Łączna liczba wyświetleń

środa, 7 października 2015

"Z DALEKIEGO KRAJU" - rozdział 14

01 czerwiec 2014
ROZDZIAŁ 14


Rozległy się gwizdy i gromkie oklaski.
- I my tęskniliśmy prezesie.
- Jak zapewne zdążyliście się zorientować, nie jesteśmy w komplecie. Niektórzy znaleźli już zatrudnienie w innych firmach. Wiecie również, że na razie sytuacja jest dramatyczna. Alexander Febo was zdziesiątkował, jednak liczę na to, że ci, którzy zostali przyjęci z powrotem pomogą nam podźwignąć firmę do dawnego poziomu. Zaszło sporo zmian, o których teraz opowiem. Przede wszystkim oboje Febo już nie są współwłaścicielami firmy i wynieśli się z niej na dobre. To świetna wiadomość, prawda? – Znowu rozległy się oklaski. – Widzę, że wrócili asystenci naszego kochanego Pshemko, czy krawcowe też?
- Jesteśmy wszystkie – odpowiedziała Iza.
- Wspaniale. Od jutra przywracam stałe dostawy czekolady z „Książęcej”. Muszę cię trochę dopieścić mistrzu, bo przez ostatnie miesiące nikt o ciebie nie dbał. Sebastian, co z zamówieniami na materiały?
- Za dwa dni przyślą pierwszą partię, z której Pshemko będzie mógł szyć. Reszta pójdzie prosto do szwalni tydzień później. Jutro wróci Czarek i będzie mógł fotografować do folderów.
- Świetnie się spisałeś przyjacielu. Czy jest na sali Ela?
- Jestem szefie – drobna blondynka wysunęła się do przodu.
- Bardzo się cieszę, że wróciłaś. Znowu obejmujesz bufet w posiadanie. Zrobisz listę produktów dla zaopatrzeniowca i od jutra zaczynasz. Dopilnujesz wszystkiego, tak?
- Jak najbardziej tak – odpowiedziała z entuzjazmem.
- A Władek?
- Tu jestem panie prezesie.
- Masz wszystkich ludzi?
- Nie ma jednego, ale poradzimy sobie.
- Dobrze. W takim razie obejmujesz dział ochrony. Wiesz co masz robić. Informatycy?
- Są wszyscy.
- Księgowość?
- Komplet.
- Tu się na chwilę zatrzymajmy. Adam Turek obejmuje stanowisko dyrektora finansowego. Na główną księgową powołuję Matyldę Kłosiewicz. Jest długoletnim pracownikiem, który zęby zjadł w księgowości. Nominacje wręczę wam w moim gabinecie po zebraniu. Sebastian wraca na stanowisko dyrektora HR, podobnie jak Violetta na stanowisko mojej sekretarki. Dorota zostaje asystentką Adama. Ala Milewska kierownikiem działu kadr. Teraz nadszedł czas, żebym przedstawił wam nowego pracownika. To drodzy państwo Urszula Cieplak. Od dzisiaj obejmuje stanowisko wiceprezesa. Będzie ściśle współpracować z działem finansowym. Posiada ogromną wiedzę w zakresie ekonomii i finansów. To właśnie dlatego ze wszelkiego typu pytaniami w tym zakresie możecie się śmiało do niej zwracać.
Ula stała jak słup soli, bo Marek nic jej wcześniej nie mówił, że ma w związku z nią takie plany, chociaż zrobiło jej się miło, że pomyślał również o niej. Ale od razu wiceprezes?
- Nikogo nie pominąłem? Aaa, już wiem. Nasza Ania Nawrot. Jest?
- Jestem panie prezesie.
- Skończyłaś już te studia? Obroniłaś się?
- Skończyłam. Szczęśliwie skończyłam.
- W takim razie mianuję cię asystentką Urszuli Cieplak. Na twoje miejsce przyjmiemy kogoś mniej kompetentnego. Zajmiesz się tym Alu, dobrze? Ty Aniu będziesz dzielić sekretariat z Violettą, bo dla Uli przygotujemy ten pokój naprzeciwko mojego gabinetu. I to już naprawdę wszystko. Ulę, Sebastiana i pozostałych nominowanych zapraszam do mnie.
W gabinecie rozdał wszystkim nominacje.
- Mam nadzieję, że firma wyjdzie z tej zapaści, a ja będę wam mógł przywrócić poprzednie stawki a nawet je podnieść. Powiedzcie mi jeszcze, co z magazynami?
- Ponoć nadal są pełne. Alex wprawdzie wysłał trochę starych kolekcji do butików, ale nie sprzedały się. – Powiedział Sebastian. – Dureń liczył na to, że ludzie będą je kupować po pierwotnych cenach, ale przeliczył się.
- Pytam o to dlatego, bo przyszedł mi do głowy pewien pomysł. W każdy piątek moglibyśmy organizować dzień otwarty w firmie. Urządzilibyśmy miejsce, w którym wystawialibyśmy te stare kolekcje po obniżonych nawet do czterdziestu procent cenach. Odpowiednio odświeżone mogły by przyciągnąć klientelę z mniej zasobnym portfelem. Sprawę trzeba by było jednak nagłośnić. Od dzisiaj powiedzmy za dwa tygodnie mógłby się odbyć pierwszy kiermasz. Ilu mamy magazynierów tam na miejscu?
- Ośmiu.
- Myślę, że to wystarczy i nie będzie konieczności dodatkowego zatrudniania. I tak siedzą teraz bezczynnie. Trzeba ich koniecznie uruchomić i połapać to logistycznie. Wybierać co lepsze kreacje, zawozić je do pralni i przywozić tutaj. Tylko nie bardzo wiem, kto by się mógł tym zająć.
- Ja się podejmę – Ania podniosła rękę. – Jeszcze nie ma takiego obłożenia pracą. Myślę, że i Dorota pomoże, bo Adam przez te kilka tygodni na pewno sobie bez niej poradzi. Może i ty Viola byłabyś chętna? We trójkę pójdzie jak z płatka.
- Ja bardzo chętnie, jeśli nie masz nic przeciwko temu Marek. Nawet mogłabym zająć się też sprzedażą tu, na miejscu.
Marek popatrzył na nie z sympatią.
- Jesteście wspaniałe. Z taką załogą na pewno uda się w szybkim czasie ustabilizować pozycję firmy, a ja na pewno docenię wasze zaangażowanie. Jeszcze mam pytanie dotyczące ekipy technicznej. Ktoś wrócił?
- Jest dwóch starych pracowników z pięciu wcześniej zatrudnionych - odpowiedziała Ala. – Jak chcesz, to zaraz ich tu przyślę.
- Bardzo mi na tym zależy. Trzeba koniecznie wyremontować ten pokój naprzeciwko i urządzić tam gabinet. Stoją tak jakieś stare manekiny. Te można przenieść do pracowni Pshemko. Ula musi mieć miejsce do pracy. Na razie będziemy siedzieć razem, ale na dłuższą metę tak się nie da.
- Zaraz im wszystko przekażę i przyślę ich.
Kiedy zostali już sami objął swoje szczęście i pocałował.
- Spójrz kochanie, dopiero dziesiąta, a my załatwiliśmy już mnóstwo rzeczy. Powoli okrzepniemy.
- Nic mi nie mówiłeś, że chcesz ze mnie zrobić wiceprezesa.
- To miała być niespodzianka, a poza tym widzisz tu kogoś lepszego na to stanowisko, bo ja nie? Będziesz najlepszym wiceprezesem jakiego kiedykolwiek miała ta firma. Tak naprawdę to nigdy nie było tutaj takiego stanowiska, ale nie mogłem oprzeć się pokusie. Przecież mamy pracować ramię w ramię, prawda?
Te miłe tête à tête przerwało im pukanie do drzwi, w których ukazało się dwóch mężczyzn.
- Wzywał nas pan prezesie?
- Dobrze, że jesteście panowie. Przed wami bojowe zadanie. Trzeba wyremontować ten pokój po drugiej stronie sekretariatu i urządzić w nim gabinet. Jest jeszcze zdecydowanie za mało ludzi, dlatego chcę was prosić o nietypową przysługę. O zakup farb i mebli biurowych. Mogą być takie jak moje. Podejmiecie się?
- Nie ma sprawy. Do jakiej kwoty mają być te meble?
- Nie mam pojęcia. Najważniejsze, żeby były funkcjonalne i wyglądały estetycznie. Na wszystko bierzcie faktury, również na transport. Będę pokrywał na bieżąco. Kupcie też jakiś porządny sprzęt malarski, bo nie wiem czy jest. Może ze dwie drabiny. Jak przyjmiemy drugiego zaopatrzeniowca, to będzie już lżej. Dacie radę załatwić to jeszcze dzisiaj?
- Farby i pędzle na pewno. Może i z meblami się uda. Jaki kolor mają mieć ściany?
- Najlepiej jakiś jasny, – Ula uśmiechnęła się do nich – albo blady żółty, albo blady oranż. Te odpowiadałyby mi najbardziej.
- Taki właśnie kupimy szefowo.
- Będę bardzo wdzięczna panowie. To do dzieła.

Powoli sytuacja zaczęła się klarować. Mieli bardzo dużo pracy organizacyjnej, ale i tak plusem było to, że przynajmniej popołudnia mieli dla siebie. W jedno z nich zawitali do seniorów Dobrzańskich i ze szczegółami opowiadali im o zmianach zachodzących w firmie. Krzysztof słuchał tego ze łzami w oczach i wiele razy dziękował im obojgu, że podjęli ten trud.
- Jestem z was bardzo dumny dzieci. Naprawdę dumny. Gdyby nie wy, to nawet boję się pomyśleć, co mogłoby się stać. Zginęlibyśmy marnie.
- Teraz już wszystko jest tak jak powinno tato. Pshemko dopieszcza projekty, krawcowe szyją jak szalone. Szwalnie za chwilę dostaną swoje wytyczne, bo materiały już do nich dotarły. Ludzie są bardzo ofiarni i poświęcają się dla firmy. Myślę, że świąteczne premie pozwolą im trochę podreperować budżet, nawet gdybym miał z własnej kieszeni im wypłacić, to zrobię to, bo na nie zasłużyli.

Nie minął miesiąc od wyceny Marka domu, kiedy zdzwonił pośrednik powiadamiając go, że znalazł się kupiec. Miał również dobre wieści odnośnie domu Szymczyków. Na niego było więcej chętnych, bo był zdecydowanie mniejszy i tańszy. Pod koniec listopada sfinalizowali sprzedaż obu domów. Ula natychmiast zadzwoniła do Maćka informując go, że dom poszedł za pięćset pięćdziesiąt tysięcy.
- Nie spodziewałem się aż tyle Ula.
- Ja też nie, ale wygrała najlepsza oferta. To co teraz Maciuś? Pieniądze są na razie na moim koncie. W przeliczeniu na euro to będzie jakieś sto trzydzieści dwa tysiące bez ośmiu euro. U nas euro po cztery złote dwadzieścia groszy i tak przeliczałam.
- Super Ula. Naprawdę super. Wychodzi na to, że będę ci wisiał jakieś osiemnaście tysięcy. To naprawdę niewiele. Nic mi nie przysyłaj. Sezon był świetny i wyszliśmy na swoje. Nawet trochę udało mi się zaoszczędzić.
- A jak rodzice. Przyzwyczaili się już?
- Coraz lepiej się znajdują w tym środowisku. Teściowie przychodzą często i próbują ich nauczyć angielskiego. Mama nawet sobie radzi. Ojciec gorzej, bo nie bardzo może zapamiętać, ale dogadują się. Erin też pomaga. Mam jeszcze jedną świetną wiadomość. W czerwcu zostanę ojcem.
- Maciuś! Gratulacje! To będzie piękne dziecko. Ale się cieszę! Pogratuluj Erin od nas i uściskaj ją serdecznie. Już wyobrażam sobie radość twoich rodziców. Trzymaj się i przekaż pozdrowienia od nas. Nie dajcie się zimie.
- Wy też. Pozdrów Marka i wszystkich Cieplaków.

Przed firmową wigilią ruszył wraz z Sebastianem do galerii. Przez lata przyzwyczaili ludzi do skromnych upominków od zarządu i do świątecznych premii. Dzień otwarty w firmie sprawdził się i co piątek mogli zarobić trochę pieniędzy ze sprzedaży starych kolekcji. Jednak to było za mało, żeby wypłacić ludziom uczciwe premie. Marek postanowił pokryć to z własnych oszczędności.
Upominki popakowali w kolorowe torby. Sebastian zamówił szampana i catering. Marek pragnął, żeby było jak dawniej.
W dzień wigilii zebrali się wszyscy w sali konferencyjnej. Przybyli też seniorzy Dobrzańscy. Krzysztof w imieniu zarządu podziękował im za poświęcenie i trud jaki wkładają co dnia w to, żeby firma prosperowała coraz lepiej. Po nim zabrał głos Marek.
- Kochani. Ja również jestem wam bardzo wdzięczny za to, co robicie dla firmy. Wiecie, że nadal nie mamy imponujących zysków i ciągle trzeba dokładać. Mimo to chciałem, żebyście aż tak mocno nie odczuli tego deficytu, dlatego bez względu na zajmowane stanowisko przyznałem wszystkim po tysiąc złotych netto świątecznej premii. Dla wszystkich po równo. Dzięki temu być może te święta nie będą o wiele uboższe od poprzednich. W imieniu całego zarządu, a także mojej ukochanej Uli życzę wam udanych, zdrowych, szczęśliwych świąt. – Uniósł go góry kieliszek z szampanem. – Pomyślności moi drodzy. Oby ten kolejny rok był lepszy od tego, który właśnie mija.
Ludzie byli podekscytowani. Wychwalali prezesa. Mimo, że pensje nadal były okrojone mieli świadomość, że on robi wszystko, aby to się zmieniło. Pozwolił im na wcześniejsze wyjście do domu. Tym sposobem o dwunastej w południe plątały się po korytarzach F&D tylko jakieś niedobitki.
Wraz z Ulą wyszli kilka minut po dwunastej. Miał dla niej niespodziankę. Chciał ją zabrać do Łazienek. Wprawdzie najbardziej lubiła tam jeździć wiosną i latem, ale i dzisiaj nie mogli narzekać na pogodę. Spadło w nocy trochę śniegu i teraz skrzył się w zimowym słońcu.
Poznała, że nie jadą do domu i nieco zdziwiona spytała.
- Nie wracamy do Rysiowa?
- Nie kochanie. Jeszcze nie. Chcę cię dokądś zabrać. To niespodzianka.
Zaparkował niedaleko bramy.
- Łazienki! O tej porze też może być pięknie. Faktycznie zrobiłeś mi niespodziankę i wielką przyjemność. - Objęci ruszyli wolno w kierunku Starej Pomarańczarni. - Naprawdę jest tu dzisiaj cudnie i powietrze takie rześkie. Uwielbiam to. – Przytuliła się do jego ramienia. Dotarli do budynku i stanęli przed nim. On poszperał w kieszeniach i po chwili ukląkł przed nią wprawiając ją w niemałe osłupienie.
- Ula. Wiesz, że kocham cię bardziej niż własne życie. Kocham za wszystko. Za twój piękny uśmiech, wspaniały charakter, za twoje wielkie i szczere serce. Nie wyobrażam sobie, że miałoby cię nie być u mojego boku do końca moich dni. Jesteś moim najcenniejszym klejnotem, a skoro tak, to ofiarowuję ci pierścionek z perłą - morskim klejnotem, symbolem twojego imienia. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją żoną? – Ze wzruszeniem pogładziła jego włosy.
- Oczywiście, że tak. Gdzie mogłabym znaleźć drugiego takiego przystojniaka jak Ty? Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy i kocham cię bardzo, bardzo mocno.
Wstał z kolan uszczęśliwiony i wcałował się w jej usta.
- Już zawsze razem skarbie i na zawsze. Na libor i vibor aż do śmierci. Kocham cię jak wariat. Kocham cię! – Wrzasnął na całe gardło, czym poderwał do lotu wszystkie gnieżdżące się tu wrony.



Elkanum (gość) 2014.06.01 09:51
Rozdział jest po prostu super! To wspaniale, że Markowi i Uli udało się podnieść firmę. Nie spodziewałam się również tego, że Marek oświadczy się Uli. Zrobiłaś nam wszystkim wielką niespodziankę. Pozdrawiam cię serdecznie! :P
Elkanum (gość) 2014.06.01 09:53
Nie wiem czy zauważyłaś, ale zapraszałam cię ostatnio na rozdział 9 :)
bewunia68 (gość) 2014.06.01 10:05
Marek się oświadczył. To oznacza, że zbliża się koniec opowiadania. Nie przewidujesz chyba już żadnych burz między Ulą i Markiem?
Pozdrawiam!
MalgorzataSz1 2014.06.01 10:58
Elkanum

Rozdział u Ciebie przeczytałam i dodałam bardzo długi komentarz. Zamiast niego wyświetliła się informacja, że będzie widoczny po zatwierdzeniu przez Ciebie, więc może sprawdź to. Chyba zmieniłaś ustawienia, bo pod wcześniejszymi rozdziałami komentarze dodawały się natychmiast. Ja nawet nie jestem w stanie odtworzyć tego wpisu.

Naprawdę nie spodziewałaś się zaręczyn? To zazwyczaj constans w moich opowiadaniach i jakby naturalna kolej rzeczy.


Bewuniu

Oczywiście, że żadnych niemiłych niespodzianek już nie będzie. W czwartek ostatni rozdział opowiadania, a po nim krótka przerwa, ale iludniowa, to podam w informacji.

Dziękuję dziewczyny i serdecznie pozdrawiam. :)
Aneta (gość) 2014.06.01 11:07
Maciek zostanie tata, Ula zostanie zona... Rozdzial swietny.
Jaka radosc w firmie i nawet premie dostali :)
Teraz tylko slub i moze dziecko?
pozdrawiam
lectrice (gość) 2014.06.01 11:44
Alexander Febo bardzo was zdziesiątkował, - wyrzucilabym "bardzo" bo jak zdziesiatkowc to zdziesiatkowac i bardziej lub mniej sie nie da.
A jesli chcesz zachowac "bardzo" to moze : Alexander Febo bardzoprzetrzebil ekipe, jednak liczę na to, że osoby, które zostaly przyjęte z powrotem pomogą nam podźwignąć firmę do dawnego poziomu.

Wiecej byczkow nie ma, ostal sie tylki ten jeden.

O rany ale akcja stawiania na nogi !
Marek rysowal na klifach od paru miesiecy i teraz ma energie zmagazynowana !!!
Zaskoczyl Ule tym stanowiskiem i czytelnikow chyba tez. Stwierdzil; ze ja posadzi blisko, bliziutko to mu sie nie wymknie...
Z rodzicami tez wszystko OK, u Macka dobre nowiny i wszystko uklada sie jak po masle tylko tak sie zastanawiam co te wrony zawinily, ze je wyrzucasz z zaklepanych galezi ? Bidulki, drzemaly sobie grzecznie w zimowy dzien na galazkach a tu rwetes i krzyk ! :-))


Co to za przerwy nam szykujesz, mam nadzieje, ze nie zdrowotne... Nadal nie ma nowego tytulu w zapowiedziach, zaczynamy trzesc gaciami ze strachu, ze Nowy poczatek nam zakonczy przygode literacka !
MalgorzataSz1 2014.06.01 11:58
Aneta

Zbliżamy się nieuchronnie do końca tego opowiadania. Teraz już tylko cud, miód i orzeszki. A jeśli chodzi o dziecko, to może, może...

Lectrice

Co do wron, to przyda im się trochę ruchu, bo nic nie robią tylko żreją, sr...ą i kraczą.
Przerwa będzie, ale niezbyt długa. Może tydzień, a może dziesięć dni. Liczę na to, że w tym czasie coś będę w stanie napisać.
Nie wiem, jak Ty patrzysz, ale wypisane są trzy nowe tytuły do publikacji. Na razie możesz spać spokojnie, prawda?
Błąd poprawię.

Dzięki dziewczyny za wpisy. Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.06.01 12:24
Zaręczyny były dla mnie kompletną niespodzianką :P Naprawdę się ich nie spodziewałam. :) Rzeczywiście miałam zmienione coś w ustawieniach. Teraz komentarz już się wyświetlił :) Zaraz odpowiem ci na niego :) Pozdrawiam!
MalgorzataSz1 2014.06.01 12:29
Elkanum

Kamień spadł mi z serca, bo już przerażona byłam wizją, że musiałabym nadwyrężać pamięć i go odtwarzać. Dobrze, że się zachował. :)
Elaknum (gość) 2014.06.01 13:02
He. He. :)
lectrice (gość) 2014.06.01 13:27
To ty teraz wrony trenujesz ?
Ja wiem, ze sa publikacje w planach ale dawno nic nowego sie nie pojawilo w planach i dlatego marudze, bo sie lista konczy tym sraczkowatym kolorem i nic nowego !
Przyzwyczailas nas do wybiegania w przyszlosc to teraz masz, czytelnika trzeba sobie wychowac ! Ty pozwalasz blogowiczkom na smecenie, bzdury i glupoty i prosze efekt ! Za m.... towarzystwo trzymac ! :-DDD
A kiedy koncoweczka ? (to bylo by Cie "znederwowac"...).
MalgorzataSz1 2014.06.01 13:36
Lectrice

Końcóweczka w czwartek. Doczekasz się wreszcie. A skoro piszesz o wychowywaniu, to w takim razie poprzestaję na sraczkowatym kolorze i nie będę wybiegać w przyszłość. Koniec ze zwiastunami publikacji, zgodnie z Twoją sugestią. Mówisz i masz. :)
lectrice (gość) 2014.06.01 13:42
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee !

To ja juz bede grzeczna i nie obiecuje !
Gośka (gość) 2014.06.01 14:24
Przyznam się, że pierwsze rozdziały tego opowiadania nie zachęciły mnie do dalszego śledzenia. Odczuwałam żal, że poprzednie tak szybko się skończyło. Bardzo mi się podobało, a tutaj kolejne nowe i jakoś nie przemówiło do mnie. Nie miałam dużo czasu wolnego, bo kończyłam szkołę później doszedł okres matur, aby czytać coś co mnie nie zachęciło. Z racji tego zaglądałam tutaj co niedziele i co czwartek, aby sprawdzić, czy może publikujesz kolejne opowiadanie a to zakończyłaś. Niestety kolejne rozczarowanie. To nadal trwało, i trwa nadal. Ale z racji tego, że miałam więcej czasu przeczytałam kilka ostatnich rozdziałów i już wiem, że nie będę potrafiła doczekać się czwartku. I to opowiadanie ma jednak to coś w sobie. Chwilowo mam więcej czasu, więc będę nadrabiać twoją twórczość.
Czekam na kolejne i życzę miłego pisania nowych opowiadań.
lectrice (gość) 2014.06.01 14:58
Mowisz i masz, mowisz i masz, no to chyba mam ale za swoje !
Ja rozne rzeczy mowie i gdybym tak zawsze "miala bo mowie" to by nie bylo ciekawie. Wiec (nie zaczyna sie od wiec) ja cie bardzo prosze bys odstapila od tej zasady "mowisz i masz" i tym razam dla mnie NIC, no zwyczajnie nic, ani ani, zero, ani kruszynki... (chyba, ze cos dobrego). :-)
MalgorzataSz1 2014.06.01 15:56
Gosiu

Ja mam jedną zasadę, że jak zaczynam czytać czyjeś opowiadanie, to nie oceniam go po pierwszych trzech rozdziałach nawet wtedy, gdy nie bardzo mi się podoba. Jeśli następne są moim zdaniem niezbyt porywające, przestaję czytać.
Mimo to bardzo się cieszę, że jednak nie zrezygnowałaś i dotrwałaś niemal do końca.
Bardzo trudno utrzymać jest jednakowy poziom opowiadań, które się pisze. Jedne czytelnik uważa za świetnie, inne nie podobają mu się wcale. Ja nie mam o to do nikogo pretensji, że nie podoba mu się ta lub inna historia, bo każdy ma prawo do własnego zdania i każdy ma swój gust, a o gustach podobno się nie dyskutuje.
Mam nadzieję, że kolejnymi opowiadaniami bardziej trafię w Twój gust właśnie i chętniej będziesz je czytać.
Bardzo dziękuję, że skomentowałaś i zapraszam na czwartek na ostatni już rozdział. Serdecznie pozdrawiam. :)

Lectrice

Musiałam Cię trochę podrażnić i uświadomić, że czasem własne słowa stają się dla nas mieczem obosiecznym. Bez obaw. Jak tylko pojawi się coś nowego na pewno wstawię zapowiedź.
Elkanum (gość) 2014.06.01 15:59
Zapraszam cię serdecznie na 10 rozdział ;)
MalgorzataSz1 2014.06.01 16:04
Elkanum

Tryskasz pomysłami jak gejzer! Daj odetchnąć. :D
Elkanum (gość) 2014.06.01 16:06
Na pewno dam. Musze poprawiać chemię, biologię, matmę, historię i WOS więc na pewno mnie długi czas nie będzie. Już w tej chwili powinnam się uczyć, ale mi się nie chce.
lectrice (gość) 2014.06.01 17:03
UFF, kamien mi spadl z nerki, juz teraz bede cicho jak mis pod szufelka (miotla zajeta, tam siedzi mysz).
lectrice (gość) 2014.06.01 23:58
Jute, Marit !
Strajkujecie bo "momentow" nie ma czy co ?
lectrice (gość) 2014.06.02 17:19
Nowy sraczkowaty kolor, kolor sraczkowaty nowy czyli kolejna kupa tekstu do czytania !!! Super !
MalgorzataSz1 2014.06.02 19:07
Lectrice

Mimo tej sraczki sporo w Tobie entuzjazmu. Nie wiedziałam, że jesteś taka spostrzegawcza. No, no...
jute (gość) 2014.06.02 20:55
Witaj Małgosiu. Przepraszam,że dopiero dzisiaj komentuje, ale wczoraj był Dzień Bachorków i bardzo bardzo póżno przeczytałam rozdział.,bo miałam gości.Mnie akurat oświadczyny Marka wcale nie zdziwiły,są logicznym ukoronowaniem sytuacji.Bardzo mi się podoba forma oświadczyn Marka,(w Twoich opowiadaniach zawsze schodzi "do parteru") Tak właśnie powinny wyglądać oświadczyny.Nie jestem obrażona za brak "momentów",bo nie możesz robić za Lenina i być zawsze między nimi.Przyznaję,że czasem bym wolała,żeby w rozdziale było więcej Marka i Uli a mniej"firmy". Ale to może być spowodowane moją osobistą alergią na rózne sprawy. Widzę nową zapowiedz. Bardzo się cieszę Rozumiem ,że kolor wybrałaś na specjalne życzenie Lectrice. Planujesz przerwę,będziesz wyjechana? A to nowe opowiadanie to będzie retrospekcja, mam nadzieję,że z właściwym zakończeniem.Pozdrawiam.
lectrice (gość) 2014.06.02 21:12
Malgosiu
Problemy gastryczne nie zabijaja we mnie radosci czegos tam !
A z tym wyborem koloru to sie niezmiernie ciesze, widze, ze ktos mnie tu jednak slucha i az czuje jak istnieje !
Malgosiu, ty sie wyjezdzasz, rozjezdzasz, masz nas dosyc i robisz sobie tydzien zdrowego rozsadku ? Mam nadzieje, ze to nie problemiska ze zdrowiem, trzymam kciuki za wszystko !

Jute
Wreszcie nos wystawilas z zza tego tortu na rzecz dzieci !

Aneta (gość) 2014.06.02 21:29
O widze zapowiedz kolejnego opowiadania :)
Skad Ty te pomysly bierzesz?
MalgorzataSz1 2014.06.02 21:33
Jute

Postaci Uli i Marka są nierozerwalnie związane z firmą. Tak było w serialu, gdzie większość scen kręcona była właśnie w niej. Zawsze mnie śmieszyło, gdy pokazywali hol i dwie windy, ale dziwnym trafem funkcjonowała tylko jedna z nich. Ta druga nigdy nie miała otwartych drzwi i podejrzewam, że była jedynie atrapą.
Ja w swoich opowiadaniach niemal za każdym razem nawiązuję do F&D, ale nie gra ona w żadnym z nich pierwszych skrzypiec. Mam nadzieję, że jak będziesz czytać kolejne opowiadanie, odniesiesz wrażenie, że firma całkowicie zeszła na dalszy plan. Podobnie będzie w "Pożółkłych kartkach pamiętnika", bo tutaj wprawdzie dzieją się rzeczy w firmie, ale bez kompletnie żadnych szczegółów, bo nie o nie będzie chodziło.

I jeszcze gwoli wyjaśnienia. Nigdzie się nie wybieram, nigdzie nie wyjeżdżam. Po prostu potrzebuję trochę czasu, żeby skończyć pisanie opowiadania, a nie na wklejanie kolejnych rozdziałów nowego i żmudnej korekty. Prawdopodobnie Pierwszy rozdział "Bożyszcza kobiet" ukaże się 15-go czerwca.

Dzięki za wpis Jute. Pozdrawiam Cię najcieplej.

PS. U mnie od trzech godzin leje jak z cebra.
MalgorzataSz1 2014.06.02 21:35
Anetko

Teraz bardzo długo nie przychodził mi do głowy żaden i już zaczęłam się martwić, że opowiadanie z numerem 27 będzie moim ostatnim. Ale dwa dni temu doznałam objawienia i dzisiaj skończyłam pisać siódmy rozdział. Najgorzej jest zacząć, a potem samo leci.
Pozdrawiam. :)
jute (gość) 2014.06.02 22:32
Małgosiu, u mnie też pada cały dzień,pogoda barowa .Staram się nie patrzeć za okno.Powiesz coś na temat zakończenia,nowego opowiadania.Czy tylko to,że będzie na końcu? Kurde chyba mi się udzieliło. Lectrice ten kolor to ochra. Kolor natury lub ziemi.No może jest trochę sraczkowaty,ale jest i to jest ważne.Nosa nie mam z za czego wychylać,bo ciasto jest wspomnieniem.Przerwałam kolejną dietę moich dzieci.Jestem na nich wściekła. W ubiegłym roku po diecie Dukana(Nie wiem jak to się poprawnie pisze) synek wylądował w Nefroluxie,a teraz znowu jakieś kolejne cudactwo.
MalgorzataSz1 2014.06.02 23:15
Jute

Oczywiście nic więcej nie powiem odnośnie opowiadania.

Ja chodzę do Nefroluxu do diabetologa.
lectrice (gość) 2014.06.03 00:05
Ciesze sie, e to tylko literacka robota cie opoznia !

Widze, ze epidemia koncoweczki sie szerzy....
Ten kolor to moze i ochra, chociaz raczej przypomina jakas oschre....
Dlaczego natura lub ziemia maja kolor lajna konskiego ?

Najlepsza dieta to jednak zp... ale niestety najwyzszy stopien trudnosci !!!
ADRIANCREVAN 2014.06.03 08:59
Interia serio mnie nie lubi! najpierw nie umiałam wkleić notki a teraz się zdublowała :-) jest nowa część , miłego dnia Małgosiu :-)
CysioLove (gość) 2014.06.04 14:58
Natalka znów choruje, ale czyta na bieżąco. Tak czytam i czytam i zastanawiam się czy to się kiedyś skończy? Mam nadzieję, że nie. Chociaż ciekawa jestem kolejnych opowiadań.
Piękne oświadczyny, zazdroszczę Ulce. Ja też tak chcę ;'c
pozdrawiam i zapraszam serdecznie http://cysiolove.blogspot.com/2014/06/zakochani-2.html :)
MalgorzataSz1 2014.06.04 16:19
Natalia

Znowu Cię dopadło choróbsko? Biedna Ty jesteś. Kuruj się intensywnie i wracaj szybko do zdrowia.
Pytasz, czy to się kiedyś skończy? Nie wiem, co masz na myśli. Jeśli pisanie opowiadań na temat serialu, to pewnie tak. Już zaczyna być problem z pomysłami na dalsze opowiadania. Oczywiście wypowiadam się wyłącznie w swoim imieniu, bo np. co do Amicus, to jej wyobraźnia jest niezmierzona i będzie długo jeszcze pisać, bo sypie pomysłami jak z rękawa.
Trzymaj się chorowitko i dużo zdrowia.
Pozdrawiam. :)
Elkanum (gość) 2014.06.04 16:45
Co ty mówisz! Weszłam tutaj i zobaczyłam twoją odpowiedź na komentarz Natalii. Naprawdę myślisz o tym by zakończyć pisanie opowiadań? Nie rób mi tego! :( Pozdrawiam i czekam na jutrzejszy rozdział! :)
MalgorzataSz1 2014.06.04 16:49
Elkanum

Ja nie twierdzę, że przestanę pisać. Odpowiadam tylko na pytanie Natalii, że kiedyś pomysły się skończą i ten blog stanie się martwy tak jak już bardzo wiele blogów na temat Brzyduli. Poza tym spójrz ile napisałam opowiadań. Razem z tym, które teraz kończę pisać jest ich 28. Jak myślisz, ile jeszcze mogę mieć na nie pomysłów?
CysioLove (gość) 2014.06.04 20:30
Chodziło mi o to konkretne opowiadanie. :)
Dziękuję, już zdrowieję.
jute (gość) 2014.06.04 21:03
Małgosiu wróciło słonko. Też masz?,czy eksportować?
MalgorzataSz1 2014.06.04 21:08
Jute

U mnie też dzisiaj było od rana. Wykorzystałam je i zawiozłam do pracy kolejne L-4. Miałam to zrobić wczoraj, ale lało nie dałabym rady iść o kuli, nieść torbę i jeszcze parasol. Za export dziękuję. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz