Łączna liczba wyświetleń

piątek, 3 grudnia 2021

PRZEWROTNOŚĆ LOSU - rozdział 1, 2 i 3 ostatni

 

Kochani

Ponieważ na liczniku ukazało się 12 milionów wejść na blog, z tej okazji wstawiamy krótkie, trzy rozdziałowe opowiadanko, a co najważniejsze, publikujemy je w całości, a nie na raty. Jest to wyraz naszej wielkiej wdzięczności za Waszą pamięć o nas, za obecność na blogu, za regularne czytanie i komentowanie.

Bardzo to doceniamy i przynajmniej w taki skromny sposób chcemy się Wam odwdzięczyć. Mamy nadzieję, że ta krótka historia spodoba się Wam i po jej przeczytaniu poczujecie się usatysfakcjonowani.

Pozdrawiamy Wszystkich najserdeczniej.

Gośka i Gaja

 

„PRZEWROTNOŚĆ LOSU”

 

ROZDZIAŁ 1

 

Pchnął ciężkie, dębowe drzwi i przepuścił przodem swoją, już byłą żonę. Chyba oboje odczuli w jakimś sensie ulgę, że po wielu miesiącach ciągnącej się sprawy rozwodowej, dzisiaj wreszcie nastąpił jej finał. A jednak nie wyglądali na szczęśliwych. Ula miała zapuchnięte od płaczu oczy, a Marek szedł za nią ze zwieszoną głową. Zeszli z szerokich schodów przylegających do gmachu sądu i zatrzymali się stając naprzeciwko siebie.

 - Może pójdziemy gdzieś na kawę…? – zaproponował Marek. – Porozmawiamy spokojnie…

 


Ula milczała przez chwilę. Sprawiała wrażenie, jakby biła się z własnymi myślami. W końcu podniosła głowę odgarniając długie włosy. Jej zrozpaczone spojrzenie sprawiło, że poczuł się podle. Poczuł się tak, jakby ogromnie ją skrzywdził, a ciężar tej krzywdy niemal namacalnie przygniatał go jak stutonowy głaz.

 - Ula proszę cię, nie patrz tak na mnie… - wyszeptał.

 - Jak…?

 - Tak…, - zawahał się chwilę - oskarżycielsko. Chodźmy lepiej pogadać przy kawie.

 - Nigdzie z tobą nie idę – wyrzuciła z siebie drżącym głosem. – Wszystko co miałam ci do powiedzenia, powiedziałam na rozprawach. Teraz wypada już tylko milczeć. Wszystko zostało ustalone w najdrobniejszych szczegółach i pozostaje nam się jedynie dostosować. W sobotę będziesz mógł zabrać dzieci. A teraz wybacz, śpieszę się – odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę parkingu. On stał jeszcze patrząc jak odchodzi. Miał mieszane uczucia. Nie bardzo rozumiał skąd u niej tyle żalu i rozgoryczenia. Wprawdzie przez te dziesięć lat pożycia nie zawsze był aniołem. Nie…, nie zdradzał jej, bo za bardzo ją kochał. To ona… Ona pierwsza to zrobiła, w dodatku z człowiekiem, który mienił się przyjacielem ich domu, z lekarzem ich syna, Kuby. To ta zdrada właśnie doprowadziła ich przed oblicze sądu, bo nie potrafił jej wybaczyć. Widział, że Ula stara się uratować to małżeństwo, ale miał w sobie jakiś wewnętrzny opór, który blokował go zupełnie na pozbieranie do kupy czegoś, co, jak mu się wydawało, było w totalnej rozsypce.

Ten rozwód dla obojga był drogą przez mękę. On starał się trzymać emocje na wodzy, w przeciwieństwie do Uli, która na każdej sprawie zalewała się łzami i drżącym od płaczu głosem odpowiadała na pytania sędziego. Odnosił wówczas wrażenie, że ona jest emocjonalnym strzępem człowieka, a on ponosi za to odpowiedzialność. Potrząsnął głową. Powinien uderzyć się w piersi i przyznać, że tak naprawdę wcale nie chciał tego rozwodu. Nadal kochał ją bardzo i chociaż nie był w stanie wybaczyć jej tej zdrady, to przecież nie tak dawno sam poszedł z inną kobietą do łóżka, wciąż będąc mężem Uli. Czy to, że byli w separacji, że mieszkali osobno, usprawiedliwiało ten czyn? Bilans zysków i strat wynikających z jego zachowania zdecydowanie dla niego wypadał ujemnie, bo stracił nie tylko kobietę, z którą miał spędzić całe życie, ale też najlepszego przyjaciela, który aktualnie był bardziej przyjacielem Uli niż jego. Kobieta, z którą się przespał miała zostać dziewczyną Sebastiana. Podobała mu się od samego początku, ale chyba coś poszło nie tak, skoro swoje zainteresowanie przeniosła na Marka, a on, zamiast powiedzieć prawdę przyjacielowi, ukrywał tę relację przed całym światem. Miał pecha, bo przypadek zrządził, że Olszański przyłapał go, jak namiętnie całował tę dziewczynę i to chyba był koniec ich przyjaźni.

Podszedł do samochodu nacisnąwszy guzik pilota. Ściągnął z siebie płaszcz rzucając go na tylne siedzenie. Usiadł za kierownicą, ale kotłowanina myśli unieruchomiła go i długo się zbierał, żeby odjechać. To był jeden z tych momentów, w których potrzebował się wygadać, zrzucić wszystko to, co leżało mu na wątrobie. Problem był w tym, że teraz nie bardzo miał komu się zwierzyć.

 


Sięgnął po telefon i przebiegł wzrokiem po liście kontaktów. Odruchowo zatrzymał się przy Olszańskim, a jego kciuk zawisł w oczekiwaniu na decyzję. Żachnął się. – To bez sensu, przecież nie odbierze… A poza tym o czym miałbym mu niby powiedzieć? Przyznać się, że jestem skończonym kretynem?

Westchnął ciężko przekręcając kluczyk w stacyjce.

Podjeżdżając pod dom, w którym obecnie wynajmował mieszkanie, zauważył czekającą na niego Natalię, jeden z jego głównych wyrzutów sumienia. Zmarszczył gniewnie brwi. Była ostatnią osobą, z którą chciał w tym momencie pogadać. Wysiadł z samochodu i rzucił:

 - Co ty tutaj robisz?

Uśmiechnęła się do niego promiennie. Była bardzo młoda, sporo młodsza od niego, a przy tym piękna, uwodzicielska i kusząca.

 


 - Nie chciałam dzwonić i przeszkadzać. Uznałam, że lepiej będzie jak przyjdę i pocieszę cię troszeczkę. Mam nadzieję, że twoje małżeństwo wreszcie rozwiązano, a jeśli tak, to teraz będziesz cały mój.

Popatrzył na nią z nieodgadnioną miną. Ostatnio na zbyt wiele sobie pozwalała. Dzień po dniu zawłaszczała jego i przestrzeń, w której funkcjonował. Drażniła go jej pewność siebie i przekonanie, że żaden facet jej się nie oprze.

 - Posłuchaj – niemal warknął – to, że mam papier rozwodowy nie oznacza, że moje małżeństwo zostało rozwiązane. Ula zawsze będzie najważniejszą osobą w moim życiu, a przede wszystkim dzieci, które z nią mam. Nie wyobrażaj więc sobie zbyt wiele, bo oni zawsze będą na pierwszym miejscu na liście moich priorytetów.

Natalia zrobiła nadąsaną minę.

 - No już, nie denerwuj się. Chciałam być tylko miła. Wejdźmy do domu. Chłodno się robi.

 - Bardzo mi przykro, ale po pierwsze chcę być sam, a po drugie nie widzę większego sensu w kontynuowaniu tej znajomości. Znajdź sobie kogoś w twoim wieku. Ten romans to był bardzo zły pomysł, a ja, brnąc w niego, zraniłem przy okazji kilka bliskich mi osób. Nie będę tego dłużej ciągnął. Było miło, ale się skończyło. Żegnam.

Wyminął ją i ruszył w kierunku klatki schodowej.

 - Chodzi o Sebastiana, prawda? – usłyszał za plecami, ale nie odwrócił się. Miał dość rozmowy z Natalią.

Wszedł do mieszkania i zamknął je starannie na klucz. Przebrał się w domowe ciuchy i sięgnął do lodówki po butelkę Heinekena. Wciąż czuł napięcie spowodowane wyrzutami sumienia. Na myśl o Uli pękało mu serce. Kiedyś, dawno temu powiedziała mu, że jest świnią i chyba miała rację. To ją najpierw obwiniał o rozpad tego związku. Czuł się skrzywdzony, a najbardziej ucierpiało jego ego, bo jak można było zdradzić pana Dobrzańskiego? Ula ewidentnie żałowała tej zdrady, błagała, żeby jej wybaczył. Tak przynajmniej było na początku. Zapisała ich na sesje z psychologiem, ale on był tylko na kilku. Potem chodziła już sama. To też było nie fair wobec niej.

 - Uważasz, że to tylko moja wina? Że nie ma w tym wszystkim również twojej? – przypomniał sobie jedną z rozmów, jakie przeprowadzili tuż po tym, jak Ula przyznała się do zdrady. – Od jak dawna prosiłam cię choć o chwilę rozmowy? Czułam się niepewnie zwłaszcza wtedy, gdy znalazłam w biurze twój pozew rozwodowy. Nie miałeś dla mnie czasu, podobnie jak nie miałeś go dla naszych dzieci. Wszystko było ważniejsze, tylko nie my – wyrzucała z siebie z goryczą. – Przychodziłeś do domu tylko po to, żeby się wyspać i traktowałeś go jak hotel. Priorytetem nie była rodzina, ale firma, Nadia, oboje Febo i Violetta, z którą zamierzałeś ubić interes życia. Ja byłam ze wszystkimi problemami sama. Nie miałam dla siebie wolnej chwili. Mały Antoś, karmienie, przewijanie, usypianie i dwójka starszych dzieci, które trzeba było odwieźć do szkoły, potem przywieźć, dać im jeść i zawieźć na zajęcia dodatkowe. Marzyłam o powrocie do pracy i do głowy mi nie przyszło, że możesz się na to nie zgodzić.

 - Ale w końcu się zgodziłem. Pracujesz przecież…

 


 - Tak i dzięki temu poznałam stan naszych finansów domowych, który jest niemal zerowy, bo naszymi pieniędzmi postanowiłeś ratować firmę. O tym też nie raczyłeś mnie poinformować. Przez dziesięć lat nigdy nie zdobyłeś się na odwagę, żeby powiedzieć mi, że jej kondycja jest taka kiepska. Naprawdę nie wiem, czy wynikało to z twojej ambicji, czy z twojej głupoty. Gdybym wiedziała wcześniej, już dawno firmę można by było wyprowadzić na prostą, ale ty kochasz tajemnice. W życiu nie przyznałbyś się, że nie dajesz sobie rady. Nigdy nie przyznawałeś się do tego swojemu ojcu i nigdy nie powiedziałeś o tym mnie. Od obcych ludzi dowiedziałam się o podwójnej księgowości i oszukiwaniu przez ciebie Febo. Dziwisz się, że są ci wrodzy? Zawsze to Alex był tym złym, a wychodzi na to, że wcale nie jesteś od niego lepszy. Kombinujesz, lawirujesz, wchodzisz w jakieś nietransparentne układy licząc na coś, a okazuje się, że większość tych interesów jest zupełnie nietrafiona, a pieniądze wyrzucane w błoto.

Miała rację. Miała cholerną rację, a on zamiast pokajać się i uderzyć w piersi, wypierał się wszystkiego o czym mówiła. Pociągnął kolejny łyk z butelki. O Nadii też nie powiedział jej prawdy. Nie uświadomił jej, że Nadia nie jest jego sekretarką, że została zatrudniona po to, by pomóc mu ratować firmę. Ula miała pełne prawo do niepokoju i podejrzeń sądząc, że dziewczyna jest jego kochanką, bo jakby na to nie patrzeć, więcej czasu spędzał z nią, niż z własną rodziną. Była bardzo atrakcyjna i bardzo kompetentna. To mogło ująć Marka. Tymczasem Ula postanowiła zapytać wprost u źródła i uzyskała odpowiedź, że Marka i jego sekretarkę kompletnie nic nie łączy. Uwierzyła, a Nadia była bardzo przekonywująca.

 - Nawet o tym mi nie powiedziałeś. Nie wspomniałeś słowem, że zatrudniłeś nową sekretarkę, która jednak nie jest twoją sekretarką i ma do spełnienia inne zadanie w tej firmie, a w dodatku nie jest tym, za kogo się podaje, bo została przyjęta pod fikcyjnym nazwiskiem, a jej teczka osobowa jest kompletnie pusta. Czego do tej pory bym się nie dotknęła, natykam się na jakieś przekręty, kombinatorstwo, podmianę dokumentów i inne kanty. To tego uczył cię ojciec? On był uczciwy do szpiku kości, a ty? – zalśniły jej w czach łzy. – Gratuluję. Godnie go zastąpiłeś – wyszeptała z pogardą.

Miał dość. Od tego natłoku myśli rozbolała go głowa. Sięgnął po tabletkę i popił ją resztką piwa. Wiedział, że będzie się gryzł tą sytuacją, a wyrzuty sumienia nie pozwolą mu spać. Im dłużej o tym myślał i im częściej przypominał sobie różne sprawy związane z Ulą i dziećmi, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że zdrada Uli była krzykiem, wołaniem o pomoc, błaganiem o odrobinę uwagi i czasu poświęconego rodzinie. Zawiódł ich wszystkich i miał poczucie totalnej życiowej klęski.


ROZDZIAŁ 2

 

Wsiadła do samochodu i wzięła kilka głębszych oddechów. Mimo pozornego spokoju, który zapewniały jej leki przepisane przez psychiatrę, gdzieś w środku dygotała ze zdenerwowania. Przymknęła oczy wciągając powietrze do płuc. – Spokój Ula…, spokój. Już po wszystkim. Wreszcie możesz skupić się na rodzinie i pracy.

 


Ten okres sądowej szarpaniny spowodował, że była kompletnie rozbita emocjonalnie i mimo leków, nie potrafiła się zebrać do kupy. Nie mogła też zrozumieć dlaczego tak długo przeciągano ten rozwód, bo Marek zaproponował wspaniałe warunki finansowe, zaoferował częstą opieką nad dziećmi, zapewnił finansowanie wakacji i inne rzeczy. Ona przystała na wszystkie, byleby mieć już święty spokój. Sędzia jednak z jakichś nieznanych jej powodów na każdej rozprawie drążył i zadawał dziwne pytania. Odpowiadali oboje zgodnie z prawdą i nie mieli pojęcia, co też sędzia chce od nich usłyszeć. Chciał wiedzieć, czy się kłócą, czy fizycznie karcą dzieci, czy piją alkohol i czy stosują rękoczyny. Koniecznie chciał się upewnić, czy nie są przypadkiem patologią i rodziną z dysfunkcjami. Dzisiaj powiedział im na rozprawie, że najchętniej wysłałby ich jeszcze raz do poradni małżeńskiej, bo nie znalazł powodu, dla którego miałby ich rozwieść poza tą jednorazową zdradą.

 - Ludzie wybaczają sobie gorsze rzeczy, proszę mi wierzyć – zwrócił się do Marka. – Macie wspaniałą rodzinę i trójkę nieletnich dzieci, które wciąż wymagają waszej uwagi, troski a przede wszystkim miłości i to właśnie ze względu na nie, nie powinniście się rozwodzić. Poza tym na jednej z poprzednich rozpraw zgodnie stwierdzili państwo, że nadal nie są sobie obojętni. Wszystko przemawia za tym, żebym jednak wydał wyrok przeciwny do tego, o który państwo zawnioskowali. Dlatego po raz ostatni pytam i panią, i pana, czy jesteście w stu procentach przekonani, że chcecie się rozstać bez względu na dobro dzieci i swoje własne.

Zarówno Marek jak i Ula twierdząco kiwnęli głowami. Gdyby nastawienie Marka było inne, gdyby wyraził chęć pogodzenia się i wybaczenia zdrady, być może jej decyzja też byłaby inna, ale ponieważ oboje chcieli tego rozwodu, sędzia przychylił się do ich prośby i zakończył postępowanie po ich myśli.

 

Wyjechała z parkingu włączając się do ruchu. W jej głowie wciąż przewijały się obrazy starań i usiłowań pogodzenia się z Markiem, który nie tak rzadko był głuchy na jej argumenty.

Zatrzymał samochód na poboczu zaciskając dłonie na kierownicy.

 - Jak mogłaś mi to zrobić? - wysyczał. - Jak mogłaś mnie zdradzać z tym dupkiem? Czym sobie na to zasłużyłem? Czym!? – wrzasnął, aż podskoczyła na swoim siedzeniu. Zacisnęła zęby i szarpnęła za klamkę wyskakując z samochodu. Wysiadł i on.

 - Raz! Jeden raz cię zdradziłam! I jeśli nie rozumiesz, dlaczego to zrobiłam, to wybacz, ale ja nie będę ci tego wyjaśniać. To wszystko z twojej winy! Gdybyś był ze mną szczery tak, jak obiecywaliśmy sobie na początku małżeństwa, nigdy by do tego nie doszło!

 -Aaa… To teraz ja jestem winien?! To ja wepchnąłem cię w ramiona doktorka? Większej bzdury nie słyszałem!

 


 - Czy możesz przestać? Nawet nie wiesz, jak bardzo tego żałuję i gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to. Okaż się wielkoduszny i proszę spróbuj mi wybaczyć. Przecież ja wciąż cię kocham i pod tym względem nic się nie zmieniło.

 


 - Jeżeli ludzie się kochają, to nie robią sobie takich świństw, a to co zrobiłaś jest właśnie świństwem. Jak ja mogę ci wybaczyć, skoro nawet nie mogę na ciebie patrzeć – rzucił przez zaciśnięte zęby. – Budzisz we mnie odrazę i wstręt.

Te słowa zabolały i Ula rozpłakała się rozpaczliwie. Łamiącym głosem wypomniała mu przeszłość i Paulinę.

 - Pamiętasz, jak ją zdradzałeś? Nie miałeś żadnych skrupułów ani wyrzutów sumienia, kiedy upijałeś się w knajpach i szedłeś w tango z poznanymi tam panienkami. Paulina robiła ci awantury, ale w końcu wybaczała. Ty zostałeś zdradzony tylko raz i nie potrafisz się z tym pogodzić, bo co? Bo panicza Dobrzańskiego się nie zdradza? Bo jest zbyt wrażliwy, by wybaczyć? Sponiewierałam twoje ego? Jestem pod wrażeniem, że tak łatwo i lekko jest ci rozgrzeszyć samego siebie. Brawo.

 - Tak… To na pewno chodzi o jego dumę. Dumę Dobrzańskich, a raczej jednego Dobrzańskiego. On mógł zdradzać bezkarnie, ale odwrotna sytuacja nie wchodziła w grę. A ja, głupia, jeszcze kryłam te wyskoki przed Pauliną. O święta naiwności…

Usłyszała dzwonek komórki i nie patrząc na ekran odebrała.

 - No, jak tam, córcia? – usłyszała głos taty. – Już po wszystkim?

 - Po wszystkim. Właśnie jadę do was. Jak dzieci?

 - W porządku. Bawią się z Beatką.

 - Będę za jakieś dwadzieścia minut. Spakujcie Antosia i dopilnujcie starszych, żeby pozabierali wszystko. Muszę jeszcze dzisiaj z nimi porozmawiać.

 - Dopilnujemy i czekamy na ciebie.

Dojechała do wylotówki na Rysiów i mocniej nacisnęła pedał gazu. Ojciec jak zwykle się martwił, a wtórowała mu Ala. Oboje byli przez te ostatnie miesiące ogromnym wsparciem dla niej. Bardzo pomagali przy dzieciach, zwłaszcza przy najmłodszym Antosiu. Jak było trzeba, to przywozili starsze dzieciaki ze szkoły do domu, lub zabierali całą gromadkę do Rysiowa. Pomoc nie do przecenienia. Marek ostatnio niezbyt się angażował, jakby miał co innego na głowie, ale nie dociekała. Generalnie starała się unikać spotkań i rozmów z nim, chyba że było to konieczne z uwagi na firmę. Starali się wyprowadzić ją na prostą. Ula wdrażała kilka swoich pomysłów, ale ponieważ była jedynie jej współwłaścicielką, musiała konsultować wszystko z Markiem i obojgiem Febo. Teraz jednak najważniejsze były dzieci.

Zaparkowała przed bramą i weszła do domu, witając się z ojcem i Alą. Ta ostatnia już parzyła dla niej kawę, obserwując z troską jej smutną, zmartwioną, wymizerowaną twarz.

 - Słabo wyglądasz Ula – rzuciła. – Było aż tak źle?

 - Było lepiej niż podczas poprzednich rozpraw. Wreszcie sfinalizowaliśmy sprawę i wybaczcie, ale już nie chcę do niej wracać. Czuję się przybita, rozgoryczona i rozczarowana Markiem. Najchętniej wyłączyłabym myślenie.

 - Źle wyglądasz córcia. Potwornie schudłaś ostatnio. Została tylko skóra i kości. Musisz zacząć się normalnie odżywiać i musisz zacząć normalnie funkcjonować. Ja wiem, że ten rozwód sporo cię kosztował, ale są dzieci, dla których musisz żyć i musisz być zdrowa. My oczywiście pomożemy w miarę swoich możliwości, ale dla nich to ty jesteś najważniejsza.

 - Wiem tato, wiem…

 - A co z jutrzejszym dniem? – zapytała Ala stawiając przed nią talerz z parującą zupą i filiżankę z kawą.

 - Jutro zawiozę ich do szkoły i wrócą także ze mną. Wzięłam jeden dzień urlopu. W sobotę rano przyjedzie po nich Marek i zabierze na weekend.

 - To dobrze. Przynajmniej zajmiesz się sobą i oderwiesz trochę myśli od sądowych spraw.

 - Żeby to było takie proste tato… - pomyślała.

 

Wypięła Antosia z fotelika biorąc go na ręce. Julka i Kuba już biegli w stronę drzwi wejściowych taszcząc ze sobą wypakowane do granic możliwości plecaki. Ula otworzyła im drzwi prosząc, żeby wypakowały wszystko i zeszły na dół, bo chce z nimi porozmawiać. Sama rozebrała Antosia i zajęła się kolacją. Po niej przenieśli się wszyscy na kanapę.

 


 - Moi kochani chciałam was o czymś poinformować – zaczęła cichym, spokojnym głosem. – Wiecie, że między mną a tatą nie układało się dobrze już od dłuższego czasu. Dzisiaj odbyła się ostatnia rozprawa sądowa i oficjalnie nie jesteśmy już małżeństwem.

 - To znaczy, że tata będzie miał nową żonę, a ty męża? – zapytała Julka.

 - Co do taty, to nie będę się wypowiadać, bo po prostu nie wiem, natomiast ja nie zamierzam powtórnie wychodzić za mąż. Nie potrzebujecie taty numer dwa, bo macie już jednego, prawdziwego, natomiast ja mam was i wy jesteście dla mnie najważniejsi. Tata co miesiąc będzie płacił na wasze utrzymanie, będzie was zabierał co drugi weekend do siebie i spędzi z wami połowę wakacji, również tych zimowych. Zadeklarował, że będzie utrzymywał z wami stały kontakt i pomoże w opiece, żeby mnie odciążyć.

 - No nie wiem… - mruknął Kuba. – Ostatnio nie miał dla nas zbyt wiele czasu, jakby nie wiedział, że tęsknimy za nim.

Ula przygarnęła do siebie syna i córkę.

 - Wiem kochani, że ostatnio rzadko tu bywał, ale jest nadzieja, że to się zmieni. On, podobnie jak ja, miał też dużo spraw na głowie, ale to nie oznacza, że przestał was kochać. Wszyscy jesteście jego słoneczkami i wskoczyłby za wami w ogień. To, że nie jesteśmy już razem, nie ma większego znaczenia.

 - Dla nas ma – Kuba nie odpuszczał. – Wolelibyśmy mieć normalną rodzinę, a nie rozwiedzioną. Myśleliśmy, że moja alergia na koty i nasza ucieczka z domu dadzą mu do myślenia. Rozczarowaliśmy się.

 - To trudne sprawy synku. Nawet my, dorośli, nie potrafiliśmy sobie z nimi poradzić. Najlepiej się nad tym nie zastanawiać, tylko przyjąć tę sytuację spokojnie i bez emocji. Z czasem przywykniemy i wszystko się jakoś ułoży.

 - Ty chyba też nie najlepiej ją znosisz – Julka podała Uli chusteczkę, widząc łzy spływające po jej policzkach. – Płaczesz i jesteś smutna. Tata nie powinien odchodzić. Powinien być przy nas. Czy on wie, jak bardzo skrzywdził nas wszystkich?

 - To nie tylko jego wina. Ja też nie byłam zawsze w porządku wobec niego. Zawiniliśmy oboje… Bardzo teraz tego żałuję. Nawet nie wiecie, jak ogromnie mi przykro – rozpłakała się na dobre. Dzieci jeszcze bardziej przytuliły się do niej, a Antoś wgramolił się na kolana kładąc rączki na jej policzkach.

 - Mokle…

Uśmiechnęła się przez łzy.

 - Trochę mokre kochanie, ale zaraz wyschną.

 

Położyła dzieci spać, a sama uprzątnąwszy salon zajrzała jeszcze do lodówki robiąc przy okazji listę jutrzejszych zakupów. Czuła ogromne zmęczenie i jednocześnie ulgę, że rozmowa z dziećmi przebiegła w miarę pozytywnie, że nie było płaczu i histerii. Antoś niewiele rozumiał, ale dwójka starszych doskonale wiedziała, co się dzieje. Wierzyła, że z czasem przywykną. A ona? Czy będzie potrafiła żyć bez miłości swojego życia? Ostatnie miesiące dały jej w kość. Wszelkie próby pojednania spełzały na niczym, tak jakby waliła głową w mur, nie potrafiąc się przez niego przebić. Więcej było kłótni z Markiem niż normalnej rozmowy. To zawsze kończyło się płaczem. Wylała przez ten czas sporo łez. Wychodząc za niego za mąż mocno wierzyła, że razem się zestarzeją, wychowają dzieci i jako osiemdziesięciolatkowie spacerując w parku, wciąż będą trzymać się za ręce. To się nie spełni, a ona pozostanie już zawsze tą, która zniszczyła to małżeństwo.


ROZDZIAŁ 3

ostatni

 

Ula powoli przywykała do nowej sytuacji i wydawało się, że podobnie było z Markiem. Od chwili rozwodu przyjeżdżał nawet częściej, niż ustalone było na rozprawie. On też nie chciał, żeby dzieci w jakiś krzywdzący je sposób, odczuły skutki rozstania. Odrabiał z nimi lekcje, zabierał na imprezy i sporo zajmował się Antosiem. W takich momentach Ula schodziła im z oczu. Nie chciała być wciągana w jakiekolwiek rozmowy z byłym mężem, a taką właśnie obrały taktykę jej dzieci, jakby uznały, że wspólne dyskusje sprawią ponowne zbliżenie się rodziców do siebie. Ona nie miała żadnych oczekiwań i nie liczyła już na nic. Wolała skupić się na firmie i problemach, które ją dopadały, i trzeba było się nad nimi pochylić. Spasowała z tabletkami uspokajającymi. Zamiast nich wolała iść pobiegać. Bieg uwalniał ją od natrętnych myśli i pozwalał skupić się na pokonywanym dystansie.

 


Tak też było w jeden z niedzielnych poranków. Marek w sobotę rano zabrał całą trójkę dzieciaków do siebie i miał odwieźć ich w niedzielę wieczorem. Cały dzień Ula poświęciła na porządki i zakupy. Kładła się spać zmęczona, ale zadowolona, że zrobiła wszystko, co sobie zaplanowała.

W niedzielę rano, ubrana w dres ruszyła utartą ścieżką na swój prywatny trening. Nie śpieszyła się. Zaplanowała, że zrobi pięć rundek dookoła osiedla, co dawało w przybliżeniu jakieś sześć kilometrów. Kończyła ostatnie okrążenie, opuszczając urokliwy park i wybiegając na otwartą przestrzeń, gdy nagle stanęła jak wryta. Niczym spod ziemi wyrósł przed nią człowiek, którego nie widziała od wielu miesięcy i z którym zerwała wszelkie kontakty. Człowiek, o którym starała się zapomnieć i prawie jej się to udało. Słyszała, że wyjechał gdzieś do Afryki w ramach akcji „Lekarze bez granic”, ale mało ją to obeszło.

 - Witaj Ula…, dawno się nie widzieliśmy.

 

Mimo intensywności kontaktów z dziećmi, czuł się samotny. Brakowało mu Uli i brakowało mu Sebastiana. Natalia jeszcze kilka razy usiłowała się skontaktować z nim telefonicznie, ale konsekwentnie odrzucał wszystkie połączenia. Wreszcie dała sobie spokój. Sebastian nie odzywał się do niego i omijał szerokim łukiem w firmie. Jeśli nie zmuszały go do tego kontakty służbowe, starał się załatwić resztę spraw mailowo lub przegadać je z Ulą. Ona, podobnie jak on, unikała Marka i jedynie na ważnych zebraniach służbowych widywała go, chociaż wzbraniała się przed bezpośrednimi rozmowami. Przez takie zachowanie byłej żony i najlepszego przyjaciela Marek czuł się kompletnie wyalienowany. Często powracał do rozmowy jaka odbyła się między nim, Olszańskim i Ulą tuż po tym, jak Sebastian nakrył go na namiętnym pocałunku z Natalią.

 - Znam cię ponad dwadzieścia lat i przez te dwadzieścia lat sądziłem, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, – Sebastian poczerwieniały na twarzy stał naprzeciw Dobrzańskiego wbijając wskazujący palec w jego klatkę piersiową – a tymczasem ty okazałeś się prawdziwą świnią. Zrobiłeś coś, czego przyjaciele sobie nie robią. Nawet nie wiesz Ula, - zwrócił się do Dobrzańskiej - jak bardzo żałuję, że wpadłem na ten idiotyczny pomysł wspólnego wypadu dla singli. Chciałem zapomnieć o Violetcie, znaleźć kogoś kompletnie odmiennego od niej. Natalia od razu wpadła mi w oko, bo różniła się od niej i fizycznie, i intelektualnie. Niestety moje starania od początku skazane były na niepowodzenie, bo ona przeniosła swoje awanse na pana Dobrzańskiego, a on zamiast powiedzieć jej, że nie przyjechał tu szukać partnerki, bo wciąż jest człowiekiem zajętym, posiada żonę i trójkę, podkreślam, trójkę dzieci, przyjął jej umizgi, bo poczuł jak go dowartościowują, jak podnoszą jego ego. Oczywiście przez cały czas wypierał się jakiegokolwiek romansu z tą panną, aż do wczoraj, kiedy to przyłapałem ich na całuśnym  tête-à-tête. Ja nigdy bym ci tego nie zrobił, bo byłeś moim przyjacielem, a przyjaciołom z zasady takich świństw się nie robi, ale skoro cię już przyłapałem, to powinienem usłyszeć przynajmniej jakieś przeprosiny, choć tak naprawdę należy ci się obicie gęby.

 - Nic ci nie jestem winien – odburknął Marek butnie – i nikogo nie mam zamiaru przepraszać, bo nie mam za co. Nie mam też obowiązku tłumaczyć się przed kimkolwiek, przed wami także, bo nic złego nie zrobiłem. Daruj więc sobie te umoralniające gadki.

Olszańskiemu było tego za wiele. Zacisnął pięści, zamachnął się wyprowadzając cios w policzek eks przyjaciela. Zabolało. Marek odruchowo złapał się za palące od uderzenia miejsce i przejechał językiem po zębach. Na szczęście były wszystkie. Beznamiętnym wzrokiem obrzucił Olszańskiego i Ulę, która stała jak skamieniała nie bardzo ogarniając to, czego przed chwilą była świadkiem. Odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem wyszedł na korytarz.

 


Teraz musiał przyznać, że słusznie dostał. W oczach Uli widział ogromny zawód, a Sebastian był po prostu wściekły. Bardzo liczył na ten wspólny, męski wyjazd. Liczył na niego, że pomoże mu wybrać jakąś fajną dziewczynę, a on zawiódł na całej linii nie tylko jego, ale Ulę i siebie. Długo nie potrafił pogodzić się ze zdradą Uli, którą uważał za najbardziej wierną i lojalną wśród wszystkich zamężnych kobiet. Zawiodła go, boleśnie zraniła i to dlatego nie potrafił jej wybaczyć. Teraz on sam ma podobne doświadczenia. Także zdradził i nic go już nie usprawiedliwia. Był przekonany, że Ula o tym wie. Nie była głupia, miała intuicję i świadomość, że skoro zadaje się z Natalią, to nie ogląda z nią znaczków, ani nie słucha płyt.

To było kilka miesięcy temu i od tego czasu w zasadzie zmieniło się wszystko, a on czuł się we własnej firmie, jak trędowaty. Ula ściśle współpracowała z Adamem, Anią i Sebastianem. Dzięki nim firma powoli zaczynała wychodzić z kłopotów. On niejako został odstawiony na boczny tor i zajmował się drobniejszymi zleceniami.

 

 - Artur? – wykrztusiła nieswoim głosem. – Co ty tu robisz? Słyszałam, że wyjechałeś.

 - To prawda. Byłem dłuższy czas w Namibii. Wczoraj wróciłem i wciąż się aklimatyzuję. A co u ciebie, u dzieci? – przyjrzał jej się uważnie. – Bardzo zeszczuplałaś…, wyglądasz inaczej niż zapamiętałem. Nadal masz anemię?

 - Już jest prawie dobrze. Mam teraz dość nerwowy czas i stąd ten spadek wagi.

 - Rozumiem, a co u Marka? Nadal taki o ciebie zazdrosny?

 - No cóż…, - żachnęła się. – Właściwie to nie wiem… Rozwiedliśmy się.

Artur wytrzeszczył na nią oczy, bo miał wrażenie, że się przesłyszał.

 - Jak to rozwiedliście się? Dlaczego?

 - Nie udawaj. Dobrze wiesz, że powodem była moja zdrada. Z tobą.

 - To jakieś kuriozum. Nie spaliśmy nigdy ze sobą, jeśli o to ci chodzi, tylko obok siebie. Przyszłaś wtedy zdenerwowana, sporo wypiliśmy, ale nie sądziłem, że wypiłaś na tyle dużo, by nic nie pamiętać z tamtego wieczoru. Ja faktycznie liczyłem na coś więcej, ale w pewnym momencie padłaś na łóżko i zasnęłaś kamiennym snem. Nie jestem zboczony i nie uprawiam seksu z niekontaktującymi kobietami.

Ula stała, jak sparaliżowana wybałuszając oczy na Artura i usiłując przyswoić te rewelacje.

 - Czyli co? Nie było żadnej zdrady? Rozwiedliśmy się niepotrzebnie? Przecież Marek z tobą rozmawiał i powiedział mi, że przyznałeś się, że mnie kochasz.

 


 - Bo tak było. Powiedziałem mu prawdę. Powiedziałem, że cię kocham i to od dawna. Najwyraźniej twój były mąż nie potrafi słuchać, bo wyciągnął z tej rozmowy zbyt daleko idące wnioski. Nie obraź się, ale jest skończonym durniem, bo tylko dureń rozwodzi się z kobietą, która tak bardzo go kocha. Naprawdę mu zazdroszczę, bo nie zasługuje na taką miłość. Nie potrafi jej docenić.

 - Przepraszam cię Artur, ale muszę iść. Dziękuję, że mi to powiedziałeś, choć dla mnie i dla Marka jest już zdecydowanie za późno.

Patrzył jak odchodzi wolnym krokiem ze łzami w oczach, zszokowana jego słowami i zapewne wciąż nie mogąc uwierzyć, że jednak nie zdradziła męża, chociaż była święcie o tym przekonana.

 

 

 - Marek! Zaczekaj! – Daniel recepcjonista wybiegł zza lady recepcji usiłując zatrzymać Dobrzańskiego, który przystanął czekając, aż mężczyzna do niego podejdzie.

 – O co chodzi? Coś się stało?

 - Jakiś facet czeka na ciebie w gabinecie. Wprawdzie się nie przedstawił, ale twierdzi, że się znacie, a on ma coś ważnego do przekazania.

 - No dobra. Dzięki. Mam nadzieję, że nie zajmie mi za dużo czasu.

Wszedł do gabinetu. Mężczyzna siedział do niego tyłem, więc nie od razu go poznał. Mimo to mocno zbladł, kiedy podszedł bliżej.

 - Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Tak naprawdę sądziłem, że nigdy więcej nie będę cię musiał oglądać. Mam nadzieję, że będziesz się streszczał i nie zajmiesz mi dużo czasu.

 - Bez obaw. Musiałem tu przyjść, bo dzisiaj rano spotkałem Ulę. Źle wygląda. Ona nie jest szczupła, ale wręcz chuda. Wygląda na wyniszczoną. Jestem pewien, że nadal ma anemię, jest przepracowana i mocno zestresowana.

 - I po to przyszedłeś? Żeby poinformować mnie o stanie zdrowia Uli?

 - Nie. Dowiedziałem się od niej, że rozwiedliście się. To najgłupsza rzecz jaką mogłeś zrobić. Podobno powodem była jej zdrada ze mną. Przyszedłem ci powiedzieć, że ona nigdy cię nie zdradziła. To nie ten typ kobiety. To kobieta, która nie potrafiłaby żyć z innym mężczyzną, tylko z tobą. To kobieta, która zakochuje się tylko raz w życiu i na całe życie. Tego dnia przyszła do mnie zdenerwowana. Rano wraz z Kubą byli u mnie w szpitalu odebrać wyniki badań chłopca. Były w porządku, ale ona zasłabła. Przez czterdzieści minut dochodziła do siebie leżąc na kozetce. Miała atak paniki. Oddychała ciężko, wycierając co chwilę z czoła pot. Wieczorem miała kolejny atak. Przybiegła z prośbą, żebym dał jej coś na uspokojenie. Zamiast leku zaproponowałem wino mówiąc, że to ją trochę odpręży. Sporo wtedy wypiliśmy, a ona padła jak kłoda i natychmiast zasnęła. Obudziła się rano przekonana zapewne, że zdradziła cię ze mną. Dopiero dzisiaj wyprowadziłem ją z błędu, a teraz mówię o tym tobie. Źle zinterpretowałeś moje słowa wówczas, kiedy rozmawialiśmy w twoim samochodzie. Zamiast postawić pytanie, czy kocham twoją żonę, powinieneś był zapytać, czy z nią spałem. Na pewno bym zaprzeczył. Nadal ją kocham, ale przy tak silnym uczuciu jakie żywi do ciebie, ja nie mam u niej żadnych szans. Popełniłeś największy błąd w swoim życiu. Ona do teraz nie potrafi się z tym pogodzić, ani przejść do porządku dziennego. Nie potrafi bez ciebie żyć. Zrobiłeś z niej nieszczęśliwą, znerwicowaną kobietę i to jest twój największy grzech. Mam nadzieję, że kiedyś tego pożałujesz.

 


Marek aż przysiadł. Nie mógł uwierzyć w słowa Artura, a jednak gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że lekarz mówi prawdę. I po co było to wszystko? Ukrywanie przed Ulą kłopotów, ciągły brak czasu na chwilę szczerej z nią rozmowy, sesje u psychologa, mnóstwo niepotrzebnych i oskarżycielskich słów, które padły z jego ust. Bez wątpienia ją skrzywdził, a przecież wciąż bardzo ją kocha i tęskni do czasów, kiedy było normalnie, szczęśliwie, zwyczajnie.

 - Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję. Żałuję od chwili, gdy zaczęły się rozprawy rozwodowe. Wykańczały nas nerwowo, a ja przez swoją zawziętość i upór nie potrafiłem jej wybaczyć, mówiłem straszne rzeczy i wciąż ją oskarżałem o rozbicie naszego małżeństwa, sam mając w tym wybitny udział. Co ja mam teraz zrobić? Co zrobić…?

 - Jeśli ci zależy, jedź do niej i na kolanach błagaj o wybaczenie. Może nie wybaczy od razu, bo jest mocno zraniona, ale próbuj. Zaopiekuj się nią, bo niewiele brakuje, żeby popadła w jakąś chorobę psychiczną. Okaż jej miłość, bo taka kobieta jak ona, zasługuje na wszystko, co najlepsze. To prawdziwy diament, więc doceń to.

Marek wstał i uścisnął Arturowi dłoń.

 - Bardzo ci dziękuję. Za wszystko. A teraz wybacz, muszę do niej jechać…, muszę jej powiedzieć, że jestem durniem, który dzięki tobie przejrzał na oczy. Muszę też jej wyznać, że i ja bardzo ją kocham. Kocham nad życie ją i nasze dzieci.

K O N I E C

50 komentarzy:

  1. Nie wiem od czego zacząć, bo trochę mnie przytkało, hihihi;) Po pierwsze ogromne gratulacje! Po drugie dziękuję za niespodziankę. A po trzecie to piękne opowiadanie. Szkoda, że w serialu tak nie będzie, bo Julka wielokrotnie mówiła, że naprawdę zdradziła Marka. A o Marku, to już nie wspomnę. Jak on mógł z taką premedytacją, żeby chociaż się zakochał, to jeszcze, a tak?! Najważniejsze, że u Ciebie chyba wszystko może się jeszcze zdarzyć, Nikt nikogo nie zdradził. Szkoda tego rozwodu i nerwów, ale może to ich nauczy dbania o siebie i rozmawiania? Wielkie dzięki;) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Zdrada jednak była, bo nawet jeśli okazało się, że Ula nie zdradziła, to Marek już tak. Spał z Natalią podczas trwania swojego małżeństwa, mimo że nie mieszkał już z Ulą. Na dobrą sprawę teraz to ona powinna się śmiertelnie obrazić i tak jak on ją. Ponieważ jednak nie uznałam tego za dobry pomysł, ostatnie zdania tej historii dają jakąś nadzieję na pojednanie. Ja sama długo wierzyłam w to, że do zdrady jednak nie doszło, a doktorek wcześniej, czy później powie prawdę. Tak się nie stało i chyba nie pozostaje nam nic innego jak pogodzić się z tą zdradą, którą myślę, że Ula odpokutowała bardzo boleśnie.
      Pięknie dziękujemy, nasza wierna czytelniczko i komentatorko za gratulacje. Ta ogromna liczba wejść bardzo nas cieszy i wręcz uskrzydla. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej. :)

      Usuń
  2. Jejku jaka miła niespodzianka i ile czytania;) Do rzeczy. Między Markiem i Ulą padło tyle przykrych słów. Szkoda. I jeszcze ten ciągnący się rozwód nie poprawił sytuacji. Zastanawiam się czy Ula po tym wszystkim będzie potrafiła przyjąć Marka. Kocha go, ale on zrobił jej wielką krzywdę. Dopiero jak się dowiedział, że nie było zdrady, zrozumiał, że kocha Ulę? Sama nie wiem jak powinna postąpić Ula, ale chyba by się przydało lekkie przeczołganie Pana i Władcy! Jeszcze raz wielkie dzięki za super niespodziankę i oczywiście gratulują tylu wejść;) Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      Marek wciąż darzy Ulę wielkim uczuciem i nie dlatego, że dowiedział się prawdy. On nie jest człowiekiem za bardzo zdecydowanym, co pamiętamy z pierwszej części. Żałował tego rozwodu już od samego początku a jednak nie potrafił zdobyć się na to, żeby przerwać tę farsę. Co do Uli, to z pewnością nie wybaczy tak od razu, ale wszyscy wiemy, że bardzo kocha Marka i ma wielkie serce skore do wybaczania krzywd. Należy więc przyjąć, że wszystko szczęśliwie się zakończy.
      Pozdrawiamy Cię gorąco. Cieszymy się, że mogliśmy Cię trochę rozpieścić i dziękujemy za gratulacje. Przesyłamy uściski. :)

      Usuń
  3. GRATULUJE kolejnego miliona wejść i życzę kolejnych, nieustającej weny. Dzięki, której raczycie nas Wspaniałymi opowiadaniami.
    Tak jak myślałam Ula nie zdradziła. Z tego co było pokazane w samym serialu nie widać oznak zdrady. Osobiście na miejscu Dobrzańskiego to teraz strzeliłabym sobie w łeb. To jego zadufanie w sobie i zbyt wybujałe ego sprowadziło na tę rodzinę to co się stało.
    Dziękuję Wam bardzo za to opowiadanie i wszystkie poprzednie oraz za te, które jeszcze powstaną.
    Serdecznie pozdrawiam w piątkowy wieczór.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Pięknie dziękujemy za gratulacje. Z weną nieco gorzej, ale wciąż będzie co czytać.
      Co do samego opowiadania, to jednak chciałam trochę wybielić Ulę zgodnie z powiedzeniem "nie wszystko jest takie, jakim się wydaje". Bardzo chciałam wierzyć w to, że ona jednak się myli, że nie pamięta, że po prostu urwał jej się film. Julka sama kilkakrotnie w wywiadach potwierdzała niewierność Uli więc nie wypadało nic innego, jak tylko przyjąć jej wersję. To opowiadanko powstało dlatego, że ja ciągle wypierałam talki rozwój wydarzeń i wierzyłam, że każda może zdradzić, ale nie Ula. Marek nie będzie miał skłonności samobójczych, bo po rewelacjach Artura, będzie się starał odzyskać dawne życie.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)

      Usuń
  4. Piękne ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️I na taki Happy End cały czas liczę w serialu 🍀 Moje gratulacje za tak imponującą liczbę wejść 👏👏👏👏👏👏👏👏👏👏No to lecimy po kolejny milion 🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Bardzo dziękujemy za gratulacje. Ta ogromna ilość wejść, to dzięki Wam, bo wciąż jesteście i czytacie a nam serce rośnie. Na szczęśliwe zakończenie także liczymy i wciąż wierzymy, że to małżeństwo da się jeszcze wskrzesić.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  5. Jaka miła niespodzianka. A nawet 3, bo wszystkie trzy części są opublikowane. Boję się nawet napisać, co by się działo, jakby były oddzielne opublikowane. Oby na końcu serialu było jak tutaj. Chociaż nie jest napisane, że wrócili do siebie. Sądzę jednak, że tak. Przedstawiłaś sporo spraw, które ich zaczęły oddalać i od tego powinni w serialu rozpocząć swoje godzenie się.
    Wielkie gratulacje z okazji kolejnych odsłonięć bloga i życzę kolejnych milionów i weny dla Ciebie i Gai.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Opublikowanie wszystkich rozdziałów, to zabieg celowy, bo przecież jesteśmy w trakcie publikacji innego opowiadania i trudno byłoby tę historię rozdzielać na trzy kolejne czwartki a potem wrócić do poprzedniego. Nie bardzo tak lubię i stąd taka decyzja.
      Rozmowa, w dodatku szczera, to podstawa, inaczej się nie da, bo traci się szansę na dojście do jakiegoś consensusu. A przecież oni mimo, że mieli te swoje rozmowy na 100% to jednak one nie sprawiły, że było między nimi lepiej, a jedynie zaprowadziły ich do łóżka, jakby seks był panaceum na wszystko. Nie tędy droga. Ja przedstawiłam nieco inny scenariusz, który dla mnie osobiście jest wygodniejszy do przyjęcia, niż całkowite rozstanie z powodu braku porozumienia.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Dziękujemy też za gratulacje. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. Kto by pomyślał, że Artur będzie takim pozytywnym bohaterem;) Chyba zacznę go lubić, hihihi;) Wielkie dzięki i ogromne gratulacje;) Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Artura akurat nie obwiniałabym za bardzo (mam na myśli to opowiadanie). Ula przekonana, że zdradziła z nim Marka zerwała z doktorem wszystkie kontakty i właściwie nie było już szans na szczerą rozmowę. Lekarz jednak wrócił, spotkał Ulę i kiedy dowiedział się o rozwodzie, postanowił powiedzieć, jak to było naprawdę nie tylko jej, ale i Markowi. Dzięki temu Marek uznał, że mimo rozwodu mają jeszcze szansę na pojednanie.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)

      Usuń
  7. Biedna Ula. Zmaltretowana psychicznie i to bardzo. Szkoda, że Artur jej wcześniej nie ujawnił tej prawdy dużo szybciej. Liczę, że po jakimś czasie uda im się odbudować wzajemne uczucia;) Bardzo się cieszę z Waszego sukcesu;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Zgodnie z tym, co napisałam w tej historii, Artura nie było w Polsce przez kilka miesięcy. Nie widywał Uli, nie miał pojęcia o rozwodzie. Dopiero kiedy się o nim dowiedział i poznał powód rozstania, wyjawił Uli prawdę. Opowiadanie kończę w takim momencie, w którym wszystko jest możliwe, bo choć Marek nie potrafił wybaczyć Uli, to ona na pewno to zrobi, ponieważ w przeciwieństwie do niego jest wspaniałomyślna. :)

      Usuń
    2. Edytko
      Bardzo dziękujemy, że dzięki Twojej obecności i Twoim komentarzom możemy dopingować się do pracy, bo ten imponujący wynik to również dzięki Tobie.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  8. Marek to jednak głupek! Dobra myślał, że go zdradziła, ale on zupełnie nie zastanowił się czemu tak się stało?! Kretyn! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że mężczyźni są zbyt powierzchowni i Marek nie jest tu wyjątkiem. Raczej nie docieka przyczyn, bo liczy się fakt, że doszło do zdrady. Po rozwodzie miał sporo czasu na przemyślenia, a mimo to trzeba było Artura, żeby otworzył mu oczy.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  9. Wiem Małgosiu,że Ty z tych, którzy podobnie jak ja, nie wierzą w zdradę Uli. Szkoda tylko, że przez brak rozmowy wszystko się pokomplikowało i Dobrzańscy stracili to co najcenniejsze - siebie.
    Może jednak po prawdzie wyznanej przez Artura Ula da Markowi jeszcze jedną szansę. Chociaż łatwe to nie będzie, bo on przez jeden błąd przekreślił ją zupełnie. Ja nie wiem czy potrafiłbym wybaczyć i to nie tyle zdradę co brak szczerości, pogardę i w końcu zdradę. Chyba troszkę tego zbyt dużo.

    Oczywiście ogromne gratulacje z okazji kolejnego miliona 💖 Jesteś najlepsza i uwielbiam Cię po prostu 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Ja wciąż wierzę w mądrość i konsekwencję scenarzystów, wierzę, że nie zostawią nas z taką niefajną historią, że każde z nich będzie żyło własnym życiem. Jeśli teoria, że Ula jednak nie zdradziła - upadła, to nadal nie tracę nadziei, że oni wymyślą coś, co pozwoli tej dwójce ponownie zbliżyć się do siebie i przynajmniej spróbować odbudować wzajemne zaufanie i utracone szczęście. Myślę, że nie bez kozery padło z ust chyba Julci w jednym z odcinków pytanie: Czy można ożenić się ponownie z tą samą osobą? Pytanie nie brzmiało dokładnie tak, ale sens oddałam. Może więc istnieje jakaś nadzieja na powtórne małżeństwo?
      Ja daję tu Markowi szansę na życie z Ulą, którą nadal kocha i dziećmi, które są dla niego wszystkim. Teraz to on powinien się kajać, bo Ula nie zdradziła, zdradził on i przyznał się do tego. On nie potrafił wybaczyć, ale Ula jest inna. Ma dobry, spolegliwy charakter i choć może nie od razu, ale na pewno mu wybaczy.
      Bardzo się cieszymy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Pięknie dziękujemy również za gratulacje. Co do ostatniego zdania, to ja mam podobne odczucia w stosunku do Ciebie i Twojego pisania. Kocham Cię czytać. Obie z Gają najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  10. Niespodzianki zawsze miłe ale jest małe ale....Szczerze?...brak mi jednej części...widoku radości dzieci, tarzania się z Markiem w objęciach po podłodze i wrzeszczących, że nie będą rozwiedzioną rodziną...i przede wszystkim ...wielkich wpatrzonych chabrowych oczu Uli w Marka... padającego Marka na kolana i błagającego ją o przebaczenie...jak padają oboje sobie w objęcia...itd..itd.. Moja fantazja ....uffff. Pozdrawiam Zocha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zocha
      Celowo napisałam tak zakończenie, żeby pozostawić trochę miejsca Waszej wyobraźni. Myślę jednak, że w tym niedosycie nie jesteś osamotniona. Jesteś jedną z tych osób, które lubią, żeby sprawy doprowadzono do końca pisząc przejrzyście, jak to z nimi w końcu jest. Biję się w piersi i przyznaję, że ja też jestem taka i naprawdę mało napisałam opowiadań, których zakończenie trzeba sobie wyobrazić. Niewykluczone, że napiszę kiedyś kontynuację, a jeśli tak się stanie, być może poczujesz się usatysfakcjonowana.
      Gaja i ja pozdrawiamy Cię serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  11. Chodźmy gdzieś na kawę?! Co Marek sobie myślał, że po Uli rozwód spłynie jak po kaczce? Dobrze mu powiedziała, Ona jest dobra i z pewnością przyjmie przeprosiny, ale Marek musi się zmienić. W przeciwnym wypadku Ula będzie przez tego durnia cały czas cierpiała. Przesyłam ciepłe pozdrowienia i oczywiście gratuluję i dziękuję za ciekawe i długie opowiadanie;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      W takich momentach trudno wymyślić coś sensownego. Marek rzucił tę propozycję tylko dlatego, że nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć. To zdanie było trochę wymuszone i rzucone bez zastanowienia. Przez ten czas po rozwodzie on miał sporo do przemyślenia i wyciągnięcia wniosków i sam przyznawał, że nie wypadały na jego korzyść i tak naprawdę dopiero Artur otworzył mu oczy.
      Pozdrawiamy Cię pięknie, a także dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)

      Usuń
  12. Lubię Marka, nawet jak zachowuje się jak matoł, ale w takim wydaniu chyba pogoniłabym go w siną dal! Niby kocha Ulę, ale nie wziął pod uwagę ile razy Ula mu wybaczała różne świństwa i jak bardzo Ula stara się uratować małżeństwo. A ten nic tylko rozwód i rozwód! No to ma czego chciał. Tyle złych słów padło między nimi i dlatego wydaje się, że ciężko to będzie puścić w niepamięć. Owszem dzieci będą zachwycone, ale chyba też się liczą uczucia Uli? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego wszystkiego zapomniałam pogratulować i podziękować;) Gapa Nina

      Usuń
    2. Nina
      Rzeczywiście czasami działania Marka są irracjonalne i tak było w przypadku rozwodu. Tak naprawdę wcale go nie chciał, a jednak z uporem maniaka twierdził, że nie jest w stanie wybaczyć tej zdrady zapominając o własnych zdradach z przeszłości z Pauliną. Ostatnie słowa Twojego komentarza świadczą o tym, że tak jak Zocha, autorka jednego z komentarzy, Ty też w jakimś sensie odczuwasz niedosyt. Obiecuję, że jeśli zdrowie pozwoli to napiszę kontynuację tej historii.
      Pozdrawiamy serdecznie. Dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)

      Usuń
  13. Natalia, brrr! Ale tak naprawdę ona nie zrobił nic więcej, niż to na co pozwalał jej Marek! Trzeba było myśleć a nie dawać jej złudne nadzieje. Do tego Sebastian! Tyle lat go krył, tyle ze sobą przeżyli i co? Wszystko zaprzepaszczone, bo trzeba było połechtać swoje ego? O Uli nie wspomnę. Jak można było się nad niż tak psychicznie znęcać? Co z tego, że poczuł, że to przez niego? Obiecywał, że ona nigdy nie będzie przez niego płakać i znowu słowa rzucone na wiatr? Wydaje się, że on naprawdę nigdy nie dorośnie i dlatego się nie zmieni. Zawsze on będzie najważniejszy. Szkoda. A tak poza tym, to chcę powiedzieć, że opowiadanie świetnie się czytało, zresztą jak wszystkie;) Dziękuję;) Cieszę się z Waszych sukcesów. Czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      My tę liczbę na liczniku poczytujemy faktycznie jako nasz mały, prywatny sukces, który zawdzięczamy Wam - czytelnikom, bo gdyby nie Wy, nas by też nie było i za to jesteśmy Wam bardzo wdzięczne.
      Co do Natalii i Marka masz absolutną rację. Marek mimo upływu lat nadal może podobać się kobietom i to nawet dużo młodszym. Trudno powiedzieć na co poleciała Natalia, czy na jego urodę, czy dojrzałość czterdziestolatka, czy jeszcze na coś innego. Zainteresowanie takiej młodej dziewczyny rzeczywiście połechtało ego Dobrzańskiego. Pomyślał, że jeszcze nie jest z nim aż tak źle, skoro może podobać się takim młodym laskom. Zaczął myśleć rozporkiem, czym całkowicie zraził do siebie Sebastiana. Nie pomyślał też o tym, że kobieta o cechach charakteru jego byłej żony, może mu się już nie przydarzyć. Mogę tylko powiedzieć, że na ogół mężczyźni bywają dość egoistyczni i mało wrażliwi, jeśli chodzi o innych.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Wdzięczne jesteśmy za miłe słowa i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  14. Zbieram się do skomentowania i zbieram. A to wszystko przez mieszane uczucia w stosunku do Marka. Chyba też nie najlepiej wpływa na mnie, to stało się w serialu i pewnie dlatego tak mi ciężko ucieszyć się, że wszystko się wyjaśniło. Ale nie mogę mu darować postępowania wobec żony. Nie potrafię zrozumieć czemu nie widzi nawet odrobiny błędu ze swojej strony. Ojcem jest fajnym, ale mężem chyba nie za bardzo. Ale i tak bardzo dziękuję za opowiadanie i dołączam do gratulacji;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira
      Nie jesteś odosobniona w tym co czujesz oglądając serial. Ja sama bardzo długo nie wierzyłam w tę zdradę, albo nie chciałam wierzyć. Wolałam myśleć, że Ula po prostu za dużo wypiła i nie pamięta. Julka w którymś z wywiadów rozwiała te wątpliwości mówiąc, że faktycznie doszło do zdrady. Ta historia została napisana po to, żeby podtrzymać złudzenia co do dobrego charakteru Uli i do jej lojalności wobec męża. Ukazuje też zachowanie tej drugiej strony. Brak chęci wybaczenia, wybielanie siebie a obciążanie winą wyłącznie żony, bo tak jest najłatwiej. Scenariusz B2 w wielu miejscach może zaskakiwać, ale od czego mamy wyobraźnię? Możemy sobie wyobrazić przebieg wypadków jak tylko chcemy a to jest właśnie moja wersja.
      Pozdrawiamy Cię pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz i gratulacje. :)

      Usuń
  15. Jak łatwo Marek uwierzył Arturowi. A może on kłamał? Już go nie obchodzi, że doktorek ciągle kocha Ulę? Do przemyśleń zmusiło go odstawienie na boczny tor? Szkoda, że nie ma pretensji do Uli, że ludzie wolą z nią współpracować niż z nim? Kilka miesięcy zajęło mu myślenie? Przez ten czas nie zainteresował się jak radzi sobie Ula? Teraz chce jej powiedzieć, że bardzo ją kocha i dzieci też?! Bo co, zorientował się, że jest mu w pojedynkę źle? Albo uświadomił sobie, że żadna inna z nim by nie wytrzymała. Dzięki. Gratulacje! Pozdrowienia;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB
      Artur podał Markowi bardzo logiczne argumenty. Nie wypierał się miłości do Uli, ale też stwierdził, że nie ma u niej żadnych szans, bo jej miłość do Dobrzańskiego jest ogromna i każdy facet w starciu z nią jest na przegranej pozycji. Poza tym zgadzam się z Tobą co do egoizmu Marka. Trafił na fantastyczną kobietę, ma z nią trójkę udanych dzieci i życie wręcz sielankowe. Nie musi się o nic martwić,bo Ula czuwa na posterunku i wyprzedza oczekiwania męża jakby czytała mu w myślach. Kocha go i nie wierzy, że z firmą może coś być nie tak, bo przecież Marek powiedziałby jej o tym. Tymczasem on nie mówi jej właściwie o niczym. Kombinuje i mota, ciągle coś ukrywa trzymając żonę w zupełnej nieświadomości i w dodatku nigdy nie ma dla niej czasu. Gdy dowiaduje się, że go zdradziła, nie ma dla niej litości, nie chce słuchać jej tłumaczeń choć sam winny jest jak cholera. To najbardziej mnie uwierało w całej tej sytuacji, że całą winę zrzucił na jej barki samemu się wybielając. Teraz po rewelacjach Artura będzie próbował wrócić, ale czy Ula wybaczy, a ma co?
      Wielkie podziękowania za gratulacje i komentarz. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Moje serce się kraje tak samo jak Uli. Bardzo smutno, że praktycznie obcy facet zauważył jak źle ona wygląda. Martwi się o jej zdrowie, a miłość życia ma to w głębokim poważaniu. Ula naprawdę radzi sobie wspaniale, dzieci nie odczuwają, że zostały porzucone. Może lepiej gdyby tak zostało? Przynajmniej nikt nie będzie jej ranił, oszukiwał, oceniał. Minęło kilka miesięcy i na zdrowie wychodzi Uli brak kontaktu z Markiem. Może nie jest cudownie, ale nie jest tragicznie. Bez Marka Ula mogła odstawić tabletki, a to już dużo. A tak, to może ta polka znowu się zacząć. Po co jej niepewność? Gorąco pozdrawiam i dziękuję za nową i długaśną historię. Oczywiście też gratuluję ilości wejść na bloga;) Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa
      Rozsądek podpowiada, że lepiej by było tak jak piszesz. Odcięcie od Marka podziałało na Ulę jak swoiste katharsis, ale to tylko część prawdy. Ona wciąż kocha go mocno pomimo tych wszystkich oszczerczych i krzywdzących słów, które od niego usłyszała, pomimo początkowej pogardy i wstrętu jaki do niej poczuł dowiedziawszy się o zdradzie. Ciężko to wszystko znieść a mimo to nadal się kocha. Nie oznacza to jednak, że wybaczy mu równie łatwo. Krzywda jest krzywdą a o niej nie zapomina się ot, tak.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie dziękując jednocześnie za wpis i gratulacje. :)

      Usuń
  17. Artur jak Piotr z B1. Chylę czoła dla jego odwagi. Zawsze mógł się spodziewać obicia twarzy przez Marka. I doceniam też to, że mu się chciało. Nic nie musiał. Ale on chyba naprawdę kocha Ulę i zależy mu na jej szczęściu nawet jeśli to szczęście nie będzie przeżywać z nim;) Godne podziwu. O Marku nic nie powiem, bo szkoda na niego słów! GRATULUJĘ i dziękuję za cudowne opowiadanie;) Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam Artura trochę wybielić, bo skądinąd wiem, że nie cieszył się popularnością wśród fanów "BrzydUli". Ja widziałam w nim dobrego i uczynnego lekarza, a także rozsądnego człowieka. Za miłość nie należy nikogo potępiać. On się zakochał, ale z czasem zrozumiał, że w starciu z Markiem nie ma żadnych szans, bo Ula nigdy go nie obdarzy równie silnym uczuciem. Zwracając uwagę na wygląd Uli zachował się właściwie jak lekarz. Ocenił, że wygląda mizernie, że wygląda na chorą i zmartwił się. Ten wyraz troski jest składową tego, co do niej czuje. W zestawieniu z Piotrem uważam, że Sosnowski wypada słabo. Jakoś organicznie nie mogłam go znieść i to się nie zmieniło.
      Bardzo dziękujemy za gratulacje i wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  18. Dzieci to mają naprawdę bardzo mądre i sprytne;) Co tam rozwód, co tam kłótnie rodziców. Oni chcą mieć prawdziwą rodzinę! Myślą, że jak rodzice będą musieli ze sobą rozmawiać, to może wreszcie się jakoś dogadają i przypomną sobie dobre chwile i to że się bardzo kochali. Mimo niepowodzeń nie poddają się. Myślę, że Marek w przepraszaniu Uli chętnie skorzysta z pomocy swoich dzieci? Dziękuję, dziękuję jeszcze raz dziękuję. Dzięki pracowitości i sumienności macie takie efekty;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina
      Dzieci Dobrzaków są faktycznie mądre, ale przede wszystkim marzą, żeby ich rodzina ponownie została scalona i wszyscy mieszkali pod jednym dachem. Pod tym względem Marek będzie miał sojuszników i trudno będzie ich ganić za to, że będą trzymać stronę ojca, który chce naprawić swoje błędy i powrócić na łono rodziny. Można sobie tylko wyobrazić, że Ula będzie miała większe opory, ale z czasem być może spróbuje ponownie zaufać mężowi.
      Bardzo dziękujemy Ci za miłe słowa. Staramy się dbać o naszych czytelników jak najlepiej, b wyłącznie dzięki nim funkcjonuje ten blog. Pozdrawiamy Cię cieplutko i pięknie dziękujemy za wpis. :)

      Usuń
  19. Piękne i bardzo emocjonalne opowiadanie. Dałaś nadzieję na dobre zakończenie, ale czytałam kilka razy i za każdym razem jakoś nie przechodzi mi smutek. Nie wiem, co mógłby zrobić Marek aby zatrzeć przeszłość? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że po tym jak Marek dowiedział się prawdy od Artura, będzie robił wszystko, żeby przebłagać Ulę i prosić o kolejną szansę. Teraz kartą przetargową są dzieci, bo jednym z argumentów może być taki, że to dla ich dobra powinni się zejść. Dla Uli chyba nie będzie to zbyt przekonywujące, ale skoro Marek ją tak kocha, to wyjdzie ze skóry, by ponownie stworzyć rodzinę.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  20. Najpierw Marek nie chciał znaleźć czasu na rozmowę z Ulą, nie chciał z nią rozmawiać, nie chciał posłuchać jej argumentów, nie chciał jej zrozumieć. Potrafił tylko być obrażony, krzyczał, obrażał ją i oskarżał, nie widział żadnej swojej winu. Teraz Ula unika z nim kontaktów. Coś w czarnych barwach widzę ich pogodzenie. Dziękuję za tę opowieść. Cieszę się z ogromnej liczby wiernych czytelników. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Ty też należysz przecież to najwierniejszych czytelniczek i bardzo Ci za to dziękujemy.
      Masz rację, że Marek przed rozwodem potraktował Ulę okropnie. Nic dziwnego, że teraz kiedy są już osobno, ona unika kontaktów z byłym mężem. Owszem rozmawia z nim o sprawach służbowych i dzieciach, ale wszystkie inne tematy są jakby poza nią, bo po tych wszystkich, przykrych doświadczeniach ma ogromny żal do Marka za to, że nie chciał jej wysłuchać, że nigdy nie miał dla niej czasu, bo priorytety miał inne a żona była na szarym końcu. Ten żal może być największym utrudnieniem w odnowieniu dobrego kontaktu między nimi i porozumieniu co do ich ewentualnej, wspólnej przyszłości.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)

      Usuń
  21. Marek w dość przykry sposób przekonał się co to znaczy przewrotność losu. No i kto przyczynił się do rozpadu małżeństwa? Kto kogo zdradził? On nie chciał i nie mógł wybaczyć żonie zdrady, a ona to już musi? Niby dlaczego? Bo zawsze była wspaniałomyślna? A może ta Ula odeszła w niebyt? I to głównie dzięki ukochanemu mężowi. Pozdrawiam i dziękuję;) Życzę kolejnego miliona;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Role się trochę odwróciły, prawda? Teraz Ula jest w sytuacji, w której może wszystko, ale obie wiemy, że jakakolwiek zemsta nie leży w jej naturze, bo to dobra, uczciwa dziewczyna. Została mocno zraniona, ma do Marka ogromny żal, ale wcale nie jest wykluczone, że któregoś dnia mu wspaniałomyślnie wybaczy i pozwoli wrócić. Kocha go przecież. Jest miłością jej życia, więc kto wie?
      Bardzo dziękujemy za komentarz i za to, że znalazłaś czas, żeby tu wpaść. Też chcemy kolejnego miliona hahaha. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
  22. Ogromny żal, że przez nieporozumienia, niedogadanie zakończyło się takie piękne małżeństwo. Szkoda, że dwoje dorosłych osób nie potrafiło się dogadać. Nikt na tym nie skorzystał. Wszyscy są nieszczęśliwi. Może wspaniałomyślna i dobra Ula przyjmie przeprosiny i będzie potrafiła zapomnieć? Oby, bo naprawdę szkoda takiej cudownej rodzinki;) Do czwartku. Pozdrawiam i dziękuję;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Ten brak porozumienia jest najgorszy, bo gdyby Marek poświęcił trochę czasu, żeby wysłuchać żonę, być może dzisiaj byliby w innym miejscu, a nie rozwiedzeni. Ula być może wybaczy, ale czy zapomni? Trudno zapomnieć te wszystkie pogardliwe słowa obarczające wyłącznie ją winą za rozpad małżeństwa.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  23. Przeczytałam kilka razy i ciągle jestem wstrząśnięta. Rozmowy między Ulą i Markiem były okropne, ale jakoś można to przełknąć. Tylko o jednym naprawdę ciężko zapomnieć – Nie mogę na ciebie patrzeć. Budzisz we mnie odrazę i wstręt?! Na coś takiego nie ma słów. I nie wyobrażam sobie jak Marek może myśleć, że Ula o tym zapomni? To teraz już nie będzie budziła w nim odrazy? We mnie Marek właśnie coś takiego budzi! Powinien do końca życia cierpieć katusze. Uli należy się spokój i szczęście. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmowy nie należały do przyjemnych zwłaszcza dla Uli, bo dla niej były obraźliwe i oskarżycielskie. W serialu Marek wprawdzie nie powiedział, że Ula budzi w nim odrazę, ale chyba padło coś o wstręcie w jednym z odcinków, choć oczywiście mogę się mylić. Najłatwiej jest zrzucać z siebie winę i obarczać nią drugą osobę. To tak jak w tym przysłowiu, że u innych zauważa się źdźbło w oku, a u siebie nie widzi się wielkiej belki. Jeśli nawet Ula by zdradziła, to i tak uważam, że wina Marka jest o wiele większa, bo to jego poczynania popchnęłyby ją do zdrady. Tak jak napisałam w treści, że zdrada była krzykiem rozpaczy i bezsilności. Takie upokarzające traktowanie odbija się na psychice i nawet jeśli posiada się już pewien wewnętrzny spokój, to bardzo trudno jest o czymś takim zapomnieć, bo to tak, jakby gdzieś w mózgu wypalono by to upokorzenie gorącym żelazem i choćby z tego powodu Marek powinien do końca życia całować ślady Uli stóp.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  24. Gratulacje. Co do opowiadania zrobiło mi się tak bardzo smutno, że ledwo powstrzymałam łzy, ten ich rozwód był bolesny... Nie pamiętam kiedy było mi tak cholernie źle i przykro... oczywiście oglądając odcinek to jeszcze bardziej niż podczas czytania tego opowiadania... Dlaczego życie jest takie okrutne? czasami aż cieszę się z bycia singlem... RIP małżeństwo Dobrzańskich 2010-2021 [*]
    Wybacz, że dzisiaj taki depresyjny komentarz... 2 razem napiszę coś weselszego ( a przynajmiej się postaram)
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renia
      Nie rozpaczaj i nie skazuj ich jeszcze na życie osobno, bo scenarzyści wymyślą coś takiego, co spowoduje, że oni wrócą jeszcze do siebie. Więcej wiary kochana w Dobrzańskich. My w każdym razie staramy się myśleć pozytywnie.
      Pozdrawiamy Cię serdecznie. Dziękujemy za gratulacje i komentarz. :)

      Usuń