Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 16 lutego 2023

"GDY ROZUM ŚPI, BUDZĄ SIĘ DEMONY" - rozdział 1

 

„GDY ROZUM ŚPI, BUDZĄ SIĘ DEMONY”

 


ROZDZIAŁ 1

 

 - Ja, Urszula, biorę sobie ciebie, Marku, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.

 - Ja, Marek, biorę sobie ciebie, Urszulo, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.

Roziskrzone oczy Marka z zachwytem wpatrywały się w piękną twarz żony. Wyglądała dzisiaj zjawiskowo niczym anioł. Ich wspólna przeszłość nie była zbyt dobra i miał nadzieję podobnie jak Ula, że przyszłość będzie niezmąconym pasmem szczęśliwości. Jeszcze dwa lata wcześniej nie pomyślałby, że po krzywdzie jakiej od niego doznała wybaczy mu i stanie wraz z nim na ślubnym kobiercu. Ponowne zdobycie jej zaufania wymagało od niego potężnego zaangażowania i ogromnej wiary, że jeśli będzie się bardzo starał, to ona wreszcie mu odpuści. Tak też się stało. Jego żarliwe zapewnienia, że kocha ją jak jeszcze nigdy nikogo nie kochał w końcu odniosły skutek i zmiękczyły serce Uli. Przecież ona także darzyła go ogromnym uczuciem i jedynie wielkie poczucie skrzywdzenia i duma nie pozwalały jej na puszczenie jego haniebnych uczynków względem niej w niepamięć. Dzisiejszy dzień był najważniejszym dniem w życiu obojga. Dzisiaj zakładali rodzinę, stali się mężem i żoną.

 - Możesz pocałować pannę młodą – usłyszał głos księdza i skwapliwie skorzystał z tego przyzwolenia całując swoją wybrankę namiętnie i długo. – Przedstawiam państwu Urszulę i Marka Dobrzańskich.

Rozległy się oklaski przybyłych na uroczystość gości. Młodzi oderwali się od siebie przyjmując gratulacje od kapłana. Po nich rozradowani wybiegli na dziedziniec kościoła, a za nimi liczny tłum krewnych i przyjaciół, którzy obstąpili ich wręczając prezenty i bukiety kwiatów.

Wesele odbywało się w jednym z lepszych, warszawskich hoteli. Rodzice Marka, Helena i Krzysztof Dobrzańscy chcąc nadać tej uroczystości stosowną rangę, wynajęli salę balową i zamówili ekskluzywne menu.

 


Nikt nie mógł narzekać. Znakomity zespół muzyczny i pyszne jedzenie usatysfakcjonowało wszystkich. Bawiono się do białego rana. Dwa dni później państwo młodzi wyruszali w podróż poślubną na egzotyczne Seszele. Dla Uli to bogate wesele i ta podróż jawiły się jak piękny sen, który właśnie się spełnia. Pochodziła z rodziny, której nigdy się nie przelewało więc wyjazdy zagraniczne były dla niej zupełnie poza zasięgiem.

Krajobraz wysp urzekł ich, a piękno otaczającej przyrody powodowało, że niemal zapominali oddychać.

 


Marek nie szczędził na niczym. Tropikalne owoce o dziwacznych kształtach były stałym elementem menu. Korzystali z bogactwa tutejszych wód zajadając się homarami, krewetkami, langustami i małżami. Próbowali ryb, których nazwy znali wyłącznie ze słyszenia. To tu po raz pierwszy oglądali latające ryby i mogli ich skosztować. Wyspa Mahe ofiarowywała wiele. Tu Ocean Indyjski był krystalicznie czysty i zachęcał do kąpieli. Dni spędzali intensywnie, włócząc się z przewodnikiem po wyspie, robiąc mnóstwo zdjęć, lub wybierając rejsy jachtami z przeszklonym dnem, dzięki któremu mogli podziwiać tutejsze rafy i bogactwo różnokolorowych ryb.

 


Noce były upojne, romantyczne i przesiąknięte erotyzmem. Ich pokryte brązową opalenizną ciała pragnęły siebie bezustannie. Ula była najszczęśliwszą osobą na ziemi. Marek na każdym kroku udowadniał jej, jak bardzo ją kocha. Szeptał miłosne zaklęcia całując każdy skrawek jej rozpalonego ciała. Potwierdzało się wszystko to, co obiecał i o czym zapewniał ją przed ślubem. Uwierzyła, że zostawił daleko za sobą tę złą przeszłość, kiedy to prowadził hulaszczy tryb życia upijając się w klubach i rwąc chętne panny na jedną noc. Utwierdziła się w przekonaniu, że przemiana, jaka się w nim dokonała jest naprawdę spektakularna i trwała.

 

Pobyt w raju powoli dobiegał końca. W ostatnim tygodniu nakupowali mnóstwo pamiątek dla rodziny i przyjaciół. Miało być dla każdego coś skromnego, ale egzotycznego. Tuż przed wylotem Marek zważył ich bagaże. Ostatnią rzeczą jakiej by chciał, to zostawienie na lotnisku nadbagażu. Na szczęście nic nie musiał odkładać. Czekała ich długa i męcząca podróż w dodatku z przesiadką w Dubaju, na którą musieli czekać prawie cztery godziny. Żałował, że nie udało mu się nabyć biletów na lot bezpośredni, który trwa niewiele ponad osiem godzin. Zaoszczędziliby mnóstwo czasu…

Ten dłużył im się niemiłosiernie, gdy czekali w Dubaju na samolot do Warszawy. Gdyby mieli kilka godzin więcej, chętnie zwiedziliby miasto, ale w obliczu czterogodzinnej perspektywy pokręcili się tylko po budynku lotniska.

W końcu zapowiedziano ich samolot. Pozbierali podręczny bagaż i udali się do właściwej bramki. Ula wyglądała na zmęczoną. Objął ją ramieniem i popatrzył z troską.

 - Oczy ci się kleją, co?

 - Uhmm – mruknęła. – Chciałabym już być w domu i odespać tę podróż.

 - Może uda ci się w samolocie. Przed nami pięć i pół godziny lotu…

 


Warszawa przywitała ich gęstą mżawką. Po tylu dniach idealnej pogody, Marek patrząc na siąpiący deszcz wzdrygał się ze wstrętem.

 - Nie znoszę takiej pogody… - marudził pod nosem. – Zaczekaj tu kochanie, przywołam taksówkę.

Było już dobrze po północy, gdy Marek otwierał drzwi do mieszkania na Siennej. Nie mieli już siły na nic. Zdołali jedynie zdjąć ubrania i rzucili się na łóżko.

 

Te kilka wolnych dni, które zostały im jeszcze z urlopu wykorzystali na wizytę u seniorów Dobrzańskich i w Rysiowie, gdzie mieszkał tata Uli wraz z jej rodzeństwem. Każdego obdarowali pamiątką z podróży, opowiedzieli o swoich wrażeniach i pokazali zdjęcia. Ula zaliczyła urząd miasta, by złożyć wniosek o zmianę dowodu osobistego. Wszak teraz nazywała się Dobrzańska.

 

Ich pierwszy dzień w firmie Febo&Dobrzański nie należał do najpracowitszych. Dla Sebastiana, dyrektora HR, najlepszego przyjaciela Marka i jego dziewczyny Violetty, która piastowała stanowisko sekretarki juniora też przywieźli kilka drobiazgów. Pshemko, główny projektant firmy został obdarowany katalogiem ze wzornictwem właściwym tradycji i kulturze kreolskiej. Marek po cichu liczył, że mistrz zainspiruje się tymi etnicznymi wzorami i zacznie tworzyć coś oryginalnego.

 

Przez kilka następnych miesięcy docierali się nawzajem. Raczej nie kłócili się. Ula miała bardzo spokojny charakter zupełnie pozbawiony tendencji do kłótni i pretensji o cokolwiek. Marek bardzo to doceniał zwłaszcza wtedy, gdy przypominał sobie sześć długich lat spędzonych u boku swojej byłej narzeczonej, Pauliny Febo. Awantury wpisane były w ich związek obowiązkowo i zdarzały się przynajmniej trzy razy na tydzień. Nie były bezpodstawne i to właśnie Marek dostarczał za każdym razem pretekstu do ich eskalacji. Paulina miała choleryczną i potwornie zaborczą naturę. Była chorobliwie zazdrosna o czas, który jej narzeczony przeznaczał nie dla niej, a na zabawy w klubach. Wręcz do szewskiej pasji doprowadzał ją zapach tanich perfum, który ciągnął się za nim już od drzwi wejściowych i świadczył o tym, że tej nocy nie spędził sam. Wybaczała mu naiwnie sądząc, że w końcu się wyszumi i ustatkuje. Nic takiego nie miało miejsca aż do momentu, gdy wyznał jej, że ślubu nie będzie, bo zakochał się w firmowej BrzydUli. Tak nazywano Ulę przez pierwsze miesiące jej pracy w F&D. Potem dzięki Pshemko stała się prawdziwą pięknością. Tego Paulina nie potrafiła wybaczyć ani projektantowi, ani tym bardziej Markowi. Wcześniejsze, nie najlepsze relacje z byłym już narzeczonym ewoluowały i stały się jeszcze gorsze Na jego widok i widok Uli ziała wręcz nienawiścią. Kiedy przyszedł do niej z zaproszeniem na ślub ostentacyjnie podarła je na drobne kawałeczki i rzuciła mu nimi w twarz. Jej brat wprawdzie nie zrobił nic podobnego, ale od razu zapowiedział, że nie pojawi się na uroczystości. Marek nie przejął się tym w ogóle. Uznał, że przynajmniej nikt nie zepsuje im tego ważnego dnia.

Kiedy wrócił wraz z Ulą po miesiącu miodowym dowiedział się od ojca, że oboje Febo wyjechali do Włoch.

 - Alex coś kombinuje – mówił senior. – Przed wyjazdem przebąkiwał, że chyba wyjedzie z Polski na stałe, bo ktoś proponuje mu intratną posadę w Mediolanie. Oficjalnie jednak nie mam pojęcia o co chodzi.

 - Paulina też pociągnie za nim?

 - Tego nie wiem. Nic nie mówiła na ten temat.

 - Mam nadzieję, że to co powiedziałeś potwierdzi się i oni na zawsze znikną mi z oczu. Organicznie nie znoszę ich obojga.

Póki co mieli w firmie spokój. Nikt nie knuł za ich plecami, nikt nie motał nowych intryg. Marek wyciszył się i mógł więcej czasu poświęcić swojemu domowemu szczęściu. Ula rozkwitała pod wpływem tej miłości. Była niewyobrażalnie szczęśliwa. Marek dbał o nią i troszczył się o jej potrzeby. Spełniał wszystkie zachcianki, ubóstwiał ją i hołubił. Nie dawał jej najmniejszych powodów do zazdrości.

Pierwszą rocznicę ślubu świętowali w rodzinnym gronie. Z przyjaciół był tylko Sebastian z Violettą i Pshemko. Ula promieniała mówiąc do swoich teściów, że Marek jest najlepszym mężem na świecie i nie potrafiłaby być z kimś innym. Nie miała pojęcia, że nad ich pełnym miłości pożyciem zaczynają się gromadzić czarne chmury, które nie zwiastowały niczego dobrego, a jedynie rozczarowanie, ból, rozpacz i łzy.

50 komentarzy:

  1. Jak to bywa pierwszy rozdział to jedna wielka niewiadoma. A sama końcówka to już zagadka budząca strach i obawę. Coś mi mówi, że skrzywdzona i porzucona panna Febo da się im bardzo mocno we znaki.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam późną porą.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      z pierwszymi rozdziałami zazwyczaj tak jest, ale już niedługo kolejny rozdział, który coś więcej rozjaśni:) Na razie nic więcej nie możemy zdradzić:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  2. Pięknie, sielankowo :) Ale już tytuł i końcówka tego pierwszego rozdziału wskazują, że zaraz pojawią się problemy. Oczywiście na ten moment wszystko jest zagadką więc pozostaje jedynie czekać na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam cieplutko 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara,
      oczywiście w tej chwili nie możemy zbyt wiele zdradzić. Dziękujemy za miłe słowa i zapraszamy na następny rozdział:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  3. Liczyłam na coś o nie Brzyduli. Już mam dość tych opowiadań. A tu jeszcze wesoło nie będzie. Gośka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia,
      opowiadania są publikowane zgodnie z zapowiedziami. Były one napisane jakiś czas temu. Wyczerpała się lista historii o innych bohaterach. Dziękujemy za komentarz i przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  4. Strach się bać, mam nadzieję że końcówka tego rozdziału tak szumnie brzmi jak i tytuł. Liczę, że nie będzie tak źle i że M&U zawsze będą w tych trudnych chwilach liczyć na siebie i się wspierać a nie walczyć że sobą.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosia, nigdy nie komentowałam ale czytam wszystkie twoje opowiadania są rawelelacyjne. Mam też swoje ulubione do których zawsze wracam.

      Anna Janicka

      Usuń
    2. Aniu
      Oczywiście, że nie bedzie źle. U mnie zawsze po kłopotach, dla bohaterów świeci słońce. Bardzo się cieszę, że dobre wiatry przywiały Cię na blog i że go czytasz. Ta świadomość dla mnie i Gai jest bardzo pozytywna.
      Bardzo obie za to dziękujemy i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń
    3. Gdyby nie było zawirowań, to byłoby dość nudno. Poza tym spieszymy zapewnić, że nie będzie żadnej walki pomiędzy Ulą i Markiem:) Bohaterowie bardzo się kochają, ale …. Wielkie podziękowania za komentarz. Pozdrawiamy

      Usuń
  5. Ciekawie się zaczyna i już na początku daje posmak wielkiej niewiadomej i nieprzewidzianych niespodzianek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianki dość często są fajne:) Mamy nadzieję, że fabuła opowiadania się spodoba. Dziękujemy za wpis i serdecznie pozdrawiamy:)

      Usuń
  6. Już sam tytuł optymizmem nie napawa. Być może pojawi się jakaś Natalia albo inny Marek ( na faceta bym stawiała) i zaczną się zazdrości. Wolałabym już, gdyby Paulina coś wymyśliła i było bez posądzania o zdradę i zazdrość.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      miłość i zazdrość często chodzi w parze. Troszeczkę adrenaliny nikomu nie zaszkodziła:) Już niedługo się przekonamy o jakich kłopotach jest tu mowa:) Cieszymy się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  7. Pierwszy rozdział i od razu zagadka? Mam nadzieję, że nie będzie tak, jak w serialu B2 i Ulka nie zdradzi Marka? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niebawem kolejna część, która dużo wyjaśni:) Na razie mamy związane usta:) Serdecznie zapraszamy na następny czwartek. Dziękujemy za komentarz i przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  8. Czyżby wreszcie ktoś opisał sielsko anielskie życie rodziny Dobrzańskich? Chętnie bym o tym poczytała;) Chociaż końcóweczka zwiastuje coś niepokojącego, ale równie dobrze nie musi dotyczyć bezpośrednio naszych bohaterów? Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      suma summarum prawie we wszystkich opowiadaniach chociaż trochę jest pokazane ich szczęśliwe życie:) Tym razem od tego opowiadanie się rozpoczyna a nie, jak zazwyczaj się kończy:) Rozwiązanie zagadki w kolejnych rozdziałach, na które serdecznie zapraszamy:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  9. Rozczarowanie, ból, rozpacz i łzy to tylko piekielne rodzeństwo - Paulina i Alex! Pewnie w Mediolanie obmyślili kolejny plan zemsty na Marku i Uli oraz na seniorach? Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      prawdą jest, że Paulinę i Alexa nie można nazywać aniołami:) To właśnie oni wielokrotnie przyczyniali się do psucia krwi rodzinie Dobrzańskich. Jak będzie tym razem bardzo szybko się okaże:) Serdecznie zapraszamy na kolejny odcinek:) Pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  10. Cudowny ślub i wesele, rozkoszna podróż poślubna w niebiańskim miejscu, sielankowe życie w rok po ślubie i już? Koniec bajki? Nie będzie kolejnych rocznic ślubu? Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      pamiętanie i świętowanie różnego rodzaju rocznic jest jak najbardziej wskazane:) Bajka trwa, bo bez tego nie byłoby opowiadania. Tajemnicą jest tylko jej fabułą i zakończenie:) Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  11. Miałam nadzieję na maraton szczęśliwości a wyszedł krótki bieg, szkoda takiej pary. Zastanawiam się tylko komu się znudziło i dlaczego? Pojawi się ktoś "trzeci" bardziej atrakcyjny, świeższy? Mam tylko cichą nadzieję, że to nie będzie Piotr lub Klaudia? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      spieszymy zapewnić, że w tym opowiadaniu nie pojawi się Klaudia i Piotr:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  12. Oby było jak najmniej rozdziałów, skoro ma być źle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy nadzieję, że nie będzie aż tak źle. Dziękujemy za komentarz. Pozdrawiamy

      Usuń
  13. To cisza przed burzą? Obawiam się, że ostatnie słowa będą dotyczyły Marka? Znudzi mu się młoda żona i znowu zacznie latać za babkami na jedną noc? Mam nadzieję, że nie, bo Ulka mu tego chyba by nie darowała? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      młodzi się kochają i to bardzo:) Niemniej jednak nikt z nas nie jest święty. To twierdzenie dotyczy też Marka. Wszystko się niebawem wyjaśni:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. Nie ulega wątpliwości, że Ula z Markiem są szczęśliwi. Ale wydaje i się też, że seniorów też powinna rozpierać duma. Józef, bo córka naprawdę dobrze trafiła, a Helena i Krzysztof, bo przy takiej synowej ich syn się ustatkował i zaczął myśleć poważnie o życiu i o firmie:) Żeby tylko się nie zawiedli na swoich latoroślach. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      zarówno Józef, jak i rodzice Marka są bardzo dumni z dzieci:) Ula z Markiem to wiedzą i czują. Przecież nie ma większego szczęścia dla rodziców, jak szczęście ich dzieci:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  15. Zastanawiam się nad ostatnim zdaniem i myślę, że może ono dotyczyć Uli. Wszystko pięknie, ale Ula chyba została zamknięta w złotej klatce? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Ula nigdzie nie została zamknięta. Oczywiście dostrzega różnice pomiędzy warunkami materialnymi przed i po ślubie, ale tę zmianę poczytuje raczej na plus, a nie jako złotą klatkę. Oboje codziennie wychodzą do pracy, mają swoje zajętości, ale też dużo czasu spędzają ze sobą, jak to zakochana para:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:) Zapraszamy na kolejną część:)

      Usuń
  16. Przewiduję, że czarne chmury mogą być związane z trudnością zajścia w ciążę? Obecnie bardzo dużo par boryka się z takimi problemami. Jeśli chodzi o miłość Uli i Marka, to jakoś jestem o to spokojna;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      brak potomstwa może rzeczywiście stanowić duży problem dla kochających się par. Nie możemy zdradzić, czy trafiłaś z tym przypuszczeniem, ale jesteśmy przekonane, że to dobrze rozumiesz:) Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i zapraszamy na następny czwartek:)

      Usuń
  17. Trzymam kciuki za to, aby słowa Krzysztofa się sprawdziły;) Gdyby Alex rzeczywiście dostał pracę we Włoszech, to by było coś! Przed Ulą i Markiem nie byłoby żadnych kłód! Nic tylko pracować;) A zapomniałam o Paulinie, ale z nią samą to by sobie poradzili. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      w FD Alex jest współwłaścicielem, ale też dyrektorem finansowym. Z obu tych funkcji czerpie niezłe dochody. Propozycja musiałaby być bardzo atrakcyjna aby się na nią skusić. Chociaż z drugiej strony powrót do własnego kraju, gdzie się wspaniale czuje, też jest nie do pogardzenia. Wszystko się okaże po powrocie do Polski:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  18. No tak, wszyscy piszą o Marku lub Uli albo o rodzeństwie, a ja myślę, że za czarne chmury może być odpowiedzialna Violetta lub Sebastian? Violka miała przecież szalone pomysły, które często wpędzały firmę w duże kłopoty. Jeśli Sebastian dołączy do głupich pomysłów Violetty, to klops gotowy! Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Violetta i Sebastian są przyjaciółmi Uli i Marka i naprawdę dobrze im życzą:) Dość szybko przekonamy się, co z tej przyjaźni wyniknie:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  19. Jestem pod wrażeniem zachowania Uli i Marka. Zaprosili na ślub i wesele Paulinę i Alexa? Chyba nie zrobili tego ze zwykłej, ludzkiej złośliwości? Przecież można się było spodziewać takiej reakcji Pauliny i Alexa. Więc po co to było? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      zapewniamy, że w zaproszeniu rodzeństwa Febo nie ma co się doszukiwać drugiego dna. Paulina oprócz tego, że jest byłą narzeczoną Marka, to tak jak Alex, jest też "przyszywanym" rodzeństwem Marka. Helenie i Krzysztofowi mogłoby być przykro, że rodzeństwo Febo byłoby pominięte w takim ważnym święcie rodzinnym. Markowi ulżyło, że to oni podjęli decyzję o zignorowaniu uroczystości. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  20. Alex zostawi swoją ukochaną i oddaną siostrę na lodzie? Chyba nie? Może nie tylko poszukał dla siebie pracy, ale też o niej pomyślał? Wtedy mogliby wspólnie zacząć od nowa budować swoje życie. Przecież Paulina kocha Mediolan;) Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Mediolan można kochać, ale trzeba tam, tak jak wszędzie zresztą, mieć za co żyć, opłacać rachunki itd. O ile Alex ma głowę na karku i coś tam potrafi, o tyle Paulina nigdy się nie przemęczała i najzwyczajniej w świecie nic nie potrafi. Dość ciężko by jej było tam funkcjonować na stałe, no chyba, że obniżyłaby standard życia, na co raczej się nie zgodzi. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  21. Zaczyna się intrygująco. Muszę też przyznać, że Marek zmienił się totalnie;) Można nawet powiedzieć, że osaczył Ulę z każdej strony. Ciekawe komu z nich się to znudzi? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oboje bardzo się kochają. Marek bardzo dba o żonę i troszczy się o jej potrzeby:) Ula jest w siódmym niebie. Taką samą miłością i troską odwdzięcza się mężowi:) O uczuciu osaczenia nie ma mowy. Bardzo dziękujemy za komentarz i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  22. No przy takiej sielance to byłby to pierwszy i ostatni rozdział. Ale wiadomo jest Febo i to już zwiastuje kłopoty a Paula jest gotowa mścić się do upadłego. Zapowiada się bardzo, bardzo ciekawie. Mam tylko nadzieję, że ten sztorm nadciągający na Ulę i Marka zakończy się szczęśliwie i odzyskają spokój. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Rozdział pierwszy, ale nie ostatni. Nie oznacza to, że akurat Febo będą mieszać. Sielanka może się zepsuć z zupełnie prozaicznego powodu. Ta historia nie będzie aż tak bardzo porywająca, choć liczymy na to, że jednak przyjmiecie ją pozytywnie.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś. :)

      Usuń
  23. Z niecierpliwością czekam na rozwiniecie akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i serdecznie zapraszamy w kolejny czwartek. :)

      Usuń
  24. Czy następne rozdziały będą ukazywać się co czwartek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeważnie publikujemy w czwartki, nigdy później. Czasem zdarza się wcześniej, w środę, ale to niezbyt często. Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy do regularnego odwiedzania bloga. :)

      Usuń