Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"Z DALEKIEGO KRAJU" - rozdział 13

29 maj 2014
ROZDZIAŁ 13



Wyszedłszy z pracowni skierowali się wprost do gabinetu dyrektora finansowego. Weszli do środka i przywitali się z nim. Rozsiedli się na fotelach przy niedużym, szklanym stoliku. Adam nie miał zbyt tęgiej miny.

- Cieszę się, że wróciłeś. Iza już mi wszystko powiedziała. Teraz pewnie, gdy obejmiesz stanowisko prezesa, będziesz chciał mnie zwolnić. Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że byłem ciągle zastraszany przez Alexa. To on kazał mi cię śledzić i podkradać ci dokumenty. Gdybym mu odmówił, rozszarpałby mnie.
- Spokojnie Adam. Ja to wszystko wiem i zapewniam cię, że nie mam zamiaru cię zwalniać. Jesteś dyrektorem finansowym, tak?
- A gdzież tam! Wiesz, że Febo stosował zamordyzm. Mamił mnie tym stanowiskiem przez tyle lat, a kiedy mogłem je wreszcie objąć, powiedział mi, że na razie będę pełnił tylko obowiązki dyrektora finansowego. Nie dostałem żadnej nominacji.
- Dostaniesz ją. Ode mnie. Wiem, że to ty odwalałeś za niego całą robotę, a on tylko spijał śmietankę. Zasłużyłeś na to stanowisko. Chcę ci też powiedzieć, że pojutrze wnoszę pozew do sądu o zdefraudowanie przez niego pieniędzy firmy. Prawnik ujmie w nim jeszcze więcej zarzutów. I tu wielka prośba do ciebie. Jeśli masz jakieś dokumenty, które mogłyby potwierdzić wszystkie przekręty, których dopuścił się Alex, byłbym wdzięczny, gdybyś mi je udostępnił. Mam też nadzieję, że dzisiaj nie wydałeś mu jakichś kompromitujących go dowodów?
- Dzisiaj to nawet go nie widziałem na oczy. A dla ciebie będę miał coś znacznie lepszego. – Wstał i sięgnął za jedną z półek stojącego nieopodal biurka regału wyciągając opasłą teczkę. – W tej teczce gromadziłem wszystkie dowody jego nieuczciwości i szkodzenia firmie. Są ułożone chronologicznie i obejmują okres siedmiu ostatnich lat. Znajdziesz tutaj kopie faksów wysyłanych do La Prezenzy informujące ich o tych materiałach zatrzymanych na granicy, pamiętasz?
- No trudno byłoby zapomnieć to wielkie świństwo.
- Właśnie. Oprócz tego kopie umów, które zawierał z braćmi Scacci. Umów, które obejmowały nazwiska ludzi mających zasiąść w zarządzie firmy jak tylko przejęliby ją Włosi. Nawet pewnie nie miałeś o tym pojęcia. Są też tajne umowy, które zawarł z przedstawicielką Fox Fashion, Barbarą Wilde. To jej zdradzał firmowe sekrety pod przykrywką współpracy. Nawet laik by stwierdził, że mocno podejrzana jest ta współpraca, bo to przecież nasz konkurent. Natkniesz się i na inne perełki. Gromadziłem wszystko bardzo skrupulatnie wierząc, że kiedyś ktoś wreszcie przejrzy na oczy i zrozumie, że intencje Alexa w stosunku do firmy nie są czyste. Najlepsze jest jednak na koniec. Wszedłem w posiadanie jego przelewów bankowych. Czasem trzykrotnie w miesiącu przelewał sumy na swoje konto z firmowego. Z mojej strony to nie było uczciwe, bo po prostu mu je ukradłem, ale pokusa była zbyt wielka. Jeśli je prześledzisz i policzysz przekonasz się, że kwoty były zawrotne. Mnie wyszło sto pięćdziesiąt milionów. Upłynnił wszystko, co tylko się dało i zamienił na żywą gotówkę. Tylko szwalni nie mógł sprzedać, bo Krzysztof zaraz by się zorientował.
Marek patrzył na Adama z uznaniem. Jak bardzo musiał mieć dość ciągłego poniewierania przez Alexa, że zdobył się na taki rodzaj zemsty?
- Nawet nie wiesz Adam jak bardzo ci jestem za to wdzięczny. W domu przejrzę to wszystko i jutro zawiozę do prawnika. Ty bądź nadal dyskretny i nic nikomu nie mów. Pojutrze zaczynamy działać. Ula zna się świetnie na finansach. Pomoże ci z raportami. To konieczne, bo musimy wiedzieć na czym stoimy. Mam nadzieję, że wrócą ci, którzy zostali zwolnieni. Pshemko za chwilę zacznie szyć jak tylko sprowadzimy materiały. Czas się podźwignąć przyjacielu, a tego – pomachał teczką – nie zapomnę ci do końca życia i do końca życia będę twoim dłużnikiem. Nie rozmawiaj z Alexem i nie odbieraj od niego telefonów. Jestem pewien, że kolejny raz będzie próbował cię zastraszyć. Od dzisiaj nie musisz się już go bać, bo odszedł w niebyt i nigdy tu nie wróci. – Uścisnął Turkowi dłoń i wraz z Ulą wyszedł na korytarz.
- Mamy ogromne szczęście kochanie. Adam to bardzo sumienny i skrupulatny człowiek. Docenisz go jak tylko pokaże ci raporty. To prawdziwy księgowy z krwi i kości. Cieszę się, że mamy go po swojej stronie. Chyba możemy już wracać do Rysiowa. Jutro do południa przejrzymy te dokumenty, a wieczorem odwieziemy Szymczyków na lotnisko. Aaa… i jeszcze ten rzeczoznawca ma jutro przyjechać. Damy radę. Jest szesnasta. Jedziemy do domu.

Józef wypatrywał ich niecierpliwie, bo już któryś raz z rzędu podgrzewał obiad. Weszli zmęczeni, ale szczęśliwi, że udało im się tak wiele rzeczy załatwić. Po zjedzonym obiedzie zaszyli się w pokoju Uli mówiąc domownikom, że muszą przejrzeć trochę dokumentów.
- Właściwie to moglibyśmy to zrobić. Przynajmniej jutro zaoszczędziłbyś sobie czasu. Czytanie nie męczy tak bardzo. Wypijemy kawę, a potem policzymy na kalkulatorze te wszystkie przelewy. – Marek spojrzał na nią zrozpaczony. Cmoknęła go w policzek.
- Nie bądź zły. Przecież siedzimy sobie wygodnie i nic nie robimy. Posiedzimy tak przez godzinkę, odetchniemy i zanim tata zawoła nas na kolację, będziemy znać wszystkie wyliczenia.
Przyciągnął ją do siebie i przytulił.
- Co ty ze mną robisz dziewczyno? Jak ja mogłem tak dla ciebie stracić głowę? – Rozchichotała się.
- Raczej jest odwrotnie. Zgłupiałam na twoim punkcie.
Leniwie przerzucali dokumenty z teczki Adama. Podliczyli wszystko. Turek nie mylił się. Było dokładnie sto pięćdziesiąt milionów.
- Tyle właśnie zażądam i być może jeszcze jakieś odszkodowanie, ale o to muszę już zapytać prawnika. Dzięki tym pieniądzom podźwigniemy się. Nie daruję draniowi ani grosza.

O dwudziestej drugiej kuchnia w domu Cieplaków opustoszała. Mała Betti już spała, a i Józef się położył. Jasiek czytał jeszcze w swoim pokoju jakąś lekturę.
Marek przytulił do siebie Ulę i namiętnie pocałował.
- Obiecałaś mi coś dzisiaj, pamiętasz? – Wyszeptał.
- Pamiętam i zamierzam dotrzymać obietnicy. Wiem, że było ci ciężko, ale już dłużej nie będę się przed tym bronić. Kocham cię.
Uszczęśliwiony spojrzał jej w oczy. Jarzyły się jakimś nienaturalnym blaskiem. Mieszanką obawy i pożądania. Delikatnie zsunął z niej cienką koszulkę. Zasłoniła piersi rękami.
- Nie zakrywaj ich. To najpiękniejsze piersi jakie kiedykolwiek widziałem. – Przylgnął do nich i rozsiewał pocałunki sprawiedliwie obdarzając nimi każdą z nich. Jęknęła cicho. To było takie przyjemne doznanie aż przeszedł ją dreszcz. On gładził delikatnie jej ciało pobudzając je i drażniąc. Zaatakował jej płaski brzuch, by przenieść się za chwilę niżej. Musnął dłonią jej płeć. Instynktownie rozłożyła nogi. Jego pieszczoty sprawiły, że zaczęła tracić zmysły. To było nie do zniesienia. Wielka fala pożądania przelała się przez jej ciało. Powrócił do jej ust, które zaczęły oddawać jego żarliwe i namiętne pocałunki. Zatapiał się w niej powoli, ale konsekwentnie. Chciała krzyknąć, ale uniemożliwił jej to pocałunkiem. Zamiast tego westchnęła głęboko, bo poczuła, że on wypełnił ją całym sobą. Skrzyżowała nogi na jego biodrach, a on zaczął się rytmicznie poruszać. Nigdy wcześniej nie doświadczyła tylu wspaniałych doznań naraz. Kiedyś zrobiła już to z człowiekiem, który podobno ją kochał, ale to nie była prawda. Ona nawet nie zdążyła go zapragnąć, gdy było już po wszystkim. Ten stosunek był dla niej wielkim rozczarowaniem. Wiedziała, że to, co dzieje się teraz jest czymś zupełnie innym. Pięknym i wzniosłym. Czymś co sprawia, że jej ciało rozbija się na miliony atomów i drży z wielkiej rozkoszy. Przymknęła oczy. Miała wrażenie, że ulatuje gdzieś wysoko i jest lekka jak piórko, a on nie przestając jej całować unosi ją coraz wyżej i wyżej. Poczuła pierwsze, błogie skurcze, a z jej ust wymknęło się westchnienie. Miłe ciepło rozlało się gdzieś w dole podbrzusza i zrozumiała, że i Marek się spełnił. Trwał jeszcze w niej długo całując ją, pieszcząc i szeptając jej do ucha najpiękniejsze słowa o miłości. Otworzyła zaciśnięte powieki i spojrzała mu w twarz, na której wykwitł radosny uśmiech.
- To było cudowne kochanie. Jestem bardzo szczęśliwy.
- Kocham cię – wyszeptała.
Tej nocy kochał ją jeszcze dwukrotnie. Nie mógł się nią nacieszyć i nasycić, bo wciąż było mu jej za mało. Było już dobrze po północy, gdy zmęczeni miłością zasypiali w swoich ramionach.

Tuż po śniadaniu koło ósmej Marek wsiadł do samochodu i pojechał do prawnika. Chciał to załatwić jak najszybciej, bo obiecał Uli, że przyjedzie przed jedenastą, żeby być obecnym przy wycenie domu Szymczyków.
Prawnik miał już wstępnie nakreślony schemat pozwu. Przejrzał dokumenty, które przywiózł Marek i zapewnił go, że ujmie w nim wszystko, co zawierają. Potwierdził również, że Marek może wystąpić o odszkodowanie. Do kwoty stu pięćdziesięciu milionów, których zwrotu zażądał dochodziła jeszcze kwota stu tysięcy złotych. Adwokat obiecał mu, że postara się popchnąć sprawę szczególnie, że zachodziła uzasadniona obawa, że Febo może spróbować zniknąć z kraju.
- O nic się nie martw. Będę trzymał rękę na pulsie i będę cię informował na bieżąco. Wygraną mamy w kieszeni, bo facet jest winien jak diabli.
Po wyjściu z kancelarii zadzwonił jeszcze do Sebastiana. Przyjaciel był w firmie i starał się ogarnąć panujący w niej chaos.
- Obdzwoniliśmy z Alą wszystkich zwolnionych. Cześć z nich znalazła nowe zatrudnienie, ale trzy czwarte wyraziło chęć powrotu na warunkach jakie ustaliliśmy. Schodzą się od rana, a my piszemy na bieżąco umowy. Rozmawiałem z Violką. Ona też chce wrócić. Zgodzisz się?
- No pewnie. Gdzie ja znajdę taką druga Violettę? Niech przychodzi i obejmie z powrotem swoje królestwo. Dzisiaj mnie nie będzie, ale wiesz dlaczego. Jutro przyjedziemy z Ulą i odciążymy was trochę. Zaczynam wierzyć, że wszystko będzie dobrze.
- I ja w to wierzę. Zatem do jutra przyjacielu.

Tuż przed jedenastą zaparkował pod bramą Cieplaków. W samą porę, bo właśnie zobaczył pośrednika idącego z Ulą i jeszcze jednego mężczyznę, rzeczoznawcę zapewne. Wysiadł z samochodu i dołączył do nich.
Rzeczoznawca porobił sporo zdjęć zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz budynku. Wypytywał o stan rur kanalizacyjnych, wodnych, instalacji gazowej i elektrycznej. Zauważył nowy dach i zapisał sobie datę jego położenia. Kiedy już skończył zwrócił się do Szymczyków.
- Wygląda na to drodzy państwo, że dom jest w bardzo dobrym stanie. Ważne, że jest podpiwniczony i ma solidne fundamenty. Oczywiście nie mogę teraz podać dokładnej wyceny, bo muszę to wszystko wyliczyć i sporządzić operat szacunkowy. W przybliżeniu mogę jednak powiedzieć, że cena będzie się kształtować od czterystu pięćdziesięciu do pięciuset dwudziestu tysięcy. Za tydzień będę już wiedział dokładnie i przekażę informacje pośrednikowi.
Podziękowali mu, a Ula umówiła się z pośrednikiem, że zadzwoni za dziesięć dni, żeby mieć już pewność co do ceny.
- Być może to ja zadzwonię wcześniej do państwa, bo będziemy już znali wartość domu pana Dobrzańskiego. Tak, czy owak pozostajemy w kontakcie.
Po odjeździe obu mężczyzn poszli jeszcze do Szymczyków.
- Martwię się Ula, – mówiła Marysia Szymczykowa – co będzie z tymi gratami. My już nie zdążymy przecież nic z nimi zrobić, bo dzisiaj wylatujemy.
- Proszę się nie martwić – uspokajała Ula. - My tu sobie poradzimy. Zrobimy wystawkę, może ktoś się na nie skusi, a to co zostanie po prostu spalimy. Ja wysprzątam jeszcze dokładnie cały dom i obejście, zanim ktoś tu się wprowadzi. Wy teraz macie myśleć o tym, żeby szczęśliwie dolecieć do Londynu i spotkać się z Maćkiem. Wyjeżdżamy o osiemnastej, bo trzeba być na odprawie dwie godziny przed wylotem. Musimy jeszcze odebrać bilety w kasie.
Na lotnisku Ula wytłumaczyła im, że jak już wylądują, muszą odebrać bagaże i udać się do hali przylotów, w której będzie czekał Maciek.
- Najlepiej róbcie to, co inni pasażerowie i nie panikujcie, bo to nic strasznego. Udanej podróży moi kochani i pozdrówcie od nas całą wieś, a Maćka i MacKinley’ów serdecznie uściskajcie. Będziemy dzwonić i informować was na bieżąco o ewentualnych chętnych do kupna domu.
Wreszcie odlecieli. Marek i Ula wolno wyszli na parking przy lotnisku.
- Pojutrze koniecznie połączymy się z Maćkiem przez skypa. Nie będę spokojna, dopóki nie dowiem się, że dotarli szczęśliwie. – Objęła Marka w pasie i przytuliła się do niego. – Wracamy, co? Jutro musimy wcześnie wstać. Firma czeka.

Następnego dnia, zanim dotarli na Lwowską Marek zadzwonił do Ali Milewskiej. Ona zawsze jako jedna z pierwszych była w pracy.
- Mam prośbę do ciebie Alu. My jesteśmy już w drodze, ale chciałbym zrobić krótkie zebranie i zobaczyć, kto wrócił. Możesz powiadomić pracowników? Byłbym wdzięczny.
- Nie ma problemu Marek. Zaraz ich skrzyknę. Czekamy na was.
W sekretariacie przywitała ich rozentuzjazmowana Violetta. Rzuciła się Markowi na szyję i niemal na niej zawisła.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Jesteś najlepszym szefem. – Broniąc się przed jej natarczywością i wylewnością wreszcie uwolnił się od niej.
- Spokojnie Viola, bo mnie udusisz. Ja też się cieszę, że cię widzę. Przedstawiam ci Ulę Cieplak. To moja dziewczyna i prawa ręka, a to Ula Viola Kubasińska, moja sekretarka i dziewczyna Sebastiana. Zaraz będzie zebranie.
- Wiem, była tu już Ala. Po nim zrobię wam pysznej kawy.
Rozebrali się w gabinecie Marka i przeszli do konferencyjnej. Tam czekał na nich prawdziwy tłum. Przecisnęli się przez niego i stanęli u szczytu ogromnego, szklanego stołu. Marek omiótł wzrokiem salę i uśmiechnął się szeroko.
- Nawet nie wiecie kochani jak bardzo cieszy mnie wasz widok. Tęskniłem za wami.




jute (gość) 2014.05.29 11:56
Witaj Małgosiu. Piękniście było!. Od razu lepiej.Fajnie opisałaś ich wrzosowisko naturalnie i cieplutko.Ula była taka spokojna bo bidula nie wiedziała ile traci!. Marek pewnie nie chciał zbyt naciskać. Ot się wyjaśniło.(przynajmniej mnie się wyjaśniło). Teraz , może być już tylko lepiej.Dziękuję i pozdrawiam.
MalgorzataSz1 2014.05.29 12:20
Jute

Wielkie dzięki za ten komentarz z rana. Określenie wrzosowiska bardzo mi się podoba. Ciekawa jestem, czy zaspokoję tym rozdziałem wielki apetyt Lectrice. Trochę się tego obawiam.
U nie leje jak z cebra a zaczęło już w nocy. Jest zimno i paskudnie, a moje biedne kości dają mi w kość :D. Obrzydliwa pogoda, a u Ciebie pewnie nie inaczej.
Pozdrawiam i życzę mimo wszystko miłego dnia. :)
lectrice (gość) 2014.05.29 12:33
Byczkow nie ma.
Widze, ze i Jute jest usatysfakconowana , no to ja tez.
Aleks ma prawdziwy talent zlodzieja, tyle fosy zdefraudowac , o rany !
Ciekawa jestem jaka konkretnie stabilizacje znajda, bo to, ze w Polsce to pewne, nie ? A z tesciami bedzie sielanka ?
Szymczykowie nie zgubia sie na lotnisku....

Niewiele wiadomo o relacjach Marka z reszta rodziny, zazwyczaj Beti podbijala jego serce, tu chyba nie ma na to czasu.

O rany i znow do niedzieli !
Wracam na mjego nenufarka, jak wolny dzien to wolny dzien !
lectrice (gość) 2014.05.29 12:35
Co do mojego apetytu to ja nie az taka zarloczna, dotarlo do mnie dlaczego az tak zwlekali (tlumaczenie Jute podzielam) tylko brakowalo mi jakis rozmow na ten temat, jakiejs swiadomej decyzji o "odwlekaniu" sprawy.
No ale teraz jus sycko wiem !
Milego mokrego dnia !
jute (gość) 2014.05.29 12:53
U mnie dziewczyny tez jest wstrętna pogoda,jest taka wredna mgła ,która przylepia się do człowieka i szuka najmniejszej szczeliny, żeby w w nią wpełzać.A rano było całkiem znośnie i nie padało.Teraz kawa,albo jakis napój z miodkiem (pszczelim,nie profesorem Lectrce) i Nocturny.NajlepiejNr2op.9
albo 20.Wspaniale wpisują się w to co jest za oknem.
lectrice (gość) 2014.05.29 13:54
Jute
Ja nie bardzo zrozumialam co ta mgla z toba wyprawia...
Rozumiem, ze miodek zadzialal i teraz Ci blogo z Nocturnami.
U mnie sloneczko sie pokazuje i chyba pojde na spacerek, zazdroscisz ?
A Mlgosie to nam wcielo, mam nadzije, ze sie nie rozpuscila w tych deszczach burzowa mglistych...
Nie podtapia Was ? bo mi mama mowila ze znow za duzo wody !
jute (gość) 2014.05.29 14:12
Lectrice jaki nenufarek ? taki rosnący w stawie? Gdzieś Ty znowu wlazła?Za Calineczkę robisz czy co?
MalgorzataSz1 2014.05.29 14:33
Lectrice

Spadł mi kamień z nerki z wielkim hukiem, bo napisałaś, że jesteś usatysfakcjonowana. Cieszę się też, że nie muszę nic poprawiać. Czy wiesz, że ADRIANCRAVEN dodała rozdział? Całkiem przypadkiem wlazłam na blog, a tu niespodzianka.
Poza tym nie zagraża mi żadne podtopienie, chociaż są tutaj miejsca zalane. Natomiast najwięcej jest na Dolnym Śląsku, bo tam leje już od kilku dni. Przedwczoraj mieli tam prawdziwą nawałnicę.

Pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.05.29 14:35
Mówiłam,że jest mokro i w żabę się zamieniam.Jakieś błony mi wyrastają .Mam tylko nadzieję, że mi coś nie wyrośnie na nowo.Ale by było!. Gdzie bym znalazła jakiegoś ślepego miłośnika antyków ,żeby to usunął? Małgosia pewnie się czuje ,kiepsko przy takiej pogodzie.Kiedy jest tak jak dzisiaj to mam wrażenie, że nareszcie wiem po co jest to co mam na karku-żeby bolało.
lectrice (gość) 2014.05.29 14:36
Jest takie ladne zdjecie leniwej zaby na nenufarku, lezy sobie na pleckach, z grubym brzuszkiem... cala ja !
Z Calineczke nie robie bo nie chce zeby mnie jakis much za zone porwal bo ja przeciez jestem sliczna i takiego mucha bym zwabila na moja powabnosc to pewne !
lectrice (gość) 2014.05.29 14:52
Jute
To co mamy na karku nie sluzy do tego zeby bolalo ! To cos sluzy do myslenia !!!! I wiesz co ? Ja staram sie to cos oszczedzac i uzywam tego bardzo nieczesto bo sie boje, ze sie zniszczy albo zuzyje, a podobno z czesciami zamiennymi klopot (ja mam stary model, podobno wycofali linie produkcyjne na tenze model i gdyby cos szlag trafil to bym musiala tych czesci zamiennych na zlomowisku szukac !!!).
Ciekawa jestem jakim modelem Ty dysponujesz... Ten Malgosi jest chyba ulepszony, z opcjami bo ona ladne opowiadania pisze...
MalgorzataSz1 2014.05.29 15:24
Widziałam tę żabcię. Leniwa jak cholera i leży do góry brzuchem. Ona też ma wolne tak jak Ty Lectrice?
Poza tym moja głowa też nie funkcjonuje już tak sprawnie. W taką podłą pogodę tym bardziej.
jute (gość) 2014.05.29 18:21
Lectrice zgodnie z Twoją radą użyłam tego narządu inaczej i wyszło mi że upiekę ciasto (na pocieszenie)No i co?. Może lepiej było zostawić myślenie innym.Druga taryfa prądu jest u mnie od 21,więc znowu się nie wyśpię.Trudno.Wszystko przez Ciebie.
lectrice (gość) 2014.05.29 18:55
Jak to widzialas te zabcie i mnie nie poznalas ?

MalgorzataSz1 2014.05.29 19:04
Lectrice

Przecież nie wiem jak wyglądasz, ale zakładam, że zdecydowanie lepiej niż ten płaz. :D
lectrice (gość) 2014.05.29 19:04
Jute,
ty przestan myslec bo od tego myslenia utyjesz !
Ja nie mysle i trzymam forme !
Z tego myslenia ci ciasto wyszlo ? Zebym jak nie myslala to mi cos takiego nie wyjdzie ! Boisz sie o spozycie elektrycznosci ? NIech pomysle jak Ci pomoc .... Mam !!! Zawsze mozesz zjesc surowe, na elektrycznosci nic nie stracisz a i w tylek ci nie pojdzie bo Ci szybko to ciasto przeleci (biegiem-biegunkowo lub wejdzie kawalek do przelyku, podejdzie na prog zoladka, sokow zoladkowych sie przestraszy (sok jak wino, nie kazdy pasuje do kazdego ciasta) i szybko sie cofnie...

Ja poszlam przewietrzyc te na karku, wyrowadzilam ja na spacer bo psa nie mam, a cos wyprowadzac lubie..
lectrice (gość) 2014.05.29 19:05
Lepiej ? Pochlebiasz mi bo ja uwazam, ze ta zabka jest piekna !
bewunia68 (gość) 2014.05.29 19:13
1. Ładną kwotę wyskrobał sobie z firmy Aleks.
2. Seks z Markiem musi być udany,
3. Radocha w firmie. Wracają pracownicy.
Pa!
MalgorzataSz1 2014.05.29 19:46
Bewuniu

Powalił mnie ten wypunktowany komentarz. Pewnie znowu gdzieś się śpieszysz i nie masz czasu. Dziękuję, że przynajmniej coś napisałaś. Pozdrawiam. :)
Aneta (gość) 2014.05.29 20:14
O kurcze ale ten Alex sie wzbogacil przez ta firme... Ale niech oddaje, stac go na to a firmie to napewno pomoze.
W koncu nadeszla chwila dla Uli i Marka, oczywiscie oboje spelnieni... tak powinno byc.
No i oczywiscie powroty do pracy, super :)

Uwielbiam czytac Twoje opowiadania :)
MalgorzataSz1 2014.05.29 20:25
Aneto, wielkie dzięki.

Do końca zostało już naprawdę niewiele, bo tylko dwa rozdziały. Trzeba wszystko doprowadzić do szczęśliwego końca. I sprawę z Alexem, z firmą i z miłością tych dwojga. To będzie moje dwudzieste czwarte, szczęśliwe zakończenie.
Pozdrawiam. :)
Aneta (gość) 2014.05.29 20:29
Z tego co wiem to jedno skonczylo sie rowniez szczesliwie ale nie dla milosci Marka i Uli... Ja jednak wole takie zakonczenie :)
MalgorzataSz1 2014.05.29 21:11
To jedno jedyne było pewnym wyłamaniem, ale mimo to skończyło się szczęśliwie dla Uli i Alexa. Marek pracował w pocie czoła, żeby Ula od niego odeszła. Dla niego to opowiadanie nie skończyło się wcale źle, bo oni pozwolili mu na kontakt z dzieckiem. Nie mógł być tylko z Ulą. Podobno nie wchodzi się dwa razy to tej samej rzeki.
Aneta (gość) 2014.05.29 22:01
Wiem ze Alex wtedy przeszedl metamorfoze ale jednak wole polaczenie Ula- Marek :)

Teraz znowu ogladam Brzydule o ile mi czas pozwala i napatrzec sie nie moge :)
MalgorzataSz1 2014.05.29 22:29
Ja też oglądam, bo szukam pomysłu na nowe opowiadanie. :)
jute (gość) 2014.05.29 23:17
Brzydulomaniacy z wszystkich blogów łączmy się!Może tez zacznę oglądać od nowa BrzdUlkę.Co słychać w wielkim świecie?Lectrice wyłaż z tego nenufara., bo odleżyn na mózgu sobie narobisz.
MalgorzataSz1 2014.05.29 23:44
Jute

Ty lepiej powiedz, jak Twoja psina. Wyzdrowiała? Na Lectrice musisz poczekać, bo ona teraz szaleje na facebooku. :D
jute (gość) 2014.05.30 00:10
Tak juz jest Ok. tylko jakiś leniwy się zrobił.Ale on już jest stareńki,może dlatego.Ale bardzo baliśmy się ,on już raz przechodził bardzo trudna operację ( był trzy godziny w narkozie) i teraz znowu .Wyniki z diagnostyki miał dobre,ale bałam się czy to jego wielkie serducho wytrzyma.Dzieci wyjechały trzy dni pózniej na urlop,dopiero po zabiegu.Ale już jest dobrze.Dziękuję
jute (gość) 2014.05.30 00:13
Idę pod kordełkę.Jestem padnięta. Dobranoc Dziewczyny.
Amicus (gość) 2014.05.30 13:17
Witaj Małgosiu,
nie piszę, nie komentuję, nie odzywam się, ale żyję i śledzę w miarę regularnie.
Z Aleksa jak zwykle kanalia. On tylko niekiedy potrafi zachowywać się jak człowiek. I dobrze, ktoś musi być tym zły, a on ma wprawę. Paulina też daje popalić Markowi, ale taka już jej natura. U Dobrzańskiego i Uli sielanka i niech trwa najdłużej. I całe szczęście, że Krzysztof poszedł po rozum do głowy. Lepiej późno, niż wcale.
Pozdrawiam Cię ciepło w tą paskudną pogodę! :)
MalgorzataSz1 2014.05.30 14:07
Amicus

Cieszę się, że się odezwałaś, bo już myślałam, że zakopałaś się w książkach po czubek swojej mądrej głowy. Mam nadzieję, że trud się opłaci i wkrótce będziesz się cieszyć większą ilością wolnego czasu, czego Ci bardzo życzę. Fajnie, że przynajmniej znajdujesz go trochę na czytanie u mnie. Ja czekam teraz na kolejną część u Ciebie i liczę na to, że ją wkleisz.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam najcieplej. :)
Elkanum (gość) 2014.05.30 15:09
A pisałaś mi, że nie będzie żadnych TAKICH scen! A tu taka niespodzianka :) Pozdrawiam serdecznie! :)
Elkanum (gość) 2014.05.30 16:23
Raczej ci się nie spodoba, ale zapraszam cię na kolejną część. Tym razem ją dopracowałam.
MalgorzataSz1 2014.05.30 17:29
Elkanum

Źle coś zrozumiałaś. Zapowiadałam, że będzie tylko jedna scena intymna.
Nie zakładaj z góry, że coś czytelnikowi się nie spodoba, bo w ten sposób zniechęcasz a nie zachęcasz do czytania. Zaraz to ocenię.
Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.05.30 18:50
To znowu ja :) Odpowiedziałam ci na twój komentarz na moim blogu :) Może wyślesz pocztówkę do polsatu z prośbą o pokazanie trzeciej serii "To nie koniec świata"? Widzowie zasypują nimi polsat. Kto wie? Może nas zauważą? Na kartce wystarczy napisać "Chcemy trzeciego sezonu To nie koniec świata" i wysłać na adres:
Telewizja Polsat Sp. z.o.o.
Ul. Ostrobramska 77
04-175 Warszawa
Ja zamierzam wysłać pocztówkę :)
MalgorzataSz1 2014.05.30 19:44
Elkanum

Ten serial był całkiem fajny, ale mnie osobiście nie bardzo powalił. Sorry, ale nie będę głosować za kontynuacją. Jako kontynuację potraktuję Twoje opowiadanie i to pewnie bardziej mnie usatysfakcjonuje niż dokręcanie kolejnych odcinków. :)
lectrice (gość) 2014.05.30 21:01
Jute,
zaczynamy week endzik, szary, bury i ponury zleze z nenufara i wleze do jakiejs suchej dziury....
Podaj lape psu w moim imieniu !
jute (gość) 2014.05.30 22:06
Witajcie Dziewczyny.Lectrice ja ja nie mam nenufarka tylko złóżko z kordełką..Pies macha do ciebie ogonem i przybija piątkę(umie)..Pogoda do dupy,życie do dupy.Jakis rów marijański mnie dopadł.Zmokłam rano i teraz mam przekichane.Podżeram ciasto a potem mnie boli sumienie,że je pożeram.Chyba muszę iść odkurzyć rowerek(mam taki stojący). Dzisiaj odkurzę, może jutro popedałuję trochę,jak dożyję.
lectrice (gość) 2014.05.31 01:18
No widzisz, mowilam, ze z tego myslenia jest ciasto i kupa wyrzutow sumienia !
Przestan myslec bo to na tusze szkodzi !
Row to cie nie dopadl tylko ty w niego chlup ! Teraz musisz sie z niego wydostac, niech ci pies pomocna lape poda, przeciez umie ! Wszak to twoj najlepszy przyjaciel, a ty w biedzie jak ch...
A po co ty po takich wyrwiskach lazisz ? Jakbys siedziala w chalupie i trzymala psa za lape to by ci sie nic nie przytrafilo !
Dla poprawy humoru polaz sobie w naturystyczny sposob po chalupie (uwazaj troszke, masz duzo okien, jak cie ten ladny sasiad przysledzi to biedziesz miala z jego kolumbrencja problemy !)
Dla poprawy samopoczucia mozesz wyrzucic na zlom np stanik, kiedys kobitki wyrzucaly gorsety i natychmiast im bylo lepiej na duszy i nie tylko...
Juz sama nie wiem co ci doradzic...
A z reszta, ten twoj row nie moze byc taki gleboki skoro internet lapiesz i masz polaczeie ze swiatem !
No to fawaj pod kordelke !
Elkanum (gość) 2014.05.31 08:57
Jak uważasz. Jeśli chodzi o mnie to bardzo podobał mi się ten serial. Dzięki ci jednak za "zalajkowanie" stronki :) Pozdrawiam! :)
lectrice (gość) 2014.05.31 10:35
Ja nie wiem czy to tylko mi sie tak wydaje ale niedziela przychodzi szybciej nie czwartek !
MalgorzataSz1 2014.05.31 10:48
Dobrze Ci się wydaje Lectrice.
Elkanum (gość) 2014.05.31 13:46
Zapraszam na rozdział 9.
lectrice (gość) 2014.05.31 13:48
No ale wydaje mi sie czy mam racje bo wydaje mi sie, ze nie rozumiem... :-))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz