16 październik 2014 |
ROZDZIAŁ 10
Ze zmarzniętymi od mrozu policzkami weszli do ciepłego wnętrza. Marek pomógł się rozebrać Michałowi i sam też ściągnął kurtkę. Mały włożywszy kapcie poszedł do siebie, a Marek wprost do kuchni, gdzie Ula przygotowała już ciasto na pierniki i w tej chwili myła dłonie ubrudzone mąką. Uśmiechnęła się do Marka. - Już po zabawie? Pewnie zmarzliście? - Nie tak bardzo - podszedł do niej i podał jej ściereczkę. – Chyba musimy porozmawiać Ula. Zabrzmiało to tak poważnie, że zaniepokojona spojrzała mu w oczy. - Coś się stało? - I tak i nie. Zaraz wszystko ci powiem. Usiądźmy może… Zajęli miejsca na kanapie, a Marek przez chwilę milczał, jakby układał sobie w głowie treść tego, co chciał Uli przekazać. - Tam na dworze Michał mi coś powiedział. Spytał, czy nie zechciałbym być jego tatą. Spuściła głowę zarumieniona. - Przepraszam cię za niego. Od czasu, kiedy pani w przedszkolu zadała dzieciom pytanie, czym zajmują się ich rodzice, Michał o niczym innym nie mówi. Tego dnia długo płakał, bo on mógł powiedzieć jedynie o mnie, a dzieci dokuczały mu i wyśmiewały go, że nie ma taty. Już wtedy zadał mi pytanie, czy ty nie mógłbyś nim być. Tłumaczyłam mu, że to nie takie proste, ale widocznie musiał się upewnić skoro teraz ciebie o to zapytał. Mam nadzieję, że nie przejąłeś się gadaniem dzieciaka. On z czasem zapomni i pogodzi się z tym. – Marek pokręcił głową. - Myślę, że nie zapomni Ula, bo siedzi w nim głęboko poczucie pustki i braku ojca. Czuje się gorszy od innych dzieci i jest mu przykro. – Ujął jej dłonie i zamknął je w swoich. – To wcale nie jest takie nierealne, bo ja zakochałem się w tobie jak wariat. Zszokowana podniosła na niego wzrok. - Zakochałeś się…? We mnie…? - To wspaniałe uczucie Ula. Ja nigdy w całym swoim życiu nie czułem nic podobnego do żadnej kobiety. Po raz pierwszy w życiu kocham naprawdę i szczerze. Tego nie można pomylić z czymś innym, a ja mam ogromną pewność co do swoich uczuć do ciebie. Jeśli tylko dałabyś nam szansę, moglibyśmy stworzyć wspaniałą rodzinę. Kocham Michała i mogę ci przysiąc, że będę dla niego najlepszym ojcem. Ja wiem, że masz przykre doświadczenia z poprzedniego związku, ale ja nie jestem Igorem. Nie mam destrukcyjnych nałogów, nawet nie mam do nich ciągot. To, co mówię i co wyznaję, może być dla ciebie dużym zaskoczeniem, ale uwierz mi, że moje intencje względem was są jak najbardziej uczciwe i czyste. Kocham was i chciałbym być obecny zarówno w twoim życiu jak i Michasia. Była kompletnie skołowana. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Czy to możliwe, żeby Marek się w niej zakochał? Nie uważała się za jakąś powalającą piękność. On za to jak na mężczyznę był bardzo urodziwy i bardzo przystojny. Miał w sobie wiele ciepła i był wrażliwszy od innych mężczyzn. To chyba przez tę wrażliwość lubiła jego towarzystwo i rozmowy z nim. Odetchnęła głęboko i wyszeptała. - Masz rację. Zaskoczyłeś mnie, bo nigdy bym nie przypuszczała, że znajdzie się ktoś, kto obdarzy mnie uczuciem. Kiedy urodziłam Michała sądziłam, że już do końca życia będę sama. Igor bardzo mnie zawiódł, choć wcześniej, zanim sięgnął po narkotyki, zapewniał mnie każdego dnia o swojej wielkiej miłości. Jakże łatwo potrafił z niej zrezygnować na rzecz prochów – powiedziała z goryczą. – Nie będę ukrywać przed tobą, że jest we mnie lęk przed nowym związkiem, ale wiem też, że tak naprawdę to powinnam zamknąć na zawsze ten amerykański epizod w moim życiu i skupić się na tym, co tu i teraz. Kobiecie samotnie wychowującej dziecko bardzo trudno jest znaleźć partnera, który kochałby i ją i jej potomstwo. Ty podajesz mi tę miłość na tacy i naprawdę jestem ci za to ogromnie wdzięczna. Jednak musisz mi dać trochę czasu Marek, bo ja jeszcze do końca nie wiem, czy jestem gotowa ją przyjąć. Nie jesteś mi obojętny. Darzę cię wielkim szacunkiem, lubię rozmowy z tobą i twoją obecność przy nas. Mam ci też wiele do zawdzięczenia, bo bardzo doceniam to, co dla nas robisz. Mogę ci obiecać, że głęboko się zastanowię nad twoją propozycją, ale proszę cię też, żebyś nie naciskał na mnie. Jeśli będę gotowa, sama ci o tym powiem. Ucałował jej dłonie i rzekł. - Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała. Najważniejsze dla mnie jest to, że nie odrzucasz definitywnie tego uczucia. To daje mi nadzieję, że być może kiedyś je odwzajemnisz. Ty i Michaś jesteście najważniejsi w moim życiu. Pamiętaj o tym. Teraz pójdę do niego i spróbuję mu to wytłumaczyć. Za chwilę przyjdziemy i pomożemy ci przy tych piernikach. Wszedł do pokoju Michała i przysiadł na wygodnej, kolorowej pufie. Mały podszedł do niego i usiadł mu się na kolanach. - I co mamusia powiedziała? - Myślę Michaś, że nie będzie tak źle, musimy tylko dać mamie trochę więcej czasu i nie ponaglać jej. Ona musi się dobrze zastanowić, rozumiesz? Najważniejsze, że nie powiedziała „nie”. A teraz idziemy robić te pierniki. Obiecaliśmy jej pomóc, prawda? Chodź, ona czeka na nas. Z wielką dokładnością wycinali foremkami różnego kształtu pierniki. Kiedy się upiekły i wystygły, smarowali je słodkim lukrem i ozdabiali czekoladowymi gwiazdkami. W pewnym momencie patrząc na nich obu Ula pomyślała, że o takiej rodzinie marzyła całe życie. Sądziła, że małżeństwo z Igorem to jej zagwarantuje. Pomyliła się. Marek stanowił wzór ojca dla jej synka. Mały, ciekawy świata, z otwartą buzią słuchał jego opowieści o wyścigach samochodowych czy motocrossowych, o najlepszych markach pojazdów i osiąganych przez nie prędkościach. Marek zaszczepił w nim pasję i to bardzo doceniała. Jak na takiego malucha sporo już wiedział i dzielił się tą wiedzą z dziadkiem Cieplakiem. Marek miał świetne podejście do dzieci. Z Michałem stanowili zgodny tandem, który rozumiał się bez słów. W dodatku ją kochał. Czy ona potrafiłaby pokochać jego? Nie wydawało jej się to takie trudne. Przede wszystkim był dobrym człowiekiem, a to było dla niej najważniejszym kryterium. Zarumieniła się przypomniawszy sobie noc, kiedy obudził ją ten niezwykły sen z nim w roli głównej. Czyżby podświadomie go pragnęła? Dlaczego nie przyśnił jej się inny mężczyzna? Przecież od dawna żyła jak mniszka poświęcając się dla syna. W tym śnie mógł być każdy, ale był Marek. Następnego dnia po południu Marek oprawił choinkę i ustawił ją w kącie salonu. Ula przyniosła ze strychu kilka pudeł kolorowych bombek, złotych łańcuchów i lampki. Michał zawieszał je na niższych gałęziach, a Marek na wyższych. Wspólnie opletli drzewko łańcuchami i przyozdobili czubek imponującym szpicem. - Pięknie to wygląda Michaś. Teraz zrobimy próbę generalną i zobaczymy, czy palą się wszystkie lampki. Włączył wtyczkę do gniazdka i choinka rozbłysła feerią barwnych światełek. Michaś klaskał w dłonie i podskakiwał uszczęśliwiony. - Udało się tatusiu, udało! Ula słysząc to zamarła i niepewnie spojrzała na Marka, ale on zdawał się nie zauważać, że chłopczyk nazywa go już tatą, chociaż jeszcze nic nie było przesądzone. Porwał go na ręce i okręcił się z nim kilka razy. - Udało się smyku. Jesteśmy bardzo zdolni. Jeszcze tylko mama musi nas pochwalić. – Uśmiechnęła się do nich promiennie. - Spisaliście się obaj na medal. Za to dostaniecie pyszną, ciepłą kolację. - A co? – zapytał Michał. - No zgadnij. Twoje ulubione spaghetti. - Hurra! Mamusia robi najlepsze spaghetti na świecie. - Zaraz spróbujemy, ale najpierw umyjemy rączki i buzię. – Trzymając Michała na rękach powędrował do łazienki. Patrząc na nich poczuła w sercu dziwną tkliwość. Zachowanie jej synka i Marka rozczuliło ją i z trudem powstrzymała gromadzące się w jej oczach łzy. Pomyślała, że los zgotował jej wspaniałą niespodziankę. Dawał szansę na szczęśliwe życie. Czy mogła odrzucić ten hojny dar? Po kolacji Marek zaproponował, że wykąpie Michasia i położy go spać. Ona miała jeszcze sporo roboty, więc przyjęła tę propozycję z wdzięcznością. Po kąpieli Marek przeczytał jeszcze małemu bajeczkę i utulił do snu. Wyszedł z pokoju cicho zamykając za sobą drzwi. Wrócił do kuchni i spytał. - Może mógłbym ci jeszcze w czymś pomóc? – Uśmiechnęła się wdzięcznie. - Już dość dzisiaj zrobiłeś, a dzięki temu, że zająłeś się Michałem ja mogłam wiele rzeczy przygotować. Dziękuję. - Nie dziękuj Ula. Wiesz, że uwielbiam tego szkraba i zawsze chętnie się nim zajmę. Skoro nie potrzebujesz już mojej pomocy, to pójdę do siebie. Jutro wigilia. To zawsze trudny dla mnie dzień, bo muszę znosić obecność na niej rodzeństwa Febo, ale mam nadzieję, że jakoś przeżyję. Pierwszy dzień spędzę u rodziców, ale w drugi jestem wyłącznie do waszej dyspozycji. - Przyjdź rano na świąteczne śniadanie. Przedstawię ci moją rodzinę. Na pewno się polubicie. Odprowadziła go do drzwi. Zarzuciwszy kurtkę odwrócił się jeszcze do niej. Objął ją i delikatnie pocałował w usta. - Przepraszam…, ale to było silniejsze ode mnie. Dobranoc Ula. - Dobranoc Marek – zarumieniona zamknęła za nim drzwi. Dotknęła ust. – Ten pocałunek był bardzo przyjemny – pomyślała. Wigilia u Dobrzańskich nie różniła się niczym od poprzednich. Paulina wymądrzała się przy stole, krytykowała poczynania Marka jako prezesa i kwestionowała kompetencje jego asystentki. Jedyna różnica była tylko taka, że Alex stanął w obronie Uli po raz kolejny i to zamknęło Paulinie usta. Pierwszy dzień świąt był znacznie lepszy, bo już bez Febo. Po obfitym śniadaniu siedząc przy kawie w salonie Marek opowiadał rodzicom o Uli. Opowiedział im jej historię i wyznał, że zakochał się w niej, a także pokochał jej synka. Senior Dobrzański wcale nie był zdziwiony tym, że jego syn obdarzył uczuciem tę piękną kobietę. Już przecież na pokazie dostrzegł, z jakim żarem w oczach na nią patrzy. - Czyli to kobieta po przejściach – podsumowała Helena. - Po ciężkich przejściach mamo. Doświadczyła bardzo wielu złych rzeczy, ale potrafi walczyć i dzięki temu uporowi po powrocie do kraju zapewniła sobie i Michałowi dobre, spokojne życie. Michaś to wspaniały dzieciak. Ula dobrze go wychowuje. Jest grzeczny, posłuszny i nie kaprysi jak inne dzieci. Przylgnął do mnie do tego stopnia, że nazywa mnie tatą. Bardzo pragnie mieć ojca. Swojego nigdy nie poznał, bo ten nie chciał mieć z nim kontaktu i zrzekł się praw rodzicielskich do niego. Ja nie mam nic przeciwko temu, że mały tak się do mnie zwraca, nawet mi to pochlebia. Kocham to dziecko równie mocno jak jego matkę. - To mądra dziewczyna Helenko. Ma dobrze poukładane w głowie. Jest świetnym ekonomistą i finansistą. Wspaniale czuje firmę i robi wszystko, żeby była zarządzana z głową i bez zbytniej rozrzutności. Od początku mi się spodobała. To dobry wybór synu. - A ty mamo nic nie powiesz? - I na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie, ale kiedy rozstałeś się z Pauliną przyrzekłam sobie, że nie będę się już wtrącać w twoje życie i jeśli postanowicie się pobrać, to przyjmę ją do rodziny z otwartymi ramionami. Jej synka również. W końcu on będzie naszym wnukiem, prawda? - Mam taką nadzieję. Ona jeszcze nie określiła swoich uczuć w stosunku do mnie. Te ciężkie przejścia zraziły ją do związku. Jednak dała mi nadzieję i prosiła o czas, a ja nie będę go jej skąpił i nie będę nalegał. Obiecałem jej to i słowa dotrzymam. W wigilię rano ubrała Michała i pojechała z nim do Rysiowa. Tam już czekano na nich niecierpliwie. Cała rodzina Cieplaków zapakowała się do samochodu Uli. Cieszyli się, że będą mogli spędzić z nią i Michasiem całe święta. Już w domu zrobiła wszystkim gorącej herbaty i poprosiła, żeby usiedli przy stole. Tam opowiedziała im o Marku, który zakochał się w niej i o Michale, który nazywa go tatą. - Tak naprawdę to nie wiem, co robić. On nie jest mi obojętny. Jest dobrym, szczerym i bardzo rodzinnym facetem. Mówię wam o tym dlatego, żebyście nie byli zdziwieni, kiedy Marek zawita tu w drugi dzień świąt, a Michał będzie mówił do niego „tato”. Coraz częściej tak go określa, a Marek wydaje się wtedy szczęśliwy. - Córcia, jeśli to wartościowy człowiek i pokochał ciebie, i małego, to nie ma się nad czym zastanawiać. W dzisiejszych czasach tacy ludzie to prawdziwa rzadkość. Są jak wymierające gatunki. Doceń to, co ofiaruje ci los. Jeszcze jesteś młoda i powinnaś być szczęśliwa, a nie do końca życia pozostać samotną kobietą. Zasługujesz na szczęście, bo wiele w życiu przeszłaś. Była wdzięczna ojcu za te słowa i chyba poczuła ulgę, że nie krytykują jej, a wręcz popierają ten ewentualny związek. Wigilię zaczęli tradycyjnie od podzielenia się opłatkiem. Wspominali mamę, która odeszła zbyt wcześnie. Popłynęło trochę łez. Po kolacji Beatka zajęła się rozdawaniem prezentów, a te były naprawdę bogate i szczodre. Prócz porządnej odzieży w postaci kurtek i ciepłych czapek Ula kupiła Jaśkowi laptop a Beatce tablet. Ojciec dostał w prezencie nowoczesny telewizor. - To zbyt wiele córcia - mówił wzruszony. – Powinnaś odłożyć pieniądze dla Michałka. -Nie martw się tato i dla Michała wystarczy. A co ty dostałeś synku? – Wzięła malca na kolana i przytuliła go. - Od wujka Jasia i Beatki wóz strażacki. Piękny, prawda? A od dziadka gruby blok i kredki. Będę rysował samochodziki i pociąg, a potem pokażę tacie. Popatrzyli z rozczuleniem na chłopca. On naprawdę bardzo pragnął mieć ojca i taki prezent najbardziej by go ucieszył. |
jute (gość) 2014.10.16 00:21 |
No Małgosiu jest cuudnie.( nie zaczyna się zdania od no).Teraz mogę spokojnie iść pod kordełkę.Komentarz rano.Dziękuję.Dobranoc. |
Monisia (gość) 2014.10.16 01:03 |
Suuuuuuuuuper niespodzianka i rozdział też super uwielbiam twojego bloga czekam na kolejne rozdziały * |
MalgorzataSz1 2014.10.16 12:07 |
Monisia Dzięki za ten entuzjastyczny wpis. Pozdrawiam i życzę miłego dnia. :) |
Gaja (gość) 2014.10.16 13:39 |
Witam Małgosiu, jaki błogi rozdział, serce się raduje i słoneczko się pojawiło na niebie:) Marek i Michaś, to po prostu dwa słodziaki! Zawsze mnie zadziwia, a przecież dobrze o tym wiem, jak proste jest pojmowanie świata przez dzieci. Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Michasiowi brakuje taty, więc sam go sobie wybrał i nie jest to np. znany mu dobrze przyjaciel mamy Maciek. Myślę, że nawet jakby Uli i Markowi nic nie wyszło z bycia razem, to dla Michałka, Marek zawsze będzie kimś ważnym, bo Go po prostu pokochał. Jest w tym coś niesamowitego, że niektórzy ludzie wzbudzają w nas od razu zaufanie, lubimy ich nawet dobrze ich nie znając, a do niektórych, mimo, iż nawet bardzo się starają nie potrafimy się przemóc? Na pewno każdy z nas ma swoją ulubioną ciocię, wujka, sąsiadkę, właśnie tą, a nie inną, do której mamy bezgraniczne zaufanie, wybraną przez nas pomimo, że np. rodzice, rodzeństwo, przyjaciele, nasze otoczenie mają inne zdanie na temat tej osoby. To, że Michaś tak bardzo polubił Marka jest bardzo dobrym prognostykiem na ewentualne późniejsze problemy rodzinne. Myślę, że Michał nigdy nie powiedziałby Markowi np. „nie masz nic do powiedzenia, bo nie jesteś moim tatą”, itp. Fajnie, że Ula zaczyna rozumieć, że nie wszyscy faceci muszą być tacy jak jej były ślubny i chce dać szansę im wszystkim na szczęśliwą rodzinkę:) Świetnie też pokazujesz jak takie najprostsze rzeczy jak spacer, wspólna zabawa z dzieckiem, wspólne prace domowe, usypianie małego przynoszą Markowi uczucie szczęścia. Najczęściej myśli się, że mężczyźni uciekają od takich prozaicznych czynności, bo to ich nudzi? W tym opowiadaniu na uwagę zasługuje również sposób rozmowy z Michasiem. Zarówno Ula jak i Marek są z Nim szczerzy, nie zbywają Jego pytań, nie wymyślają niestworzonych rzeczy, tylko w sposób zwięzły i zgodny z prawdą starają się Mu odpowiedzieć na nurtujące go wątpliwości. Postawa rodziny, zarówno Marka jak i Uli, po prostu wzorowa i bardzo dojrzała. Podziwiam Helenę, za to, że pozwala swojemu kochanemu synkowi żyć własnym życiem i ponosić za nie odpowiedzialność oraz za to, że zamierza trzymać się swojego postanowienia i nie będzie się już wtrącać w życie Marka. Godne szacunku jest również przyrzeczenie, iż jeśli postanowią się pobrać, to Ona przyjmie Ulę i jej synka do rodziny z otwartymi ramionami. Deklaracja, że Michaś będzie Ich wnukiem jest najlepszym potwierdzeniem, że akceptuje każdy wybór Marka. Zachowanie Józefa też wspaniałe – dodaje Uli otuchy i wspiera jej decyzje. Można z tego wnioskować, że wzajemne relacje Uli, Marka i Michasia będą zależeć tylko od Nich. Akceptacja najbliższego otoczenia dla naszych wyborów jest niezmiernie ważna na każdym etapie naszego życia. Może nie jest niezbędna, ale niezmiernie pomocna. Jak zawsze świetnie się czytało i nie mogę doczekać się następnego rozdziału – jaką decyzję podejmie Ula?, czy będą razem, czy zostaną na etapie przyjacielskim?, czy Michaś dostanie upragniony prezent i czy będzie nim tatuś Marek?, czy Helena naprawdę polubi Ulę i Michałka, czy Józef i Marek się polubią? Uściski Gaja:) |
MalgorzataSz1 2014.10.16 15:54 |
Gaja Wszystkie rzeczy, o których piszesz w swoim komentarzu ja chciałam przekazać czytającym. Chciałam pokazać, że dla dziecka świat zawsze jest prosty a relacje międzyludzkie nieskomplikowane. Michał konsekwentnie dąży do tego, by Marek był jego ojcem Oczywiście nie ma tu nic z wyrachowania, bo dzieci takie nie są. Faktycznie pokochał Marka i momentami nie rozumie dlaczego jego mama jest tak uparta i nie chce się "ożenić" z Dobrzańskim. Przecież nie ma nic prostszego. Najbardziej Michała może uszczęśliwić pełna rodzina. To, że już zwraca się do Marka "tatusiu" nie jest bez znaczenia. Mały nie mówi tego specjalnie, ale słowo wyrywa mu się spontanicznie, bo jest szczęśliwy. To będzie zdarzać się coraz częściej. Na tyle często, że Ula przestanie na to zwracać uwagę, co jest pozytywne. Cieszę się, że tak kapitalnie odczytujesz moje intencje pod każdym rozdziałem dając temu wyraz w swoich wspaniałych komentarzach. Za każdy jestem bardzo wdzięczna i proszę o jeszcze, bo to wspaniała lektura. Dziękuję za nią i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :). |
K. (gość) 2014.10.16 17:30 |
Małgosiu bardzo pozytywny, prywatny rozdział.
Bez firmowych problemów. Ciepły świąteczny. Marek decyduje się wyznać
Uli co czuje czy to pod wpływem Michała, czy też nie - ale jednak to ten
malec go do tego skłonił. Ciekawe czy też by się tak zachował gdyby nie
pytanie Michała. Pewnie tak, ale na pewno w innych okolicznościach, w
innej bardziej romantycznej atmosferze. Malec skłania ich oboje do
działania, de facto wymusza pewne zachowania. Na razie delikatnie, ale
co by było gdyby Ula i Marek nie darzyli się uczuciem mogłoby to być
bardzo krępujące. Ale nie ma co gdybać to na szczęście Marek kocha Ulkę,
a może przede wszystkim Michała potem Ulkę. Jej on też nie jest
obojętny i pewnie długo nie będzie zwlekać z deklaracją, że jest dla
niej ważny. Bardzo ciepły, rodzinny klimat o którym z przyjemnością
czytam. Pozdrawiam serdecznie. |
MalgorzataSz1 2014.10.16 17:50 |
K. Dziękuję za pozytywny wpis. Sytuacja między Ulą i Markiem zaczyna się powoli klarować. Ula nie bez emocji obserwuje relacje między Michałem i Markiem. To ją rozczula i coraz częściej dochodzi do wniosku, że jej dziecko zasługuje na pełną rodzinę. Oczywiście nie ma tu mowy o jakimkolwiek poświęceniu, czy przymusie się ze strony Uli. Pragnienia Michała na nic by się zdały, gdyby ona jednak nie czuła nic do Marka. Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam. :) |
magdam (gość) 2014.10.16 18:38 |
Teraz z każdym dniem odliczam do czwartku i
niedzieli kiedy pojawi sie nowy rozdział :) Mysle, ze Ulka na pewno da
im szanse, bo kto by nie dał szansy takiemu Markowi? :) zreszta Michas
ewidentnie go kocha i widzi w roli ojca...:) naprawde masz ogromny
talent do pisania :) trafilam na twoj blog na wakacjach, bo tez wtedy
pierwszy raz ogladałam odcinki "Brzyduli". Jakoś zawsze mało ogladałam
seriali, jedynie kiedys bylam wielka fanka "Magdy M" no i "Czas
honoru"...ale musze przyznac, że "brzydulka" mnie tak wciagnela, ze
wieczorami właczalam kolejne odcinki i z ogromnym zaciekawieniem
czekalam jak sie sytaucja rozwinie i wlaczalam po killkanascie kolejnych
odcinkow. Bardzo mnie wciagneła, po prostu się zakochanam w tym
serialu! Po obejrzeniu ostatniego odcinka czulam starszny niedosyt i
zaczelam szukac blogow. No i tak trafilam m.in. na twoj. Naprawde
Małgosiu jestem pod ogromnym wrazeniem. Udało mi sie na tym week
skonczyc czytac wszystkie twoje opowiadania. Sa naprawde piekne. Jakos
szczególnie spodobało mi się: "strata"...naprawde piekne...lubie bardzo
takie historie...:) a takze "pokachaj mnie tato" i "rany". Wszystkie
twoje opowaidania sa naprawde swietne i teraz juz na bieząco moge
sledzic kolejne rozdzialy twioch opowiadan. Choc nie ukrywam,ze do
starych na pewno tez wroce ;) Czekam na kolejne rozdziały i opowiadania :) Pozdrawiam :) |
lectrice (gość) 2014.10.16 19:19 |
Byczkow nie ma ale od bierniczkow to az sie roi i jeden ladniejszy od kolejnego... mniam... No teraz to juz moge Ci powiedziec PROSTO W OCZY, ze fajna czesc jak i wszystkie poprzednie... Maly wylecial prze orkiestre ze swoim "tatus" i skoro Ula go nie zbesztala to juz musi byc w jednym kierunku... Nikt im klod pod nogi nie rzuca ??? No to tylko czekac az Ula nam dojrzeje... Czyta sie leciuchno i szybciutko... Jeszcze jedna czesc czy wiecej ? W sumie to maly w swatke sie bawi.... Pozdrawiam.... momenty beda... ? |
jute (gość) 2014.10.16 19:43 |
Witaj Małgosiu.Przepraszam,że nie napisałam rano,ale musiałam dzisiaj polkę z PZU ( w ubiegłym tygodniu ścigał mnie komornik,poważnie, a wczoraj dostałam pismo ,że chcą mi zwrócić kasę ,która wg mnie mi się nie należy, a ja naiwniaczka myślałam ,że mam już ten cały bajzel za sobą)Przepraszam za ten wtręt nie na temat,ale normalnie się wpieniłam jak woda w klopie. No już wdech,wydech.Ab ovo.Rozdział z gatunku tych cudownych.Cieplutko, ciekawie a jednocześnie bez zbytniego zadęcia czy przekombinowania.Marek bardzo markowy,czyli taki ,jakiego najbardziej lubię.Mam tylko nadzieję,że Ula pokocha Marka jako Marka a nie tylko jako zastępczego tatę Miśka.Bardzo się cieszę,że Helena Dobrzańska ( no tutaj jej się należy "dobre brzmienie") wykazała się taktem i rozsądkiem a nawet wrażliwością.Wstaw dziewczyno jakąś fotkę ulkowo-markową,zawsze są u Ciebie śliczne i takie inne.Czekam na niedzielę i pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.10.16 19:50 |
Magdam Tak właśnie pomyślałam, że jesteś fanką serialu "Magda M", bo świadczy o tym Twój nick. Poza tym obsypałaś mnie taką lawiną pochwał, że zaczerwieniłam się po uszy. To miłe co piszesz o moich opowiadaniach i bardzo budujące. Musiałaś sporo czasu spędzić czytając je, bo nie jest ich mało, a niektóre dość długie. Naprawdę to doceniam. Ja zakochałam się w tym serialu na zabój. Widziałam już z pięć lub sześć razy za każdym razem szukając w poszczególnych odcinkach jakiejś inspiracji na kolejne opowiadanie. Wymieniasz w komentarzu te, które spodobały Ci się najbardziej. Ja największy sentyment mam to "Trochę innej bajki", bo pisząc je zaczerpnęłam bardzo wiele z własnych doświadczeń. Lubię też "Syna marnotrawnego", może dlatego, że napisałam go w ciągu dwóch dni? Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje za wszystkie ciepłe słowa i mam nadzieję, że to opowiadanie nie rozczaruje Cię w żaden sposób. Zapraszam w niedzielny poranek na nową część. Serdecznie pozdrawiam. :) Lectrice Albo ja zrobiłam się taka świetna, albo Ty masz coś z oczami. Chodzi mi o te czterokopytne. Ja oczywiście bardzo się ciesze, a te biernikowe "tę", to już mi się tak wryło w mózg, że będę pamiętać do końca życia. Już nie będę się rozwodzić nad rozdziałem, bo w komentarzach wyżej powiedziałam chyba wszystko. Powiem jeszcze tylko, że opowiadanie liczy 13 rozdziałów, więc jeszcze trochę jest do przeczytania. Buziole. :) |
MalgorzataSz1 2014.10.16 19:55 |
Jute A już myślałam, że PZU obsypie Cię kasą. Co za rozczarowanie! Zdjęć w tym opowiadaniu nie będzie, bo nie znalazłam adekwatnych, natomiast następne będzie miało ich całkiem sporo, więc trochę zrekompensuję Ci ich brak tutaj. U mnie Helena całkiem inna niż u Amicus. Tam sama wydarłabym jej kudły z głowy. U mnie tym razem Helcia łagodna, nie wtrącająca się w sprawy Marka, może dlatego, że jego rozstanie z Pauliną uważa za osobistą porażkę? Powolutku zbliżamy się do końca. Jeszcze trzy rozdziały i mam nadzieję, że Wam się spodobają. Dzięki Jute. Pozdrawiam. :) |
amicus (gość) 2014.10.17 01:01 |
Michał jest po prostu rozbrajający! :) Tym swoim
'tatusiu' podbił serca nie tylko Marka i powiedzmy Uli, ale przede
wszystkim Twoich czytelników. Dobrze, że rodzice Marka nie mają zamiaru
ingerować w jego związek. I dobrze, że Dobrzański zebrał się w sobie i
wreszcie postawił sprawę jasno - kocha ją i mówi jej o tym. Co prawda
Ulka jeszcze nie potrafi zdefiniować swoich uczuć, ale gdyby był jej
obojętny nie pozwoliłaby mu odgrywać tak dużej roli w ich życiu.
Dobrzański jakby wchodzi do ich życia/ domu trochę tylnymi drzwiami, ale
wiem, że zostanie tam na długo i bardzo chętnie przeczytam o tym w
kolejnym rozdziale. Pozdrawiam i zapraszam do siebie... jednak nie na 'wbrew' ;) |
magdam (gość) 2014.10.17 12:10 |
Małgosiu! Pisałam najszczerszą prawdę :) masz naprawdę ogromy talent i cieszę się bardzo,że go wykorzystujesz. Twoje opowiadania czyta się bardzo lekko, a zarazem bardzo wciągają :) są nie raz wzruszające :) Tak, opowiadanie "Troche z innej bajki" tez było ciekawe, inne niz wszystkie. Mnie tak jak pisałam, najbardziej urzekła "Strata"...Lubie filmy/ksiązki/opowiadania o podobnej tematyce. Sa bardzo wzruszajce, na pewno ciężko się pozbierac po stracie najblizszej osoby i otworzyc na nowy związek. Zreszta lubie jak jedna osoba jest zakochana, a dopiero po jakims czasie jest wzajemność :) Opowiadań owszem było dużo, ale jak już zaczełam to nie mogłam skonczyc....:) czasem poł nocy czytałam i czytalam, bo musiałam wiedziec, co dalej. :) Dla mnie im więcej tym lepiej, bo uważam,ze sa swietne! Także czekam z niecierpliwościa do niedzieli :) Pozdrawiam :) |
MalgorzataSz1 2014.10.17 12:59 |
Amicus Chciałam opisać Michała, jako właśnie rozbrajającego brzdąca, w miarę inteligentnego stosownie do wieku i przede wszystkim szczerego aż do bólu. Chyba mi się udało, bo jego zachowanie i on sam spodobał się czytającym a w tym i Tobie. Zadaniem dzieciaka było dostarczanie wzruszeń i większość z Was chyba ujął za serce. Następny rozdział według mnie jest jeszcze bardziej tkliwy, więc szykuj chusteczki Amicus. Wielkie dzięki, że wpadłaś i zostawiłaś ślad. Pozdrawiam. :) Magdam Mogę powiedzieć tylko jedno, że chciałabym mieć jak najwięcej czytelników takich jak Ty. Dziękuję, że odkryłaś mój blog i dziękuję, że komentujesz. Buziaczki. :) |
ADRIANCREVAN 2014.10.17 22:31 |
to serio niewybaczalne zaniedbanie! nie
sądziłam, że mam takie zaległości ! wstydzę się ! wrzuciłam mały
rozdzialik teraz możesz mnie zrugać , ale pisze :) jutro sie zabieram za
czytanie u Ciebie! buziaczki kochana |
MalgorzataSz1 2014.10.18 00:21 |
Ania Mam nadzieję. Jeśli nie dasz rady, po prostu się sklonuj. :) Dobrej nocy. |
ADRIANCREVAN (gość) 2014.10.18 11:00 |
Daję radę :3 przeczytałam wszystkie 10 rozdziałow i aż się popłakałam ! jesteś mistrzyną ! A Brzydulę znasz lepiej niż ja Kuroshitsuji ! BARDZO mi sie podoba! - a teraz wracam do pisania, bo nadal mi wstyd że tak zamniedbałam moich Shinigami ! miłego dnia Małgosiu! ps. czytanie Twojego świetnego opowiadania dodało mi skrzydeł - znów mam ochotę pisać ! :3 dzięki!!! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz