Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 31 grudnia 2018

Sylwester 2018/2019

Życzę Wam, abyście w ten Nowy Rok weszli z radością w sercu, aby nigdy nie odstępowała Was nadzieja na lepsze jutro i wiara w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Życzę także wszechogarniającej miłości zarówno od ludzi jak i do ludzi. Aby otaczały Was osoby, które będą dla Was motorem do działania. 
Do Siego Roku Kochani! 


czwartek, 27 grudnia 2018

PODRÓŻ PRZEDŚLUBNA - rozdział 8

ROZDZIAŁ 8


W poniedziałek tuż przed siódmą rano Ula ruszyła jak zwykle do pracy. Tym razem jednak wiozła ze sobą teczkę, w której spoczywało jej wypowiedzenie. Wiedziała, że nie będzie łatwo zwłaszcza z jej kierowniczką, ale w głowie ułożyła sobie listę argumentów, którymi miała ją przekonać, żeby to wypowiedzenie podpisała. Gdyby nie to, że musiała zachować drogę służbową, od razu poszłaby do prezesa.
W biurze kręciło się kilka młodych osób. Nie znała ich, ale domyśliła się, że to są praktykanci, o których przed wyjazdem do Afryki mówiła jej szefowa. Przywitała się ogólnym „dzień dobry” i skierowała kroki wprost do jej gabinetu. Kierowniczka przyjęła ją szerokim uśmiechem, co zdarzało się u niej niezmiernie rzadko i było zjawiskiem wręcz incydentalnym.
 - Pięknie się pani opaliła i widać, że solidnie wypoczęła. Cieszę się z pani powrotu, bo roboty kupa, a młodzi nie zawsze łapią w czym rzecz.
Ula nieco zbita z tropu tą wylewnością przysiadła na chwilę przy biurku przełożonej.
 - Ja przyszłam tu dzisiaj w zupełnie innym celu. Po pierwsze bardzo chciałam pani podziękować za to, że nie wyraziła pani zgody na mój urlop w lipcu i pozwoliła mi na wyjazd w marcu. Dzięki niemu lepiej poznałam mojego przyszłego męża, co umożliwiło mi właściwą ocenę sytuacji i ustrzeżenie się przed popełnieniem życiowego błędu. Ślubu nie będzie. Po drugie dostałam bardzo korzystną ofertę pracy i prosiłabym panią, żeby zgodziła się pani podpisać moje wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Mam nadzieję, że nie będzie pani oponować, bo dla mnie to naprawdę ważne. Zamknęłam pewien etap w swoim życiu i mam zamiar otworzyć nowy, ale już nie w tej firmie. Sama pani dobrze wie, że tu nie ma żadnych perspektyw. Nie ma szans na awans i lepsze zarobki, a ja chcę się rozwijać, doświadczyć czegoś nowego, nabrać praktyki. Tutaj jestem zupełnie pozbawiona takich możliwości. Oto moje wypowiedzenie – podsunęła jej dokument niemal pod sam nos.


Kobieta znieruchomiała i wytrzeszczyła na nią oczy. Dość długą chwilę przetrawiała jej słowa, aż wreszcie chyba do niej dotarło, że traci prawdziwego tytana pracy, który się nigdy nie oszczędzał i tyrał za psią pensję.
 - Jest pani tego pewna? Może potrzebuje pani czasu na powtórne przemyślenie tej decyzji? – wybąkała. Ula przecząco pokręciła głową.
 - Nie pani kierownik, ja sobie to już wszystko przemyślałam. Chcę odejść i jeśli pani się zgodzi to najlepiej od razu.
 - No cóż, – westchnęła ciężko – nie będę pani zatrzymywać, choć nadal uważam, że to zbyt pochopna decyzja – sięgnęła po długopis i podpisała wypowiedzenie. – Pani wie, że to musi jeszcze zaakceptować prezes?
 - Tak. Właśnie się do niego wybieram i bardzo pani dziękuję.
Najgorsze miała już za sobą. Teraz tylko podpis najważniejszego z szefów i załatwienie obiegówki. W kadrach poprosi dziewczyny, żeby jak najszybciej wypisały jej świadectwo pracy. Najlepiej na jutro. Będzie je potrzebować do kompletu dokumentów, które złoży w F&D.
Właśnie opuszczała kadry, gdy rozdzwoniła się jej komórka. Uśmiechnęła się szeroko i natychmiast odebrała.


 - Dzień dobry Marek.
 - No witaj Ula. Dzwonię, bo jestem ciekawy czy zaczęłaś już coś załatwiać.
 - Zaczęłam i załatwiłam prawie wszystko. Jutro przyjadę tylko po świadectwo pracy i pożegnam się z dziewczynami. Nic mnie już tu nie trzyma.
 - Bardzo się cieszę. Może byś wpadła na Lwowską jeśli jesteś gdzieś w centrum i jeśli masz czas? Napilibyśmy się dobrej kawy i może oprowadziłbym cię po firmie?
 - Właściwie to dlaczego nie? Powiedz mi jeszcze jak mam tam dotrzeć. Idę od Puławskiej.
Wysłuchała go uważnie i rozłączyła się. Nie było tak daleko i chętnie uskuteczniła spacer. Ochroniarz wiedział o jej przyjściu. Wystarczyło, że podała mu swoje nazwisko.
 - Pan prezes uprzedził mnie o pani wizycie. Proszę wejść do windy i nacisnąć piątkę. Dziewczyna z recepcji wskaże pani gabinet.
W istocie tak było. Przed gabinetem w sekretariacie królowała śliczna blondynka. Ula przedstawiła się mówiąc, że jest umówiona z panem Dobrzańskim. Blondynka podniosła się z krzesła.
 - Tak, tak. Szef uprzedzał – uchyliła drzwi do gabinetu mówiąc – Marek przyszła pani Cieplak – przepuściła Ulę w drzwiach i zamknęła je za nią.


 - Witaj Ula. Minęły zaledwie dwa dni a ja już zatęskniłem za twoim towarzystwem – Marek podszedł do niej i uścisnął ją mocno wyciskając na jej policzku buziaka. – Daj ten płaszcz i czuj się swobodnie. Ja zaraz zamówię nam espresso. Siadaj bardzo proszę – wskazał białą kanapę. Zamówił kawę i przysiadł obok niej. – Czyli właściwie od środy mogłabyś zacząć, prawda?
 - Jak wszystko dobrze pójdzie to tak. Przywiozłabym wtedy potrzebne dokumenty. Nie miałam pojęcia, że tu dzisiaj wyląduję, bo w przeciwnym razie zabrałabym je ze sobą.
 - Nic się nie stało. W środę zdążymy wszystko załatwić. Jak zapewne zauważyłaś naprzeciwko biurka mojej sekretarki stoi drugie, puste. To twoje stanowisko pracy. Jeszcze dzisiaj wydam dyspozycje, żeby przyniesiono komputer. Musisz mieć na czym pracować. Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się przyjąć to stanowisko, bardzo – popatrzył na nią z jakąś czułością w oczach. – Powiedz mi, czy Piotr cię nękał? Pojawił się u was w domu?
 - Na szczęście nie i mam nadzieję, że nie będzie próbował. Dałam mu przecież wyraźnie do zrozumienia, że nie mamy sobie już nic do powiedzenia. Sytuacja jest klarowna. Teraz chcę się skupić na nowej pracy i nie mam zamiaru o nim myśleć. Gdyby naprawdę mnie kochał, nigdy nie zrobiłby mi czegoś takiego i nie mam tu na myśli wyłącznie zdrady, ale też skazania mnie na samotne spędzanie czasu, bez niego. Ale dość o nim. A Paulina? Rozmawiałeś z nią?
 - Nie… i nie sądzę, żebym chciał. Kiedy odwiozłem cię do Rysiowa nie pojechałem od razu do domu, ale do rodziców. Tam wszystko im opowiedziałem i pokazałem zdjęcia. Mama była w szoku i ojciec chyba też, chociaż po nim trudniej to poznać. Do domu dotarłem wieczorem, ale nie zastałem w nim Pauliny. Wyniosła się zabierając wszystkie rzeczy osobiste. Niewątpliwie też nie miała ochoty mnie widzieć i choć to mało prawdopodobne pewnie było jej wstyd. Cieszę się, że zrobiła to dyskretnie i że nie musiałem tego oglądać. Jestem wreszcie wolnym człowiekiem i mogę zacząć realizować swoje pasje.
 - A co to za pasje? – Ula uśmiechnęła się znad filiżanki.
 - Lubię poznawać ciekawe miejsca, ale to już wiesz. Będąc z Pauliną nie zawsze mogłem się wyrwać, ale teraz pofolguję sobie. Może ty zechcesz mi towarzyszyć? To taka miła forma spędzenia weekendu. Czasami wyjadę zaledwie kilka kilometrów za Warszawę, do lasu i to już mi wystarczy, żeby naładować baterie, powdychać trochę zapachu szyszek i żywicy. Sama przyjemność. A teraz, jeśli dopiłaś kawę, to pokażę ci firmę.
Najpierw przedstawił jej Violettę sekretarkę informując ją, że od środy będzie miała w sekretariacie towarzystwo.
 - To Ula Cieplak. Właśnie została moją asystentką. Od razu uprzedzam, że masz wykonywać jej polecenia, bo to ona teraz będzie twoją bezpośrednią przełożoną.
Viola tylko pokiwała głową i mruknęła – jasne, jasne…
Marek pociągnął Ulę do pracowni i przedstawił jej Pshemko, guru mody i najważniejszą osobę w firmie, a potem zapoznał z dyrektorem HR Olszańskim, który był jego najlepszym przyjacielem. Poznała też trzeciego wspólnika Alexa Febo i głównego księgowego Turka. Oprócz nich jeszcze kilka znaczących osób. Starała się wszystkich zapamiętać. Kiedy wrócili do gabinetu Marka zaczęła się akurat pora lunchu.
 - Odwiozę cię do domu – zaproponował Marek. – Dla mnie to pół godzinki, a ty będziesz się tłuc autobusem drugie tyle. Pogadamy jeszcze po drodze.
Gdy minęli zatłoczone miasto i wyjechali na wylotówkę do Rysiowa Marek nieco przyspieszył.
 - Na początku maja kroi nam się objazd po szwalniach. Robię to dwa razy do roku zawsze przed pokazem kolekcji. To coś w rodzaju kontroli, upewnienia się czy wszystko działa sprawnie. W połowie maja szykujemy pokaz kolekcji wiosenno-letniej i muszę mieć gwarancję, że szwalnie będą nadążać z szyciem. Ich większość znajduje się w Wielkopolsce. Zazwyczaj zatrzymuję się w uroczym pensjonacie nad jeziorem i urządzam sobie tam bazę wypadową. To bardzo wygodne. Tym razem mam nadzieję, że nie pojadę sam, ale w twoim towarzystwie. Posiadanie asystentki bardzo ułatwia pracę – wyszczerzył się. - Potem będziesz miała całkiem sporo zajęć, bo trzeba będzie zająć się budżetem pokazu i dopilnowaniem materiałów, które sprowadzamy głównie z Niemiec i Francji. Mistrz nie może szyć z byle czego. No i na końcu zostaje wynajęcie sali, ustawienie wybiegu dla modelek, catering dla gości, bo zwykle po pokazie organizowany jest bankiet i wynajęcie zespołu muzycznego. Od lat takie pokazy organizujemy w Starej Pomarańczarni i mamy już wypróbowanych dostawców, co oczywiście zawsze można zmienić na lepszych i tańszych i to będzie także należało do twoich obowiązków. W tym roku zapowiedziało się sporo gości z zagranicy. I to na razie tyle. Na pewno w międzyczasie wyjdą i inne sprawy, ale to już będę wyjaśniał na bieżąco.
Ula chłonęła słowa Marka jak gąbka. Wszystko co mówił było bardzo ważne i nie chciała uronić ani słowa.
 - Ja wiem Ula, że jak na jedną osobę to duży zakres obowiązków, ale nie będziesz w tym sama. Ja pomogę i Violettę też zagonię do galopu, choć akurat ona nie bardzo lubi się przemęczać. Nie będzie tak źle. Dobrze wykonaną pracę naprawdę potrafię docenić i nie oszczędzam na premiach. Odpowiednio wynagradzany pracownik zawsze ma motywację do wydajniejszej pracy.


Tak zazwyczaj postępował mój ojciec, a ja staram się nie zmieniać jego metod, bo uważam, że są bardzo dobre i sprawdzają się za każdym razem.
Zatrzymał się przed bramą i pomógł jej wysiąść przystając jeszcze na chwilę.
 - W takim razie widzimy się za dwa dni, tak? – Pokiwała głową i niepewnie spojrzała mu w oczy.
 - Trochę się tego boję. Obawiam się czy podołam i czy nie nadejdzie kiedyś moment, że pożałujesz przyjęcia mnie do pracy.
Marek przewrócił oczami i uśmiechnął się szeroko łapiąc ją za ramiona.
 - Ula, co ty mówisz? Ja na pewno nigdy nie pożałuję tej decyzji, bo jakoś dziwnie jestem spokojny, że nasza współpraca będzie wręcz idealna. Głowa do góry, przecież nie będę od ciebie żądał niemożliwego. Więcej wiary we własne możliwości. Trzymaj się. Do zobaczenia.
Stała jeszcze chwilę patrząc jak samochód Marka znika na końcu ulicy. Pomyślała, że on jednak ma wspaniały charakter, o czym miała już okazję się przekonać. Był doskonałym towarzyszem podróży i dobrym człowiekiem. Nie rozumiała dlaczego Paulina nie potrafiła docenić tych zalet i szukała wakacyjnej przygody. Przecież nie była głupia. Miała być wkrótce zaręczona i zamężna z naprawdę fajnym facetem. Jak można było poświęcić coś tak cennego? I to dla kogo? Dla Piotra, który przy Marku wypadał dość mizernie. Chyba nigdy tego nie pojmie. Cieszyła się, że Marek zaproponował jej tę pracę. Na wyjeździe dogadywali się świetnie, nadawali na tej samej fali i pociągały ich te same miejsca i rzeczy. Miała nadzieję, że i w pracy będzie podobnie. On był dobrej myśli. Ona chyba też powinna…

Marek zaparkował w podcieniach budynku i wysiadł z samochodu. Zauważył podążającego w jego kierunku Sebastiana i zaczekał zrównując się z nim.
 - Byłeś na lunchu? – zapytał Olszański.
 - Nie… Odwiozłem Ulę do domu. Mieszka dwadzieścia kilometrów stąd i nie chciałem, żeby wracała zatłoczonym autobusem.
Olszański pokiwał z podziwem głową. Kolejny raz przemknęło mu przez nią, że jego przyjaciel to ma jednak szczęście. Znał już egipską historię i wiedział o odejściu Pauliny. Nie miał jednak pojęcia, że Ula, którą kilka godzin wcześniej przedstawił mu Marek jest właśnie tą Ulą, którą niedoszły mąż zdradził z Paulą.
 - Ty to masz szczęście – wyartykułował myśl. – Taka laska… Chyba najładniejsza z twoich wszystkich, dotychczasowych asystentek.
Marek uśmiechnął się pod nosem.


 - Oprócz tego, że jest po prostu śliczna, to ma jeszcze dobrze poukładane w głowie. Gdybyś się nudził w środę, to przeczytaj dokładnie jej CV. Jestem pewny, że się zdziwisz. To właśnie z Piotrem, jej niedoszłym mężem Paulina poszła w tango. Kiedy my zwiedzaliśmy w kurzu i upale te wszystkie piękne miejsca oni pieprzyli się po całych dniach i nocach. A wiesz co jest najlepsze? Najlepsze jest to, że ja nawet nie jestem na Paulę wściekły i cieszę się z takiego obrotu sprawy. Przez tydzień zdążyłem dość dobrze poznać Ulę i powiem ci, że to naprawdę wyjątkowa kobieta. Wciąż pozostaję pod jej urokiem. Gdyby tylko zgodziła się ze mną być, nawet bym się nie zastanawiał…
 - No, no, ale cię wzięło bracie. Nie dziwię się jednak, bo potrafi robić wrażenie. Skromna i zjawiskowa. Szkoda, że nie ma siostry bliźniaczki – westchnął żałośnie.
Marek roześmiał się na całe gardło.

piątek, 21 grudnia 2018

Święta...


Niech po świątecznym obrusie potoczą się słowa te czułe, najczulsze, a przy pustym talerzu zasiądzie pamięć o człowieku i nadzieja na nowy rok.
Niech ten piękny, wolny od zajęć czas przyniesie Wam radość z rodzinnych spotkań, chwilę zadumy przy choince i najpiękniejszy uśmiech. Niech da nadzieję na spełnienie marzeń, o które warto walczyć, wiarę w lepsze jutro, radość, którą warto się dzielić, przyjaciół, z którymi warto być, spokój i dobre zdrowie. Niech obsypie Was deszczem wspaniałych, życiowych momentów. Niech ten świąteczny czas przyniesie odrobinę ciepła w środku zimy, pokrzepi serce i będzie światełkiem w mroku. 

Kochani - Wszystkiego najlepszego i najpiękniejszego na te święta życzą
Gośka i Gaja

 

czwartek, 20 grudnia 2018

PODRÓŻ PRZEDŚLUBNA - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7


Pokój miał znacznie niższy standard niż te, które zajmowali do tej pory, ale nie zwracali na to uwagi. Oboje mieli na dzisiaj dość wrażeń. Najważniejsze, że był położony w zupełnie innej, bardziej odległej od recepcji części hotelu. Istniała więc szansa, że do końca pobytu nie spotkają swoich „eks”. Ula wypakowała piżamę i szlafrok, i pierwsza skorzystała z łazienki. Kiedy Marek wyszedł spod prysznica, ona już spała kamiennym snem. Podszedł do niej, przykucnął przy łóżku i pogładził jej gęste włosy.
 – Może ta cała zdrada wyjdzie nam na dobre i rozwiąże wszystkie nasze problemy? Słodkich snów wojowniczko – szepnął.

W czasie, kiedy Marek dogrywał w recepcji wynajęcie pokoju, w jego już byłym apartamencie trwała ożywiona dyskusja. Paulina była bliska paniki. Siedziała na brzegu łóżka wyłamując palce.
 - Jak to się stało, że oboje zapomnieliśmy, że to dzisiaj w nocy wracają? Nigdy nie przeżyłam podobnej wpadki. Nie wiem, co teraz będzie. Dobrzańscy seniorzy chyba mnie zlinczują. Bardzo naciskali na Marka, żeby mi się oświadczył, a teraz jak nas nakrył, nigdy do oświadczyn nie dojdzie. Co ja mam robić? Co robić…?
 - Nie dramatyzuj moja droga – uspokajał Sosnowski. – Sama mówiłaś, że małżeństwo, które mielibyście zawrzeć, byłoby czysto biznesowe. Takie związki zwykle nie są szczęśliwe i prędko kończą się rozwodem. Nie kochasz go więc odpuść sobie.
 - Nic nie rozumiesz. To trochę zawiłe i nie chce mi się tego tłumaczyć. Dziwię się tylko, że ty tak łatwo godzisz się na rozstanie z kobietą, którą kochasz.
 - Godzę się, bo wcześniej nie znałem ciebie. Nie znałem innych kobiet. Ula byłą moją pierwszą i ostatnią dziewczyną. Nigdy jej nie zdradziłem, aż do teraz. To przykre, ale przecież nie będę sobie rwał włosów z głowy, ani podcinał żył. Stało się i czasu nie cofnę. Zostały nam cztery dni do wyjazdu, więc nie zmarnujmy ich na dyskusjach w stylu „co by było, gdyby…”. Chodźmy spać. Jest jeszcze bardzo wcześnie.

Koło południa Marek przetarł oczy i przeciągnął się mocno. Zerknął na łóżko Uli, ale ona spała jeszcze w najlepsze. – Naprawdę musiała być wykończona. Niech śpi. Wezmę prysznic i ruszę się za jakimś śniadaniem.
Po kąpieli ubrał się szybko i poszedł do restauracji. Wziął sobie jajecznicę na bekonie, solidny kubek kawy i chrupiące pieczywo. To samo przygotował dla Uli. Kiedy wszedł do pokoju usłyszał szum lejącej się wody i uśmiechnął się. Postawił tacę na stoliku i usadowił się wygodnie w fotelu. Nie czekał długo, bo Ula wyszła po chwili z jeszcze wilgotnymi włosami, odziana w krótkie spodenki i bluzeczkę na ramiączkach. Uśmiechnęła się promiennie do Marka i pociągnęła nosem.
 - Dzień dobry – powiedziała cicho. – Przyniosłeś mi śniadanie? Naprawdę to doceniam. Pysznie pachnie.
 - Jedz póki ciepłe. Potem porywam cię na łazęgę po mieście i późny obiad w tej przytulnej knajpce, w której jedliśmy ostatnio. Owoce morza były tam genialne, więc trzeba korzystać, dopóki tu jesteśmy.
 - Chyba nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć za to wszystko. Gdybym została z tym sama, pewnie załamałabym się. Dzięki tobie jakoś łatwiej mi to wszystko znieść.

Zamówioną hotelową taksówką podjechali w pobliże wypożyczalni sprzętu do nurkowania. Mieli ochotę znowu popływać koło rafy i podziwiać jej ekosystem.

  
Idąc za ciosem zwiedzili jeszcze miejscowe wielkie akwarium, gdzie zachwycali się rybami większych gabarytów w tym rekinami.


Późnym popołudniem dotarli wreszcie do knajpki, w której jedli poprzednio i zamówili najbardziej egzotyczne dania jakie oferowano. Były więc kalmary, pierścienie ośmiornicy, kraby i wielkie, królewskie krewetki.
Przez następne dni Marek bardzo się starał, żeby nie powiało nudą. Był więc spacer po tutejszej marinie, były wycieczki kładami po pustyni, kolejny raz zaliczyli bazar i wylegiwali się na plaży. Szczęśliwie przez ten czas nie natknęli się ani na Piotra, ani na Paulinę. Zresztą nic dziwnego, bo oni przecież spędzali całe dnie na basenie, z którego ani Marek ani Ula nie korzystali. Spotkanie nastąpiło dopiero przy busie, który miał ich zawieźć na lotnisko. Marek pomagał Uli ściągnąć ciężki plecak, by wsadzić go do bagażnika, gdy zmaterializował się obok nich Sosnowski.
 - Możemy porozmawiać Ula? – poprosił. Nieco zaskoczona jego obecnością spojrzała mu w oczy pogardliwie.
 - Niestety już nie. Nie mam ci nic do powiedzenia, nie będę słuchać kłamstw, próśb o szansę powrotu i innych bzdur. Powiedziałam ci, że to koniec i nie mam zamiaru zmieniać zdania. Nigdy ci tego nie wybaczę. Nie będzie szczęśliwych powrotów, bo skoro zdradziłeś mnie raz, zdradzisz i kolejny. Małżeństwo z tobą byłoby jedną, wielką pomyłką, życiowym błędem, którego żałowałabym do końca swoich dni. A teraz wybacz, jestem zajęta.
Piotr odszedł jak niepyszny. Paulina z daleka przyglądała się Markowi i Uli. Nie miała odwagi podejść. Znała Marka bardzo dobrze i wiedziała, że wiele rzeczy mógł jej wybaczyć, ale przyłapania na zdradzie nigdy. W autokarze usiadła obok Piotra. Podobnie było w samolocie. Już w Warszawie na Okęciu Piotr zaoferował, że odwiezie ją do domu. To samo zaproponował Uli Marek. Nie miał zamiaru wracać z Pauliną. Wprawdzie Ula trochę oponowała.


Mówiła, że do Rysiowa kawał drogi, ale on wcale się tym nie przejął. Wyszczerzył się tylko mówiąc – i bardzo dobrze. Będziemy mieć przynajmniej więcej czasu, żeby jeszcze pogadać.
Przez Warszawę przepychali się dość wolno i często stawali na światłach.
 - To kiedy pojawisz się na Lwowskiej? Nie ukrywam, że chciałbym abyś jak najprędzej zaczęła pracować u mnie.
 - Myślę, że pozałatwiam najpilniejsze rzeczy u siebie w pracy i wtedy zjawię się z dokumentami u was. Oczywiście dam ci wcześniej znać. Mam nadzieję, że nie będą mi robić trudności…
Marek podjechał pod bramę z numerem ósmym i zatrzymał się. Odwrócił się w kierunku Uli i uśmiechnął do niej z sympatią.
 - Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że cię poznałem. Mimo zdrady Pauliny uważam ten pobyt za bardzo udany. Pamiętaj, że gdybyś kiedykolwiek miała kłopoty, lub nie była w stanie czegoś załatwić, ja zawsze ci pomogę. Wystarczy, że zadzwonisz.
 - Ja również ci dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Na zwrot długu niestety będziesz musiał trochę poczekać, ale zwrócę go na pewno – odpięła się z pasów i otworzyła drzwi. – Pójdę już. Nie chcę cię zatrzymywać. Mam nadzieję, że już wkrótce stanę się częścią F&D.
Wysiadł razem z nią pomagając jej z plecakiem.
 - Do zobaczenia Ula.
 - Do widzenia Marek.  

W domu czekano już na nią niecierpliwie. Wycałowana i wyściskana zasiadła wreszcie za stołem, żeby opowiedzieć im trochę o tej eskapadzie.
 - Przede wszystkim bardzo dziękuję ci tatusiu, że wpadłeś na ten pomysł podróży przedślubnej. Dzięki niej otworzyły mi się oczy. Zobaczyłam zupełnie innego Piotra. Piotra cynika, opoja, niechluja i śmierdzącego lenia. Przez cały pobyt nie ruszył tyłka z hotelu. Przy stoliku w restauracji poznaliśmy parę młodych ludzi. On - Marek jest prezesem firmy odzieżowej w Warszawie a ona - Paulina jednym z jego wspólników w interesach. On, chłopak ciekawy świata, gotów poznawać nowe miejsca, a ona taka jak Piotr, leniwa, wiecznie znudzona i zdegustowana. Typowa malkontentka. Kiedy Piotr odwołał swój rejs po Nilu, opadły mi ręce. Odebrał swoją należność i oświadczył, że nigdzie nie jedzie. To samo zrobiła Paulina mówiąc, że nie będzie się wycierać po miejscach, gdzie jest tylko piach i kurz. Wtedy Marek zaproponował mi swoje towarzystwo w podróży i wierzcie mi było wspaniale. Narobiliśmy mnóstwo zdjęć, które obejrzycie wieczorem. Dzięki niemu zwiedziliśmy ile się tylko dało. Grobowce faraonów, świątynie wybudowane na ich cześć a nawet jeździliśmy na wielbłądach. Kiedy w nocy a właściwie nad ranem po intensywnym tygodniu zwiedzania wróciliśmy do hotelu nie zastaliśmy Piotra w pokoju. Okazało się, że przez ten cały czas spędzał upojne noce z Pauliną w apartamencie Marka. Przyłapaliśmy ich in flagranti. Marek nawet zrobił im kilka zdjęć, jak spali słodko, czule przytuleni do siebie. To przesądziło sprawę. Zerwałam zaręczyny. Teraz trzeba odwołać ślub i jak tylko odpocznę zaraz się tym zajmę. Co jak co, ale zdrady nie potrafię wybaczyć. Pod koniec pobytu Marek zaproponował mi pracę w swojej firmie na stanowisku jego asystentki. Zgodziłam się, bo zarobek jest dwukrotnie wyższy od tego, co zarabiam w tej chwili. I to tyle w wielkim skrócie.
Cieplak wyglądał na zszokowanego, ale szybko się opanował. Lubił Piotra i to bardzo, ale on sam zdrady nie puściłby płazem.
 - Dobrze zrobiłaś córcia, że go pogoniłaś. Nie jest ciebie wart. Jeszcze znajdziesz człowieka, którego pokochasz odwzajemnioną miłością. Jeśli chcesz, to sam pójdę do księdza i odwołam ten ślub.
 - Dzięki tato. Teraz rozpakuję się i może coś zjem. Pokażę wam pamiątki, które kupiłam na egipskim bazarze.

Wyjeżdżając z Rysiowa Marek postanowił nie wracać jeszcze do domu. Pierwsza myśl, jaka postała mu w głowie, to porozmawiać z rodzicami o wszystkim, co się wydarzyło i poprzeć tę rozmowę zdjęciami. Tak też zrobił. W drodze do seniorów zadzwonił jeszcze do matki chcąc się upewnić, czy są w domu. Po jej zapewnieniach, że czekają na niego ruszył już do nich bez zwłoki.
Przywitali go bardzo wylewnie, podziwiali jego mocną opaleniznę i chwalili, że zdrowo wygląda. Przy kawie opowiedział im wszystko i trzeba przyznać, że zgotował im niezłą terapię wstrząsową. Helena nie mogła w to wszystko uwierzyć.
 - Naprawdę nie rozumiem, jak ona mogła ci coś takiego zrobić. Przed samymi zaręczynami?
 - Mamo, czas spojrzeć prawdzie w oczy. Ani ona nie pała do mnie wielkim, gorącym uczuciem, ani ja jej nie kocham. To małżeństwo zostałoby zawarte z fałszywych pobudek i pewnie nie przetrwałoby próby czasu. Tak naprawdę to ja jestem bardzo zadowolony z takiego obrotu sprawy. Miłe to nie było, ale chyba rozwiązało mój problem i rozwiało wątpliwości. Jeśli nie wierzysz, to tu są zdjęcia, które zrobiłem, gdy przyłapałem ich razem w łóżku. To najlepsze dowody. Nie chcę mieć z nią już nigdy nic wspólnego. Jeśli ma trochę honoru, sama odejdzie z firmy. Dziewczyna tego Piotra jest solidnie wykształconą ekonomistką. Zaproponowałem jej pracę, bo oprócz ekonomii ma skończone finanse i bankowość. Będzie moją asystentką, której jak wiecie od dawna nie mam – zerknął na przegub dłoni. – Późno się zrobiło. Będę się zbierał.

Podjechał pod dom i pilotem uruchomił bramę i drzwi do garażu. Wjechał wolno do środka i opróżnił bagażnik. Tylnym wejściem wszedł do domu.


Wszędzie było ciemno i ani śladu Pauliny. Dopiero gdy oświetlił salon do którego przylegała ich garderoba zrozumiał, że nie ma jej rzeczy. – Szybko się uwinęła, ale to dobrze. Nie będzie żadnych rozmów wyjaśniających, żadnych usprawiedliwień i błagań o wybaczenie. Koniec Pauliny w moim życiu.
Wszedł pod gorący natrysk, żeby spłukać z siebie trudy podróży. Odziany w gruby, frotowy szlafrok ruszył do kuchni. Był głodny, ale lodówka świeciła pustkami. Sięgnął po telefon i zamówił pizzę. Będzie mu musiała na dzisiaj wystarczyć. Jutro zrobi jakieś zaopatrzenie. Włączył telewizor i czekając na dostawcę z nudów obejrzał wiadomości. Pomyślał o Uli i uśmiechnął się sam do siebie. Ta dziewczyna urzekła go od samego początku nie tylko wyglądem zewnętrznym. Musiał przyznać, że miała piękne wnętrze. Była niezwykle skromna, cicha, łagodna. Nigdy nie podnosiła głosu. To jak zniosła widok Piotra przyklejonego do Pauliny zrobiło na nim wrażenie. Nie histeryzowała, nie zalewała się łzami, nie wyrywała sobie włosów z głowy. Zachowała się naprawdę z klasą może dlatego, że już wcześniej planowała z nim zerwać, a jego zdrada utwierdziła ją tylko w przekonaniu, że on nie jest właściwym facetem na męża? Zastanawiał się, czym Sosnowski zaimponował Paulinie. To zdecydowanie nie był jej typ. Pod względem fizycznym zupełnie nie. Miał dość toporną sylwetkę, wręcz przysadzistą. Był niższy od Marka i chyba lepiej umięśniony. Paulina raczej nie znosiła mięśniaków. Wolała mężczyzn szczupłych i wysokich. Wolała brunetów, a nie szatynów jak Piotr. A może jemu się tylko wydawało, że jego dziewczyna preferuje jego typ urody? Od tak dawna byli razem, a to mogło być mylące. Może ona wolała właśnie typ Sosnowskiego, intelektualnego atlety. Bez wątpienia musiał być dobry w łóżku. Miał świadomość, że Paulina uwielbia seks i to ten ostry, czasem brutalny. On przedkładał to na delikatność, czułość i powolne dążenie do spełnienia. Nie chciała tak. Chciała szybko, dziko jak zwierzę. Może miała nawet jakieś upodobania sado-maso? To wcale nie było takie niemożliwe. Ciekawe czy pociągnie tę znajomość. Nie, żeby był tym jakoś specjalnie zainteresowany, bo jej zdrada wreszcie uporządkowała jego życie, ale tak naprawdę nie wyobrażał sobie Sosnowskiego jako docelowego partnera Pauliny. Mimo swojego wykształcenia miał dość prymitywne maniery, a Paulina zawsze podkreślała, że jest kobietą na poziomie. Mocno wątpił, czy sam seks będzie dostatecznym spoiwem dla tego związku.