE. / po nasadzie glowy ??

Horrory nam szykujesz ! Najpierw wszystko ladnie i milo, sielanka w bialy dzien, rodzinka go akceptuje, jest miziaie dla Jute i ..... chlup ! jakims kwasem ! Z tego co zrozumialam to sie odwrocil i chyba jego twarz nie ucierpi ! Chyba nie za duzo ucierpi, mam nadzieje ! Ale co z garniturem ?
MalgorzataSz1 2014.06.30 18:27
Kawi

A ja myślałam, że Ty już na wakacyjnym odpoczynku, a tu niespodzianka. Pisałam wcześniej, że tak do końca nie będzie sielankowo. Trochę kłopotów musi być.
Mam nadzieję, że skoro nie wyjechałaś jeszcze to wrzucisz jakiś rozdział?

Lectrice

Nie zgadzam się z tym i zostawiam w takiej formie jak jest. Używam dość często tego gestu i nie jest to przejechanie po czole, ale właśnie po gardle. Oznacza, że Marek ma już tak serdecznie tych modelek, że najchętniej by się poderżnął.
Zamiast martwić się o jego twarz, ty martwisz się o garnitur? A gdzie Twoja empatia? Garnitur jest nieważny w ogóle, bo czekają go znacznie poważniejsze kłopoty, a Pshemko zawsze może uszyć mu nowy.

Dziękuję dziewczyny i pozdrawiam. :)
lectrice (gość) 2014.06.30 18:47
NO przeciez sie odwrocil wiec twarz nie dozna uszczerbku, tak to zrozumialam...
MalgorzataSz1 2014.06.30 19:12
Nie napisałam, że twarz nie doznała uszczerbku. Człowiek zaskoczony nigdy nie zareaguje odpowiednio wcześnie. Marek zrobił to instynktownie, ale czy wyjdzie z tego bez szwanku, czy zdążył w porę? To się okaże.
lectrice (gość) 2014.06.30 21:38
No jak tak piszesz to prwnie nie (albo mnie wpuszczasz w maliny) ale nie przypuszczam aby Uli przeszkadzalo ewentualne zeszpecenie.
jute (gość) 2014.06.30 21:59
Małgosiu ,czy Ty chcesz Marka oślepić,czy tylko zlikwidować mu jeden z uroczych dołeczków.
MalgorzataSz1 2014.06.30 22:38
Nic nie będę wyjaśniać, ani uprzedzać faktów. Poczekajcie cierpliwie na rozdział. :)
lectrice (gość) 2014.06.30 22:39
Albo mu wyzrec trzeci (doleczek) tym strasznym kwasem ! ja juz sama nie wiem co Ona wymyslila, mam nadzieje, ze jakies mordercze zamiary sie nie uskutecznia.
Siedzem i siem bojem !
jute (gość) 2014.06.30 23:00
Ja tyż siem bojem!
I tak sobie rojem
Co będzie Mareczku
Z słodkim dołkiem twojem!.
MalgorzataSz1 2014.06.30 23:11
Nie bójta się ludziska,
boć prawda oczywista,
że kwasem go oblały,
lecz Maruś wyjdzie cały.
lectrice (gość) 2014.06.30 23:22
A Ja siem bojem
obiecujem, nic juz nie pojem
i trunkow nie popijem
i fejsbuka nie pookupujem (no moze troszkie, nie obiecujem...)
jesli tym pysia mareczkowego uratujem i zapedy bestialskie okrutnego autora pohamujem ! ojem ojem!
jute (gość) 2014.06.30 23:25
Bo one GO tak chciały !
Dlatego GO oblały.
A potem się wnerwiły,
I peeling MU zrobiły.
jute (gość) 2014.06.30 23:33
A może klub zrobimy-"Pod muzą walniętą"
Śmiechu będzie dużo,
I dla głupich święto?
lectrice (gość) 2014.07.01 07:13
Malgosiu
Wyzwalasz poklady tworcze, oj wyzwalasz !
Ojem ! Ojem !
MalgorzataSz1 2014.07.01 09:25
Jute

Nie wymyśliłabym lepszej nazwy dla tego klubu jak "Pod walniętą muzą", bo chyba nam już naprawdę odwaliło. Hahaha.
lectrice (gość) 2014.07.01 18:13
Walnieta muza autora rozklei
i koncoweczke natychmiast zmieni
Na lepsze sie wszystko odmieni
i happy endu autor nie zmieni
a kwas sie w zasade zamieni
i pysia mareczkowego nie przyrumieni
walnieta muza nie taka glupia...
MalgorzataSz1 2014.07.01 18:18
Lectrice

Nadal Cię to męczy?
lectrice (gość) 2014.07.01 18:35
Mnie ? NIe ! Ja Ciebie - Tak ! :-)

Koniec roku szkolnego, musze sobie jakis obiekt znalezc do meczenia bo z wprawy wyjde i co to bedzie ?
jute (gość) 2014.07.01 19:06
Ta Walnięta Muza to ma szyję krzywą,
Złamane skrzydełko,
I bużkę płaczliwą.
Czasem jest złośliwa, lecz Mareczka lubi!
I Ulisię jego tak bardzo hołubi!
Wszystkie jej członkinie są lekko walnięte,
No i do tej pary czują wielką miętę.
To pierwsze to o mnie.Podobno to pieśń przyszłości, bo mam monitor po złym kątem ustawiony.
lectrice (gość) 2014.07.01 21:13
Oj !!! Lubimy my ich bardzo (te parke) !
Rano , wieczor i w noc czarna !
Gocha nam szyki ckne psuje
Bo ich kwasem oblewuje
Ale my, zbrojne w cierpliwosc stalowa
Wydobedziemy z niej (z Gochy znaczy sie)
Nature mietowo miziowo sielankowa O!
MalgorzataSz1 2014.07.01 21:27
Oj coś czuję, że jutrzejszy rozdział raczej nie nastroi Was optymistycznie i już boję się komentarzy. Zniosę wszystko byle nie wierszem. Jakoś mam ostatnio przesyt poezji. Ciekawe dlaczego? :D :D :D :D :D :D
jute (gość) 2014.07.01 21:40
Małgosiu,poezja! Łoł Dobrze by było.Jesteś bardzo uprzejma.Dziękuję.
kawi ;) (gość) 2014.07.01 21:51
Na moim blogu pojawiła się nowa notka :)
Zapraszam!
lectrice (gość) 2014.07.01 21:56
Jute, poetkismy !
Nawet nas do Czestochowy nie wysyla
nasza autorka bardzo mila
Serce me sie raduje i nastepne rymy produkuje
A przed jutrzejszym dniem truchleje
bo pewnie niezle sie nadzieje
Juz szykuje przescieradlo
na lez krokodylich wycieradlo
Oj ciezko bedzie bo Mareczek
Chyba juz nie bedzie anioleczek
Ale Ulcia nieglupia dziewczyna
nawet takie afronty przetrzyma
A Mareczek jak bedzie nieladny
to juz nie bedzie bies na panny
I sie Ulcia uraduje
bo sobie go na zawsze zarezerwuje
No i prosze co by nie bylo
to i tak Gocha cos zachachmeci zeby dobrze bylo !.

Jute, mamy talent, jestesmy wielkie, muza dopisuje - ty sie nie zniechecaj tym co Gocha pisze (ze niby wersy precz) bo ona chyba tyci zazdrosna i w tym rzecz !
MalgorzataSz1 2014.07.01 22:22
Kawi

Jeśli pozwolisz jutro dodam komentarz. Dzisiaj już bardzo późno i mogłabym popisać jakieś głupoty.

Jute, Lectrice

Widzę, że wena nie odpuszcza. :)
amicus (gość) 2014.07.01 23:17
Czyżby Klaudia dopuściła się takiej podłości? Sielanka kwitła i nagle buum... Zaskoczyłaś! :)
Pozdrawiam
MalgorzataSz1 2014.07.02 07:35
Amicus

Doceniam ten komentarz, bo tak naprawdę nie spodziewałam się go, a Ty nawet jedną ręką wystukałaś. Dziękuję. Za chwilę kolejna część, która powinna nieco wyjaśnić.
Pozdrawiam. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz