14 wrzesień 2014 |
„NOWY POCZĄTEK”
ROZDZIAŁ 1 Samolot wolno podchodził do lądowania, a łagodny głos stewardessy zapowiadał, że za chwilę wylądują na lotnisku Okęcie w Warszawie. Odgarnęła włosy z twarzy i z miłością pogładziła po głowie siedzącego obok niej chłopca. - Dolatujemy synku. Wszystko w porządku? Dwu i pół letni maluch potakująco kiwnął głową i uśmiechnął się do niej. - A potem daleko do dziadka? - Nie kochanie. Za godzinkę będziemy na miejscu. W sali przylotów odebrała swój bagaż i złapawszy dziecko za rękę wyszła przed budynek. Zaczerpnęła porządny haust powietrza i z radością rozejrzała się wokoło. Nareszcie. Nareszcie była w domu. Ten powrót nie był łatwy i kosztował ją mnóstwo zachodu, a przede wszystkim sporo nerwów i stresu. Ostatni raz była w tym miejscu ponad cztery lata temu. Wyjeżdżała do obcego kraju wraz z mężem, którego poznała na studiach. Studiowali na jednym wydziale i zakochali się w sobie. Oboje kończyli finanse i bankowość. Oprócz tego ona równoległy kierunek, ekonomię. Pod koniec czwartego roku pobrali się, a tuż po uzyskaniu dyplomów postanowili wyemigrować. To było dla niej bardzo trudne, bo zostawiała w Polsce ojca i dwójkę młodszego rodzeństwa. Kiedy Igor przedstawił jej ten pomysł, była raczej sceptycznie nastawiona, ale on nie ustawał w wysiłkach, żeby ją do tego wyjazdu przekonać. - Pomyśl Ula jakie tu mamy perspektywy. Żadne. Tam są o wiele większe możliwości i na pewno nam się uda. Wreszcie skapitulowała. On roztoczył przed nią wspaniałą wizję dostatniego życia i spełnienia się na polu zawodowym. Pomyślała, że jak nie pójdzie po ich myśli, to zawsze będą mogli wrócić. Z drugiej jednak strony, gdyby im się udało, ona pomogłaby swojej rodzinie, której nie powodziło się najlepiej i właściwie oszczędzali na wszystkim. Żegnała się z nimi z ciężkim sercem obiecując, że będzie dzwonić lub łączyć się z nimi przez skypa. Igor zachłysnął się Ameryką. Przez pierwszy miesiąc właściwie ją zwiedzali, by w końcu zatrzymać się w Nowym Jorku. Wynajęli niewielkie mieszkanko i zaczęli szukać pracy. Ona miała więcej szczęścia niż on. Aplikowała do jednego z tutejszych banków i po wielogodzinnych rozmowach kwalifikacyjnych przyjęto ją z dość wysoką stawką. Znała świetnie angielski i chociaż mówiła z akcentem, to w objęciu tego stanowiska przeważyła jej wiedza i podejście do spraw finansowych. Także znajomość mechanizmów giełdowych. To ona ich utrzymywała i najwyraźniej Igorowi odpowiadała ta sytuacja, bo w końcu przestał szukać pracy i od rana do wieczora zalegał na kanapie z nieodłączną puszką piwa w dłoni. Niepokoiła ją jego postawa. Wielokrotnie prosiła go, żeby się zmobilizował i nie zniechęcał się niepowodzeniami. On chyba niewiele robił sobie z tego gadania. Jej zarobkami rozporządzał jak swoimi i to bardzo jej się nie podobało. Zaczęli się kłócić i te kłótnie były coraz częstsze. Znikał z domu na kilka dni zabierając jej wszystkie oszczędności. Czasami nie miała nawet na czynsz. W końcu doszła do wniosku, że dłużej tak być nie może. Założyła sobie konto we własnym banku i to na nie wpływała część jej wypłaty. Zaczęła też grać na giełdzie. Na początku to były niewielkie kwoty, ale z czasem inwestowała coraz większe. Miała nosa i dryg do tej roboty. Wkrótce okazało się, że dorobiła się na tych operacjach całkiem niezłej sumki, która ciągle rosła. Dzięki temu mogła wspomóc rodzinę i nie martwić się też o byt. Igora częściej nie było niż był. Szlajał się z jakimś podejrzanym towarzystwem i zdradzał ją z kobietami wątpliwej reputacji. Jeśli wracał to podpity, cuchnący i brudny. Podejrzewała, że bierze też narkotyki. Którejś nocy, gdy odmówiła mu pieniędzy, pobił ją i zgwałcił. Potem opróżnił jej portmonetkę, w której nie było więcej jak pięćdziesiąt dolarów i wyszedł z domu zostawiając ją zmaltretowaną na podłodze w salonie. Nie chciała puścić mu tego płazem. Ubrała się i pojechała do szpitala. Tam zrobiono jej obdukcję. Zgłosiła też incydent na policji. Miała dość takiego życia. Kilka dni po pobiciu spakowała swoje rzeczy i wyniosła się z ich wspólnego domu. Wynajęła mieszkanie z dala od miejsca, w którym było poprzednie. Był to zaledwie pokój z kuchnią, ale jej wystarczył. Wreszcie miała spokój. Igor jednak nie odpuszczał. Wiedział gdzie pracuje. Wielokrotnie nachodził ją w banku. Awanturował się przy ludziach domagając się pieniędzy. Niezliczoną ilość razy interweniowała ochrona wyprowadzając go siłą z budynku. Z rozpaczą pomyślała, że będzie musiała zmienić pracę, bo jej szefowie to właśnie ją obwiniali za te wszystkie burdy jej męża. W końcu po którejś z nich wylądowała w gabinecie dyrektora, który bez ogródek powiedział jej, że nie będzie tolerował takich sytuacji. Jako pracownikowi nie ma jej nic do zarzucenia, ale nie może narażać reszty załogi na takie zakłócanie rytmu pracy. Z żalem opuszczała to miejsce, bo zdążyła poznać się z niektórymi pracownikami i zaprzyjaźnić. Poza tym już wiedziała, że jest w trzecim miesiącu ciąży. Z obawą patrzyła w przyszłość. Kto ją teraz przyjmie do pracy jak się dowie, że za kilka miesięcy będzie musiała przestać pracować? Stała z pudłem wypełnionym swoimi rzeczami i czekała na windę, gdy podeszła do niej Megan, trzydziestoletnia Afroamerykanka, z którą zaprzyjaźniła się od samego początku. - Strasznie mi przykro Ula, że odchodzisz. Powinnaś wziąć rozwód z tym dupkiem, żeby przestał cię nękać. Masz – wyciągnęła do niej dłoń, w której trzymała jakąś wizytówkę. – To namiary na biuro prawne. Potrzebują sekretarki. Powinnaś jak najszybciej złożyć u nich papiery. Może ci się uda. Ula popatrzyła na nią z wdzięcznością. - Dziękuję Megan, – wyszeptała wzruszona – tak właśnie zrobię. Będziemy w kontakcie – uściskała ją i weszła do windy. Następnego dnia zabrawszy wszystkie potrzebne dokumenty udała się do biura prawnego. Właścicielem był starszy człowiek o miłej powierzchowności. Wzbudził jej zaufanie. Najpierw poprosił, żeby opowiedziała coś o sobie. Jego łagodny głos tak na nią podziałał, że opowiedziała mu wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Wyznała też, że jest w ciąży, chociaż miała wielkie obawy, że kiedy to powie, nie zechce jej przyjąć. On podziękował jej za szczerość. Jej opowieść poruszyła go. - Choć nie jest pani prawnikiem i nigdy nie miała pani do czynienia z prawem, jestem skłonny zaryzykować i dać pani tę pracę. To znacznie poniżej pani wykształcenia, ale będąc na pani miejscu nie wybrzydzałbym. Pensja nie będzie tak wysoka jak w banku, ale pozwoli na godne życie. Z wdzięcznością uścisnęła mu dłoń. - Bardzo panu dziękuję. Obiecuję, że nie zawiodę. Stawię się jutro punktualnie o ósmej. Wracała do domu jak na skrzydłach. W tym całym nieszczęściu miała wielkie szczęście, bo napotkała naprawdę życzliwych ludzi. Z czasem wdrożyła się w zawiłości prawne i praca zaczęła przynosić jej satysfakcję. Często zostawała po godzinach gawędząc z MacMillanem o swoim położeniu. On bardzo ją namawiał na rozwód. - Powinnaś to zrobić. Masz kompletnie nieuregulowaną sytuację prawną. Jesteś w ciąży. Kiedy urodzisz ten pasożyt, twój mąż niechybnie się zgłosi i będzie chciał cię szantażować dzieckiem. Powinnaś się rozwieść i odebrać mu prawa rodzicielskie. Lepiej jest zrobić to teraz niż ukrywać przed nim ciążę. Potem możesz mieć prawdziwe kłopoty, bo w zamian za zrezygnowanie z praw do dziecka, będzie żądał od ciebie haraczu i może cię szantażować do jego pełnoletności. Chyba nie chcesz tak żyć? Ja bardzo chętnie ci pomogę i nawet mogę reprezentować cię w sądzie. - Nie wiem, czy będzie mnie stać na pańskie usługi. Jest pan wziętym adwokatem. –MacMillan uśmiechnął się. - Nie martw się, nie zedrę z ciebie skóry. Jutro napiszemy pozew. Pokrzepiona jego słowami zaczęła wierzyć, że wreszcie raz na zawsze uwolni się od Igora. Musiała też myśleć o dziecku i o jego przyszłości. Nadal inwestowała w giełdę i to z powodzeniem. Obiecała sobie, że jak to wszystko się skończy i będzie już wolną kobietą, wróci do kraju, do swoich. Sprawa ciągnęła się długo, bo Igor nie odpuszczał. Nie był głupcem i od razu domyślił się, że dziecko, które Ula nosi pod sercem jest jego. Oczywiście w żaden sposób nie czuł się emocjonalnie z nim związany, ale uznał, że dzięki niemu może się wzbogacić o niezłą sumkę. Był już kompletnie uzależniony od heroiny. Przez półtora roku szarpała się z nim w sądzie. W międzyczasie zdążyła urodzić Michała. MacMillan wychodził ze skóry, żeby zdobyć dowody obciążające Igora i udowodnić sędziemu, że on nie nadaje się na ojca, że jest zwykłym ćpunem. Oprócz tego, że mówił sędziemu, iż dziecko pochodzi z gwałtu, to pokazywał też zdjęcia z jakichś melin i kompletnie nieprzytomnego od narkotyków Igora. Wykorzystał obdukcję Uli mówiąc, że skoro jej mąż nie miał skrupułów, żeby skatować ją, to będzie to samo robił dziecku. Wreszcie po osiemnastu długich miesiącach doczekała się rozwodu i pozbawienia praw do dziecka przez jej byłego męża. Igor nie zyskał kompletnie nic, chociaż przez ten czas wielokrotnie próbował ją zastraszać i szantażować. Dzięki wsparciu MacMillana nie uległa. Idąc za ciosem postarała się też o zmianę nazwiska swojego i dziecka wracając do panieńskiego. Od tego momentu przedstawiała się jako Urszula Cieplak. Pracowała jeszcze w kancelarii ponad rok. Mogła sobie na to pozwolić, bo wynajęła małemu niańkę. W tym czasie zgromadziła spory kapitał, z którym można było już coś zdziałać w Polsce. Marzyła o własnym domu. Nie chciała się gnieździć na kupie z rodziną. Udało jej się też zrobić prawo jazdy. Planowała, że po powrocie kupi jakiś nieduży samochód, żeby mogła się swobodnie przemieszczać. Myślała też o podjęciu pracy, ale z opowiadań ojca wiedziała, że z tym nadal jest krucho. Potwierdzał to też Maciek, jej najlepszy przyjaciel od dziecka. Jeśli nie uda jej się czegoś znaleźć, to po prostu sama otworzy jakąś działalność. W jeden z lipcowych dni, a raczej późnych wieczorów sam MacMillan odwoził ją wraz z dzieckiem na lotnisko JFK. Miała wykupiony lot o dwudziestej czwartej godzinie. W Warszawie miała być o dziesiątej następnego dnia. Pożegnała się z prawnikiem serdecznie dziękując mu za pracę, przyjaźń i wsparcie w tych najtrudniejszych dla niej dniach. On uściskał ją mocno i ucałował jej policzki. - Trzymaj się Ula i daj znać od czasu do czasu, co u was. Chodź tu do mnie smyku i pożegnaj się z wujkiem. – Wziął Michała na ręce i pogładził po głowie. – Będę za tobą tęsknił – otarł łzy z oczu. Mały objął go za szyję i przytulił się do niego. – Będę tęsknił za tobą i za twoją mamusią. Jeszcze ostatnie uściski i machania ręką do momentu nim zniknęli mu oboje za bramkami do odprawy. Westchnął ciężko i ruszył w kierunku parkingu. Było mu żal się z nimi żegnać. Pokochał ich oboje. Mały całkiem zawojował jego serce podobnie jak jego matka. Okazała się wspaniałym pracownikiem, niezwykle rzetelnym i sumiennym, a przy tym jeszcze bardzo pięknym. Mimo, że miał już swoje lata zawsze podziwiał jej nietuzinkową urodę i zawsze z przyjemnością na nią patrzył. Za reprezentowanie jej w sądzie nie wziął ani grosza. Kiedy poznał Igora i dowiedział się o nim tyle złych rzeczy postanowił, że za wszelką cenę uwolni ją od niego, bo ten chłystek nie zasługiwał na taką kobietę. Miał nadzieję, że ona ułoży jeszcze sobie życie z porządnym człowiekiem, który doceni w niej nie tylko tę powalającą urodę, ale także przymioty jej charakteru. Podeszła do stojącej na postoju taksówki. Kierowca pomógł jej z bagażami. Usadowiła dziecko z tyłu i sama zajęła obok niego miejsce. - Rysiów osiem – rzuciła jeszcze taksówkarzowi. Z ciekawością oglądała przez szybę samochodu Warszawę. Obiecała sobie, że jak nabędzie już własny samochód wybierze się na wycieczkę z Michałem i pokaże mu różne, ładne miejsca. Jej synek był najwyraźniej zmęczony podróżą, bo przytulił się do niej i zdawał się zasypiać. Kiedy zatrzymali się już przed jej rodzinnym domem potrząsnęła nim delikatnie. - Obudź się kochanie. Jesteśmy na miejscu. Mały ziewnął i mruknął. - Nareszcie. Już myślałem, że nigdy nie dojedziemy. Koło samochodu zmaterializował się Maciek, a za nim reszta jej bliskich. Ze łzami w oczach ją witali, ściskali Michała, chociaż on widział ich tylko na obrazie monitora. Zapłaciła za kurs i wszyscy ruszyli do domu. Tam czekała na nich prawdziwa uczta. Zasypali ją gradem pytań. - Spokojnie kochani. Najpierw nakarmię Michała i położę go spać. Był taki podekscytowany, że w samolocie spał zaledwie trzy godziny, a teraz oczy mu się kleją. Kiedy ułożyła już synka do snu i zostawiła przy nim swoją młodszą siostrę Beatkę, wróciła do stołu. Teraz mogła odpowiedzieć im na wszystkie ich pytania. Opowiedziała jakie piekło zgotował jej Igor. Maciek tylko z niedowierzaniem kręcił głową. - W życiu o coś takiego bym go nie posądzał. A tak szalał na twoim punkcie. Świata poza tobą nie widział. Ciągle powtarzał jak bardzo cię kocha, podły drań. - On tam w Ameryce dostał małpiego rozumu Maciek. Łatwy dostęp do narkotyków stał się jego przekleństwem. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek mógł wyjść z nałogu. Pod wpływem heroiny i alkoholu zrobił się bardzo agresywny. Pobił mnie i zgwałcił. To z tego gwałtu jest Michaś. Na szczęście wszystko już za mną i wreszcie zacznę żyć. - Do wieczora opowiadała im o swoich planach. O zakupie domu i samochodu. – Bardzo bym chciała, żeby to był taki dom z duszą. Mam nadzieję, że znajdę taki. A co do samochodu, to liczę na twoją pomoc Maciek. Ja za bardzo się na tym nie znam i mogłabym kupić jakiś bubel. To ma być solidne auto, które posłuży mi przez długie lata. - Nowe, czy używane? - Chyba nowe. - To najlepiej jak pojedziemy do salonu i tam wybierzesz. Kiedy chcesz jechać? - Może nawet jutro. - W takim razie załatwione. |
Natalia (gość) 2014.09.14 11:51 |
Tak bardzo tęskniłam za Twoją twórczością. Straszny początek, mam nadzieję pięknego opowiadania |
jute (gość) 2014.09.14 11:54 |
Witaj Małgosiu. Bardzo się cieszę ,że zakończyłaś swój urlop. Ty pewnie mniej się cieszysz..Opowiadanie zapowiada się smakowicie .Ula jest chyba trochę inna, starsza, bardziej doświadczona,bardziej obyta.Ciekawe jaki będzie Marek?Wprowadziłaś nową postać,przy której Piotruś Pan wydaje się niewinnym dziecięciem. Zaczyna się bardzo ciekawie .Martwi mnie tylko,że nie pojawiła się żadna nowa zapowiedż.Ale pewnie martwię się na zapas.Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.09.14 12:08 |
Natalio Początek nieco traumatyczny, ale to tylko wprowadzenie do nowego życia, nowego początku. Spokojnie więc. Jute Nie uwierzysz, ale ja tez się cieszę, że po tak długiej nieobecności wróciłam już do domu. Mnie też martwi, że nie wstawiłam zapowiedzi kolejnego opowiadania, ale go po prostu nie ma. Nic nie udało mi się sensownego napisać i chyba też zaczynam się bać. Serdecznie pozdrawiam dziewczyny i dziękuję, że wpadłyście. :) |
Kasia (gość) 2014.09.14 16:38 |
Nareszcie ! W końcu się doczekałam. Cieszę się, że wróciłaś :D Igor to jednak podła świnia. Jak można tak traktować kobietę?! Toż to przecież karygodne i niewybaczalne. Dobrze, że Ulka już się od niego uwolniła. Kompletny, przepraszam za wyrażenie, dupek! Teraz ciekawa jestem w jakich okolicznościach Ula spotka się z Markiem :) Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam serdecznie ;) |
MalgorzataSz1 2014.09.14 17:45 |
Kasiu Okoliczności spotkania z Markiem nie będą miłe, a to już w następnym rozdziale. Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :) |
lectrice (gość) 2014.09.14 17:57 |
A gdzie Mareczek ? Zaczyna sie pozytywnie, Ula po przejsciach jest silna i gotowa na nowe.... tylko gdzie Mareczek ? Dobrze, ze nasze czytanie wraca do normy po wakacjach.... mam nadzieje, ze sie udaly... To czekam sobie na cd... |
jute (gość) 2014.09.14 19:03 |
Małgosiu,czy Ula zrobi kuku miłości Marka?Staranuje jego samochód? |
MalgorzataSz1 2014.09.14 19:20 |
Witaj Lectrice Dawno Cię tu nie było i oczekiwałam solidnej krytyki jeśli chodzi o czterokopytne, a tu nic. Mareczek się pojawi i nie będzie to miłe spotkanie. On nie będzie miły. To już w kolejnej części. Jute Żadnego taranowania samochodów nie będzie. Nie wpadłam na taki pomysł. Niestety. Ale byłam blisko. Przekonasz się już wkrótce. |
lectrice (gość) 2014.09.14 21:04 |
Zamiast sie martwic, ze byczkow ani ani, trzeba bylo jakiegos popelnic.... przyjemnosc bys sprawila i pogadac by o czym bylo.... Cos tu wyczytalam, ze sielankowo nie bedzie, Mareczek prosie pospolite... to czekam z niecierpliwoscia.... |
jute (gość) 2014.09.14 21:15 |
Tak mi się jakoś pomyślało, bo dla faceta każde draśnięcie nawet, samochodu to jest najstraszliwsza straszliwość.I zwykle w pierwszej chwili po takim bum prawie z każdego wychodzi no.. farmaceuta. |
MalgorzataSz1 2014.09.14 21:20 |
Lectrice Jak miło to czytać, że byczków brak. Ale nie martw się, bo jestem pewna, że nie zawsze tak będzie i popełnię jeszcze niejeden. Jute Mareczek by chyba nie przeżył, gdyby choćby draśnięto jego ukochanego Lexusa. Pewnie na winowajcy popełniłby zbrodnię. Udusił go, albo cóś.... |
jute (gość) 2014.09.14 22:28 |
No to nie mam pojęcia,co musi się stać,że by
Marek nie był miły dla pięknej kobiety. A tak z innej beczki ,jesteś
Małgosiu zadowolona z urlopu, spełniły się Twoje oczekiwania? Lectrice ,gdzie byłaś,jak Cię nie było?Już zaczęłam podejrzewać,że Cię kosmici uprowadzili a przynajmniej jakiś jeden kosmita, czy cuś.. |
MalgorzataSz1 2014.09.14 22:36 |
Jute Cierpliwości. W czwartek będzie już wiadomo. A na urlopie połączyłam przyjemne z pożytecznym, chociaż byłam ponad 500 km. od domu i taka długa jazda na pewno nikomu nie wychodzi na zdrowie. Jednak trochę się podreperowałam, szczególnie nogi, bo już tak nie puchną. Chodziłam do lekarzy i brałam zabiegi. To co najistotniejsze dowiedziałam się od tamtejszych specjalistów. Tutaj musiałabym czekać miesiącami. O to mi właśnie chodziło. O szybkie diagnozy i już je znam. Pod tym więc względem jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Poza tym miejsce bardzo piękne. No i pogoda też dopisała. |
jute (gość) 2014.09.14 23:21 |
To dużo.Cieszę się ,że jesteś zadowolona . Nie ma nic gorszego,niż rozczarowanie. |
bewunia (gość) 2014.09.15 01:07 |
Dałaś tej Ulce popalić. Oj dałaś. I Marek ma nie być miły. Przykre te początki. Daj szybciej poprawę losu dziewczynie. Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.09.15 10:30 |
Bewuniu Wiesz, że u mnie tak zawsze. Najpierw trochę cierpienia i nieszczęścia, a potem cud, miód i orzeszki. Dziękuję, że wpadłaś. Serdecznie pozdrawiam. :) |
Madzian (gość) 2014.09.16 13:10 |
Ja tak z innej beczki ;) Kiedy będzie kolejny rozdział? Ciekawie się zaczyna ;) |
MalgorzataSz1 2014.09.16 14:19 |
Madzian Wracamy do rytmu sprzed wakacji. Rozdziały będą się ukazywać w czwartki i w niedziele. Pozdrawiam. :) |
Madzian (gość) 2014.09.16 14:43 |
Dopiero w czwartek??? A nie można by jeszcze jednego dnia dopisać do grafiku? I oddawać do czytania 3 rozdziały w tygodniu? |
jute (gość) 2014.09.16 17:37 |
A co tu tak cichutko?Ni kto ne je doma ? |
MalgorzataSz1 2014.09.16 18:42 |
Madzian Ja już kiedyś wypowiadałam się na ten temat. Dwa razy w tygodniu, to wystarczająco. Nie mam aż tylu pomysłów, żeby pisać opowiadanie za opowiadaniem. Skoro jedno opowiadanie liczy przeciętnie 10 do 12 rozdziałów, to ja musiałabym co miesiąc pisać jakieś nowe. Byłabym bardziej płodna niż Kraszewski. Niestety do niego bardzo mi daleko. Gdybym miała wielki literacki talent i głowę przepełnioną pomysłami, to wierz mi, że dodawałabym rozdział codziennie. Jute Sama się nad tym zastanawiam. Okres wakacyjny się już skończył, a może się mylę? Myślę jednak, że większość przeniosła się do Amicus, bo u niej naprawdę się dużo dzieje. Pozdrawiam dziewczyny. :) |
jute (gość) 2014.09.16 19:24 |
Przecież wszyscy są i tu i tam.To prawda,młodej bardzo dobrze idzie to pisanie.Ale Tobie także bardzo dobrze idzie.Piszecie całkiem inaczej.Ale cudownie się te blogi uzupełniają.To jest tak jak oddychanie... wdech i wydech.Szkoda tylko,że nie można was jakoś rozmnożyć, przez pączkowanie czy cuś.Idę zrobić sobie herbaty.Zabrakło mi mojej wody i piję jakieś perfumowane świństwo,zaraz się porzygam, |
MalgorzataSz1 2014.09.16 20:06 |
Jute Nie rzygaj tylko weź coś przeciwwymiotnego. Perfumowane świństwo kojarzy mi się z herbatą Earl Grey. Nie wiem jak komuś może ona smakować. :D |
magdam (gość) 2014.09.16 21:32 |
Bardzo sie cieszę, ze zaczelas kolejne opowiadanie :) intrygujacy poczatek :) nadrabiam też twoje poczatkowe opowiadania z marca 2012 r :) bardzo mi się podbaja :) masz naprawde talent :) czekam na kolejne rozdziały i pozdrawiam :) |
jute (gość) 2014.09.16 22:00 |
Monitor mi wysiadł.Szlag by trafił.Zwinęłam laptopa ślubnemu,ale kompletnie sobie z tym nie radzę.Syn twierdzi,że może to kwestia czyszczenia.Idę spać,Kurde zawsze coś musi się dziać. |
MalgorzataSz1 2014.09.16 22:19 |
Magdam Dziękuję za miłe słowa. To cieszy, kiedy ktoś pisze, że podobają mu się moje opowiadania. Natomiast co do talentu, to spierałabym się i nie jest to z mojej strony kokieteria. Jute Jakiś pech Cię dzisiaj dopadł. Może jutro będzie lepiej. Dobrej nocy. |
amicus (gość) 2014.09.17 17:33 |
Witaj Małgosiu, Wreszczie udało mi się tu dotrzeć na dłużej. Na tyle długo, by zostawić krótki wpis. Rozdział przeczytałam już wczoraj na telefonie, ale miałam możliwości skomentować. Cieszę się, że wróciłaś i zaczęłaś nowe opowiadanie. Zaczyna się dość nieprzyjemnie, a wręcz traumatycznie. Uli małżeństwo było koszmarem i o dziwo jej katem nie był Piotr. Jest po rozwodzie, ma syna i nienajlepsze doświadczenie ze związków z mężczyznami. Całe szczęście, że nie jest biedna i nie musi martwić się o swój start w Polsce. Zaczyna się ciekawie. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kolejny rozdział u mnie. |
MalgorzataSz1 2014.09.17 18:40 |
Dziękuję Amicus, że udało Ci się wpaść. Pierwszy
rozdział niezbyt optymistyczny, ale niosący nadzieję. Jutro kolejny,
chociaż spotkanie z Markiem nie wróży nic dobrego. Pozdrawiam. :) |
Gośka (gość) 2014.09.17 22:17 |
Gdy patrzę na listę komentarzy to czuję się niemiło. Przeczytała i nic nie zostawiła. Bardzo nieładnie z mojej strony. Przepraszam. Przyznam się, że przeczytałam jednym tchem. Brakowało mi czytania Twoich opowiadań. Ogromnie się ucieszyłam, że dodałaś nową część. I nie zawiodłam się. Po przeczytaniu mam chęć czytać więcej i czekać na kolejny rozdział. Stwierdzam, że opowiadanie porusza ciężki temat. Czekam na dalszy rozwój wypadków. Pozdrawiam. |
jute (gość) 2014.09.17 23:11 |
Witaj Małgosiu.Kombinuję i kombinuję,gdzie oni się spotkają,I nic.Ula będzie kupować autko.Spotkają się w salonie?Marek, będzie sprzedawcą w salonie?No bo właściciele to nie zajmują się sprzedażą,tylko czasem patrolują włości,łażą,błyszczą,no wiesz,tu uśmiech,tam dowcip i tyle..Nic chyba nie wymyślę,przyjdzie mi grzecznie poczekać na jutro.A ja chyba się trochę jeszcze pomęczę z tą lilipucią odmianą kompa,bo nie wiem,kiedy moje dziecię będzie mogło przyjechać i obczaić problem,Nie chcę naciskać,bo dzieciaki maja mało czasu,ale sporo swoich własnych problemów.No to czekam i pozdrawiam, |
jute (gość) 2014.09.18 15:48 |
Małgosiu, jest czwartek,prawie szesnasta(godzina) i tak sobie patrzę.No i im bardziej patrzę tym bardziej Cię tu nie ma |
MalgorzataSz1 2014.09.18 17:06 |
Gosiu Oczywiście zawsze jest mi bardzo miło, jeśli ktoś docenia to co napisałam i zostawia wpis. Jest mi także miło, że ktoś przeczyta i tego nie zrobi. Nie przejmuj się więc i jeśli historia Ci się podoba to czytaj, a każdy Twój komentarz będzie mile widziany. Jute Mówisz i masz. Musiałam odczekać, bo rano zaliczyłam okulistę i dopiero co przejrzałam na oczy. Dlatego już wstawiam drugą część. Dziękuję dziewczyny. Buziaki. :) |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.10.18 10:37 |
zupełnie inaczej zaczęłaś tym razem - jak zawsze bardzo mi się podoba ! Czytam dalej ! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz