Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 27 czerwca 2019

ZDRADZONA - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3


Dzisiaj świętowała swoje trzydzieste drugie urodziny. Od odejścia Kacpra minęło kilka miesięcy i przestała wierzyć, że doczeka dnia jego powrotu. Z trudem, ale pogodziła się z tym. Rzuciła się w wir pracy i żyła życiem firmy, i swojego syna. Chciała, żeby te urodziny były wyjątkowe, dlatego przygotowywała się do nich solidnie. Zamówiła wspaniały catering z dobrej restauracji, wielki tort i różne rodzaje ciast.


Kupiła dobre gatunki alkoholi. Zaprosiła ludzi z firmy i kilku znajomych ze studiów. Zabawa trwała w najlepsze a ona brylowała w towarzystwie. Pięcioletni Piotruś wytrzymał do dwudziestej trzeciej i padł. Przyciszyła muzykę i wniosła ciepłe dania. Towarzystwo bawiło się do białego rana. Kiedy zamknęła drzwi za ostatnim gościem usłyszała dźwięk swojej komórki. W skrzynce miała mnóstwo sms-ów z życzeniami urodzinowymi. Był także ten od Neli, który nie czytając skasowała od razu. Telefon zadzwonił raz jeszcze. Tym razem był to sygnał połączenia. Numer nie był jej znany więc pomyślała, że znowu Nela usiłuje się do niej dodzwonić. Odrzuciła połączenie i zabrała się za sprzątanie. Po relaksującej kąpieli wskoczyła do łóżka, żeby załapać choć kilka godzin snu. Spała niecałe dwie godziny, gdy tym razem zadzwoniono na domofon. Wściekła zerwała się z łóżka.
 - Kto tam? – warknęła.
 - Pani Anetko to ja Kwaśniewska, sąsiadka mamy. Nie odbiera pani telefonów, a stało się nieszczęście.
Natychmiast nacisnęła guzik domofonu i otworzyła drzwi wpuszczając kobietę do środka.
 - Co się stało pani Kwaśniewska?
 - Musiałam przyjechać, bo pani nie odbierała telefonu a do siostry nie znam. Mama umarła dziś w nocy. Powiadomiono mnie, bo podała mój numer telefonu. Odwiedzałam ją przez ostatni miesiąc, ale nikła w oczach. Okazało się, że miała zaawansowanego raka piersi i liczne przerzuty. Nie było już dla niej ratunku – dokończyła z wyraźną przykrością. – Któraś z was musi zająć się pogrzebem.
Aneta była w szoku. Od tej pamiętnej, telefonicznej rozmowy nie miała kontaktu z matką. Odcięła się od niej tak jak od siostry. Nie miała pojęcia, że matka jest tak poważnie chora. Zalśniły jej w oczach łzy.
 - Oczywiście, zajmę się wszystkim. Bardzo dziękuję, że się pani fatygowała. Jeśli zaczeka pani chwilkę, to ogarnę się i odwiozę panią do domu, a potem pojadę do szpitala. Który to?
 - Centrum Onkologii przy Wawelskiej piętnaście „B”. W rejestracji panią pokierują.
Obudziła Piotrusia i ubrała go szybko. Potem zajęła się sobą. Po niespełna pół godzinie wyjechały z domu. Po odwiezieniu Kwaśniewskiej pomyślała, żeby może zadzwonić do Jacka, ale uzmysłowiła sobie, że przecież i on obchodził hucznie jej urodziny i pewnie miał jeszcze w sobie trochę promili alkoholu. Zrezygnowała więc z tego pomysłu i postanowiła załatwić wszystko sama. Na szczęście była sobota i liczyła na to, że być może uda jej się załatwić akt zgonu i formalności związane z pogrzebem.
Poszło lepiej niż się spodziewała. Tu też natknęła się na zakład pogrzebowy funkcjonujący w pobliżu szpitala i pomyślała, że to chyba teraz standard. Obiecali zająć się wszystkim łącznie z trumną, którą wybrała na miejscu i kwiatami. Proboszcza parafii, do której należała mama dopadła, kiedy wychodził z kościoła po mszy i pośpiesznie wyjaśniła mu w czym rzecz.
 - Rodzinny grobowiec mamy na tutejszym cmentarzu i spoczywa w nim mój ojciec. Chodzi o to, żeby otworzyli płytę i wsunęli trumnę.
 - Chodźmy do kancelarii i tam załatwimy wszystko.
