Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 7 kwietnia 2022

CZASEM ŻYCIE BYWA ZASKAKUJĄCE - rozdział 12

ROZDZIAŁ 12

 

Marek podjechał pod dom z numerem ósmym i nacisnął klakson. Z domu wybiegł Jasiek i otworzył na oścież bramę, żeby goście mogli wjechać na podwórko. Za Jaśkiem wybiegli Betti i Józef. Ula wysiadła i wypięła z fotelików dzieci, podczas gdy Marek opróżniał bagażnik. Dzieciaki momentalnie uwiesiły się szyi dziadka, by po chwili przywitać się z Beatką i Jaśkiem. Szymczykowa mieszkająca naprzeciw obserwowała to wszystko udając, że zamiata obejście. Dostrzegła ją Ula, ale już tego nie komentowała głośno. Pomyślała tylko, że na szczęście grill rozłożą w pobliżu niewielkiego sadu, którego z ulicy nie widać.   

Siedzieli w cieniu rozłożystej jabłoni. Jasiek wraz z Markiem pilnowali ognia. Ula jeszcze wczoraj zapeklowała karkówkę, która teraz skwierczała na ruszcie wypełniając powietrze pysznym zapachem.

 


Dzieci ubrane w ciepłe dresy biegały po sadzie bawiąc się w berka. Ula uśmiechnęła się. Ewidentnie czuły się tu szczęśliwe. Na stole pojawiły się rumiane kiełbaski i przypieczony boczek. Józef porozlewał herbatę do kubków i przysiadł obok swoich córek.

 - Jestem bardzo szczęśliwy, dzieci. Marzyłem o takim dniu jak ten, kiedy usiądziemy wszyscy przy jednym stole tu, w Rysiowie. Dzisiaj to marzenie się spełniło.

 - A ja mam jeszcze jedną niespodziankę – Marek oderwał się od grilla i kiwnął na dzieci, żeby podeszły. Z kieszeni wyjął jakieś pudełeczko i uklęknął naprzeciw Uli.

 - Kochanie, wiesz jak bardzo kochamy ciebie i Tosię. Ani Nikodem, ani ja nie wyobrażamy już sobie życia bez was, bo stałyście się jego najważniejszą częścią. Klęczę tu przed tobą i proszę, żebyś zgodziła się zostać moją żoną i matką dla mojego syna. Jeśli powiesz „tak”, nic do szczęścia nie będzie nam już potrzebne.

Zamigotały jej w oczach łzy. Nikodem z Tosią podeszli do niej i przytulili się.

 - Mamusiu zgódź się. Ja bardzo cię kocham, a Tosia kocha tatę. Chcemy być razem.

 - Oczywiście, że się zgadzam – powiedziała cicho. – Jesteście przecież moimi największymi skarbami. Nie mogłabym odmówić, bo i ja nie wyobrażam sobie już życia bez was. Bardzo was kocham.

Marek wsunął pierścionek na palec Uli i czule ją pocałował.

 - Dziękuję – szepnął jej do ucha. – Jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi.

 

Od tego dnia Marek zaczął się śpieszyć. Bardzo mu zależało, żeby jak najszybciej mogli zalegalizować ten związek. Ten ślub miał być bardzo skromny, podobnie wesele. Miała być tylko najbliższa rodzina i przyjaciele. Ula ich nie miała w ogóle, natomiast Marek miał zamiar zaprosić Sebastiana z Violettą, swojego byłego szwagra Alexa Febo z Julią jego żoną i najważniejszą osobę w firmie, projektanta Pshemko. W sumie naliczył czternaście osób razem z nim, Ulą i dziećmi. Nie starał się o wynajęcie sali, bo postanowili, że urządzą przyjęcie na Siennej. Ogromny salon swobodnie mógł pomieścić taką liczbę gości.

 


Pobrali się na początku grudnia w zabytkowym, małym kościółku wybudowanym w tysiąc dziewięćset trzynastym roku pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Konstancinie-Jeziornie. Uznali, że ślub kościelny będzie bardziej podniosły i wzruszający zwłaszcza, że ten krótki orszak weselny prowadziły do ołtarza dzieci, niosąc na poduszeczkach złote obrączki.

Przyjęcie było wystawne, bo bogate w wykwintne jedzenie i szlachetne trunki. Marek zamówił catering w najlepszej restauracji w mieście i dwie osoby do obsługi. Pamiątkowe zdjęcia z uroczystości zamknięte w pięknym albumie zrobił im firmowy fotograf, Czarek. Po ślubie wyjechali na tydzień do Karpacza, zabierając ze sobą dzieci. Szkoda ich było zostawiać, gdy na świecie była piękna zima. Nie żałowali. Dzieci szalały na sankach i uczyły się jazdy na łyżwach i nartach.

Pożycie małżonków było bardzo intensywne. Do tego stopnia intensywne, że Ula któregoś dnia stwierdziła, że chyba jest w ciąży. Miała mdłości i bolały ją piersi. Nie mówiąc nic Markowi zrobiła test, który potwierdził jej podejrzenia. Zapisała się do ginekologa. On wykonał jej USG i wyliczył siódmy tydzień ciąży. Tym razem nie zalewała się łzami, ale z uśmiechem na ustach wtargnęła do gabinetu męża pokazując mu wydruk. Był bardzo zaskoczony, ale i szczęśliwy. Pragnął mieć dziecko z Ulą. Tego samego dnia przygotowali uroczystą kolację i obwieścili nowinę dzieciom. Były trochę zaskoczone.

 - Będzie dzidzia? Taka mała? – dopytywała się Tosia. – Będę mieć siostrzyczkę?

 - Na razie nie wiemy, czy to będzie braciszek, czy siostrzyczka.

 - Ja bym wolał siostrzyczkę. Siostrzyczki są fajne – zadecydował Nikodem.

 - Ja chyba też – zgodziła się z nim, jak zwykle, Tosia.

Najbardziej z tej ciąży ucieszyli się dziadkowie. Dobrzańscy wyściskali Ulę, dziękując jej za jeszcze jedno wnuczę, a dziadek Józef wręcz popłakał się ze szczęścia powtarzając, że od przybytku głowa nie boli.

Ta ciąża przebiegała niemal identycznie jak przy Antosi. Pierwsze miesiące były koszmarne. Ula wymiotowała i nie mogła nic przełknąć, ale później wszystko się uspokoiło i wróciło do normy. Marek chuchał i dmuchał. Chodził z nią do ginekologa na kontrolne wizyty i nawet namawiał ją na szkołę rodzenia. Wybiła mu to z głowy.

 - Przecież ja wiem, jak to jest. Urodziłam już jedno dziecko i nie potrzebuję żadnej szkoły rodzenia.

Pod koniec piątego miesiąca dowiedzieli się, że to będzie dziewczynka. Marek był wniebowzięty.

 - Koniecznie musi być podobna do ciebie i do Antosi. To będzie piękne dziecko.

 

Dziecko urodziło się rzeczywiście piękne. Miało na głowie burzę czarnych włosów i Ula była przekonana, że będzie podobne do Marka. Po kilku miesiącach okazało się, że jest uroczą mieszanką ich obojga. Kolor włosów i urocze dołeczki w policzkach odziedziczyła po Marku, podobnie jak Nikodem, natomiast oprawę oczu, ich intensywny, błękitny kolor i wdzięczne plamki piegów na nosku, i policzkach były schedą po Uli.

Kira Natalia Dobrzańska chowała się zdrowo. Kiedy pojawiła się na świecie Marek zaczął myśleć o kupnie domu. Na razie łóżeczko z małą stało w ich sypialni, ale nie była to sytuacja komfortowa i uznał, że zrobiło się zdecydowanie za ciasno. Któregoś dnia wynajął pośrednika z biura nieruchomości. Przedstawił mu wszystkie wymagania i zapowiedział, że na żadne kompromisy nie pójdzie. Dom miał być duży, z co najmniej pięcioma lub sześcioma pokojami, trzema łazienkami, salonem i adekwatną kuchnią. Działka, na której stał miała być ogrodzona i zagospodarowana małą architekturą. Pośrednik dwoił się i troił aż wreszcie zaprosił ich do Anina. Kiedy pojechali tam po raz pierwszy zdziwili się, że jest położony tak blisko domu seniorów Dobrzańskich. Lokalizacja odpowiadała im bardzo a sam dom, jego wnętrze i otoczenie po prostu ich zachwyciły. Zbudowany był na kształt dawnej hacjendy i choć Marek zastrzegał, że dom ma mieć nowoczesne rozwiązania, to oglądając to cudo zupełnie zmienił zdanie, bo dom ewidentnie miał swój klimat i duszę.

 


Zdecydowali się i szybko dokonali transakcji. Teraz pozostało tylko przeprowadzić się i sprzedać mieszkanie na Siennej.

Po przeprowadzce zapisali Nikodema do szkoły a Tosię do pobliskiego przedszkola. Na szczęście jedno i drugie szybko się zaaklimatyzowało. Popołudnia jak zwykle spędzali razem. Kira nie była jeszcze partnerem do zabawy.

 

Mijały lata, a Marek i Ula żyli zgodnie w niezmąconym niczym szczęściu i poczuciu bezpieczeństwa, chowając swoje trzy pociechy. One rosły. Przechodziły z klasy do klasy i kończyły szkoły. Nikodem i Tosia wciąż byli nierozłączni, ale między nimi to już nie była wyłącznie przyjaźń. I tak, jak twierdził Nikodem w wieku lat pięciu, że „chyba kocha Tosię”, tak teraz był pewien tego w stu procentach. Podobnie, jak ojciec był szczupły i wysoki. Miał urodziwą twarz i szeroki uśmiech odsłaniający śnieżno białe zęby, i te wdzięczne dołeczki w policzkach. Podobał się dziewczynom, ale on nie był zainteresowany żadną z nich, bo od zawsze liczyła się Tosia i tylko Tosia.

 


Zadziwiające było to przywiązanie i miłość od lat dziecinnych. Oboje kończyli te same szkoły, oboje poszli na ten sam kierunek studiów i skończyli SGH, chociaż Nikodem pożegnał uczelnię dwa lata wcześniej niż Tosia i zaczął pracę w firmie ojca. Niewiarygodna była ta zgodność ich charakterów, bo nigdy się nie kłócili i popierali w decyzjach jedno drugie. Nikodem oświadczył się Tosi kiedy kończył piąty rok studiów, ale ze ślubem postanowili zaczekać, aż Tosia się obroni. Marek i Ula nawet nie byli zdziwieni takim obrotem sprawy. Podejrzewali, że Nikoś podkochuje się w Antosi i specjalnie się z tym nie ukrywa. 




Natomiast ich wspólna latorośl po zdanej celująco maturze, postanowiła zostać lekarzem. Wprawdzie próbowali wybić jej z głowy te trudne, wręcz mordercze studia, ale dziewczyna się uparła, co przełożyło się na zaliczenie jej do grona studentów. Była typowym kujonem z wielkimi ambicjami. Ani jej w głowie były jakieś randki, czy imprezy. Czasem Ula namawiała ją na wyjście z kolegami, ale broniła się przed tym rękami i nogami. – Ona przypomina mnie w jej wieku. Też siedziałam z nosem w książkach i nie myślałam o facetach. To pewnie się zmieni, gdy już zaspokoi te naukowe ambicje. – Do końca nie było to jednak takie pewne.



Kira miała własne plany i własną wizję przyszłości. Chciała zrobić specjalizację z kardiochirurgii. Zawsze z rozdziawioną buzią słuchała opowiadań dziadka Cieplaka o jego operacji wszczepienia by-passów. Kazała sobie opowiadać w kółko tę historię.

 - Chcę się temu poświęcić, mamuś. Nie mam zdolności matematycznych, jak Nikodem, czy Tośka. Kocham medycynę i mam świadomość, że dzięki niej uratuję niejedno życie. Dziadkowie są już po osiemdziesiątce i też coraz częściej niedomagają. Przyda się w rodzinie lekarz.

Na takie argumenty Ula nie znajdowała kontrargumentów. Z reguły takie rozmowy kończyły się tylko deklaracją, że cokolwiek Kira postanowi, ona i ojciec będą ją wspierać z całych sił.

 

Tosia obroniła się celująco. Zaraz po obronie postanowili z Nikodemem się pobrać. Nie chcieli już czekać i wzięli sprawy w swoje ręce. Sami załatwili wszystkie formalności w urzędzie i kościele, po czym zajęli się organizacją wesela. Marek i Ula chcieli im pomóc, ale podziękowali mówiąc, że chcą, żeby dla wszystkich była to niespodzianka. Czekali więc na tę niespodziankę i w końcu doczekali się jednego z najważniejszych dni w życiu ich dzieci.




42 komentarze:

  1. Piękne i mądre dzieciaczki. Ula i Marek oraz dziadkowie mogą być z nich dumni. Póki co również wszystko układa się bardzo pomyślnie. Tajemnica jest dalej tajemnicą, ale skoro Antosia i Nikodem są już po ślubie, tajemnicą nie pozostanie. Bartuś w końcu również wyjdzie z więzienia i razem z matką i Szymczykową mogą zacząć się domyślać, że Antosia jest córką Bartka. Myślę, że po ślubie z 1 części będzie coś dalej. Nie tylko wnuki, ale ze smutnej przeszłości Uli.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      rodzice i dziadkowie są bardzo dumni z całej trójeczki wnucząt, to ich słoneczka i największe skarbeczki:) Jeśli chodzi tajemnicę, to niestety nic nie wyjawimy, przepraszam, ale za to obiecujemy, że wszystko wyjaśni się w kolejnej części, na którą serdecznie zapraszamy. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  2. Super ula i Marek razem jest git a i dzieciaki są slotkie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga,
      cieszymy się, że rozdział przypadł Ci do gustu:) Pozdrawiamy cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)Serdecznie zapraszamy na finał tej opowieści:)

      Usuń
  3. Miłość kwitnie i to bardzo lubię;) Oboje zasłużyli na szczęście i mam nadzieję, że tak już zostanie? Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      my też lubimy kiedy Ula z Markiem są szczęśliwi:) Obiecujemy, że nic złego już ich nie czeka:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  4. Jejku, ile się tutaj dzieje i jak szybko czas upłynął;) Fajnie, że u wszystkich same pomyślne wiadomości. Czyżby kolejny rozdział był ostatnim? Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      przeczucie Cię nie myli, następny odcinek będzie tym ostatnim:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  5. Jednak Nikodem jest inny od ojca;) On jako dziecko zadeklarował miłość Tosi i słowa dotrzymał;) Nie tak jak ojciec, który w młodości skakał z kwiatka na kwiatek. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      Tosię i Nikodema od razu "dopadła" taka miłość do grobowej deski, hihihi:) Bardzo rzadko to się zdarza, ale jak widać, nie jest niemożliwe. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  6. Chciałam szybki ślub Uli i Marka, no to mam!? W jednym odcinku zawarto kupę lat ich życia! Super się czytało i nie mogę doczekać kolejnego rozdziału;) Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      mówisz, masz, hihihi:) Czasami marzenia się spełniają:) Opisywanie codzienności tylu lat by było nużące dla czytelników i stąd takie przyspieszenie. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy i oczywiście zapraszamy na kolejny rozdział:)

      Usuń
  7. Dwie ciąże Uli, a jakie różne. Przy pierwszej wylane morze łez, przy drugiej zupełny spokój i szczęście. I tak właśnie powinno być, kobieta w ciąży potrzebuje spokoju;) Z chęcią przeczytam kolejny odcinek, ostatni? Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      masz absolutną rację, że kobieta w ciąży potrzebuje spokoju, ale też mnóstwo miłości. Całe szczęście, że tej miłości Marek i dzieci jej nie szczędzą:) Nawet musiała trochę stopować zapędy męża, który ze szczęścia najchętniej by jej nieba przychylił:) Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek, w którym będzie publikowany ostatni rozdział tego opowiadania:)

      Usuń
  8. Z Dąbrowską nic na razie się nie dzieje, ale jakoś tak obawiam się, że jeszcze wyskoczy jak królik z kapelusza albo co gorsza Bartek?! Cieszę się, że wszyscy są szczęśliwi, ale czy to nie zmieni się w ostatnim rozdziale? Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Ula i Marek już swoje przeżyli. Ich ścieżki się wyprostowały i nie ma co im ich jeszcze raz plątać. Zapewniamy, że Dąbrowska i Bartek nie wyskoczą jak królik z kapelusza, ale jeszcze o nich będzie. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy za każdą wizytę i komentarz:)

      Usuń
  9. Rodzice Marka i tata Uli doczekali się stabilizacji i nadejścia szczęśliwych dni u swoich dzieci. Do tego mają wspaniałe wnuki. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówią, cierpliwość popłaca, hihihi:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności i zapraszamy na kolejny rozdział:)

      Usuń
  10. Oświadczyny dwa w jednym – Ula musiała zdecydować czy zostanie żoną i mamą jednocześnie. Sprytny Marek;) Ula nawet gdyby chciała jemu odmówić, to Nikosiowi przecież nie odmówi;) Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Marek i Nikodem bardzo kochają Ulę i naturalnym wydają się takie oświadczyny. Zresztą Marek zrobił to w obecności dzieci i chciał pokreślić jak one są ważne w ich życiu. A Ula i tak bardzo kocha Marka i Nikodema, więc o żadnej odmowie nie mogło być mowy:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  11. Słodkie są te dzieczaczki;) Ucieszyły się z nowego członka rodziny. Nie protestowały i nie marudziły, że rodzice nie będą mieli dla nich czasu;) Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      Tosia i Nikodem są za mali aby zdawać sobie sprawę z tego ile czasu zajmuje opieka nad maluszkiem. Oni są szczęśliwi, że mają prawdziwą rodzinę o jakiej marzyli od dłuższego czasu. A nowe rodzeństwo może tylko scementować nową rodzinę:) Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze. Najserdeczniej pozdrawiamy i oczywiście zapraszamy na kolejne opowiadanie:)

      Usuń
  12. Cudowny ślub i wesele;) Uwielbiam takie małe kameralne imprezy. Przynajmniej człowiek wie z kim rozmawia;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      zarówno Ula jaki I Marek nie przepadają za wielkimi i hucznymi imprezami a poza tym oboje uznali, że z wiadomych względów, nie ma co nagłaśniać tej uroczystości:) Mają wokół siebie tylko i wyłącznie osoby, które z całego serca dobrze im życzą:) Są szczęśliwi. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  13. Wyobrażam sobie jak bardzo szczęśliwi są dziadkowie. Józef ma absolutną rację, że od takiego przybytku głowa nie boli;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Ulę i Marka stać na wychowanie kolejnego dziecka i dla nich oraz dla seniorów nowe dziecko, to wielkie szczęście:) Do tego takie wnuki, które są mądre, grzeczne i pamiętają o dziadkach, to wielki skarb:) Bardzo dziękujemy, za każdą wizytę i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. Wścibskie babsko musi wszystko wiedzieć i widzieć aby dalej rozsiewać plotki. Całe szczęście, że ślub Uli i Marka nie odbył się w Rysiowie. Teraz kolej na młodsze pokolenie aby stanęło na ślubnym kobiercu.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartkowe późne popołudnie.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      w każdym środowisku znajdą się plotkary, ale w tym przypadku ta sytuacja świadczy tylko na plus dla Uli i Marka. Kolejny ślub w następnym rozdziale, na który serdecznie zapraszamy:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  15. Pierwsza wizyta u dziadka Józefa przebiegła bardzo naturalnie. Wszyscy zachowywali się tak, jakby Ula z Markiem rzeczywiście byli od wielu lat małżeństwem. Przynajmniej zamknęli sąsiadom plotkarskie usta. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      trudno sterować zachowaniem dzieci i dlatego spontaniczne przywitanie z dziadkiem Józefem wypadło tak wiarygodnie;) Sąsiedzi już dawno przestali plotkować o Uli, to tylko Dąbrowska wciska nos tam gdzie nie trzeba, nieraz z przy pomocy Szymczykowej, ale takich zachowań już nie będzie:) Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  16. Jejciu, jakie piękne zdjęcia i jak ekstra dobrane;) Filip taki młodziutki i nieprzyzwoicie przystojny;) Co tu pisać, wzruszyłam się bo nie tylko Ula z Markiem szczęśliwi, ale też i ich dzieci;) Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      cieszymy się, że udało się Cię wzruszyć, to miłe:) Całe szczęście, że zasoby internetu są nieprzebrane jeśli chodzi o fajne zdjęcia:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  17. Czyżby w następnym rozdziale Ula i Marek zostali dziadkami? Takie tępo narzucone dlatego tak mi się wydaje. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihi, aż tak daleko nie wybiegałyśmy, ale kto wie, zresztą czemu nie? Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  18. Podziwiam Tośkę i Kirę, Nikodema zresztą też, bardzo trudne studia wybrali. Kira to już w ogóle. Ale jak ich to kręci, to super! Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam;) Ada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ada,
      dzieci Dobrzańskich są wyjątkowo zdolne i same wybrały sobie studia. Pewnie dlatego bez problemów zaliczały kolejne egzaminy:) Po prostu robią to, co je interesuje, a to chyba dobrze:) Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  19. Przepiękny dom;) Na pewno dobrze im się tam mieszkało. Tyle miejsca i do tego blisko do Heleny i Krzysztofa. Państwo młodzi zamieszkają u rodziców czy usamodzielnią się? Do następnego czwartku. Pozdrawiam;) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Marzyli o nowoczesnym domu, a wybrali dom z klimatem i chyba dobrze zrobili, bo całej rodzinie żyło się w nim bardzo dobrze. Oczywiście para młoda stworzy swoje własne gniazdko.
      Pięknie dziękujemy za komentarz i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  20. Ależ rozczulający rozdział 🤗❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ Sam lukier, aż człowiekowi się ciepło na sercu robi. 💓💓💓💓💓 Fajnie, że doczekali się wspólnej pociechy. Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy. 😚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Bardzo dziękujemy i mamy nadzieję, że jednak ta część nie jest zbyt przesłodzona. Hahaha. Zapraszamy serdecznie na ostatni rozdział w kolejny czwartek.
      Pięknie pozdrawiamy. :)

      Usuń
  21. Piękny i bardzo tkliwy rozdział. Ula i Marek wzięli ślub 🥰 i mają wspólne dziecko (swoją drogą, bardzo oryginalne imię - Kira; od czego to jest skrót?) 😊
    Pozdrawiam i czekam na Wielki Finał.
    Olka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola
      Imię Kira wywodzi się od ruskiego Kirył, choć niektórzy przypisują mu irlandzkie pochodzenie od Ciara (Kiara). Imię jest oryginalne i chyba tylko to zadecydowało, że Dobrzaki tak nazwali małą. Czytałam, że oznacza mistrzynię, ale też i kolor czerni, a dziecko ma czarne włosy po tatusiu.
      Bardzo się cieszymy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)

      Usuń