Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 października 2022

TRWAĆ MIMO WSZYSTKO - rozdział 10

ROZDZIAŁ 10

 

Dzięki pracy u Marka, Uli powodziło się coraz lepiej. Nie wydawała dużo na życie, a jedynie opłacała czynsz i media. Zwykle obiady jadała razem z Pauliną i Markiem, bo nie chcieli jej puścić bez tego posiłku, przy którym zazwyczaj się napracowała. Jedyne przyjemności, na które pozwalała sobie od czasu do czasu, to był fryzjer i okazyjny zakup jakiegoś ciuszka. W tę sobotę postanowiła pójść wreszcie do optyka po szkła kontaktowe i wymienić w końcu te ciężkie, niemodne okulary na coś bardziej twarzowego. Podjechała autobusem do centrum z nadzieją, że tam będzie większy wybór niż tu, gdzie mieszka.

 

 

Przez prawie godzinę przymierzała oprawki okularów, by w końcu wybrać te najbardziej pasujące do jej owalu twarzy. Kupiła też szkła kontaktowe jakiejś francuskiej firmy. Od razu je założyła i poczuła się komfortowo. Nic jej nie uwierało i widziała wszystko bardzo wyraźnie. Skoro zaszalała u optyka postanowiła zaszaleć i u fryzjera. Kazała sobie mocno podciąć włosy mniej więcej do połowy ramienia i ufarbować je na ciemny kolor. Po fryzjerze odwiedziła jeszcze parę butików, gdzie nabyła kilka ciuszków i dla Pauliny śliczną apaszkę. Znała już mniej więcej jej gust i liczyła, że to jedwabne cudo jej się spodoba. Nieco zmęczona wstąpiła do małej kafejki na filiżankę kawy. Jakież było jej zdziwienie, gdy przy jednym ze stolików zauważyła Marka siedzącego z jakimś blondynem. On też ją zauważył. Najpierw wytrzeszczył oczy, a po sekundzie wstał witając się z nią.

 - Rany boskie, Ula, jaka ty jesteś piękna. Wyglądasz zjawiskowo – lustrował ją od stóp do głów. – Oczu od ciebie oderwać nie można. Wreszcie pozbyłaś się tych okropnych okularów. Niech zgadnę. Soczewki?

Pokiwała głową i uśmiechnęła się promiennie.

 - Skróciłaś też włosy i zmieniłaś kolor. Pięknie, naprawdę powalająco. Pozwól, że przedstawię ci mojego najlepszego przyjaciela i jednocześnie dyrektora HR w Febo&Dobrzański, Sebastiana Olszańskiego.

Blondyn podniósł jej dłoń do ust i ucałował z atencją.

 - Wiele o pani słyszałem bardzo pochlebnych rzeczy, ale nie wyobrażałem sobie, że wygląda pani tak zachwycająco. Jestem pod wrażeniem.

 - Dziękuję – odparła zawstydzona. - Nie chcę wam przeszkadzać. Weszłam tylko na filiżankę kawy. Paulina jest sama? – zapytała Marka.

 - Tak. Powiedziała, że dobrze się czuje i nie potrzebuje niańki. Skorzystałem więc z okazji, żeby pogadać z kumplem. Dołącz do nas. Będzie nam bardzo miło.

 - No dobrze, ale tylko na chwilę.

 - Odwiozę cię do domu, jak wypijesz kawę. Wstąpimy jeszcze po drodze do jakiejś cukierni. Rodzice się zapowiedzieli późnym popołudniem. Alex pewnie też przyjedzie. Kupię coś słodkiego, żeby nie siedzieli tylko przy kawie.

 


Pożegnawszy się z Sebastianem Marek podjechał pod znaną w mieście cukiernię i zamówił całe pudło ciastek, które teraz rozsiewały swój zapach na tylnym siedzeniu samochodu. Zatrzymał się pod kamienicą i odpiął pas.

 - Zanim wysiądziesz, chciałbym ci coś powiedzieć. Paulina zerwała zaręczyny. Wyartykułowała głośno wszystkie moje obawy i lęki. Dała mi wolność. Nawet nie masz pojęcia, jak mi ulżyło. Dzisiaj też powie pewnie o tym rodzicom i bratu. To prawdziwy cud i niewiarygodne, jak ona bardzo się zmieniła, i nie mówię tu o zmianie fizycznej, ale o mentalnej. Nawet nie wiesz, jak ogromny wpływ miałaś na tę przemianę. Sama mi powiedziała, że to za sprawą twoich sugestii doszła do tego, że przez lata krzywdziła mnie swoimi ciągłymi podejrzeniami. Ja naprawdę przeszedłem z nią prawdziwe piekło. Diabła zmieniłaś w anioła. Ty i ta choroba nauczyłyście ją pokory. Mówię jak nakręcony, bo wciąż nie mogę w to uwierzyć.

 - Ona wiele zrozumiała, Marek i przestała być egoistką. Nie patrzy tylko na czubek własnego nosa, ale spogląda szerzej i bardzo docenia to, co dla niej robiłeś i robisz. Długą drogę przeszła, ale myślę, że to było jej potrzebne. To takie trochę catharsis.

Pochylił się i delikatnie pocałował ją w policzek.

 - Przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć. Jestem ci ogromne wdzięczny.

 - Pójdę już. Do poniedziałku.

Szła po schodach trochę zaskoczona tym pocałunkiem. Sama przed sobą bała się przyznać, że Marek już dawno skradł jej serce. Udawała obojętność, bo miała wyrzuty sumienia względem Pauliny. Nie mogła się przyznać, że kocha jej narzeczonego. Nie…, już nie narzeczonego, a jednak przyznanie się do tej miłości byłoby gorsze niż śmierć. Mimo tych wszystkich wyrazistych wad, polubiła Paulinę. Traktowała ją, jak kogoś naprawdę bliskiego. Jak siostrę. Paulina wiele zrozumiała, ale mogłaby jej nie wybaczyć tego, że pod jej nosem rozkwita w Uli miłość, chociaż nieodwzajemniona.

 

Nadszedł grudzień, a wraz z nim te najważniejsze ze świąt. Ula z Pauliną kilka dni przed wigilią stroiły w salonie choinkę. Paula wyglądała na podekscytowaną.

 - W tym roku to u nas będzie wigilia. Zawsze organizowali ją seniorzy, ale teraz ze względu na mnie wszyscy postanowili przyjechać tutaj. Bardzo chciałam cię prosić, żebyś dołączyła do nas. Jesteś jak członek rodziny. Musisz być razem z nami.

 - Paulina, to bardzo miłe co mówisz i dziękuję ci za zaproszenie, ale muszę odmówić. Ja bardzo chętnie przygotuję wam trochę smacznych rzeczy, na przykład pierogi z kapustą i grzybami, czy śledzie, ale nie mogę z wami być. W tym dniu wybieram się do Rysiowa na grób moich bliskich. Chcę też odwiedzić ludzi, którzy tak bardzo mi pomogli, gdy musiałam urządzić się tu, w Warszawie. Mogę do was przyjść w pierwszy lub drugi dzień świąt, ale wigilia to czas szczególny, przeznaczony wyłącznie dla najbliższych.

 - Nie będę na ciebie naciskać. Wiem, że wizyta na grobach jest ważna. W takim razie umawiamy się na drugi dzień świąt, bo nasi wigilijni goście zostaną do następnego dnia.

 

Tak, jak Ula obiecała, dzień przed wigilią zrobiła mnóstwo pierogów i uszek, których część wraz z Pauliną poporcjowały i zamroziły. Marynowały się też śledzie w trzech różnych zalewach, a na piecu stały spore garnki wypełnione czerwonym barszczem i zupą grzybową. Ryby i ciasta mieli przynieść Dobrzańscy.

 - Przed kolacją wrzucisz na wrzącą wodę trochę uszek, a jak wypłyną, odczekasz z minutę lub dwie i wyjmiesz cedzakową łyżką na talerze. Tu masz łazanki, które ugotujesz tak samo jak pierogi czy uszka. Żadna filozofia. Pamiętaj, żeby nic ciężkiego nie nosić. Poproś Marka, gdyby była taka potrzeba. Kompot wstawisz jutro rano. Po prostu wsypiesz ten owocowy susz i zalejesz go wodą. Musisz trochę posłodzić.

 - Cześć, dziewczyny – usłyszały glos Marka. – Ale pachnie! Dacie coś zjeść?

 - Damy. Myj ręce i siadaj – Paulina już niosła sztućce, a Ula wazę z zupą pomidorową. Na drugie danie miały być ziemniaki z tartymi buraczkami i kotlet mielony. Marek mruczał z zadowolenia jak kot. Po obiedzie zadeklarował się, że odwiezie Ulę do domu.

 - Nie będziesz marzła na przystanku. Jest silny wiatr, że głowę chce urwać.

Pożegnała się z Pauliną i złożyła jej życzenia świąteczne. Prosiła, żeby przekazać od niej reszcie rodziny.

 - Liczyliśmy na to, że jednak spędzisz wigilię w naszym towarzystwie – mówił rozczarowany Marek wyjeżdżając za bramę.

 - Spędzę z wami drugi dzień świąt. Jutro muszę być w Rysiowie. Paulina wyjaśni ci dlaczego, bo wszystko wie.

 - Mogę się wprosić na kawę? Ostatnią przedświąteczną kawę z tobą?

 - Skoro tak bardzo chce ci się kawy, to zapraszam.

 

Stała przy kuchennym blacie czekając aż woda się zagotuje. Poczuła dłonie Marka oplatające ją w pasie i zdrętwiała. Przytulił twarz do jej policzka i wyszeptał jej wprost do ucha:

 - Nie wiem, co ty mi zrobiłaś, dziewczyno. Siedzisz w mojej głowie i sercu. Wariuję na samą myśl o tobie. Kocham cię jak szaleniec.

Przełknęła nerwowo ślinę i odwróciła się do niego. Jej oczy błyszczały od łez. Trochę go to zaskoczyło.

 - To niemożliwe, Marek. Marzyłam o tym, żebyś mnie pokochał, ale to zakazana miłość. Między nami stoi chora na raka Paulina. Ja wiem, że zwróciła ci wolność i masz pełne prawo ułożyć sobie życie jak chcesz, ale pomyśl, jak ona będzie się czuła w takim trójkącie. To dla niej bardzo niekomfortowa sytuacja. Nie możemy jej tego zrobić. Ja nie mogę jej tego zrobić. Dopóki ona nie stanie na nogi, nie wydobrzeje do końca, nie usamodzielni się, ja nie będę miała odwagi powiedzieć jej, że cię kocham.

 - Więc jednak mnie kochasz… - przylgnął do jej ust pieszcząc je delikatnie. – Jestem skłonny zaczekać i nie obnosić się z tą miłością. Też nie chcę Pauliny w żaden sposób urazić. Przynajmniej teraz mam już pewność, że nie jestem ci obojętny.

 - Nie jesteś… - westchnęła. – Kawa gotowa.

 - O której chcesz jechać jutro do Rysiowa?

 - Rano, koło ósmej. Chcesz mnie zawieźć?



 - Może masz dużo do zabrania… Pomyślałem, że nie będziesz się z tym wozić autobusem…

 - Mam sporo do zabrania, ale mam też torbę na kółkach.

 - Ula, proszę cię…Torbę też trzeba wnieść do autobusu, a potem ją wynieść. Dla mnie to tylko godzinka. Zawiozę cię i wracam.

 - No, dobrze. W takim razie zatrzymamy się jeszcze przy bazarze. Kupię znicze i może jakiś wieniec z choinki. Dziękuję. Mam nadzieję, że Paulina to zrozumie.

 - O to się nie martw. To już nie ta Paulina, co kiedyś.

Pożegnał się z nią czułym pocałunkiem i zapewnieniem o swojej miłości, a jej wciąż wydawało się to takie nierzeczywiste, że ten dobry, empatyczny człowiek jednak odwzajemnił jej miłość.

 

Marek zaparkował pod bramą rysiowskiego cmentarza i wyciągnął torbę z bagażnika.

 - Poradzisz sobie?

 - Teraz na pewno, a ty wracaj i pomóż Paulinie. Nie pozwól jej nic dźwigać. Spokojnych, zdrowych świąt dla was wszystkich.

 - I dla ciebie, kochanie. Uważaj na siebie. Do zobaczenia.

Złapała za rączkę torby i weszła na teren cmentarza. Grób rodziców wyglądał całkiem porządnie i pomyślała, że to pewnie zasługa Szymczykowej lub Dąbrowskiej. Wyrzuciła wypalone znicze, zapaliła swoje i ułożyła na płycie choinkowy stroik. Postała dłuższą chwilę przy grobie odmawiając modlitwę za spokój duszy rodziców. Potem ruszyła do Szymczykowej. Dzwoniła do niej wcześniej i prosiła, żeby i Dąbrowska zajrzała do niej rano. Przystanęła przy bramie Szymczyków lustrując swój rodzinny dom, który teraz wyglądał jak mała willa. Był odnowiony od fundamentów aż po dach, a zamiast starego płotu stało solidne ogrodzenie na podmurówce z bramą z kutego żelaza. – Udławcie się moją krzywdą – pomyślała i weszła na teren posesji Szymczyków.

38 komentarzy:

  1. Bardzo sielankowy rozdział. Szkoda, że na razie nie mogą ogłosić światu swojej miłości. Rozumiem, jednak że mogło sprawić to przykrość Paulinie. Może jednak sama zauważy, że Marka i Ulę coś łączy i rozwiąże problem. I kto wie, czy już niedługo na świecie nie pojawi się mała Paulinka. Tego chyba jeszcze nie było w żadnym opowiadaniu.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      W tym opowiadaniu też się nie spodziewaj, że na świecie pojawi się mała Paulinka. Takiego scenariusza nie przewidziałam. Ta część ma być oddechem i opisem przemiany Uli, która zdecydowała się zadbać o siebie. Może nieco uległa namowom Pauliny, a także sugestiom Marka, który polecał zmianę okularów na soczewki. Wystarczyło naprawdę niewiele, a wygląda zachwycająco. Czasami, żeby oderwać się od trosk i kłopotów przydaje się nam, kobietom niewielka odmiana.
      Bardzo dziękujemy za komentarz i przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń
  2. Ula i Marek wyznali sobie co czują do siebie i mogą odetchnąć. Myślę, że Paulina nie miała by nic przeciwko, ale rozumiem ich postępowanie. Rodzinka Uli też nie próżnuje, odnowiony dom, ogrodzenie.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w środę wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita
      Wyznania padły, ale oboje są uczciwymi ludźmi i mają skrupuły wobec ciężko chorej Pauliny. Dopóki więc sprawa z nią się nie wyjaśni, dopóki nie przejdzie leczenia, dzięki, któremu może wyzdrowieć, oni nie będą się obnosić z tą miłością, bo oboje boją się bólu, jaki mogą jej sprawić.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  3. Ula i Marek już są pewni swoich uczuć i szczerze to sobie wyznali. Oboje są bardzo wrażliwymi ludźmi i zdają sobie sprawę, że mimo wszystko Paulinie było by przykro. Choć coś czuję, że Paula się połapie, bo miłości na dłuższą metę nie da się ukryć. Ciekawi mnie czy rodzinka Uli jeszcze się pojawi? A może też i przyjdzie im odpokutować za podłość wobec Uli. Bardzo fajna część, już nie mogę się doczekać kolejnej. Pozdrawiam i życzę powodzenia 🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Ula nie jest mściwa. Wprawdzie "rodzinka" wyrządziła jej ogromną krzywdę, ale z biegiem czasu Ula nabiera do tego dystansu. Ma gdzie mieszkać, zarabia i ma wokół siebie zyczliwych ludzi. To jej wystarcza. No i jest jeszcze Marek, który wyznał jej miłość. To wszystko jest budujące, choć choroba Pauliny uwiera i wywołuje dalekie od poczucia szczęścia emocje. Co będzie dalej, zobaczymy.
      Pięknie dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  4. No to Ulka zaszalała z ciuchami i wizerunkiem! Chyba pierwszy raz w życiu? Super, że jej się tak powodzi;) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara
      Nie można być wiecznie brzydkim kaczątkiem a skoro sytuacja materialna Uli poprawiła się dość znacznie, dlaczego nie zainwesować w siebie. I pomyśleć, że potrzeba było tak niewiele, żeby zrobić z siebie piękną kobietę.
      Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i skomentowałaś. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  5. Marek to jednak typowy samiec! Żeby wyznać miłość musiał poczekać na spektakularną zmianę Uli. A gdyby się nie zmieniła? Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia
      Przemiana Uli była tylko pretekstem, bo przecież Marek od samego początku był zauroczony podejściem Uli do obowiązków a przede wszystkim tym, jak fantastycznie poradziła sobie z Pauliną. Z reguły mężczyźni są dość powierzchowni, ale w tym przypadku nie oceniałabym Marka tak surowo.
      Bardzo dziękujemy za wpis i najserdeczniej pozdrawiamy. :)

      Usuń
  6. No i Seba zdążył zapoznać się z Ulą. Tylko żeby nie podebrał jej Markowi. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga
      Sebastian stoi na straconej pozycji, choćby nawet próbował poderwać Ulę. Ona już kocha Marka i to się nie zmieni.
      Pozdrawiamy serdecznie i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu. :)

      Usuń
  7. WOW! Ale Ulka się wylaszczyła! Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka
      W życiu każdej kobiety trafia się taki moment, w którym pragnie ona odmiany i nie chodzi tu tylko o sam wygląd, ale o zmianę otoczenia, zmianę pracy, o zrobienie dla siebie czegoś pozytywnego. Ula najpierw nie miała środków i możliwości. Teraz właściwie ma jedno i drugie, a w dodatku dopinguje ją Paulina, kiedyś piękna, zadbana kobieta. To wszystko motywuje Ulę do działania.
      Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  8. Chyba nie o takiej miłości marzyła Ula? Niby wszystko jest wspaniałe, bo Marek też ją kocha, ale muszą się ukrywać. Smutne to. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola
      Miłość Uli i Marka, to miłość niejako na życiowym zakręcie i właściwie nie dotyczy on Uli, ale raczej Marka. Ula, osoba z gruntu uczciwa, zakochała się w nim, ale jest w pełni świadoma krzywdy, jakiej mogłaby doznać Paulina, gdyby dowiedziała się o tym uczuciu. Ula pokochała ją jak siostrę i w nierokującej dobrze chorobie nie chce jej dodawać zmartwień, a przede wszystkim burzyć zaufania, jakim Paulina ją obdarzyła.
      Pozdrawiamy pięknie i dziękując za komentarz, przesyłamy moc serdeczności. :)

      Usuń
  9. Kurteczka! Dziewczyny się zaprzyjaźniły a teraz to pewnie już po ptakach?! Szkoda tej wypracowanej w mozole więzi, ale też szkoda miłości. Ciężko jest ukrywać uczucie. Myślę, że prędzej czy później Paulina się dowie. Żal mi jej. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      więzi przyjaźni są dość mocne i nie tak łatwo je zerwać. Poza tym Paulina dała wolność Markowi, to ona zerwała zaręczyny, więc może nie będzie tak źle:) Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  10. Święta piękny czas ale chyba nie dla Uli? Kochają się z Markiem a czas świąteczny spędzą oddzielnie. Marek chociaż będzie z rodziną, a Ula spędzi Wigilię sama? Czy może Marek jednak choć na chwilkę do niej wpadnie? Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      Ula była zaproszona, ale uznała, że Wigilia to szczególny czas przeznaczony tylko dla najbliższych. Chciała chronić Paulinę. Zresztą w drugi dzień świąt będzie z nimi:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  11. Ciekawe jak długo uda się oszukiwać Paulinę? Ona choruje, ale głowę ma bystrą. Czuję, że i tak będzie płacz i pretensje? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt tak naprawdę nie chce okłamywać Pauliny. Oboje martwią się jej zdrowiem i bardzo nie chcą jej urazić ani spowodować większego bólu niż i tak odczuwa. Jeśli zaś chodzi o Paulinę, to Marek zauważył, że ona jest już zupełnie inną osobą. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  12. Paulina dobrze to zauważyła, że Ula jest dla nich jak członek rodziny. Je z nimi obiady, jeździ do szpitala wysłuchuje zwierzeń. Ciężko będzie Paulinie patrzeć na miłość Uli i Marka. Z ogromną chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Ula i Marek obiecali sobie, że nie będą się afiszować uczuciem właśnie po to, aby nie ranić Pauliny. Mają zamiar poczekać do jej wyzdrowienia. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  13. Zachwyt Marka i Sebastiana jest bardzo miły, ale też trochę krępujący. Już sobie wyobrażam jak się wszyscy na nią gapią. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      spokojnie:) Marek nie krzyczał na całą kawiarnię, tylko mówił do Uli:) Te achy i ochy nie przyniosły jej wstydu. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. To niesamowite jak kilka drobiazgów może zmienić człowieka. Ula wygląda zniewalająco i wcale nie dziwię się zachwytom Marka i Sebastiana. Teraz to dopiero będzie miała branie;) Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      taki paradoks, to co miało poprawić urodę najbardziej ją szpeciło, aparat bardzo zmienił jej twarz. Do tego niedobrane oprawki i fryzura i widzieliśmy jak wyglądała. Ale tak naprawdę Ula była piękną kobietą, co widać na załączonym obrazku:) Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  15. Szymczykowa i Dąbrowska to wspaniałe kobiety;) Mało kogo stać aby dbać o groby znajomych, a one przecież nie są już najmłodsze. Mam nadzieję, że Ula im odpowiednio podziękuje. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Ula doskonale wie jakich miała cudownych sąsiadów i pamięta o nich zwłaszcza w taki świąteczny czas. Zapewniamy, że sąsiedzi będą zadowoleni:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  16. Marek jak zwykle dba o Ulę, ale teraz doszły miłe pocałunki;) Cieszę się z ich szczęścia. Nie mają czego się obawiać, bo przecież oboje są wolni;) Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      oni dobrze wiedzą o tym, ale doskonale zdają sobie sprawę z tego, że mimo wszystko Paulinie byłoby przykro. Chcą poczekać do momentu kiedy Paulinie się polepszy. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  17. Ula jak zwykle bardzo się postarała i przygotowała Wigilię dla Dobrzańskich i Febo. Same wspaniałości. Ciekawe co ona będzie jadła? Pewnie spędzi kolację w samotności. Nie ma już rodziców. Pierwsza taka kolacja bez taty. Będzie jej przykro. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula lubi gotować i zna wiele przepisów. Nie sprawia jej to żadnych trudności. Cieszy się, że wszyscy chwalą jej kuchnię. O pierwszej kolacji bez taty w kolejnym rozdziale, na który serdecznie zapraszamy. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  18. Po pierwsze bardzo się cieszę, że Paulina jest coraz silniejsza. Istnieje duża szansa szybkiego dojścia do siebie. A wtedy Marek i Ula będą mogli być razem;) Po drugie dzięki dobrej kondycji Pauli Marek ma więcej luzu. Może spotkać się z Sebastianem, może opiekować się Ulą. Ula może być z siebie dumna. Dzięki jej uporowi Paulina bardzo się zmieniła. Trzymam za nich kciuki;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że sytuacja na teraz wydaje się bardzo optymistyczna, jednak nad Pauliną wciąż wisi zagrożenie, bo jest przecież przed kolejną chemią, którą nie wiadomo jak zniesie. Wszyscy liczą na to, że poradzi sobie dzięki temu właśnie, że jest silniejsza dzięki zabiegom Uli. Ona i Marek zgodnie z tym, co ustalili, nie będą ze sobą wcześniej, nim Paulina nie stanie na nogi.
      Pozdrawiamy najserdeczniej i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  19. Wybuch uczuć - na to chyba wszyscy czekaliśmy. Narazie ta miłość, która dopadła Ulę i Marka ma pozostać tajemnicą. Oboje zakochani nie chcą ranić Pauliny.
    Mam jednak wrażenie, że ona wcześniej lub później dostrzeże te skrywane uczucia i pokieruje losem tych dwojga.
    Pozdrawiam cieplutko i do następnego 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Paulina bardzo cierpi, cierpi do tego stopnia, że czasem ból nie pozwala jej myśleć, ale przecież ślepa nie jest. Oni na razie nic jej nie mówią i nie obnoszą się z uczuciem, ale to nie jest tak, że pewnych symptomów nie da się zauważyć. W końcu i ona je dostrzeże, a jak na to zareaguje, tego nie zdradzimy.
      Bardzo dziękujemy Ci za komentarz i przesyłamy serdeczności. :)

      Usuń