Do domu wróciła skonana niosąc śpiącego Piotrusia na rękach. Zrobiła sobie kawy i zadzwoniła do Jacka informując go o śmierci mamy i dacie pogrzebu. Do Neli nie chciała dzwonić. Napisała jej tylko krótkiego sms-a. Oczywiście siostra nie byłaby sobą, gdyby natychmiast nie oddzwoniła i to z nieznanego numeru.
 - Halo…
 - Aneta nie odkładaj słuchaw… - rozłączyła rozmowę. W dalszym ciągu miała zamiar ignorować kontakty z Nelą. Po pogrzebie ta ostatnia próbowała do niej podejść i porozmawiać, ale Aneta odwróciła się od niej z pogardą. Podziękowała sąsiadom mamy za udział w jej ostatniej drodze i zabrawszy Piotrka odjechała pośpiesznie do domu.


Dwa lata później, pierwszego września odprowadzała swoje dziecko do szkoły. Nawet nie zauważyła, kiedy minęło te siedem lat. Patrzyła na synka pełnym miłości wzrokiem i wzdychała, że umknęło jej tyle rzeczy z nim związanych. Był taki podobny do Sławka… Z biegiem lat pogodziła się z tą bolesną stratą, także z jego zdradą. Może nie wybaczyła mu, ale znacznie spokojniej podchodziła do przeszłości.

Część oficjalna i organizacyjna skończyła się. Dzieci uzbrojone w plany lekcji wraz z rodzicami wyszły ze szkoły. Aneta zabrała syna na lody a potem na spacer do parku. Przyjemnie spędzili ten dzień tylko we dwoje. Od jutra miało się dla niego zacząć wczesne wstawanie, pakowanie plecaka i odrabianie lekcji.
Wieczorem weszła pod prysznic. Namydlając ciało dotarła do pachy. Między nią a lewą piersią wyraźnie wyczuła spory guz. Przeraziła się. Potem z dziesięć razy dotykała tego miejsca chcąc się upewnić, czy nie ma jakichś omamów. Guz jednak był i nie chciał zniknąć.
Następnego dnia odprowadziła Piotrka do szkoły i pojechała do przychodni onkologicznej. Była zdenerwowana. Od kobiety w rejestracji dowiedziała się, że na konsultacje trzeba czekać trzy tygodnie. Nie mogła sobie na to pozwolić. Musiała wiedzieć jak najszybciej, czy to jest zwykły tłuszczak, włókniak, czy coś złośliwego. Niewykluczone, że po mamie odziedziczyła skłonność do takich chorób. Zapisano ją, ale wychodząc z przychodni postanowiła dotrzeć na prywatną wizytę. W internecie znalazła nawet kilku lekarzy, o których internauci wypowiadali się w samych superlatywach. Wybrała jednego z nich zaznaczając pod dzisiejszą datą godzinę wizyty.

Szła na tę wizytę jak na ścięcie. Bała się tego, co może usłyszeć. Lekarz okazał się bardzo miły i dzięki niemu odprężyła się trochę. Powiedziała mu, że odkryła ten guz wczoraj i jest śmiertelnie przerażona. Lekarz zbadał ją. Wyczuł wielkość i twardość guza. Zauważył zmieniony kolor brodawki i słabą, podbarwioną krwią wydzielinę z niej. Od razu wykonał jej USG. Trochę się zmartwił tym, co ujrzał na ekranie.
 - Zaraz zrobię biopsję. Wtedy będę miał stuprocentową pewność.
Bolało, ale zacisnęła zęby i jakoś wytrzymała to nieprzyjemne badanie. Lekarz kazał jej się ubrać i usiąść naprzeciwko siebie.
Spojrzał Anecie w oczy. Były przerażone i patrzyły na niego z wyczekiwaniem.
 - Nie będę owijał w bawełnę. Podejrzewam, że to złośliwa zmiana w dodatku bardzo duża. Trzeba działać szybko. Z całą pewnością nie jest to tłuszczak ani włókniak. Guz umiejscowił się w pobliżu węzłów chłonnych i sądzę, że już je zaatakował. Jutro będę znał wynik biopsji i wtedy zadzwonię do pani, żeby umówić się na kolejną wizytę. Niestety trzeba będzie operować. Pracuje pani? – Kiwnęła twierdząco głową. – W takim razie koniecznie musi pani porozmawiać ze swoim szefem o dłuższej absencji w pracy. Najpierw wykonamy zabieg a potem będziemy musieli wprowadzić chemio i radioterapię.


 - Ale ja mam małe dziecko… - wykrztusiła z dezaprobatą jakby miał to być argument przed uniknięciem operacji.
 - W takim razie ma pani dla kogo żyć i musi walczyć. Postaram się zadzwonić do pani jutro do południa.
Wyszła od lekarza zdruzgotana. Nie sądziła, że to jest aż tak poważne. Miała mętlik w głowie, bo nie wiedziała co robić. W firmie na pewno zrozumieją jej sytuację, ale z kim zostawi Piotrusia? Jest jeszcze za mały, żeby samodzielnie chodzić do szkoły. Ktoś musi go zaprowadzać i przyprowadzać. Nie miała w pobliżu nikogo z rodziny a raczej miała tylko Nelę. Przez trzy dni biła się z myślami nie wiedząc co zrobić. Znała już wynik biopsji, która potwierdziła podejrzenia lekarza. Miała też skierowanie na oddział szpitalny z wyznaczonym terminem zabiegu. W końcu zdawszy sobie sprawę z dramatyzmu całej sytuacji wybrała numer Neli. Nie mogła dopuścić, żeby siostra po raz nie wiadomo który zarzucała ją błaganiami o wybaczenie, bezsensownym kajaniem się i biciem w piersi. Ta rozmowa miała być bardzo konkretna i przeraźliwie rzeczowa. Jak tylko usłyszała jej zdziwiony głos od razu przejęła inicjatywę.
 - Dzwonię do ciebie, bo jestem pod ścianą i nie bardzo wiem jak z tego wybrnąć.
 - A coś się stało?
 - Nie chodzi tu właściwie o mnie, ale o Piotrka.
 - A co z nim? – najwyraźniej mocno się przejęła a w jej głosie brzmiało zaniepokojenie.
 - Nic mu się nie stało… Chodzi o to, czy mogłabyś go zabrać do siebie na kilka dni. Muszę iść na jakiś czas do szpitala i nie mam go z kim zostawić – zadrżał jej głos. Już wiedziała, że ta rozmowa nie będzie ani chłodna, ani rzeczowa. Nie panowała nad emocjami i rozpłakała się. – Muszę się poddać całkowitej mastektomii. Mam ogromnego guza, którego muszą wyciąć, a potem jeszcze czeka mnie chemia.
Nela nie wypytywała już o nic więcej. Zadała tylko jedno pytanie.
 - Mogę do ciebie przyjechać? – słyszała ciężki oddech siostry i pociąganie nosem. Aneta była tak oszołomiona tym pytaniem, że nie miała siły jej odmówić. Była przerażona tym, co miało ją czekać.
 - Tak…
Nela rozłączyła się. Pół godziny później naciskała guzik domofonu. Aneta wpuściła ją ale wciąż trzymała się na dystans. Nie chciała żadnego rzucania się na szyję, obściskiwania i przeprosin. Nela przywitała się tylko krótkim „cześć”, zdjęła buty i weszła do salonu.
 - Zaparzę nam melisy. To nas trochę uspokoi. A gdzie Piotruś?
 - W swoim pokoju. Zaraz go zawołam.
Piotr szarmancko przywitał się z Nelą uświadomiony, że to jego ciocia, siostra mamy. Był zbyt mały, żeby ją zapamiętać.
 - Od jutra Piotruś ciocia będzie cię zaprowadzać i przyprowadzać ze szkoły. Ja muszę na kilka dni pójść do szpitala na badania i nie mogę cię zostawić samego. Bądź grzeczny i słuchaj się cioci Neli. Możesz zostać na noc?
 - Zostanę i jutro zawiozę cię do szpitala. Teraz może odpocznij a ja tu trochę ogarnę. 
Aneta ułożyła się na kanapie i nakryła kocem. Była zestresowana i czuła się słabo. Spod przymrużonych powiek obserwowała myjącą górę brudnych naczyń Nelę. Robiła to szybko i sprawnie. Wytarła blaty i stół, by za chwilę zmyć podłogę. Ostatni raz Aneta widziała ją na pogrzebie mamy. Od tego czasu bardzo się zmieniła i to na gorsze. Była dwa lata młodsza, ale przez to, że jej twarz pokrywała teraz siateczka zmarszczek, ciężkie powieki zmniejszyły znacznie jej ładne kiedyś oczy i sporo przybrała na wadze, wydawała się o co najmniej dziesięć lat starsza. Jej skromny ubiór i zaniedbane, dłuższe niż zwykle włosy świadczyły o tym, że nie przelewa jej się zbytnio.
Przeszła z kuchni do łazienki i nastawiła pranie. Potem przysiadła w fotelu upijając łyk przestygłej już melisy.
 - Pracujesz gdzieś? Jeśli tak, to chyba nie było dobrym pomysłem obarczanie cię opieką nad Piotrusiem.
 - Nie pracuję niestety. Od jakiegoś czasu jestem na zasiłku dla bezrobotnych. Wciąż szukam i rozsyłam CV. Nie mam szczęścia. Rynek nasycił się już informatykami.
 - Jeśli z tego wyjdę… - głos uwiązł Anecie w gardle a w oczach pokazały się łzy. – Jeśli z tego wyjdę, na pewno będę mogła ci pomóc. Zatrudnię cię we własnej firmie. Dobry informatyk zawsze się przyda.
 - Nie musisz tego robić. Nie musisz mi się za nic odwdzięczać. Jestem pewna, że leczenie przyniesie pozytywne skutki. Ty tylko musisz chcieć żyć i walczyć.



54 komentarze:

  1. Piękne. Dziś akurat mam stres jak stąd do Paryża. Pozdrawiam i moc uścisków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Dzięki, że mimo stresu dałaś radę przeczytać. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Rety! Nie oszczędzasz tej Anety i Piotrka. Rak?! Może być niezbyt różowo, jej mama zmarła na to dziadostwo. Ale chyba wyjdzie z tego i w końcu życie jej się ułoży? Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Niektórzy mają ciągle pod górkę i Aneta jest tego świetnym przykładem. Powodzi jej się w pracy, ale w życiu osobistym już niekoniecznie. Oczywiście, że jej nie uśmiercę. Za dużo przeszła a ja nie jestem aż tak okrutna.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  3. Z rozdziału na rozdział coraz więcej dramatów. Ile jeszcze Aneta jest w stanie udźwignąć? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już ostatni dramat. Więcej jej ich nie zafunduję. I tak ma przed sobą walkę ze smokiem a jej efekt niepewny.
      Bardzo dziękuję za wpis. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Po przeczytaniu tej części, aż mi skóra ścierpła a w głowie mam kilka pytań. Co jeszcze spotka tę biedną Anetę? Czy ona już dość nie wycierpiała? Zdrada i śmierć męża i zdrada siostry, śmierć matki, a teraz jej choroba. Druga sprawa to Piotruś najpierw strata taty, a teraz ma jeszcze stracić mamę? Mimo tylu pytań mam cichą nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a Aneta wreszcie będzie szczęśliwa.
    Dobrze, że Nela zgodziła się zaopiekować siostrzeńcem i chyba w jakimś stopniu zrozumiała, że ciągłym nagabywaniem siostry nic nie wskóra.
    Dziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
    Gorąco pozdrawiam w czwartkowe popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Aneta jest w jakimś sensie pechowcem, ale to silna kobieta i poradzi sobie. Walka z przeciwnościami, to jej drugie imię. W końcu nadejdzie czas, kiedy pokona demony.
      Bardzo dziękuję Ci za wpis. Przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  5. A jednak Nela nie oszukiwała. Widać, że miała przez wszystkie te lata wyrzuty sumienia. Ona też dostała od losu niezłego kopniaka, ale w chwili próby nie zawiodła. Liczę, że tak będzie cały czas, że nie opuści Anety aż do jej wyzdrowienia. Bo jakoś nie chcę nawet myśleć, że to opowiadanie może się inaczej skończyć. Chociaż, kto wie, mama zmarła. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Choroba Anety to prawdziwy dramat, ale też szansa na odkupienie win Neli. Ona bardzo siostrze współczuje, ma jednak nadzieję, że chociaż w części odkupi swoje winy wobec niej i Piotrusia. Na tym polu na pewno nie zawiedzie.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam.:)

      Usuń
  6. Jaka smutna śmierć. Mama miała dwie córki, a umierała przy sąsiadce?! Okropne. Na miejscu dziewczyn chyba spaliłabym się ze wstydu. Oby Anecie się udało. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Aneta postawiła sprawę jasno i była wobec matki uczciwa. Ostrzegała ją, żeby przestała namawiać do pojednania z Nelą. Mama nie posłuchała więc Aneta zerwała z nią kontakt. Pytanie brzmi: gdzie była Nela, dlaczego nie wiedziała nic o chorobie matki i o jej śmierci. Niestety pozostawiam to bez odpowiedzi. Możecie się jedynie domyślać i przyjąć wersję dla Was najlepszą.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  7. Na szczęście w tym nieszczęściu więzy krwi okazały się silniejsze od poprzednich animozji. Nela w tym przypadku zachowała się wzorcowo. Nie lamentuje, nie wypytuje, wzięła się za robotę. Te zwykłe czynności wykonywane przez nią mogą Anecie dać ukojenie, takie złudne poczucie, że nic się nie zmieniło. Może dzięki Neli Aneta będzie się mniej bała. Co będzie później, to czas pokarze, ale myślę, że Nela bardzo wydoroślała przez te lata i powinno być dobrze między nimi. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Zdecydowanie Nela dojrzała a sytuacja w jakiej się teraz znalazła wymaga od niej właśnie dojrzałości i rozsądku. Wie, że nie powinna poruszać tematu Sławka i ich zdrady, bo Aneta ma znacznie poważniejszy problem niż rozpamiętywanie przeszłości. Bez wątpienia otrzyma od Neli wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje.
      Pięknie dziękuję Ci za komentarz. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
  8. Jak ten czas szybko leci. Piotruś idzie do szkoły, a tu mama chora? Ten dzieciak też swoje przeżył. Obca kobieta będzie się nim opiekowała? Niby wie, że to ciocia, ale przecież jej nie zna. Nie będzie się buntował, będzie jej słuchał? A Nela poradzi sobie, czy da kolejną plamę? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Akurat nie rozpisywałam się na temat charakteru Piotrusia, ale założyłam, że to dobre i spokojne dziecko. Neli nie pamięta, ale na pewno wie, że istnieje jakaś siostra mamy. Wie też, że ma tylko ją i skoro musi iść do szpitala przyjmuje za naturalne, że opiekę nad nim przejmie jej siostra a nie jakaś obca, niespokrewniona z nimi kobieta.
      Pozdrawiam Cię cieplutko i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  9. Ale urodziny. Ona się bawiła, a mama w tym czasie umierała. Niefajnie. Z drugiej strony przynajmniej Aneta zapamięta tę datę. Data śmierci taka trochę magiczna. W tym samym dniu rodziła swoje pierwsze dziecko. Dmuchała, chuchała a i tak została sama. Głupia sprawa. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Oczywiście, że niefajnie. Aneta nie miała pojęcia o śmierci matki, bo zerwała z nią kontakt. Z drugiej strony nie umiera się na raka z dnia na dzień i matka mogła się przełamać i poinformować córki o swojej chorobie. Nie zrobiła tego i teraz one obie z całą pewnością mają wyrzuty sumienia.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  10. Smutny rozdział, ale może to zdarzenie zbliży do siebie siostry, pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina
      Sytuacja jest dramatyczna i niejako wymusiła na Anecie podjęcie naprawdę trudnej decyzji. Nela zrobi wszystko, żeby wspierać siostrę w tych trudnych dla niej momentach, bo uważa, że jest jej to winna. Może właśnie to jest pierwszy krok do pogodzenia i wybaczenia.
      Bardzo dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Aneta z Nelą nie będą miały wyrzutów sumienia? Zupełnie odcięły się od matki? Co ona takiego złego im zrobiła? W sumie może i dobrze się stało, bo jaki to by był przykład dla Piotrka żeby z własną mamą nie utrzymywać kontaktu. Przecież to była całkiem młoda kobieta, to co by zrobiły gdyby mama miała po osiemdziesiątce? Wtedy to dopiero ludzie są ciężcy, ale i tak się ich kocha. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Oczywiście, że mają wyrzuty sumienia. Jak jednak pisałam wyżej, na raka nie umiera się nagle i matka mogła poinformować córki o swojej chorobie. To nie była przecież grypa tylko rak, który wyniszcza chorego. One mogły jej pomóc a ona tę pomoc odrzuciła. Równie dobrze wszystkie mogły spuścić z tonu i dumę schować do kieszeni.
      Bardzo Ci dziękuję, że zajrzałaś. Przesyłam serdeczności. :)

      Usuń
  12. Zastanawiam się czy to, co spotyka Anetę jest karą za jakieś grzechy, o których nie wiemy? Przecież jakiś sens musi w tym być? Chociaż pewnie wszyscy, których dotykają nieszczęścia też w podobny sposób się nad tym zastanawiają? Żal mi dziewczyn. Może jakieś odpuszczenie win? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara za grzechy, to chyba za dużo powiedziane, bo jakie grzechy ona popełniła? Zerwała kontakt z matką, ale wcześniej postawiła jej warunek, którego rodzicielka nie dotrzymała. Do końca więc to nie była jej wina, bo trzymała się założeń. Sens jest taki, że Aneta odziedziczyła skłonność do chorób onkologicznych po mamie i to dlatego się rozchorowała. To jeszcze jedna przeszkoda w jej życiu, którą musi pokonać. Jest silna a dziecko jest dla niej wielką motywacją. Da radę.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  13. To co spotyka Anetę i jej rodzinę jest straszne. Horror przy tym, to pikuś, a nawet Pan Pikuś. Ale trzeba przyznać, że nieraz tak jest, że jak się psuje, to po całości i wszystko leci jak domino. Czy tak będzie już do końca? Szkoda ich wszystkich. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Dokładnie! Jak się coś pieprzy, to pociąga za sobą lawinę nieszczęśliwych wypadków. Tu nie będzie tak do końca. Przecież wiesz, że ja kocham happy endy.
      Pozdrawiam Cię pięknie i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  14. Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą. Cały wiersz ks.Twardowskiego pasuje do Anety. To smutne , że matka zmarła zanim ta pogodziła się z nią. Powinna mieć choćby najmniejsze wyrzuty sumienia. Nic też to nie nauczyło Anetę i dalej traktowała siostrę jak największe zło. Dopiero kolejna tragedia sprawiła,że trzeba było przełamać niechęci. Ale i tak wyczuwam, że Aneta ma ciągle uraz do Neli. Może teraz kiedy jest poważnie chora zrozumie, że życie jest zbyt krótkie ,aby chować dawne urazy.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Pisałam wyżej, że obie siostry mają wyrzuty sumienia, chociaż nie do końca są winne zaistniałej sytuacji. Matka w momencie jak dowiedziała się o chorobie równie dobrze mogła powiadomić o niej córki a tego nie zrobiła. Jak to mówią "Taka sama droga do Pana Boga jak i do wszystkich świętych." Aneta jest przerażona swoją chorobą, ale ma silną motywację w postaci syna. To dla niego musi żyć i zrobi wszystko, żeby tak się stało. Wiele też zrozumie.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  15. Bardzo współczuję Anecie. Bardzo dużo złego na nią spadło. Do tego jeszcze musiała się przemóc i musiała zadzwonić do siostry, której podobno nie ma. Można poczuć się podle, jak trzeba prosić o pomoc „wroga”. Nie miała innego wyjścia skoro Kacper jednak nie wrócił. Ale podobno, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Może dziewczyny się pogodzą? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Aneta wiele zrozumie i nieco innymi oczami spojrzy na siostrę. Bez wątpienia doceni jej poświęcenie i wsparcie. Najpierw jednak musi wziąć się za bary z potencjalnie śmiertelną chorobą i zwalczyć ją.
      Serdecznie Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  16. Nie było mnie ponad dwa tygodnie, a tu się tyle dzieje. Opowiadanie jest interesujące, ale też bardzo szokujące. Ogromnie się cieszę z tylu nowych zapowiedzi;) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę się podziało ostatnimi czasy i cieszę się, że zauważyłaś. Trochę pomysłów wpadło nam obu do głowy i koniecznie trzeba było je zapisać. Mamy nadzieję, że się spodobają.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  17. Początek opowiadania zapowiadał same dobre rzeczy. Aneta się pozbierała, ma dużo znajomych, wyprawia urodziny. Później zwrot akcji. Śmierć mamy, jej ciężka choroba. Może choroba coś zmieni, może siostry dojdą do porozumienia? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina
      Choroba i to jeszcze taka poważna zawsze sporo zmienia zarówno u samego chorego jak i u najbliższej rodziny. Na Anecie też zostawi swój ślad i to nie tylko w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jest jakieś światełko w tunelu na pogodzenie się sióstr, chociaż nie tak od razu.
      Najserdeczniej Cię pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  18. Zastanawiam się czy Nela naprawdę nie ma pracy, czy tylko tak powiedziała żeby uspokoić chorą Anetę? To straszna choroba. Długo się z niej wychodzi. Czy Nela będzie im cały czas pomagała, czy po operacji Aneta ją wyrzuci z domu? Do następnego czwartku Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Nela naprawdę pozostaje bez pracy i co miesiąc odbywa pielgrzymki do Urzędu Pracy. To przykry i upokarzający obowiązek, ale gdyby nie on, nie dostałaby zasiłku dla bezrobotnych. Nela zostanie do samego końca i do samego końca będzie wspierać siostrę we wszystkim.
      Pięknie dziękuję za wpis i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  19. Szkoda jednak, że Kacper tak łatwo zrezygnował z Anety. Już nigdy się nie kontaktowali? Teraz jego opieka by się bardzo przydała. Może wystarczy pomoc Neli, ale to nie ukochany. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Nie każdy mężczyzna wytrzymuje taką sytuację psychicznie. Aneta zafiksowała się na zemstę na Neli. Zemstę, która miała polegać na całkowitym jej ignorowaniu. Przy okazji jednak w kółko wracała do tej zdrady i wypadku. Kacper był jej chłopakiem a codziennie musiał wysłuchiwać historii o Sławku. Żaden facet nie chce słuchać o byłym swojej partnerki. Nie wytrzymał i odszedł, ale nie zamknął furtki na klucz. Jeszcze wszystko może się zdarzyć.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  20. Zastanawia mnie jedna rzecz. Mianowicie to dlaczego matka nie powiedziała córką o swojej chorobie. To nie był zawał, wylew czy inny nagły wypadek. Raczysko siedziało w niej od tygodni a ona milczała. Obie musiały ją nie odwiedzać skoro nie wiedziały, że jest tak poważnie chora. Gdyby matka coś zrobiła, to może prędzej siostry spotkały się, porobiły badania i może teraz nie byłoby kolejnej choroby.
    Pozdrawiam Mariola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariola
      O tym właśnie pisałam we wcześniejszych odpowiedziach na komentarze. Większość uważała, że córki powinny mieć wyrzuty sumienia. Aneta zerwała z matką kontakt i była wobec niej uczciwa. To matka złamała warunki, na które się umawiały. Nic dziwnego więc, że Aneta nie miała pojęcia o chorobie matki. Gdzie była Nela i dlaczego ona też nic o tym nie wiedziała. Matka dowiedziawszy się o raku powinna porozumieć się z córkami, przełamać się i wyznać im prawdę. Niejako sama na własne życzenie skazała się na śmierć w samotności.
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  21. Anecie wreszcie może na coś pożytecznego się przydać ta jej twardość, nieustępliwość, upartość. Ma trudnego przeciwnika przed sobą, ale musi pamiętać też, że za sobą ma synka i mimo wszystko siostrę. Nie może się poddawać, musi walczyć. Chęć do życia nie zawsze wystarcza, ale brak chęci, poddanie się bez walki przeważnie kończy się źle. Trzymam kciuki za nich wszystkich, bo może być ciężko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafny komentarz. Aneta mimo całej swojej rozpaczy jest jednak twarda i umie postawić na swoim. Wkrótce okaże się, że nawet rak, straszna, podstępna choroba może mieć także dobre strony.
      Najserdeczniej pozdrawiam i bardzo dziękuję za ten celny wpis. :)

      Usuń
  22. Trochę to dziwne, ale właśnie w obliczu choroby przewartościowujemy życie. Dochodzi do nas dosadnie, co tak naprawdę jest ważne. Z pobłażaniem potrafimy spojrzeć na wszystko, co nas do tej pory irytowało. W związku z tym liczę, że siostry jednak się pogodzą i obie znajdą sobie odpowiednich partnerów;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Zwłaszcza w obliczu potencjalnie śmiertelnej choroby nagle opadają nam klapki z oczu,bo musimy zmierzyć się z czymś naprawdę groźnym i wszystko to, co nas uwierało do tej pory traci na znaczeniu. Z całą pewnością Aneta przewartościuje swoją przeszłość.
      Pozdrawiam najserdeczniej i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  23. Jak bardzo Aneta musi się teraz czuć samotna. Nie bez podstawnie jest przerażona. Czeka ją długie i bolesne leczenie. Żeby tylko znalazła dość siły. Nela może tu dużo zdziałać. Dobrze, że Aneta może na nią liczyć. Nelka mogła się przecież na nią wypiąć. Tyle razu próbowała i nic, a teraz jak trwoga, to ...? Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nela nie wypięła się, nie odmówiła pomocy, bo nadal zależy jej na wybaczeniu jej tej zdrady. To ważne, żeby przy Anecie ktoś teraz był i ją wspierał. Od lęgnących się pytań w stylu "I co dalej?" można zwariować, bo może się okazać, że nie będzie żadnego "dalej" i tu wielka rola do spełnienia przez bliską osobę.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  24. Chyba po raz pierwszy Kornelia zasłużyła na słowa pochwały. Zachowuje się na medal. Jestem przekonana, że jest równie przerażona, co Aneta, ale wie dobrze, że nie powinna tego okazywać. Tak trzymaj dziewczyno. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nela zrobi wszystko, żeby pomóc siostrze. Bardzo jej współczuje i rzecz jasna, bardzo się o nią boi. Nie okazuje tego, bo Aneta trochę się posypała i jedna z nich musi być silna. Nela wspierając Anetę liczy tez po cichu na wybaczenie i normalne relacje z siostrą. Czy tak będzie, wkrótce się okaże.
      Bardzo dziękuję za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  25. To i tak cud, że Aneta tylko raz się przed kimś rozsypała. W rozmowie telefonicznej chciała być twarda, ale nie wyszło. No i dobrze. Powinna z siebie wyrzucić swoje obawy i złość do losu, żeby mieć później siły. Dobrze by było żeby Piotrusia nie straszyć. On już stracił jednego rodzica. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneta bardzo się stara ochronić synka przed złymi wiadomościami. Nie mówi mu jak bardzo jest chora a jedynie, że musi iść na kilka dni do szpitala. To jeszcze małe dziecko, bo ma zaledwie siedem lat a mimo to wyczuwa, że z mamą dzieje się coś niedobrego. Obecność przy nim Neli z pewnością go uspokoi i da poczucie bezpieczeństwa.
      Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  26. Życie nie rozpieszcza Anety, zdrada z własną siostrą i śmierć Sławka, śmierć matki i na dodatek jej własna choroba.
    Pojawienie się nieuleczalnej choroby w życiu Anety jest wydarzeniem stresującym i traumatycznym,
    o wielorakich konsekwencjach. Ulegnie zmianie jej dotychczasowa organizacja życia, stąd podejmuje próbę niwelowania nieprzyjemnego stanu dyskomfortu w sferze fizycznej, duchowej i psychicznej. Gdyby żyła matka zapewne do niej zwróciłaby się o pomoc w opiece nad Piotrusiem, ale już nie może. Decyduje się na telefon do Korneli, choć duchowo nie chciałaby tego robić, ale będzie miała spokój psychiczny wiedząc, że jednak syn opiekę ma. Wiemy jakie są relację między siostrami, stąd podziwiam Kornelię, mimo sceptycznego do niej nastawienia, że pojawiła się u Anety i jest gotowa pomóc mimo swojej nieciekawej sytuacji. Cierpienie i choroba stawiają przed człowiekiem zadanie przekroczenia samego siebie. Psychika człowieka ma potężną moc. Ale trzeba wiedzieć, gdzie się ta energia znajduje. Może w rodzinie, może w przyjaźni albo wierze, w pracy, w marzeniach.
    W chorobie człowiek poznaje siebie w nowym wymiarze, w takim, jakiego dotąd nie znał, może to czas, żeby siostry się do siebie zbliżyły bo zostały tylko we dwie i są niejako na siebie skazane.
    Smutny rozdział, ale wiem, że teraz będzie lepiej, przecież Ty zawsze Małgosiu masz szczęśliwe zakończenia, a pozostał tylko jeden.
    Pozdrawiam serdecznie, Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Już zaczynałam myśleć, że wyjechałaś gdzieś i nie masz dostępu do internetu. Muszę przyznać, że odetchnęłam.
      Choroba zwłaszcza potencjalnie śmiertelna zawsze przewartościowuje człowieka, ustala mu nowe priorytety i nie tak rzadko zmienia nawet jego charakter. Aneta też nieco złagodniała, bo wciąż martwi się tym, czy wyjdzie z raka, czy nie, martwi się właściwie o wszystko i nawet zakłada różne czarne scenariusze. Jednocześnie świadoma walki o siebie jest gotowa ją podjąć, chociaż nie uniknie momentów słabszych, które doprowadzają człowieka na skraj załamania. Paradoksalnie ta choroba zaczyna wpływać na jej relacje z siostrą. Nela to już nie jest ta piękna dziewczyna, która zakochała się w jej mężu, ale przytłoczona ciężarem własnych przewinień kobieta bez pracy i właściwie bez perspektyw, bo nie wierzy już w siebie i w to, że jakąś znajdzie. Pomoc Anecie to ratunek dla Neli, sposób oczyszczenia się z win i nadzieja na ich wybaczenie.
      Pozdrawiam Cię najserdeczniej i bardzo dziękuję za komentarz. :)

      Usuń
  27. Małgosiu,dobrze myślałaś,nie ma mnie w domu,jestem w sanatorium. Rozdział przeczytałam na telefonie,ale napisanie komentarza zostawiłam sobie na laptop,gorzej z wysłaniem,bo Internet słabo działa. Miło mi na serduchu,że się martwilas. To taki rodzaj więzi między autorem a czytelnikiem,z którego rodzi się coś wyjątkowego. Pozdrawiam serdecznie,Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata
      Mam nadzieję, że pobyt w sanatorium posłuży Twojemu zdrowiu i wrócisz pełna witalnych sił również takich, które pozwolą Ci na czytanie moich wypocin. Ja i Gaja pozdrawiamy Cię najserdeczniej i życzymy skutecznej terapii. Uściski. :)

      Usuń