ROZDZIAŁ 11
ostatni
Ula zgasiła górne światło i po cichu wyszła z pokoju córki.
Nawet nie zdążyła doczytać bajki do końca, gdy mała zasnęła kamiennym snem.
Weszła do salonu z zamiarem porozmawiania z seniorami o Marku. Helena siedziała
w fotelu przeglądając kolorową prasę, a Krzysztof zaczytany był w jakiejś
książce.
- Macie ochotę na
herbatę? Ja chętnie bym się napiła.
- Ja także – Krzysztof
podniósł głowę znad książki i spojrzał na Ulę spod okularów. – Mówiłaś, że
chcesz o czymś porozmawiać…
- Tak, ale myślę, że przy
herbacie będzie lepiej. Dla ciebie też, mamo?
- Poproszę. Z cytryną,
jeśli jest.
Kilka minut później postawiła przed nimi parujące filiżanki i
zajęła miejsce przy stole.
- Zuzia zasnęła? – Helena
upiła łyk gorącego płynu.
- Jak kamień. Miała
dzisiaj dzień pełen wrażeń. Marek miał dobry pomysł z tą stadniną, a Zuzka była
w siódmym niebie. Bardzo żałowała, że babcia i dziadek nie mają stajni, bo
bardzo chciałaby mieć kucyka – zachichotała Ula. Seniorzy zawtórowali jej.
- Gdyby mogła
przygarniałaby wszystkie bezdomne zwierzaki kręcące się po okolicy, ale chyba
nie o tym chciałaś rozmawiać – Krzysztof odłożył książkę i zdjął okulary.
- Nie o tym… Kiedy Zuzia
jeździła na koniu myśmy stali za ogrodzeniem padoku i w pewnym momencie Marek
zapytał, czy byłabym w stanie zapomnieć o tym, co się stało i wybaczyć mu…
Seniorzy zdumieni wbili w nią dwie pary oczu.
- I co ty na to? –
zapytała Dobrzańska.
- Powiedziałam mu, że
tego nie da się zapomnieć. Generalnie chodzi o to, że on chciałby do nas
wrócić. Zuzia każdego dnia zamęcza mnie pytaniami z cyklu: „dlaczego tata z
nami nie mieszka?”. Mówi, że wszystkie dzieci mają rodziców pod jednym dachem,
tylko ona jedna nie. Dla niej tłumaczenie, że jesteśmy po rozwodzie i dlatego
mieszkamy osobno nie jest absolutnie żadną przeszkodą. Jest taka cwana, że
wykorzystuje każdy moment, żeby uświadomić mi, jaki tata jest wspaniały i
fantastyczny, i że powinien z nami mieszkać. Tak czy siak on chce wrócić i to
niekoniecznie do mnie, ale tutaj, żeby być bliżej dziecka. To znaczy…, do mnie
też chce wrócić, ale jeśli mu nie wybaczę to będzie to niemożliwe. Twierdzi, że
nigdy nie przestał mnie kochać…
- Myślę, że to może być
prawda – stwierdził senior. – Przecież tego nie da się udawać, a my nie
jesteśmy ślepi i widzimy, jak on cię traktuje i jak na ciebie patrzy. Patrzy z
czułością i miłością.
- Wybaczysz mu? – Helena
zadała kluczowe pytanie. - Przecież zawsze powtarzałaś, że zdrady…
- Tak, wiem. Kiedy jednak
tysięczny raz analizowałam tę sytuację doszłam do wniosku, że minęło sporo
czasu i ta zdrada nie boli już tak bardzo, a poza tym uważam, że wbrew zdrowemu
rozsądkowi ona zmieniła Marka na lepsze.
- My też zauważyliśmy, że
się zmienił. To nasze jedyne dziecko, Ula i bylibyśmy naprawdę szczęśliwi, gdybyście
wrócili do siebie, ale jeśli ty tego nie chcesz, my na pewno nie będziemy na
ciebie naciskać. To twój wybór. My zawsze będziemy po twojej stronie, wiesz o
tym, prawda?
- Wiem i bardzo wam za to
dziękuję. Pomyślałam sobie, że może mógłby zamieszkać w swoim dawnym pokoju.
Byłby na miejscu, a Zuzia przestałaby mi ciosać kołki na głowie. Co wy na to?
- Kochanie, wiesz dobrze,
że poprzemy każdą twoją decyzję. Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej zwłaszcza
dla naszej wnuczki, to jesteśmy „za”.
- Bardzo wam dziękuję.
- A tak z innej beczki…
Jak w firmie? Nadrobiłaś zaległości?
- Nadrobiłam, tato i
akurat to zawdzięczam wyłącznie Markowi. Zajął się nowoprzyjętymi. Przyuczył
ich i już pracują samodzielnie. Najważniejsze jednak jest to, że ma na koncie
kilka uratowanych od bankructwa firm. Ich szefowie wciąż dzwonią i dziękują mi,
że przysłałam takiego kompetentnego doradcę. Niewiarygodne, jaką on ma moc
sprawczą, a pamiętacie, że na początku mojej pracy w F&D sam prowokował
wiele sytuacji, które wpędzały firmę w kłopoty. Myślę nawet, że gdyby założył
swoją własną i zaczynał od zera, bardzo szybko wywindowałby ją na sam szczyt.
Jest taki kreatywny i asertywny, że czasami brakuje mi słów. Bardzo ciężko
pracuje i wart jest każdej złotówki, którą mu płacę.
- Miło słyszeć takie
słowa o własnym dziecku – Krzysztof pokiwał głową i otarł łzy, które zakręciły
mu się w oczach. – Jestem z niego naprawdę dumny, chociaż popełnił w życiu
mnóstwo karygodnych błędów. Jak widać na poprawę nigdy nie jest za późno.
Dziękuję ci kochanie, że jesteś taka obiektywna i potrafiłaś go docenić.
Marek nie mógł już dospać do rana. W ogóle ta noc była jakaś
nerwowa. Często się budził i snuł po mieszkaniu jak potępieniec. Denerwował
się. Wciąż jego przyszłość wydawała się niepewna, a pytania, które kłębiły mu
się w głowie, pozostawały bez odpowiedzi. Nie miał pojęcia, jak zareagują jego
rodzice, gdy Ula opowie im przebieg rozmowy w stadninie. Czy zgodzą się, żeby
zamieszkał w swoim rodzinnym domu? Ula być może kiedyś mu wybaczy, ale na pewno
nie zapomni. Tak mu powiedziała. Do końca życia będzie mu pamiętać ten skok w
bok i ten żałosny rozwód.
Był już na nogach od dwóch godzin, gdy zadzwonił telefon.
Odebrał natychmiast, bo na wyświetlaczu pokazało się imię Uli.
- Witaj, Ula. Co tam…?
- Rozmawiałam z rodzicami
i generalnie oni nie mają nic przeciwko temu, żebyś wprowadził się do nich.
Zająłbyś swój dawny pokój. Jeśli ci to odpowiada, to zacznij się pakować.
Uśmiechnął się szeroko.
- Jestem szczęśliwy i
bardzo mi to odpowiada. Dziękuję i im, i tobie.
- Mam nadzieję, że tu
dzisiaj będziesz. Twoja córka tęskni i ja
trochę też…
- Wprawdzie nie umawialiśmy się na dzisiaj, ale chętnie gdzieś ją
zabiorę. Może nad Jeziorko Skaryszewskie? Ładnie tam. Moglibyśmy wziąć psa.
Masz ochotę jechać z nami?
- Raczej nie. Zosia nie
czuje się najlepiej więc muszę zająć się obiadem.
- W takim razie, do
zobaczenia.
Rozłączył się i z radości niemal wyskoczył ze skóry. Wraca na
łono rodziny. To nic, że nie będzie dzielił sypialni z Ulą. Najważniejsze, że
będzie blisko, dosłownie pod ręką. Może kiedyś pozwoli mu na bliskość, ale
teraz jeszcze na to za wcześnie. Wybrał numer do Sebastiana. Koniecznie musiał
się podzielić z przyjacielem dobrą nowiną.
Wyprawiła córkę z Markiem prosząc go, żeby wrócili koło
czternastej. Zrobiła seniorom śniadanie i uprzedziwszy ich, że idzie do ogrodu
zebrać trochę świeżych jarzyn do rosołu zabrała wiklinowy koszyk i ruszyła w
odległy kąt działki, gdzie kilka lat wcześniej wygospodarowała dla siebie parę
grządek. Ich pielenie i dbanie o nie uspokajało ją niemal tak samo jak lepienie
pierogów. Cieszyła się, że każdego roku zbiera niezłe plony zupełnie
wystarczające na potrzeby rodziny. Oczyściła grządki z zielska wyrywając przy
okazji kilka dorodnych marchewek, pietruszek, bulwę selera wraz z nacią i por.
Wyprostowała zgięte plecy. Lubiła tu przesiadywać, gdy miała coś do
przemyślenia. To była chyba najbardziej zaciszna część ogrodu. Nie było tu
drzew, w których zazwyczaj urzędowało krzykliwe ptactwo, a jedynie te grządki i
kawałek łąki, na której latem uwijały się pszczoły.
Przysiadła na trawie i zamyśliła się.
Zastanawiała się, czy może jeszcze z Markiem założyć normalną
rodzinę. Dać szansę jemu i sobie, a przede wszystkim swojej córce na normalne,
szczęśliwe życie. Zuzia bardzo go potrzebuje i bez wątpienia kocha, a ona? Czy
ona wciąż go kocha tak, jak kiedyś? Czy może nadal kochać człowieka, który tak
mocno ją zranił i rozczarował? Do tej pory wyłącznie jego obwiniała za rozpad
rodziny, ale czy sama była bez winy? Była tak pochłonięta Zuzią, że on zszedł
na dalszy plan. Dziecko było absorbujące do tego stopnia, że ich bliskość
odeszła w niebyt, a on zaczął szukać innych wrażeń. Tak…, mogła ten czas
poświęcony wyłącznie Zuzi rozdzielić jakoś sprawiedliwie, żeby Marek tak bardzo
nie odczuł odstawienia. Bez wątpienia dała mu argument do ręki i zielone
światło do zdrady. Dotarło to do niej z całą mocą, że ta zdrada, to także jej
wina. Jego wybór nie był najszczęśliwszy. Monika niemal zniszczyła mu życie. Nawet
gdyby jej o tym nie powiedział, konsekwencje tego wyboru miał wypisane na
twarzy. Był zupełnie innym człowiekiem niż Marek, którego znała wcześniej. Był
poważny, odpowiedzialny, niesamowicie pracowity, no i wciąż ją kochał… Przecież
i jej nie był obojętny. Od początku wiedziała, że jest miłością jej życia i
nigdy już nie potrafiłaby obdarzyć podobnie silnym uczuciem kogoś innego. Teraz
on wraca. Wraca ze względu na Zuzię, ale i na nią także. Jego twarz i oczy są
jak otwarta księga, w której wyczytać może wszystkie kłębiące się w nim emocje.
Taki niemy przekaz dał jej podczas rozmowy w stadninie. Musi spróbować ponownie
mu zaufać i uwierzyć w jego zapewnienia. Wszystko z czasem się jakoś ułoży.
Może kiedyś ponownie się pobiorą? Może istnieje jeszcze szansa na drugie dziecko,
o którym marzyła tyle lat? Ma trzydzieści cztery lata. Nie jest najmłodsza, ale
zdrowa. Zuzia powinna mieć rodzeństwo, a powrót Marka może te marzenia
urzeczywistnić. Zaczęła wierzyć, że to może się udać. Zawsze powtarzała, że
zdrady nie wybaczy nigdy, a jednak wybaczyła, bo wciąż na dnie jej serca tli
się to ogromne uczucie, którym obdarzyła go wiele lat temu. Zerknęła na zegarek
i podniosła się z trawy. Trzeba wracać i zacząć gotować obiad.
Tydzień później Marek zaparkował w garażu rodziców i zaczął
wypakowywać z bagażnika walizki. Pojawiła się Ula z Zuzią, która nie mogła się
już doczekać przeprowadzki taty.
- Wiesz Marek, – zaczęła
nieco nieśmiało Ula – przemyślałam wszystkie „za” i „przeciw”. Uznałam, że ta
zdrada dokonała się także z mojej winy. Myślę jednak, że nie powinniśmy już
roztrząsać tego tematu i iść dalej do przodu. Powinniśmy od nowa zacząć tworzyć
naszą historię. Chcę powiedzieć, że nie musisz się wprowadzać do swojego
pokoju, ale zamieszkać w moim.
Oczy Marka rozszerzyły się ze zdumienia. Miał wrażenie, że się
przesłyszał.
- Naprawdę tego chcesz?
Ja marzę o tym od dawna. Ale to oznacza, że jednak mi wybaczasz.
- Wybaczam i postaram się
zapomnieć. A ty dotrzymaj słowa i nie skrzywdź nas nigdy więcej. Dostajesz
kredyt zaufania więc doceń to.
Podszedł do niej i objął ją mocno.
- Jestem szczęśliwy i
wierzę, że nam się uda, bo bardzo was kocham.
K O N I E C
Zuzia ma predyspozycje do pracy jako negocjator w trudnych lub beznadziejnych sprawach. Nieźle jej to wychodzi, Dziękuję za opowiadanie i czekam na kolejne, co to będzie:) Miśka pozdrawia
OdpowiedzUsuńMiśka
UsuńZuzia, chociaż jest jeszcze dzieckiem rozumie więcej niż sądzą dorośli. Ma swój sprytny rozumek, dzięki któremu udało jej się scalić rodzinę.
Następne opowiadanie, na które zapraszamy serdecznie za tydzień nosi tytuł: "Spotkanie po latach".
Pozdrawiamy najpiękniej i bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze. :)
Miła niespodzianka. Złota kobieta, Mimo zdrady i bólu potrafi stwierdzić, że zdrada dobrze wpłynęła na Marka. Dodatkowo mu wybaczyła. Myślę, że to dobrze dla nich wszystkich. Dzięki. Z niecierpliwością czekam na kolejną opowieść. Serdecznie pozdrawiam;) Jolka
OdpowiedzUsuńJola
UsuńU Uli, jak zwykle szlachetność i wspaniałomyślność wybijają się na pierwsze miejsce, haha.
Jesteśmy wdzięczne za wszystkie Twoje komentarze i aktywność na blogu. Najserdeczniej cię pozdrawiamy. :)
Fantastyczne zakończenie. Nuka płynąca z opowiadania, należy być cierpliwym i robić swoje a można osiągnąć swój cel. Dziękuję i czekam na kolejny post. Pozdrowienia;) Kara
OdpowiedzUsuńKara
UsuńPisałam kiedyś, że cierpliwość jest cnotą i nadal tak uważam. Ula ją ma i dzięki niej może zadbać wreszcie nie tylko o szczęście córki, ale i o swoje.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i dziękujemy za każdy zostawiony tu komentarz. :)
Obiektywizm Uli jest wręcz niebywały, ale chyba do tego przyczyniła się miłość, która Ula cały czas darzy Marka. Mam nadzieje, że Marek naprawdę to doceni i już nigdy jej nie skrzywdzi. Dziękuję za opowiadanie. Pozdrawiam Sylwia
OdpowiedzUsuńSylwia
UsuńOczywiście to, czy Marek doceni w przyszłości to, co ma, możemy sobie tylko wyobrazić. Zawsze staram się zostawić Wam, czytelnikom jakąś małą przestrzeń do puszczenia wodzy fantazji.
Pozdrawiamy Cię gorąco i bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze. :)
Jedna decyzja a dała szczęście tylu osobom. Ula jest wielka a o Zuzi już nie wspomnę. Dziękuję i czekam na następną historię. Gorąco pozdrawiam Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa
UsuńJak wiesz, u mnie zawsze musi być szczęśliwe zakończenie. Ula wspaniałomyślna, Zuzia cudowna i spokorniały Marek - cud, miód i orzeszki. Haha
Pięknie Cię pozdrawiamy i równie pięknie dziękujemy za każdy komentarz zostawiony tu przez Ciebie. :)
🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗🤗💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓 Dziękuję 🌺
OdpowiedzUsuńHalina
UsuńCała przyjemność po naszej stronie. My także dziękujemy, że jesteś tu z nami i wciąż aktywnie komentujesz. Rzecz nie do przecenienia. Najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Uważam, że Marek miał więcej szczęścia niż rozumu. Dobrze, że wydaje się, że on to zrozumiał. Dzięki i do następnego razu. Pozdrowienia. Edyta
OdpowiedzUsuńEdyta
UsuńMasz rację, bo uważamy podobnie. Marek to farciarz w czepku urodzony i dostał więcej niż mu się należało. Pozostaje nadzieja, że jednak to doceni.
