Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 12 stycznia 2023

"ZŁOTY PIES" - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7

 

Chcąc jakoś rozładować atmosferę Marek przerwał milczenie pytając: – Ula, od czego jutro zaczynacie zwiedzanie? Pytam dlatego, że może mógłbym się do was przyłączyć. Trochę brakuje mi towarzystwa.

 - A twój przyjaciel i jego żona?

 - Oni pobrali się całkiem niedawno, kilka miesięcy temu i wciąż nie mogą się sobą nacieszyć. Sebastian przez kilka dni namawiał mnie do tej eskapady i w końcu udało mu się, chociaż ja do tej pory nie jestem przekonany, czy dobrze zrobiłem zgadzając się na ten wyjazd z nimi. Oni powinni przyjechać tu sami, a nie ze mną w roli przyzwoitki.

 - Ja odczuwam dokładnie taki sam dyskomfort. Dorota też naciskała na mnie z tym wyjazdem. Jest w trakcie rozwodu, a Darek, to jej nowa miłość. Czuję się jak kula u nogi. Mimo to skoro już tu jestem, to chciałabym jednak coś zobaczyć. Praga to fascynujące miasto. Jutro po śniadaniu idziemy na Hradczany. Ponoć nie będziemy zwiedzać zamku i katedry świętego Wita, bo są bardzo duże kolejki i nie zdążylibyśmy obejrzeć wszystkiego. Mamy tylko przejść przez amfiladę bram i zejść aż do winnic, tak przynajmniej mówił przewodnik. Jak się uda to zobaczymy zmianę warty o dwunastej. Szkoda, że mamy tak mało czasu. Pojutrze o piętnastej mamy wyjazd. Chcąc to wszystko obejrzeć człowiek musiałby przyjechać tu co najmniej na dwa tygodnie.

 - To prawda. Ja jednak bardzo chętnie spędzę z wami te dwa dni, jeśli oczywiście nie macie nic przeciwko temu. Przynajmniej nie będę się nudził i wałęsał po mieście sam.

 - Nie…, oczywiście, że nie mamy nic przeciwko. Będzie nam bardzo miło. Chyba dochodzimy. To ta restauracja, w której jadamy posiłki, a za nią nasz hostel. A wy gdzie się zatrzymaliście?

 - Trochę dalej. Sebastian wynajął nam pokoje w całkiem miłym i przytulnym pensjonacie.

Przed wejściem do hostelu oddała mu marynarkę.

 - Mam wyrzuty sumienia, bo pewnie trochę zmarzłeś.

Uśmiechnął się szeroko ukazując w pełnej krasie rząd śnieżnobiałych zębów i te dwa uwodzicielskie dołeczki.

 - Nie było tak źle. Jutro będę czekał na was przed restauracją. Spokojnej nocy, Ula. Bardzo się cieszę, że cię poznałem.

 - Dobranoc, Marek. Do jutra.

 

Następnego dnia Marek pojawił się przed restauracją kilka minut po ósmej. Wszedł do środka i rozejrzał się po sali. Dostrzegł trójkę nowo poznanych przyjaciół i postanowił zaczekać na zewnątrz.

 


Nie czekał długo. Trzydzieści minut później cała grupa wraz z przewodnikiem zgromadziła się przed restauracją. Wstał i podszedł, żeby się przywitać. Ucieszyli się na jego widok. Nawet Ula posłała mu nieśmiały uśmiech.

Podjechali dwa przystanki tramwajem i wysiedli w najwyższym punkcie wzgórza, od którego mieli rozpocząć zwiedzanie. Na pierwszy ogień poszło Muzeum Miniatur prezentujące twórczość Anatolija Koněnko, który z niezwykłą precyzją odtworzył w skali mikro karawanę wielbłądów przechodzącą przez ucho igielne, konika polnego grającego na skrzypcach,

najmniejszą książkę świata o rozmiarze dziewięć na dziewięć milimetrów, a także kopie wielu obrazów znanych mistrzów pędzla namalowanych na fragmentach kości mamutów. Dzieła były fascynujące i trzeba było je oglądać pod mikroskopami. Na Uli szczególne wrażenie wywarł portret Čechova namalowany na połówce makowego ziarnka i modlitwa "Ojcze Nasz" napisana na ludzkim włosie.

Po drodze do zamku i katedry minęli jeszcze dom z namalowanymi na tynku oknami, które śmiało można było pomylić z oryginalnymi. Na obejrzenie zmiany warty przed Zamkiem Praskim było zdecydowanie za wcześnie, ale przewodnik nie chciał czekać. Minąwszy zamek powiódł całą grupę w stronę katedry świętego Wita. Zszokowała ich długość kolejki oczekujących do wejścia. Przewodnik miał rację. Mieli za mało czasu.

Ula z Markiem wlekła się na końcu grupy. Było gorąco. Dorota z Darkiem byli daleko przed nimi. Oni szli wolno rozmawiając cicho. Marek opowiadał Uli o firmie.

 - Sebastian pełni w niej rolę dyrektora HR, a Violetta jest moją sekretarką. Kiedyś miałem nawet kilka asystentek oczywiście nie w tym samym czasie, ale moja była żona była chorobliwie zazdrosna o każdą kobietę, jaką widziała w moim pobliżu, no może oprócz Violi, którą sama zatrudniła, żeby mogła jej donosić o moich poczynaniach. Akurat do tej roli Viola nadawała się idealnie, bo jeśli chodziło o pracę, to nie była zbyt lotna i nadal nie jest. Żadnego z niej pożytku i większość roboty muszę odwalać sam. Nie zwolnię jej, bo przecież jest żoną mojego najlepszego przyjaciela. Zresztą już nie musi donosić Paulinie, bo po naszym rozwodzie jej rola straciła sens. Tu właśnie dochodzę do sedna. Mówiłaś wczoraj, że od dawna szukasz pracy, a ja od dawna szukam kompetentnej asystentki. Byłbym szczęśliwy, gdybyś przyjęła ten etat. Ja naprawdę potrzebuję pomocy, a zatrudnienie ciebie rozwiązałoby mnóstwo problemów.

Zaskoczona Ula aż przystanęła z wrażenia. Marek z wyrazem wyczekiwania wymalowanym na twarzy czekał na jej decyzję.

 - Mówisz poważnie?

 - Śmiertelnie poważnie – potwierdził. – Tęsknię za kimś, kto rozumiałby o czym mówię, bo Viola pod tym względem jest totalnie beznadziejna. Ona nadaje się tylko do bezmyślnego przepisania czegoś, ale nie do pochylenia się nad budżetem. Czasem myślę, że to prawda, co mówią o blondynkach. Zupełnie nie rozumiałem Sebastiana. Zastanawiałem się, co on w niej widział, że aż tak się zakochał. Owszem dziewczyna jest bardzo ładna, ma świetną figurę, ale móżdżek kurzy. Jest roztrzepana, nie potrafi trzymać języka za zębami i do tego wszystkiego przekręca słowa i przysłowia. To ostatnie akurat mnie bawi, ale na dłuższą metę jest nie do zniesienia, a moja dusza rozpaczliwie krzyczy „ratunku!”.

Ula roześmiała się na cały głos. Z przyjemnością patrzył na tę radosną odsłonę jej osobowości. To było takie spontaniczne i tak bardzo stało w kontraście z jej żałobnym ubiorem i tym przejmującym smutkiem, który ją otaczał.

 - To wspaniała propozycja, Marek – powiedziała, gdy przeszła jej ta fala śmiechu – i bardzo jestem za nią wdzięczna. Od kiedy mogłabym zacząć?

 - Choćby od zaraz. Dam ci wizytówkę. Na niej masz mój numer komórki i adres firmy. To właściwie centrum Warszawy, na Lwowskiej. Możemy umówić się na wtorek. Przyniesiesz dokumenty do przyjęcia. Te sprawy akurat załatwia Sebastian. We wszystko cię wprowadzę. Stawka to cztery i pół tysiąca brutto plus premia kwartalna. Myślę, że to niezłe warunki.

 - Wspaniałe. Na pewno nie mogłabym marzyć o lepszych. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.

 - To ja ci dziękuję. Ratujesz mi życie, dziewczyno.

 

Dołączyli do grupy dochodzącej właśnie do Złotej Uliczki, która wyglądała na dość zatłoczoną. Usłyszeli słowa przewodnika.

 - Drodzy państwo znajdujemy się w najsłynniejszym zaułku Hradczan zwanym Złotą Uliczką. Od końca szesnastego wieku była ona siedzibą zamkowych strażników. Potem budyneczki zaludnili rzemieślnicy, a jeszcze później miejsce zaanektowała praska biedota i cyganeria. W domku pod numerem dwudziestym drugim w latach tysiąc dziewięćset szesnaście, siedemnaście pomieszkiwał Franz Kafka. W połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku kamieniczki pieczołowicie odrestaurowano, a na parterze niemal każdej z nich urządzono sklepy.

 

 

Zejdziemy teraz w dół, żeby podziwiać hradczańskie winnice. Proszę za mną.

U podnóża hradczańskich schodów zostali poczęstowani białym, wytrawnym, orzeźwiającym winem.

 


Potem już nieustannie schodzili w dół aż do Pałacu Wallensteina, który jest siedzibą czeskiego senatu. Nie wchodzili do środka, a jedynie obejrzeli bryłę budynku.

Do restauracji dotarli dobrze po godzinie piętnastej. Marek dołączył do nich zamawiając sobie obiad. Po nim Dorota i Darek ruszyli do hostelu. Oboje byli zmęczeni, a Dorota dodatkowo odparzyła stopy wybierając rano zamiast adidasów zdradliwe klapki.

 - Zostaliśmy sami… - stwierdził Marek. – Bardzo jesteś zmęczona?

 - Prawie wcale. Przecież szliśmy wolno. Słyszałeś przewodnika. Z Hradczan to zaledwie dwa i pół kilometra, tylko że ciągle w dół.

 - W takim razie dla ochłody proponuję rejs po Wełtawie i dobrą kawę na pokładzie wodnego tramwaju.

 - Naprawdę odbywają się tu rejsy? Dlaczego tego nie zauważyłam? Widziałam jedynie czarnoskórych gondolierów przy wejściu na most Karola.

 - Niedaleko tego miejsca jest przystań i tam wsiądziemy na pokład. Chodźmy.

Marek bez problemu wykupił bilety na dwugodzinny rejs. Trochę musieli zaczekać, bo tramwaje odpływały punktualnie co pół godziny zabierając około trzydzieści osób.

 


Rozsiedli się wygodnie na górnym pokładzie zamówiwszy wcześniej kawę i po lampce czerwonego, półsłodkiego wina.

 - Nawet nie przypuszczałem, że mój pobyt tutaj będzie tak udany. – Marek upił łyk kawy i uśmiechnął się do Uli. - Nie dość, że całkiem sporo zwiedziłem, to jeszcze skaperowałem do pracy asystentkę. Prawdziwy szczęściarz ze mnie.

 - Nie mów „hop”, bo wkrótce może się okazać, że jestem do niczego i nie sprawdzę się w zawodzie. Przez cztery lata robiłam zupełnie coś innego. Pracowałam w szpitalnym magazynie sprzętu medycznego. To trochę odbiega od zarządzania, chociaż ma wiele wspólnego z ekonomią.

 - A w którym szpitalu pracowałaś?

 - W Centrum Medycznym Mehiläinen. To w Helsinkach… Wiem o co chcesz zapytać i do czego zmierzasz więc powiem od razu, żeby mieć to z głowy i uniknąć dalszych pytań. Kiuru, to nazwisko po moim mężu. Miał na imię Arvo. To właśnie o nim mówiła Dorota i to po nim noszę żałobę. Był lekarzem. Chirurgiem. Został wezwany w środku nocy, bo zdarzył się straszny wypadek. Ucierpiało wielu ludzi. Zginął tragicznie nie dotarłszy nawet na miejsce. Wpadł w poślizg i nie wyrobił się na zakręcie uderzając w drzewo, a potem ześlizgując się z wysokiej skarpy. Mam nadzieję, że zaspokoiłam twoją ciekawość, bo nie chcę już więcej poruszać tego tematu. Jest dla mnie zbyt bolesny i mam nadzieję, że to rozumiesz.

38 komentarzy:

  1. Marek kuje żelazo póki gorące. Ale to dobrze dla nich obojga. Korzyść obopólna, on zyska asystentkę, a Ula może chociaż przez chwilę oderwie się od tego co się stało.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek rano.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Ula powoli przekona się, że praca jest dobra na wszystko, na frasunek też:) O mężu nie zapomni nigdy, ale ta pamięć wcale nie musi kłócić się z próbą podjęcia życia od nowa:) Marek będzie wychodził ze skóry żeby Ula częściej się uśmiechała:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  2. Przed Markiem długa droga do serca Uli i ciężko mu będzie zająć miejsce po ukochanym mężu. Inaczej sprawa z Ulą wygląda, bo młoda wdowa pewnie szybko trafi do jego serca. Zwłaszcza że jego małżeństwo było nieudane.
    Z ust mi wyjęliście przyzwoitkę. Gdyby Seba albo Dorota nie byli z kimś tak szybko by się nie zapoznali nieco lepiej.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      Ula myślami i sercem jest cały czas przy mężu. Pamiętać o nim będzie cały czas. Marek już jest zauroczony Ulą, a im dalej w las, tym będzie to się nasilało. Ponadto Marek jest bardzo cierpliwy i łatwo się nie podaje:) Zrobi wszystko aby rozpalić serce Uli:) Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  3. Co za znajomość Pragi. Aż chciałoby się tam pojechać i zobaczyć te miejsca. Na miłość w sam raz.😉A mąż domek nad jeziorem wynajął na wakacje.😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do opisu Pragi posłużyło połączenie własnych wspomnień oraz wiadomości z Internetu:) Serdecznie polecamy odwiedziny, bo nic nie dorówna własnym oczom:) A domek nad jeziorem też jest wspaniały, cisza, spokój, natura i małżonek tylko dla Ciebie:) To dopiero miejsce na miłość:) Bardzo dziękujemy za wpis i przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  4. Cieszę się, że Marek niczym się nie zraża i próbuje oswoić Ulę;) Jego metoda chyba działa, bo Ula jest weselsza;) Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      Marek od początku jest pod urokiem Uli. Ma mnóstwo wolnego czasu i bardzo chętnie spędza z Ulą czas. Rozmawiają swobodnie na różne tematy. Marek nie stosuje żadnych nacisków i pewnie z tego powodu Ula tak dobrze czuje się w jego towarzystwie:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  5. Brawo! Ula się trochę otworzyła. Liczę, że powolutku będzie miała coraz mniej tajemnic przed Markiem. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      największą tajemnicę już Markowi wyjawiła. Ula bardzo kochała męża i bardzo za nim tęskni. Tak szybko to jej nie minie, ale Marek jest cierpliwy:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  6. Wycieczka tramwajem wodnym wyszła super! Ula nie w ciemię bita od razu się domyśliła co chce wiedzieć Marek. Mam nadzieję, że oboje się nie zniechęcą do wspólnego spędzania czasu:) Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      proponując tę wycieczkę Marek chciał uatrakcyjnić pobyt w Pradze. Oczywiście, że chciałby wiedzieć o Uli jak najwięcej, ale nie naciska i przyjmuje to, co dostaje. Poza tym Marka nie tak prosto zniechęcić:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  7. Poczucie bycia piątym kołem u wozu nigdy nie jest fajne. Jednak w przypadku Uli i Marka właśnie to tak naprawdę ich zbliżyło. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło:) Z całą pewnością Ula z Markiem powinni podziękować Dorocie i Sebastianowi, że ich namówili do tego wyjazdu:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  8. Też bym chciała przejść "rozmowę kwalifikacyjną" w takich pięknych okolicznościach i bez nerwów;) Ulka jest szczęściarą! Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      hihihi, rzeczywiście należy uznać, że Ula jest szczęściarą:) Powiedziała Markowi, że jest na etapie poszukiwania pracy, ale wiemy, jak to wyglądało. A tu naraz, na wycieczce w Pradze, Marek zaproponował jej fajną pracę. Marek zaoszczędził jej przechodzenie przez piekło rozmów kwalifikacyjnych. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  9. Jeśli chodzi o przyjaciół, to oboje mają ogromne szczęście! Dzięki ich uporowi Marek miał możliwość spotkać i poznać się z Ulą. Teraz już wszystko zależy od nich samych;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      zarówno Dorota, jak i Sebastian chcą aby ich przyjaciele byli tak samo szczęśliwi, jak oni sami. Marek już się stara się aby ich spotkanie przerodziło się w coś więcej:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  10. Bardzo miło ze strony Marka, że odprowadził Ulę do hotelu. Ta przysługa pewnie mu się przyda? Chętnie przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Marek jest dżentelmenem i nie wyobrażał sobie, aby Ula samotnie wracała wieczorem do hotelu. Poza tym ten spacer już mu się opłacił, bo umówiła się z Ulą na kolejny dzień:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  11. Ona wdowa, on rozwodnik, nic nie stoi na drodze ich szczęścia;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      nie możemy zapominać, że do tanga trzeba dwojga:) A Ula cały czas tęskni za mężem i żadnych mężczyzn nie ma w głowie. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  12. Tak najczęściej jest, że jak facetowi zależy, to nawet ostatnią koszulę z siebie zerwie, aby jego kobieta czuła się dobrze;) Ale jak mu już oczadzenie minie, to nawet jaj na jego oczach zamienimy się w bałwana śnieżnego lub z sopel lodu, to ten sam facet nic nie zauważy, niczego się nie domyśli. Oby Marek taki nie był;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      mimo, że spostrzeżenie jest dość gorzkie, to sporo w nim racji. Przyjmijmy, że Marek stanowi wyjątek od tej reguły:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  13. I wyjaśniła się zagadka małżeństwa Violki i Sebastiana;) Ale trzeba przyznać, że Marek nie ma zbyt dobrego zdania o wybrance serca przyjaciela. Mam nadzieję, że te rewelacje zachował dla siebie, chociaż Uli już się wygadał, to kto wie? Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      Marek nigdy by nie dopuścił, aby przez niego było przykro Sebastianowi. To jego najlepszy przyjaciel i on nie wtrąca się w jego wybory. Uli co prawda powiedział, ale to po to, aby zrozumiała, że jest mu bardzo potrzebna w pracy:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. O jejciu! To tyle jeśli chodzi o Paulinę? Miło, że Marek jest już po rozwodzie. Ale zastanawiam się czy jest sam, nie ma żadnej „narzeczonej”? To aż niemożliwe aby taki facet nie był uwiązany? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek nie spotyka się z żadną kobietą. Po "uroczej" małżonce miał chwilowo dość damskiego towarzystwa. Spotkanie Uli dużo zmieniło. Ona jest zupełnym przeciwieństwem Pauliny:) Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  15. Ula nie miała możliwości pracować w zawodzie dlatego obawiam się żeby Marek się nie rozczarował albo żeby Ula jeszcze bardziej nie cierpiała. To mogłoby doprowadzić ją do depresji. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      spieszymy zapewnić i uspokoić, że za przeproszeniem każda osoba będzie lepsza od Violetty:) Ponadto Ula jest bardzo dobrze wykształconą osobą, jest pracowita i żadnej pracy się nie boi:) Zrobi wszystko aby Marek był zachwycony:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. Jak na razie fajnie się dogadują. Oboje wiele o sobie powiedzieli. Może Marek szybko spowoduje radość w sercu Uli? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Ula wie, że Marek jest wolnym człowiekiem. Marek natomiast wie dlaczego Ula nosi żałobę i jaki jest powód jej smutku. Jak na początek znajomości to dość dużo informacji, zwłaszcza dla Marka. Teraz już wie jak z nią postępować:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  17. No i proszę bardzo, Uli nawet się nie śniło, że będzie ratunkiem dla czyjejś duszy;) Marek bardzo oryginalnie zachęcił Ulę do przyjęcia pracy; Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Marek naprawdę pilnie potrzebuje pomocy asystentki. Poznał Ulę i stwierdził, że z nią łatwo się porozumie. A do tego wszystkiego Ula bardzo mu się spodobała:) Liczy na to, że Ula kiedyś też dostrzeże w nim mężczyznę, przy którym jej serce znowu zadrży:) Biorąc to wszystko pod uwagę wydaje się, że jego dusza będzie uratowana:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  18. Ula zbyt mocno kochała by zapomnieć o mężu ale Marek nie jest natarczywy i to Ulę uspakaja i czuje się dobrze w jego towarzystwie. Praca i pobyt wśród ludzi pomoże jej trochę wyjść z tego smutku a Marek też będzie się starał by Ula znów odzyskała radość życia. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Marek z pewnością nie odpuści sobie Uli, bo zbyt duże zrobiła na nim wrażenie, ale masz rację, że żadnej natarczywości z jego strony nie będzie.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i cieszymy się, że zajrzałaś i skomentowałaś. :)

      Usuń
  19. To opowiadanie jest bardzo smutne i chyba happy endu nie będzie. Prawdziwa miłość zdadzą się tylko raz w życiu, a Ula już ją spotkała i straciła. Marek będzie tylko zastępczą miłością. To już nie to samo. Nawet jeśli będą szczęśliwi To zawsze myślami będzie wracać do jedynej i prawdziwej miłości. Szkoda mi ich. Marek powinien znaleźć tą jedyną i opuścić sobie Urszulę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez wątpienia Arvo był dla Uli wielką miłością, ale jego już nie ma, choć pamięć o nim wciąż w niej bardzo żywa i świeża. Czy to oznacza, że już nie wolno być jej szczęśliwą? Jest młoda, może mieć jeszcze dzieci i choć Marek może okazać się jej kolejną wielką miłością, to na pewno to uczucie będzie inne niż do Arvo. Może będzie to miłość nie aż tak gorąca i spontaniczna, ale równie wartościowa i mocna. Po prostu uważamy, że należy im obojgu dać szansę.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń