23 lipiec 2014 |
ROZDZIAŁ 8
Siedział popijając kawę i nie mógł się na nią napatrzeć. Była zjawiskowa, a jej uroda powalająca. Mimo to nadal pozostała sobą. Nadal była skromna, cicha i dobra. Patrząc na nią teraz pochyloną nad klawiaturą żałował jak niczego na świecie, że był dla niej tak często nieprzyjemny i obcesowy. Że burczał na nią z byle powodu, że dopuszczał, by widziała go w sytuacjach niedwuznacznych z tymi wszystkimi modelkami. Żałował, że i on jak większość pracowników F&D naśmiewał się z jej biednych ubrań, z mało twarzowych okularów i z tego odrutowania na zębach. Ona wprawdzie tego nie słyszała, ale i tak czuł wielki wstyd. Nie zasłużyła sobie na to wszystko. Okazało się, że to paskudne przezwisko przylgnęło do niej nie z powodu urody, ale dlatego, że tak źle się ubierała. A jej po prostu nie było stać na wystrzałowe ciuchy. Pod tymi żałosnymi szmatkami ukrywała się piękna kobieta o anielskim sercu. Piękna nie tylko wewnętrznie, ale i zewnętrznie. Poczuła na sobie jego wzrok i podniosła głowę znad klawiatury posyłając mu nieśmiały uśmiech. - Jeszcze kilka minut i już kończę. Będziesz miał całość. - Spokojnie Ula, nie śpiesz się. Zaczekam ile będzie trzeba. Wróciła do tłumaczenia. Po chwili kliknęła „drukuj” i odwróciła się do niego. - Rzecz dotyczy propozycji współpracy. Niemiecka firma z Dortmundu o nazwie „Bohema” chce ją nawiązać z F&D. Ten plik kartek to wzór ewentualnej umowy. Jest korzystna. Moja rada, powinniście w to wejść. Na piśmie przewodnim proszą o kontakt. Jest numer telefonu. Poza tym myślę, że jeśli to załatwisz, zapunktujesz u ojca. - No dobrze, ale jak ja mam z nimi rozmawiać? Przecież nie znam niemieckiego. - Możesz rozmawiać po angielsku. W Niemczech niemal wszyscy go znają. - A jak nie? Ula błagam cię pomóż mi. Chodź ze mną do firmy i porozmawiaj z nimi. O to jedno cię proszę i przysięgam, że to będzie tylko ta jedna prośba. Zostawiłem na biurku zdjęcia z ich pokazów. Mogłabyś coś powiedzieć im na ten temat. - No dobrze… Mogę poświęcić ci godzinę nie więcej. Nie mogę na zbyt długo zamknąć biuro. - Dziękuję Ula. Jesteś wspaniała – powtórzył już któryś raz tego dnia. Zebrała kartki z drukarki i spięła zszywaczem. Włożyła wszystko do teczki i podała Markowi. Zabrała jeszcze torebkę i klucze. Zamknęła drzwi zostawiając kartkę, że wróci za godzinę. - Pojedziemy samochodem. Nie mam czasu na piesze wędrówki. – Otworzyła pilotem drzwi i rzuciła. – Wsiadaj. Kolejny raz go zaskoczyła. Była mobilna. Windą wyjechali na piąte piętro. Kiedy otworzyły się drzwi natknęli się na Olszańskiego, który obrzucił ją zachwyconym spojrzeniem. Wziął ją za jakąś modelkę. - Ależ z ciebie szczęściarz. Co te kobiety w tobie widzą? - Dzień dobry panie Olszański – odezwała się. – Dawno się nie widzieliśmy. – Osłupiał. - To my się znamy? – Wyciągnęła do niego dłoń. - Urszula Cieplak, jeśli pan zapomniał. - Urszula…Cieplak…? Ta Urszula Cieplak? - Dokładnie ta sama. Pan wybaczy, ale trochę się śpieszymy. - Pogadamy później – Marek wyminął