Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"POZORY MYLĄ" - rozdział 10 ostatni

27 lipiec 2014
ROZDZIAŁ 10
ostatni



To jego poświęcenie i pracowitość nie uszły uwadze Krzysztofa. Był oszczędny w pochwałach, ale kilka z nich Marek usłyszał i to mocno go podbudowało. Wiedział, że obrał właściwy kierunek.
Teraz skupił się wyłącznie na pokazie. Mieli być na nim Niemcy z własną kolekcją. Wszystko musiało być dobrze, logistycznie rozwiązane i bardzo tego pilnował. Kolekcja F&D zapowiadała się świetnie. Kolejny raz mistrz wzniósł się na wyżyny swojego geniuszu.
Dzięki wskazówkom Uli Marek załatwiał po kolei wszystko, co wyszczególniła mu w odręcznie zrobionym harmonogramie.
- Jeśli będziesz się tego trzymał, nie popełnisz błędu i załatwisz w krótszym czasie niż myślisz.
Nie odstępował ani na krok od tego, co mu napisała i większość rzeczy załatwiał osobiście. Te dwa tygodnie przed pokazem miał niezwykle pracowite, ale też owocne. Na dwa dni przed nim poszedł do Uli biura. Marty nie było, za to zastał w nim Mączyńskiego, którego widok w tym miejscu zaskoczył go kompletnie. Zresztą Karol też był zdziwiony, że Dobrzański jednak wie, że Ula ma swoją działalność. Niemal jednocześnie padło pytanie.
- A co pan tu robi?
Mieli takie miny, że Ula parsknęła śmiechem.
- Karol jest moim stałym klientem Marek i przyjacielem od samego początku. To biuro mieści się w kamienicy, która należy do niego. Bardzo dużo mu zawdzięczam. A Marek Karolu trafił tu kiedyś przez przypadek, bo potrzebował tłumaczenia z niemieckiego. Usiądźcie, zrobię wam kawy. Kiedy postawiła przed nimi parujące filiżanki, Marek wyjaśnił.
- Przyszedłem Ula, bo osobiście chciałem wręczyć ci zaproszenie na sobotni pokaz. Panu już wysłałem pocztą. Serdecznie zapraszam, bo być może zechce pan przedłużyć umowę na zakup nowej kolekcji.
- Oczywiście, że chcę. Ostatnie dwie rozeszły się bardzo szybko.
- Na pokazie będą też wystawiane rzeczy niemieckiej firmy „Bohema”, z którą nawiązaliśmy współpracę. Powinny pana zaciekawić. – Mączyński uśmiechnął się szeroko.
- Może przepijmy tą kawą bruderschaft? To bardzo ułatwia współpracę, a z tej nie zamierzam zrezygnować.
Marek chętnie na to przystał. Ta współpraca, choć nie zaczęła się szczęśliwie, to jednak okazała się bardzo korzystna i był z niej zadowolony, bo Mączyński okazał się człowiekiem miłym i niezwykle ugodowym. On sam nie siedział długo. Miał spotkanie na mieście i po wypiciu kawy szybko opuścił biuro Uli.
Kiedy zostali sami Marek rzekł.
- Oprócz tego zaproszenia mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę, ale musisz pójść ze mną do firmy.
- Dlaczego?
- Powiedziałem Pshemko, że będziesz gościem na pokazie, a on bardzo się ucieszył i wymógł na mnie, żebym przyprowadził cię do niego. Zgodzisz się? Wiesz, że miewa humory przed każdą taką imprezą i nie chciałbym, żeby rzucał we mnie wieszakami. I tak mam u niego krechę, że pozwoliłem ci odejść. – Roześmiała się.
- No skoro tak, to nie możemy pozwolić mistrzowi czekać. Chodźmy.
Wprost z windy przeszli do pracowni. Mistrz był w wielkim szoku, gdy zobaczył Ulę. Spodziewał się przecież dawnej Brzyduli, a tymczasem stała przed nim piękna kobieta i uśmiechała się do niego cudnie.
- Dobry Boże! Urszula! Jaka ty jesteś piękna! Nigdy nie widziałem piękniejszej istoty. Zjawiskowa, olśniewająca – tu wymienił całą masę innych przymiotników. – Mam coś dla ciebie. Ty Marco wracaj do gabinetu. To ma być niespodzianka również dla ciebie. Sio! – Niemal siłą wypchał Dobrzańskiego z pracowni. – Jak tylko się dowiedziałem, że będziesz na pokazie przygotowałem dla ciebie kreację. Jestem pewien, że będziesz gwiazdą tego wieczoru. Izabelo! – Krzyknął, a kiedy pojawiła się jego główna krawcowa powiedział. – Przynieś proszę tę błękitną suknię, którą przygotowałem dla Urszuli, a ty wejdź za ten parawan i przymierz. Kiedy zza niego wyszła mistrz złożył ręce jak do modlitwy. – Wiedziałem, że będzie pasować. Wyglądasz jak anioł duszko. Prawdziwy anioł. Nie będzie piękniejszej na tym pokazie.
Zarumieniła się po czubki uszu.
- To wielki zaszczyt nosić twoją kreację Pshemko. Bardzo ci dziękuję. Jest piękna.
- To ty jesteś piękna. Ta suknia to mój podarunek dla ciebie, za to, że zawsze potrafiłaś podtrzymać mnie na duchu i wesprzeć.


Wyszła od Pshemko dzierżąc pod pachą ogromne pudło z kreacją i drugie z butami. Weszła jeszcze do Marka, by pożegnać się z nim.
- Będę lecieć. Za chwilę pewnie zjawi się Marta, a ja mam z nią do pogadania. Widzimy się w sobotę.
- Cieszę się, że przyjęłaś to zaproszenie. Chciałbym też, o ile się zgodzisz, żebyś była moją osobą towarzyszącą, bo będę sam.
- Nieprawdopodobne – udała wielkie zdziwienie. – Ty sam? Od kiedy jesteś sam? O przepraszam, chyba nie powinnam o to pytać, bo to nie moja sprawa. – Uśmiechnął się.
- Możesz pytać o co tylko zechcesz. A sam jestem już od bardzo dawna. Od momentu, w którym cię znalazłem.
Zabrzmiało to nieco dwuznacznie, wiec postanowiła nie ciągnąć już tematu. Zarumieniona powiedziała tylko.
- To ja lecę. Na razie.
- Poczekaj. Daj mi te paczki. Odprowadzę cię. Nie będziesz tego dźwigać.
Po drodze rozmawiali jeszcze o pokazie.
- A może w sobotę podjechałbym do Rysiowa i zabrał cię. Przecież nie będziesz jechać swoim samochodem. Po pokazie będzie bankiet i na pewno chętnie napijesz się szampana. Ja samochód i tak zostawię na parkingu, a do domu wrócę taksówką, którą mógłbym cię odwieźć z powrotem. Co ty na to?
Skrzywiła się.
- To chyba za duży kłopot, bo Rysiów nie tak blisko.
- Ula, zapewniam cię, że dla mnie to żaden kłopot. Wystarczy jedno twoje słowo.
- No dobrze… Niech i tak będzie. – Ucieszył się.
- W takim razie będę o siedemnastej. Godzinę przed pokazem. Powinniśmy zdążyć.
- Zdążymy. Będziemy jeszcze przed czasem.

W sobotę szykowała się od wczesnego popołudnia. Była podekscytowana. Nigdy nie była na takiej imprezie i w dodatku szła na nią, jako osoba towarzysząca Markowi. W piątek po pracy zaliczyła jeszcze fryzjera, który odświeżył jej kolor i nieco podciął włosy. Fryzura była łatwa do ułożenia i nie wymagała zbyt wielu zabiegów. Zaopatrzyła się też w komplet soczewek, które jeszcze bardziej zintensyfikowały błękit jej oczu. Wreszcie włożyła suknię, która spłynęła do samej ziemi podkreślając jej nienaganną figurę. Spodobała się sama sobie. Pshemko naprawdę był genialnym projektantem. Włożyła jeszcze błękitne, zamszowe szpilki i wyszła pokazać się rodzinie. Józef patrzył z zachwytem na swoją najstarszą latorośl.
- Pięknie wyglądasz córcia. Naprawdę pięknie.
Tuż przed siedemnastą pojawił się Marek. Przedstawił się otwierającemu mu drzwi Józefowi i uścisnął mu dłoń.
- Ula gotowa?
- Gotowa. Zaraz wyjdzie.
Zaparło mu dech, kiedy ją zobaczył. Miał wrażenie, że to sam anioł zstąpił z nieba. Nawet nie był w stanie skomentować tego zjawiska, tylko stał i wybałuszał na nią oczy.
- Marek? Marek, chyba powinniśmy już jechać. – Jej głos przywrócił go do rzeczywistości.
- Tak…, tak…, już jedziemy… - podał jej ramię i ostrożnie sprowadził ze schodów. Otworzył drzwi od samochodu i pomógł jej wsiąść. Potem sam zasiadł za kierownicą i zanim odpalił silnik powiedział cicho.
- Dzisiejszego wieczora będziesz niekwestionowaną gwiazdą.

Do Starej Pomarańczarni w warszawskich Łazienkach zaczęli napływać pierwsi goście. Okazali się nimi seniorzy Dobrzańscy, za którymi kroczyła dumnie Paulina Febo trzymając pod rękę swojego brata. Stojący przy drzwiach wraz z Ulą Marek przywitał się z nimi przedstawiając Ulę.
- Zapewne pamiętacie ją z tego pokazu, na którym uratowała mi życie wyciągając z płonącego samochodu. Potem była moją asystentką, która odeszła z firmy przez moją głupotę. Teraz ma własną firmę, ale zgodziła się mi towarzyszyć podczas dzisiejszego pokazu.
Bardzo zaskoczył całą czwórkę. Przecież doskonale pamiętali tamtą pokraczną Brzydulę, która tyle zamieszania narobiła na zeszłorocznym pokazie kolekcji wiosenno-letniej, ale kobieta, która przed nimi stała, w niczym jej nie przypominała. Ta była zjawiskowo piękna i niezwykle skromna.
- Miło mi państwa widzieć – podawała dłoń każdemu z nich. Wreszcie wyciągnęła ją do Pauliny i spojrzała jej w oczy. – Witam panią. – Febo wyciągnęła swoją w sposób jakby robiła Uli wielką łaskę.
- Witam – odpowiedziała chłodno mierząc ją od stóp do głów. Jeden Pan Bóg wie, co działo się teraz w jej głowie. Zawsze uważała się za skończoną piękność, tymczasem ta niegdyś Brzydula przyćmiewała jej urodę na całej linii. Była wstrząśnięta jej powalającym pięknem i nie potrafiła tego ukryć. Marek patrząc na nią miał nie lada satysfakcję. – Tak ją niszczyłaś Paulinko. Na każdym kroku wyśmiewałaś się z niej. Teraz to ona powinna się śmiać z ciebie do rozpuku.
- Zajmijcie miejsca. My przywitamy pozostałych gości.
Sala powoli zapełniała się. Przyjechał i Karol, który uściskał ich serdecznie przedstawiając im swoją żonę.
- Poznajcie proszę, to Hanna, moja druga połówka, a to kochanie Ula, o której ci tyle opowiadałem i Marek Dobrzański współwłaściciel F&D.
Hanna okazała się przemiłą kobietą z wesołym usposobieniem. Pod tym względem dopasowali się z Karolem idealnie.
- Tak się cieszę, że wreszcie mogę panią poznać, bo znam panią tylko z opowiadań Karola, podobnie jak waszych chłopców.
- To prawdziwe niedopatrzenie. Po pokazie umówimy się. Koniecznie musicie nas odwiedzić.
- Karol, wiesz, że po pokazie jest bankiet. Mamy zarezerwowany wspólny stolik. Dzisiaj bawimy się razem. – Marek jeszcze raz uściskał Mączyńskiemu dłoń i wskazał im ich miejsca na sali. Potem pochylił się do ucha Uli i szepnął.
- Ula, ja na śmierć zapomniałem, że tuż po moim wstępie wystąpi właściciel „Bohemy”. Będzie mówił po niemiecku. Zgodzisz się być tłumaczem?
- A dlaczego nie po angielsku?
- Bo uznał, że powinien to zrobić w rodzimym języku.
- No dobrze, ale musisz mi dać znać kiedy mam tam wejść.
- Dziękuję, kolejny raz mnie ratujesz.
Przygasły światła i tylko reflektor omiatał wybieg dla modelek. Marek wszedł na środek z mikrofonem witając wszystkich zgromadzonych i po polsku i po angielsku.
- Zanim pokażemy państwu naszą kolekcję chciałbym zaprezentować kreacje naszego niemieckiego współpartnera. Zapraszam na scenę Helmuta Weissa i naszego tłumacza Urszulę Cieplak. Pan Weiss przemówi w swoim ojczystym języku.
Najpierw wszedł Niemiec, a tuż za nim Ula, której wręczono mikrofon. Przemawiał raptem pięć minut, a ona płynnie tłumaczyła wszystko na język polski i angielski. Potem oboje zeszli ze sceny i zaczął się pokaz.
Obie kolekcje zostały przyjęte bardzo dobrze, choć to Pshemko dzisiaj święcił swój triumf. Wraz z niemieckimi projektantami odbierał liczne gratulacje i wyrazy uznania. Potem zaproszono wszystkich na bankiet.
Seniorzy Dobrzańscy usiedli wraz z niemieckimi gośćmi, bo nie wypadało inaczej. Krzysztof był prezesem i to on reprezentował firmę podobnie jak Weiss „Bohemę”. Marek i Ula zajęli stolik wraz z Mączyńskimi. Szczodrze polewano szampana i po licznych toastach rozległa się taneczna muzyka. Marek natychmiast wstał od stolika prosząc do tańca Ulę. To samo zrobił Karol wyciągając Hannę na parkiet.
Melodia była spokojna. Przyciągnął Ulę do siebie i wtulił policzek w jej włosy. Popłynęli lekko i z gracją. Było mu dobrze i poczuł falę szczęścia przelewającą się przez jego serce. Ufnie wtuliła się w jego ramię. I ona poczuła się szczęśliwa w jego ramionach. Marzyła o tym od dawna i wreszcie to marzenie się spełniło. To już nie był ten Marek co kiedyś. Zmienił się i to ewidentnie na lepsze. Stał się odpowiedzialny i rozsądny. Teraz mogła mu zaufać z zamkniętymi oczami. Przetańczyła z nim kolejne dwa tańce, a potem wylądowała w ramionach Karola. Hanna tańczyła z Markiem.
Tego wieczora rzeczywiście była rozchwytywana. O taniec poprosił nawet sam Alexander Febo, na którym zrobiła piorunujące wrażenie.
- Bardzo się pani zmieniła pani Urszulo. Zdecydowanie na korzyść. Szczęściarz z tego Marka. Zazdroszczę mu.
- Zazdrości pan? Czego?
- Pani.
- Mnie? My nie jesteśmy parą – wyjaśniła. – Jesteśmy przyjaciółmi.
Te słowa zdziwiły Alexa, bo sądził, że ona jest z Dobrzańskim.
- W takim razie zazdroszczę mu pani przyjaźni. Naprawdę podziwiam panią. Zawsze podziwiałem. Jest pani bardzo uzdolnioną osobą. Nie chciałaby pani wrócić do firmy?
- Niestety, to niemożliwe. Mam własną, dobrze prosperującą firmę i raczej nie zrezygnuję z niej.
- Szkoda – powiedział z żalem. Podziękował jej za taniec i odprowadził na miejsce.
Podano gorący catering. Podczas niego podszedł do stolika Krzysztof. Położył rękę na ramieniu Marka i rzekł.
- Nigdy nie sądziłem synu, że kiedyś to powiem, bo nic na to nie wskazywało. Jednak myliłem się i muszę ci powiedzieć, że jestem z ciebie bardzo, bardzo dumny. Mama również. Udowodniłeś dzisiaj, że jesteś gotowy, by zostać moim godnym następcą. Ten pokaz był wspaniały, dopięty na ostatni guzik i dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Niemcy są zachwyceni. Puchłem z dumy, kiedy Weiss zachwalał znakomitą organizację i kolekcję.
Markowi zalśniły w oczach łzy. Wzruszony wstał i mocno uściskał ojca.
- Dziękuję tato. Nawet nie wiesz jak bardzo potrzebowałem usłyszeć te słowa. To nagroda, a do dawnego Marka nie ma już powrotu. Jestem innym człowiekiem. Ula mnie zmieniła i to jej głównie zawdzięczam to, kim dzisiaj jestem.
Usłyszała to i zarumieniona powiedziała.
- Nie przesadzaj Marek, ja nic takiego nie zrobiłam. Gdybyś tego nie chciał, nie zmieniłbyś się. - Senior popatrzył na nią z sympatią.
- Pani Urszulo, przemawia przez panią skromność. Zawsze bodźcem do zmiany jest coś lub ktoś. Ja wierzę temu, co powiedział mój syn i bardzo pani za takiego Marka dziękuję. – Ucałował z estymą jej dłoń i oddalił się.
O północy miała już dość. Bolały ją nogi i musiała ochłonąć. Zmieniła szpilki na niższe czółenka, a Marek wyciągnął ją na spacer do parku. Narzucił jej na ramiona niebieski płaszczyk i powiódł parkowymi alejkami.
- Powiedziałem ojcu prawdę Ula. Zmieniłaś mnie. Zmieniła mnie miłość do ciebie.
Stanęła jak wryta i zdumiona spojrzała mu w oczy.
- Miłość… do mnie…? – Pokiwał twierdząco głową.
- Zakochałem się w tobie jak wariat. To stało się obsesją. Śnię o tobie każdej nocy i nie mogę przestać.
Wyglądała tak, jakby przeżywała szok, a jednocześnie pomyślała, że oto spełnia się jej największe marzenie w życiu. Pokochał ją. Wreszcie ją pokochał. Odetchnęła głęboko.
- To chyba niemożliwe Marek. Musiałeś pomylić to z czymś innym. Jak ja mogę ci uwierzyć, przecież wiem jak żyłeś.
- „Żyłeś” to czas przeszły Ula i nie ma już do niego powrotu. Teraz wiem kto jest dla mnie najważniejszy na ziemi. To ty i jeśli tylko mi pozwolisz, będę udowadniał ci to każdego dnia. – Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, a w oczach pokazały się jej łzy.
- A ja kocham cię od bardzo dawna. Nie wierzyłam, że ta miłość kiedyś się spełni, bo byłeś dla mnie tak samo osiągalny jak gwiazdka z nieba. To dlatego odeszłam z firmy. Nie chciałam się dłużej katować widokiem coraz to innych kobiet w twoich ramionach. To było nie do zniesienia.
Przytulił ją mocno do siebie.
- To było dawno Ula i bardzo cię za to przepraszam, że musiałaś być świadkiem tych żenujących sytuacji. Przysięgam ci, że to już nigdy nie będzie miało miejsca, bo kocham tylko ciebie i będę cię kochał aż do śmierci. - Pochylił się do jej ust całując je żarliwie. – Już od teraz zawsze razem Ula. Zawsze i na zawsze. Kocham cię.
- Kocham cię – powtórzyła za nim jak echo.
Kolejny raz przylgnął do jej ust i całował długo, łapczywie, do utraty tchu.

K O N I E C



ADRIANCREVAN (gość) 2014.07.27 09:19
co to za koniec co ? ;-)
brakuje kilku zdań i szybko je dopisz ! :-)
a tak serio ! jak zawsze u Ciebie z Happy Endem
Troszkę przykrótkawy ten ostatni rozdział :-)
masz już coś nowego w planach ? :-)
miłej niedzieli Małgosiu !
Marcysia (gość) 2014.07.27 09:33
Małgosiu,
miód malina! Piękny happy end, pomimo tego, że Ula nie do końca chciala wierzyć w uczucie Marka, co wcale mnie nie dziwi. Całe szczęście uwierzyła, więc teraz mogą sobie żyć długo i szczęśliwie.
Pozdrawiam ;)
marit (gość) 2014.07.27 09:55
Co to ma być,koniec? Zapomniałaś o ich miłości i pięknej scenerii łóżkowej? To przerąbany koniec,mam niedosyt pięknego ich uczucia. O nie........ Ripostuję.
Gosiek jestem zła, musisz na urlopie nieparzysty odcinek romantyczny dopisać.Pllllliiiiizzzzzzzzzzzzzz
Nie bądź taka nooooooo. Powiedz,że to zrobisz, no?
Ja tu biedny żuczek czekam jak to oni wpadną sobie w objęcia, a tu d....zimna.
Miłej niedzieli.
bewunia (gość) 2014.07.27 10:11
Pięknie. Szczęśliwe zakończenie. Tylko czemu ja nie dowierzam Markowi. Że ta jego zmiana jest trwała. Że pozostanie mu zapał do pracy. W zakochanie łatwiej uwierzyć. W nastawienie do życia trudniej. Wg mnie nawet opinia ojca nie zmotywuje Marka na zawsze.
Pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.07.27 10:15
Aniu

Wszystkie rozdziały mają podobną długość. 10 stron worda. Tamte po prostu miały więcej zdjęć. Moje plany rozpisane są po lewej stronie bloga. 2 opowiadania do publikacji, ale dopiero we wrześniu. Na razie robię zasłużony odpoczynek od pisania.

Marcysiu

Ciesze się, że takie zakończenie przypadło Ci do gustu. Już tyle razy kończyłam albo zaręczynami, albo ślubem, albo porodem ich wspólnego dziecka, że tym razem postanowiłam dać pole do wyobraźni czytelnikowi.

Marit

Tak, to jest koniec i nie będzie jedenastego rozdziału. Nie ma mowy. Miłość piękną, chociaż bez scenerii łóżkowej przedstawiłam właśnie w tej części. Resztę sobie dopowiedz. A końcówka była jak najbardziej romantyczna i nie masz się o co ciskać.

Bewuniu

Zaczynam się obawiać po Twoim komentarzu, że opisana przeze mnie przemiana Marka nie brzmi wiarygodnie.
Miałam takie intencje, że on naprawdę się zmienił i nie wróci już do przeszłości. W serialu też przecież dokonuje przemiany i też można by było nie wierzyć w nią do końca, a jednak się zmienia. Nie dość, że kocha Ulę i nie chce już żadnej innej kobiety, to w dodatku haruje jak wół.

Dziękuję dziewczyny, że dotrwałyście do końca.
Wszystkie pozdrawiam najcieplej. :)
Miłej niedzieli.
bewunia (gość) 2014.07.27 10:24
W serialu do pracy motywuje go Aleks. Ulka tylko mu pomaga. A u Ciebie tym razem brakuje Markowi takiego ukierunkowania.
jute (gość) 2014.07.27 11:07
Witaj Małgosiu.Miłe ciepełko w sercowych okolicach rozlało się po przeczytaniu rozdziału.Miłe pomimo nadupału(40 st. w słońcu o 5,50 rano).Nieśmiało potakuję Marit.(bo jestem cholernie nieśmiała,tylko dwa razy włażę oknem,kiedy mnie wywalą drzwiami.Potem próbuję przez komin.)No ale przytakuję Marit. Mogło by być jakieś małe mizianie, ale w basenie!, albo czystym jeziorku.Możesz dodać po powrocie.Jedziesz nad jeziora.Będziesz odpoczywać i robić różne rzeczy.Potem tylko trochę wycieniujesz no i wrzosowisko gotowe!.Wybacz Małgosiu, ale z wiekiem staję się coraz mniej taktowna, a może zazdrość mnie zżera, albo upał zbyt szkodzi. A pewnie wszystko razem.A tak poważnie to przy każdej końcóweczce czuję niedosyt .Chciałabym więcej.Bardzo fajne opowiadanie ,jak zwykle pełne optymizmu i z przesłaniem.Mam pytanie dlaczego pozwalasz czytać Lectrice Twoje opowiadanie"Na krzywy ryj" .To jest brzydko. Tak się nie robi.Życzę Ci Małgosiu udanego wypoczynku.Żebys pływała tylko "Makiem".(dwie osoby to w sam raz, nie spocisz się przy machaniu taką małą szmatką. No i to ma miecz lekko sprężysty i odpowiednio długi.Chyba jeszcze się czymś takim pływa?)Powodzenia i kapitana bez oponki piwnej.Już czekam na Twój powrót.
marit (gość) 2014.07.27 11:09
Ja się ciska,ja się ciskam,o rzesz Ty,daj mi to Twoje gardziołko. Wiem już dlaczego skróciłaś ich przytulańsko,pakujesz się ? Tak?
Leniuchować Ci się chce? Niewdzięcznica. I tak będę zła.
Odpuszczę Ci, po urlopie dam Ci popalić.
Skoro tak,jadę na rekonesans muchomorów i leleni.
Miłego odpoczynku.
marit (gość) 2014.07.27 11:25
Wielki szacun JUTE,dziękuję Ci kochana,jednak muszę szeroko bary rozstawić z dumy,że nie jestem w tym niedosycie osamotniona. Czyżby myślała,że jak wiekowe to już nic,nic,nic......? O nie......Meg?
Gosia mizianie odstawiłaś na boczny tor i myślisz,że nas zmylisz skromniutkim przytulańskiem Marka. Ulka za długo czekała na taką piękną chwilkę.
Nie mówił Ci ktoś,że z wiekiem niedosyt wzrasta wrrrrrrr...
Najbardziej odczuwają te samotne,ach.....no i nie tylko.....
To jak będzie,dorobisz coś na urlopie pływając po jeziorkach ?
MalgorzataSz1 2014.07.27 11:36
bewuniu

Co do Alexa masz rację. On w dużej mierze dopingował Marka do wysiłku. W tym opowiadaniu, Alex nie pała do niego miłością i tez czasem bruździ, ale jednak staje w obronie Uli, którą Paulina stara się zdyskredytować i dzięki temu Marek patrzy też na niego nieco inaczej.
Ja już tego nie zmienię, ale Alex jako napęd do wzrostu pracowitości Marka, to dobry motyw na opowiadanie. Pomyślę nad tym. Obiecuję.


Jute , Marit

U mnie też gorąco jak w piekle. Siedzę przy laptopie jakbym miała igły pod tyłkiem.
Co do Twojej nieśmiałości, to mam spore wątpliwości i raczej myślę, że wręcz przeciwnie. Nic nie obiecuję, ale Wy dwie, Ty i Marit wywieracie na mnie naciski. Być może dodam jakiś epilog, ale to tylko być może, żeby Was usatysfakcjonować. Upał źle wpływa na moje szare komórki, więc dopóki będzie trwał nie będę w stanie napisać ani słowa. Zaklinajcie więc deszcz.
Pływać na pewno nie będę na żadnych żaglówkach. To już nie te lata, a "Mak" zdecydowanie dla mnie za mały. Jeśli już, to jakaś porządna "Omega".
Lectrice czyta, ale ma utrudniony dostęp do kompa i robi to tylko z doskoku. W końcu ona ma też urlop. Niech wypoczywa dziewczyna.

Mam nadzieję, a właściwie to pewność, że ten wyjazd będzie udany i pozytywny pod każdym względem, bo i towarzystwo będzie super. A to najważniejsze. Jestem bardzo podekscytowana i ciekawa, bo tak naprawdę na Mazurach byłam tylko raz w życiu i to jako dziecko. Niewiele pamiętam. Koniecznie muszę to nadrobić.
Marit oczywiście, że się pakuję. Pomalutku, ale konsekwentnie. Wszak wyjeżdżam za tydzień i trzeba wszystko dopiąć na ostatni guzik.
Dzięki dziewczyny. Uwielbiam Was. :)
jute (gość) 2014.07.27 12:05
Małgosiu, Alex jako napęd do zwiększania czegoś u Marka !,Ale nie zrobisz z nich pary.? Nie ,żebym była nastawiona jakoś anty do czegokolwiek.Ludzie robią to co muszą lub to co lubią.Ale chyba popłakała bym się z żalu nad stratą dla naszej płci takich super samców.Małgosiu ,Ty chcesz opanować "Omegę" w dwie osoby? .No a wszystko powyżej pary to już tłok.Znowu bredzę ,chyba zejdę do kuchni i zamknę się w lodówce.
MalgorzataSz1 2014.07.27 13:09
Jute

Obłóż się lodem, bo te pomysły, które przychodzą Ci do głowy są strasznie skrajne. Nie zrobię z Marka ani Alexa kochających inaczej, chociaż taka miłość z pewnością też bywa romantyczna.
Czy ja pisałam gdzieś, że będę obsługiwać omegę w dwójkę? Nie przypominam sobie czegoś takiego. Nie będę pływać na żaglach. Oprócz tego, że jadę odpocząć to jadę się tam też leczyć. Może chociaż to mi wyjdzie w życiu.
I już nie kombinuj. Jest upał. Schowaj się do cienia. :)
Elkanum (gość) 2014.07.27 13:09
Cudowny rozdział! Szkoda, że już ostatni. Reakcja Pauliny kiedy zobaczyła tę nową, piękną Ulę jest bezcenna : ) No i wszystko oczywiście skończyło się happyendem czyli tak jak powinno. Zakończenie wyszło ci idealnie : ) Czekam niecierpliwie na kolejne opowiadanie i gorąco pozdrawiam!
MalgorzataSz1 2014.07.27 14:27
Elkanum

Dzięki, że wpadłaś na ten finał. Dzięki też, że śledziłaś całe opowiadanie. Następne dopiero we wrześniu, chyba tak w połowie. Wyjeżdżam odpocząć i być może złapać trochę pomysłów na kolejne opowiadania.
Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.07.27 17:58
Szkoda, że następne opowiadanie dopiero za dwa miesiące :( Będzie mi ich brakowało : ( Rozumiem jednak, że chcesz odpocząć trochę od bloga. Wiem z doświadczenia, że to naprawdę pomaga. Moje natchnienie na razie się nie wyczerpuje. Zapraszam cię serdecznie na kolejny rozdział :)
ADRIANCREVAN (gość) 2014.07.27 19:21
zapraszam poczytać :-) jesli nie masz nic przeciwko!
http://adriancrevan.blogspot.com/
buziaczki :-)
magdam91 (gość) 2014.07.28 12:49
Szkoda, ze juz koniec...:) opowiadanie bardzo mi się podobało, az zal, ze nie bedzie kolejnych rozdziałow. Mam nadzieje, ze wpadniesz na kolejne pomysly "brzydulowych" opowiadan. Bardzo dobrze ci to wychodzi :) Udanych wakacji. Pozdrawiam :)
amicus (gość) 2014.07.28 13:29
Kolejna piękna historia Małgosiu, z pięknym zakończeniem. Marek z chłopca, stał się mężczyzną. Jest odpowiedzialny, obowiązkowy i zdecydowany co jest w jego życiu prywatnym ważne.
Ula już straciła nadzieję, że ktoś taki, jak Marek może ją pokochać. A jednak! Znów kończysz optymistycznie i dobrze!
Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na kolejną opowieść Twojego autorstwa.
PS. Zapraszam do mnie na pierwszy rozdział nowego opowiadania ;)
MalgorzataSz1 2014.07.28 14:52
Magdam

Kolejne dwa opowiadania czekają na publikację, ale to dopiero we wrześniu, natomiast nie wykluczam, że będzie jeszcze epilog tego opowiadania, bo mam tu dwie takie, które ostro mnie naciskają. Spróbuję jeszcze coś skrobnąć przed wyjazdem, więc zaglądaj tu czasem.

Amicus

Właśnie zostawiłam komentarz na Twoim blogu. Pomysł na opowiadanie genialny i już po tej pierwszej części wiem, że historia będzie fenomenalna, tak jak wszystkie napisane wcześniej.
Po zakończeniu tego opowiadania kilka osób poczuło niedosyt i jak pisałam już wyżej postaram się skrobnąć epilog, ale to nic pewnego, bo upały straszne a mój mózg w taką pogodę nie funkcjonuje najlepiej.

Bardzo dziękuję dziewczyny za wpisy. Serdecznie obie pozdrawiam. :)
ADRIANCERVAN (gość) 2014.07.28 15:01
Witaj Małgosiu ! Jak pewnie zauważyłaś przeniosłam swoje "erotyki" na blgera! :-) tak wpadł mi do głowy taki pomysł opisania tego od strony Agnes ale i od strony Adriana - to później. Zbliżam się powoli do końca 3 części shinigami i mam ochotę na pisanie tego w taki sposób! teraz dalsza część moich "wariacji" bedzie na blogerze , Serce Shinigami jednak nadal po staremu na Interii ! buziale Ania
Elkanum (gość) 2014.07.29 11:42
Zapraszam gorąco na następny rozdział : )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz