Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 lipca 2017

"MATCZYNE SERCE" - rozdział 7



ROZDZIAŁ 7


Paddy co trochę zmieniał pozycję fotografując ją z każdej strony i wciąż powtarzając, że to będą rewelacyjne zdjęcia, bo ona jest bardzo piękna, taka naturalna i świeża.
 - Teraz ułóż się na kanapie i odsłoń ramię. O właśnie tak. Pokażemy trochę seksapilu. Teraz wstań i podejdź do okna. Odsłoń obydwa ramiona. Cudownie. Koniecznie muszę zrobić twój akt. Będzie zmysłowy, naładowany erotyką.
 - Jak to akt? Mam się rozebrać do naga?
 - Moja droga Ivonne, to wręcz niezbędne przy takiej sesji. Nie bądź pruderyjna i pozwól się docenić koneserom. To będzie akt artystyczny, a nie wyuzdana golizna.
W końcu dała się przekonać. Szlafrok z cichym szelestem upadł na podłogę odsłaniając jej nagie ciało. Paddy oblizał obleśnie usta. Poczuł suchość w gardle. Ta dziewczyna podgrzewała wszystkie jego zmysły. 




 - Jesteś po prostu boska – wyszeptał. Zrobił kilka ujęć i pozwolił jej narzucić szlafrok. – Skończyliśmy. Ja teraz pójdę do ciemni wywołać zdjęcia, a ty masz czas wolny. Jeśli masz ochotę, możesz posiedzieć przy basenie, lub nawet popływać. W pokoju na pewno znajdziesz jakiś strój kąpielowy. Korzystaj też z barku. Jest tam szampan i inne trunki do wyboru do koloru.
Skorzystała a jakże. Nie miała zamiaru ograniczać się w niczym. Wieczorem Paddy zawołał ją do salonu i poinformował, że zamówił kolację.
 - Idź teraz do swojego pokoju i przebierz się. Na łóżku leży odpowiednia sukienka na dzisiejszy wieczór i dodatki do niej. Jesteś taka śliczna, że należy ci się stosowna oprawa, by jeszcze bardziej podkreślić twoją urodę.
Sukienka leżała doskonale. Jej głęboko szafirowy kolor idealnie współgrał z kolorem jej oczu. Do niej zdobny naszyjnik i sandałki na wysokiej szpilce. Przejrzała się w lustrze. Już nie przypominała w niczym tej dziewczyny, która jeszcze rano włóczyła się po ulicach Warszawy.
Paddy czekał na nią u podstawy schodów. Podał jej dłoń i pomógł usiąść przy stole. Nagle bezszelestnie i nie wiadomo skąd pojawił się człowiek w białym uniformie niosąc srebrną tacę, na której parowały jakieś potrawy. Zdziwiła ją obecność tego faceta. – Kelner? – pomyślała, ale Paddy szybko rozwiał jej wątpliwości.
 - Iwono poznaj Henryka. To człowiek do wszystkiego. Pracuje już dla mnie ponad dwadzieścia lat.
 - Służący?
 - Raczej przyjaciel.
 - Myślałam, że mieszkasz tu sam?
 - Bo tak jest. Henryk zajmuje mały dom w ogrodzie i kiedy jest mi potrzebny, przychodzi tutaj. Jutro o dziesiątej rano podstawisz samochód Henryku i zawieziesz nas do galerii. Trzeba zadbać o image naszej Iwony i kupić jej trochę ciuszków.
Henryk w milczeniu kiwnął głową i oddalił się. Iwona na dźwięk słowa „ciuszki” uśmiechnęła się radośnie do Paddy’ego.
 - Zabierzesz mnie na zakupy?
 - Oczywiście moja droga. Nie mogę pozwolić, żebyś chodziła w byle czym. A teraz jedzmy, kolacja stygnie.

Kolejny dzień przyniósł jej miłe niespodzianki. Paddy nie oszczędzał na niej. Kupował wszystko, co było trendy. Niezliczona ilość toreb z markowymi sukienkami, bluzkami, spódnicami, spodniami i butami lądowała w bagażniku limuzyny. Do tego parę eleganckich płaszczyków i mnóstwo bielizny osobistej. Iwona z tej wielkiej radości uściskała go i cmoknęła w policzek. W życiu nie miała tak pięknych rzeczy, a Paddy urzeczywistnił jej marzenia.
Przed powrotem do domu zjedli jeszcze obiad w ekskluzywnej restauracji. Odwiózłszy ją pod bramę powiedział jej, że wróci dopiero na kolację, bo ma do załatwienia kilka interesów. Przesiadł się do swojego samochodu i ruszył w miasto. Henryk pomógł jej z zakupami po czym zniknął jak duch. Do kolacji było mnóstwo czasu. Postanowiła zwiedzić dom, ale ku jej rozczarowaniu pozostałe pokoje były zamknięte na klucz podobnie jak atelier.
Przebrała się w kostium i poszła popływać. Potem wyciągnęła się na leżaku wystawiając do słońca twarz. – To jest dopiero życie. Jestem stworzona do niego. Piękny dom, wspaniałe ubrania, pyszne, wykwintne jedzenie. O tym przecież marzyłam.
Rzeczywiście w jej mniemaniu urodziła się po to, żeby tak właśnie żyć. Nie przyszło jej tylko do głowy, że Paddy nie jest taki bezinteresowny i robi to wyłącznie dla jej ładnej buzi, że nie jest dobrym wujkiem, który będzie sponsorował jej zachcianki. Paddy nigdy nikomu nie robił prezentów, bo zawsze miał w tym swój interes. Siedział właśnie w kasynie w Mercure Grand Hotel wraz z czterema mężczyznami i rozprawiał cicho. Nigdy nie grał, nie ulegał grom hazardowym. Lubił jedynie tę specyficzną atmosferę kasyna i dlatego był stałym bywalcem tego miejsca.
 - Mam nowy towar panowie. Trochę jeszcze nieokrzesany i nieoszlifowany jak brylant, ale wkrótce to się zmieni. Spójrzcie, – wyciągnął plik zdjęć – czyż nie jest piękna i taka niewinna?
Mężczyźni oglądali fotografie i cmokali z uznaniem.
 - Stawka taka jak zawsze? – zapytał jeden z nich.
 - Nic się nie zmieniło. Trzydzieści tysięcy za noc. To co dacie jej nadprogramowo nic mnie nie obchodzi. Wkrótce będzie gotowa i wtedy dam wam znać. Kolejność korzystania odwrotna niż poprzednio. Sprawiedliwość musi być – roześmiał się chrapliwie. Dopił swojego drinka i pozbierał zdjęcia wsadzając je do wewnętrznej kieszeni marynarki. – Czas na mnie. Będziemy w kontakcie.
Paddy wrócił do domu, gdy Henryk nakrywał do stołu w salonie. Przywitał się z nim i zapytał o Iwonę.
 - Jest na górze. Trochę pływała i opalała się.
Paddy zatarł dłonie.
 - To dobrze, to bardzo dobrze. Pójdę po nią.
Leżała na łóżku przeglądając jakieś czasopismo. Jej „dobrodziej” wsunął się cicho do pokoju i uśmiechnął się.
 - Czas na kolację moja piękna. Na pewno zgłodniałaś. Zapraszam.
Po raz pierwszy jadła przegrzebki i inne owoce morza. Smakowały jej podobnie jak bliny z kawiorem. Wszystko szczodrze zapijała czerwonym winem. Paddy jej nie żałował i wciąż dolewał. Włączył cichą, spokojną muzykę i poprosił ją do tańca. Mimo tuszy był naprawdę niezłym tancerzem. Śmiała się i wirowała aż zakręciło jej się w głowie. Zachwiała się lekko, ale Paddy podtrzymał ją. Ewidentnie była już wstawiona. Wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Rozpiął sukienkę i ściągnął ją z niej. Z biustonoszem i majtkami nie miał najmniejszych problemów. Wkrótce leżała przed nim naga zasłaniając się wstydliwie dłońmi.
 - Paddy, co ty wyprawiasz? – mamrotała. – Wykorzystujesz sytuację. Niegrzeczny chłopiec – roześmiała się.
Chyba nie zdawała sobie sprawy z tego, co stanie się za chwilę. Paddy w pośpiechu pozbawił się ubrania i całym ciężarem ułożył się na niej. Odpychała go. Był gruby, a ona nie mogła oddychać. W końcu oparł się na łokciach wciąż jednak przylegając do niej całym sobą.
 - Bądź grzeczną dziewczynką, wujek Paddy nie zrobi ci krzywdy. Wujek Paddy da ci rozkosz o jakiej nie śniłaś.
Mimo krępej postury i ewidentnej nadwagi natura hojnie go obdarzyła. Był pobudzony. Przyssał się do jej ust wpychając w nie język. Ręka powędrowała w kierunku jej płci i zaczęła gwałtowną penetrację. Mimo wewnętrznego oporu poczuła przyjemność i poddała się ruchom jego palców wzdychając i jęcząc. Rozchylił jej nogi i ustami wdarł się w to najwrażliwsze miejsce. Drażnił językiem, kąsał zębami. Nie był jej pierwszym facetem. Posiadała jakieś doświadczenia seksualne, ale to co wyprawiał ten człowiek doprowadzało ją do utraty zmysłów.
Uznał, że jest wystarczająco wilgotna więc wszedł w nią brutalnie i głęboko. Krzyknęła. Jego członek był gruby i długi. Niemal ją rozerwał. Jednak po chwili ból ustąpił. Wsadził jej palec w odbyt dokładając jej dodatkowych bodźców. Po chwili przeniósł się tam z członkiem wciąż drażniąc jej płeć. Dostała tak silnego orgazmu jak jeszcze nigdy w życiu. Rzucał jej ciałem na wszystkie strony. Nie potrafiła nad tym zapanować. Paddy też wystrzelił i poczuł ulgę. Odgarnął jej włosy z twarzy. Dyszała ciężko. Leżała z zamkniętymi powiekami usiłując zrozumieć, co się stało. W końcu uspokoiła oddech i spojrzała na Paddy’ego.
 - Zgwałciłeś mnie… - wychrypiała.
Paddy uśmiechnął się i pogładził jej policzek.
 - Nie zrobiłem niczego, czego sama byś nie chciała. Masz wobec mnie pewne zobowiązania, pamiętasz? Będziesz musiała za nie zapłacić. Na pocieszenie ci powiem, że sama przy tym nieźle się obłowisz, więc korzyść będzie obopólna. Jutro to powtórzymy. Zobaczysz, że zrobię z ciebie mistrzynię seksu, a teraz śpij dobrze. Do jutra - zsunął się z łóżka, pozbierał swoje ubranie i wyszedł z pokoju.
Długo leżała nie mając siły, żeby się podnieść i pójść do łazienki. Czyżby Paddy chciał z niej zrobić ekskluzywną dziwkę? Wszystko na to wskazywało. Z drugiej strony seks nie jest przecież niczym złym. Jest przyjemny i w dodatku można na tym zarobić niezłą kasę. To i tak jest zdecydowanie lepsze niż praca za marne grosze na przykład przy sprzątaniu. Tu pieniądze są duże i zarabia się je szybko, łatwo i przyjemnie. Dzięki nim można prowadzić życie na wysokim poziomie. To była silna pokusa. Siedząc w wannie przekonywała samą siebie, że postępuje właściwie.
Przez kolejny tydzień Paddy wprowadzał ją w tajniki seksualnych przyjemności. Wreszcie uznał, że jest gotowa.
 - Wieczorem pięknie się ubierzesz i pojedziesz pod ten adres – podał jej wizytówkę. - Henryk cię zawiezie. Będziesz damą do towarzystwa pewnego polityka i bardzo majętnego człowieka. To ma być przyjęcie. Po nim wiesz, co masz robić. Po wszystkim zadzwonisz po Henryka, który przywiezie cię do domu.
Niewątpliwie posiadała dar. Dar szybkiego przywykania do sytuacji, w jakiej się akurat znajdowała. Nie miała problemu z wtopieniem się w to bogate towarzystwo dyskutujące o wszystkim i o niczym. Jadła najlepsze jedzenie na świecie i tańczyła z ludźmi wiele znaczącymi w tym kraju. Kiedy ostatni goście opuścili przyjęcie wraz ze swoim dzisiejszym partnerem udała się do sypialni. Był mniej więcej w wieku Paddy’ego, ale w przeciwieństwie do niego był szczupły i dystyngowany. Już na piętrze szepnął jej, że uwielbia to robić w wannie. Nie sprzeciwiała się. Wanna wielkością przypominała mały basen. Zrzuciła sukienkę i pomogła mężczyźnie rozebrać się z garnituru. Starała się być miła. To było jej pierwsze zlecenie i pragnęła się z niego wywiązać jak najlepiej. Uprawiała z nim seks kilkakrotnie tej nocy. Rano wręczył jej w kopercie pięć tysięcy mówiąc, iż ma nadzieję na kolejne spotkanie i że jest bardzo zadowolony. Kiedy ona dzwoniła po Henryka, on wybierał numer do Paddy’ego. Powiedział mu, że dziewczyna jest rewelacyjna i zamawia ją jak kolejka się skończy, czyli za jakiś miesiąc.
 - Pieniądze przelałem ci już na konto. Dziękuję i do zobaczenia.

Jednak nie każde zlecenie kończyło się tak przyjemnie. Któregoś ranka wróciła do domu tak pobita, że nawet Paddy oniemiał. Miała podbite oczy, ślady palców na szyi świadczące ewidentnie o duszeniu jej, liczne zasinienia na rękach i nogach, a co gorsza krwawiła z pochwy. Wprawdzie jej oprawca wynagrodził jej te, jak powiedział „niedogodności” wręczając jej dziesięć tysięcy, ale obiecała sobie, że już nigdy nie pójdzie do takiego brutala.
Paddy wezwał do domu znajomego ginekologa, żeby zbadał Iwonę. Lekarz był wstrząśnięty. Już na osobności powiedział Paddy’emu, że powinien odrzucić tego klienta.
 - Zobaczysz, że dojdzie do sytuacji, że któregoś dnia ten drań posunie się nieco dalej i zatłucze ci dziewczynę na śmierć. Ona co najmniej przez miesiąc nie może uprawiać seksu. Wykluczone.
Paddy wyglądał jak rozjuszony byk. Natychmiast zadzwonił do krewkiego klienta i wyłuszczył mu sprawę.
 - Ty pieprzony sadysto, już nigdy nie załatwię ci żadnej dziewczyny. Wysłałem ci pierwszorzędny, ekskluzywny towar, a co ty mi odesłałeś? Jak mogłeś ją tak zmaltretować? Odbiło ci? Przez ciebie ona nie może pracować co najmniej przez miesiąc. Żądam odszkodowania za utracone zarobki i zwrot kosztów leczenia, dla niej też. Jeśli nie zapłacisz, zgłoszę to na policję. Tam też mam wysoko postawionych przyjaciół.
 - Już dobrze Paddy… Trochę mnie poniosło. Czy suma stu tysięcy dla ciebie i trzydziestu tysięcy dla niej będzie satysfakcjonująca?
 - Może być. Masz mi to natychmiast przelać na konto.
 - Bez obaw. Zaraz to zrobię i przepraszam.
 - W dupie mam twoje przepraszam –Paddy był wściekły. Odłożył słuchawkę i poszedł do pokoju Iwony.
 - Jak się czujesz?
 - Jakby walec przeze mnie przejechał.
 - Zażądałem odszkodowania za utracone zarobki od zwyrodnialca. Dostaniesz trzydzieści tysięcy dodatkowo. A teraz odpoczywaj. Henryk przyniesie ci obiad do pokoju. Ja jadę do apteki zrealizować recepty. Niedługo wrócę.

Siniaki poznikały, ale uraz w niej pozostał. Prosiła Paddy’ego, żeby przed każdym zleceniem wybadał preferencje klienta. Nie chciała powtórnie przeżywać tego samego. Podobnie musiała się czuć jej matka, kiedy ona ją pobiła. Po raz pierwszy w życiu pożałowała, że ma taki krewki temperament.


Minął rok od kiedy Ewa przeniosła się do Legionowa. Była tu naprawdę szczęśliwa. Koteccy stali się jej rodziną. Zawsze wspólne święta, na które Staszek przywoził jej mamę z Warszawy, wspólne urodziny i inne uroczystości rodzinne. Niedawno odbył się chrzest pierwszego wnuka Staszka. Był przeszczęśliwy, kiedy się urodził. Ściskał długo rękę syna i przytulał synową, bo chłopak przyszedł na świat zdrowy i krzepki. Dali mu na imię Maciej. Ewa też została zaproszona na chrzciny. Już nie wyobrażali sobie, że miałoby jej nie być. Mirek bardzo ją szanował. Bardzo też cenił sobie jej rady odnośnie pielęgnacji maleństwa. Jakoś do niej miał większą śmiałość niż do swojej teściowej i często o coś ją pytał.
W pracy układało jej się świetnie. Była lubiana, bo nigdy nie narzekała i zawsze była uśmiechnięta. Kierownik także poznał się na niej, bo okazało się, że jest prawdziwym tytanem pracy. Zawsze solidna, uczciwa aż do bólu i przy tym bardzo skromna. Często przyznawał jej nagrody i premie, bo uważał, że swoją rzetelną pracą w pełni na nie zasłużyła. Wrosła w tę społeczność i przyzwyczaiła się. Z natury bardzo skrzętna nie wydawała na siebie zbyt wiele. Sporo oszczędziła mawiając, że to na gorsze czasy. Ogródek choć niewielki, to jednak pozwalał na wyhodowanie własnych jarzyn, które wystarczały jej na okres zimy. Dzieliła się nimi z mamą, a i tak było ich aż nadto. Nie pozwoliła Staszkowi usunąć szklarni.
 - To nie jest dobry pomysł. Mnie wystarczy tej ziemi, która jest wokół niej, a ty sadź pomidory i ogórki i to będzie najlepsza korzyść z niej. Sama chętnie wysieję pomidorki koktajlowe, albo te mięsiste bawole serca. Są pyszne.
Staszek czuł się przekonany i nie rozebrał szklarni. Uważał, że Ewa jest naprawdę mądrą kobietą i wie, o czym mówi. Podobała mu się ta jej gospodarność, brak rozrzutności i cierpliwość z jaką pochylała się nad każdą czynnością. Uwielbiał jej towarzystwo. Uwielbiał wspólne poranki w ogrodzie i rozmowy nad filiżanką kawy. Ta filigranowa kobieta całkowicie zawojowała jego serce.
Teraz, gdy nastało lato często spędzali soboty nad Zalewem Zegrzyńskim. Brali w kosze wałówkę na cały dzień, wygodne leżaki i jeździli nad wodę. To wystarczało, żeby zrelaksować się i nabrać sił na następny tydzień. Ewa nie brała urlopu. Nie był jej potrzebny. Odpoczywała w weekendy. Jeśli pogoda nie zapowiadała się zbyt dobrze, jeździła do mamy do Warszawy spędzając z nią całe dwa dni. Chodziły wtedy na cmentarz podumać nad grobami swoich zmarłych mężów.
Teraz też siedziały obok siebie na ławeczce przy grobie Kazimierza zadumane i zapatrzone w palące się znicze.
 - Myślisz czasem o Iwonie? – zapytała nieoczekiwanie Zofia. Zaskoczyła Ewę tym pytaniem jakby wiedziała, co dzieje się w jej duszy.
 - Długo nie myślałam i starałam się zapomnieć, ale jak można zapomnieć własne dziecko? Wciąż pamiętam i czasem zastanawiam się gdzie ona jest i jak sobie radzi. Wiem, że taki lodowaty prysznic był jej potrzebny, żeby się opamiętała. Może się zmieniła? Może dojrzała? Może zrozumiała jak wiele krzywdy mi wyrządziła? Trudno powiedzieć. Chciałabym przynajmniej wiedzieć, czy żyje, czy jest bezpieczna i czy ma co jeść. Tak naprawdę mam mieszane uczucia.
 - A mnie się wydawało, że ją widziałam kiedyś na mieście, ale pomyślałam sobie, że musiałam się pomylić i wzrok płata mi figle. Ta kobieta była elegancko ubrana jak dama i chyba była w ciąży, ale tego nie jestem już pewna. Pomyślałam, że to na pewno nie jest Iwona. Prędzej spodziewałabym się dziewczyny w podartych jeansach i wyciągniętej bluzce.
 - Masz rację, to na pewno nie była Iwona. Chodźmy już, bo autobus mi ucieknie.


Iwona wpadła do domu Paddy’ego wściekła niczym furia. Nigdy, odkąd pracuje dla niego nic takiego jej się nie przydarzyło. Zdziwiony Paddy usadził ją na kanapie i podał kieliszek z koniakiem.
 - Napij się, uspokój i powiedz, co się stało.
 - Pękła prezerwatywa. Jak się zorientowałam było już po wszystkim.
 - Moja droga, – uśmiechnął się szeroko – takie rzeczy się zdarzają.
 - Owszem, ale nie mnie. W dodatku mam teraz dni płodne. Jak nie zajdę w ciążę to będzie cud.
 - Nie zajdziesz, a nawet jeśli, to pozbędziemy się problemu.
Spojrzała na niego podejrzliwie.
 - Co masz na myśli? Jak to pozbędziemy się?
 - No zwyczajnie usuniemy ciążę – bagatelizował sprawę.
 - Nie ma mowy – odrzekła kategorycznie. – Może nie jestem dobrym człowiekiem, ale dziecka nie wyskrobię.
 - Jeśli tak, to będziesz musiała poszukać sobie innego zajęcia i innego mieszkania. Ja nie będę niańczył cudzych bachorów.
 - Jakoś to załatwię – mruknęła. Najwyżej urodzę i oddam. Będzie po sprawie. Na razie nie wiadomo, czy w ogóle będę w ciąży, prawda?
Sama nie wierzyła w to, o czym powiedziała Paddy’emu. Miała jakieś dziwne przeczucie, że tym razem jej się nie upiecze i faktycznie ta noc okaże się brzemienna w skutki.

Ta noc była brzemienna w skutki. Zrobiła test, a nawet dwa i już miała pewność. Dopóki nie było widać brzucha nadal brała zlecenia i zaspokajała bogatych mężczyzn. Jednak końca czwartego miesiąca nie mogła już ukryć. Wtedy dopiero przyznała się Paddy’emu, że jest w ciąży. Na usunięcie było zdecydowanie za późno. Był zły. Wyrzucał jej, że była jego najlepszą dziewczyną, a teraz będzie musiał poszukać nowej.
 - Zawiodłaś i mnie i klientów. Bardzo mi przykro, ale będziesz musiała opuścić ten dom.
 - Zrobię jak zechcesz, ale pomóż mi znaleźć jakieś niedrogie mieszkanie. Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy. Dzięki tobie zarobiłam ich dosyć. Wiem, że wystarczy jeden twój telefon i załatwisz mi jakieś lokum. Masz przecież takie rozległe znajomości…
 - To będzie ostatnia rzecz jaką dla ciebie zrobię.
 - A ja chciałam zapytać, czy mam szansę powrotu do ciebie.
 - Mocno w to wątpię. Po porodzie posypie ci się figura i nie będziesz już taka atrakcyjna dla klientów.
 - Postaram się, żeby tak się nie stało.
 - Jeśli się nie zmienisz, to wtedy pogadamy.

34 komentarze:

  1. Tak jak myślałam Iwona została ekskluzywną panią do towarzystwa.
    Cieszy mnie fakt, że Ewie układa się w życiu. Ale myślę, że do całkowitego szczęścia brakuje jej córki. Mimo, iż minął rok ona nadal onej myśli. Lecz nie ma czemu się dziwić przecież to nadal jej córka.
    Teraz Iwona zostanie matką ciekawe co pocznie. Brak pracy i perspektywy na przyszłość.
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Ewa myśli o córce, ale nie traktuje jej odzyskania w kategoriach szczęścia. Iwona musiałaby się zmienić i zmienić stosunek do matki, wtedy być może istniałaby dla nich obu jakaś szansa. Ewa martwi się tylko, czy ona ma co jeść i gdzie spać. Natomiast Iwona w najmniejszym stopniu nie czuje skruchy. Nadal ma do matki żal, że tak ją potraktowała.
      Dziękuję za komentarz i serdecznie Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  2. Pierwszy plus dla Iwony. Nie myśli o usunięciu dziecka. Może po porodzie podrzuci je do babci albo matki aby nie było oddzielone od rodziny a ona wiedziała o nim cokolwiek. Poprzednio wyczytałam, że Iwona ma przewijać się w życiu Ewy ale nie osobiście to może o to chodzi.
    Pozdrawiam dziewczyny milo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Ciąża dla Iwony to prawdziwy dopust boży. To, że nie myśli o spędzeniu ciąży nie świadczy o tym, że nagle poczuła jakichś instynkt macierzyński. Raczej wynika to z panicznego strachu przed skrobanką. Woli już urodzić niż dać się skrobać. Wie już, że na pewno odda to dziecko do adopcji bo bardzo jej zależy na powrocie do pracy u Paddy'ego. Tam jest ten lepszy świat i stały dopływ gotówki.
      Dzięki za wpis. Serdecznie pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Można usunąć ciążę farmakologicznie. Bez żadnych skrobanek, kobiety tak robiły od setek lat. Wystarczy znać odpowiednie zioła... Nie jest to wiedza tajemna. A w dobie internetu... Tabletki, to kwestia pieniędzy.

      Usuń
    3. Historia nie dzieje się współcześnie tzn. W latach XXI wieku. Pisząc ją umiejscowiłam wydarzenia w latach ubiegłego wieku, kiedy to usunięcie ciąży nie było zbrodnią, a lekarze wykonywali takie zabiegi bez problemu. Poza tym Iwona mimo, że żyje w luksusowych warunkach, to jednak jej wiedza na temat różnych rzeczy jest dość mocno ograniczona a światopogląd w formie szczątkowej.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  3. W końcu Ewa staje na nogi i w życiu jej się układa. Natomiast troszkę pokompliowało się u Iwony. W ciąży? :O Nie chce usunąc, ale nie wydaje mi się, żeby pałała miłością do dziecka.
    Pozdrawiam serdecznie
    Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andziok
      Te komplikacje u Iwony są jej zdaniem przejściowe i wkrótce wszystko u niej wróci do normy. Nie czuje instynktu macierzyńskiego więc szybko się dziecka pozbędzie. Wszak hołduje życiu bez trosk i problemów, prawda?
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  4. Iwona spostrzega życie jako jedną wielką imprezę ,beztroskę ,luksus ,szmal i seks. czyli wyłącznie przyjemności. Zero zmartwień, obowiązków ,odpowiedzialności ,sumienności ,szacunku zarówno do siebie jak i innych. Przede wszystkim brak skruchy ,uczuć. Pusta w środku. Uroda przemija ,figura z wiekiem się zmienia ,a zwłaszcza po urodzeniu dziecka. I co wtedy jej pozostanie? Ciekawe ,gdzie podrzuci noworodka? Oby nie do śmietnika. Do okna życia ,sierocińca ,rodziny? np. Matki ,babki? Obstawiam bardziej babkę. Zaś życie Ewy nareszcie jest na właściwych torach tylko ta bezduszna istota zwana jej córką zatruwa od czasu do czasu jej myśli.Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyna
      Świetnie określiłaś życie Iwony. Rzeczywiście to jedna wielka i niekończąca się impreza. Dziecko jest tylko drobnym epizodem, incydentem, wypadkiem przy pracy. Na pewno nie będzie go wychowywać. Pisałam już wyżej, że odda je do adopcji.
      Dziękuję serdecznie za komentarz. Pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Ale modelka, nie ma co! Chyba, że uznamy jako wybieg powierzchnię różnego rodzaju łóżek za wybieg, to wtedy może i jest tam modelką. Przecież klienci są zadowoleni. Kto by pomyślał, że Iwona będzie potrafiła tak solidnie pracować! Dobrze chociaż, że nikt jej nie zmuszał, że sama tego chce i lubi tę pracę. Jej mama chyba by padła trupem, a o tacie już nie wspomnę. Jego księżniczka okazała się zwykłą ladacznicą. Szkoda mi maluszka. Mam nadzieję, że nie zmieni zdania i donosi ciążę? Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta
      Za taką kasę Iwona przykłada się do roboty jak nigdy wcześniej. Im bardziej zadowoli klienta, tym większe ma z tego pieniądze. A dziecko się urodzi, ale na pewno nie poruszy serca Iwony.
      Pięknie dziękuję za komentarz. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  6. Takie życie. Nie każda pani oferująca swoje wdzięki robi to z przymusu. Trzeba przyznać, że kasa ogromna, ale za jaką cenę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona też nie robi nic z przymusu. Po prostu lubi ten "sport". Uważa, że to robota jak każda inna, tyle tylko, że się nie kurzy.
      Dziękuję pięknie i pozdrawiam. :)

      Usuń
  7. Wow!!! Pełne zaskoczenie pod każdym względem! Czekam na cd. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No i z przaśnej Iwony narodziła się ekskluzywna Ivonne. To zatrważające jak kilka nowych, modnych kiecek, trochę lepsze żarcie czy wypasiona chata może wyprać rozum. Chociaż rzeczywiście muszę stwierdzić, że miałam jak najgorsze zdanie o Iwonie. Zaskoczyłaś mnie tą decyzją utrzymania ciąży. Ciekawe tylko czy Iwona nie zapomni dopełnić wszystkich formalności i czy umożliwi swojemu dziecku jakąś adopcję? Zastanawiam się też, czy przy takim trybie życia Iwona donosi ciążę i czy dziecko urodzi się zdrowe? Sypiając z tyloma facetami mogła coś tam załapać. Szkoda dzieciaka. Tak jeszcze myślę, że chyba to niemożliwe aby maluszek został przy niej, żeby go pokochała, żeby poczuła instynkt macierzyński. A może tutaj też mnie zaskoczysz? Zobaczymy w kolejnej części. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza
      Pisałam już wyżej, że Iwona na pewno odda dziecko do adopcji. Jego urodzenie absolutnie nic nie zmieni ani jej sytuacji ani jej samej. Po prostu pozbędzie się kłopotu. Nie pokocha go ani nie poczuje instynktu macierzyńskiego. Zaskoczenia na plus niestety nie będzie.
      Bardzo dziękuję za komentarz i najserdeczniej pozdrawiam. :)

      Usuń
  9. Iwona może by tak nie zarabiała gdyby nie miała chętnych. Faceci to świnie. W domach czekają żony, a oni je zdradzają z bardzo drogą panienką! Jest im wszystko jedno, że nie są jedyni? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona zarabia w taki sposób, bo to łatwy zarobek i według niej przyjemny. Nikt do niczego ją nie zmuszał. Odpowiada jej taka praca i już.
      Pozdrawiam pięknie i dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  10. Nie wiem czy się cieszyć, czy wręcz przeciwnie, że ten kaktus mi nie wyrośnie? I nie wiem kto z tej dwójeczki jest gorszy, Paddy, czy Iwona? On ma biznes, który polega na zbijaniu forsy czyimś kosztem. Ale trzeba przyznać, że myliłam się co do niego. Wyobrażałam sobie, że on będzie siłą zmuszać dziewczyny do pracy, a tutaj niespodzianka. Nawet w tym spółkowaniu nie ma co się doszukiwać przemocy. Trochę przerażające jest to, że Iwonie się to podoba i nie widzi w tym nic złego, a wręcz chce wrócić?! Skąd biorą się takie kobiety? I tak jestem w wielkim szoku, że zdecydowała się urodzić, czyli ma tam gdzieś głęboko ukryte poczucie człowieczeństwa. Tego bym się po niej nie spodziewała. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Paddy nie jest brutalem. Tak jak piszesz, on prowadzi biznes i raczej dba o swoje dziewczyny, bo stanowią luksusowy i drogi towar. Kobiet pokroju Iwony wcale nie jest tak mało. Gdyby było inaczej, nie byłoby prostytucji, chociaż może tu akurat trochę generalizuję.
      Pod względem jakichś ludzkich odruchów w Iwonie ciężko się ich doszukać. Postanowiła urodzić, ale nie zamierza wychowywać. Typowa wyrodna matka.
      Pięknie dziękuję za komentarz i najserdeczniej Cię pozdrawiam. :)

      Usuń
  11. Towar!? Tym właśnie jest Iwona! Ale myślę, że jej to zupełnie nie przeszkadza. Najważniejsze są pieniądze, dobry seks i nic więcej. Czy pomyślała o przyszłości? Jestem przekonana, że nie. Okropna dziewczyna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście Iwonie zupełnie nie przeszkadza taki rodzaj pracy, bo najważniejsze są ogromne pieniądze, które za nią dostaje. Im bardziej się postara tym ma ich więcej. Oczywiście, że nie myśli o przyszłości. Żyje chwilą i tym co tu i teraz.
      Dziękuję za wizytę na blogu. Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  12. O mamuńciu! Jakie zdjęcie, jaka scena!? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Małgosiu,
    w życiu bym się nie spodziewała takiego obrotu sprawy! Zaskoczył mnie Paddy tym, że jest lepszy niż sobie wyobrażałam. Dba o nią. Oczywiście dlatego, że na niej zarabia, ale zawsze mógłby mieć to gdzieś, chyba wcale mu nie brakuje chętnych dziewczyn. Tak bardzo mocno nie przejął się odejściem Iwony. Dla przyzwoitości coś tam pomarudził, ale przecież nie zrobił jej karczemnej awantury. Niemniej jednak chyba najbardziej zaskoczyła mnie Iwona. Z jednej strony zepsuta do szpiku kości, a z drugiej chce urodzić? Czyżby z zakamarków jej rozumu zaczęły wychodzić ludzkie odruchy? Co prawda mówi, że je odda, ale może i dobrze? Dzieci potrzebują miłości i zainteresowania i czasu im poświęcanego, a przecież Iwona myśli tylko o sobie, o swojej wygodzie, o pieniądzach, o swojej wygodzie. Mimo tego wszystkiego poczułam do niej szacunek. Maluszek na pewno znajdzie cudowną rodzinę. Tylko z czego ona będzie żyła przez te pięć miesięcy do porodu? Chyba da sobie spokój z "pracą", tym bardziej, że jak się przekonała ona czasami bywa niebezpieczna? Za to bardzo się cieszę, że u Ewy i Zosi jest tak dobrze. Żyją szczęśliwie. Ewa stała się wyrocznią w sprawie wnuczka Stasia i przyszywaną babcią. Jedyną rysą w jej życiu jest tęsknota za Iwoną. Szkoda jej, tyle starań poszło na marne. No i jeszcze Stanisław. Trochę mu to zajęło, ale wreszcie dotarło do niego, że serce ma już zajęte przez Ewę. Ciekawe kiedy to dotrze do Ewy. A może ona jednak traktuje Staszka jak przyjaciela, może nie potrafi już wskrzesić w sobie miłości? Może ona jest z tych, że jedna miłość na całe życie? Żal by było Stanisława. Dziękuję za dzisiaj i czekam na ciąg dalszy nie zadając żadnych pytań. Serdecznie pozdrawiam i przesyłam mnóstwo uścisków:) Gaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaja
      Iwona zarobiła dość pieniędzy, żeby utrzymać się za nie choćby przez rok. Nie będzie miała problemów finansowych. Natomiast Ewa bardzo lubi Staszka, matkuje jego synowi i potrafi mu mądrze doradzić jak ma jakiś problem. Jak to mówią od przyjaźni do miłości jeden krok. Oboje owdowieli już dawno i choć nadal są wierni swoim zmarłym małżonkom, to przecież jeszcze mogą sobie ułożyć życie.
      Dzięki za długaśny komentarz. Pozdrawiam Cię cieplutko i przesyłam buziole. :)

      Usuń
  14. Jak się okazuje wolnego czasu nigdy dość. Mimo, że Ewa pracuje teraz jak człowiek, to i tak zajęć ma sporo i się nie nudzi. Fajnie, że ta zajętość sprawia jej przyjemność i nie pada już na twarz z przepracowania jak to było dawniej. Całkiem miło się robi między Staszkiem i Ewą. Może powinni pomyśleć o wspólnym zamieszkaniu albo o jakimś ślubie żeby Staszek nie był gorszy od syna, hihihi;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Po tych ciężkich przejściach z córką Ewa potrzebowała wyciszenia i spokoju a także miejsca, które by jej to umożliwiało. Dzięki Wandzie ma teraz swój kąt i pracę a przede wszystkim ma oddanych przyjaciół, którzy zawsze wesprą, pomogą i pocieszą w chwilach zwątpienia. Staszek też trochę odżył, gdy poznał Ewę. Przez wiele lat był samotny a zwłaszcza wtedy, kiedy jego syn opuścił rodzinne gniazdo. Ewa wzbudza w nim bardzo pozytywne uczucia i całkiem nieświadomie rozkochała go w sobie. Czy ona odwzajemni tę miłość, wkrótce się przekonasz.
      Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za wpis. :)

      Usuń
  15. To niesprawiedliwe. Po raz kolejny wychodzę na kompletną naiwniaczkę. Zupełnie nie spodziewałam się, że Iwona z takim oddaniem i taką ochotą będzie pracować. Postaram się być większą realistką jeśli chodzi o tę dziewczynę. Cieszy mnie natomiast takie miłe życie Ewy i jej mamy. Oczywiście czekam na kolejną część i na wieści o dziecku Iwony. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Nie biczuj się tak. To wcale nie było takie oczywiste, że Iwonie będzie odpowiadał najstarszy zawód ludzkości i że tak chętnie i z zaangażowaniem mu się poświęci. Przecież jest z natury leniwa i nie lubi się przepracowywać. Kocha za to pieniądze, które z taką łatwością zarabia a to dla niej najważniejsze.
      Pięknie dziękuję ci za komentarz. Pozdrawiam najserdeczniej. :)

      Usuń
  16. Czyli porządne lanie od klienta zdziałało, cuda. Iwona pierwszy raz pożałowała tego co zrobiła Ewie. Może takie lanie powinna dostać dużo wcześniej. Tylko niby kto by miał to zrobić, sama nie wiem, bo przecież nie Ewa. Jestem przeciwnikiem bicia, ale może to akurat uchroniłoby Iwonę od takiego życia? Chociaż ono się jej podoba. Skoro tak, to niech tak żyje, tylko dobrze by było aby Ewa się o tym nie dowiedziała. Żal by było, bo teraz żyje jej się bardzo dobrze. Oby tak dalej. Czekam na ciąg dalszy. Serdecznie pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada
      Te cuda były tylko chwilowe, bo tak naprawdę nie dokonały zmiany w Iwonie. Natomiast jeśli chodzi o Ewę, to przez wiele lat nie będzie miała pojęcia, czym zajmuje się jej córka. Później tego się domyśli, ale nigdy go końca pewności mieć nie będzie.
      Bardzo dziękuję za wpis. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)

      Usuń