Pięknie dziękujemy za wszystkie wpisy i przesyłamy serdeczności. :)
Marzenia się spełniają, należy tylko ich nie porzucać i dążyć do ich spełnienia ze wszystkich sił. Pozdrawiam i do następnego razu;) Nina
OdpowiedzUsuńNina
UsuńCi wytrwali i zdeterminowani mają lepiej, bo dzięki tym cechom udaje im się spełnić większość swoich marzeń.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i dziękujemy za Twoją aktywność na blogu. :)
Cieszę się ich szczęściem i bardzo dziękuję za to opowiadanie. Do czwartku;) Pozdr
OdpowiedzUsuńNie mogło skończyć się inaczej, bo gdybym wymyśliła inną wersję tej historii, wówczas unieszczęśliwiłabym zbyt wiele osób.
UsuńBardzo dziękujemy za wszystkie komentarze i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
W zakończeniu zabrakło mi czegoś o firmie FD. Konkretnie że Dobrzańscy nią zarządzają. Skoro udało się Uli i Markowi rozwinąć firmę Uli i inne firmy uratować to rodzinną firmę wyprowadzil na prostą.
OdpowiedzUsuńPóki co Zuzia poniekąd rządzi rodzicami
Pieska dostała doprowadziła do pogodzenia rodziców. Nie wiem skąd u Uli obiekcje co do wieku i dziecka. Moja mama po 40 urodziła bliźnięta a teraz kobiety późno rodzą. Posiadanie rodzeństwa pewnie uszczęśliwi Zuzię. Szkoda że nie było nic dopisanie. Czy był drugi ślub czy nie i to jak razem żyją.
Pozdrawiam milutko.
RanczUla
UsuńCelowo nie pisałam o F&D zostawiając sobie możliwość rozwinięcia tej historii. Inna rzecz, czy w ogóle będę w stanie coś jeszcze napisać, bo zdrowie bardzo mi się posypało. Wciąż liczę na jego poprawę, ale może się okazać, że to tylko złudne nadzieje. Jeśli chodzi o wiek, to oczywiste jest, że Ula mogłaby mieć jeszcze dzieci, ale niektóre kobiety miewają takie wątpliwości. Zarówno temat firmy, powtórnego ślubu i drugiego dziecka miał być rozwinięty w kontynuacji, ale jak pisałam wyżej, to póki co nic pewnego.
Pozdrawiamy najserdeczniej i dziękujemy za wszystkie komentarze. :)
Niestety często tak jest, jak pojawia się dziecko w domu. Nie uważam, że to usprawiedliwia zdrady, ale kobiety dość często popełniają ten błąd. Fajnie, że Ula to zrozumiała i że nie obwinia tylko Marka. To jej pomoże zapomnieć o tym głupim romansie. Pozdrawiam Mira
OdpowiedzUsuńMira
UsuńJa jednak uważam, że to nie jest łatwo zapomnieć o takim wyskoku męża. Można wybaczyć, ale w środku zawsze pozostanie jakiś żal i pretensja, jakaś zadra, która nie pozwala kobiecie zaufać ponownie mężczyźnie tak w stu procentach. Prawdą jest, że jakiś odsetek młodych mam po urodzeniu dziecka przestaje dbać o siebie poświęcając się wyłącznie macierzyństwu. Odstawiony na boczny tor mąż zaczyna szukać innych atrakcji, wówczas często dochodzi do zdrady. Tu było bardzo podobnie i dobrze, że w końcu Ula zrozumiała, że za rozpad małżeństwa nie może wyłącznie winić Marka.
Bardzo dziękujemy, że wciąż tu zaglądasz i zostawiasz ślad. Najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)
Trzymam kciuki za spełnienie marzeń Uli. Zuzi z pewnością przydałby się braciszek lub siostrzyczka. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam Regina
OdpowiedzUsuńRegina
UsuńMy również najserdeczniej Cię pozdrawiamy i jesteśmy wdzięczne za każdy Twój wpis. :)
No tak, czego to nie robimy dla miłości i z miłości. Dla tego uczucia potrafimy zrobić bardzo dużo. Natomiast Marek to wielki szczęściarz. Rzec by można, że więcej szczęścia niż rozumu, ale najważniejsze, że się udało. I oby tylko nie zmarnował tej szansy.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za to opowiadanie.
Cieplutko pozdrawiam w środę późną porą.
Julita
Julita
UsuńMówią, że miłość góry przenosi. U mnie wprawdzie nie było to konieczne, ale wymagało trochę cierpliwości i determinacji ze strony obojga bohaterów.
Bardzo dziękujemy za każdy Twój komentarz i przesyłamy serdeczności. :)
Tak, jak pisałam już ostatnio - Marek to ogromny szczęściarz. Wybaczyć zdradę nie jest łatwo, zapomnieć jeszcze trudniej. Niemniej nawet po takim ciosie można dać komuś drugą szansę i próbować od nowa. Zmiana Marka daje nadzieję, że on tą szansę wykorzysta i Dobrzańskim uda się stworzyć szczęśliwą rodzinę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, dziękuję za to opowiadanie i czekam na kolejne 💖💖💖
Dagmara
UsuńPisałam gdzieś wyżej, że Marek otrzymał więcej niż powinien i choćby z tego powodu powinien docenić taki dar. Rzeczywiście ma chłopak szczęście. W córce znalazł prawdziwego sojusznika w walce o powrót na łono rodziny, a Ula w końcu przestała obarczać wyłącznie jego za rozwód i odejście do innej kobiety. Po burzliwych latach pragnął jedynie spokoju i powrotu do ludzi, których kochał.
Bardzo dziękujemy Ci za wszystkie komentarze. Przesyłamy serdeczności. :)
Właściwie to wszyscy zainteresowani powinni podziękować Monice. To dzięki jej bezwzględności Marek wiele się nauczył i teraz mogą z tej nauczki korzystać Ula i jej firma, rodzice no i oczywiście Zuzia. Jaki los potrafi być przewrotny. Dziękuję za tę opowieść. Czekam na kolejną historię. Pozdrawiam;) Iza
OdpowiedzUsuńIza
UsuńRzeczywiście Monika odegrała decydującą rolę w przemianie Marka. Tak mu dała popalić, że w końcu zrozumiał, że przyciąga do siebie jakieś zwichnięte patologicznie kobiety (oprócz Uli, którą wreszcie docenił). Niezbyt dobrze wyszedł na tej znajomości i musiał doświadczyć totalnego sponiewierania, żeby coś do niego dotarło.
Bardzo dziękujemy za każdy Twój wpis na blogu i najserdeczniej pozdrawiamy. :)
Kolejny kredyt na koncie Marka, tylko tym razem chyba będzie najtrudniej go spłacić, bo to kredyt zaufania, który będzie na nim ciążył do końca życia. Pozdrawiam AB
OdpowiedzUsuńAB
UsuńFaktycznie to chyba największy z kredytów, które zaciągał do tej pory. Pozostaje jednak liczyć na to, że sporo doświadczył i sporo zrozumiał, a przemiana dokonała się w nim pozytywna.
Najserdeczniej Cię pozdrawiamy i pięknie dziękujemy za wszystkie komentarze. )
Marek dość długo czekał na przeprowadzkę. Szczerze powiedziawszy myślałam, że zrobi to następnego dnia a on wyczekał aż tydzień. Dzięki. Przesyłam ciepłe pozdrowienia;) Daga
OdpowiedzUsuńDaga
UsuńHaha. On był gotów czekać nie wiedzieć jak długo, byle z nadzieją, że to kiedyś nastąpi. Ula okazała wielkie serce.
Pozdrawiamy pięknie i równie pięknie dziękujemy za wszystkie wpisy. :)
Dawno się nie odzywałam, natłok obowiązków, ale ciągle czytam. Historia jak zawsze wspaniała. Dziękuje i czekam na kolejną opowieść. Pozdrawiam;) Ada
OdpowiedzUsuńAda
UsuńCieszymy się, że wróciłaś do komentowania, bo jak wiesz, bardzo sobie cenimy wszystkie wpisy naszych czytelników. Najważniejsze jednak, że śledzisz blog i czytasz. Za to jesteśmy bardzo wdzięczne i najserdeczniej Cię pozdrawiamy. :)