Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 października 2022

TRWAĆ MIMO WSZYSTKO - rozdział 9

ROZDZIAŁ 9

 

Dzięki temu, że członkowie Febo-Dobrzańskiej rodziny zjawili się w szpitalu koło dziewiątej, mogli jeszcze porozmawiać z Pauliną i wesprzeć ją na duchu. Marek przedstawił rodzicom Ulę. Znali ją wyłącznie z opowiadań syna i Alexa. Przywitali się z nią serdecznie. Wiedzieli, jak wiele Paulina jej zawdzięcza.

 


 - Dziękujemy, że pojawiła się pani w życiu naszych dzieci – mówiła do niej Helena. – Byliśmy wstrząśnięci, kiedy zdiagnozowano u Paulinki tę straszną chorobę. Płakaliśmy razem z nią. Ona była kompletnie załamana i jesteśmy pełni podziwu dla pani pracy, bo ona dzisiaj jest już zupełnie inna. Aż dziw, jak dobrze znosi przygotowania do zabiegu.

 - Ona przede wszystkim bardzo się boi, ale nauczyła się panować nad strachem. Wie, że jej celem jest pokonać raka i tego się trzyma. Pójdę jeszcze z nią porozmawiać. Przepraszam na chwilkę.

Podeszła do łóżka i uścisnęła Paulinie dłoń.

 - Jesteś bardzo dzielna. Zanim cię uśpią, oddychaj spokojnie i wyobrażaj sobie siebie w pełni sił. Pomyśl, że wytną z ciebie to, co najgorsze i potem będzie już tylko lepiej. Ja trzymam mocno za to kciuki. Jak się obudzisz, my będziemy tu wszyscy.

 - Dziękuję, Ula. Za wszystko.

Za pięć dziesiąta zabrano Paulinę na blok operacyjny. Oni wszyscy zeszli do szpitalnej kawiarenki, żeby wzmocnić się kawą. Zabieg miał potrwać około trzech godzin.

Rzeczywiście nie trwał o wiele dłużej. Po nim rozmawiali z chirurgiem, który opowiedział im o przebiegu operacji i o tym, jak Paulina ją zniosła.

 - Usunęliśmy całą pierś i węzły chłonne pachowe. Jak wiecie państwo, na tych po prawej stronie odkryliśmy trzy ogniska rozsiewu raka. Chora ma założone dreny w miejscu amputowanej piersi. W szpitalu przetrzymamy ją przez trzy doby. Za tydzień, licząc od dnia wypisu, trzeba ją przywieźć na poliklinikę i tam, o ile będzie wszystko w porządku, dreny zostaną usunięte. Szwy daliśmy rozpuszczalne więc powinny się wchłonąć same. Za sześć do ośmiu tygodni przejdzie brachyterapię. Podczas wizyty opowiadałem, na czym ona polega i to chyba wszystko. Na razie jest słaba i jeszcze pod wpływem narkozy więc nie zalecałbym długiej wizyty, żeby jej nie męczyć.

 

Zgodnie z zaleceniem lekarza nie siedzieli u Pauliny długo. Ona była momentami zupełnie niekontaktowa i przysypiała pod wpływem wciąż działającej narkozy.

 - Przyjedziemy tu jutro rano. Do jutra na pewno się już wybudzi i będzie można z nią porozmawiać - zarządził Marek. – Alex, ty wracasz do biura, tak? Ja odwiozę Ulę i jadę do domu. Nie byłbym w stanie skupić się dzisiaj na niczym. A wy – zwrócił się do rodziców – przyjedziecie tu jutro? Jak się źle czujesz tato, to może odpuśćcie sobie tę wizytę.

 - Na pewno będziemy. Ona musi wiedzieć, że wspieramy ją z całych sił.

Przed szpitalem pożegnali się ze wszystkimi i ruszyli na Targową. Ula chciała tam wysiąść i zrobić sobie jakieś niewielkie zakupy. Marek postanowił jej towarzyszyć.

 - Miałeś pojechać do domu, żeby odreagować… - przypomniała mu Ula.

 - No miałem, ale spacer też jest na to lekarstwem. Połażę trochę i przewietrzę głowę. Podziwiam cię, wiesz? Podziwiam twój stosunek do Pauliny i to, jak bardzo jesteś odporna na pewne rzeczy. Zaciskasz zęby i walczysz. Nie wiem, skąd masz tyle siły i determinacji. Ja już wymiękałem w tym szpitalu. Nie znoszę szpitali, nie znoszę tego septycznego zapachu, a jednak przez ostatnie miesiące wręcz przesiąkłem nim. Chyba nie dam rady się na niego uodpornić.

 - To też zaciśnij zęby. Pomyśl, że szpital to teraz twoja rzeczywistość. Podjąłeś się bardzo trudnej, choć szlachetnej rzeczy i dobrze wiesz, że szpital jest integralną częścią leczenia Pauliny. Im bardziej będziemy o nią dbać, tym szybciej ona stanie na nogi.

 - Boję się, co będzie potem… To znaczy, jak ona wyzdrowieje. Od momentu zaręczyn ona miała ogromne parcie na szkło. Już następnego dnia zaczęła przygotowania do organizacji ślubu. Choroba to przerwała, a ja doszedłem do wniosku, że wcale mi z nią nie po drodze. Byłbym ostatnim draniem gdybym ją zostawił w chorobie. Nie mam też sumienia powiedzieć jej, że tego ślubu nie będzie, bo chcę zerwać zaręczyny. To by ją dobiło.

 - To prawda, że to jeszcze za wcześnie. Będzie zbyt słaba i mało odporna na takie wiadomości, ale myślę, że jak już się wzmocni, będziesz musiał przeprowadzić z nią taką rozmowę. Nie możesz całe życie udawać, że ją kochasz, bo unieszczęśliwisz i ją, i siebie.

 

Po trzech dniach wypisano Paulinę ze szpitala. Była bardzo obolała. Cierpień przysparzały jej też dreny, z których sączyła się krwista ciecz. Do wypisu dostali też wykaz lekkich ćwiczeń, które powinna wykonywać. Nie było to nic karkołomnego, ale przy bólu, jaki odczuwała, niełatwo było jej wykonywać nawet lekkie ruchy, na przykład wzruszanie ramionami, czy podnoszenie rąk poniżej wysokości barków. Ula znowu wcierała w jej ciało specjalne maści i próbowała z nią ćwiczyć. Kiedy mocno cierpiała, Ula dawkowała jej przeciwbólowe leki.

Mimo bólu Paulina cieszyła się, że jest już w domu. Tu czuła się najlepiej. Ula dbała o nią serwując soki i smaczne posiłki. Rany pooperacyjne zaczynały się goić. Na początku miała zaognione miejsca na skórze w okolicy rozległej blizny po usunięciu piersi, ale i one z czasem zyskały normalną barwę. Lekarz wprawdzie uprzedzał ją, że może gorączkować lub dostać jakiejś infekcji, ale dbałość o higienę i wielkie starania Uli, żeby nie zanieczyścić ran, zrobiły swoje. Po tygodniu pojechali wraz z nią na poliklinikę. Tam stwierdzono, że rany goją się bardzo dobrze, a z drenów nie wycieka już płyn. Usunięto je, a Paulina poczuła od razu ogromną ulgę. Na wizycie lekarskiej jej lekarz wyznaczył termin brachyterapii. Powiedział, że to będzie po sześć godzin leżenia w jakiejś komorze w przeciągu dwóch dni.

 - W pierwszym dniu zainstalujemy pod lekką narkozą aplikatory wycelowane w wątrobę i miejsca pooperacyjne. Co godzinę przez dziesięć minut będziemy przez nie dawkować silne promieniowanie. Nikt z personelu nie może przebywać wówczas w komorze, ale będzie miał z panią stały kontakt przez komunikator. Jeśli pani poczułaby się źle, należy to natychmiast zgłosić. Po brachyterapii ustalimy postępowanie odnośnie dalszego leczenia. Nie wykluczam, że za parę miesięcy ponowimy chemioterapię, ale to nie jest do końca takie pewne. Wszystko zależy od tego, czy zaczną się zmniejszać guzy na wątrobie. Teraz proszę dużo wypoczywać, nie nosić nic ciężkiego i oszczędzać ręce, żeby nie zerwać szwów. Widzimy się za sześć tygodni.

 

Dopóki było ciepło i nie padało, Ula ubierała Paulinę na cebulkę i wiozła ją do Parku Skaryszewskiego. Potem nadeszła prawdziwa jesień wcale nie ta złota, polska, ale z dużą ilością opadów, mgieł i wilgoci. Musiały siedzieć w domu. Paulina wciąż była pełna obaw o wszystko, a zwłaszcza o powodzenie brachyterapii. Ula zawsze powtarzała, żeby nie martwiła się na zapas.

 - Prawie już wydobrzałaś po zabiegu, a też się martwiłaś. Będzie dobrze, zobaczysz.

Tydzień przed pójściem do szpitala miało miejsce coś, co wstrząsnęło Ulą do głębi. Jak zwykle o ósmej rano przyszła do pracy kupując po drodze świeże pieczywo. Przyszykowała Paulinie bułkę z wędliną i pomidorem, a także jej ulubione kakao.

 


Paulina jadła ze smakiem, a ona wróciła do kuchni szykując jak zwykle kurkumę i buraczany sok. Z tym wszystkim weszła do salonu i wręczyła jej wraz z lekami. Przysiadła na kanapie obserwując swoją podopieczną.

 - Wiesz Ula, – zaczęła Paulina kończąc przeżuwać ostatnie kęsy bułki – doszłam do wniosku, że Marek przestał mnie kochać.

Ulę wbiło w fotel. Czyżby Paulina posiadała szósty zmysł?

 - Skąd ta pewność?

 - Miałam dużo czasu na myślenie i obserwację. On już nie jest taki jak kiedyś i ja doskonale wiem, że to z mojej winy. Ma przeze mnie tylko same kłopoty. Nawet kiedy nie byłam chora, przysparzałam mu ich nieustannie. Robiłam o byle co awantury ze zwykłej zazdrości. Posądzałam o liczne kochanki, chociaż to akurat było wyłącznie moim wymysłem. Nie przyszło mi do głowy, że on po prostu szanuje kobiety i jest dla nich miły. Byłam do tego stopnia podła, że nawet gdy zaczęłam chorować, też posądzałam go o romanse. Wystarczyło, jak przyjechał do domu spóźniony o zaledwie kwadrans. Dałam mu milion powodów do tego, żeby mnie znienawidził. Za co on ma mnie kochać?

 - Paulina, nie kocha się za coś, tylko tak, po prostu.

 - Myślę Ula, że zaręczyny nie były dobrym pomysłem. Marek nie był tym zachwycony, a my naciskałyśmy na niego i nie dawałyśmy mu odetchnąć. To znaczy, ja i Helena. W ogóle nie liczyłyśmy się z jego uczuciami. W nocy nie mogłam spać, bo ta sprawa nie daje mi spokoju. Podjęłam decyzję, że dzisiaj z nim porozmawiam i zwrócę mu wolność. On zasługuje na prawdziwe szczęście, a nie na związek oparty na biznesowych przesłankach. Zawsze będę mu wdzięczna za to, co dla mnie zrobił. Miałaś rację kiedy mówiłaś, że inny już dawno oddałby mnie do hospicjum, a on trwa przy mnie i znosi moje fochy z benedyktyńską cierpliwością i wiem, że nie robi tego z miłości, ale ze zwykłej, ludzkiej przyzwoitości, bo jest dobrym człowiekiem.

 


Ula była wstrząśnięta tym wyznaniem Pauliny. Niedawno Marek dzielił się z nią swoimi wątpliwościami, a teraz Paulina niejako potwierdza jego słowa.

 - Naprawdę nie wiem, co mam ci powiedzieć, Paulina. Zrobisz, jak uważasz.

 - Uważam, że nie mogę go już więcej ranić. Tak będzie lepiej dla nas obojga. On powinien znaleźć sobie kobietę, którą szczerze pokocha i która urodzi mu dzieci. Ja nie mogę mu tego dać. Już nie – rozpłakała się. – To kara, Ula, kara za przeszłość.

 - Nawet tak nie myśl. To żadna kara, tylko zwyczajny pech. Akurat trafiło na ciebie, ale przecież radzimy sobie z tym i to wcale niezgorzej.

 

Paulina dość ciężko zniosła zabiegi brachyterapii. Fizycznie było świetnie, ale psychicznie już niespecjalnie. Zamknięta w komorze źle znosiła samotność i to dziwne uczucie, że jest tu kompletnie opuszczona przez wszystkich. Na szczęście trwało to tylko dwa dni, po których wróciła do domu z całą masą zaleceń. Za miesiąc miała się zgłosić do kontroli. Przed zabiegiem tak, jak zapowiadała, przeprowadziła szczerą rozmowę z Markiem. Zerwała zaręczyny i zwróciła mu wolność. Był zaskoczony, ale też poczuł jakby z jego piersi zdjęto ogromny głaz. Zapewnił ją, że nie ma zamiaru jej zostawić w chorobie i będzie się opiekował nią do momentu wyzdrowienia.

41 komentarzy:

  1. Paulina w chorobie bardzo wiele przemyślała i postanowiła wywrócić swoje życie do góry nogami. Dotarło do niej, że jej zachowanie (przed chorobą i na jej początku) oddaliło ją od Marka, że to nie miłość ich łączy a odpowiedzialność narzeczonego za jej osobę, poczucie obowiązku, a jeśliby to nazwać miłością to raczej siostrzano-braterską.
    Dobrze, że podjęła taką decyzję i zwróciła Markowi wolność. Jak zauważyła Ula udawanie nie przyniosło by żadnemu z nich nic dobrego i oboje byliby nieszczęśliwi.
    Teraz pewnie będziemy świadkami powolnego budzenia się uczuć Uli i Marka. A Paulinie życzę przede wszystkim zdrowia i niech znajdzie mężczyznę, którego pokocha z wzajemnością i który da jej prawdziwe szczęście.
    Was, Gosiu i Gaju, pozdrawiam cieplutko i do następnego czwartku💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara,
      dla wielu osób sytuacja choroby to często czas weryfikacji nabytych wcześniej umiejętności w radzeniu sobie ze stresem, z relacjami w rodzinie, jak również osobistej samooceny. Wydaje się, że jedni uciekają w rozpacz, inni wypierają lub zwyczajnie pomniejszają znaczenie problemu, a jeszcze inni zakasują rękawy i konfrontują się z problemem. Paulina miała dość dużo czasu aby o wszystkim pomyśleć w miarę możliwości na spokojnie. Dojrzała do tego, aby racjonalnie oceniać swoją rzeczywistość. Uznała, że zwrócenie Markowi wolności będzie najlepszym rozwiązaniem i dla niej i dla niego. Przecież nikt nie chce miłości z litości. Oboje zasługują na prawdziwą miłość:) Zapraszamy na następny rozdział. Bardzo dziękujemy Ci, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczne pozdrowienia:)

      Usuń
  2. Czas choroby potrafi sprawić, że zaczynamy zauważać to czego nie widzimy, gdy jesteśmy zdrowi. Paulina musiała otrzeć się niemal o śmierć aby zrozumieć swoje postępowanie. Każde z nich zasługuje na prawdziwe szczęście. Czego życzę im z całego serca. A może Paulina zabawi się teraz w swatkę i będzie próbować połączyć Marka z Ulą. A w swój plan wciągnie pozostałych?
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      cóż możemy powiedzieć, chyba tylko tyle, że trafiłaś w dziesiątkę:) Może zagraj w totka:) Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  3. Paulina zachowała się wspaniałe. Teraz oboje mają szansę na szczęście i miłość. Bo wierzę, że Paula pokona chorobę. Już nie mogę się doczekać kolejnej części.. Pozdrawiam serdecznie. Halina, coś narobiłam i moje komentarze ukazują się jako anonimowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego że najpierwej trzeba się zalogować a później pisać.

      Usuń
    2. Halina,
      Paulina miała dużo czasu na myślenie oraz na uważną obserwację i wyciągnęła właściwe wnioski. Po niezbyt lekkiej rozmowie - biorąc oczywiście pod uwagę temat rozmowy - oboje poczuli się lepiej, a przecież o to chodzi aby nikt nie czuł się nieszczęśliwy i do czegokolwiek przymuszany. Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  4. Chyba nigdy aż tak nie zaskoczyła mnie Paulina, jak w tym opowiadaniu. Mam mieszane uczucia. Generalnie nie przepadałam za jej postacią, a tutaj najzwyczajniej w świecie zaczynam ją lubić. A przez to ciężko mi się czyta jak bardzo się męczy. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      no tak, jak się okazuje Paulina nie zawsze musi być wstrętną jędzą:) Zgadzamy się z tym, że im bardziej kogoś lubimy, tym gorzej znosimy jego cierpienia. Tak jak powiedziała Ula, choroba Pauliny to złośliwy pech i tym razem na nią padło. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  5. Cieszy to, że seniorzy też tak miło potraktowali Ulę. Musiało być jej miło, że jej starania są doceniane. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy się cieszy, gdy jest doceniany. Ula niczym w tym względzie się nie wyróżnia. Zawsze miło jest usłyszeć, że nasze starania są zauważane:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  6. Pocieszające jest to, że Paulina rzeczywiście jest otoczona opieką i dobrymi myślami całej rodziny. Wszyscy jak jeden mąż stawili się w szpitalu i podnoszą ją na duchu. Powinno to ją chociaż troszeczkę uspokoić. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      od samego początku choroby nikt z rodziny nie zostawił Pauliny samej. Oni tylko nie bardzo wiedzieli jak ją wspierać w chorobie i dlatego między innymi korzystali z usług opiekunek, bo sami dobrze wiedzieli, że sam płacz nic nie pomoże. Paulinie potrzebna była realna pomoc, którą zaoferowała Ula. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  7. Strasznie się słucha o tym co przeszła Paulina. Mimo takiego okaleczenia, ma jeszcze przerzuty na wątrobie?! Nie chcę krakać, ale dość czarno to widzę. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      od samego początku lekarze są bardzo szczerzy wobec Pauliny i wobec jej rodziny. Nikt nie chce dawać złudnych nadziei, ale też droga do wyzdrowienia nie jest zamknięta. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  8. Jedyna osoba, która zachowuje rozsądek to Ula. Tylko ona wie co może pomóc Paulinie. I tylko ona nie pozwala jej się poddać. Liczę na to, że tak już zostanie i obie dziewczyny będą z siebie dumne. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      wydaje się, że właściwie już teraz obie mogą być z siebie dumne. Zarówno Ula, jak i Paulina bardzo dużo już zrobiły i dość dużo dały z siebie aby stan zdrowia się polepszył:) Zapewniamy, że pod tym względem nic się nie zmieni, będą walczyć. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  9. Ciąg dalszy sielanki pomiędzy Pauliną i Ulą. Ciekawe czy Paulina też będzie się z nią przyjaźniła, jak już będzie zdrowa? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      Paulina jest bardzo ciężko chora i dobrze o tym wie. Lekarz bez owijania w bawełnę mówi, że są przerzuty, że nie wyklucza ponownej chemioterapii, ale te zabiegi będą wykonane tylko wtedy, gdy guzy zaczną się zmniejszać. Teraz musi się skupić na sobie i na walce. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  10. Jestem przerażona, że po tak ciężkiej operacji szpital tak szybko pozbywa się pacjentów. Dobrze, że Paulina akurat ma doskonałą opiekę w domu, ale co maja zrobić ludzie samotni lub tacy, którym rodzina nie chce lub nie potrafi zapewnić takiej opieki? Strasznych czasów dożyliśmy! Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      masz absolutną rację w tym, że czasy nie należą do najłatwiejszych. O służbie zdrowia nie będziemy się rozpisywać, bo koń jaki jest, każdy widzi:) Trzeba znaleźć pozytywne aspekty szybkich wypisów ze szpitala - dom a zwłaszcza atmosfera w domu podobno bardzo pozytywnie działają na pacjentów, urazy szybciej się goją nawet bez specjalistycznej pomocy. Niekiedy wystarczy porządne dbanie o higienę. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  11. Pierwsze lody zostały już przełamane. Ula poznała rodziców Marka i spotkanie wyszło bardzo miło! Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      owszem, Ula poznała rodziców Marka, ale tylko i wyłącznie jako opiekunka Pauliny. Helena i Krzysztof są jej bardzo wdzięczni za to, co robi dla ich dzieci. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  12. Marek poskarżył się Uli, a ona go szybko postawiła do pionu. I ma rację, skoro zdecydował trwać przy Paulinie, to teraz nie może wymiękać! Zapach szpitala można spokojnie znieść! Mam nadzieję, że Marek się na nią nie obraził? Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Ula stara się obiektywnie podejść do sprawy, ale wie, że Marek trwa przy Paulinie już od dłuższego czasu. Widzi też, że Marek przy Paulinie stara się być silnym, ale też czasami potrzebuje wypuścić wentyl bezpieczeństwa. Ula to rozumie, ale wie, że takie narzekania nic nie dają i dlatego tak zareagowała. Zapewniamy, że w żaden sposób nie naraziła się Markowi:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  13. Szkoda, że musiało się tyle złego zdarzyć aby Paulina zrozumiała swoje błędy wobec Marka. Kto wie, może gdyby się szybciej zmieniała, Marek by ją dalej kochał? Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      czasu nie da się cofnąć, a jak to mówią lepiej późno, niż wcale. Najważniejsze, że nie będą się już oszukiwać i ranić no i oczywiście, że pozostali w przyjaźni:) Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  14. Zastanawiam się, czy po tym co mówią lekarze, po cierpieniach Paula jeszcze wierzy, że wyzdrowieje? Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      leczenie onkologiczne cały czas trwa, nikt jej nie odsyła, nie proponuje tylko i wyłącznie leczenia paliatywnego. A poza tym musimy pamiętać, że nadzieja umiera ostatnia. No i jest jeszcze pozytywnie nakręcona Ula:) Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  15. Dobrze, że obawy Marka w sprawie nacisków na ślub się nie ziściły. I dobrze, że to Paulina podjęła decyzję o zerwaniu narzeczeństwa. Mniej ją to zabolało, a i tak ma już dość dużo cierpień! Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      rzeczywiście Markowi byłoby ogromnie ciężko porozmawiać o zerwaniu zaręczyn. Na to nigdy nie było dobrego momentu. Nie musiał ranić Pauliny, a nawet zapewnił ją o opiece nad nią aż do czasu jej wyzdrowienia. Po tej rozmowie obojgu ulżyło. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. Mnie najbardziej zaskoczyła klasa z jaką rozstali się Paulina i Marek!? Szkoda, ale lepiej tak niż mieliby się wzajemnie pozabijać. Oboje zasługują na szczęście. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      można tylko powiedzieć, że prawie w każdej sprawie "do tanga trzeba dwojga":) Późno to sobie uzmysłowili, ale dzięki temu, że oboje doszli do tego samego wniosku w dalszym ciągu pozostają w przyjaźni. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  17. Smutno się robi, że Paula i Marek stracili mnóstwo czasu na nic nie znaczące uczucie. Od dawna mogli być szczęśliwi i może też Paula by była zdrowa? Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż można powiedzieć, może to, że i sto koni nie dogoni straconego czasu:) Teraz trzeba patrzeć w przyszłość będąc równocześnie wdzięcznym wszystkim swoim porażkom, bo one wiele nas uczą. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  18. Przed Pauliną sporo zmian. Marek ją utrzymywał, mieszkała (chyba) w jego domu, a teraz kiedy nie będzie już jego narzeczoną, coś będzie musiała ze sobą zrobić. Marek zapewne z domu jej nie wyrzuci zwłaszcza tuż po szpitalu, ale z czasem kiedy już zwiąże się z Ulą to inna sytuacja. Mam nadzieję, że nie spowoduje to oziębienia w relacji Uli i Pauliny. Kto wie, czy Paulina nie zostanie świadkową Uli albo Marka.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla,
      Marek jest porządnym facetem i do głowy mu nie przyjdzie wyrzucenie Pauliny z domu. Zresztą obiecał jej, że będzie się nią opiekował tyle, ile trzeba. Poza tym Paulina ma kochającego brata i Helenę wraz z Krzysztofem. Ale to i tak pieśń przyszłości, teraz najważniejsze jest tu i teraz oraz walka z bardzo ciężką chorobą. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  19. Cześć, jak robisz te zapowiedzi? Anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba wejść w ustawienia i tam jest taka funkcja, gdzie wpisujesz tytuł i zapowiedź publikacji. Pozdrawiam. :)

      Usuń
    2. Chodziło ci o Linki tytułów i załączników

      Usuń
    3. Nie bardzo mogę Ci to wytłumaczyć, bo już od bardzo dawna nie mam dostępu do jakichkolwiek funkcji na własnym blogu i mogę jedynie tu dodawać posty i komentować. Wcześniej jednak wchodziłam w taką funkcję, gdzie rozwijał się po lewej stronie margines z poszczególnymi pozycjami, które chciało się zawrzeć na stronie głównej i tam właśnie musisz szukać. Pozdrawiam. :)

      Usuń