Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 14 września 2023

"GDZIEŚ NA SERCA DNIE... - rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

 

Obudził się dość późno i to tylko dlatego, że dotarł do niego śmiech Tomka i zapach świeżo parzonej kawy. Wyskoczył z łóżka i po przywitaniu się z Violą i małym ruszył do łazienki. Tu doprowadził się do ładu. Zgolił kilkudniowy zarost i wreszcie wyglądał jak człowiek. Ubrany zasiadł do śniadania rozglądając się za Sebastianem.

 - Gdzie Seba?

 - Zaraz przyjdzie. Dzisiaj handlowa niedziela i pojechał kupić kilka rzeczy. Po śniadaniu pomożemy ci szukać mieszkania. Ja przejrzę gazety i wynotuję co ciekawsze ogłoszenia, a wy będziecie przetrząsać internet.

Marek uśmiechnął się z sympatią do swojej dawnej sekretarki.

 - Nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo się zmieniłaś. Gdzie się podziała ta roztrzepana i wiecznie paplająca Violetta? Małżeństwo i macierzyństwo odmieniło cię zupełnie. Jesteś taka opanowana i zrównoważona… Naprawdę jestem pod wrażeniem.

 - Człowiek z czasem dojrzewa. Przybywa mu obowiązków i trosk. U nas też ich nie brakuje. Na szczęście Tomasz chowa się zdrowo i nie choruje nam tak często. Ciekawa jestem, jak Ula sobie radzi. Mnie zniknęła z oczu tuż przed porodem. To już będzie sześć lat. Tomasz dwa lata młodszy od twojej Zuzi. Od Seby wiem, że to śliczna dziewczynka i mądra. Pewnie ma to po mamie. Bardzo mi żal ich obu. Skrzywdziłeś je, Marek. Nie wiem, czy na miejscu Uli wybaczyłabym ci, ale trzymam mocno kciuki, żeby tak się stało. Musisz nadrobić ten czas, kiedy nie było cię przy córce. Ta obsesja na punkcie Moniki sprawiła, że nie miałeś czasu dla własnego dziecka. Straciłeś coś bardzo istotnego z jej życia. Coś, czego już nie da się nadrobić. Jej pierwsze zęby, pierwsze słowa, pierwsze kroki…

 - Viola, akurat tego nie straciłem. Kiedy odchodziłem Zuzia miała już mleczaki, trochę mówiła i całkiem nieźle chodziła. Miała przecież dwa lata. Boję się tylko, że ona mnie zupełnie nie pamięta i to boli mnie najbardziej.

 


W salonie zmaterializował się Sebastian objuczony siatkami. Ułożył wszystko na blacie i dosiadł się do Marka.

 - Wyspałeś się? – zapytał przyglądając się jego bladej twarzy.

 - Nie za bardzo. Zasnąłem dopiero nad ranem. Za dużo myśli w głowie…, rozumiesz?

 - Rozumiem. Mam nadzieję, że przynajmniej jeden kłopot sobie z niej zdejmiesz. Viola zaraz idzie z Tomkiem na plac zabaw. Ładna pogoda więc szkoda dzieciaka trzymać w domu. Weźmie ze sobą gazety i poprzegląda. My siądziemy zaraz do laptopa. Myślę, że możemy nawet zadzwonić jeśli będzie coś wartego uwagi. No to, do roboty…

 

Przeczesywali internet aż do obiadu. Viola zdążyła wrócić i zajęła się nim. Zanim go podała oni wykonali jeszcze kilka telefonów umawiając się na oględziny mieszkań. Sebastian wprawdzie szedł w poniedziałek do pracy, ale obiecał, że poprosi o kilka dni urlopu seniora Dobrzańskiego.

 - Nie jestem za bardzo obłożony robotą i prezes powinien się zgodzić. Ty do południa mógłbyś pojeździć sam i obejrzeć te najbliżej centrum.

Zrobił tak, jak radził mu Sebastian, jednak mieszkania były w starym budownictwie, wysokie i z piecami. Nie chciał nic takiego i chociaż czynsz wydawał się atrakcyjny, to zbyt wiele rzeczy musiałby w nich zmodyfikować, a na to było mu szkoda pieniędzy. W końcu trafił na Sienną. Znał tu wszystkie kąty i dobrze mu się tu mieszkało, kiedy jeszcze był z Ulą. Oni mieli niemal apartament, bo mieszkanie było ogromne. Teraz ktoś miał do wynajęcia dwa pokoje z kuchnią na zaledwie czterdziestu dwóch metrach. Podjechał pod blok z numerem szóstym i odruchowo zadarł głowę patrząc na budynek z ósemką. Z mieszkania, które posadowione było na ostatnim piętrze mieli cudny widok na panoramę Warszawy i Wisłę wijącą się zakolami. To, które chciał wynająć było na piątym piętrze i wiedział, że już takiego widoku mieć w nim nie będzie, bo okna wychodziły na drugą stronę budynku. Nie zniechęcił się jednak. Przywitał się ze stojącym przed klatką schodową mężczyzną, który poprowadził go do windy opowiadając o mieszkaniu.

 - Jest przerobione. Zwaliłem ścianę dzielącą kuchnię od pokoju gościnnego i zrobiłem mały salon z otwartym aneksem kuchennym. To wygodniejsze i powinno się panu spodobać. Mieszkanie jest świeżo po remoncie i nic nie trzeba w nim robić. Na jak długo chce pan wynająć?

 - Co najmniej na rok, a kto wie, czy nie na dłużej. Sam jeszcze nie wiem, jak mi się życie poukłada. Mam nadzieję, że będę mógł przedłużyć umowę?

 - Oczywiście, nie ma problemu – mężczyzna przekręcił w zamku klucz i przepuścił Marka przodem. On rozejrzał się ciekawie. Było schludnie i czysto. Pomysł na otwarcie kuchni na salon trafiony w dziesiątkę.

 - Tu jest łazienka, tu ubikacja, – człowiek otworzył dwoje drzwi - a na lewo drugi pokój. Bardzo proszę.

 - Naprawdę ładne mieszkanie – podsumował Marek. Podoba mi się. Czynsz taki, jak ustaliliśmy przez telefon?

 - Nic się nie zmieniło od wczoraj – mężczyzna uśmiechnął się szeroko. – Jeśli pan chce spiszemy umowę od ręki i będzie się pan mógł wprowadzić.

Po formalnościach i otrzymaniu kluczy do mieszkania zadzwonił do Seby z dobrymi wieściami.

 - Nie bierz urlopu na razie, bo znalazłem lokum, podpisałem umowę na rok i dostałem klucze. Mieszkanie jest małe, ale ładne i dla mnie wystarczające. W dodatku na Siennej, dasz wiarę? Mogę się wprowadzać choćby zaraz. Jest umeblowane. Kupię tylko kilka drobiazgów na przykład pościel, żebym miał na czym spać. Spotkamy się po twoim powrocie z pracy.

Rozłączył się i pojechał na zakupy najpotrzebniejszych rzeczy.

Wrócił tuż przed Sebastianem. Uczynna Viola zrobiła mu kawy pytając o poszukiwania lokalu.

 - Już znalazłem, Viola i mogę się wprowadzać. Mieszkanie jest na Siennej pod szóstką. Nawet zawiozłem tam rzeczy, które kupiłem, a których brakowało. Jak przyjdzie Seba, pokażę wam zdjęcia.

 


Następnego dnia zabrał się za przeglądanie ofert pracy. Nie było ich zbyt wiele, ale do kilku firm wysłał swoje CV. Teraz pozostało mu tylko czekać. Psychicznie też starał się przygotować do rozmowy z rodzicami i Ulą. Miał nadzieję, że go nie wyrzucą i pozwolą sobie wszystko wyjaśnić.

 

Ula złożyła parasolkę i otrzepała ją z wody. Padało dzisiaj od rana, a ona nie lubiła takiej pogody. Weszła do budynku, w którym na drugim piętrze od trzech lat funkcjonowała jej firma. Od początku miała szczęście, bo wynajęto jej połowę piętra, która obejmowała osiem pokoi. Przez kilka miesięcy, zanim nie rozkręciła zupełnie działalności, pomagał jej Krzysztof Dobrzański finansując wynajem. Później radziła już sobie sama spłacając przy okazji zaciągnięty dług. Nie wiedziała tylko, że Krzysztof te raty wpłaca na konto swojej wnuczki. On nie przyznał się do tego znając już dobrze swoją synową i wiedząc, że jest bardzo honorową osóbką.

Weszła do sekretariatu witając się ze swoją asystentką i prosząc o filiżankę gorącej kawy.

 - Strasznie wilgotno dzisiaj – mruknęła. – Jak tam nabór na nasze wakaty? Zgłosili się jacyś ludzie? Jeśli nie, to żyły sobie wyprujemy, żeby to wszystko ogarnąć.

 - Chyba nie będzie tak źle. Jest kilka osób. Jest nawet ktoś, kto nazywa się tak jak pani – kobieta przerzuciła kilka stron dokumentów i znalazłszy ten właściwy wyciągnęła go ze sterty. – Ooo…, mam… Nazywa się Marek Dobrzański.

Ula wytrzeszczyła na asystentkę oczy i nerwowo przełknęła ślinę.

 - To niemożliwe… To musi być jakiś zbieg okoliczności. Pokaż mi to.

Przebiegła wzrokiem po dokumencie i zerknęła na dołączone zdjęcie. Nie było wątpliwości. To był jej były mąż. Tylko skąd się tu wziął? Przecież mieszkał i pracował w Gdańsku. Skoro jednak szukał pracy, to musiał być w niezbyt wesołej sytuacji finansowej, a jeśli tak, to istniało niebezpieczeństwo, że przestanie dostawać od niego alimenty. Dlaczego wrócił? Na pewno rozstał się z tą Moniką, bo inaczej po co miałby wracać?

 


 - Na kiedy umawiacie rozmowy kwalifikacyjne?

 - Na pojutrze. Od ósmej rano. Oprócz pani prezes będzie w nich uczestniczył ktoś jeszcze?

 - Nie sądzę. Wszyscy mają co robić i są zajęci. Sama to załatwię. Zadzwoń do tych ludzi i poinformuj o rozmowach kwalifikacyjnych. Niech wszyscy przyjdą na ósmą.

 

Po obejrzeniu i przeczytaniu obszernego CV Marka nie potrafiła się na niczym skupić. Wciąż zastanawiała się dlaczego wrócił? To pytanie dręczyło ją przez cały dzień. Nawet, jak przyjechała do domu i przywitała się ze wszystkimi, nie mogła o niczym innym myśleć.

 - Jakaś nieswoja jesteś dzisiaj – Helena popatrzyła z troską na skupioną twarz synowej. – Wyglądasz jakbyś błądziła myślami nie wiadomo gdzie.

Ula podniosła głowę znad talerza i wbiła wzrok w byłą teściową.

 - Marek jest w Warszawie – wykrztusiła z trudem.

 - Jak to w Warszawie? – zdziwiła się Dobrzańska. – Krzysiu słyszałeś? Ula mówi, że nasz syn wrócił.

 - Jak to wrócił? – zaintrygowany Krzysztof przysiadł przy Uli. – Skąd wiesz? Widziałaś się z nim?

 - Nie widziałam, ale pojutrze będę się widzieć. Aplikował do mojej firmy i jest umówiony na rozmowę kwalifikacyjną. Początkowo chciałam odrzucić jego CV, ale pomyślałam sobie, że skoro on szuka pracy, to musi mieć kłopoty finansowe. Jeśli je ma, to wkrótce może nie być w stanie płacić alimentów na Zuzię. Tak naprawdę nie musiałby płacić, bo przecież świetnie stoję finansowo i nie potrzebuję jego pieniędzy. Z drugiej strony regularnie płacone alimenty, to jakiś środek dyscyplinujący, który tylko wyjdzie mu na zdrowie. Ma takie dobre CV, że trudno je odrzucić. W Gdańsku pracował w jakimś towarzystwie ubezpieczeniowym i zajmował się doradztwem finansowym dla małych i średnich przedsiębiorstw. Taki ktoś jest mi właśnie potrzebny. To nic osobistego, bo ja naprawdę potrzebuję ludzi do pracy. Zleceń przybywa, rozwijamy się, a nie ma komu pracować. O specjalistów wysokiej klasy naprawdę jest trudno, a ja wiem, co on potrafi.

 - Kochanie, – Krzysztof pogładził jej dłoń – naprawdę byłabyś w stanie z nim pracować? Trochę się martwię. Mimo to uważam, że postępujesz bardzo szlachetnie.

 - Praca, którą chcę mu zaproponować, to stanowisko łączone analityka rynkowego i specjalisty do spraw przetwarzania danych. Obie funkcje łatwo dają się pogodzić i obie wchodzą w zakres doradztwa finansowego. Jeśli nie przerazi go nadmiar roboty, to ją ma.

39 komentarzy:

  1. Z ogromną nie cierpliwością już czekam na to spotkanie i co z tego wyniknie. Pewne jest, że pracę Marek ma już pewną, ale co dalej?
    Zgadzam się z Violą, też nie wybaczyłabym mu tego co zrobił. Lecz znając Ulę to z czasem wybaczy temu draniowi, choćby ze względu na córkę.
    Dziękuję Ci bardzo za tę część.
    Cieplutko pozdrawiam w czwartek popołudniu.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julita,
      Ula po prostu twierdzi, że każdemu należy się druga szansa, a poza tym Zuzia powinna mieć kontakt z tatą. Pozdrawiamy Cię cieplutko i bardzo dziękujemy za wpis:)

      Usuń
  2. Śmieszna ta sekretarka Ulki. Takie same nazwisko, hihihi. Do czwartku;) Pozdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sekretarka nie jest wprowadzona w tajniki życia osobistego szefowej, stad taka niezręczność. Cieszymy się, że zajrzałaś i zostawiłaś ślad. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  3. O ja cię! Chętnie zobaczyłabym minę Marka, hihihi;) Trzymam za Ulkę kciuki. Miśka pozdrawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miśka,
      Ula sobie doskonale poradzi. Reakcja Marka w następnym odcinku, na który serdecznie zapraszamy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  4. No to właściwie wracamy do tego, co było w FD. Ula będzie szefowała Markowi. Pozdrawiam Sylwia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia,
      nie możemy jednak zapominać, że FD było współwłasnością Marka. Teraz to Marek chce pracować u niej w firmie. To jednak jest różnica prawda? Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  5. Zapowiada się ciekawie spotkanie. Trochę przypominające początek serialu, kiedy Ula szukała pracy i przyszła do F&D. Ula jest też w lepszym położeniu, bo wie, że pojawi się były mąż. Marek może dowiedzieć się dopiero w chwili, gdy przyjdzie i gdy przeczyta plakietkę przy drzwiach albo asystentka powie mu, że prezes to Urszula Cieplak. Chyba że Marek prędzej pójdzie do rodziców. Na ucztę jak w przypadku przypowieści o powracającym synu marnotrawnym bym nie liczyła. Zwłaszcza ze strony ojca. Miło, że Dobrzańscy tak bardzo dbają o wnuczkę. Podobnie jak Julita Markowi bym nie wybaczyła. Najchętniej widziałabym Ulę związaną z kimś i z błogosławieństwem Dobrzańskich.
    Szkoda, że do czwartku tak daleko. Chyba że w niedzielę będzie coś ekstra.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups Miało być Urszul Dobrzańska.

      Usuń
    2. RanczUla,
      Marek jest jednak ich jedynym synem. Pobłądził, ale poszedł po rozum do głowy więc jeszcze nic straconego. Ula będzie szczęśliwa. Serdecznie pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  6. Dość szybko Marek się pozbierał. Świetnie, że tak szybko znalazł mieszkanie no i chyba pracę. Może dzięki temu szybciej przekona do siebie rodziców i ewentualnie Ulę. Czekam na next. Pozdrowienia;) Kara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kara,
      Marek rozstał się z Moniką w chwili, w której już praktycznie nic do niej nie czół. Dlatego nie musiał się zbytnio zbierać. Poza tym nie mógł dłużej siedzieć na głowie przyjaciołom. Pięknie dziękujemy za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
    2. Przepraszam, ale jakaś literówka pojawiła się w słowie czuł. Pozdrawiam Aga

      Usuń
    3. Aga,
      oczywiście masz rację. Dziękuję za czujność:) Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Dziwna sytuacja się szykuje. Szkoda, że Marek nie zainteresował się kto jest szefem firm, do których aplikuje. Nie chciałabym być w jego skórze na rozmowie kwalifikacyjnej. Już im współczuję, bo pewnie nie będą wiedzieć, co mają ze sobą zrobić. Oczekując na kolejny czwartek serdecznie pozdrawiam;) Jolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jola,
      gdyby Marek wiedział, to pewnie nigdy by nie aplikował do firmy Uli. A U la doskonale wie co robi. Zresztą o powodach swojej decyzji powiedziała teściom. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  8. Violka jest niesamowita;) Super babka. Zresztą fajna z nich para. Jednak są jak dwie polówki jabłka. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nina,
      Violetta sama twierdzi, że człowiek z czasem dojrzewa. Należy przyznać, że z Sebastianem tworzą udane małżeństwo. Pozdrawiamy Cię najserdeczniej i bardzo dziękujemy za wizytę na blogu:)

      Usuń
  9. Brawo Violetta! Pięknie i mądrze powiedziała Markowi. Nie ściemniała tylko wygarnęła Markowi prosto w twarz całą prawdę. Do następnego czwartku. Pozdrowienia. Edyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta,
      małżeństwo i rodzicielstwo dużo nauczyło zarówno Violettę, jak i Sebastiana. Violetta uważa, ze nie ma sensu kłamać. Bardzo lubi Marka, ale nie pochwala jego postępowania. Przesyłamy serdeczności i dziękujemy za komentarz:)

      Usuń
  10. Marek swoim powrotem zrobił niespodziankę wielu ludziom. Myślę, że rodzice Marka mogą mu wybaczyć i wtedy Marek może ich odzyskać. Pewnie z Ulą i córką będzie trudniej. Z chęcią przeczytam kolejny odcinek. Pozdrawiam;) Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      stuprocentowa racja. Wszyscy są mocno zdziwieni i zaskoczeni. Nawet Sebastian i Violetta nie kryli zdumienia. Zuzia właściwie nie zna i nie pamięta swojego taty. Marek będzie robił wszystko aby to zmienić. Bardzo dziękujemy za odwiedziny na blogu. Serdecznie pozdrawiamy i zapraszamy na kolejny czwartek:)

      Usuń
  11. HOHOHO, ale Ulka ma porządną i dużą firmę. Fantastycznie. Markowi powinna opaść kopara. Niech ten dureń jeszcze bardziej żałuje! Pozdrawiam Mira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mira,
      troszeczkę zdradzimy z przyszłości i zapewniamy, że Markowi będzie bardzo głupio. Bardzo dziękujemy za komentarz. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  12. Sebastian i Violka to wspaniali przyjaciele. Pomagają i nie oceniają chociaż wyrażają swoje zdanie. Do następnego. Pozdrawiam;) AB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AB,
      wszyscy znają się wiele lat i przeżyli różne chwile, nawet te niezbyt wesołe. Zawsze mogli na siebie liczyć i pod tym względem nic się nie zmieniło. Wielkie dzięki za wpis. Najserdeczniej pozdrawiamy:)

      Usuń
  13. Bardzo się cieszę, że Dobrzańscy tak fantastycznie się zachowali wobec byłej synowej i wnuczki. Z całą pewnością pieniądze odkładane przez Krzysztofa przydadzą się w przyszłości Zuzi. Gorąco pozdrawiam Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,
      Krzysztof i Helena są cały czas zdruzgotani postępowaniem syna. Ulę natomiast pokochali jak własną córkę, a wnuczka jest ich oczkiem w głowie. Bardzo dziękujemy, że zajrzałaś i najserdeczniej Cię pozdrawiamy:)

      Usuń
  14. Ula zbudowała swoje imperium. Dużą pomoc dołożył Krzysztof. Ma przynajmniej osobę, która ma biznes we krwi. Powinien być zadowolony. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daga,
      tak jest, bez pomocy Krzysztofa Uli byłoby ciężko. Niemniej jednak pieniądze to nie wszystko. Potrzebna jest jeszcze pracowitość a tego Ula ma w nadmiarze, Serdecznie pozdrawiamy i bardzo dziękujemy, że zajrzałaś:)

      Usuń
  15. Marek się zmienił i to dość mocno. Aż nie można uwierzyć, że jest tak pracowity i tak szybko zaczyna działać. Nie mazgai się i wiecznie nie narzeka. Serdecznie pozdrawiam Regina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regina,
      już w Gdańsku Marek ciężko pracował. Od tamtego czasu nic się nie zmieniło. W pracy jest naprawdę niezły. Poprzedni pracodawca był zadowolony z efektów jego pracy. Bardzo dziękujemy za komentarz. Przesyłamy serdeczności:)

      Usuń
  16. Woooow, no to Mareczka wkopie pod kafelki jak zobaczy Ulę, że przyjmuję Go do pracy i na dodatek do własnej firmy. Violka jest wielka. Nabrała rozumu i zaradności. Tak jak powiedziała życie i macierzyństwo zmienia. Rodzice to rodzice zapewne wybaczą synowi i chyba będą Go dopingować w odzyskaniu córki i Uli. A może nawet odrobinę pomogą, bo będzie to bardzo trudne. Ula czuje się bardzo skrzywdzona a córka nie pamięta wręcz nie zna własnego ojca. I tego nie mogę zrozumieć i darować Markowi, że przez 4 lata nie mógł przyjechać do córki. Korona by mu z głowy nie spadła gdyby raz w roku na urodziny przyjechał do córki. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halina
      Marek wraca jak syn marnotrawny, a właściwie jako marnotrawny ojciec, syn i były mąż. Zaślepienie Moniką trwało dość długo, ale jak przyszło opamiętanie, to okazało się, że nie było warte straconych lat w wychowaniu córki. Lat, które już nie wrócą i to chyba Marka boli najbardziej. Oczywiście z rodzicami dojdzie do porozumienia, ale oni są lojalni wobec swojej byłej synowej i nie okażą się dla syna aż tak bardzo łaskawi. Jakby nie patrzeć on zranił ich wszystkich, a to nie tak łatwo zapomnieć.
      Pozdrawiamy pięknie i bardzo dziękujemy za komentarz. :)

      Usuń
  17. Czekam na moment spotkania na rozmowie kwalifikacyjnej i zaskoczenie Marka, kiedy okaże się, że prezesem firmy do której aplikował jest jego była żona. Zaskoczenie z pewnością będzie tym większe, że Ula zamierza dać mu szansę i zatrudnić go u siebie. Ona jest w tej bardziej komfortowej sytuacji, że wie co ją czeka.
    Czy jednak z czasem da mu szansę i prywatnie pozwalając mu na powrót do swojego życia? Bo w sumie pozwolenie na obecność Marka w życiu Zuzi to jedno ( w końcu dziecko powinno mieć kontakt z ojcem). A odbudowanie relacji Ula- Marek to zupełnie co innego.
    Z pewnością kolejne części dadzą odpowiedź na te pytania dlatego czekam na nie niecierpliwie. Was pozdrawiam cieplutko 💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dagmara
      Spotkanie oczywiście będzie, zaskoczenie również, ale znacznie większe u Marka. Zatrudnienie Marka wzbudzi w nim jakieś nadzieje na pojednanie, choć Ula jest mocno zraniona, a jego widok jeszcze odświeżył wydarzenia z przeszłości, więc nie tak łatwo będzie Markowi trafić ponownie do jej serca. Z córką pójdzie mu znacznie łatwiej. Zapraszamy Cię serdecznie na kolejny czwartek i cieplutko pozdrawiamy. Przesyłamy uściski. :)

      Usuń
  18. Tak się zastanawiam, co Zuzi mówią o tacie. Jest już w tym wieku, ze raczej powinna wiedzieć, że istnieje ktoś taki jak tata. Choćby z przedszkola. I czy nie chce go poznać.
    Pozdrawiam milutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. RanczUla
      Gdzieś poruszam tę sprawę, ale tak w skrócie, to mówią, że tata bardzo ją kocha, ale nie może z nimi być. Nie ukrywają, że mieszka w innym mieście i nie ściemniają, że umarł. Prawdą jednak jest, że dziecko zna ojca jedynie ze zdjęć.
      Uściski. :)

      Usuń