go. – Na razie. Violetta zareagowała na nią podobnie. Nie poznała jej. Kiedy już wszystko się wyjaśniło nie mogła uwierzyć, że Ula dokonała takiej przemiany bez pomocy skalpela. Nie było jednak czasu na takie dywagacje. Ula chciała załatwić sprawę i jak najprędzej stąd wyjść. Szybko weszła do Marka gabinetu i sięgnęła po słuchawkę. Patrząc na pismo przewodnie wybierała numer. Przedstawiła się komuś po drugiej stronie. - Dzień dobry pani. Nazywam się Urszula Cieplak i dzwonię w imieniu dyrektora Marka Dobrzańskiego. Dzisiaj otrzymaliśmy od was pismo z ofertą współpracy. Jesteśmy nią zainteresowani. – Przekładała zdjęcia i kontynuowała. - Wasze projekty są bardzo dobre i sądzimy, że z powodzeniem przyjęłyby się na rynku polskim. Najchętniej zaprosilibyśmy przedstawiciela waszej firmy do Warszawy. Tu, na miejscu uzgodnilibyśmy wszystkie warunki ewentualnej współpracy i podpisali umowę. Marek stał na środku pokoju z rozdziawionymi ustami. Nie miał pojęcia, że ona potrafi tak biegle posługiwać się niemieckim. - Tak? To wspaniale. Proszę przesłać faxem informację o dniu i godzinie przylotu. Dyrektor osobiście przyjedzie odebrać państwa z lotniska. I jeszcze jedna sprawa. Dyrektor Dobrzański nie zna niemieckiego, czy ktoś rozmawia w języku angielskim? Świetnie. To bardzo dobra wiadomość. W takim razie serdecznie dziękuję i czekamy na fax. Do widzenia. - Odłożyła słuchawkę i spojrzała na Marka. – Najdalej jutro przyślą fax, w którym zawiadomią cię o swoim przylocie do Warszawy. Odbierzesz ich osobiście. Tak im powiedziałam. Załatwisz też dla nich hotel. Dwa pokoje, bo przyjedzie dwóch przedstawicieli „Bohemy”. Negocjacje odbędą się w języku angielskim więc nie będziesz miał problemu. Wzór tej umowy jest korzystny, ponieważ proponują podział zysków po połowie, a także wymianę towarową i wspólne pokazy. Nie próbuj nic więcej ugrać, bo tylko pogorszysz sprawę i przede wszystkim staraj się panować nad emocjami. Nie tak jak przy Mączyńskim. Po moim wyjściu sprawdzisz tę firmę w internecie. Wydaje się być wiarygodna, ale nigdy nic nie wiadomo. Aha. I nie zrzucaj załatwienia tej sprawy na kogoś innego, na przykład na Violettę, bo się pogrążysz. Musisz dopilnować tego sam osobiście, rozumiesz? To chyba tyle. - To aż tyle Ula. Jestem twoim dłużnikiem i na pewno się odwdzięczę. Jeśli zadzwonię, odbierzesz? – Zarumieniła się. Przyglądał się temu z wielką przyjemnością, bo w tych pąsach wyglądała uroczo. - Postaram się. A teraz jeśli pozwolisz, pójdę już. Praca czeka. - Odprowadzę cię. Zszedł z nią do samochodu. Zanim wsiadła spojrzał jej głęboko w oczy po czym ujął jej dłoń i ucałował. - Czy w ramach rewanżu dałabyś się zaprosić na kolację? – Zmieszała się i wydukała zażenowana. - Nie musisz mi się niczym rewanżować. Jeśli załatwisz wszystko tak jak powiedziałam, to wtedy pogadamy. Powodzenia. Wrócił do firmy i wprost z windy udał się do Olszańskiego. Usiadł przy jego biurku i szeroko się uśmiechnął. - I co ty na to przyjacielu? - Daj spokój. Do teraz nie mogę wyjść z szoku. Ależ ona jest piękna. W życiu bym nie przypuszczał, że ukrywała te cuda pod starymi ciuchami. - Szkoda, że nie widziałeś mojej reakcji. Niemal musiała mnie reanimować, bo nie umiałem ustać na nogach z wrażenia. - Jak ją znalazłeś? - Potrzebowałem przetłumaczyć niemiecki tekst. Viola weszła w internet i to ona ją znalazła. Postanowiłem nie dzwonić, bo i tak by nie odebrała. Poszedłem osobiście. Uwierzysz, że jej firma mieści się na Wilczej? Niemal pod naszym nosem. Ula prowadzi biuro rachunkowe, a także tłumaczy z niemieckiego i angielskiego. A swoją drogą, to wiedziałeś, że ona jest tłumaczem przysięgłym z obu języków? Na pewno nie. Nawet dokładnie nie przeczytałeś jej CV jak aplikowała do nas. Ale ja przyszedłem w innej sprawie. Bardzo ważnej sprawie. Załatwisz w Sobieskim dwa pokoje jednoosobowe. Ja powiem ci dokładnie na kiedy, bo czekam na fax z Niemiec. Jeszcze dzisiaj powinienem znać datę przylotu przedstawicieli niemieckiej firmy odzieżowej. Chcą nawiązać z nami współpracę, ale na razie nic nikomu nie mów. Dopóki nie podpiszę z nimi umowy, chcę zachować dyskrecję. Postanowił trzymać się ściśle wskazówek Uli. Żadnej samowolki. Po czternastej przyszedł fax pisany angielszczyzną. Nie musiał Uli zawracać głowy tłumaczeniem, bo sam wszystko doskonale zrozumiał. Zaraz przedzwonił do Sebastiana, żeby na pojutrze wynajął pokoje. Niemcy mieli przylecieć o jedenastej i zostać dwa dni. Wszystko zrobił tak jak trzeba. Odebrał ich z lotniska i zawiózł wprost do hotelu. Dał im czas na odświeżenie się i zaprosił na obiad, po którym pokazał im firmę i przedstawił Pshemko. Pochwalili się też zdjęciami z ostatnich kolekcji. Niemcy byli pod wrażeniem. W zaciszu sali konferencyjnej przeczytawszy uważnie umowy sporządzone dwujęzycznie, zgodnie je podpisali. Po wylocie Niemców Marek zatarł ręce i pierwsze co zrobił, to wykonał telefon do Uli. - Ula. Udało się. Udało tylko dzięki tobie. Niemcy właśnie odlecieli. Mamy ten deal. Życia mi braknie, żeby ci się odwdzięczyć. - Nie przesadzaj, bo ja nic takiego nie zrobiłam. Cieszę się, że to się powiodło. Mówiłeś już ojcu? - Nie. Za chwilę wracam do firmy i idę do niego razem z tą umową. - Trzymam kciuki. - Ula umówisz się ze mną na tę kolację? Bardzo mi na tym zależy, proszę. - No dobrze, ale najchętniej w piątek, bo w sobotę mogę dłużej pospać. - Dziękuję. Zamówię stolik w Baccaro. Wiesz, gdzie to jest? - Znajdę. Mam GPS-a. O której? - O osiemnastej nie będzie za wcześnie? -- Niech będzie osiemnasta. Do piątku w takim razie. - Do piątku i jeszcze raz bardzo ci dziękuję. Prosto z lotniska pognał do firmy. Ojca zastał we własnym gabinecie i od razu z marszu wyłuszczył mu w czym rzecz. - To bardzo korzystna dla nas umowa. Zostaliśmy współpartnerami i będziemy się dzielić zyskami po połowie. Ich kolekcje być może nie są tak piękne jak nasze, ale też są tańsze. Myślę, że bardzo dobrze się sprzedadzą. Senior Dobrzański pokręcił głową ze zdumienia. Już dawno nie widział swojego syna tak bardzo ożywionego i tak bardzo zaangażowanego w sprawy firmy. - Świetnie się spisałeś i nieco zrehabilitowałeś. A co z tymi zaległymi sprawami? Leżą odłogiem? - Przysięgam ci tato, że od jutra ruszę z tym z kopyta i wyprowadzę wszystko na prostą. Od jutra już nie będzie żadnej nawalanki. Obiecuję. - Trzymam cię za słowo synu. Obudził się zlany potem. Miał wzwód. Całą noc śnił erotyczne wizje z Ulą w roli głównej. Potrząsnął głową. – Słodki Jezu, co za sen. Ależ ona była namiętna, zmysłowa i piękna. – Zerwał się z łóżka i wszedł pod zimny prysznic. On pozwolił ostudzić zmysły. Jedząc w kuchni tosta i popijając mocną kawę nadal przetrawiał w głowie ten sen. – Gdybyś tylko wiedziała Ula jak działasz na mężczyzn, pewnie nie uwierzyłabyś. – Bez wątpienia był pod jej urokiem. To już nie była dawna Ula nieśmiała, niezgrabna, potykająca się o własne nogi i często jąkająca się. Teraz miał do czynienia z kobietą pewną siebie, a przede wszystkim pewną swoich umiejętności i świadomą swojego wyglądu. Nie musiała już przed nikim uciekać, przed nikim się ukrywać, a łazienka nie była już dla niej konfesjonałem. Z tych rozmyślań wyciągnął jeden słuszny wniosek, że nie należy nikogo oceniać po wyglądzie i zanim wypowie się o kimś opinię, należy go dobrze poznać. On nie skorzystał z tej szansy, nawet nie spróbował. Wystarczyło, że Ula była oddana firmie poświęcając dla niej niemal cały swój czas i energię. Wielokrotnie ratowała rzeczy, które zawalił. Ratowała jego tyłek. Nie ma co, pięknie jej za to podziękował. Gdyby był na jej miejscu nie postąpiłby inaczej i też odszedł. Teraz kolejny raz uratowała mu skórę. Sprawiła, że wreszcie ojciec spojrzał na niego łaskawszym okiem. Kiedy wychodził od niego wczoraj obiecał sobie, że już niczego nie zawali. Przysiądzie fałdów i będzie harował, byleby tylko nadrobić wszystkie zaległości i sprawy zagmatwane wyprowadzić na prostą. Nie może wiecznie liczyć na kogoś. Nie jest przecież dyletantem. W końcu czegoś nauczył się na tych studiach. Najpierw postara się uratować tych sześć, nieszczęsnych umów. Pójdzie z tym do prawników i poprosi o jakieś sugestie, a potem osobiście je poprawi i umówi się z kontrahentami. – Jeszcze będziesz ze mnie dumny tato. Zobaczysz. – Dopił kawę i ubrawszy się ruszył do firmy. Ula też miała wiele do przemyślenia. Widziała reakcję Marka na jej widok, widziała jego zachwycone spojrzenie jakim omiatał ją od stóp do głów. Czyżby mu się podobała? Niewykluczone. Przecież zawsze był łasy na kobiece wdzięki i zawsze otaczały go piękne kobiety. Odchodząc z firmy dobrze wiedziała, że jeśli on się nie zaangażuje w pracę, to nie ma szans, by sobie poradził. Przecież cały czas wysługiwał się nią i nawet o większości spraw, które załatwiała, nie miał zielonego pojęcia. Właściwie to chyba przewidziała jego fiasko na polu zawodowym. On ulegał zbyt wielu pokusom, z których nie chciał zrezygnować, a to mocno kolidowało z pracą w firmie. Teraz po tym spotkaniu odniosła wrażenie, że nieco spasował i chyba spokorniał. Senior Dobrzański nieźle musiał mu dać do wiwatu. Wóz albo przewóz. Albo się zaangażujesz, albo odchodzisz. Ona też nie zamierzała mu odpuścić. Na pewno nie ulegnie tym jego powłóczystym spojrzeniom i miłym słówkom. To jest dobre dla tych pustych modelek, w przeciwieństwie do których ona posiada mózg. Nie miała pojęcia, czy to zaproszenie na kolację było wyłącznie po to, żeby jej podziękować. Jeśli Marek roi o czymś jeszcze, mocno się rozczaruje. Wszedł do sekretariatu i niemal z marszu kazał Violetcie przynieść wszystkie segregatory dotyczące tych niezawartych umów. Ustawiła je w dwa stosy na jego biurku i czym prędzej czmychnęła, tym bardziej, że zakazał jej łączyć rozmów z kimkolwiek. Systematycznie krok po kroku przeglądał wszystkie dokumenty uważnie czytając. Sam się zdziwił jak wcześniej mogły mu umknąć takie zasadnicze błędy. Skorygował je i zszedł na dół do prawników. Tam jeszcze raz przemaglowali wspólnie wszystko. Jak wrócił, zaczął wydzwaniać do kontrahentów. Przepraszał i uprzejmie prosił o spotkanie. Tłumaczył się i niemal bił w piersi obiecując im, że tym razem będzie zupełnie inna rozmowa. Jego wysiłki nie poszły na marne, bo udało mu się przekonać wszystkich, żeby dali tym umowom drugą szansę. Tuż przed siedemnastą wszedł do gabinetu Sebastian i zdumiony spojrzał na tę górę papierów. Zaniepokoił się nieco i zdeprymowany wystękał. - Pracujesz? - No jak widzisz. - Daj spokój stary. Robota nie zając, nie ucieknie. Mam ochotę na mały klubowy relaksik. Dołączysz? - Nic z tego Sebastian. Muszę się wyrobić z tym do jutra. Idź sam. - Sam? A co ja tam będę robił sam? - To co zwykle robimy w klubie. Ja na pewno w najbliższym czasie nie będę tam chodził. Mam za dużo na głowie. - Mhmm? Szczególnie jedno nie daje ci pewnie spokoju. Piękna Ulka. Widziałem jak na nią patrzysz. Pożerałeś ją oczami. - Może tak, a może nie. Nie twoja sprawa. Idź już, przeszkadzasz mi. Kiedy przyjaciel wyszedł pomyślał, że trudno jej nie pożerać wzrokiem i trudno przejść obojętnie obok takiego cudu. Musiałby być chyba z kamienia. |
Marcysia (gość) 2014.07.23 09:46 |
Małgosiu, Ula znów ma swój wkład w ratowaniu firmy. Myślałam, że się nie zgodzi na pomoc Markowi, a tu proszę. Dziewczyna ma zbyt miękkie serce. Tak samo zdziwiłam się, że zgodziła się na spotkanie w Baccaro. Czy tam dojdzie do jakiegoś przełomu w ich relacjach? Ale snami Marka to już mnie dobiłaś totalnie :D Nie wyobrażałam sobie, że on będzie aż tak trawił tę pomoc Ulki :D Pozdrawiam Cię serdecznie :) |
miki (gość) 2014.07.23 09:48 |
Dupek,na co komu taki facet który wariuje jak widzi ładną buzię,po latach może się znudzić Ulą i znaleźć sobie nowszy model.Na miejscu Uli była bym ostrożna,każda kobieta marzy o facecie który będzie kochał nie tylko jak jest młoda i piękna,ale też jak będzie chora i brzydka.Marek musi jeszcze udowodnić że można na niego liczyć. |
MalgorzataSz1 2014.07.23 09:52 |
Marcyś Przecież wiesz, że Ula zawsze pomagała innym, myślała najpierw o innych, a potem o sobie. Poza tym nie jest mściwa. Mogła mu poświęcić godzinkę, skoro tak ładnie prosił. Na spotkanie w Baccaro zgodziła się tylko dlatego, że nie dałby jej spokoju i męczyłby ją do zwycięstwa. To spotkanie właściwie nie będzie niczym obiecującym w ich relacjach, bo Ula póki co trzyma się tego, co wcześniej postanowiła. On zyska tylko tyle, że w razie problemów będzie prosił ją o rady. Musi się wszak sporo nauczyć, bo przebimbał kilka lat na cudzych plecach i mimo, że dyrektor, pojęcia o robocie za bardzo nie miał. Zresztą pojutrze przeczytasz o tym wszystkim. Dziękuję za wpis. Miłego dnia. :) |
MalgorzataSz1 2014.07.23 09:57 |
Miki Dokładnie, ale pamiętaj o tym, że on nie dlatego poczuł się słabo, że zobaczył piękną kobietę, ale dlatego, że doskonale pamiętał jak Ula wyglądała wcześniej i to porównanie wprowadziło go w totalny szok. On ma wiele do przemyślenia i już od teraz to jego myślenie podąży we właściwym kierunku. Zacznie się zmieniać i ustali sobie priorytety. Nie dopuści do żadnej nawalanki. Zależy mu nie tylko na aprobacie Uli, ale też i ojca, który do tej pory nie miał powodów, by być dumnym z syna. Wielkie dzięki za wpis. Serdecznie Cię pozdrawiam. :) |
amicus (gość) 2014.07.23 11:02 |
Wreszcie dotarłam. Wybacz! Ale to, że nie
komentowałam systematycznie nie oznacza, że nie czytałam. Ciekawa
historia. Ula się usamodzielniła, świetnie sobie radzi. A Marek wreszcie
zaczyna dostrzegać jakim niesprawiedliwym i powierzchownym durniem był.
Żałuje tego, jak ją traktował i wreszcie solidnie zabiera się do pracy.
Jednak jak chce, to potrafi. Zaprasza Cieplak na kolację i najwyraźniej
ma ochotę na kolejną przygodę. Dobrze, że ona mimo, iż zakochna twardo
stąpa po ziemi i nie tak łatwo da się oczarować. Niech się Mareczek
trochę pomęczy ;) Pozdrawiam :) |
MalgorzataSz1 2014.07.23 11:31 |
Amicus Cieszę się, że śledzisz opowiadanie. Mareczek najwyraźniej ma ochotę na zacieśnienie kontaktów z Ulą o czym świadczą te erotyczne sny o niej. Jego metoda na pewno doprowadzi do wejścia na kolejny szczebel znajomości, bo poprzez pracę i zaangażowanie się w nią bardzo zyska w oczach Uli, a jak wiadomo ona nie znosi obiboków. Jednak to jeszcze za chwilę. Ja też chyba pominęłam jeden rozdział u Ciebie jeśli chodzi o komentarz. Jednak czytam na bieżąco. Następny rozdział u Ciebie chyba w piątek? Dziękuję za wpis i życzę udanego dnia. :) |
jute (gość) 2014.07.23 19:04 |
Witaj Małgosiu. Nareszcie mam chwilę względnego spokoju i mogę coś napisać.Doprowadziłaś do spotkania Uli i Marka. Mare jest wreszcie we właściwym punkcie ,czyli oczarowany Ulką.Ulka jest zakochana ,ale wcale nie zamierz wpaść mu natychmiast w ramiona.Teraz to Marek będzie musiał dorosnąć do poziomu Uli,a ta postawiła poprzeczkę wysoko. I bardzo dobrze. Wiadomo,że życzę im żeby byli szczęśliwi , ale niech się ten Apollo z przeceny pomęczy .Pozdrawiam, mam nadzieję,że doczekam cd.Chyba ,że mnie moje szczypiorki wykończą. |
kawi ;) (gość) 2014.07.23 19:27 |
No to widzę, że Marek wpadł jak śliwka w kompot.
Wystarczyło, żeby Ula zdjęła okulary i aparat, ubrała się w coś
bardziej obcisłego i Mareczek już ma na nią ochotę. Nie wiem tylko czy
szanuje ją za to jak wygląda teraz czy za jej wnętrze - dobre serce i
wiarę w ludzi. Obawiam się, że Dobrzański chce znów ją tylko wykorzystać. Zero miłości, bo gdyby mu na niej naprawdę zależało to to piękno Uli dostrzegłby, gdy była jeszcze firmową Brzydulą, a nie teraz, gdy jest taka ładna. Pozdrawiam! |
Elkanum (gość) 2014.07.23 19:55 |
Gosiu, chciałam odpocząć od blogowania, a jedyne co udało mi się osiągnąć to narobienie sobie sporo zaległości na twoim blogu! Już biorę się do czytania i nadrabiania zaległości u ciebie : ) Zapraszam gorąco na nowy rozdział u mnie ; ) |
MalgorzataSz1 2014.07.23 20:48 |
jute Jakie szczypiorki Cię wykańczają? Nie patrz na nie, bo koniec opowiadania już bliski. Jeszcze tylko dwie części. kawi Faceci, to wzrokowcy i Marek w niczym nie odbiega od nich. Na pewno jej nie wykorzysta, a raczej będzie chciał skorzystać z jej bogatej wiedzy i znajomości ekonomii i finansów. Oczywiście, że myśli o niej i ma sny z nią w roli głównej, ale mimo, że do końca dwa rozdziały to zakładam, że nie tak prędko Ula mu ulegnie i będzie ostrożna. Elkanum Nadrabiaj kochana, bo dawno Cię nie było, a ja czekam na Twoją ocenę tej historii. Na blog oczywiście zajrzę, ale ponieważ mam trochę innych rzeczy do napisania, to komentarz u Ciebie zostawię jutro. Dziękuję dziewczyny za wasze wpisy. Wszystkim przesyłam gorące buziole. :) |
magdamm (gość) 2014.07.23 21:32 |
Bardzo ciekawe opowiadanie :) Ula zupelnie inna kobieta...:) Mareczek dostrzegl w niejw koncu piekno...:) Ule jednak pewnie bedzie nieugieta poki co..:) Bardzo fajnie sie czyta. Pozdrawiam :) |
kawi ;) (gość) 2014.07.23 22:11 |
U mnie na blogu pojawiła się miniaturka - zapraszam! |
MalgorzataSz1 2014.07.23 22:42 |
magdamm Dziękuję za wpis. Chyba po raz pierwszy komentujesz u mnie. Naprawdę to doceniam. Pozdrawiam. :) Kawi Przeczytam, ale już jutro. Dzisiaj jest już bardzo późno. |
jute (gość) 2014.07.23 22:55 |
Małgosiu,moje wnuczki są u mnie.Dzisiaj przez cały dzień padał deszcz, więc siedziały w domu. Przez pół dnia się kłóciły. Rozdzieliłam je. To potem przez półtorej godziny(siedząc w swoich izolatkach) puszczały na tych swoich "deseczkach ta samą Fugę. Tyko jedna w wykonaniu V.Mae, a druga w tradycyjnym,czyli na organach.Myślałam czy zwariować już,czy jeszcze poczekać.Dobrze że ten ich sprzęt nie ma mocnych głośników. Ale i tak miałam w pewnym momencie chęć włączyć wieżę ,wrzucić jakieś "Child in time" czy "Laylę" i pokazać kto tu rządzi,zagłuszyć oba szczypiorki.Ale litościwie burza z porządnymi piorunami załatwiła sprawę.A i tak mam szczęście,że starsza przyjechała bez swojej gitary.Przynajmniej okoliczne psy nie wyją.Natura jest bardzo mądrą kobietą,nie pozwalając mieć ludziom w moim wieku ,dzieci w ich wieku.Bardzo kocham moje wnuczki,ale czasem przyprawiają mnie o ból głowy.Uff,już mi lepiej.Pewnie się jutro dowiem o co tym razem poszło. |
MalgorzataSz1 2014.07.23 23:39 |
Jute Teraz wszystko rozumiem i współczuję, bo pewnie miałaś niezłą kakofonię dźwięków. Może jutro będzie ładna pogoda, to przynajmniej dadzą Ci spokój i polezą gdzieś w górki. :) |
PATKA (gość) 2014.07.24 15:21 |
No no robi się ciekawie;) Ula sie zmieniła a marek aż zaslab gdy ja zobaczył marek jest nia oczarowany i to teraz role sie odwrócil teraz ula moze sobie go owoinąć wokół palca a on zrobi dla niej wszytsko ps. Nie mogłam z momentu kiedy ula mu sie śniła i sie obudziła i .... mam nadzieje ,że bedzie jeszcze chociaz jakis podobny epizod pozdraiwam |
MalgorzataSz1 2014.07.24 16:31 |
Patka Niestety nie będzie między nimi intymnych momentów. Nie w tym opowiadaniu. Do końca jeszcze dwa rozdziały. Od czego jednak ma się wyobraźnię? To już zostawiam czytelnikowi. Ja skupię się teraz na ciężkiej pracy Marka i powolnym zdobywaniu przez niego zaufania Uli. Dzięki za wpis. Pozdrawiam. :) |
Elkanum (gość) 2014.07.24 18:14 |
Gosiu, udało mi się nadrobić wszystkie zaległości w twoim opowiadaniu. Przeczytałam wszystkie rozdziały i zostawiłam pod nimi komentarze. To opowiadanie jest naprawdę super. Udowadniasz w nim, że każda kobieta jest piękna i zasługuje na miłość, a tym bardziej szacunek. Wygląda na to, że nawet ci, którzy dawniej wyśmiewali się z Uli zobaczyli jaka jest naprawdę. Szkoda tylko, że nie widziała tego Paulina. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Zapraszam również jeszcze dzisiaj do siebie, bo wkrótce wkleję następy rozdział : ) Pozdrawiam cię gorąco! : ) |
Elkanum (gość) 2014.07.24 18:59 |
Zapraszam cię gorąco na następny rozdział : ) http://ankaszostakowska.blogspot.com/ |
MalgorzataSz1 2014.07.24 19:56 |
Elkanum Nie musiałaś zostawiać komentarza pod każdym rozdziałem. Dostałam zawrotu głowy, chociaż bardzo to doceniam. Wystarczyło napisać pod ostatnim. Za wszystkie bardzo Ci dziękuję. Powiem Ci tylko, że Paulina będzie miała sposobność widzieć piękną Ulę i niemal zemdleje z wrażenia. Za chwilkę przeniosę się na Twój blog. Cieszę się, że wróciłaś to pewnej regularności w dodawaniu rozdziałów. Pozdrawiam. :) |
bewunia68 (gość) 2014.07.24 20:24 |
Najbardziej podobał mi się sen Marka. Żartuję.
Oczekuję po nim pokory. Niech porządnie popracuje. Jak chce to potrafi.
Leń. Teraz będzie miał motywację. Pozdrawiam. |
MalgorzataSz1 2014.07.24 20:30 |
Bewuniu Będzie miał motywację jak cholera i na pewno nie będzie się obijał. Będzie harował jak przysłowiowy wół. Cieszę się, że wpadłaś. Pozdrawiam. :) |
kawi ;) (gość) 2014.07.24 22:12 |
U mnie na blogu nowa część opowiadania - zapraszam serdecznie! :) |
ADRIANCREVAN 2014.07.25 17:30 |
kurka - niezły początek rozdziału :-) aż się palę do kolejnego ! Ale martwi mnie fakt, że mimo iż Marek zrozumiał swoje błędy nadal kieruje się typowo męską logiką wzrokowca :-) ciekawe czy tak by reagował gdyby Ulka nie zmieniał się tak bardzo fizycznie ?? myślałaś o tym ??? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz