Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 sierpnia 2023

„GDZIEŚ NA SERCA DNIE…” - rozdział 1

 

„GDZIEŚ NA SERCA DNIE…”

 

ROZDZIAŁ 1

 

Zatrzymał się przed przejściem dla pieszych czekając na zmianę świateł. Wreszcie zapaliło się zielone i ruszył. Uśmiechnął się do swoich myśli przypominając sobie rozmowę telefoniczną ze swoim najlepszym przyjacielem, Sebastianem.

 - Wracam, stary – oznajmił. – Wracam już na dobre.

 - Serio? – ucieszył się przyjaciel. – To świetne wiadomości. Stęskniłem się za tobą, chłopie. Ile to już lat? Mnie wydaje się, że całe wieki.

 - Prawie cztery lata i wystarczy. Rozstanie z Ulką, wyjazd z Warszawy i odejście z firmy okazało się moim największym życiowym błędem. Jeszcze większym było odcięcie się od mojej córki. Jestem skończoną kanalią. Przez te wszystkie lata ani raz jej nie widziałem. Gdyby mi ją pokazano w grupie innych dzieci, nie rozpoznałbym własnego i to mnie najbardziej boli. Chciałbym przynajmniej choć w części naprawić to, co spieprzyłem, ale o tym pogadamy, jak już u was będę.

 - Na pewno byś ją rozpoznał. Wygląda jak skóra ściągnięta z ciebie. Po Uli ma niebieskie oczy, trochę piegów na nosie i policzkach, no i ma już sześć lat.

Marek nie skomentował tego. W zamian zapytał: – A jak Violka i mały?

 - Dobrze. Tomasz zdrowo się chowa, a i Viola kwitnie. Macierzyństwo jej służy.

 - Cieszę się, że przynajmniej wam się układa. O resztę nie będę pytał. Pogadamy już u was. Będę za dwa dni. Do zobaczenia, przyjacielu.

Ta rozmowa była dla Marka niezwykle emocjonalna. Musiał odetchnąć. Wyszedł z hotelu, w którym mieszkał przez ostatni tydzień i ruszył do najbliższego pubu. Tam zamówiwszy szklaneczkę whiskey ponownie przetrawiał słowa Olszańskiego.

 


Sebastian nie zmienił adresu po ślubie z Violettą. Mieszkanie, w którym mieszkał jako kawaler było bardzo wygodne, urządzone nowocześnie i z gustem, a przede wszystkim było duże. Violetcie zawsze się podobało więc nie proponowała zmiany lokum. Nawet, gdy na świecie pojawił się Tomek, miejsca było wystarczająco. Teraz miał się pojawić nowy, tymczasowy lokator, ale i dla niego wygospodarowali miejsce. Sebastian nie chciał, by przyjaciel włóczył się po hotelach. Ustalił wspólnie z Violką, że „przechowają” go do czasu, nim nie znajdzie czegoś dla siebie.

Dzwonek do drzwi poderwał oboje na równe nogi. Viola wytarła ręce i ściągnęła z siebie kuchenny fartuszek. Sebastian trzymając syna już otwierał drzwi. Przywitanie było naprawdę wylewne. Nawet mały Olszański pozwolił się wziąć na ręce i wycałować. Marek omiótł całą trójkę ciepłym spojrzeniem.

 - Strasznie za wami tęskniłem… Pomóż mi Seba z bagażami. Tu dla Tomka prezent. Proszę bardzo – wręczył małemu ogromne pudło z czerwoną kokardą. – Uniesiesz?

Mały radośnie pokiwawszy głową już ciągnął prezent do salonu.

 - Wygospodarowaliśmy ci trochę miejsca – Viola odsunęła drzwi od wielkiej wnękowej szafy. – Mam nadzieję, że się pomieścisz. Na razie wstawcie tu te walizy, a rozpakujesz się później. Za chwilę podam obiad i pogadamy.

 

Obiad był wspaniały, domowy i pyszny. Viola naprawdę się postarała i Marek bardzo to docenił. Jego partnerka, dla której stracił głowę i dla której rozwiódł się z żoną, nie potrafiła gotować. Pod tym względem jako żywo przypominała jego zamierzchłą narzeczoną, Paulinę, która w życiu nie poświęciłaby swoich wypielęgnowanych paznokci na rzecz obierania warzyw, czy babrania się w surowym mięsie. Monika podejście miała łudząco podobne. Do dziś nie potrafił zrozumieć, dlaczego uległ właśnie jej.

 


Z perspektywy czasu doszedł do wniosku, że jest jakiś skrzywiony, bo wybiera kobiety o podobnych cechach charakteru. Tylko Ula odbiegała od tego schematu. Musiały minąć cztery długie lata, żeby zrozumiał, jak bardzo jego wybory były nietrafione i w dodatku fatalne w skutkach. Po trzech latach bycia razem odnosił wrażenie, że w ich małżeństwo zaczęła wkradać się rutyna. Zbyt dużo pracowali, zbyt mało mieli czasu dla siebie. Kiedy Ula urodziła Zuzię, tego czasu nie było już w ogóle, bo on wciąż dużo pracował, a ona poświęciła się całkowicie macierzyństwu. Zaczęli oddalać się od siebie, a dziecko, które jeszcze bardziej miało scementować ich związek, zaczynało go drażnić i momentami pozbawiać resztek cierpliwości.

Monika pojawiła się we właściwym momencie. Marek, który miotał się od dłuższego czasu między firmą, a domem uznał, że jego nowa asystentka jest jak haust świeżego powietrza. Urzekła go absolutnie wszystkim. Była inteligentną dziewczyną tuż po studiach z głową nabitą wiedzą ekonomiczną, a w dodatku nie bez znaczenia była tu jej zjawiskowa uroda. Piękne duże oczy, pełne usta i nienaganna sylwetka. Dobrzański czuł, że całkiem mu odbija na punkcie tej dziewczyny. Powróciły ciągoty sprzed lat i dał się porwać fali. Romans, który z założenia miał być tylko chwilowy, umacniał się, a Marek znowu siedział w bagnie po szyję. Zaczęły się kłamstwa, wykręty i zachowania typowe dla mężczyzny, który nie jest wierny swojej żonie.

 - Nie brałeś pod uwagę rozwodu? – pytała każdorazowo Monika uśmiechając się jak wyposzczona kotka przed perspektywą szalonego i zwierzęcego seksu. – Przecież ona nigdy nie da ci tego, co ja. Czy wasze życie seksualne w ogóle istnieje? Kochałeś się kiedykolwiek w taki sposób z żoną jak ze mną? Czy ma takie piękne ciało jak ja? Na pewno nie, bo nosi ślady ciąży. Z pewnością ma rozstępy na brzuchu i cellulit.

 - Ula ma piękne ciało – zaprzeczał temu, co mówiła. – Ciąża niczemu nie zaszkodziła. Ona jest z tych kobiet, które nawet po urodzeniu gromadki dzieci będą wciąż piękne i atrakcyjne dla mężczyzn. Prawdą jest jedynie to, że faktycznie od dawna nie uprawiamy seksu, bo wychowanie Zuzi za bardzo ją absorbuje, a wieczorem jest zmęczona i senna. O rozwodzie póki co, nie ma mowy.

 

 

Ula była mądrą kobietą. Mimo, że nie zachodziła do firmy zbyt często to i do niej docierały plotki, że mąż niekoniecznie jest jej wierny i prowadza się ze swoją asystentką. Jeśli nawet nie słyszałaby tych plotek krążących po firmowych korytarzach, to sama już jakiś czas temu zorientowała się, że Marek ją okłamuje głównie w sprawie późnych powrotów do domu. Zawsze były to nietypowe spotkania z kontrahentami na mieście. Dziwne tylko, że jego koszule przesiąknięte były zapachem damskich perfum, a czasem nawet nosiły ślady szminki. Zanim się pobrali powtarzała mu, że nie znosi kłamstwa w żadnej sprawie i jeśli kiedyś znudzi mu się życie małżeńskie, ma jej o tym powiedzieć wprost, bo lubi klarowne sytuacje i lubi wiedzieć na czym stoi. Mówiła mu też, że nigdy nie wybaczy zdrady i jeśli to zrobi, będą musieli się rozwieść. Nie brał wówczas tych słów na poważnie. Kochał ją jak szaleniec. Była pierwszą kobietą, którą obdarzył tak silnym uczuciem, że nie wyobrażał sobie u swojego boku kogoś innego. Wtedy wierzył, że ich miłość jest wieczna aż do grobowej deski. Ostatnie lata mocno zweryfikowały tę opinię.

 


Była jego całym światem. Gdy pobierali się w rysiowskim kościółku nie mógł od niej oderwać oczu. Cała jej sylwetka jaśniała jakimś magicznym światłem, a jej nieśmiały uśmiech i wypełnione łzami oczy powodowały tkliwość w jego sercu i pewność, że poślubia anioła.

Kilka lat później anioł spowszedniał, a na horyzoncie pojawił się kolejny. Przynajmniej tak się Markowi wydawało.

 

 

Marek wytarł usta serwetką i poluzował pasek u spodni.

 - Viola, to było pyszne. Dziękuję. Dawno nie jadłem domowego obiadu. Szczerze powiedziawszy to obrzydło mi jedzenie w knajpach.

 - Monika nie gotowała? – odważyła się zapytać Olszańska. Marek prychnął pogardliwie.

 - Żartujesz? Znałaś dobrze Paulinę. Ona lubiła wyłącznie ładnie pachnieć i wyglądać. Rzadko zaglądała do kuchni. Właściwie tylko wówczas, kiedy zachciało jej się kawy. To i tak cud, że nauczyła się obsługiwać express. Monika była pod tym względem identyczna. Niemal, jak siostra bliźniaczka. Dużo by mówić...

Na stół wjechała taca z domowym ciastem drożdżowym i dzbanek pachnącej kawy. Sebastian wyjął z barku butelkę ich ulubionej whiskey i rozlał do kieliszków.

 - To co teraz zamierzasz? Jakie masz plany – Olszański rozparł się na fotelu wbijając wzrok w przyjaciela.

 - Właściwie to sam nie wiem… Chciałbym rozejrzeć się za jakąś kawalerką, do której mógłbym się od razu wprowadzić, żeby nie siedzieć wam na karku. Potem poszukałbym pracy. Z czegoś muszę opłacać rachunki, nie?

 - A jak stoisz z gotówką?

Marek żachnął się i zmarszczył czoło.

 - No cóż… Nie najlepiej. Monika wydoiła mnie z większości kasy, chociaż pracowaliśmy w Gdańsku oboje. Potwornie rozrzutna kobieta, a pieniądze szły na jakieś pierdoły. To taki sam pasożyt jak Paula. Najchętniej by nie pracowała tylko była utrzymanką dzianego faceta. Ciągle miała do mnie pretensje, że wysyłam pieniądze Uli, a właściwie Zuzi. Nie rozumiała, że taką kwotę zasądził sąd, a ja muszę się z tego wywiązywać. Na dłuższą metę to było nie do wytrzymania, dlatego wymiękłem. Na szczęście nie ogołociła mnie ze wszystkiego. Mam pieniądze, o których ona nie miała pojęcia, chociaż nie sądzę, żebym mógł za nie kupić mieszkanie, raczej coś wynająć.

 - Wynajem też nie jest tani, ale pomożemy ci szukać i może uda nam się znaleźć coś w przyzwoitej cenie.

 - Dzięki, Seba. Bardzo doceniam waszą pomoc. Powiedz mi teraz co w firmie i co z moimi rodzicami. Od kiedy zrezygnowałem ze stanowiska i pognałem za tą głupią laską jak ślepiec, nie rozmawiałem z nimi. Mają mi za złe ten rozwód i to, że zapomniałem o córce. Mają cholerną rację. Jestem skończonym bydlakiem. Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałbym cofnąć czas…

 

 

45 komentarzy:

  1. Pierwszy rozdział a Marek już jest kretynem? Monika, bo Ulka mu się znudziła? Idiota! Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      zapewniamy, że Marek już ochłonął i rozum mu powrócił:) Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  2. WOW! Cieszę się, że już jesteście:) A początek jak zwykle bardzo intrygujący:) Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      również się cieszymy:) Dziękujemy za miłe słowa:) Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  3. Wychodzi na to, że tak naprawdę Marek nigdy nie kochał Ulki i swojej córeczki! Co on teraz chce zmienić? Na co liczy? Fajnie, że już jesteście. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      gwarantujemy, że z tą miłością do Ulki i córeczki jest zupełnie przeciwnie:) To właśnie z miłości wrócił do Warszawy. Chce powalczyć o rodzinę. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  4. Nie wiem co mogłoby tłumaczyć zachowanie Marka. Opuszczenie Ulki to jedno, ale opuszczenie córki to coś niedopuszczalnego. Wcale bym się nie dziwiła, że dziewczyny będą go miały gdzieś. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      Marek zdaje sobie sprawę z tej ciężkiej sytuacji, ale jest zdeterminowany do walki. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  5. Zastanawiam się nad zachowaniem Marka. Z jednej strony jego córka go męczyła i nie miał do niej cierpliwości a z drugiej strony jest taki czuły dla syna Volki i Sebastiana. Przecież jego córka zupełnie go nie zna. Jak on mógł normalnie żyć bez kontaktu z Zuzią. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Marek był zakochany i zafascynowany nowym życiem i w ogóle nie myślał o starej rodzinie. Teraz bardzo tego żałuje. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  6. Porządny gość z Sebastiana i dużo mądrzejszy od Marka! Mam nadzieję, że nie zejdzie na złą drogę dzięki namowom Marka? Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      zaręczamy, że Marek nie ma zamiaru nikogo sprowadzać na złą drogę a Sebastian niczego nie chce zmieniać w tym zakresie. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  7. Witamy na pokładzie:) Tyle informacji, a tak naprawdę to nie wiadomo jak to się potoczy. Czy Ulka da szasnę dla ich rodziny? Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pierwszymi rozdziałami zazwyczaj tak jest, ale już niedługo kolejny rozdział, który coś więcej rozjaśni:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  8. Monisia chyba będzie moją ulubienicą tak samo, jak Paulinka. W sumie to cieszę się, że dała Mareczkowi popalić. Ogromnie miło, że znowu mamy co czytać. Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      hihihi:) Ktoś musiał, bo pewnie Markowi rozum by nie wrócił:) Bardzo dziękujemy za miłe słowa i za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  9. No tak, Monika jest piękną dziewczyną, ale przy tym ma paskudny charakter. Tak naprawdę wszyscy ją powinni nienawidzić, łącznie z Markiem, a ten idiota poszedł za nią jak w ogień. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      Marek przyznał się przed samym sobą, że zachował się jak skończona kanalia. Teraz chce to zmienić i ma nadzieje, że Ula jest w dalszym ciągu aniołem. Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  10. Zaczyna się intrygująco. Przesyłam pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za wpis i także przesyłamy pozdrowienia:)

      Usuń
  11. Anioł spowszedniał i pojawił się nowy Anioł!? Co za idiotyzm. Monika nie umywała się do Ulki. Marek ma racje mówiąc, ze jest skrzywiony. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      w tamtym momencie Markowi wydawało się, że Monika jest cudowną kobietą. Bardzo go pociągała a do tego miała dla niego mnóstwo czasu i interesowała się nim. Ula nie miał zbyt wiele czasu na takie umizgi. Według Marka wybór był prosty. Teraz widzi to zupełnie inaczej. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  12. Najpierw Paulina, później identyczna Monika! Gdzie ten Marek miał głowę? Pozdrawiam i serdecznie witany;) Do następnego razu. Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Marek potrzebował całego zainteresowania i odrobiny wolności i swobody, a w domu czekały go dalsze obowiązki. Skapitulował przed umizgami Moniki i możliwością dalszego beztroskiego życia. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  13. Przepraszam, ale muszę to napisać… Czekałam na powrót, ale jest mi bardzo przykro czytać kolejne opowiadanie, w którym Marek jest przedstawiany jako zły mąż i ojciec, któremu szybko znudziło się życie rodzinne. Podobny niesmak czułam czytając „Przewrotność losu”, które wybieliło Ulę i tylko Marka ukazało jako zdrajcę (a wiemy z serialu, że Ula pierwsza zdradziła męża i zrobiła to naprawdę).
    OK, jestem w stanie przyjąć, że Markowi Ulka spowszedniała, ale on nie odciąłby się od własnego dziecka na wiele lat. Jakkolwiek złym serialem była BrzydUla2, to pokazała Dobrzańskiego jako bardzo dobrego ojca.
    To nie jest hejt. Po prostu podchodzę bardzo emocjonalnie do tego uniwersum. Przepraszam i pozdrawiam, K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. K,
      opowiadanie powstało dawno i to przed ukazaniem się B2. Kanwą opowieści było ciągle B1. Może to choć trochę Cię uspokoi a nas usprawiedliwi:) Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
    2. Po B1 to już w ogóle nie wątpiłam w stałość i stabilność uczucia Marka do Uli. Pomimo wszystko, to był dobry, otwarty na ludzi człowiek.
      Markowe odcięcie się od własnego dziecka na tyle, żeby nie być w stanie go rozpoznać to nóż w moje brzydulowe serce :(

      Usuń
    3. Bardzo nam przykro. Serdecznie pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. Chyba pierwszy raz cieszę się, że Marek dostał po głowie i, że ktoś go ogołocił z pieniędzy. Z drugiej strony ma u mnie punkt za to, że nie zapominał o płaceniu alimentów. Nie wiem czy mu kibicować bo teraz uważam, że z niego to potworny menda. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      jak widać Monice nie udało się zupełnie wyprać mózgu Marka. Co jak co, ale on zawsze pamiętał o alimentach. Płacenie ich choć trochę go usprawiedliwiało przed samym sobą. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  15. Przykre, że Marek nie kontaktował się z córką. Przypuszczam, że to nowa żona nie chciała, aby jego dziecko zaistniało w ich życiu i że Ula pozwoliłaby na kontakty z ojcem. Gdynia to nie koniec świata i mógłby chociaż raz na miesiąc przyjeżdżać do Warszawy. A tu i z rodzicami nie miał kontaktu ani z córką. Liczę, że dziadkowie znają, chociaż wnuczkę i że Ula ma z nimi dobry kontakt.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem co u Uli, czy jest jakiś tatuś dla Zosi? Szczęśliwa Ula byłoby największą karą dla niego.

      Usuń
    2. RanczUla,
      oczywiście, że Gdynia to nie koniec świata, ale Marek zachłystywał się nowym związkiem i odzyskaną wolnością. Jeśli chodzi o dziadków to należy przyznać, że zachowują się zupełnie odwrotnie od syna. I m.in. z tego powodu Marek nie utrzymywał z nimi kontaktu. Cieszymy się, że znalazłaś czas, przeczytałaś i skomentowałaś. Serdecznie Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  16. I już na dzień dobry Marek ma u mnie przechlapane za to co zrobił. Niby zakochany, a jak przyszło co do czego to szybko znalazł sobie inny obiekt.
    Ciekawe czy Ula po rozwodzie utrzymuje kontakt z teściami. A dodatkowo jak wytłumaczyła córce nieobecność ojca.
    Cieszę się z Twojego powrotu i mam nadzieję, że jest lepiej.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek wieczorem.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Marek kochał Ulę ale ojcostwo i obowiązki małżeńskie go przerosły. Nie ma co gdybać, ale gdyby nie pojawiła się Monika, która zagięła na niego parol, to może Marek byłby wzorem małżonka i ojca:) Niemniej jednak nikt go nie zmuszał do oszukiwania Uli. Sam chciał romansu. Teściowie to zupełnie inna bajka niż Marek. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  17. Muszę pochwalić zachowanie Violetty i Sebastiana. Zaopiekowali się Markiem, nie odwrócili się od niego. Zrobili tak chociaż pewnie nie najlepiej myślą o jego zachowaniu względem córki i Uli. O Marku chyba wszystko zostało już napisane. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      Marek jest ich przyjacielem. Nie mogli postąpić inaczej a poza tym nie chcą go oceniać. Widzą, że Marek już sam się biczuje. Chcą mu tylko pomóc. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  18. Miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur. Na co on liczy, wracając? ŻE gdzieś tam na dnie serce Uli jest jeszcze miłość i uda się mu ją rozbudzić? Ja bym to opowiadanie skończyła bez happyendu. Ula szczęśliwa z kimś, kto ją naprawdę kocha a on sam.
    Mariola. Pozdrawiam dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariola,
      hihihi:) Wesela tu raczej nie będzie a przynajmniej takiego o jakim pisał Wyspiański:) Zapewniamy też że Ula będzie szczęśliwa z kimś, kto ją naprawdę kocha:) Wielkie podziękowania za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  19. Ależ powrót, z przytupem 🤣 Marek to chyba siwieje ale nie mądrzeje. Taki zakochany w Uli, żyć bez niej nie umiał. A gdy pojawiła się istotka z ich krwi i kości to mu się znudziło. Zamiast wspierać Ulę to postanowił się sam zabawić, wieczny Piotruś Pan. Widać Paula zbyt słabo zalazła mu za skórę skoro poszedł za Paulą bis , Monisią. A jak i ta mu dopiekła to pomyślał o Uli. Najbardziej lubię happy end Uli i Marka ale tu to chyba bym chciała by Ulka była szczęśliwa i kochana nie tylko gdy jest wszystko cacy. Markowi to jest potrzebna piekna kurtyzana, która jednocześnie jest wszechstronnym sprzętem AGD na zgrabnych nogach.
    Cieszę się z Waszego powrotu i mam nadzieje, że zdrówko się poprawiło. Pozdrawiam serdecznie no i niecierliwie czekam na ciąg dalszy. 🌻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina,
      hihihi:) Głowa i owszem siwieje, a coś tam …. szaleje:) Ula to twarda kobieta i potrafi o swoje szczęście zadbać:) Przesyłamy serdeczności i bardzo dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  20. Markowi należy się porządna nauczka, ale jakoś nie wyobrażam sobie Uli z kimś innym. Pozdrawiam i czekam na kolejne części Beata

    OdpowiedzUsuń
  21. Mądry Polak po szkodzie... Marek, znowu spragniony wrażeń i adrenaliny na własną rękę komplikuje życie swoje i swoich najbliższych. Niestety ale takie decyzje pociągają za sobą konsekwencje i wcześniej czy później trzeba za nie zapłacić i rozliczyć się z przeszłością. Nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby zupełnie odciąć się od dziecka, bo rozwód z jego matką jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Chociaż podobno Marek kochał Ulę jak wariat
    A jednak znudziło mi się życie rodzinne i stabilizacja przy boku jednej kobiety.
    Czekam niecierpliwie co zaserwujecie tym razem, jak potoczą się losy bohaterów.
    Pozdrawiam Was cieplutko i cieszę się na samą myśl, że możemy się cieszyć nową historią.💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  22. Marek to skończony kretyn. Ula nie powinna dawać mu nigdy szansy. Nie kochał nigdy ani córki ani jej. Zmarnował im życie. Niech Ula ułoży sobie życie z kimś innym. To jest odwrotność serialu. Tam Ula zdradzała a jemu wmawiała romans po czym potem i on zdradził i po miłości, związku i małżeństwie a dzieci w rozbitej rodzinie. Córka Uli miała pecha że trafił się jej taki ojciec. Może ktoś go zastąpi i będzie dla jej córeczki lepszy . Może wtedy Marek zrozumiał by co stracił bezpowrotnie. Ula jest wolna Może być samotną matką albo kogoś sobie znaleźć. W dzisiejszym świecie być lepiej samemu niż z palantem. Pozdrawiam Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Większość opowiadań kończycie happy endem czy tu będzie inaczej? Zawsze chętnie się czytało wiedząc, że skończy się szczęśliwie bo w serialu bohaterowie mieli tego stanowczo za mało za rowno w pierwszej jak w drugiej części.

      Usuń